Felietony Piłka nożna
Plucia w twarz ciąg dalszy, czyli bezgraniczna bezczelność piłkarzy GKS Katowice
 
																														
															
															
														Do Grudziądza z przyczyn obiektywnych nie dane mi było pojechać. I chyba na szczęście, bo po raz kolejny straciłbym nerwy. Nie wiem, czy bym się potrafił podnieść, gdybym to zobaczył na własne oczy. Wynik (i to dopiero gdzieś od 70. minuty) śledziłem na komórce w naszej relacji LIVE. Miałem więc info właśnie tylko za pomocą tego medium.
Gdy spotkanie w Grudziądzu się zakończyło, a równocześnie znałem wyniki innych spotkań, mój stan emocjonalny i tak się mocno zmienił. Z względnego spokoju w piękne niedzielne popołudnie, na stan olbrzymiego wkurwienia, choć raczej w formie bezradności, kompletnej bezsilności. Okazało się bowiem, że wygrywając ze zdegradowanym Kluczborkiem, co przed meczem wydawało się pewne, bylibyśmy panami sytuacji i do awansu wystarczyłoby tylko zwycięstwo z Bytovią. Okazało się więc, że nadal można było przewalić wszystkie ważne mecze: z Sosnowcem, Sandecją, Górnikiem. Nadal można było przegrywać na Bukowej prawie wszystko, co leci. Wystarczyło tylko pokonać najsłabszą drużynę tego sezonu. I to mając już w kieszeni wynik 2:0…
Już nie będziemy wymieniać tych wszystkich meczów, gdzie bezjajeczna ekipa Jerzego Brzęczka potraciła punkty – robiliśmy to już wielokrotnie, a kibice aż nadto pamiętają te spotkania. Chyba nie przesadzimy mówiąc, że jest to jedna z najbardziej frajerskich klęsk w historii polskiej piłki, jeśli chodzi o najwyższe klasy rozgrywkowe. Można bowiem frajersko przegrać jeden, dwa czy trzy mecze. Można ich przegrać więcej, nawet większość – gdy się po prostu jest słabszym zespołem. Można, gdy do osiągnięcia dobrych wyników wymagane jest wzniesienie się na wyżyny umiejętności – i to nie wychodzi. Taki jest sport.
A co zrobiła frajerska ekipa piłkarzy GKS? Zawaliła osiem meczów, w których POWINNA zdobyć więcej punktów. Nie, że mogła. Powinna! I przede wszystkim zawaliła tę rundę i te mecze nie w sytuacji, kiedy trzeba było grać super. Tu nawet nie trzeba było grać dobrze. Tu trzeba było grać po prostu przeciętnie! Przeciętnie i czasem słabo. To by wystarczyło. Można było tę zawaloną rundę uratować jednym pieprzonym zwycięstwem z Kluczborkiem.
No i tu dochodzimy do momentu, o których pisałem na początku. Czyli tego, że gdybym zobaczył wydarzenia w Grudziądzu na własne oczy, rozstroiłbym się nerwowo. Tak – na chłodno – zobaczyłem to dopiero wieczorem. Co zobaczyłem? Kilka spraw. Lecimy.
1. Zobaczyłem zdjęcie, na którym ta banda odtańczyła taniec zwycięstwa po wygranym meczu z Olimpią. Tak, wielu z Was dobrze widziało. Oni się cieszyli z tego wygranego meczu. Ostentacyjnie, na środku, tak, żeby wszyscy widzieli. Oddali ten awans (coraz bardziej zaczynam nabierać przekonania, że świadomie) w kompromitujący sportowca sposób, a po tygodniu skaczą, tańczą i śpiewają. Zakpili sobie z kibiców, zakpili, bo powinni skuleni zejść do szatni i najlepiej cichcem przemknąć do autobusu. Można powiedzieć, że oni nie dość, że zrobili kupę na stół podczas wystawnej imprezy, to jeszcze podeszli do każdego gościa na sali i mu ją z uśmiechem na twarzy pokazali. Po prostu bezczelność przekraczająca już nie tylko granice dobrego smaku. Bezczelność bezgraniczna.
2. Wywiad Foszmańczyka dla GieKSa TV. Kilka cytatów:
„Chcieliśmy po części zmazać plamę, którą daliśmy w tej rundzie”
 „Ważne, że drużyna wygrała i będziemy wracać w dobrych nastrojach”
 „Cieszyliśmy się z tego, że jesteśmy drużyną, fajną ekipą”
 ” To że jakieś tam niepowodzenia były, to się na nas bardzo odbiło”
Chyba nie tylko ja mam wrażenie, że wypowiedzi świadczą o tym, że „lider Fosa” i cała jego banda po prostu nie przejęli się tym, że spartolili niepowtarzalną szansę, że skompromitowali siebie i klub w całej Polsce, w końcu, że pozbawili klub realnych – bardzo dużych na nasze warunki – środków finansowych, wynikających z awansu do ekstraklasy. Fosa chciał „po części” zmazać plamę i jest zapewne przekonany, że „po części” mu się to udało. Że być może, jak wygrają z Bytovią, to kibice wybaczą im wszystko, co było wcześniej, a oni będą zrehabilitowani.
Bezczelne jest mówienie, że do Katowic wracają „w dobrych nastrojach”. Kibice wkurwieni, okradzeni z marzeń, dodatkowo w kontekście innych wyników totalnie bezsilni, sfrustrowani tym, że nie mają wpływu na postawę zespołu. Wszyscy więc są totalnie załamani, tylko drużyna jest w „dobrych nastrojach”. Przecież to jawne plucie kibicom w twarz.
Stwierdzenie, że zaprzepaszczona w niewyobrażalny sposób runda, to „jakieś tam niepowodzenie” to już szczyt szczytów. Liderze Fosa – po raz kolejny – kibice przez cały rok żyli nadzieją, zabraliście im to w sposób straszny, a ty nazywasz to „jakimiś tam niepowodzeniami”?…
3. Tweet Goncerza – „Moje pierwsze zwycięstwo w Grudziądzu”. Wpisuje się w klimat wypowiedzi Foszmańczyka. Czyli samozadowolenie kapitana. To nic, że był jednym z najsłabszych ogniw ogniw tego żenującego zespołu. Ważne przełamanie passy braku wygranej w Grudziądzu. A że spartoliliśmy awans – oj tam, oj tam…
Doszedł jeszcze trener Janusz Jojko z podziękowaniami za to, że „zawodnicy pokazali charakter, ambicję i walkę, że jest to zespół”. Niestety pod wpływem mamienia przez Brzęczka, jak i chyba przez całą tę beznadziejną ekipę, nasza legenda również straciła pojęcie rzeczywistości.
Ogólnie w skrócie – wszyscy w Katowicach czerwoni ze złości, a cała ta śmieszna ekipa zadowolona, szczęśliwa i w dobrych humorach.
Wśród kibiców pojawia się uzasadnione pytanie – czy gdyby GKS miał jeszcze realne szanse na awans, wygrałby w Grudziądzu? Można z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić – nie, nie wygrałby. Tego się nie dowiemy. Jednak mając tyle szans na lidera w tej rundzie i wszystko przegrywając, teraz nagle bez problemy wygrywają z Olimpią?… Mocno to dziwne.
Najbardziej kuriozalne jest to, że matematyczne szanse na awans pozostały. Musi się tylko spełnić pięć warunków: wygrana GKS, brak wygranej Zagłębia, Miedzi i Chojniczanki, porażka Górnika. Po wszystkich tych „cudach”, które działy się w tym sezonie, to nie jest scenariusz absolutnie niemożliwy, ale musiałby się wydarzyć cud. O ile jeszcze remisy drużyn z Sosnowca, Legnicy i Chojnic spokojnie mogą się wydarzyć, to porażka Górnika w Puławach wydaje się już nieprawdopodobna. Natomiast można sobie wyobrazić taki scenariusz, że wszystkie pozostałe mecze jednak układają się po myśli GKS. Co zrobi wtedy zespół w trakcie spotkania z Bytovią? Powalczy o korzystny rezultat? Utrzyma go?
Przykre – i to chyba najbardziej – jest to, że w tym momencie nawet w przypadku awansu do ekstraklasy – ciężko będzie się z tego cieszyć. Jeszcze kilka tygodni temu, ech, jakie kilka tygodni… jeszcze przed meczem z Kluczborkiem mówiliśmy sobie, że w razie awansu wszystkie niepowodzenia pójdą w niepamięć. I rzeczywiście wystarczyło tamten mecz wygrać. Teraz niestety już nawet awans nie zmieni tego, że ta ekipa jest przegrana. To jaki będzie rezultat tego sezonu już nie wpłynie na zmianę naszego postrzegania. Jak byli niegodni nazywania się sportowcami, tak już pozostaną.
Na koniec tego gorzkiego artykułu dodam jeszcze, że jest on w zamian za stałą rubrykę „Plusy i minusy”. Zrezygnowaliśmy z tego, jeśli chodzi o mecz z Grudziądzem. Wyobrażacie sobie, jak taki artykuł musiałby wyglądać w obliczu wygranej? Proszę bardzo próbkę:
Plusy:
+ Lider z prawdziwego zdarzenia – Tomasz Foszmańczyk udowodnił, że jest prawdziwym przywódcą drużyny. Strzelił dwie bramki, do tego dzielił i rządził na boisku.
+ Grudziądz odczarowany – po latach niepowodzeń w końcu wygraliśmy z Olimpią na wyjeździe. To już nie jest dla nas gorący teren.
+ Mocni psychicznie – po jakichś tam niepowodzeniach piłkarze udźwignęli ciężar odpowiedzialności. Pokazali, że mają cohones!
+ …
Aż mi się niedobrze zrobiło pisząc takie bzdury… Zdajemy sobie sprawę, że pisząc taki artykuł i my naplulibyśmy w twarz kibicom. Dlatego nastąpiła rezygnacja.
Tak naprawdę nie zasługują oni na jeden okrzyk dopingu na meczu z Bytovią. Nie zasługują na nawet jedne oklaski. Za postawę na boisku, a tym bardziej za to co odwalili po meczu w Grudziądzu swoimi tańcami i wypowiedziami. Kibice wspierali ich do końca, nawet po meczu w Zabrzu dostali brawa. Odwdzięczyli się po stokroć swoimi reakcjami, pokazali, że nie mają szacunku do kibiców, że nie mają szacunku nawet do ich bólu i frustracji związanej z tym, że ich marzenia zostały totalnie zdeptane.
Mam nadzieję, że za to wszystko kibice powiedzą im solidne „dziękuję” w niedzielę na Bukowej.
PS. Przy okazji serdecznie gratulujemy naszym Paniom awansu do pierwszej ligi. Piłkarki GKS Katowice pod okiem trenera Szymona Tabackiego pokazały, co to znaczy sportowa i zaangażowana postawa. My wszyscy kibice GKS Katowice jesteśmy z Was dumni. Dajecie przykład, co to znaczy być prawdziwym sportowcem. Dziękujemy!
Piłka nożna kobiet
Trzy punkty z Dolnego Śląska
 
																		GieKSa po ułożonym taktycznie występie wraca z Wrocławia z trzema punktami i poprawiła sobie humory przed nadchodzącym spotkaniem z BK Hacken.
W trakcie spotkania arbiter główna spotkania miała założoną kamerę (tzw. GoPro „RefCam”), co jest czymś zupełnie nowym na boiskach Ekstraligi i jest związane z bardzo dobrym odbiorem tego typu rozwiązania w niedawnych meczach. W najbliższym czasie na kanale Łączy Nas Piłka pojawi się materiał wideo z tego spotkania.
Już w 1. minucie Kinga Seweryn musiała interweniować po zdublowaniu pozycji przez Jaszek i Kalaberovą, na szczęście nasza golkiperka nie dała się zaskoczyć. Pierwszego gola zaskakująco szybko zdobyła za to Aleksandra Nieciąg, z łatwością przepychając pilnującą ją defensorkę i mierzonym strzałem przy słupku pokonała byłą koleżankę z klubu. Napastniczka wykorzystała udane zgranie Nicoli Brzęczek wysokiej piłki posłanej przez Marcjannę Zawadzką z głębi pola. Szybko mogło paść wyrównanie po spóźnionym powrocie Kalaberovej, ale i tym razem interweniowała skutecznie Seweryn. W 11. minucie Zuzanna Błaszczyk zupełnie spanikowała pod naciskiem ze strony Aleksandry Nieciąg, szczęśliwie dla niej z odsieczą nadeszła jedna z defensorek i zablokowała uderzenie. Poza wspomnianymi dwiema akcjami ze strony wrocławianek w pierwszym kwadransie GieKSa miała wszystko pod zupełną kontrolą. W 16. minucie tylko poprzeczka uratowała Błaszczyk przed utratą kuriozalnej bramki po lobie Klaudii Maciążki zza pola karnego, a wszystko rozpoczęło się udanym przejęciem Dżesiki Jaszek w trzeciej tercji. Groźnie było w 23. minucie po kontrataku i zagraniu prostopadłym Joanny Wróblewskiej, Natalia Sitarz została jednak wzorowo powstrzymana wślizgiem przez Katarzynę Nowak. Odważniejsze poczynania Śląska w drugim kwadransie odzwierciedlał strzał Sokołowskiej z okolic 25. metra, gdy piłka minimalnie minęła bramkę katowiczanek. 35. minuta znów należała do Kingi Seweryn, tym razem wykazała się umiejętnościami po strzale Guzik z rzutu wolnego wprost w okienko. Pięć minut później oglądaliśmy dwa szybkie ataki GieKSy, każdorazowo główną postacią była Nicola Brzęczek: raz dobrze podawała, a raz zdawała się być faulowaną w szesnastce – gwizdek arbiter milczał. W 41. minucie Jagoda Cyraniak postanowiła wziąć sprawy we własne nogi, samodzielnie przedarła się flanką i oddała mocny strzał, który niemal przełamał ręce Błaszczyk. Dwie minuty później tercet Hmirova-Brzęczek-Włodarczyk popisowo stworzył sobie okazję do zdobycia bramki grą na jeden kontakt, jednak przechwyt pierwszej z listy zmarnowała Włodarczyk zbyt lekkim uderzeniem. Pierwszą połowę z hukiem zamknęła Joanna Wróblewska, wybijając futbolówkę daleko poza teren stadionu przy próbie uderzenia z dystansu.
Drugą połowę przebojowo chciała rozpocząć Marcelina Buś, jednak Jagoda Cyraniak bezproblemowo wygrała pojedynek fizyczny w polu karnym. Napór wrocławianek trwał, a w 48. minucie Martyna Guzik była o ułamek sekundy spóźniona do dośrodkowania – stanęłaby oko w oko z Kingą Seweryn. Kolejną dobrą sytuację miały pięć minut później, jednak dwie próby uderzeń skończyły się na błędach technicznych. Odpowiedziały Jaszek z Maciążką dwójkową akcją skrzydłem, ta druga posłała niestety zbyt lekkie dośrodkowanie w ostatniej fazie. Po godzinie gry mocno poturbowana z murawy zeszła Julia Włodarczyk, oby to nie było nic poważniejszego. Wejście z futryną mogła zanotować Santa Sanija Vuskane, bowiem po podniesieniu się z ławki nawet nie zdążyła się zatrzymać, a już uderzała po dośrodkowaniu z prawej flanki – niestety z minimalnej odległości mocno chybiła. W 81. minucie kontratak finalizowała Karolina Gec, na szczęście dla Kingi Seweryn na drodze stanęła Marcjanna Zawadzka. W 86. minucie Patricia Hmirova zapoczątkowała dobry kontratak podaniem do Oliwii Malesy, ta z kolei o kilka milimetrów przeceniła pozycję Aleksandry Nieciąg i na strachu się skończyło. 120 sekund później Santa Vuskane wykorzystała chwilę nieuwagi Sokołowskiej i po odbiorze piłki ruszyła na bramkę Zuzanny Błaszczyk, niestety zbyt długo musiała czekać na odsiecz swoich koleżanek. W doliczonym czasie gry czujność golkiperki z ostrego kąta sprawdziła Oliwia Malesa po rajdzie Maciążki, a dobrym odbiorem popisała się Hmirova.
Dwie połówki dominacji, mnóstwo przepychanek i niewiele klarownych sytuacji strzeleckich dla obu zespołów – GieKSa znacznie lepiej odnalazła się w meczu o takich cechach, nadrabiając dwa punkty do Czarnych Sosnowiec i Górnika Łęczna.
Śląsk Wrocław – GKS Katowice 0:1 (0:1)
Bramki: Nieciąg (2).
Śląsk Wrocław: Błaszczyk – Marcelina Buś (60. Ziemba), Martyna Buś (60. Gec), Żurek (79. Białoszewska), Piksa, Sitarz (79. Stasiak), Sokołowska, Wróblewska, Szkwarek, Jędrzejewska, Guzik.
GKS Katowice: Seweryn – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Jaszek (75. Malesa), Kalaberova (63. Kozarzewska), Hmirova, Włodarczyk (63. Michalczyk) – Maciążka, Nieciąg, Brzęczek (75. Vuskane).
Kartki: Martyna Buś – Jaszek, Kozarzewska.
Piłka nożna
Górak: Cierpliwość, przytomność, rozwaga
 
																		Po meczu w Lublinie wypowiedzieli się szkoleniowcy Motoru i GKS Katowice – Mateusz Stolarski i Rafał Górak. Poniżej prezentujemy spisane główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji prasowej.
Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Bardzo ważny dla nas moment, bo czekaliśmy na punkty na wyjeździe, a wygraliśmy pierwszy raz w 12. Kolejce, więc moment dla nas bardzo istotny. Z punktu widzenia punktów i tabeli bardzo istotny moment okres przed nami, czyli sam proces treningu i analizy meczu, bo te punkty będą miały bardzo dobry wymiar, kiedy potwierdzimy to w kolejnym spotkaniu. To trzecie okienko po dwóch przerwach reprezentacyjnych – i chciałoby się, aby dobrze drużyna funkcjonowała. Często mówiliśmy na konferencjach o dobrej grze, ale punktów nie mieliśmy tyle, ile byśmy chcieli. Dzisiaj bardzo dobre mentalne w całości przełamanie,  bardzo dobre 30 minut. Duża kontrola nad meczem i wydawało się, że jesteśmy na świetnej drodze, ale… jeszcze nie jesteśmy idealni. Niepokoi mnie te czterdzieści bramek, które padło w naszych dwunastu meczach. Mimo że szesnaście strzeliliśmy, a  dwadzieścia cztery straciliśmy i dzisiaj też dwie.
W drugiej połowie byliśmy bardzo skuteczni i wykorzystaliśmy wcale niekiedy niełatwą sprawę, jeśli chodzi o przewagę jednego zawodnika, bo nie zawsze strzela się trzy bramki. Wielkie gratulacje dla zespołu za cierpliwość, przytomność i dużą rozwagę, to mnie bardzo cieszy.
Musimy budować kolejne mecze i punkty tylko w cierpliwej pracy i pokorze w tym co robimy. Nie jesteśmy krezusami ekstraklasy, która przecież idzie do przodu. Poziom rozgrywek, zainteresowanie jest czymś, co bardzo cieszy. My w Katowicach musimy wykonywać rzetelnie swoją robotę i zbierać doświadczenia. Dzisiaj dla nas bardzo ważny mecz, w tamtym sezonie nie udało mi się w naszej rywalizacji wygrać z Motorem, więc bardzo się cieszę, że to my jesteśmy do przodu, a Lublinowi życzę wszystkiego dobrego.
Mateusz Stolarski (trener Motoru Lublin):
Do straty drugiej bramki, szczególnie przez pierwsze 15 minut wyglądaliśmy, jakbyśmy grali pierwszy raz ze sobą. Wymuszone lub nie straty piłki i błędy techniczne, na które ciężko było zareagować. 0:2 i… zeszło nas całe ciśnienie. Dlatego zagraliśmy najlepsze dwadzieścia pięć minut w całym sezonie. Do bramki na 2:2 i po niej, kiedy złapaliśmy wiatr w żagle i czułem, że będzie to, co mówiłem przed meczem. Potem czerwona kartka. Na drugą połowę chcieliśmy przetrzymać do 70. minuty przy 2:2 i potem zaryzykować i zagrać o zwycięstwo. W pierwszej akcji, po pierwszym rzucie wolnym w drugiej połowie nie byliśmy w stanie kryć wszystkich zawodników, którzy dobrze grają głową lub są groźni po SFG – musieliśmy jednego zostawić i był to właśnie Zrelak. Musieliśmy poświęcić do centrum, a on schodził poza światło bramki, bo większe szanse na gola są właśnie ze światła niż na dalszym słupku. Pomyliłem się. Taką bramkę straciliśmy, nie zdołaliśmy w ostatniej strefie wyblokować. Potem miałem poczucie, że przy odrobinie szczęścia odrobimy na 3:3, bo mieliśmy dobry moment, ale nie strzeliliśmy. A potem co? Masz 2:3 i grasz w „10”, stoisz nisko i próbujesz przegrać jak najmniej lub idziesz po kolejną bramkę. Strzelał je przeciwnik, gratulacje dla GKS i trenera Góraka. Wygrali zasłużenie z przebiegu całego spotkania. Dla nas jest to bardzo ciężki czas, ciężki okres i musimy wszyscy uderzyć się w piersi, wziąć trochę więcej odpowiedzialności za to, co się w ostatnim czasie dzieje, ale pretensje mogę mieć tylko dla siebie.
Felietony Piłka nożna
Post scriptum do meczu z Motorem
 
																		Mecz z Motorem to już historia. Historia bardzo szczęśliwa dla nas, bo trzybramkowe zwycięstwo na wyjeździe nie zdarza się codziennie. Z początkiem nowego tygodnia wracamy jeszcze raz do piątkowych wydarzeń, ale za chwilę czekają nas kolejne wyzwania. Maraton z trzech meczów w ciągu tygodnia. Pierwszym akordem będzie spotkanie z Koroną Kielce. Wszyscy na Nową Bukową!
1. Wyjazd do Lublina był jednym z najdalszych w tej rundzie. Potem będziemy jeszcze mieli Białystok, a ponadto już niedalekie delegacje – do Łodzi, Niecieczy i Częstochowy.
2. Te piątki nam serwują niezwykle często. Dodatkowo mecz o osiemnastej wymagał wyjechania rano, choć nie jakoś bardzo wcześnie rano. Z Katowic wyjechaliśmy o 11.
3. Pojechaliśmy w czwórkę – ja, Misiek, Kazik i Mariusz, z którym nieraz jeździmy na wyjazdy i świadczymy sobie wzajemnie „samochodowe” przysługi. Przed nami było nieco ponad 4 godziny drogi.
4. Trasa przebiegała sprawnie. Było pochmurno, choć jeszcze nie deszczowo. Na to musieliśmy poczekać.
5. Wkrótce po odbiciu z autostrady udaliśmy się do Maka w Sokołowie Małopolskim. Mieliśmy co prawda w planie posilenie się już w Lublinie, ale chcieliśmy szybciej wziąć coś na ząb, bo Misiek nie jadł śniadania, a skoro tak – wykorzystaliśmy sytuację, by zaspokoić łakomstwo. Symbolicznie.
6. W Lublinie byliśmy około 15.30. Mogliśmy podziwiać tak nieczęste w Polsce trolejbusy. Znamy je doskonale z Tychów, ale naprawdę niewiele jest miejsc, w których one jeżdżą. Z pamięci kojarzę Grudziądz, ale mogę się mylić.
7. Z polecenia pojechaliśmy do „Bistro przy peronie”, czyli jak sama nazwa wskazuje jadłodajni przy dworcu i jednocześnie bardzo niedaleko stadionu. Tutaj czekał nas właściwy posiłek.
8. Chłopaki wzięli różnie – rybę, kurczak, schaboszczak… Ja zdecydowałem się na Zapiekaperon, czy coś takiego. Na zdjęciu ładnie wyglądało, smakowało nieźle, ale bez szału. Natomiast frytki od Miśka choć mrożone, były idealnie zrobione – co rzadko się zdarza w knajpach, więc nie omieszkałem mu kilku zwędzić.
9. Łakomstwo skutkowało tym, że wzięliśmy także zupę. Co prawda w menu było napisane, że szparagowa, ale przytomnie zapytałem pani sprzedającej, czy to rzeczywiście szparagowa czy z fasolki szparagowej. Istotnie to drugie.
10. No i na koniec byliśmy już pełni. Dobrze, że stadion był niedaleko. Wkrótce zaczęliśmy kierować się ku obiektowi Motoru.
 Nie wiem, czy to nasza pamięć zawiodła, ale jakoś chyba w innym miejscu niż ostatnio były do odebrania akredytacje. Dlatego najpierw musieliśmy zaparkować samochód z jednej strony stadionu, potem go obejść (stadion, nie samochód – nie jesteśmy jeszcze tak szaleni, żeby obchodzić samochody) i wrócić do wejścia dla mediów. Przechodząc m.in. obok efektownego muralu.
Nie wiem, czy to nasza pamięć zawiodła, ale jakoś chyba w innym miejscu niż ostatnio były do odebrania akredytacje. Dlatego najpierw musieliśmy zaparkować samochód z jednej strony stadionu, potem go obejść (stadion, nie samochód – nie jesteśmy jeszcze tak szaleni, żeby obchodzić samochody) i wrócić do wejścia dla mediów. Przechodząc m.in. obok efektownego muralu.
11. Zazwyczaj to jest tak, że parkujemy/wjeżdżamy i już z tobołami odbieramy akredytacje. Teraz zrobiliśmy sobie trochę wycieczek. W końcu jednak odebraliśmy wejściówki.
12. Przed stadionem stały gęsiego autokary Motoru i GieKSy. Potem nasz autokar widzieliśmy jeszcze raz, w zupełnie innym miejscu.
13. Wkrótce już znaną drogą udałem się na chwilę na salę konferencyjną, gdzie pogadałem chwilę z miejscowym dziennikarzem. Potwierdzał, że pod Mateuszem Stolarskim jest gorący stołek. Dla obu klubów było to niezwykle ważne spotkanie. Kazik w tym czasie wypuścił drona i zrobił efektowne ujęcia.
14. Po zrobieniu herbaty poszedłem już na prasówkę. Zawsze lubię być zarówno na stadionie, jak i na sektorze prasowym odpowiednio wcześniej. Można się usadowić, zająć dobre miejsce i też obejrzeć jeszcze niezapełniony stadion. Jeszcze przy lekkim świetle dziennym, choć już z jupiterami.
15. Na obiekcie był pewien relikt kilkuletniej przeszłości. Otóż przy wejściu na prasówkę znajdowały się dwie kartki z hasłem do WiFi. Problem jednak polegał na tym, że jedna z nich to była kartka z… finału Pucharu Polski 2021. Ciekawe to, czy tam nikt nigdy z klubu się nie zapuścił, by ją zdjąć? A może to po prostu pamiątka?
16. Miejsca prasowe są kompletnie oddzielone od reszty. Ciekawe jest to miejsce na stadionie Motoru. Posadzka z płyt chodnikowych, ogólnie stan niemal surowy, ale przejścia wygodne. Najbardziej rozśmieszają mnie numerowane krzesełka na kółkach, których jest mniej niż stolików. Tym bardziej, trzeba wcześniej zająć.
17. Ja wybrałem miejsce nieopodal komentatorów Canal Plus, których jeszcze nie było na stanowisku. Dlatego też mogłem podejrzeć i podsłuchać na żywo wywiady z trenerami. Zawsze są one nagrywane ponad godzinę przed meczem i puszczane z odtworzenia we „Wstępie do meczu”. Tutaj już doskonale wiedziałem od razu, jakie mają nastawienie obaj szkoleniowcy.
18. Zasiadłem do swojego stanowiska. Do wyboru są dwa rzędy, jeden ze sztywnymi stolikami, drugi z rozkładanymi. Minus tych pierwszych jest taki, że są w rzędzie dolnym i mają przed sobą szybkę z pleksi. To zawsze daje takie wrażenie odgrodzenia od boiska i pewnej nienaturalności. Zająłem więc miejsce na górze.
19. Blat w porządku, minimalnie pochylony, ale nie na tyle, żeby zsuwały się rzeczy, tak jak na niektórych stadionach. Miejsca wystarczająco, kontakty są, widoczność znakomita. Nie pozostawało nic, jak czekać na rozpoczęcie spotkania.
20. Kibice powoli zaczęli się schodzić, piłkarze mieli rozgrzewkę. Pod jej koniec spiker wyczytywał składy, a w międzyczasie Arkadiusz Najemski, obrońca Motoru, został uhonorowany pamiątkową tablicą za setny mecz w Motorze. Problem w tym, że nic sobie z tego nie robił tenże spiker i czytał dalej zestawienia, więc sporo osób pewnie nie zauważyło, że taka ceremonia ma miejsce.
21. A potem mieliśmy już granie. Powiedziałbym, że przecieraliśmy oczy ze zdumienia, gdy GKS od początku atakował, gdyby to była prawda. Znamy ten schemat choćby z meczów z Legią czy Cracovią. Problem był taki, że przewaga nie była udokumentowana bramką. Tutaj była – i to dwoma trafieniami. Kibice obu drużyn od początku oglądali bardzo ciekawy mecz.
22. Co do pierwszej bramki GKS, to boisko w Lublinie najwyraźniej służy Bojrsze Galanowi. Zawodnik praktycznie nie strzela goli, ale na stadionie Motoru trafił już drugi raz. Tak to bywa w piłce.
23. Adam Zrelak strzelił bramkę ręką. Na szczęście nie swoją, więc to nie była boska ręka Jasia Furtoka. Dopomógł jednak wspomniany Arek Najemski. Tak więc, gratulacje Arek! I jeszcze raz dzięki!
24. Nadal jednak musieliśmy być czujni, bo przecież w poprzednim sezonie też w dziewiątej minucie prowadziliśmy, a to jednak Motor wygrał 3:2. Tu mieliśmy dwubramkowe prowadzenie, ale dalecy byliśmy od przypisywania sobie trzech punktów, bo… to jest GieKSa, która zawsze potrafi spłatać figla.
25. No i spłatała. Łatwo dała sobie wbić dwie bramki, bo już nie było więcej miejsca, żeby się cofnąć na boisku (dalej były już tylko trybuny). Z dobrego prowadzenia zrobił się remis, a w zamieszaniu Motor był bliski trzeciej bramki.
26. Nie jestem w stu procentach przekonany, że to Czubak strzelił pierwszego gola. Sam zawodnik mówił, że raczej nie dotknął piłki. Powtórki są bardzo mylące, bo na niektórych jest wrażenie, że dotknął, na innych całkowicie nie. Mam nadzieję, że ktoś to jeszcze z linijką sprawdzi. Ja bym zaliczył bramkę Wolskiemu.
27. Na szczęście Łabojce przepaliły się styki i sfaulował Zrelaka przy linii autowej. Choć eksperci stwierdzają, że druga żółta kartka nie była potrzebna. Bez przesady. Czyste i zasłużone żółtko. To zawodnik powinien uważać, a nie liczyć na litość sędziego.
28. Swoją drogą zaledwie dwie sekundy były potrzebne, by Marten Kuusk po swoim wejściu odmienił losy meczu. To właśnie po zmianie, w której zastąpił Czerwińskiego, Estończyk wykonywał aut do Słowaka i nastąpił ten faul.
29. Druga połowa to był już koncert GieKSy. Nasze armaty na dobre się odblokowały. Zrelak strzelił już gola nogą, a nie ręką rywala i katowiczanie szybko znów byli na prowadzeniu. To drugie trafienie Słowaka w tym sezonie.
30. A potem show dał Ilja Szkurin. Białorusin strzelił swoje pierwsze dwie bramki w lidze dla GKS, a w sumie ma już trzy trafienia, bo przecież zdobył gola także w Pucharze Polski. Jaka szkoda, że nie wykorzystał tej sytuacji sam na sam, bo drugi hat-trick zawodnika GKS w tym sezonie to byłoby coś.
31. Hat-trick asyst mógł mieć Bartosz Nowak, ale dwie właśnie były prawowite, a trzecia (pierwsza w kolejności) to była ta przy drugim golu GKS w tym meczu. Bramka była samobójcza, więc asysty nie ma.
32. Z czasem nie było już zagrożenia, że GieKSie może coś się stać. Dużo wnieśli zmiennicy, jak wspomniany Ilja, a także Sebastian Milewski czy Marcel Wędrychowski.
33. Tym samym GKS zdobył pięć goli na wyjeździe pierwszy raz od ubiegłorocznego meczu z Puszczą. Kibice natomiast zwracają uwagę, że ostatni mecz z kibicami, w którym zespół zdobył pięć bramek w delegacji to spotkanie sprzed… 20 lat, kiedy GieKSa wygrała w czwartej lidze z Czarnymi Sosnowiec 5:2. Wówczas hat-tricka zaliczył Sebastian Gielza.
34. W końcu mieliśmy odrobinę radości. Po meczu oczywiście nagrałem swoją nagrywkę, a z racji tego, że byliśmy – jak wspomniałem – nieopodal komentatorów, zaprosiłem Tomasza Wieszczyckiego do wywiadu. Były reprezentant Polski zgodził się i przeprowadziliśmy sympatyczną, krótką rozmowę. Wieszczu zapowiedział, że za tydzień będzie na meczu z Koroną.
35. Mecz skomentował także Tomasz Witas, który zadebiutował w tej roli w Canal Plus. Wyszło mu całkiem dobrze, słyszałem jego emocje na żywo, a potem przewijając sobie mecz mogłem stwierdzić, że dał radę. Może to będzie szczęśliwy komentator dla GieKSy?
36. A co do Wieszcza, to trzeba powiedzieć, że w poprzednim sezonie pamiętam, że komentował mecz z Puszczą u siebie (3:1), a w obecnym z Wisłą w Płocku (1:1). Więc też całkiem nieźle.
37. Potem oczywiście udałem się na konferencję prasową. Jak zwykle zadawałem pytania trenerowi Górakowi, ale przy pierwszym z nich tak się zamotałem, że musiałem gdzieś odkręcić, żeby w gruncie rzeczy powiedzieć, o co mi chodzi 😉
38. Mateusz Stolarski natomiast wyglądał jak cień człowieka. Taka piłkarska depresja. Mieliśmy to kiedyś w GieKSie, tak w swoim czasie wyglądał Piotr Mandrysz, a będąc uczciwym, takie wrażenie w pewnym momencie sprawiał także Rafał Górak – w czasach okrzyków o walizkach i fatalnych wyników. Trener też się na szczęście odkręcił z tej sytuacji i to dawna sprawa.
39. Ciężki czas przeżywa jednak trener Motoru. Próbował odpowiadać, ale widać było wielki żal – niewypowiedziany całkowicie żal tak naprawdę do zawodników. Szkoleniowiec chyba też wie, że prezesi różnie lubią reagować. A Zbigniew Jakubas przecież chciał pucharów…
40. GieKSa wygrywając 5:2 wyprzedziła Motor w tabeli. Brawo!
41. Po konferencji zostaliśmy jeszcze jakiś czas na sali. I znów muszę to powiedzieć. My naprawdę po 19 latach w pierwszej lidze mamy dużo pokory, nawet jeśli chodzi o ludzi zajmujących się mediami. Przy jednym stoliku siedzieli sobie ludzie z oficjalnej strony klubu, przy innym my. I u wszystkich pełen spokój, oczywiście że dobre humory, ale nie ma tego cwaniakowania, co w innych klubach, tego śmieszkowania i kumatości, tak żeby cały Lublin słyszał. Lubię to u nas. Nie robimy z siebie nie wiadomo jakich gwiazd. Za dużo wszyscy w Katowicach przeszliśmy.
42. Wkrótce udaliśmy się do samochodu, by wrócić do Katowic. Czekało nas kolejne ponad cztery godziny drogi. Pogoda była kiepska, padało lub siąpiło niemal cały czas.
43. W Brzesku jeszcze wstąpiliśmy na kurczaki z KFC, bo byliśmy po wielu godzinach już głodni – a było już po północy. To była jedyna dostępna strawa o tej porze. Od razu przypomnieliśmy sobie, że już niedługo mecz z Piastem.
44. Dla mnie to był piąty mecz w Lublinie, z czego drugi na nowym stadionie. Bilans jest bardzo zadowalający – zobaczyłem trzy zwycięstwa, jeden remis i jedną porażkę. W tych spotkaniach widziałem także aż jedenaście bramek GieKSy.
45. Na powrocie jeszcze mijaliśmy autokar GieKSy. To zdecydowanie stały fragment gry podczas powrotów z wyjazdów.
46. W Katowicach byliśmy około drugiej w nocy. W końcu, w szóstym meczu w delegacji zdobyliśmy trzy punkty!
47. Do zobaczenia w sobotę na Koronie!
 
										

 
																																														 
																																																																																											 
																																														 
																																																																																																 
																																														 
																																																																																											










































 
											 
											 
											 
											 
											 
											 
											 
													 
																									 
													 
																									 
													
Irishman
29 maja 2017 at 18:52
Sory, powtórzę to co już napisałem ale to we mnie siedzi i tak szybko nie popuści:
Był taki odcinek serialu „Dom” pt. „Jedenaste – nie wychylaj się”. Przypomnę, że to było o sytuacji w państwowej fabryce, w latach 60-tych czy może 70-tych. Główny bohater chciał tam coś zmienić, ulepszyć, zracjonalizować ale PRL-owski układ mu na to nie pozwolił.
Dziś czuję się właśnie jak ten główny bohater tego filmu. Miałem nadzieje, plany wobec mojego ukochanego klubu ale jak co roku zostałem sprowadzony na ziemię, oszukany, wydymany właśnie przez jakiś „układ”. I co mam zrobić? Mogę sobie oczywiście iść w niedzielę na mecz, wyżyć się na piłkarzach. Tylko czy oni tu są najbardziej winni??? No tak, to oni grali… Ale to przecież trener ich przygotowywał i ustawiał! Ten sam trener, który po ostatnim blamażu po prostu… uciekł, bez choćby słowa „Przepraszam”. Są też prezesi, którzy ten awans postawili na szali „być albo nie być”. Ale czy zrobili cokolwiek gdy zaczęło się to walić w gruzy??? A mimo to są nadal popierani przez Stowarzyszenie Kibiców i pewnie zostaną. Jest w końcu i główny udziałowiec spółki czyli Miasto, które podobno chce awansu „Absolutnie zawsze!”. No ale czy jego przedstawiciele bywali na meczach PRAWDZIWEJ GieKSy tak jak na meczach siatkówki albo czy kibicowali piłkarzom tak samo jak choćby ich koledzy „po fachu” z innych miast? A co ze stadionem? W ostatnim dziesięcioleciu oddano do użytku w rożnych miastach 46 stadionów! CZTERDZIEŚCI SZEŚĆ!!! I to niektóre w miastach znacznie mniejszych i biedniejszych niż Katowice! A my??? Nie wyszliśmy jeszcze z fazy projektowania! Chwała Bogu, ze dał nam Mariana Dziurowicza, bo inaczej bylibyśmy jak na tak duże miasto po prostu pośmiewiskiem w Europie jeśli chodzi o infrastrukturę piłkarską…aczkolwiek podobno stadion przy Bukowej nie leży w obrębie Katowic!
Cóż…ja zostanę z moim klubem do śmierci, bo go kocham. Nawet jeśli przez to ta śmierć znacznie się przybliży, bo jak widzę jak ON jest rozgrywany, to serce boli mnie każdego dnia bardzie!
Koniec zabawy
29 maja 2017 at 19:12
Dawać mandrysza i za mordy ich, a jak ino spróbują odjebać sosnowieś u nas to na blaszok ich wysłać w ramach działalności marketingowej i my się nimi już zajmiemy.
Marcin
29 maja 2017 at 20:13
WYPIERDALAĆ Z NASZEJ GIEKSY WON…………………………..
Bartolo
29 maja 2017 at 20:23
Ja już sam nie wiem,kogo trzeba za to winić.Na pewno nie piłkarzy,choć to na pewno dna moralne.Żeby tak jeden przynajmniej,incognito wyjaśnił o co tak naprawdę chodzi.Najbardziej szkoda Brzęczka,no bo jak tu winić chłopa jak im awansować nie kazano.Kolejny-główny udziałowiec-winny!Nie zrobili absolutnie nic,żadnego wzmocnienia,żadnej reakcji na to,co się dzieje.pREZESIK nagle jak zaczęła się wiosna zniknął,dosłownie zapadł się pod ziemię!Ale mi się wydaje,że o wszystkim decyduje tzw.Komisja Ligi.To chyba oni decydują kto ma wejść, a kto nie.Nie masz stadionu i budżetu to wypad na drzewo!Cała końcówka rozgrywek zrobiona,żeby awansował Górnik.Stadion jest,kibice są atmosfera jest.Długi były ale nie zapominajmy,że miasto Zabrze przekazało na wiosnę 38 mlnzł!Więc licencja będzie.Cała ta piłka to jedno wielkie oszustwo.
Deutsches Reich
29 maja 2017 at 20:24
” … Cóż…ja zostanę z moim klubem do śmierci, bo go kocham. Nawet jeśli przez to ta śmierć znacznie się przybliży, bo jak widzę jak ON jest rozgrywany, to serce boli mnie każdego dnia bardzie! … ”
Swiynte slowa – amyn !!!
A jo z uporem maniaka byda wszem i wobec glosil
” IM AWANSOWAC NIY KOZALI ” – UM ciynciami budzetu sekcji pilkarksiej na nowy sezon sie osmieszyl i pokozol jak mo tyn klub i nos w rzici.
a po szpilu sie cieszyli bo sportowo wcale niy som zli i tom ekipom mogli tyn jebany awans ciulnac z palcem w rzici.
Pyrsk GieKSiorze na colkiym swiecie
FC Deutsches Reich
Deutsches Reich
29 maja 2017 at 20:27
Jeszcze jedno , tym awansem moglimy fest duzo osiagnac kibicowsko , teroz jest fest porozniynie wsrod samych kibicow i niy chca krakac ale coby UM niy osiagnal tego nojgorszego do nos kibicow bo cos na to wyglondo , choc fest chca sie mylic ….
Pepik78
29 maja 2017 at 21:03
Shellu niezły wpis, jestem pod wrażeniem. Jak przez większość sezonu narzekałem na Twoje artykuły, noty (zbyt wysokie a do tego faworyzowanie Gonza), to jest to bezsprzecznie jeden z twoich najlepszych artykułów. Twój wpis jest rzeczowy i na temat. Tak trzymaj!
ps. wielkie dzięki dla całej redakcji, za wszelki wysiłek i trud jaki wkładacie w tworzenie newsów. Życzę sobie tylko większego obiektywizmu z Waszej strony i prośba, żeby różowe okulary wypie…ć.
Mecza
29 maja 2017 at 21:29
Teorie spiskowe, UM nie chce awansu a Górnikowi pomaga komisja ligii. Wstyd mi by było cieszyć się po tym meczu. Oznacza to brak ambicji lub inteligencji, nawet pozorów nie robią. Może jednak cel osiągnęli? Gra pozorów ale było ciężko bo inni też olewali temat. Jsk przychodzi grajek 30letni z ekstraklasy któreg nikt nie chce tam ma u nas wywalczyć awans? Po co aby z niego zrezygnowali po awansie? Chcecie cały czas wzmocnienia, wzmocnienia i jeszcze raz.wzmocnienia, głośne nazwiska. Może to dobrze że UM ograniczy środki to wtedy więcej mało znanych i ambitnych graczy się pojawi którzy będą rokować na awans plus trener który wie co robi. Nie wiem co się stało a moż była przygotowana lista do odstrzału po awansie i wyciekła wew. klubu?
tombotleg
29 maja 2017 at 22:12
Żadnego awansu miało nie być i nie będzie, tym tańcem radości te skurwysyny w koszulkach GieKSy pokazały że grają tylko dla siebie, nie dla nas, mało tego mają nas głęboko w d., tylko kasa kasa kasa, nikt mi w życiu nie wmówi że przegrali uczciwie mecz z Kluczborkiem ze stanu 2 0, to lepsze niż bajki andersena, czysty piłkarski poker, dopóki nie będzie konsekwencji za te wały, przeproszenia nas przez tych kopaczy na kolanach, moja noga na Bukowej długo nie stanie, mogli grać w środku tabeli, mogli przegrać po walce, ale nie w ten sposób, te kutasy nas upokorzyły.
Tom z Tauzena
29 maja 2017 at 22:20
Proponuję zacząć łazić tłumnie na mecze naszych Pań. Może tam doczekamy się prędzej emocji na jakie czekamy.
Damian
29 maja 2017 at 22:32
Skończcie już pluć kurwa mać!
Stało się. Być może do awansu branie 1 czy 2 pkt, ale nie tylko GieKSie tyle braknie. Wiemy, że jest bardzo ciasno w tym roku.
Takie jest życie, taka jest piłka. Też czekam już kilkanaście lat na powrót do elity. Szanse jeszcze są, choć już tylko teoretyczne, ale nie można ciągle pluć, narzekać i gnoić. Opamiętajcie się.
F.C.D.G.
29 maja 2017 at 23:18
Cytujac Shella: ” porażka Górnika w Puławach wydaje się już nieprawdopodobna.” A nasza porazka ze zdegradowanym MKS tez wydawala się taka.Co zrobiła ekipa KSG w poprzednim sezonie w ostatniej kolejce grając z beniaminkiem … przegrała!
Marcin
30 maja 2017 at 04:29
Damian jak żeś taki kurwa zadowolony to idz do tych panienek se zatańczyć z nimi na środku boiska kończe bo nawet człowiek z samego rana przy kawce przed robotą się WKURWIA.
Irishman
30 maja 2017 at 07:07
@Mecza piszesz: „Może to dobrze że UM ograniczy środki to wtedy więcej mało znanych i ambitnych graczy się pojawi którzy będą rokować na awans”
Ale myśmy to już przerabiali! Nie pamiętasz Ceglarza, Bodzionego, Leimonasa, Wieczorka, Nawrota?!
Myśmy już k… chyba wszystko przerabiali w tej p….. I lidze i to ostatnio, za prezesa Cygana. Zmienialiśmy piłkarzy, trenerów, dyrektorów! Chyba tylko jego zmiany nie próbowaliśmy.
@Damian jeśli to po Tobie spłynęło to gratuluję. Ale jest wielu, na których to co się stało wywarło już trwały ślad! To były ciosy w plecy przez cała wiosnę, a na koniec ten najgorszy z Kluczborkiem. I co? I nic! Nawet słowa przepraszam ze strony Brzęczka czy piłkarzy, po tym blamażu. Prezesi honorowo podali się do dymisji i brawo za to! Ale pewnie i tak zostaną. I nic się nie zmieni! Znowu dostaniemy jakiś „wynalazek” na ławkę trenerska i dalej będziemy udawać, że walczymy o ekstraklasę, że budujemy stadion??? A nie! Przepraszam! Teraz postawimy na młodzież! Na tą młodzież, która właśnie spada do V ligi k….. m…..?!?!?!
Mecza
30 maja 2017 at 08:47
@Irishman, to były czas gdy walczyliśmy o utrzymanie i przetrwanie tak naprawdę. Tylko kibicom się marzyła walka o awans a nie było żadnych podstaw do tego. Tak naprawdę to ten sezon jest pierwszym w którym były podstawy myśleć o awansie. To pierwszy rok który przegraliśmy go. Jak pomyślimy ile razy Termalika próbowała to jeszcze trochę przed nami. Czego nam brakuje? Odpowiedniej wizji zarządzających, jak budować zespół a nie na chybcika. Niestety nie ma nikogo na horyzoncie i zostaje Cygan. Mam nadzieję że będzie się uczył na błędach, na dzisiaj nie ma nikogo lepszego na jego miejsce. Co do ostatniej kolejki. Kilka wcześniej mówiłem, że Zagłębie nie awansu, to nie byłoby normalne przy 4-5 trenerach w sezonie. Podobnie myślę z Górnikiem że nie wygrają w Puławach. Może to być Miedź bo o GKS nie myślę, byłaby to kpina.
tyta
30 maja 2017 at 09:13
… @ Bartolo Cała ta piłka to jedno wielkie oszustwo” i dlatego noga moja szybko na B1 nie stanie jeśli w ogóle. Ja się więcej oszukiwać nie dam wydając na to swoje pieniądze, lepiej pójść z rodziną na lody a wieczorem obejrzeć LM-przynajmniej tam jest gra i „o dziwo” też za pieniądze
GieKSa
30 maja 2017 at 11:47
nie krytykuję tych którzy dali ale jak oni teraz czują się po zrzutce na oklejanie autokaru a Ci którzy kupili płyty z Złotą dekadą GieKSy to już chyba tylko na dvd Ex będą oglądać. Jezdziłem na meczr, kibicowałem i tak w tym roku wierzyłem w ten klub jak ostatnio z 25 lat temu i duma rozrywała mnie wtedy i teraz a dziś,żal, smutek i zaczynam mieć to w d…e
Artur
30 maja 2017 at 12:27
Niestety w naszych klubach w większości rządzą piłkarze i widać to na każdym kroku. Trza mieć porządnego prezesa z jajami i mocnego trenera, którego darzy się zaufaniem. W przeciwnym wypadku jest tak jak co roku. Niestety w tym nasi kopacze wyjebali nas bez mydła i bez skrupułów. I szczerze nie wyobrazam sobie tej drużyny w przyszlym sezonie z tymi nazwiskami. Jestem pewny że nawet gdyby wszystkie pozostałe zespoly w ostatniej kolejce przegrały to my też nie wygramy. Kontrola sytuacji będzie cały czas. Zresztą Górnik awansuje bo jeśli nie to tam tez chyba będzie mordobicie. Kurwa szkoda słów.
Fan
30 maja 2017 at 14:43
Ja się pytam czemu o awansie pań tylko w PS. Czemu nie zrobicie jakiegoś materiału o drużynie kobiet. O chujni którą odwalił zespół seniorów to piszecie dużo a tam gdzie jest sukces to gratulację w jakimś marnym stylu
Dziadek
30 maja 2017 at 14:56
W niedzielę stadion powinien być PUSTY!!! Powinniśmy powiedzieć NIE temu piłkarskopodobnemu produktowi, którym karmi nas zarząd i sponsor miasto od wielu lat! Gieksa coraz częściej przypomina mi pralnię kasy, studnię w która wpadają pieniądze za które inne drużyny robią awans. Wczoraj oglądałem pożegnanie Tottiego w Romie, facet żył tym klubem, a nasze grajki… żyją z klubu. Bilety 5 i 1 zł? Za piątkę to sugeruję piwo w niedzielę wypić a dzieci to lepiej niech na tę padlinę nie chodzą. Ile już porażek w tej rundzie widziały? Ile transparentów, w tym ten o murowanym kandydacie? Kto ma jaja to w niedzielę zostanie w domu. Przyjście w niedzielę, to uwierzytelnianie tej kpiny jaką karmili nas w tym sezonie piłkarze, trener, Cygan i miasto! PUSTY STADION! Chociaż raz. Miejcie ludzie honor, nie dajcie sobie kłamać w żywe oczy!
Włodek
30 maja 2017 at 15:14
JEBAC ICH JUZ NIE PISZ O NICH I CHUJ BO BANDA CIULI TO JEST A NIE PIŁKARZE
!!! Kurna pojeby w niedziela po szpilu ktoś z nas się cieszył ??? INO CZŁOWIEK SIE WKURWIA JAK O TYM MYSLI !!! 3ba spojrzec na to serio całą tą runda lecą w chuja z nami,przekretami smierdza te szpile i tyla .
tyta
30 maja 2017 at 15:46
…zgadzam się z Dziadkiem, w niedzielę STADION PUSTY!!! a jeśli kto ma potrzebę być w tym dniu z GieKSą to niech przyjdzie ale tylko pod bramy stadionu bo i tak zwycięstwa w tym dniu nie będzie bo na punktach Bytovi zależy a nie ” naszym działaczom”. Może to komuś da coś do myślenia a inni unikną rozczarowania i nie będą w poniedziałek na forum się wkurzać.Każdy zrobi jak uważa ja w każdym razie na stadionie się nie pojawię i to jest mój osobisty protest na to co się stało ostatnio w klubie.z
1964
30 maja 2017 at 16:01
Ja na meczu będe ale nie m zamiaru wspierać tej bandy ch….!Przyjdę napije się piwa pogadam z kumplem a na koniec sezonu rzucę garść miedziaków w złdzieji marzeń.GieKSa To My!
Shellu
30 maja 2017 at 16:11
Fan, zapraszamy do redakcji, działka z sekcją żeńską czeka na Ciebie. Niestety mamy takie zasoby, jakie mamy i robimy tyle, ile jesteśmy w stanie.
Bartolo
30 maja 2017 at 19:20
Tak naprawdę to to wszystko wypadałoby podlać benzyną i rzucić zapałkę..
GieKSiorz
30 maja 2017 at 20:55
chuj mnie obchodzą już te dziady,zjebali marzenia nas kibiców GieKSy,mogli grac w srodku tabeli a nie zrobić smak i jebnac potem w pysk.jestem za tym żeby zbojkotować ten szpil z bytovia,za plotu ich wyzywac a potem im „podziekowac” pod szatnia,tłumnie chodzic na nasze Panie co maja ambicje i nie przynoszą nam wstydu.po tym sezonie mam już dość tego ,mamia nas kibicow,kup karnet,gadzet,czlowiek kupowal,jezdzil,bral wolne w robocie a po co?!mamia nas awansem od lat,stadionem a tu wielki huj jak Batorego komin!!!to co zrobili w tym sezonie to już zniewaga nas kibicow,cos we mnie peklo i nie tylko we mnie,nie ma zadnego postępu od lat,ani sportowo ani infrastruktury nic kurwa!!!ja bym wyjebal tych sprzedawczyków i postawil na młodych,nawet niech spadna do 2 ligi ale będzie chociaz walka zaangażowanie,a tak po chuj chodzic na tych skurwieli jak przed sezonem już wszystko wyreżyserowane?to nie jest tak ze jestem kibicem sukcesu,chce widzieć zaangażowanie,ambicje walke,a nie sprzedawczyków jebanych.Panie Krupa wiem ze Pan stawia na siatke i hokej,ale nie oszukujmy się fussball to na slasku najwazniejsza gra,dalej tak będziecie robic to Katowice będą sportowa ruina,wiekszosc ludzi na pilke chodzących lazi na inne dyscypliny,sami krawaciorze frekwencji nie zrobia na siacie,pomysl Pan.zreszta bylby stadion ,ambicje realne a nie naciąganie kibicow to tez frekwencja na pilkce bylaby wieksza,niech Pan wezmie przykład z Ostrawy jak tam umia i stadion postawić i pilke docenic,a tez maja inne dyscypliny jeszcze.Pozdrawiam Wszystkich GieKSiarzy,nie dajmy się już w huja robic,trzeba pierdolnac reka w stol w końcu,zrobic porządek,bo inaczej będzie po naszej ukochanej GieKSie.
Fan
31 maja 2017 at 07:15
Shellu nie znam się na dziennikarstwie więc się nie pcham. A z tego co widzę to I drużyną zajmuję się was 2 albo 3 więc chyba raz na jakiś czas coś można napisać o dziewczynach w ramach hasła „Cała GieKsa Razem”. Jeden dwa materiały raz na jakiś czas a dziewczyny by się poczuły przynajmniej docenione. Ale wasza strona więc wy nią rządzicie.
furti
31 maja 2017 at 08:33
ktos kozoł im nie awansowac. wszyscy nos robili w chuja. ze stadionem tez nos zrobia w chuja. banda pedalow
vincent
31 maja 2017 at 09:39
spartolili? dobrze napisane bo ilez razy mozna pisac spierdolili!
Adam
31 maja 2017 at 14:25
Foszmanczyk Goncerz i reszta tego cyrku- jestescie banda jebanych cweli i frajerow, chuj wam w dupe parówy!
UK
31 maja 2017 at 14:29
W nd PUSTY stadion !!!
obojetny
31 maja 2017 at 14:56
Damian pierdolisz jak potłuczony i tyle w temacie.