10 października w spotkaniu 11. kolejki Polskiej Hokej Ligi GKS Katowice zmierzył się w Satelicie z Ciarko STS-em Sanok. Mecz pierwotnie miał rozpocząć się o 17:00, jednak awaria rolby spowodowała przesunięcie pierwszego rzucenia krążka o godzinę.
57 sekund potrzebowali katowiczanie, by objąć prowadzenie. Lehtonen na szybkości przedostał się pod bramkę Spesnego i w ostatnim momencie dograł do Erikssona tak, że temu pozostało przedłużyć swoją strzelecką passę uderzeniem z najbliższej odległości. Choć byliśmy zdecydowanym faworytem tego meczu, to po wznowieniu gry sanoczanie pokazali, że nie przyjechali do Katowic, by bez walki przyjąć porażkę i ruszyli do ataku. Przy kilku dosyć groźnych strzałach dobrze interweniował Murray. W 5. minucie na ławkę kar za przeszkadzanie trafił Jakub Wanacki. Okres gry w osłabieniu minął nam bez większego zagrożenia pod bramką. Szybko jednak Wanacki ponownie trafił do boksu kar, ale jeszcze szybciej, bo po 7 sekundach, siły na lodzie się wyrównały po faulu Bukowskiego. Podczas gry 4 na 4 Monto świetnie wypatrzył nadjeżdżającego w stronę bramki Bepierszcza, ale ten w ostatniej chwili stracił równowagę. Kilkanaście sekund później defensywa gości była bezradna wobec Carla Hudsona, który indywidualną akcję zakończył strzałem w okienko. Niewiele brakowało, by było 3:0, ale Yakimenko trafił w słupek. W 10. minucie Pavuk został ukarany za atak kijem trzymanym oburącz. Koronkowa akcja w przewadze zakończyła się strzałem Lehtonena, który jednak zdołał wyłapać Spesny. W 15. minucie sprawnie przeprowadzona wymiana podań doprowadziła do kontaktowego gola dla STS-u, którego zdobył Łyko. 2 minuty później Pavuk drugi raz zameldował się w boksie kar. Katowiczanie długo rozgrywali krążek, a w końcu z podania Pasiuta skorzystał Lehtonen i strzałem z bulika pokonał Spesnego, który nie zdążył się przemieścić. W ostatnich sekundach tercji do dobrych sytuacji doszli Michalski i Bepierszcz, ale nie mieli czasu, by wystarczająco dobrze przymierzyć. Po 20 minutach GieKSa prowadziła 3:1.
Początek drugiej tercji był nieco nerwowy w wykonaniu GKS-u. Najpierw doprowadziliśmy do uwolnienia, a następnie nieudane podanie spod własnej bramki doprowadziło do groźnego strzału, który parkanem odbił Murray. Szansę na odzyskanie kontroli nad meczem otrzymaliśmy w 23. minucie, kiedy na ławkę kar powędrował Biłas. Po 28 sekundach sytuacja sanoczan jeszcze się pogorszyła, po otrzymali karę za nadmierną liczbę graczy na lodzie. Od gry w podwójnej przewadze wszyscy z pewnością oczekiwaliby większej liczby dogodnych sytuacji. Złapaliśmy jednak rytm i po powrocie do gry w pełnych składach ponownie byliśmy stroną przeważającą. W 31. minucie Fraszko nieprzepisowo powstrzymał jadącego w stronę bramki Łyko. Hudson nie upilnował przed bramką Henttonena, do którego dograł Hamalainen i STS znów złapał kontakt. Zaledwie 2 minuty później był już remis. Bukowski pokonał Murray’a precyzyjnym strzałem od słupka. Gdy wydawało się, że na przerwę zjedziemy przy wyniki 3:3, strata Wronki doprowadziła do sytuacji sam na sam Filipka, a ten na raty pokonał Murray’a. Po 40 minutach sanoczanie prowadzili więc 4:3.
Szybko po wznowieniu gry do wyrównania mógł doprowadzić Monto, ale jego strzał z bliska parkanem odbił Spesny. Po starciu w tercji neutralnej mocno ucierpiał Łyko i sędziowie musieli przerwać grę, ale zawodnik zdołał opuścić lód o własnych siłach. Przed bramkę sanoczan zdołał wjechać Krężołek, lecz jego uderzenie z backhandu było zdecydowanie zbyt słabe. W 44. minucie udało się wyrównać stan meczu za sprawą Grzegorza Pasiuta, który dobił strzał Patryka Wronki. 2 minuty później to Wronka dwukrotnie był bliski pokonania bramkarza, ale jego trącenia krążka były nieskuteczne. GieKSa mocno przycisnęła gości i na długie minuty gościła w ich tercji. Przyniosło to karę dla Bogusława Rąpały w 50. minucie za faul na Monto. Swojego kolejnego gola szukał Hudson, a gorąco zrobiło się także przy zamieszaniu w polu bramkowym i próbach dobitki. W 54. minucie bardzo blisko skutecznego dobicia krążka był Smal, który został przesunięty do ataku z Lehtonenem i Erikssonem. Po chwili Spesny fenomenalnie wybronił uderzenie Pasiuta, gdy wydawało się, że ten musi umieścić krążek w odsłoniętej części bramki. Jeszcze w tej samej minucie skrajnie ofensywne nastawienie GieKSy przyniosło skutek w postaci gola Patryka Wronki, który uderzył z pierwszego krążka. W ostatnich minutach tercji staraliśmy się trzymać grę z dala od naszej bramki. Spesny dopiero na ostatnie pół minuty zdołał zjechać do boksu w zamian za dodatkowego napastnika, ale nie przyniosło to skutku i mecz zakończył się zwycięstwem GieKSy 5:4.
GKS Katowice – Ciarko STS Sanok 5:4 (3:1, 0:3, 2:0)
1:0 Anthon Eriksson (Matias Lehtonen, Jakub Wanacki) 0:57
2:0 Carl Hudson (Patryk Wronka, Grzegorz Pasiut) 8:41
2:1 Łukasz Łyko (Krystian Mocarski, Konrad Filipek) 14:29
3:1 Matias Lehtonen (Grzegorz Pasiut, Carl Hudson) 17:20 5/4
3:2 Toni Henttonen (Alexi Hamalainen) 32:01 5/4
3:3 Jakub Bukowski (Radosław Sawicki) 34:20
3:4 Konrad Filipek (Łukasz Łyko) 39:17
4:4 Grzegorz Pasiut (Patryk Wronka, Bartosz Fraszko) 43:50
5:4 Patryk Wronka (Bartosz Fraszko) 54:37
GKS Katowice: Murray (Miarka) – Hudson, Wanacki, Eriksson, Lehtonen, Krężołek – Rompkowski, Yakimenko, Fraszko, Pasiut, Wronka – Wajda, Kruczek, Bepierszcz, Monto, Michalski – Musioł, Krawczyk, Prokurat, Smal, Mularczyk.
Ciarko STS Sanok: Spesny (Świderski) – Rąpała, Jekunen, Henttonen, Hamalainen, Biały – Biłas, Pavuk, Sawicki, Tamminen, Bukowski – Marva, Olearczyk, Filipek, Mocarski, Łyko – Florczak.
Kato
10 października 2021 at 22:05
Co za mecz! Co za emocje!
Najważniejsze wygrana GIEKSY!