Dołącz do nas

Siatkówka

PlusLiga: 7 kolejka – ZAKSA liderem po wygranej w Katowicach

Avatar photo

Opublikowany

dnia

W Jastrzębiu przerabialiśmy znów ten sam scenariusz, jeśli punktują Muzaj i Oliva, to ciężko powstrzymać Jastrzębskiego. Pierwsze dwa sety wyraźnie na korzyść gospodarzy, w trzecim przebudziła się Resovia i wygrała po zaciętej walce. Czwarta partia wyrównana prawie do samego końca, ale końcówkę już lepiej zagrali jastrzębianie i odnieśli zasłużone zwycięstwo. Rewelacyjne dotychczas Cuprum nie wygrało nawet seta w starciu ze Skrą. W pierwszym secie bardzo wyrównanym lubinianie prowadzili nawet w końcówce 23:21, a mimo to nie zdołali wygrać tej partii. Dwa następne sety już pod kontrolą bełchatowian, nie dając gospodarzom żadnych szans na dobry wynik. Inżynierowie po dobrym początku w lidze, przegrali już trzeci mecz z rzędu, tym razem polegli w Gdańsku. Pierwszy set pod kontrolą LOTOS-u, w drugim odbudowali się warszawianie wygrywając go minimalnie. Trzeci i czwarty set to dominacja gospodarzy, LOTOS Trefl nie dał najmniejszych szans gościom i tym sposobem Politechnika utknęła na 3 wygranych, podobnie zresztą jak nasz GKS.

Mecz w Radomiu był spotkaniem na przełamanie, które stało się udziałem Czarnych. Gospodarze w trzech zwycięskich setach, prowadzili wyraźnie od początku do końca. I tylko w tej jednej partii była wymiana ciosów i szala zwycięstwa przechylała się to na jedną, to znów na drugą stronę, aż w końcu wygrali ją szczecinianie. To było dopiero drugie zwycięstwo radomian, natomiast Espadon narzekał na trudny terminarz, który mają już za sobą, a oni wciąż nie potrafią wygrać meczu i zasłużenie są na ostatnim miejscu w tabeli. W Bydgoszczy w meczu dwóch ekip z dolnych rejonów tabeli, emocje były tylko w pierwszym secie, gdzie trwała wyrównana walka do samego końca. Dwie kolejne partie z podobnym przebiegiem, gdzie gra punkt za punkt trwała gdzieś tak do połowy setów, a potem będzinian dopadała jakaś niemoc i w efekcie przegrywali je bardzo wysoko. Najbardziej zacięte spotkanie oglądali kibice w Częstochowie, ale po pierwszym secie nie mieli radosnych min, bo wyraźnie wygrali go siatkarze BBTS-u. Następne dwie partie wyrównane, ale na korzyść gospodarzy i wydawało się, że częstochowianie zainkasują trzy punkty. Nic z tego, zaciętą końcówkę lepiej zagrali goście i doprowadzili do tie-breaka. A w nim niespodziewanie kibice oglądali jednostronny przebieg, zdobycie zaledwie 4 punktów w nim przez bielszczan, mówi samo za siebie.

Kolejka zakończyła się spotkaniem w Olsztynie gdzie każdy z setów miał podobny przebieg. Do 3/4 każdej partii kielczanie byli równorzędnym przeciwnikiem AZS-u, ale każdorazowo to olsztynianie lepiej rozgrywali ich końcowe fragmenty. Zwycięstwo to pozwoliło gospodarzom na wskoczenie na drugą lokatę w tabeli, za liderującą ZAKSĘ, która wykorzystała potknięcie Resovii w Jastrzębiu. Pierwsza szóstka drużyn już powoli zaczyna odrywać się od reszty stawki i tylko LOTOS próbuje dotrzymać im kroku. GKS obsunął się na 10 lokatę i biorąc pod uwagę kilka kolejnych trudnych spotkań, ciężko myśleć o utrzymaniu tego miejsca. W dole tabeli drobne przetasowania, punkt zdobyty przez BBTS w Częstochowie pozwolił zepchnąć na samo dno tabeli szczeciński Espadon, który jako jedyny nie wygrał jeszcze ani jednego spotkania (nie licząc oczywiście walkowera). Już środę rozegrany zostanie kolejny hit, w którym awansem w ramach 9 kolejki Jastrzębski Węgiel podejmie Skrę Bełchatów.

 

spotkanie zaległe z 2 kolejki:  2 listopada

Effector Kielce – Cuprum Lubin  2:3 (18:25, 23:25, 25:22, 25:18, 9:15)

Effector: Komenda (5), Andrić (21), Maćkowiak (10), Wohlfahrtstaetter (8), Wachnik (15), Pawliński (13), Sobczak (libero) oraz Więckowski, Superlak, Formela (3). Trener: Dariusz Daszkiewicz.
Cuprum: Łomacz (3), Kaczmarek (16), Hain (3), Boehme (16), Pupart (11), Taeht (15), Rusek (libero) oraz Gorzkiewicz, Malinowski, Gunia (8), Koumentakis (1), Kryś (libero). Trener: Gheorghe Cretu.  MVP: Grzegorz Łomacz.

Wyniki 7 kolejki: 4,5 i 7 listopada

Jastrzębski Węgiel – Asseco Resovia Rzeszów  3:1 (25:17, 25:21, 23:25, 25:20)

Jastrzębski: Kampa (2), Muzaj (24), Kosok (4), Boruch (5), Touzinsky (8), Oliva (27), Popiwczak (libero) oraz Sobala (2), De Rocco, Ernastowicz. Trener: Mark Lebedew.  MVP: Salvador Hidalgo Oliva.
Resovia: Drzyzga (1), Rossard (14), Lemański (10), Nowakowski (7), Perrin (17), Ivović (9), Wojtaszek (libero) oraz Tichacek (2), Schoeps (3), Dryja, Winters (1), Masłowski (libero). Trener: Andrzej Kowal.

Cuprum Lubin – PGE Skra Bełchatów  0:3 (23:25, 19:25, 19:25)

Cuprum: Łomacz (1), Kaczmarek (21), Hain (2), Boehme (3), Pupart (5), Taeht (9), Rusek (libero) oraz Gorzkiewicz, Malinowski, Gunia (1), Koumentakis (4), Kryś (libero). Trener: Gheorghe Cretu.
Skra: Uriarte (2), Wlazły (19), Lisinac (8), Kłos (9), Penczew (6), Winiarski (12), Milczarek (libero) oraz Kurek (1), Bednorz, Szalpuk (1). Trener: Philippe Blain.  MVP: Mariusz Wlazły.

LOTOS Trefl Gdańsk – ONICO AZS Politechnika Warszawska  3:1 (25:20, 23:25, 25:16, 25:20)

LOTOS: Masny (3), Schulz (24), Paszycki (8), Gawryszewski (3), Pietruczuk (5), Mika (16), Gacek (libero) oraz Stępień, Romać, Grzyb (6). Trener: Andrea Anastasi.  MVP:  Michal Masny.
Politechnika: Zagumny, Filip (12), Świrydowicz (7), Wrona (3), Kwolek (4), Samica (12), Olenderek (libero) oraz Firlej, Mikołajczak (12), Halaba (7), Łapszyński. Trener: Jakub Bednaruk.

Cerrad Czarni Radom – Espadon Szczecin  3:1 (25:20, 25:20, 27:29, 25:19)

Czarni: Kędzierski (1), Bołądź (16), Kohut (12), Smith (11), Żaliński (17), Fornal (15), Watten (libero) oraz Ziobrowski, Wiese, Urbanowicz, Filipowicz (libero). Trener: Robert Prygiel.  MVP: Tomasz Fornal.
Espadon: Petković (1), Miłuszew (4), Perłowski (12), Zajder (8), Ruciak (6), Wika (10), Mihułka (libero) oraz Sladecek (2), Kluth (15), Cedzyński (2), Wołosz. Trener: Milan Simojlović.

Łuczniczka Bydgoszcz – MKS Będzin  3:0 (25:23, 25:18, 25:19)

Łuczniczka: Szczurek (2), Filipiak (14), Sacharewicz (8), Nowakowski (5), Katić (7), Yudin (14), Czunkiewicz (libero) oraz Sieńko. Trener: Piotr Makowski.  MVP: Patryk Szczurek.
Będzin: Kozub (1), Araujo (10), Rejno (7), Ratajczak (5), Waliński (12), Roberts (6), Potera (libero) oraz Seif (2), Piotrowski (2), Przybyła (2), Peszko, Russell. Trener: Stelio DeRocco.

AZS Częstochowa – BBTS Bielsko-Biała  3:2 (16:25, 25:22, 25:23, 22:25, 15:4)

Częstochowa: Buczek, Adamajtis (28), Szalacha (8), Polański (4), Wawrzyńczyk (7), Szymura (20), A. Kowalski (libero) oraz T. Kowalski (1), Janus (2), Moroz (5), Ociepka (libero). Trener: Michał Bąkiewicz.  MVP: Paweł Adamajtis.
BBTS: Storożyłow (2), Gryc (22), Grzechnik (10), Siek (11), Bartos (15), Kwasowski (8), Koziura (libero) oraz Czauderna (libero), Bieńkowski (1), Janeczek, Lipiński, Gaca, Vemić (1). Trener: Miroslav Palgut.

GKS Katowice – ZAKSA Kędzierzyn-Koźle  0:3 (26:28, 16:25, 20:25)

GKS: Falaschi (1), Van Walle (8), Krulicki (2), Kalembka (3), Sobański (14), Kapelus (8), Mariański (libero) oraz Stańczak (libero), Fijałek, Butryn (5), Pietraszko, Stelmach (1). Trener: Piotr Gruszka.
ZAKSA: Toniutti (3), Konarski (13), Czarnowski (6), Bieniek (10), Deroo (15), Semeniuk (10), Zatorski (libero) oraz Bociek. Trener: Ferdinando De Giorgi.  MVP:  Sam Deroo.

Indykpol AZS Olsztyn – Effector Kielce  3:0 (25:20, 25:23, 25:20)

Olsztyn: Woicki (1), Hadrava (16), Pliński (10), Zniszczoł (4), Włodarczyk (17), Śliwka (5), Żurek (libero) oraz Makowski, Boswinkel, Buchowski (1). Trener: Andrea Gardini.  MVP: Wojciech Włodarczyk.
Effector: Komenda (2), Andrić (7), Maćkowiak (7), Wohlfahrtstaetter (5), Wachnik (13), Pawliński (10), Sobczak (libero) oraz Więckowski, Superlak, Bućko (1). Trener: Dariusz Daszkiewicz.

mecz rozegrany awansem z 9 kolejki:

Jastrzębski Węgiel – PGE Skra Bełchatów  9 listopada (środa) godz. 18.00  – sędziowie Marcin Herbik / Tomasz Janik

 

tabela po 7. kolejce

miejsce drużyna mecze punkty sety małe punkty
1 ZAKSA KĘDZIERZYN-KOŹLE 7 17 19:7 638:551
2 INDYKPOL AZS OLSZTYN 7 16 18:8 611:549
3 PGE SKRA BEŁCHATÓW 7 15 16:7 498:520
4 ASSECO RESOVIA RZESZÓW 7 15 16:8 556:508
5 Cuprum Lubin 7 14 15:8 521:463
6 Jastrzębski Węgiel 7 14 18:11 675:596
7 Lotos Trefl Gdańsk 7 11 14:14 627:633
8 Effector Kielce 7 9 14:16 630:663
9 AZS Politechnika Warszawska 7 9 11:13 554:571
10 GKS KATOWICE 7 9 10:13 509:534
11 AZS Częstochowa 7 7 10:17 584:622
12 Łuczniczka Bydgoszcz 7 8 12:15 567:587
13 Cerrad Czarni Radom 6 7 10:13 512:526
14 MKS Będzin 6 7 8:14 473:508
15 BBTS Bielsko-Biała 7 4 5:19 476:570
16 Espadon Szczecin 7 3 5:18 475:505

 

W przypadku równej liczby punktów meczowych o wyższym miejscu w tabeli decyduje:

a) liczba wygranych meczów,
b) lepszy (wyższy) stosunek setów zdobytych do straconych,
c) lepszy (wyższy) stosunek małych punktów zdobytych do małych punktów straconych.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Szymon Marciniak w końcu sędzią El Clasico

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Sędzią sobotniego meczu Górnik Zabrze – GKS Katowice będzie Szymon Marciniak z Płocka. Śląski Klasyk odbędzie się w sobotę o godzinie 20.15.

Arbitra przedstawiać nie trzeba, ale jednak to zrobimy. Nasz sędzia międzynarodowy ma CV tak bogate, że ciężko objąć wszystko. Według portalu 90minut.pl pierwsze udokumentowane spotkanie to mecz Pucharu Polski w 2006 roku pomiędzy Spartą Augustów i Mrągowią Mrągowo. Szybko piął się po szczeblach kariery i już w kolejnym sezonie prowadził trzy mecze ówczesnej drugiej ligi, czyli zaplecza ekstraklasy.

Uwaga! Wówczas – 5 kwietnia 2008 poprowadził jedyny w swojej karierze mecz GKS Katowice, było to spotkanie w Turku, w którym GKS Katowice zremisował z miejscowym Turem 1:1. Poniżej możecie zobaczyć bramki z tego meczu, nakręcone przez autora niniejszego artykułu. Gola dla GKS zdobył wówczas Krzysztof Kaliciak, a wyrównał dobrze nam znany, grający później w GieKSie – Filip Burkhardt.

Już w sezonie 2008/09 zadebiutował w ekstraklasie, prowadząc mecz GKS Bełchatów z Odrą Wodzisław. Od następnego był już etatowym arbitrem w ekstraklasie, w której sędziuje nieprzerwanie od 15 lat.

W sezonie 2012/13 przyszedł debiut w europejskich pucharach, gdy w Lidze Europy sędziował mecz Lazio z Mariborem. Dwa lata później zadebiutował w Lidze Mistrzów spotkaniem Juventus – Malmo.

Wyliczanie wszystkich prowadzonych przez Marciniaka meczów byłoby dużym wyzwaniem. Spójrzmy po prostu na zbiorczą liczbę spotkań, które prowadził konkretnym europejskim drużynom na przestrzeni tych lat – głównie w Lidze Mistrzów, a także w minimalnym stopniu w Lidze Europy:

Inter Mediolan – 10
Real Madryt – 9
Atletico Madryt – 8
Liverpool, PSG – 7
Juventus, Barcelona, Milan – 6
Bayern, Manchester City, Tottenham, Lyon, Benfica – 4
Sevilla, Feyenoord, Napoli – 3

W mniejszej liczbie prowadził też mecze takich drużyn jak m.in. Lazio, Fiorentina, Manchester United, Roma, BVB, Ajax, Bayer Leverkusen, Lipsk, Atalanta, OM, FC Porto, Chelsea, Sporting, Galatasaray czy Arsenal. Dodajmy, że w zestawieniu nie są uwzględnione spotkaniach w ramach choćby Klubowych Mistrzostw Świata, gdzie dodatkowo dwukrotnie sędziował Realowi Madryt.

W 2013 sędziował swój pierwszy finał Pucharu Polski – pierwszy z dwóch meczów Śląska Wrocław z Legią Warszawa. Później jeszcze trzykrotnie prowadził mecz finałowy na Stadionie Narodowym.

W swojej europejskiej przygodzie był arbitrem kilku spotkań, które obrosły legendą. Na przykład w 2017 był rozjemcą pierwszego meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów, w którym PSG pokonało Barcelonę 4:0. Ten mecz był preludium do historii z rewanżu, gdzie Blaugrana po niesamowitej remontadzie zwyciężyła 6:1. Rok później w tej samej fazie na Marciniaka posypała się lawina krytyki po meczu Tottenham – Juventus (1:2), w którym nasz arbiter popełnił duże błędy. W 2023 roku sędziował w półfinale pogrom Realu Madryt przez Manchester City, kiedy podopieczni Pepa Guardioli wygrali 4:0. A w zeszłym sezonie niesamowite spotkania w 1/8 i 1/2 finału pomiędzy Atletico i Realem oraz Interem i Barceloną – w obu przypadkach były to rewanże. W derbach Madrytu arbiter miał absolutnie nietypową sytuację, gdy w konkursie jedenastek Julian Alvarez dwa razy dotknął piłkę – co dopiero – i to w wielkich kontrowersjach – wykazał VAR. Znowuż w pojedynku na Giuseppe Meazza widzieliśmy prawdziwy spektakl piłki. Gdy w 87. minucie Raphinia trafiał na 3:2 dla Barcelony, wydawało się, że jest pozamiatane. Wyrównał w doliczonym czasie Acerbi, a w dogrywce Nero-Azurri za sparwą Frattesiego przechyli szalę na swoją korzyść.

Szymon Marciniak od dekady prowadzi też mecze reprezentacji. Prowadził spotkania na Mistrzostwach Europy i Świata. W 2016 roku był rozjemcą meczów Hiszpania – Czechy, Islandia – Austria i Niemcy – Słowacja. Podczas Mundialu w Rosji sędziował spotkania Argentyna – Islandia i Niemcy – Szwecja z fenomenalnym trafieniem Kroosa w doliczonym czasie z rzutu wolnego. Na Mistrzostwach Świata w Katarze prowadził spotkania Francja – Dania i Argentyna – Australia, a na Euro 2024 Belgia – Rumunia i Szwajcaria – Włochy.

Na deser zostawiliśmy oczywiście największe sukcesy polskiego sędziego. Czyli sędziowane finały. Najpierw finał Klubowych Mistrzostw Świata 2024, w którym Manchester City pokonał Fliminense 4:0. City zapewniło sobie udział w turnieju poprzez wygranie Ligi Mistrzów w 2023 roku, który również prowadził polski sędzia – Anglicy pokonali Inter Mediolan 1:0 po golu Rodriego. No i nade wszystko mecz meczów, najważniejsze wydarzenie w czteroleciu światowej piłki, czyli finał Mistrzostw Świata 2022 w Katarze: Argentyna – Francja. Finał niebanalny, bo z dwoma golami Leo Messiego i hat-trickiem Kyliana Mbappe. Marciniak był świadkiem ukoronowania Leo Messiego jako najlepszego piłkarza w historii futbolu, zwieńczającego swoją piękną karierę tytułem Mistrza Świata.

Ma w swoim dorobku także prowadzone finały Cypru, Grecji i Albanii oraz Superpuchar Europy.

Przechodząc do spraw przyziemnych – w obecnym sezonie Marciniak prowadził cztery spotkania ekstraklasy, w których pokazał 16 żółtych kartek (średnio 4 na mecz) i ani jednej czerwonej. Podyktował jeden rzut karny – dla Pogoni w meczu z Arką.

Oficjalnie prowadził tylko jedno wspomniane spotkanie GKS Katowice, natomiast na uwagę zasługuje fakt, że Marciniak był gościem specjalnym i sędzią podczas turniejów Spodek Super Cup 2024 i 2025. W obecnym roku zrobił też rzecz niesamowitą – prowadząc mecz w Arabii Saudyjskiej wieczorem dzień przed turniejem, sobie tylko znanymi sposobami przemieścił się do Katowic, by w Spodku już być około godziny 15.00 zwartym i gotowym do pracy.

Będzie to pierwszy Klasyk Szymona Marciniaka, bo mimo wielu wybitnych spotkań, nie udało mu się jeszcze poprowadzić hiszpańskiego El Clasico pomiędzy Realem Madryt i Barceloną.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Kompromitacja

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po ostatnim meczu z Arką Gdynia, humory w Katowicach były bardzo dobre. GieKSa odbiła się od dna i w fantastycznym stylu pokonała gdynian. Piłkarze Rafała Góraka chcieli podtrzymać tę passę. Ten sam plan miał jednak Górnik Zabrze, który również efektownie odprawił z kwitkiem Pogoń Szczecin. Przy Roosevelta zapowiadało się naprawdę świetne widowisko, przy rekordowej – 28-tysięcznej – frekwencji.

W GieKSie nastąpiła jedna zmiana w porównaniu z meczem z Arką. Kontuzjowanego Alana Czerwińskiego zastąpił Lukas Klemenz, czyli bohater meczu z gdynianami. W składzie zabrzan ponownie zabrakło Lukasa Podolskiego (ale był już na ławce), mogliśmy natomiast obawiać się dynamicznych Ousmane Sowa i Tofeeka Ismaheela.

Początek meczu był wyrównany, ale drużyny nie stwarzały sobie sytuacji bramkowych, choć gdyby w 5. minucie Adam Zrelak dobrze przyjął piłkę wyszedłby sam na sam od połowy boiska z Łubikiem. W 11. minucie lekko uciekał Klemenzowi Tofeek Ismaheel, który wbiegł w pole karne i nawijał naszego obrońcę, ale Lukas ostatecznie zablokował ten strzał. W 19. minucie Kubicki bardzo dobrze obsłużył prostopadłym podaniem Ambrosa, który kąśliwie uderzał, ale Dawid Kudła bardzo dobrze obronił ten strzał. Pięć minut później w pole karne próbował wdzierał się Borja Galan, ale jego strzał został zamortyzowany. W pierwszych trzydziestu minutach nieco lepiej prezentował się Górnik i mógł to przypieczętować bramką, gdy fatalną stratę przed polem karnym zaliczył Kacper Łukasiak, ale po wygarnięciu piłki przez Kubickiego nie doszedł do niej Liseth. Niestety cofnięta gra GKS nie opłaciła się. Galan dał bardzo dużo miejsca w polu karnym rywalowi, a Ousmane Sow skrzętnie to wykorzystał, wycofując piłkę na 16. metr do Patrika Hellebranda, który pewnym strzałem pokonał Kudłę. W końcówce GKS miał kilka stałych fragmentów gry, ale w przeciwieństwie do meczu z Arką, tutaj nie było z tego żadnego zagrożenia.

Początek drugiej połowy mógł być fatalny. Klemenz wyprowadzał tak, że podał do przeciwnika, piłka zaraz poszła do niepilnowanego Janży, ten wycofał do Sowa, analogicznie jak ten zawodnik w pierwszej połowie, jednak Sow strzelił technicznie obok słupka. Po chwili, w zamieszaniu w polu karnym po wrzucie z autu Kowalczyka, ekwilibrystycznie do piłki próbował dopaść Kuusk, ale nic z tego nie wyszło. Po chwili i tak było 2:0. W 53. minucie piłkarze GKS zagrali niebywale statycznie w polu karnym. Dośrodkowywał Ambros, a kompletnie niepilnowany, choć wśród tłumu naszych (!) zawodników Liseth z bliska skierował piłkę do siatki. W 61. minucie znów rozmontowali naszą dziurawą obronę rywale, Janża znów mając lotnisko na skrzydle, popędził i wycofał po ziemi, a Sow tym razem strzelił niecelnie. Po chwili mieliśmy zmiany, weszli na boisko Aleksander Buksa i debiutujący w GKS Jesse Bosch. Trzy minuty później było po meczu, gdy doszło do absolutnie kuriozalnej sytuacji. Marten Kuusk zagrywał do Kudły. Problem w tym, że naszego bramkarza nie było w bramce i piłka wpadła do siatki ku rozpaczy estońskiego defensora. Kilka minut później swoją szansę miał Ismaheel, ale po dośrodkowaniu z prawej stroną i strzale zawodnika bardzo dobrze interweniował Kudła. W 81. minucie z dystansu uderzał wprowadzony na boisko Lukas Podolski, ale znów obronił bramkarz. W 88. minucie na strzał zdecydował się Kuusk, a piłka musnęła górną stronę poprzeczki. Po chwili była powtórka, uderzał z daleka Gruszkowski i również piłka otarła obramowanie, tym razem spojenie.

Wygląda na to, że GKS przegrał to spotkanie już przed meczem, ewentualnie w trakcie pierwszej połowy. Nie da się z Górnikiem Zabrze, grając tak asekuracyjnie, liczyć na cud i to, że rywale nie strzelą bramki. Dodatkowo po utracie bramki posypało się całkowicie wszystko i nie dość, że nadal nie mieliśmy nic z przodu, to jeszcze popełnialiśmy katastrofalne błędy z tyłu, a gospodarze skrzętnie to wykorzystali. Był to najsłabszy mecz GKS w tym sezonie. Nie chodzi o wynik. Sposób gry był nieprzystający ekstraklasowej drużynie.

23.08.2025, Zabrze
Górnik Zabrze – GKS Katowice 3:0 (1:0)
Bramki: Hellebrand (40), Liseth (53), Kuusk (64-s).
Górnik: Łubik – Kmet (70. Szcześniak), Janicki, Josema (76. Pingot), Janża, Kubicki, Hellebrand, Ambros (70. Podolski), Sow (69. Dzięgielewski), Liseth, Ismaheel (76. Lukoszek).
GKS: Kudła – Wasielewski, Klemenz, Jędrych, Kuusk, Galan (70. Gruszkowski) – Błąd (70. Łukowski), Kowalczyk, Łukasiak (61. Bosch), Nowak (78. Wędrychowski) – Zrelak (61. Buksa).
Żółte kartki: Nowak.
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 28236 (w tym 4300 kibiców GieKSy).

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Czego chcieć więcej?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Pamiętamy otwarcie Nowej Bukowej i spektakularnie wygrany mecz z Górnikiem Zabrze. Wtedy to katowiczanie przełamali złą passę z zabrskim rywalem i w doliczonym czasie gry po golu Filipa Szymczaka po raz pierwszy Arena Katowice odleciała w szale radości. Jednocześnie jak dotychczas był to najbardziej efektowny i spektakularny moment tego stadionu.

Teraz czeka nas kolejne starcie z Górnikiem, tym razem jednak przy Roosevelta. Z tym stadionem nie mamy dobrych wspomnień. Od czasu spadku z ekstraklasy 20 lat temu, katowiczanie trzy razy grali oficjalne mecze w Zabrzu. Wyniki to 0:2, 0:1 i 0:3. Najświeższym wspomnieniem jest mecz z zeszłego sezonu, który GKS gładko przegrał 0:3, tracąc gola już w czwartej minucie po uderzeniu Lukasa Podolskiego. To był jeden z niewielu pojedynków zeszłej jesieni, w którym katowiczanie nie wyglądali na równorzędnego rywala i to mimo tego, że Górnik wcale nie grał jakiegoś wybitnego spotkania. Tak, ekstraklasa nas „przywitała” w środku rundy z przytupem.

Na co stać teraz nasz zespół w jutrzejszych derbach – nie wiadomo. Nie wiadomo do końca, w jakiej formie jest ekipa Rafała Góraka, choć trzeba przyznać, że od początku meczu z Legią ta dyspozycja daje wrażenie, że rośnie. Rzeczywiście pierwsza połowa przy Łazienkowskiej była bardzo dobra, cały mecz niezły, a kolejne spotkania – z Arką Gdynia – było już bardzo dobre. Można więc mieć nadzieję, że po początkowym blackoucie, nasza ekipa w końcu się obudziła i wskoczyła na właściwe tory drużyny środka tabeli.

Problem w tym, że stajemy naprzeciw silnej w tym sezonie drużyny. Zespół Michala Gasparika najpierw wygrał z Lechią, a potem na wyjeździe z Piastem. Być może – patrząc na ten sezon – nie są to jakieś wielkie sukcesy, ale każdy punkt, a zwłaszcza komplet należy cenić. Potem była porażka w Poznaniu i niezasłużona przegrana u siebie z Termaliką. Górnik w tym meczu dominował, ale to goście okazali się lepsi o jedną bramkę. Za to w meczu z Pogonią było do pewnego momentu odwrotnie – to Portowcy cisnęli, cisnęli, ale piłka nie chciała wpaść do siatki. Wkrótce więc sprawy w swoje ręce wzięli zabrzanie i trzykrotnie pokonali bramkarza ze Szczecina.

Jakby więc nie patrzeć – obie ekipy wygrały ostatnie swoje mecze trzema bramkami i to nie z ligowymi leszczami. To znamionuje naprawdę świetne widowisko jutro.

Ciekawi jesteśmy zestawienia GKS na ten mecz. Lukas Klemenz zasłużył się dwiema bramkami – pytanie, czy Alan Czerwiński będzie zdolny do gry, a może znów na ławce zasiądzie Marten Kuusk? No i kwestia środka boiska ciągle jest otwarta. Nie wydaje się, żeby miejsca nie zachował Kacper Łukasiak, bo w końcu zagrał dobry mecz z Arką. Pytanie, co z Adrianem Błądem, czy trener będzie nadal konsekwentnie stawiał na niego czy może szansę dostanie kolejny aspirujący zawodnik. Co do ataku, to nie mamy wątpliwości – Adam Zrelak musi być i już.

Śląski Klasyk to również święto na trybunach. Znów do Zabrza przyjedzie kilkutysięczna armia kibiców GKS Katowice. Rok temu mieliśmy świetne widowisko właśnie na trybunach, trochę gorsze na boisku, przede wszystkim za sprawą GKS. Ale drugi raz z rzędu chyba tak nie będzie. Pięknie by było odczarować ten stadion i zapewnić sobie drugie zwycięstwo w sezonie. Tak jak rok temu w szóstej kolejce. Skazywany na pożarcie GKS wygrał wówczas z Mistrzem Polski – Jagiellonią Białystok.

Sobota wieczór, primetime, jupitery, dwadzieścia kilka tysięcy kibiców, dwie drużyny w gazie, Szymon Marciniak z gwizdkiem. Czego chcieć więcej?

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga