Mecz z Chojniczanką to już historia. Szczerze mówiąc był to mecz, o którym nie będziemy pamiętali latami, miesiącami czy nawet przez kilka tygodni. Typowa pierwszoligowa szarzyzna i zero fajerwerków. Teraz skupiamy się już na sobotnim spotkaniu ze Stomilem Olsztyn.
1. Chojniczanka zawsze ma bardzo efektowny, kolorowy autokar. Do dzisiaj zastanawiamy się, co robił przy Stadionie Narodowym godzinę przed którymś z meczów reprezentacji Polski. W każdym razie – naprawdę pozazdrościć.
2. Po szalonym 5:4 ze Stomilem zanosiło się ponownie na hokejowy wynik w meczu Chojniczanki. W końcu już po 8 minutach było 1:1. Tym razem jednak na tym poprzestali piłkarze obu drużyn i mieliśmy typowy piłkarski wynik 1:1.
3. Na stadionie mogliśmy dojrzeć m.in. Piotra Mandrysza. Jego syn Paweł zagrał w pierwszej połowie, ale tłumów nie porwał. Jak utrzymywał trener Brzęczek – było to pokłosie urazu z Głogowa i jedynie indywidualnych treningów w tygodniu.
4. Obecny był również Zdzisiu Kręcina, ale w żadnym wypadku nie pomogło to katowiczanom w odniesieniu zwycięstwa.
5. Mecz relacjonował z nami Kosa, który poznał uroki słońca świecącego prosto w twarz na Trybunie Głównej. Jest to spory mankament w pracy, ale tak ustawili nam obiekt, że nie ma co narzekać, tylko robić swoje.
6. Trener Brzęczek trochę zirytował kibiców wypowiedzią, że skoro przegraliśmy pierwszy mecz, a teraz zremisowaliśmy, to następny wygramy. Miejmy nadzieję, że do myślenia magicznego szkoleniowca zostanie dodana jakość piłkarska.
7. No i w zasadzie to by było na tyle, bo co tu więcej pisać. Czekamy na Olsztyn!