Dołącz do nas

Siatkówka

Siatkarska czapa czyli – Co słychać w sieci?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Co pisano o meczu w Spodku? Oto kilka artykułów na ten temat znalezione w necie.

 

katowickisport.pl – Nieudany debiut w „Spodku”. GKS uległ Effectorowi.

Pierwsze dwie partie miały podobny przebieg, bo na parkiecie trwał twardy bój punkt za punkt. A o wszystkim decydowały drobne detale oraz… łut szczęścia po stronie przyjezdnych. W I secie kielczanie w dwóch decydujących akcjach sprytnie obili blok i wygrali 25:23. Z kolei w drugiej odsłonie grany na przewagi i przy stanie 28:27 w polu zagrywki stanął Marco Falaschi. Przy publiczność skandowała „ostatni, ostatni”. Nic z tego – losy tej partii się odwróciły przez błędy własne.

Po przerwie siatkarze GKS nie zdołali się zmobilizować goście szybko zyskali wysoką przewagę. Gospodarze tylko od czasu do czasu mieli przebłyski, ale pojedynczymi akacjami niewiele mogli wskórać. Chyba nie tak sobie wyobrażali sobie tę inaugurację. A szkoda, bo przecież poprzednie występy były udane i zwycięskie.

 

sport.pl – Effector wciąż zaskakuje. 3:0 w katowickim „Spodku”!

Zdecydowanym faworytem spotkania byli gospodarze, którzy do tej pory nie tylko nie stracili punktu na własnym parkiecie, ale rozgromili zarówno Łuczniczkę Bydgoszcz jak i BBTS Bielsko-Biała. I to oni dominowali przez dłuższy fragment seta otwarcia. Po ataku „z krótkiej” Tomasza Kalembki prowadzili już 15:11 i niewiele wskazywało na to, że kielczanie podejmą jeszcze walkę. Swój zespół do walki poderwał jednak kapitan Maciej Pawliński. Jego dwie świetne akcje (blok i udany atak) pozwoliły zniwelować stratę, a kolejna efektowna „czapa” doświadczonego przyjmującego na Gercie van Walle dała gościom wyrównanie (21:21). W najważniejszym momencie seta Pawliński znowu nie zawiódł, a decydujący punkt dał Effectorowi Jędrzej Maćkowiak zatrzymując słabo spisującego się belgijskiego atakującego.

Mnóstwo emocji przyniosła druga partia. Dość powiedzieć, że przez cały czas jej trwania żadnemu z zespołów nie udało się osiągnąć przewagi większej niż … jeden punkt. Punktem zwrotnym w końcówce okazał się as serwisowy Marcina Komendy (23:22). Dzięki niemu kielczanie uzyskali lekką przewagę, choć wygraną zapewnili sobie dopiero po czwartej piłce setowej (autowy atak Michała Błońskiego).  (…)

 

sportowefakty.wp.pl – GKS nie sprostał Effectorowi. „Szkoda że akurat w Spodku”

(…)  O ile w pierwszych dwóch odsłonach meczu GieKSie zabrakło niewiele do szczęścia, o tyle po dziesięciominutowej przerwie śląska drużyna znacznie ustępowała od rywala z Kielc. – Szliśmy na trzeciego seta naładowani, powiedzieliśmy sobie w szatni kilka mocniejszych słów i chcieliśmy wygrać. Ale tym razem nie graliśmy nawet połowy tego, co potrafimy, źle zaczęliśmy seta i pozwoliliśmy Effectorowi na zbyt wiele – stwierdził środkowy, który w środowym meczu zdobył 10 punktów i był jednym z mocniejszych punktów katowiczan w spotkaniu.

Klub z Górnego Śląska zadbał o promocję pierwszego meczu PlusLigi w słynnym Spodku, dzięki czemu w obiekcie stawiło się około 2700 kibiców żywo dopingujących gospodarzy. To była o wiele większa widownia niż podczas meczów granych w hali w Szopienicach. Tym razem jednak nie doszło do powtórki szczęśliwego dla GKS-u sparingu z włoską Calzedonią Verona. – Mówiłem już przed meczem, że nie jest dla nas najważniejsze, czy gramy w Spodku, ERGO Arenie czy gdziekolwiek, bo najważniejsze jest zdobywanie punktów, a nie chwalenie się, kto gdzie grał. Niemniej przykro nam, że właśnie tutaj stało się to, co się stało, bo atmosfera była świetna i przyszło sporo ludzi – mówił po meczu Kalembka.

 

siatkowka24.com – PlusLiga: Spodek szczęśliwy dla Effectora Kielce

(…)  Dziesięciominutowa przerwa bardzo niekorzystnie wpłynęła na dalszą grę siatkarzy z Katowic. Podbudowani zwycięstwem w dwóch poprzednich odsłonach, kielczanie całkowicie zdominowali trzecią partię. Mocno skoncentrowani podopieczni Dariusza  Daszkiewicza sprytnie obijali katowicki blok, a ich prowadzenie w pewnym momencie wynosiło już siedem punktów (15:8). Siatkarze z Katowic cierpliwie czekali na swoją szansę, jednak ta nie nadchodziła. I chociaż miejscowi wykorzystując błędy rywali w końcówce zmniejszyli dzielący ich dystans do czterech punków (19:23), ale kielczanie nie pozwolili im rozwinąć skrzydeł, kończąc to spotkanie sprytnym zagraniem Marcina Komendy (25:19).

 

effectorkielce.com.pl – Effector nie do zatrzymania w katowickim Spodku!

(…)  Trener Dariusz Daszkiewicz postanowił nie zmieniać składu, który wcześniej wygrał z Czarnymi Radom i zdobył punkt z Jastrzębskim Węglem. Na parkiet katowickiego Spodka wybiegli Andrić, Komenda, Wohlfahrtstatter, Maćkowiak, Wachnik, Pawliński i Sobczak.

Pierwsza partia to istna sinusoida obu zespołów. Pierwszy moment dobrej gry miał Effector. Gdy prowadził już 7:4 i wydawało się, że złapał odpowiedni rytm, to wtedy do głosu doszli gospodarze. Po kilku minutach prowadzili już 14:10. Kielczanie powoli niwelowali przewagę, a wyższy bieg włączyli w najbardziej odpowiednim momencie, bo przy stanie 21:19 dla GKS-u. Zdobyli trzy punkty z rzędu i set rozpoczął się do nowa. Końcówka znów należała do Macieja Pawlińskiego, który powoli staje się ekspertem od zdobywania punktów w najważniejszych momentach. Najpierw zdobył 24 punkt atakując po bloku, a potem kielczanie skutecznie zatrzymali Van Walle’ema i wygrali 25:23. Bardzo dobrze wyglądała nasza ofensywa (zarówno Andrić, Wachnik i wspomniany Pawliński zdobyli po 5 punktów), ale też solinie broniliśmy (przyjęcie na poziomie 62%).

Druga partia była zdecydowanie bardziej wyrównana. Kibice zgromadzeni w Spodku oglądali grę punkt za punkt, akcja za akcję, cios za cios. Żadna z drużyn nawet na chwilę nie potrafiła odskoczyć choćby na dwa punkty. Pierwszą piłkę setową przy stanie 24:23 mieli podopieczni Dariusza Daszkiewicza. Potem mieli jeszcze trzy próby. Udało się dopiero przy czwartej. Najpierw Krulicki uderzył piłkę w taśmę, a w kolejnej akcji Michał Błoński uderzył w aut. Effector zachował więcej zimnej krwi i wygrał 30:28.

Kielecka drużyna nie popełniła błędu z piątkowego meczu z Jastrzębskim Węglem, gdy prowadziła 2:0 i po 10-minutowej przerwie oddała inicjatywę rywalowi. Tym razem dobiła przeciwników w kapitalnym stylu. Już na samym początku kielczanie odskoczyli na na kilka punktów i powoli zwiększali przewagę. Nie do zatrzymania był Leo Andrić, który z meczu na mecz coraz śmielej poczyna sobie na parkietach PlusLigi. W pewnym momencie Effector prowadził już 17:12.  Gospodarze próbowali jeszcze zmniejszyć straty, ale kielecka drużyna wygrała pewnie 25:19!

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Trzeba się wykazywać ogromnym charakterem”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis pomeczowej konferencji, po zwycięstwie GieKSy nad Polonią Warszawa 2:1.

Rafał Górak: Dzień dobry. Na pewno emocjonujące spotkanie, bo też sam scenariusz jego jest, można powiedzieć, dość specyficzny. Bramki jednak dla nas, w czasie już doliczonym, niewątpliwie te emocje podkręciły. Samo spotkanie było spotkaniem równym, myśmy dali się zaskoczyć, trochę niefrasobliwie weszliśmy w mecz. Daliśmy się zaskoczyć Polonii bramką, chcieliśmy odrobić tę bramkę w pierwszej połowie, ale tak jak mówię, spotkanie miało równy wymiar. Na pewno duży ciężar gatunkowy dla obu zespołów, chociaż wiadomo, że walczymy o ciut inne już dzisiaj cele. Ogromna determinacja, ogromna wiara w siebie mojego zespołu doprowadziła do tego, ze dzisiaj wyjeżdżamy stąd z trzema punktami, bardzo cennymi. Ja mogę tylko pogratulować zespołowi i temu, w jaki sposób reagował na boisku. Bardzo się cieszę z tego, że również nasi młodzi zawodnicy, również z naszej akademii, wnoszą jakąś cegiełkę do tego, że ten sezon z każdym meczem staje się dla nas coraz bardziej pasjonujący. Bardzo dziękuję mojej drużynie za ogromną determinację, za wolę walki, za zwycięstwo. Polonii życzę wszystkiego dobrego, bo to piękna historia i na pewno przepiękny klub. 

GieKSa.pl: Czy jest pan zadowolony z postawy Bartosza Jaroszka? Był trochę zagubiony, jeśli chodzi o grę na wahadle.

Górak: To nie są oczywiste pozycje dla niektórych zawodników i rzeczywiście, rola Bartka dzisiaj na pozycji wahadłowego, a jednocześnie waga meczu i ciężar gatunkowy meczu, ja absolutnie nie powiem. Być może to są trudne momenty, wiadomo, że jesteśmy przyzwyczajeni do gry Marcina Wasielewskiego, czy Grześka Rogali, którzy są klasycznymi wahadłowymi. Liczyłem na doświadczenie Bartka, na jego ogromny charakter i na jego podejście do takich momentów. Zawsze można na niego liczyć, dzisiaj mnie absolutnie nie zawiódł w grze. Być może będą momenty, gdzie zwrócimy uwagę co poprawić, ale jestem zadowolony. Wasielewski nie grał z powodu czterech żółtych kartek, też zszedł ostatnio z drobnym urazem, Grzesiek Rogala również, no i walczymy z czasem. Wiem, że każdy dzień i praca naszych fizjoterapeutów na najwyższym poziomie będzie doprowadzała do tego, że w następnym meczu będę mógł na nich liczyć. Dzisiaj już też Komor w zasadzie wrócił do drużyny, a Oskar Repka skończył karę za czerwoną kartkę, Christian Aleman również, mam nadzieję, z każdym treningiem będzie bliższy i w każdym meczu będzie do naszej dyspozycji. 

Pytanie o postawę Jakuba Araka, który wszedł i zdobył decydującego gola. Czy da mu ta bramka szansę na regularną grę?

Górak: Na pewno i Kuba i my, jako sztab, odczuwamy ogromną satysfakcję ze strzelonej bramki. Jestem bardzo zadowolony i zbudowany jego postawą. Jeśli napastnik nie dostaje minut, nie strzela bramek, to zawsze wokół niego robi się taka atmosfera ciężka, trudna. Trzeba się wykazywać ogromnym charakterem, gramy dla kibiców, oni nas po prostu oceniają. Taki jest nasz zawód, niekiedy ktoś jest za bardzo ktoś dotknięty, ale właśnie w takich momentach trzeba pokazywać swoją pasję do piłki. Moim zdaniem w niedalekiej przyszłości będzie świetnym trenerem, kapitalnie się z nim rozmawia o piłce, o tej sytuacji. On ją rozumie, wiem, że dzisiaj go to kosztowało dużo emocji, bo przecież  to jest Warszawiak, tym bardziej bramka tutaj smakuje niesamowicie. Ja jestem ogromnie szczęśliwy, że zdobył tę bramkę.

***

Rafał Smalec: Myślę, że sporo czasu upłynie, zanim nie tylko ja, ale wszyscy zrozumiemy to, co się wydarzyło w końcówce spotkanie. Śmiało można powiedzieć, że graliśmy najlepszy mecz w ostatnim czasie, a zostajemy z niczym. Popełniliśmy katastrofalne błędy i straciliśmy wszystko, na co pracowaliśmy przez tak naprawdę 89 minut. Teraz jedyne, nad czym będziemy musieli się skupić, to żeby to zrozumieć i wyrzucić z głów, spokojnie przepracować następny mikrocykl. Co bym nie powiedział to i tak nie będzie miało znaczenia, bo zostajemy z niczym. 

Pytanie: Kibice skandowali „Smalec do dymisji”. Czy taki scenariusz jest możliwy?

Smalec: Ja jestem trenerem Polonii i, z tego co wiem, nadal będę tę funkcję pełnił. Ja do dymisji się nie podam, władze nade mną ma prezes i jemu podlegam.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Szalone zwycięstwo w Warszawie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do obszernej galerii z wyjazdu do Warszawy. GieKSa po szalonej końcówce pokonała Polonię 2:1. Zdjęcia przygotowała dla Was Madziara.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga