Dołącz do nas

Siatkówka

Siatkarska czapa czyli – Co słychać w sieci?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Na początek wracamy jeszcze do meczu w Spodku, a potem już echa meczu z MKS-em Będzin.

 

plusliga.pl – Spodek jeszcze odleci

– Jesteśmy zadowoleni z organizacji meczu w Spodku. Warto zauważyć, że jeszcze nigdy tylu widzów nie oglądało w Katowicach spotkania ligi siatkówki – mówi Wojciech Cygan, prezes GKS-u Katowice.

Siatkarze GieKSy mają za sobą kolejny debiut. Po dwóch zwycięstwach w hali w Szopienicach zespół Piotra Gruszki po raz pierwszy walczył o ligowe punkty w Spodku. Legendarna hala nie okazała się jednak szczęśliwa dla katowiczan, którzy  przegrali z Effectorem Kielce 0:3, ale po niezłym widowisku, zwłaszcza w dwóch pierwszych setach.

Mimo obaw o frekwencję katowiccy sympatycy nie zawiedli. W Spodku pojawiło się 2700 kibiców, którzy głośno dopingowali zespół Piotra Gruszki. – Jesteśmy zadowoleni z organizacji meczu w Spodku. Biorąc pod uwagę, że termin spotkania GKS-u z Effectorem nie był specjalnie dogodny dla kibiców, a rywal nie należy do krajowej elity, to frekwencję uznajemy na bardzo dobrą. Warto zauważyć, że jeszcze nigdy tylu widzów nie oglądało w Katowicach meczu ligi siatkówki – zauważa Wojciech Cygan, prezes GKS-u Katowice. Beniaminek PlusLigi czyni starania, aby w pierwszym sezonie swojej obecności w ekstraklasie było więcej takich imprez. – Chcemy, aby GieKSa rozegrała w tym sezonie PlusLigi przynajmniej jeszcze kilka spotkań w Spodku. Rozmowy w tej sprawie trwają – dodaje Cygan.

Z gry w Spodku byli zadowoleni również sami siatkarze. – Atmosfera była świetna.  Cieszyliśmy się, że mogliśmy zaprezentować się w Spodku kibicom, którzy nie zawiedli i pojawili się w dużej liczbie. Prawie 3000 ludzi to niezły wynik, jak na początek. Mam nadzieję, że naszą dobrą grą będziemy przyciągać jak najszersze grono sympatyków siatkówki z Katowic i nie tylko – podkreśla Adrian Stańczak, libero zespołu.

Środowy mecz był wyjątkowy dla Piotra Gruszki. 450-krotny reprezentant Polski rozegrał w Spodku wiele spotkań w biało-czerwonej koszulce. Teraz mógł w nim zadebiutować ze swoją drużyną w PlusLidze. – Nie zadowala mnie jedynie wynik. Frekwencja pokazała natomiast, że w Katowicach jest zapotrzebowanie na siatkówkę. Mam nadzieję, że gdy rozegramy tu kolejny mecz, to kibiców będzie jeszcze więcej i Spodek odleci po raz kolejny – powiedział Piotr Gruszka.

katowickisport.pl – Kolorowy „Spodek” z… kubłem zimnej wody i lodu!

Mieszane uczucia towarzyszyły wszystkim zgromadzonym w „Spodku” podczas meczu PlusLigi GKS Katowice z Effectorem Kielce. Bo z jednej strony serce się radowało, widząc halę na zewnątrz i wewnątrz, mieniącą się różnymi barwami, bawiące się dzieciaki na płycie oraz kibiców przyodzianych w szaliki klubowe i wyposażonych w różne akcesoria do dopingu. Hala tętniła życiem i chwała za to należą się organizatorom, bo utrzymali wysoki poziom, jaki widzieliśmy przy okazji mistrzostw świata w 2014 r. oraz meczów Ligi Światowej.

– Dziękuję wszystkim kibicom za głośny doping oraz tym, którzy pracowali przy organizacji tego meczu. Proszę mi wierzyć, ta hala zasługuje na takie siatkarskie spektakle, tylko z… lepszym finałem dla zespołu z Katowic. Wszyscy chcieli zobaczyć zupełnie inne widowisko, a byli świadkami kiepskiego w naszym wykonaniu – komentował tuż po meczu trener GKS, Piotr Gruszka.
Trochę obawiano się tego meczu, bo nikt nie był pewny, czy pomysł gry w „Spodku” do końca wypali. Wszystko jednak zagrało… poza siatkarzami GKS, którzy chyba spanikowali i zjadła ich trema.
– To prawda, że skala trudności z chwilą przenosin do „Spodka” wzrosła, ale liczyłem zdecydowanie na więcej – dodał szkoleniowiec. Przede wszystkim zespół powinien zagrać na zdecydowanie lepszym pułapie i nie ukrywam, że mocno liczyłem na wygraną. Wyszło jak wyszło i jest to dla nas kubeł zimnej wody, na dodatek wypełniony lodem. To nam się przyda, by wszystko sobie poukładać w głowie. Nie możemy szukać żadnych usprawiedliwień, choć jak to w życiu bywa, zawodnicy pewnie będą to robić. To nie jest w moim stylu, bo zagraliśmy poniżej swojego poziomu i sam się dziwię, że przy takim przyjęciu w II secie graliśmy punkt za punkt. Gdybyśmy go wygrali, byłoby to ogromne szczęście, bo z gry na to nie zasłużyliśmy. „Spodek” na pewno nie był dla nas przeszkodą, sami stworzyliśmy sobie problemy…
Chyba nikt nie przypuszczał, że wszystko tak szybko się zakończy, w zaledwie trzech setach. Oczywiście, to katowicki zespół zagrał poniżej swojego poziomu, ale trzeba oddać cześć rywalom, którzy grali odważnie w ataku i niezwykle solidnie w obronie.
– Rywal grał bardzo dobrze taktycznie, ale myśmy mu ułatwili zadanie – tłumaczył trener Gruszka. – Kielczanie mają określone schematy gry i gratuluję trenerowi Daszkiewiczowi, że wszystko fajnie poukładał. Ich dobra gra w ostatnich trzech meczach sprawiła, że są bardzo pewni tego, co robią na boisku. A myśmy ich tylko w tej pewności utwierdzali. Powtarzam jeszcze raz: nie ma dla nas żadnych usprawiedliwień, bo zagraliśmy słabiej od zespołu z Kielc, który był lepszy w każdym elemencie. Jeżeli chce się grać w siatkówkę na zawodowym, wysokim poziomie i na takim obiekcie, to musimy sobie na to zasłużyć. A tylko wygrane sprawią, że będziemy wchodzili do tej hali z podniesioną głową i nie będziemy panikowali, że gramy w „Spodku”. (…)

 

katowickisport.pl – Zawodnik GKS-u Katowice po porażce w Sosnowcu: Zdecydowały proste błędy

– Mecz był wyrównany od pierwszej piłki. Dwa punkty zdobywaliśmy my, a kolejne dwa przeciwnik. Nasz problem polegał tylko na tym, że w pierwszym i trzecim secie graliśmy tak do stanu 20:20. Później popełniliśmy proste błędy, rywale odskakiwali i wygrywali seta. To bardzo boli bo wiemy, że na pewno nie jesteśmy gorsi od przeciwnika, choć wynik czwartego seta mógłby na to wskazywać. Przegraliśmy jednak z MKS-em i trzeba się z tym pogodzić – stwierdził Sobański. W trzecim secie wydawało się, że GKS przechyli szalę na swoją stronę, jednak katowiczanom w końcówce nie udało się utrzymać kilku punktowej przewagi – Niestety, w tym fragmencie popełniliśmy błędy. Nawet nie wymuszone, ale proste, które normalnie nam się nie przytrafiają. Niestety, tak się stało. W podobnych okolicznościach przegraliśmy pierwszego seta – dodaje zawodnik GKS-u Katowice. Za tydzień GieKSę czeka mecz z mistrzem Polski. – To najtrudniejszy mecz z możliwych. Pewnie podejdziemy do niego z innym nastawieniem, bo wiadomo, że to ZAKSA będzie faworytem. Jeśli jednak trafimy na nasz dobry dzień i wykorzystamy nasze najmocniejsze atuty, to zaprezentujemy się dobrze na tle tak wielkiego rywala i powalczymy o punkty – powiedział przyjmujący GieKSy. (…)

sportowefakty.wp.pl – MKS Będzin – GKS Katowice: derby dla będzinian. Mistrz świata kadetów znów poprowadził do wygranej.
(…)  Będzinianie lepiej rozpoczęli pojedynek, gdyż objęli prowadzenie 6:3 po udanym zagraniu Rafaela Rodriguesa Araujo ale ekipa z Katowic nie zamierzała odpuszczać i potrafiła doprowadzić do remisu (9:9). Od tego momentu zespoły walczyły praktycznie punkt za punkt aż do stanu 22:22. W najważniejszych akcjach więcej zimnej krwi zachowali gospodarze, którzy triumfowali w inauguracyjnej partii do dwudziestu dwóch.
Na starcie drugiej odsłony gra była szarpana z obydwu stron, a jako pierwsi nerwy w swoich szeregach opanowali katowiczanie (8:11). Skutecznie ofensywie poczynał sobie Gert van Walle, który dobrze współpracował z Marco Falaschim i to za ich sprawą przyjezdni wygrywali 16:11. Podopieczni Piotra Gruszki już do końca kontrolowali boiskowe wydarzenia (22:25) i tuż przed 10-minutową przerwą doprowadzili do remisu w tym starciu. (…)
sportowefakty.wp.pl – GKS Katowice żałuje porażki z MKS-em Będzin. „To był mecz do wygrania”

(…)  Niewiele zabrakło zwłaszcza podczas starcia w Sosnowcu, gdzie swoje mecze rozgrywa MKS. – Jest pewien niedosyt. To był mecz do wygrania. Zawsze niestety czegoś brakuje. Tak samo było z Effectorem Kielce. To jest drużyna, która tak samo jest w naszym zasięgu. To zresztą było widać po pierwszym i drugim secie. Mamy problem ewidentnie z przyjęciem, a również z zagrywką nie zawsze dobrze nam się układa. Mieliśmy aż 21 błędów w polu serwisowym. To jest prawie jeden set – mówi Dariusz Łyczko, menadżer zespołu.

Podopieczni Piotra Gruszki zawiedli przede wszystkim w przyjęciu. W tym elemencie słabo spisał się Serhij Kapelus – Powinien lepiej zadbać o przyjęcie, ale to są emocje i pewnie troszeczkę brakuje w tym wszystkim głowy. Początek był bardzo dobry, bo wszystko fajnie szło i była przewaga. Potem coś nam uciekło. Sezon jest bardzo długi. Mamy 30 kolejek, więc tak naprawdę ta druga runda fazy zasadniczej będzie decydowała o końcowym wyniku drużyny – twierdzi menadżer GieKSy.

Przed katowiczanami trudny czas. Rywalami GKS-u będą teraz coraz mocniejsi rywale. – Będzie bardzo ciężko i mamy tego pełną świadomość. Podchodzimy do tego spokojnie. Chcemy ten pierwszy sezon w PlusLidze przejść godnie. Nie jest jednak źle. Mamy trzy wygrane. W naszym zasięgu w najbliższym czasie będzie Espadon Szczecin i tutaj na pewno możemy powalczyć. Podobnie z Czarnymi Radom, bo im w tym sezonie różnie ta gra wychodzi. W pozostałych pojedynkach nie nastawiamy się na jakieś super wyniki – kończy Dariusz Łyczko.

mksbedzin.pl – PlusLiga: Wygrane derby MKS-u! GKS Katowice pokonany!

(…) Po dziesięciominutowej przerwie lepiej na boisku odnaleźli się goście (8:5). Wtedy o czas poprosił sztab trenerski MKS-u, a po nim inicjatywę przejęli będzinianie (12:10), jednak nie byli w stanie powiększyć tej przewagi. GKS nie odpuścił i toczył wyrównany bój z naszymi siatkarzami do stanu 20:20. W końcówce, wzorem inauguracyjnej części spotkania, punktowali przede wszystkim miejscowi, wygrywając aż pięć z sześciu akcji (25:21).

Czwarty set był już tylko formalnością. Podłamani przegraną końcówką trzeciego seta goście nie byli już w stanie wznieść się na wyżyny swoich możliwości i naszym siatkarzom. Ci od samego początku kontrolowali przebieg boiskowych wydarzeń i w efektowny sposób przypieczętowali swoją dominację, zwyciężając gładko do 17.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Galeria Piłka nożna

Szalone zwycięstwo w Warszawie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do obszernej galerii z wyjazdu do Warszawy. GieKSa po szalonej końcówce pokonała Polonię 2:1. Zdjęcia przygotowała dla Was Madziara.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Trzeba się wykazywać ogromnym charakterem”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis pomeczowej konferencji, po zwycięstwie GieKSy nad Polonią Warszawa 2:1.

Rafał Górak: Dzień dobry. Na pewno emocjonujące spotkanie, bo też sam scenariusz jego jest, można powiedzieć, dość specyficzny. Bramki jednak dla nas, w czasie już doliczonym, niewątpliwie te emocje podkręciły. Samo spotkanie było spotkaniem równym, myśmy dali się zaskoczyć, trochę niefrasobliwie weszliśmy w mecz. Daliśmy się zaskoczyć Polonii bramką, chcieliśmy odrobić tę bramkę w pierwszej połowie, ale tak jak mówię, spotkanie miało równy wymiar. Na pewno duży ciężar gatunkowy dla obu zespołów, chociaż wiadomo, że walczymy o ciut inne już dzisiaj cele. Ogromna determinacja, ogromna wiara w siebie mojego zespołu doprowadziła do tego, ze dzisiaj wyjeżdżamy stąd z trzema punktami, bardzo cennymi. Ja mogę tylko pogratulować zespołowi i temu, w jaki sposób reagował na boisku. Bardzo się cieszę z tego, że również nasi młodzi zawodnicy, również z naszej akademii, wnoszą jakąś cegiełkę do tego, że ten sezon z każdym meczem staje się dla nas coraz bardziej pasjonujący. Bardzo dziękuję mojej drużynie za ogromną determinację, za wolę walki, za zwycięstwo. Polonii życzę wszystkiego dobrego, bo to piękna historia i na pewno przepiękny klub. 

GieKSa.pl: Czy jest pan zadowolony z postawy Bartosza Jaroszka? Był trochę zagubiony, jeśli chodzi o grę na wahadle.

Górak: To nie są oczywiste pozycje dla niektórych zawodników i rzeczywiście, rola Bartka dzisiaj na pozycji wahadłowego, a jednocześnie waga meczu i ciężar gatunkowy meczu, ja absolutnie nie powiem. Być może to są trudne momenty, wiadomo, że jesteśmy przyzwyczajeni do gry Marcina Wasielewskiego, czy Grześka Rogali, którzy są klasycznymi wahadłowymi. Liczyłem na doświadczenie Bartka, na jego ogromny charakter i na jego podejście do takich momentów. Zawsze można na niego liczyć, dzisiaj mnie absolutnie nie zawiódł w grze. Być może będą momenty, gdzie zwrócimy uwagę co poprawić, ale jestem zadowolony. Wasielewski nie grał z powodu czterech żółtych kartek, też zszedł ostatnio z drobnym urazem, Grzesiek Rogala również, no i walczymy z czasem. Wiem, że każdy dzień i praca naszych fizjoterapeutów na najwyższym poziomie będzie doprowadzała do tego, że w następnym meczu będę mógł na nich liczyć. Dzisiaj już też Komor w zasadzie wrócił do drużyny, a Oskar Repka skończył karę za czerwoną kartkę, Christian Aleman również, mam nadzieję, z każdym treningiem będzie bliższy i w każdym meczu będzie do naszej dyspozycji. 

Pytanie o postawę Jakuba Araka, który wszedł i zdobył decydującego gola. Czy da mu ta bramka szansę na regularną grę?

Górak: Na pewno i Kuba i my, jako sztab, odczuwamy ogromną satysfakcję ze strzelonej bramki. Jestem bardzo zadowolony i zbudowany jego postawą. Jeśli napastnik nie dostaje minut, nie strzela bramek, to zawsze wokół niego robi się taka atmosfera ciężka, trudna. Trzeba się wykazywać ogromnym charakterem, gramy dla kibiców, oni nas po prostu oceniają. Taki jest nasz zawód, niekiedy ktoś jest za bardzo ktoś dotknięty, ale właśnie w takich momentach trzeba pokazywać swoją pasję do piłki. Moim zdaniem w niedalekiej przyszłości będzie świetnym trenerem, kapitalnie się z nim rozmawia o piłce, o tej sytuacji. On ją rozumie, wiem, że dzisiaj go to kosztowało dużo emocji, bo przecież  to jest Warszawiak, tym bardziej bramka tutaj smakuje niesamowicie. Ja jestem ogromnie szczęśliwy, że zdobył tę bramkę.

***

Rafał Smalec: Myślę, że sporo czasu upłynie, zanim nie tylko ja, ale wszyscy zrozumiemy to, co się wydarzyło w końcówce spotkanie. Śmiało można powiedzieć, że graliśmy najlepszy mecz w ostatnim czasie, a zostajemy z niczym. Popełniliśmy katastrofalne błędy i straciliśmy wszystko, na co pracowaliśmy przez tak naprawdę 89 minut. Teraz jedyne, nad czym będziemy musieli się skupić, to żeby to zrozumieć i wyrzucić z głów, spokojnie przepracować następny mikrocykl. Co bym nie powiedział to i tak nie będzie miało znaczenia, bo zostajemy z niczym. 

Pytanie: Kibice skandowali „Smalec do dymisji”. Czy taki scenariusz jest możliwy?

Smalec: Ja jestem trenerem Polonii i, z tego co wiem, nadal będę tę funkcję pełnił. Ja do dymisji się nie podam, władze nade mną ma prezes i jemu podlegam.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga