Rywalizacja z Jagiellonią za nami. Od niedzieli minęło już sporo czasu, materiały pomeczowe są na naszej stronie, czas więc zamknąć temat starcia z Mistrzem Polski. Wracamy więc myślą, mową i uczynkiem do Białegostoku jeszcze raz i myślimy już tylko o kolejnym starciu – z Zagłębiem Lubin.
1. To był drugi z rzędu daleki wyjazd – dla piłkarzy, kibiców i naszej redakcji. Po poniedziałkowej wizycie w Lublinie, teraz los znów pokierował nas na wschód – do Białegostoku.
2. Z Katowic wyjechaliśmy o godzinie dziesiątej, by na spokojnie – z zapasem dojechać na miejsce – i mieć jeszcze czas na zjedzenie normalnego obiadu, a nie czegoś na szybko w jakimś fast foodzie.
3. Droga przebiegała bez problemu. Tak jak w większości wyjazdów ekstraklasy, wszystko odbywa się na autostradach czy drogach szybkiego ruchu. Coś więc, co kiedyś zajmowałoby wiele, wiele godzin, teraz jest skrócone w naprawdę wielkim wymiarze.

4. Jako że pierwszy mecz w tym dniu odbywał się o 12:15, spokojnie można go było w drodze obejrzeć. Puszcza po raz pierwszy zagrała w ekstraklasie w Niepołomicach i… przegrała. Nie obyło się bez wielkiej kontrowersji sędziowskiej, jak ostatnio ma to miejsce co chwila. Gospodarzom należał się rzut karny i sędzia go podyktował, ale VAR cofnął jego decyzję.
5. Pozostaje się cieszyć, że póki co żaden sędzia przez swoją nieudolność nie skrzywdził naszego zespołu. W zasadzie do pracy arbitrów prawie w ogóle nie mamy o co się przyczepić. Chociaż, gdybyśmy się uparli…
6. Przez Warszawę przejeżdżaliśmy dosłownie dwie godziny przed meczem Legii ze Śląskiem Wrocław. Oj wrocławianie mają ciężary. Utrzymanie to już kwestia cudu. By zdobyć mityczne 38 punktów gwarantujące utrzymanie, podopieczni Alana Simundzy musieliby zanotować bilanse 8-0-3, 7-3-1. Nawet sześć wygranych przy żadnej porażce da już maksymalnie 37 oczek na koniec. To może wystarczyć do utrzymania, ale… nie musi.

7. Ogólnie wesołym automobilem jechaliśmy do Białegostoku w 5 osób: ja i Patryk na prasówkę, Magda, Werka i Kazik na foto. Mecz z Mistrzem Polski mieliśmy więc obsadzony więcej niż godnie. Dziękujemy Jagiellonii za przyznanie pięciu akredytacji! To zawsze daje nam duże pole manewru przy pracy.
8. W stolicy Podlasia byliśmy na trzy godziny przed meczem. To był zdecydowanie odpowiedni czas, by udać się na solidną strawę. Miejsce mieliśmy już obcykane mniej więcej od Warszawy. Wybór padł na Gospodę Podlaską na samym Rynku.
9. A Rynek taki rozległy, przestronny, ładny, z dookolnymi kamienicami. Przez chwilę podziwialiśmy do przestronne miejsce. I choć tu było rozlegle, można powiedzieć, że starówka miała swój klimat i fajne były te ulice i uliczki. Natomiast cały Białystok był bardzo hm… przewiewny, wyglądał jak miasto sypialnia i zasadniczo bardzo przypominał Tychy.




10. W Gospodzie zasiedliśmy i zamówiliśmy swoje dania – każdy co innego na drugie, a cztery osoby dodatkowo rosół – w końcu niedziela. Rosół dostaliśmy od razu i pierwszy głód został zaspokojony. Na drugie danie musieliśmy trochę poczekać.

11. No i czekaliśmy, czekaliśmy i nie mogliśmy się doczekać. Od zamówienia mijało już prawie 50 minut i lekko się niecierpliwiliśmy. Dobrze, że mieliśmy taki zapas, ale był on też po to, by odpowiednio wcześniej być na stadionie. Minimum przyzwoitości dla nas to obecność na obiekcie godzinę przed meczem. Ale najlepiej, gdy jest to półtorej. Mamy wtedy czas, żeby się rozłożyć i już coś wrzucić do neta.
12. Wracając jednak do jedzenia. Byliśmy ukontentowani. Tak – to słowo idealnie oddaje nasz stan. Było smacznie i syto. Mielone na patyczkach – palce lizać. Do o nie tej standardowy zestaw surówek, tylko normalna kapucha kiszona. Ponadto był burger, pierogi po bolońsku, czyli tradycyjne podlaskie danie, kotlet szefowej czy coś takiego, no i jakieś prażonki czy coś w ten deseń. Jakieś mięcho od Kazika 😉





13. Pojedli. Pani zapytała nas czy „dla nas to smakowało”, więc powiedzieliśmy, że „dla nas smakowało”. I zadowoleni udali się w drogę na stadion. Na rynku już kręciło się kilku kibiców Jagiellonii.
14. W kasie odebraliśmy akredytacje meczowe. Tutaj też się rozdzieliliśmy – z Patrykiem poszliśmy na prasę, dziewczyny i Kazik na murawę cykać fotki. Kazik standardowo uruchomił swojego drona i zrobił kilka efektownych ujęć stadionu z lotu ptaka.


15. Rzadko się zdarza, by przeszukiwali nas przy wejściu na prasę. Tym razem tak było, więc musieliśmy pokazać swoje sprzęty. Poszliśmy dalej.
16. Był mały problem z dotarciem do odpowiednich drzwi, trzeba było zejść w dół po jakichś schodkach z takiego podwyższenia. W końcu jednak doszliśmy, trochę na skraju obiektu, do wejścia dla mediów.

17. Trochę pokręciliśmy się po holu, zajrzeliśmy do sali konferencyjnej – to zawsze ważny aspekt, by wiedzieć, gdzie jest, by potem nie musieć szukać, i udaliśmy się windą na sektor prasowy. Tym razem nie trzeba było – tak jak w Lublinie – wystukać magicznych kodów (teraz już wiemy, że było to 2020), tylko po prostu wciskało się dwójkę i jechało na odpowiednie piętro.
18. W końcu byliśmy na trybunach stadionu Jagiellonii. Dla mnie był to pierwszy raz, czyli kolejny stadion do kolekcji. Tym samym skompletowałem swoją obecność na stadionach wszystkich obecnych ekstraklasowiczów, przy czym nie byłem jeszcze na nowych stadionach dwóch klubów – Pogoni i Lechii. W Szczecinie i Gdańsku miałem przyjemność być na starych obiektach, gdy grała tam GieKSa, a na Pogoni także podczas jednego meczu reprezentacji (porażka z Kamerunem 0:3).
19. Jeśli chodzi o ekstraklasę, pierwszą i drugą ligę łącznie, nie byłem jeszcze na pięciu obiektach. Z pierwszej ligi nie odwiedziłem tylko stadionu w Kołobrzegu, a w drugiej lidze – obiektów Pogoni Grodzisk Mazowiecki, Świtu Szczecin, KKS Kalisz i Skry Częstochowa. Czyli 49/54 zaliczone. Nie spieszy mi się do kompletu. Chyba, że w Pucharze Polski.
20. Gdy pojawiliśmy się na prasówce, kibice GKS już niemal szczelnie wypełniali sektor gości. Przy wyjściu piłkarzy na murawę ryknęli bardzo głośno, akustyka była ekstra i naprawdę była to zapowiedź dobrego, głośnego dopingu. Tym bardziej, że sympatycy Jagiellonii również przy wybiegnięciu piłkarzy Adriana Siemieńca pokazali swoje wokalne możliwości.

21. Stanowiska do pracy był solidne. Dość duży blat, pleksi między stanowiskami i dużo miejsc. Nie było więc ciśnięcia się, tylko z luzem, komfortowo, sporo miejsca. Do tego dziurka w blacie, przez którą można przeciągnąć zasilacz do laptopa. To są drobiazgi, które naprawdę cieszą.


22. Kibice Jagielloni zaintonowali hymn z okazji 1 marca, czyli Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Kibice GKS akurat śpiewali którąś swoją pieśń, ale gdy tylko zorientowali się, że odśpiewywany jest Mazurek Dąbrowskiego, dołączyli do niego.




23. Gospodarze oprócz meczów ligowych grali wcześniej w pucharach europejskich i w Pucharze Polski. Dokładniej dwa mecze z Poniewieżem, Bodo i Ajaxem, potem była FC Kopenhaga, Petrocub, Molde, Celje, Mlada Boleslav, Olimpija Lubljana i dwa razy Backa Topola. Plus Chojniczanka, Olimpia Grudziądz i Legia. To siedemnaście meczów, czyli cała dodatkowa runda!
24. A za chwilę przyjdzie kolejny dwumecz – z Cercle Brugge. Jaga ma okazję napisać piękną historię w Lidze Konferencji. Czy dorównają Lechowi, który dotarł do ćwierćfinału? Jest na to duża szansa.
25. Na boisko w Białymstoku wrócił Lukas Klemenz, który kilka lat temu reprezentował barwy Jagiellonii. Strzelił nawet jedną bramkę – w Płocku.
26. Kibice Jagi mają kosę z Szymonem Marciniakiem. Powyzywali więc „najlepszego sędziego świata” i wywiesili okolicznościowy transparent, dotyczący właśnie Szymona, a także Piotra Lasyka, który sędziował mecz Jagi z Legią w Pucharze Polski. Trudno się dziwić – Jaga została skrzywdzona.

27. Gdy na boisko wszedł Filip Szymczak mogliśmy sobie przypomnieć mecz sprzed trzech lat, kiedy to w barwach Kolejorza zawodnik strzelił na tym stadionie zwycięskiego gola w doliczonym czasie gry.
28. Wyskoczyliśmy z radości, gdy Borja Galan trafił w 88. minucie do siatki. Szkoda, że Oskar Repka faulował Abramowicza. Nie jest powiedziane, że golkiper by ten strzał obronił, bo naprawdę był bardzo dobry.

29. Tym samym Jagiellonia zrewanżowała się GieKSie za jesienną porażkę w Katowicach. W dwumeczu jednak to GKS Katowice okazał się lepszy w lidze od Mistrza Polski. Zawsze to coś!

30. To była dopiero druga sytuacja w tym sezonie, że GKS przegrał dwa mecze z rzędu. Wcześniej tylko po Legii przegraliśmy z Koroną u siebie. Wtedy był to szok, bo z kielczanami przegrać nie mieliśmy prawa. W sumie teraz z Motorem też nie, ale jednak przeciwnik był silniejszy niż Korona wtedy. Co by nie mówić, nie możemy wybrzydzać.
31. Już w przerwie zawitałem na VIP-a, ponieważ panowie ochroniarze nie sprawiali problemu, żeby tam przejść. Być może nawet ludzie z prasy mogli tam wchodzić. Skorzystałem z okazji – i po meczu również – by się posilić. Co by nie mówić, jedzonko było znakomite, a makaron wyborny. I takie mini pizze. Pycha.



32. Po meczu spiker zapraszał osoby, które były na VIP, że mogą przejść na super VIP. Że będą tam atrakcje różne i… dyskoteka. Pierwszy raz się spotkałem, żeby na stadionie po meczu była organizowana dyskoteka 😉
33. Ogólnie ten VIP była odmiana po prasówce, gdzie do wyboru była tylko kawa i zielona herbata. Zielonej raczej nie tykam, bo mam przeboje po niej. No ale to są szczegóły. Była woda, więc człowiek nie musiał cierpieć z pragnienia 😉
34. Na konferencję trochę poczekaliśmy, Adrian Siemieniec łączył się z płyty boiska z TVP. Takie uroki ekstraklasy.

35. Najpierw jednak był trener Rafał Górak. Na koniec szkoleniowcowi łamał się już głos, więc bez pytań jego część konferencji została zakończona. A zakończył ją jakiś miejscowy dziennikarz, szeryf, który rządzi wszystkimi i w zasadzie pozjadał wszystkie rozumy.

36. To jest naprawdę pewne uniwersum tych konferencji prasowych na każdym niemal stadionie. Wygląda to tak, że jest grupa dziennikarzy, którzy dyskutują o wszystkim i o niczym – i zazwyczaj jest jeden lub dwóch gwiazdorów – którzy, z takim pseudoznawstwem, bezczelną pewnością i generalnie kreacją, która pokazuje, że jest to jakieś siedlisko zadufanych narcyzów, starają się najwyraźniej podbudować swoją samoocenę.
37. Adrian Siemieniec z klasą przywitał się z każdą osobą obecną na sali. Nasza fotografka Magda, podobnie jak przy Goncalo Feio, była kompletnie zaskoczona i zszokowana, gdy trener puknął ją po ramieniu, żeby się przywitać.

38. Ciekawa była wypowiedź trenera o amplitudach temperatur. Rzeczywiście sporo osób narzekało, że Jaga grała o 21.00 w czwartek przy minus dwunastu stopniach z Backą Topola. No ale to UEFA ustala terminy. A potem było plus dziesięć z Cracovią. Naprawdę jeśli amplituda wyniosła 22 stopnie, to może to wpłynąć na organizm. Choć chyba jeszcze gorzej by było, gdyby było odwrotnie.
39. Rany, tam był anioł na tej konfie. Muszę tam wrócić.
40. Ciekawa była sytuacja za… szybą. Dokładnie za szybą sali konferencyjnej na zewnątrz, stali kibice GieKSy, którzy wyszli z sektora gości. Niebywała sytuacja, bo przecież kibice wiedząc o tym, gdzie są, potencjalnie mogą zakłócać konferencję prasową na przykład pukając w tę szybę lub głośno śpiewając.
41. Po konferencji jeszcze chwilę zostaliśmy, by obrabiać materiały. Szybko na stronie pojawiła się konferencja prasowa (a od razu była w LIVE – zachęcamy do śledzenia) oraz pierwsza galeria. W sumie mieliśmy trzy fotoreportaże z meczu.

42. Ze stadionu wyjechaliśmy około 21.00. Czekała nas znów droga przez całą Polskę do domu. Na rozmowach mniej lub bardziej poważnych spędziliśmy ten czas. Przy okazji pozdrawiamy Choroszcz! Mieszkańcy tej miejscowości będą mieli darmowe autobusy po Cercle.
43. Na powrocie już zahaczyliśmy o kurczaki w KFC, bo już trochę czasu minęło od wizyty w Gospodzie Podlaskiej.
44. W Katowicach byliśmy trochę przed trzecią. Tym samym zakończyliśmy dwa dalekie wyjazdy w ciągu tygodnia – Lublin i Białystok. Kolejna delegacja będzie do Łodzi. Ale to za półtora tygodnia.
45. Do boju w meczu z Zagłębiem Lubin. Czas na rewanż!
46. Co prawda tak naprawdę nie ma żadnej pompy na pożegnanie Bukowej i przywitanie Nowej Bukowej, a Marcin Krupa coś pokrętnie mówi o jakimś rocznym cyklu wydarzeń otwierających stadion… Podskórnie więc można wyczuć, że może być tak, że na Bukowej jeszcze pogramy. Oby tylko nie wyszło to wszystko pokracznie…
Alvaro
11 listopada 2018 at 17:55
Kiedys sie spiewało Polska bez Sląska…
Kamel
11 listopada 2018 at 18:50
Slonsk niy es polska,kompletnie juz sie we tym klubie popierdolyuo,kompromitujcie sie somi.skuli tokich cyrkuw frekfencjo no bloszoku es 300 sztuk.
Supporterwnc
12 listopada 2018 at 01:26
Przez te patriotyczne hasła na blaszok łazi garstka. Jo się z nimi nie identyfikuja i z tymi gimbusami-przeciepami też nie. Jeszcze 5 lot nazod lotali po placu we treskach śląskich, a dzisiok srogie poloki-przeciepy lotajom we treskach „śmierć zdrajcom ojczyzny”. Śmiech na sali. No ciule, czyste ciule. Jo mom kręgosłup śląski- nie zegniecie mnie. A wy jak te fany na lufcie- albo, jak to piszecie „machajki”- jak fuknie tak się nasztelujecie. Polski honor…ehh. Kaj te czasy…
Supporterwnc
12 listopada 2018 at 02:08
Dopisza ino jeszcze, że jo na Blaszok niy łaża od czasu wywieszenia oprawy ” Polski honor, sląska duma”. Ta oprawa pozbawiła mnie części mojej tożsamości- I nie ino mojej. Narzuciła mi pewne nowe porządki, na które się nie zgodzę. Nie może być tak, że zapomnę kim jestem, a nowi powiedzą kim mam być. Nie jestem ” machajką”, nie jestem Polakiem. Jestem obywatelem Rzeczpospolitej- w miarę lojalnym i uczciwym, szanujacym innych. O Ruchu nie boję się napisać z dużej litery- nie mam z ich powodu żadnych kompleksów. Nie łaża po nocach i nie kryklom na murach ” jebać ruch”- Ale jak mie jedyn w robocie znerwowoł to dostoł w sznupa ofen- nie zza winkla. Żodyn mi niy bydzie godoł kim jestech i skąd, bo zdradzilbych siebie, swój klub, swój hajmat. Niy mom polskiego honoru, mom ślasko duma.
Irishman
12 listopada 2018 at 10:03
Serce rosło, jak się to oglądało!!!
WIELKI SZACUNEK!!!
BRAWO!!!
Tauzyniok
12 listopada 2018 at 14:44
po co robicie podziały na GieKSie zowżdy bolo miejsce dla kożdego
ślonzok polok krajcok niemiec po co te podziały jo sie pytom?
MY SOM GIEKSA i tyle
PanGoroli
12 listopada 2018 at 16:09
No rzeczywiście fana do bani. Gorole, to gorole, A Ślonzoki, to Ślonzoki. Trzeba się szanować, ale nie trzeba se do rzici włazić. A prawda, obiektywna, jest taka, że Śląsk jest tyle samo polski, co niemiecki, słowacki, morawiański, cygqański, czy żydowski. Śląsk jest najbardziej, po prostu śląski. I nie ma co mieć kompleksy. Np wiecie, ze więcej jest noblistow ze Śląska, niż z Polski? Tu zawsze była wyższa kultura, bardziej rozwinięta cywilizacja. Wystarczy się choć trochę zainteresowac swoją historią.
A gorole najpierw powinni przeprosić Ślązaków za 50 lat dyskryminacji, pranie dzieci w szkołach po pyskach, rabunkową gospodarkę, za Zgodę, Mysłowice i Auschwitz po wojnie.
michał
13 listopada 2018 at 09:05
Modzi niy pamiyntajom sławnego szpilu z Jastrzembiym sprzed 10 lot, jak Jastrzembioki śpiywali Mazurka Dąbrowskiego, a cołki Blaszok ich wygwizdoł – podkreślom WYGWIZDOŁ – i śpiywoł GÓRNY śLUNSK. Byłech bo som żech gwizdoł. Bestóż na Blaszok sie dugo, dugo niy wybiera. PYRSK.
Zdzichu
17 listopada 2018 at 15:56
Michal- to na chuj tu burzysz? Nie pojawisz się na blaszoku to chuj ci w pizde.Nikogo to nie rusza.
Zorientowany
13 listopada 2018 at 15:06
Wszyscy folksdojcze którym nie odpowiada Polska i polskość która w przepiękny sposób została pokazana w Bielsku-Białej niech spróbują się odnaleźć na cichej 6. I jeszcze jedno jak tak bardzo chcecie wracać w przeszłość to wam przypomnę że to właśnie na Gieksie powiewała flaga z „hakynkrojcym”. Całe szczęście że młodzi naprawiają to co tzw. starzy zapierd……. Czołem Wielkiej Polsce.
PanGoroli
13 listopada 2018 at 17:06
Jak tak kochasz poloków, to napisz coś po śląsku choćby na 90minut, i zobaczymy, jak cię poloki kochają. Śląska duma, to jezcze za mało – trzeba mieć jeszcze ślaski honor.
Kamel
14 listopada 2018 at 03:21
widza co mode kolegi poradzom niy ino no trybunach a i we dyskusji zagwarantowoc akcent humorystyczny.brawo,smiech es zdrowy. 1.u mie personolnie niy volks ino reichs(:D). 2.polsko okupacjo Slonska es historyczno anomalio. 3.ci co czujom sie niykomfortowo no slonsku niych sprubujom sie odnojsc no stadionie ludowym. 4.hakenkreuz es we noszyj historii i niy bydymy hoby poloki falszowoc historio co niby som my perfekcyjni,a patologie to ino kajindziyj. 5.fana „katowice” we biouo czeronych farbach es tak idiotyczno co ani skroic nikt jom niy chce(jak ino odnoduo sie no cichyj 6 to jom wom oddoli). mimo to winszuja modym stowiojoncym no elitarnosc(300 ludkuw no mlynie)kolegom coby zreperowoli to co spierdolyli tzw.starzy.
Tauzyniok
14 listopada 2018 at 16:07
hakenkreuz to niy est niemiecki symbol
Jaca
19 listopada 2018 at 14:00
To widza, że niy ino jo łod czasu łoprawy ”Polski honor, sląska duma” niy łaża na blaszok. Co wiyncy, niy wciepuja tyż nic na łoprawy. Smutne, ale zaczónłech sie czuć łobco na swoim stadionie. A jak ftoś pisze, że te, co im sie niy podobo Polska to folksdojcze to niy mom pytań… Kompromitacja! Żeby niy umieć rozróznić Ślonska łod Niymiec? Jestech ze Ślonska, a Ślonsk to NIY Polska. Choć som my pod polskom okupacjom.
MyGKS
12 listopada 2020 at 17:30
To jest baner wstydu. Śląsk to nigdy nie był, nie jest I nie będzie Polska, Niemcy czy Czechy jak to się nam starają wmówić. Na GKS chodzę od trzydziestu lat I po raz pierwszy zwątpiłem. Mam tyko nadzieję, że jest to tylko wybryk małej kibicowskiej, oderwanej od korzeni grupy I że większość kibiców GieKSy to ludzie świadomi, spadkobiercy tradycji śląskiej, a nie krajòw ościennych.