Dołącz do nas

Felietony

[POMECZOWO] Przegląd kadr przy Bukowej

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Meczu ze Stalą Mielec na pewno nie będziemy długo wspominać. Typowe spotkanie – zagrać, wygrać, zapomnieć. Katowiczanie akurat w tym konkretnym meczu nie pokazali nic, co mogłoby przestraszyć kolejnych rywali, ale szanujmy punkty i pamiętajmy, że wielokrotnie w poprzednich sezonach tego typu spotkania remisowaliśmy lub przegrywaliśmy.

Przed meczem podawaliśmy statystykę, wedle której średnia ilość punktów zdobywana przez nasz zespół nie wystarczyłaby do awansu w żadnym z poprzednich sezonów. Obecnie mając 19 punktów po 10 kolejkach, średnia wynosi 1,9 punktu na mecz, co dałoby nam na koniec ilość 64,6 oczek, a taki dorobek dawał co najmniej drugie miejsce w sześciu z poprzednich dziewięciu sezonów. Można więc powiedzieć, że grając poszczególne dziesiątki meczów i cztery ostatnie tak jak do tej pory – statystycznie mamy 66 procent szans na awans. To czysta matematyka, ale… kibice to lubią 😉

Dużo poważniejszą sprawą jest to, że notujemy najlepszy start w lidze od początku gry na zapleczu ekstraklasy, czyli od 9 lat. Dotychczas naszym najlepszym dorobkiem było 17 punktów trzy sezony temu. A potrafiliśmy w tej fazie sezonu mieć nawet 10 lub 8 oczek i pamiętamy, że już wtedy marzenia o awansie nam uciekały tak szybko, jak się pojawiły. Dodajmy, że w sezonie trzecioligowym po 10 kolejkach mieliśmy tylko 15 punktów! A ostatnią tak długą jak teraz serię meczów bez porażki – aż dziewięć – notowaliśmy za Kazimierza Moskala. UWAGA! Seria ta została przerwana w wyjazdowym spotkaniu z GKS Tychy! Ta historia nie może się powtórzyć.

Statystyki są po naszej stronie, GieKSa wygrała ze Stalą i tym samym zrównaliśmy się punktami z Chojniczanką, a do liderującego Zagłębia Sosnowiec tracimy już tylko dwa oczka. Sam mecz ze Stalą dał nam jednak sporo materiału do przemyśleń i mamy nadzieję, że takowy dał również trenerowi. Dalecy jesteśmy oczywiście od pesymizmu, bo w klubie i zespole dzieje się bardzo dobrze, ale spotkanie z przybyszami z Mielca nie mogło nam się podobać. No dobra, pierwsza połowa tak, było to widowisko na w miarę wysokim poziomie, ale po przerwie wyglądaliśmy kiepsko, nie potrafiliśmy stworzyć jednej sensownej akcji, kompletnie od gry odcięci byli Goncerz i Lebedyński, traciliśmy piłkę i popełnialiśmy proste błędy w podaniach i opanowaniu piłki. Fatalnie spisywał się Prokić, który nie zrobił krzywdy swoim byłym kolegom. Na domiar złego coraz częściej zaczęliśmy dopuszczać przeciwników pod własne pole karne i zachodzi obawa, że gdyby ten mecz potrwał jeszcze z 10 minut – doprowadziliby oni do wyrównania. Kubeł zimnej wody na rozpalone głowy kibiców. Miejmy nadzieję, że piłkarze chłodną głowę zachowują, a ta postawa po przerwie była tylko wypadkiem przy pracy.

Ta gra nie wzięła się jednak z niczego. Wszystko zaczęło się od żółtych kartek, które w Legnicy obejrzeli Zejdler i Czerwiński, dwie kluczowe postaci w naszym zespole. Za Zejdlera w środku pola pojawił się Duda i mimo że nie zagrał jakoś źle, to jednak do poziomu Łukasza sporo mu brakuje. To było widać, brakowało nam spokoju w środkowej strefie. Ale to jeszcze pół biedy. Gorzej, że trochę sami pozbawiliśmy się atutu, jakim była gra skrzydłami. O ile zastąpienie Alana Pielorzem było zrozumiałe (nie mamy innego nominalnego prawego obrońcy, więc musiał tam zagrać nasz etatowy ostatnio „zapchajdziura”), to posadzenie na ławce Mandrysza i gra Foszmańczykiem na skrzydle nie za bardzo nam przypadła do gustu. Po pierwsze tracimy Fosę ze środka, gdzie jednak wydaje się, że czuje się lepiej. Po drugie zawodnik ten nie ma takiej szybkości i błysku, żeby rozpędzić się bocznym korytarzem. W związku z tym mieliśmy na bokach boiska – ultradefensywnego Pielorza (który nie jest stworzony do szybkiej gry skrzydłami), właśnie Fosę, a po drugiej stronie Abramowicza, który ma problem z celnym dośrodkowaniem oraz wybitnie nie w formie niedzielnego wieczoru Andreję Prokića. Trener pozbawił nas możliwości szybkich ataków skrzydłami, ale – o zgrozo – trwało to prawie przez cały mecz. Naprawdę przecieraliśmy oczy ze zdumienia patrząc, że na boisko wchodzi Wołkowicz, a potem Bębenek, a Mandrysz cały czas się rozgrzewa. Oczywiście Paweł jeszcze nam nie błysnął w tym sezonie, a gdy wszedł na ostatni kwadrans, również niewiele pokazał – ale trzeba było mu dać szansę może od 60. minuty, bo było widać, że ta gra nam wybitnie nie idzie. Naprawdę trzeba było być niepoprawnym optymistą, żeby liczyć na to, iż Wołek czy Bębenek odmienią nam losy meczu. Jeszcze wątpliwe jest ustawienie Wołka w środku boiska – tu też się dziwiliśmy, bo byliśmy przekonani, że Krzysztof pójdzie na skrzydło, a do środka powędruje Foszmańczyk. Całość wygląda tak, jakby szkoleniowiec miał plan taktyczny – Panowie, wszystko, tylko nie gra skrzydłami. Nie możecie atakować bokiem, to jest zabronione…

Być może trener chciał zrobić przegląd kadr w spotkaniu ze słabszym rywalem. Znów zagrał więc bramkarz Abramowicz (to akurat wskutek kontuzji Nowaka) i spisał się bardzo dobrze. Prażnovskyego zastąpił Garbacik i również nie mamy zastrzeżeń. O Dudzie pisaliśmy – było OK, ale na pewno nie wygryzie Zejdlera. Wołkowicz i Bębenek natomiast pokazali, że na ten moment są po prostu za słabi na pierwszą jedenastkę czy nawet osiemnastkę. Mecz z ich udziałem przypominał tę 9-letnią gehennę z poprzednich sezonów. Wołek jeszcze coś tam się starał i mu nie wychodziło, Maciej natomiast po wejściu prawie znokautował rywala, dostał żółtą kartkę i tyle go widzieliśmy. Ludzie – przecież im szansa na pokazanie się spadła jak gwiazdka z nieba, a Maciej sobie przechodził pół godziny, natomiast Wołek miał problem z zaliczeniem udanego zagrania. Tak – jeśli szkoleniowiec zrobił wspomniany przegląd kadr, to chyba uzyskał kilka odpowiedzi.

W ogóle całe to zestawienie pierwszej jedenastki plus zmiany było mocno eksperymentalne i należy cieszyć się, że mimo wszystko nasz zespół odniósł zwycięstwo. Dobrze, że snajper Gonzo przypomniał sobie jak się strzela braki i zapewnia nam punkty. Natomiast taki skład osobowy nie ma racji bytu. I dzięki Bogu za tydzień wrócą do jedenastki Zejdler i Czerwiński i będziemy mogli cieszyć się z dobrej gry, szybkich akcji skrzydłami i generalnie gry z polotem, jak choćby w drugiej połowie meczu z Miedzią.

W żadnym wypadku nie chcemy wyjść na malkontentów, staramy się rzeczowo oceniać nasz zespół i doceniamy walkę o wygraną – walkę zakończoną sukcesem. Nie ma piłkarzy, trenerów i całych zespołów, które są bezbłędne, zawsze grają idealnie i nie ma o co się przyczepić. Zdajemy sobie sprawę z tego, że słabsze mecze czasem po prostu się zdarzają, a tym lepiej, jeśli się je wygrywa. Dlatego napisaliśmy, co myśleliśmy, nadal mamy wielką wiarę i optymizm przed kolejnymi meczami. Wszystko zmierza w dobrym kierunku i jeśli ten mecz pomoże nam w eliminacji błędów i jeszcze poprawie poziomu – to świetnie, że się wydarzył. Dużo chyba racji ma trener Brzęczek mówiąc, że to są najlepsze zwycięstwa.

I niech tak będzie, kibice szczęśliwi, materiał do przemyśleń jest, seria bez porażki utrzymana, wysokie miejsce w tabeli. Teraz nic tylko czekać na derby z Tychami. To będzie mecz!

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

5 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

5 komentarzy

  1. Avatar photo

    Scifo

    26 września 2016 at 22:59

    Co do oceny piłkarzy: Prokic nie zagrał aż tak słabo, jak piszesz. Dziurę jak Berlin mieliśmy w środku pola. Dla Dudy nie ma miejsca w 1 składie, gość nie potrafi celnie podać piłki, robi proste straty, jak by grał pierwszy raz z zespołem. Brakowało Zejdlera, to najbardziej wartościowy piłkarz jaki do nas przyszedł. Foszmańczyk już grywał na skrzydle, ale rzeczywiście przesuwanie go na bok, kiedy nie ma kto rozegrać w środku, to trochę dziwna decyzja. Dla Bębenka i Wołkowicza GKS, to za wysokie progi, nie ma co komentować, bo nie wnieśli niczego. Zwracam uwagę na grę obronną w drugiej połowie. Stal wykonuje rzut rożny a cała nasza drużyna stoi w 16-tce i po odzyskaniu piłki nie ma do kogo podać. Jak na grę z outsiderem, to trochę dziwne. Nie wiem, czy Brzęczek nie ma instynktu zabójcy, może żal mu sympatycznej Stali, ale trzeba dożynać krwawiącego przeciwnika, bo inaczej potrzebne punkty odjadą.
    Zakładam, że trener eksperymentuje, ze słabszym przeciwnikiem, tylko trochę szkoda, że dla kibiców i budowania frekwencji, drużyna nie walczy o kolejne bramki. Znamienne było jak w drugiej połowie, kiedy zdarzył się mały zryw do przodu, Gonzo spowalniał gościa z wykonaniem autu…

  2. Avatar photo

    Dawid

    27 września 2016 at 08:33

    Mnie osobiście bardzo podobał się Abramowicz w bramce. Szczerze mówiąc w trzech meczach tego sezonu w których grał nie popełnił żadnego błędu. Chłopak broni bardzo pewnie a w ostatnich minutach meczu uratował nas od kompromitującego remisu. Garbacik na środku obrony też bardzo pewny. Nie bawił się z piłką jak Praznovsky tylko czyścił aż miło. Jak będzie dalej tak grał Oli może na dłużej zaprzyjaźnić się z ławką. Foszmańczyk jest bardzo dobrym grajkiem ale musi grać w środku bo na skrzydle po prostu brakuje mu szybkości i kondycji. Prokić jak by nie grał i tak jest lepszy od Bębenka i Wołkowicza, którzy nadają się do rezerw a zimą niech szukają sobie klubu typu Polonia Bytom albo ROW Rybnik. I tu kwestia o której pisałem już kilka tygodni temu-wąska kadra. Kto ma wejść za słabszego w meczu Prokicia, Mandrysza albo zmęczonego Fosę? Kto ma zagrać jak ktoś z pomocników pauzuje za kartki? Jeśli nie Bębenek i Wołkowicz to trzeba zerknąć do rezerw. I tu przykra niespodzianka brak jakichkolwiek talentów. Oglądałem ostatni mecz z Radzionkowem i wyglądało to dramatycznie. Oprócz Zejdlera i Czerwińskiego nikt nie potrafił prosto kopnąć piłki. Bardzo słabo wyglądali mający już kontakt z I składem Szołtys i Stanik. Bez wartościowych zmienników i szerszej kadry nie będziemy walczyć o awans. Sami widzieliśmy spadek jakości gry bez Zejdlera i Czerwińskiego. Wisła Płock i Arka Gdynia w zeszłym sezonie miały kadry po 20 równorzędnych zawodników a u nas jak ktoś wypada to od razu jest problem.

  3. Avatar photo

    wlodek

    27 września 2016 at 11:20

    Dawid zgadzam się z tobą brakowało tylko 2 zawodników z podstawy a jak braknie 4 to będzie tragedia .Zima tuż tuż okienko transferowe się otworzy a jest paru zawodników klasowych i napewno znajdą się chętni ich zatrudnić .Pytanie na dziś kto za nich jak nie ma rezerw?WwW

  4. Avatar photo

    kibic bce

    27 września 2016 at 16:52

    Brawo koledzy. Narescie kto ze zdrowym rozsadkiem podchodzi do 2 iego skladu Gieksy.
    Dobrze ze zaczyna sie rozmowa o tym. Pisalem juz predzej o tym. To byly odpowiedzi ze sie czepiam i ze jestem malkontentem.
    Czas aby wlodarze klubu tez sie tym zainteresowali. Musimy miec wartosciowych zmiennikow. Tam tez musi byc walka w kazdym meczu!!!
    Moze trener powinnien tez prowadzic jakies treningi z drugim sklade. I wyluskiwac tych co sa najblizej 1wszego skladu.
    Dziekuje.

  5. Avatar photo

    KruchY

    28 września 2016 at 15:22

    Co by tu nie pisać, prochu nie wymyślimy.Mija rok Brzeczka na B1 tylko Bóg wie gdzie będziemy za rok o tej samej porze.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Galeria Piłka nożna

Szalone zwycięstwo w Warszawie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do obszernej galerii z wyjazdu do Warszawy. GieKSa po szalonej końcówce pokonała Polonię 2:1. Zdjęcia przygotowała dla Was Madziara.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Trzeba się wykazywać ogromnym charakterem”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis pomeczowej konferencji, po zwycięstwie GieKSy nad Polonią Warszawa 2:1.

Rafał Górak: Dzień dobry. Na pewno emocjonujące spotkanie, bo też sam scenariusz jego jest, można powiedzieć, dość specyficzny. Bramki jednak dla nas, w czasie już doliczonym, niewątpliwie te emocje podkręciły. Samo spotkanie było spotkaniem równym, myśmy dali się zaskoczyć, trochę niefrasobliwie weszliśmy w mecz. Daliśmy się zaskoczyć Polonii bramką, chcieliśmy odrobić tę bramkę w pierwszej połowie, ale tak jak mówię, spotkanie miało równy wymiar. Na pewno duży ciężar gatunkowy dla obu zespołów, chociaż wiadomo, że walczymy o ciut inne już dzisiaj cele. Ogromna determinacja, ogromna wiara w siebie mojego zespołu doprowadziła do tego, ze dzisiaj wyjeżdżamy stąd z trzema punktami, bardzo cennymi. Ja mogę tylko pogratulować zespołowi i temu, w jaki sposób reagował na boisku. Bardzo się cieszę z tego, że również nasi młodzi zawodnicy, również z naszej akademii, wnoszą jakąś cegiełkę do tego, że ten sezon z każdym meczem staje się dla nas coraz bardziej pasjonujący. Bardzo dziękuję mojej drużynie za ogromną determinację, za wolę walki, za zwycięstwo. Polonii życzę wszystkiego dobrego, bo to piękna historia i na pewno przepiękny klub. 

GieKSa.pl: Czy jest pan zadowolony z postawy Bartosza Jaroszka? Był trochę zagubiony, jeśli chodzi o grę na wahadle.

Górak: To nie są oczywiste pozycje dla niektórych zawodników i rzeczywiście, rola Bartka dzisiaj na pozycji wahadłowego, a jednocześnie waga meczu i ciężar gatunkowy meczu, ja absolutnie nie powiem. Być może to są trudne momenty, wiadomo, że jesteśmy przyzwyczajeni do gry Marcina Wasielewskiego, czy Grześka Rogali, którzy są klasycznymi wahadłowymi. Liczyłem na doświadczenie Bartka, na jego ogromny charakter i na jego podejście do takich momentów. Zawsze można na niego liczyć, dzisiaj mnie absolutnie nie zawiódł w grze. Być może będą momenty, gdzie zwrócimy uwagę co poprawić, ale jestem zadowolony. Wasielewski nie grał z powodu czterech żółtych kartek, też zszedł ostatnio z drobnym urazem, Grzesiek Rogala również, no i walczymy z czasem. Wiem, że każdy dzień i praca naszych fizjoterapeutów na najwyższym poziomie będzie doprowadzała do tego, że w następnym meczu będę mógł na nich liczyć. Dzisiaj już też Komor w zasadzie wrócił do drużyny, a Oskar Repka skończył karę za czerwoną kartkę, Christian Aleman również, mam nadzieję, z każdym treningiem będzie bliższy i w każdym meczu będzie do naszej dyspozycji. 

Pytanie o postawę Jakuba Araka, który wszedł i zdobył decydującego gola. Czy da mu ta bramka szansę na regularną grę?

Górak: Na pewno i Kuba i my, jako sztab, odczuwamy ogromną satysfakcję ze strzelonej bramki. Jestem bardzo zadowolony i zbudowany jego postawą. Jeśli napastnik nie dostaje minut, nie strzela bramek, to zawsze wokół niego robi się taka atmosfera ciężka, trudna. Trzeba się wykazywać ogromnym charakterem, gramy dla kibiców, oni nas po prostu oceniają. Taki jest nasz zawód, niekiedy ktoś jest za bardzo ktoś dotknięty, ale właśnie w takich momentach trzeba pokazywać swoją pasję do piłki. Moim zdaniem w niedalekiej przyszłości będzie świetnym trenerem, kapitalnie się z nim rozmawia o piłce, o tej sytuacji. On ją rozumie, wiem, że dzisiaj go to kosztowało dużo emocji, bo przecież  to jest Warszawiak, tym bardziej bramka tutaj smakuje niesamowicie. Ja jestem ogromnie szczęśliwy, że zdobył tę bramkę.

***

Rafał Smalec: Myślę, że sporo czasu upłynie, zanim nie tylko ja, ale wszyscy zrozumiemy to, co się wydarzyło w końcówce spotkanie. Śmiało można powiedzieć, że graliśmy najlepszy mecz w ostatnim czasie, a zostajemy z niczym. Popełniliśmy katastrofalne błędy i straciliśmy wszystko, na co pracowaliśmy przez tak naprawdę 89 minut. Teraz jedyne, nad czym będziemy musieli się skupić, to żeby to zrozumieć i wyrzucić z głów, spokojnie przepracować następny mikrocykl. Co bym nie powiedział to i tak nie będzie miało znaczenia, bo zostajemy z niczym. 

Pytanie: Kibice skandowali „Smalec do dymisji”. Czy taki scenariusz jest możliwy?

Smalec: Ja jestem trenerem Polonii i, z tego co wiem, nadal będę tę funkcję pełnił. Ja do dymisji się nie podam, władze nade mną ma prezes i jemu podlegam.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga