W samo południe GKS Katowice zmierzył się w Legionowie z miejscową Legionovią. Był to pojedynek drugiej drużyny w tabeli z przedostatnią.
W GieKSie doszlo do dwóch zmian w porównaniu z ostatnim spotkaniem ze Stalą Rzeszów. Obie zostały wymuszone – pauzującego za kartki kapitana Adriana Błąda zastąpił Marcin Urynowicz, a kontuzjowanego Grzegorza Rogalę Zbigniew Wojciechowski.
W pierwszym kwadransie mieliśmy optyczną przewagę, ale niewiele z tego wynikło. Trudno odnotować dobrą sytuację w tym okresie gry. Legionovia też nam nie zagrażała, ale mądrze się broniła. W 24. minucie mieliśmy kolejny rzut rożny, ale pierwszy z celnym strzałem i od razu bramką. Szymon Kiebzak zacentrował na krótki róg, a niepilnowany Arkadiusz Jędrych z kilku metrów pokonał bramkarza rywali. Kilka minut później dobrą okazję na doprowadzenie do remisu mieli gospodarze, ale Bartosz Mrozek świetnie wyciągnął strzał głową piłkarza Legionovii po centrze z rzutu wolnego. Chwilę później po uzupełnieniu płynów Piotr Kurbiel dostał prezent pod bramką rywali, ale z niecałych pięciu metrów trafił w Podleśnego. Bramka i tak nie zostałaby jednak uznana, bo sędzia użył gwizdka. Od tego momentu przewagę zaczęła uzyskiwać Legionovia. W 39. minucie gry piłka wylądowała w naszej siatce, ale wcześniej arbiter przerwał grę. W 42. minucie sędzia podyktował rzut karny dla gospodarzy po faulu Grzegorza Janiszewskiego. Decyzja wzbudziła wiele kontrowersji zarówno pod kątem tego, czy był faul, jak i czy do przewinienia doszło w naszej „szesnastce”. Karnego pewnym strzałem w sam środek zamienił na bramkę Koziara. Minutę później gospodarze przeprowadzili kontrę po naszym błędzie, ale na szczęście skończyło się na strachu. W doliczonym czasie gry doszło w naszym polu karnym do zamieszania, ale gospodarze uderzyli niecelnie. W ostatniej akcji odpowiedziała GieKSa, ale Szymon Kiebzak, który znalazł się przed bramkarzem rywali, nie bardzo wiedział, co zrobić z piłką.
Do drugiej części meczu przystąpiliśmy w prawie niezmieniony składzie. Jedynie u gospodarzy na boisku pojawił się Kaczorowski za Burego. Wchodzący zawodnik przywitał się z boiskiem faulem i żółtą kartką. I właśnie po tym przewinieniu wyszliśmy na prowadzenie. Ponownie Arkadiusz Jędrych, tym razem głową z kilku metrów, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Macieja Stefanowicza. Gra po golu się uspokoiła – obie drużyny próbowały atakować, ale nie było klarownych sytuacji, a z minuty na minutę to GieKSa stawała się stroną kontrolującą grę. Pod koniec drugiego kwadransa gry drugiej połowy ożywiła się Legionovia i praktycznie w pierwszej klarownej sytuacji doszło do wyrównania. Zawodnicy gospodarzy uderzali dwukrotnie, pierwszy strzał został zablokowany, a drugi już z bliższej odległości znalazł drogę do naszej bramki. Strzelcem gola został wprowadzony chwilę wcześniej Trubeha. Pierwszą zmianę w GieKSie mogliśmy zobaczyć dopiero w 74. minucie – Piotra Kurbiela zastąpił Dawid Rogalski. Pięć minut później trener Rafał Górak dokonał podwójnej zmiany – na boisko pojawili się Łukasz Wroński i Jakub Habusta, a zeszli Arkadiusz Woźniak i Maciej Urynowicz. Po strzeleniu drugiej bramki inicjatywę przejęli gospodarze, którzy raz po raz próbowali nas atakować, ale na szczęście nie dochodziło do klarownych sytuacji. Sześć minut przed zakończeniem meczu drugą żółtą kartkę dostał Choroś i graliśmy z przewagą jednego zawodnika. W 86. minucie doszło do pyskówki pomiędzy trenerem gospodarzy a naszą ławką rezerwowych i trener gospodarzy zobaczył „żółtko”. W 89. minucie Stefanowicz uderzał 19. metrów po ziemi z rzutu wolnego, ale Podleśny pewnie wybronił. Arbiter doliczył cztery minuty, w których GieKSa lekko się ożywiła. Mieliśmy rzut wolny Szymona Kiebzaka i niecelne uderzenie Jakuba Habusty po rzucie rożnym. Niestety było to za mało, by wygrać w Legionowie.
GieKSa zremisowała w Legionowie. Był to pierwszy remis po restarcie sezonu i siódmy punkt w czwartym spotkaniu. Remis rozczarowujący, bo dwukrotnie prowadziliśmy i jako kandydat do awansu nie powinniśmy tracić punktów z drużyną, która najpewniej pożegna się z ligą. Jedno oczko pozwala nam co prawda wskoczyć na pozycję lidera, ale najprawdopodobniej będzie to liderowanie tymczasowe. Był to kolejny mecz naszej drużyny, w którym problemy zaczęły się w ostatnich kwadransach obu połów. Szansa na trzy punkty już w niedzielę w meczu z Garbarnią przy Bukowej.
Legionovia Legionowo 2:2 GKS Katowice (1:1)
Bramki: Koziara (43 – rzut karny), Trubeha (69) – Jędrych (24, 46).
Legionovia: Podleśny – Zembrowski, Kluska (77. Zaklika), Koprowski, Bajdur (62. Małek), Podliński, Maślanka, Koziara, Bury (46. Kaczorowski), Będzieszak (64. Trubeha), Choroś.
GKS: Mrozek – Michalski, Jędrych, Janiszewski, Wojciechowski – Woźniak (79. Wroński), Gałecki, Stefanowicz, Kiebzak – Urynowicz (79. Habusta) – Kurbiel (74. Rogalski).
Żółte kartki: Będzieszak, Kaczorowski, Choroś, Maślanka – Gałecki, Wroński.
Czerwone kartki: Choroś (84, druga żółta).
Sędzia: Mariusz Korpalski (Toruń).
Widzów: 0 (mecz bez udziału publiczności).
Mleczak
17 czerwca 2020 at 17:17
Słabiutka ta nasza drużyna skoro bez fury szczęścia nie potrafi wygrać meczu…pozostaje nam forma kibicowania poprzez trzymania kciuki i skupowania fantów (podkowy, krulicze lapki), mile widziani będą hodowcy koniczyny.
Roh
17 czerwca 2020 at 20:08
Ostatnio redaktor w tvp mowił ze Urynowicz jest wart 300 tys euro. To chyba jakis zart. Facen na 3 lige sie nie nadaje nawet.
Ja
18 czerwca 2020 at 08:38
O widzę że Podwinela się noga naszym pilkarzom A odrazu pełno komentatorów się znalazło do oceniania jacy to oni chujowi ale jak wygrali z Łęczna i Stala to nikt jakoś ich nie chwalil