Dołącz do nas

Siatkówka

Siatkarska krótka przesunięta – [6] – Trzecia wygrana w PlusLidze GKS-u nad Espadonem

Avatar photo

Opublikowany

dnia

STATYSTYKI MECZOWE GKS-u

Czas trwania spotkania – Mecz GKS-u z Espadonem trwał 124 minuty, z czego I set 25 min. – II set 27 min. – III set 28 min. – IV set 24 min. – V set 20 min.
Punkty zdobyte z błędów przeciwnika – GKS 32: zagrywka 27, atak 3, siatka 0, inne 2.
Punkty oddane przez błędy własne – GKS 34: zagrywka 27, atak 4, siatka 0, inne 3.

Ilość zdobytych punktów – GKS 73: Butryn 20, Quiroga 17, Kapelus 11, Kohut 10, Komenda 6, Pietraszko 5, Krulicki 2, Witczak 1, Sobański 1.
Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki – GKS 28: Butryn 9, Komenda 6, Quiroga 5, Kapelus 3, Krulicki 2, Kohut 2, Pietraszko 1.
Ilość punktów zdobytych po przyjęciu zagrywki – GKS 45: Quiroga 12, Butryn 11, Kapelus 8, Kohut 8, Pietraszko 4, Witczak 1, Sobański 1.
Bilans punktów zdobytych do straconych – GKS 26: Quiroga 10, Butryn 8, Kohut 7, Kapelus 5, Komenda 2, Krulicki -1, Mariański -1, Pietraszko -2, Sobański -2.

Ilość zagrywek – GKS 104: Butryn 23, Komenda 17, Quiroga 17, Kapelus 16, Pietraszko 14, Kohut 11, Krulicki 3, Sobański 2, Witczak 1.
Ilość błędów na zagrywce – GKS 27: Butryn 6, Quiroga 5, Komenda 4, Kapelus 3, Pietraszko 3, Kohut 3, Krulicki 2, Witczak 1.
Ilość asów serwisowych – GKS 8: Komenda 2, Butryn 2, Quiroga 2, Kapelus 1, Pietraszko 1.

Ilość przyjęć – GKS 77: Quiroga 36, Kapelus 17, Mariański 17, Sobański 5, Krulicki 1, Pietraszko 1.
Ilość błędów w przyjęciu – GKS 6: Krulicki 1, Kapelus 1, Pietraszko 1, Mariański 1, Sobański 1, Quiroga 1.
Procent przyjęcia dokładnego (perfekcyjne oraz dobre) – GKS 53%: Kapelus 65%, Mariański 59%, Quiroga 50%, Sobański 40%, Krulicki 0%, Pietraszko 0%.
Procent przyjęcia perfekcyjnego – GKS 25%: Mariański 35%, Quiroga 25%, Sobański 20%, Kapelus 18%, Krulicki 0%, Pietraszko 0%.

Ilość ataków – GKS 103: Butryn 29, Quiroga 26, Kapelus 23, Kohut 10, Pietraszko 7, Sobański 5, Witczak 2, Komenda 1.
Ilość błędów w ataku – GKS 4: Butryn 2, Pietraszko 1, Quiroga 1.
Ilość ataków zablokowanych – GKS 10: Butryn 4, Kapelus 2, Pietraszko 2, Sobański 2.
Ilość zdobytych punktów w ataku – GKS 55: Butryn 18, Quiroga 14, Kapelus 9, Kohut 8, Pietraszko 3, Witczak 1, Komenda 1, Sobański 1.
Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków – GKS 53%: Komenda 100%, Kohut 80%, Butryn 62%, Quiroga 54%, Witczak 50%, Pietraszko 43%, Kapelus 39%, Sobański 20%.

Ilość bloków punktowych – GKS 10: Komenda 3, Krulicki 2, Kohut 2, Kapelus 1, Pietraszko 1, Quiroga 1.
Ilość błędów dotknięcia siatki – GKS 0:

 

Od początku GKS dobrze wszedł w ten mecz, osiągając 2-3 punktową przewagę (od 4:6 poprzez 7:10 do 16:17). Wtedy na krótko straciliśmy prowadzenie (18:17), by po świetnie rozegranej końcówce pozwolić gospodarzom na zdobycie zaledwie dwóch oczek, w tym jeden po błędzie własnym. Skuteczność w ataku GKS miał 61%, a Espadon 52% – w punktach zliczono 14:11. W asach i blokach też byliśmy lepsi wygrywając 5:2. Błędy własne GKS miał 7, a gospodarze 6. Przyjęcie również lepsze po naszej stronie – dokładne na poziomie 75% do 50%, a perfekcyjne na poziomie 19% do 28%. Punktowanie wziął na swe barki Butryn, zdobywając 8 oczek, przy 88% skuteczności w ataku!

Drugi set lepiej zaczął się dla szczecinian, bo od prowadzenia 4:2 i 5:4. Szybko GieKSa przejęła inicjatywę (6:9) i dzięki dobrej skuteczności w ataku, przewaga ta została utrzymana do samego końca. Mamy kryzysik był w połowie tego seta, gdy Espadon wyrównał wynik (15:15), ale równie szybko sytuacja została opanowana i set wygrany dość pewnie. Skuteczność w ataku GKS miał aż 63% przy 54% gospodarzy, punktowo wyszło 17:13. W asach i blokach tym razem posucha, remis 2:2. W błędach własnych również był remis 6:6. Przyjęcie się bardzie wyrównało – dokładne na poziomie 53% do 50%, a perfekcyjne na poziomie 18% do 30%. Punktowanie tym razem się bardziej rozłożyło – Butryn 5 oczek (83%!), Quiroga 5 oczek (71%) i Kohut 4 oczka (75%).

 

Trzecią partię Espadon rozpoczął od prowadzenia 3:0, ale prawie od razu wyszliśmy na prowadzenie 4:5 i trwała zacięta walka „punkt za punkt” aż do stanu 13:14. Wtedy trafił się słabszy okres gry, podsumowany ostrą reprymendą trenera Gruszki na przerwie na żądanie. Mieliśmy problemy ze skończeniem własnych ataków i gospodarze prowadzili już 19:15. Katowiczanie nie poddawali się jednak i gdy udało się dojść rywali na jeden punkt (24:23), to Karol Butryn przestrzelił zagrywkę, posyłając piłkę daleko w aut. Gdybyśmy nie psuli aż tylu serwisów (razem było ich 7), to wynik mógł być odwrotny i mecz w tym momencie zakończony. Skuteczność w ataku się wyrównała – GKS 59%, a Espadon 60% – ale w punktach lepsi minimalnie rywale 10:12. W asach i blokach odrobiliśmy jeden punkt straty, bo było 5:4. W błędach własnych też można było zmienić ten wynik – GKS miał ich 9, a szczecinianie 8. Przyjęcie nam spadło – dokładne na poziomie 42% do 63%, a perfekcyjne na poziomie 26% do 25%. Punkty próbował zdobywać praktycznie tylko Quiroga – 5 oczek, w tym 3 atakiem plus 2 asy.

Czwarty set był bardzo słaby w wykonaniu naszej drużyny. Od początku praktycznie mieliśmy ogromne problemy ze skończeniem własnych ataków, wystarczy podać, że w całej tej partii zdobyliśmy atakiem raptem… 4 punkty! Mimo takich problemów, choć gospodarze od początku prowadzili, to jeszcze w środku tego seta mieliśmy… remis 16:16! Espadon „trzymał” nas z wynikiem dzięki aż 7 zepsutym zagrywkom! Niestety od tego stanu, zagraliśmy końcówkę katastrofalnie słabo, zdobywając jeden punkt i to po kolejnej zepsutej zagrywce szczecinian! Dlatego nie mogą dziwić „liczby” tej partii. Skuteczność ataku – GKS zaledwie 27%, przy 54% Espadonu – w punktach podliczono 4:13! W asach i blokach też przegraliśmy 5:7. Łącznie punktacja po własnych skończonych akcjach wyniosła 9:20, to kompromitujący wynik GKS-u! Błędy własne – GKS 5, a gospodarze 8, wszystkie z serwisu, jak podałem wyżej! Przyjęcie również mieliśmy słabsze – dokładne na poziomie 31% do 40%, a perfekcyjne na poziomie 19% do 27%. Za punktowanie, po tak słabym wyniku, to oczywiście niema kogo wyróżnić.

 

Na całe szczęście nasza drużyna w porę obudziła się z tego letargu niemocy w ataku, który tym razem dopadł szczecinian. Od początku objęliśmy prowadzenie, nie oddając go ani na chwilę, a gra wyglądała znacznie lepiej. I gdyby nie zbyt duża ilość błędów na zagrywce, bo aż 6 przy 14 wykonanych, to wynik mógł być o wiele korzystniejszy. Zepsute zagrywki to prawdziwa zmora GKS-u w tym sezonie, w 6 rozegranych meczach mieliśmy już ich aż 109. „Lepsi” w tym elemencie są tylko gracze Czarnych Radom (114 błędów). Wracając do licz z tie-breaka. Skuteczność była na poziomie 48% GKS-u i 40% Espadonu, a w punktach wyliczono 10:4! Obie ekipy miały tylko po jednym bloku. W błędach własnych GieKSa miała ich aż 7, przy tylko 4 gospodarzy. Przyjęcie obie drużyny miały bardzo dobre – dokładne na poziomie 78% do 63%, a perfekcyjne na poziomie 56% do 25%. Punktowanie rozłożyło się równo na czterech siatkarzy: Butryna, Kapelusa, Quirogę i Kohuta.

Całościowo patrząc to GKS zagrał dobrze, a miejscami i bardzo dobrze w zwycięskich setach. Szkoda trzeciej partii, gdzie mimo zbyt dużej ilości zepsutych zagrywek, przy troszkę lepszym ataku, mogliśmy spokojnie „zamknąć” ten mecz w tym momencie i zdobyć trzy punkty meczowe. O czwartej partii należy jak najszybciej zapomnieć i tyle. Ogólnie skuteczność w ataku GKS miał na poziomie 53% przy 54% Espadonu – w punktach podliczono 55:53. Asów serwisowych mieliśmy więcej, bo 8:6, a w blokach punktowych był remis po 10. Łącznie po skończeniu własnych akcji wyliczono wynik 73:69. Błędy własne – GKS 34 (w tym aż 27 w zagrywce), a Espadon 32 (co ciekawe też 27 w zagrywce). Przyjęcie na równym poziomie – dokładne na poziomie 53% do 52%, a perfekcyjne na poziomie 25% do 27%. Za zdobywanie punktów trzeba wyróżnić Gonzalo Quirogę – 17 oczek (w tym 14 w ataku) – gdy najczęściej kończył trudne piłki. MVP został wybrany Karol Butryn zdobywca 20 punktów, który na 29 ataków skończył 18 (62%), przy 2 popełniając błąd, a przy 4 został zablokowany. Do tego najczęściej zagrywał, 23 razy, posyłając 2 asy i popełniając 6 błędów serwisowych.

 

ŁĄCZNE STATYSTYKI MECZOWE GKS-u – po 6 meczach (23 sety)

Bilans meczów łącznie – 4:2 – Bilans punktów – 11:7 – Bilans setów – 14:9 – Bilans małych punktów – 530:502
Bilans meczów „u siebie” – 1:1 – Bilans punktów – 3:3 – Bilans setów – 4:3 – Bilans małych punktów – 173:170
Bilans meczów „na wyjeździe” – 3:1 – Bilans punktów – 8:4 – Bilans setów 10:6 – Bilans małych punktów – 357:332

Rozegrane mecze – 6: Witczak, Komenda, Butryn, Kapelus, Pietraszko, Kohut, Stelmach, Quiroga, 5: Fijałek, Mariański, 4: Stańczak, Krulicki, 3: Kalembka, Sobański

Rozegrane sety – 23: Kapelus, Quiroga, 22: Komenda, Butryn, 21: Pietraszko, 20: Kohut, 15: Mariański, 14: Stańczak, Witczak, Fijałek, 12: Stelmach, 8: Krulicki, 6: Sobański, 5: Kalembka,

Widzów na meczach GKS-u – „u siebie” / „na wyjeździe” – 2300:6140

Czas trwania spotkań – Mecze GKS-u trwały 597 minut, z czego I set 145 min. – II set 155 min. – III set 167 min. – IV set 110 min. – V set 20 min.
Punkty zdobyte z błędów przeciwnika – GKS 162: zagrywka 99, atak 40, siatka 10, inne 13.
Punkty oddane przez błędy własne – GKS 154: zagrywka 109, atak 27, siatka 8, inne 10.

Ilość zdobytych punktów – GKS 368: Butryn 79, Quiroga 73, Kapelus 66, Pietraszko 52, Kohut 40, Komenda 22, Witczak 15, Sobański 8, Krulicki 8, Kalembka 2, Stelmach 2, Fijałek 1.
Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki – GKS 140: Butryn 31, Kapelus 23, Quiroga 23, Pietraszko 19, Komenda 17, Kohut 13, Witczak 6, Krulicki 4, Sobański 3, Stelmach 1.
Ilość punktów zdobytych po przyjęciu zagrywki – GKS 228: Quiroga 50, Butryn 48, Kapelus 43, Pietraszko 33, Kohut 27, Witczak 9, Komenda 5, Sobański 5, Krulicki 4, Kalembka 2, Fijałek 1, Stelmach 1.
Bilans punktów zdobytych do straconych – GKS 160: Quiroga 39, Butryn 35, Kapelus 33, Pietraszko 26, Kohut 25, Witczak 4, Komenda 4, Krulicki 2, Stelmach 2, Kalembka 1, Sobański -2, Fijałek -2, Mariański -3, Stańczak -4.

Ilość zagrywek – GKS 527: Quiroga 89, Butryn 83, Komenda 82, Pietraszko 75, Kapelus 74, Kohut 59, Witczak 24, Krulicki 17, Fijałek 8, Sobański 8, Kalembka 7, Stelmach 1.
Ilość błędów na zagrywce – GKS 109: Pietraszko 21, Kapelus 16, Komenda 16, Butryn 16, Kohut 13, Quiroga 12, Krulicki 5, Witczak 4, Sobański 3, Fijałek 2, Kalembka 1.
Ilość asów serwisowych – GKS 33: Komenda 7, Quiroga 6, Pietraszko 5, Butryn 5, Witczak 3, Kapelus 3, Kohut 2, Krulicki 2.

Ilość przyjęć – GKS 406: Kapelus 137, Quiroga 136, Stańczak 54, Mariański 50, Sobański 14, Kalembka 3, Kohut 3, Pietraszko 3, Komenda 2, Krulicki 2, Stelmach 1, Fijałek 1.
Ilość błędów w przyjęciu – GKS 25: Quiroga 8, Kapelus 5, Stańczak 4, Mariański 3, Sobański 2, Fijałek 1, Krulicki 1, Pietraszko 1.
Przyjęcie negatywne – GKS 83: Kapelus 28, Quiroga 26, Stańczak 10, Mariański 10, Sobański 5, Komenda 1, Kalembka 1, Pietraszko 1, Kohut 1.
Przyjęcie perfekcyjne – GKS 106: Kapelus 33, Quiroga 33, Mariański 21, Stańczak 12, Sobański 3, Krulicki 1, Pietraszko 1, Stelmach 1, Kohut 1.
Procent przyjęcia perfekcyjnego – GKS 26%: Stelmach 100%, Krulicki 50%, Mariański 42%, Pietraszko 33%, Kohut 33%, Kapelus 24%, Quiroga 24%, Stańczak 22%, Sobański 21%, Komenda 0%, Fijałek 0%, Kalembka 0%,

Ilość ataków – GKS 588: Quiroga 150, Butryn 148, Kapelus 121, Pietraszko 49, Kohut 46, Witczak 31, Sobański 17, Komenda 12, Krulicki 8, Kalembka 3, Stelmach 2, Fijałek 1.
Ilość błędów w ataku – GKS 27: Butryn 13, Quiroga 7, Kapelus 3, Witczak 3, Pietraszko 1.
Ilość ataków zablokowanych – GKS 47: Butryn 15, Kapelus 9, Quiroga 7, Sobański 5, Witczak 4, Pietraszko 3, Kohut 2, Komenda 2.
Ilość zdobytych punktów w ataku – GKS 287: Butryn 70, Quiroga 64, Kapelus 60, Pietraszko 32, Kohut 31, Witczak 9, Sobański 7, Komenda 5, Krulicki 4, Stelmach 2, Kalembka 2, Fijałek 1.
Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków – GKS 49%: Fijałek 100%, Stelmach 100%, Kalembka 67%, Kohut 67%, Pietraszko 65%, Kapelus 50%, Krulicki 50%, Butryn 47%, Quiroga 43%, Komenda 42%, Sobański 41%, Witczak 29%,

Ilość bloków punktowych – GKS 48: Pietraszko 15, Komenda 10, Kohut 7, Butryn 4, Witczak 3, Kapelus 3, Quiroga 3, Krulicki 2, Sobański 1.
Ilość błędów dotknięcia siatki – GKS 8: Quiroga 2, Pietraszko 2, Kohut 1, Butryn 1, Kapelus 1, Kalembka 1.
MVP – GKS 4: Komenda 2, Butryn 1, Mariański 1.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Kompromitacja

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po ostatnim meczu z Arką Gdynia, humory w Katowicach były bardzo dobre. GieKSa odbiła się od dna i w fantastycznym stylu pokonała gdynian. Piłkarze Rafała Góraka chcieli podtrzymać tę passę. Ten sam plan miał jednak Górnik Zabrze, który również efektownie odprawił z kwitkiem Pogoń Szczecin. Przy Roosevelta zapowiadało się naprawdę świetne widowisko, przy rekordowej – 28-tysięcznej – frekwencji.

W GieKSie nastąpiła jedna zmiana w porównaniu z meczem z Arką. Kontuzjowanego Alana Czerwińskiego zastąpił Lukas Klemenz, czyli bohater meczu z gdynianami. W składzie zabrzan ponownie zabrakło Lukasa Podolskiego (ale był już na ławce), mogliśmy natomiast obawiać się dynamicznych Ousmane Sowa i Tofeeka Ismaheela.

Początek meczu był wyrównany, ale drużyny nie stwarzały sobie sytuacji bramkowych, choć gdyby w 5. minucie Adam Zrelak dobrze przyjął piłkę wyszedłby sam na sam od połowy boiska z Łubikiem. W 11. minucie lekko uciekał Klemenzowi Tofeek Ismaheel, który wbiegł w pole karne i nawijał naszego obrońcę, ale Lukas ostatecznie zablokował ten strzał. W 19. minucie Kubicki bardzo dobrze obsłużył prostopadłym podaniem Ambrosa, który kąśliwie uderzał, ale Dawid Kudła bardzo dobrze obronił ten strzał. Pięć minut później w pole karne próbował wdzierał się Borja Galan, ale jego strzał został zamortyzowany. W pierwszych trzydziestu minutach nieco lepiej prezentował się Górnik i mógł to przypieczętować bramką, gdy fatalną stratę przed polem karnym zaliczył Kacper Łukasiak, ale po wygarnięciu piłki przez Kubickiego nie doszedł do niej Liseth. Niestety cofnięta gra GKS nie opłaciła się. Galan dał bardzo dużo miejsca w polu karnym rywalowi, a Ousmane Sow skrzętnie to wykorzystał, wycofując piłkę na 16. metr do Patrika Hellebranda, który pewnym strzałem pokonał Kudłę. W końcówce GKS miał kilka stałych fragmentów gry, ale w przeciwieństwie do meczu z Arką, tutaj nie było z tego żadnego zagrożenia.

Początek drugiej połowy mógł być fatalny. Klemenz wyprowadzał tak, że podał do przeciwnika, piłka zaraz poszła do niepilnowanego Janży, ten wycofał do Sowa, analogicznie jak ten zawodnik w pierwszej połowie, jednak Sow strzelił technicznie obok słupka. Po chwili, w zamieszaniu w polu karnym po wrzucie z autu Kowalczyka, ekwilibrystycznie do piłki próbował dopaść Kuusk, ale nic z tego nie wyszło. Po chwili i tak było 2:0. W 53. minucie piłkarze GKS zagrali niebywale statycznie w polu karnym. Dośrodkowywał Ambros, a kompletnie niepilnowany, choć wśród tłumu naszych (!) zawodników Liseth z bliska skierował piłkę do siatki. W 61. minucie znów rozmontowali naszą dziurawą obronę rywale, Janża znów mając lotnisko na skrzydle, popędził i wycofał po ziemi, a Sow tym razem strzelił niecelnie. Po chwili mieliśmy zmiany, weszli na boisko Aleksander Buksa i debiutujący w GKS Jesse Bosch. Trzy minuty później było po meczu, gdy doszło do absolutnie kuriozalnej sytuacji. Marten Kuusk zagrywał do Kudły. Problem w tym, że naszego bramkarza nie było w bramce i piłka wpadła do siatki ku rozpaczy estońskiego defensora. Kilka minut później swoją szansę miał Ismaheel, ale po dośrodkowaniu z prawej stroną i strzale zawodnika bardzo dobrze interweniował Kudła. W 81. minucie z dystansu uderzał wprowadzony na boisko Lukas Podolski, ale znów obronił bramkarz. W 88. minucie na strzał zdecydował się Kuusk, a piłka musnęła górną stronę poprzeczki. Po chwili była powtórka, uderzał z daleka Gruszkowski i również piłka otarła obramowanie, tym razem spojenie.

Wygląda na to, że GKS przegrał to spotkanie już przed meczem, ewentualnie w trakcie pierwszej połowy. Nie da się z Górnikiem Zabrze, grając tak asekuracyjnie, liczyć na cud i to, że rywale nie strzelą bramki. Dodatkowo po utracie bramki posypało się całkowicie wszystko i nie dość, że nadal nie mieliśmy nic z przodu, to jeszcze popełnialiśmy katastrofalne błędy z tyłu, a gospodarze skrzętnie to wykorzystali. Był to najsłabszy mecz GKS w tym sezonie. Nie chodzi o wynik. Sposób gry był nieprzystający ekstraklasowej drużynie.

23.08.2025, Zabrze
Górnik Zabrze – GKS Katowice 3:0 (1:0)
Bramki: Hellebrand (40), Liseth (53), Kuusk (64-s).
Górnik: Łubik – Kmet (70. Szcześniak), Janicki, Josema (76. Pingot), Janża, Kubicki, Hellebrand, Ambros (70. Podolski), Sow (69. Dzięgielewski), Liseth, Ismaheel (76. Lukoszek).
GKS: Kudła – Wasielewski, Klemenz, Jędrych, Kuusk, Galan (70. Gruszkowski) – Błąd (70. Łukowski), Kowalczyk, Łukasiak (61. Bosch), Nowak (78. Wędrychowski) – Zrelak (61. Buksa).
Żółte kartki: Nowak.
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 28236 (w tym 4300 kibiców GieKSy).

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Szymon Marciniak w końcu sędzią El Clasico

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Sędzią sobotniego meczu Górnik Zabrze – GKS Katowice będzie Szymon Marciniak z Płocka. Śląski Klasyk odbędzie się w sobotę o godzinie 20.15.

Arbitra przedstawiać nie trzeba, ale jednak to zrobimy. Nasz sędzia międzynarodowy ma CV tak bogate, że ciężko objąć wszystko. Według portalu 90minut.pl pierwsze udokumentowane spotkanie to mecz Pucharu Polski w 2006 roku pomiędzy Spartą Augustów i Mrągowią Mrągowo. Szybko piął się po szczeblach kariery i już w kolejnym sezonie prowadził trzy mecze ówczesnej drugiej ligi, czyli zaplecza ekstraklasy.

Uwaga! Wówczas – 5 kwietnia 2008 poprowadził jedyny w swojej karierze mecz GKS Katowice, było to spotkanie w Turku, w którym GKS Katowice zremisował z miejscowym Turem 1:1. Poniżej możecie zobaczyć bramki z tego meczu, nakręcone przez autora niniejszego artykułu. Gola dla GKS zdobył wówczas Krzysztof Kaliciak, a wyrównał dobrze nam znany, grający później w GieKSie – Filip Burkhardt.

Już w sezonie 2008/09 zadebiutował w ekstraklasie, prowadząc mecz GKS Bełchatów z Odrą Wodzisław. Od następnego był już etatowym arbitrem w ekstraklasie, w której sędziuje nieprzerwanie od 15 lat.

W sezonie 2012/13 przyszedł debiut w europejskich pucharach, gdy w Lidze Europy sędziował mecz Lazio z Mariborem. Dwa lata później zadebiutował w Lidze Mistrzów spotkaniem Juventus – Malmo.

Wyliczanie wszystkich prowadzonych przez Marciniaka meczów byłoby dużym wyzwaniem. Spójrzmy po prostu na zbiorczą liczbę spotkań, które prowadził konkretnym europejskim drużynom na przestrzeni tych lat – głównie w Lidze Mistrzów, a także w minimalnym stopniu w Lidze Europy:

Inter Mediolan – 10
Real Madryt – 9
Atletico Madryt – 8
Liverpool, PSG – 7
Juventus, Barcelona, Milan – 6
Bayern, Manchester City, Tottenham, Lyon, Benfica – 4
Sevilla, Feyenoord, Napoli – 3

W mniejszej liczbie prowadził też mecze takich drużyn jak m.in. Lazio, Fiorentina, Manchester United, Roma, BVB, Ajax, Bayer Leverkusen, Lipsk, Atalanta, OM, FC Porto, Chelsea, Sporting, Galatasaray czy Arsenal. Dodajmy, że w zestawieniu nie są uwzględnione spotkaniach w ramach choćby Klubowych Mistrzostw Świata, gdzie dodatkowo dwukrotnie sędziował Realowi Madryt.

W 2013 sędziował swój pierwszy finał Pucharu Polski – pierwszy z dwóch meczów Śląska Wrocław z Legią Warszawa. Później jeszcze trzykrotnie prowadził mecz finałowy na Stadionie Narodowym.

W swojej europejskiej przygodzie był arbitrem kilku spotkań, które obrosły legendą. Na przykład w 2017 był rozjemcą pierwszego meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów, w którym PSG pokonało Barcelonę 4:0. Ten mecz był preludium do historii z rewanżu, gdzie Blaugrana po niesamowitej remontadzie zwyciężyła 6:1. Rok później w tej samej fazie na Marciniaka posypała się lawina krytyki po meczu Tottenham – Juventus (1:2), w którym nasz arbiter popełnił duże błędy. W 2023 roku sędziował w półfinale pogrom Realu Madryt przez Manchester City, kiedy podopieczni Pepa Guardioli wygrali 4:0. A w zeszłym sezonie niesamowite spotkania w 1/8 i 1/2 finału pomiędzy Atletico i Realem oraz Interem i Barceloną – w obu przypadkach były to rewanże. W derbach Madrytu arbiter miał absolutnie nietypową sytuację, gdy w konkursie jedenastek Julian Alvarez dwa razy dotknął piłkę – co dopiero – i to w wielkich kontrowersjach – wykazał VAR. Znowuż w pojedynku na Giuseppe Meazza widzieliśmy prawdziwy spektakl piłki. Gdy w 87. minucie Raphinia trafiał na 3:2 dla Barcelony, wydawało się, że jest pozamiatane. Wyrównał w doliczonym czasie Acerbi, a w dogrywce Nero-Azurri za sparwą Frattesiego przechyli szalę na swoją korzyść.

Szymon Marciniak od dekady prowadzi też mecze reprezentacji. Prowadził spotkania na Mistrzostwach Europy i Świata. W 2016 roku był rozjemcą meczów Hiszpania – Czechy, Islandia – Austria i Niemcy – Słowacja. Podczas Mundialu w Rosji sędziował spotkania Argentyna – Islandia i Niemcy – Szwecja z fenomenalnym trafieniem Kroosa w doliczonym czasie z rzutu wolnego. Na Mistrzostwach Świata w Katarze prowadził spotkania Francja – Dania i Argentyna – Australia, a na Euro 2024 Belgia – Rumunia i Szwajcaria – Włochy.

Na deser zostawiliśmy oczywiście największe sukcesy polskiego sędziego. Czyli sędziowane finały. Najpierw finał Klubowych Mistrzostw Świata 2024, w którym Manchester City pokonał Fliminense 4:0. City zapewniło sobie udział w turnieju poprzez wygranie Ligi Mistrzów w 2023 roku, który również prowadził polski sędzia – Anglicy pokonali Inter Mediolan 1:0 po golu Rodriego. No i nade wszystko mecz meczów, najważniejsze wydarzenie w czteroleciu światowej piłki, czyli finał Mistrzostw Świata 2022 w Katarze: Argentyna – Francja. Finał niebanalny, bo z dwoma golami Leo Messiego i hat-trickiem Kyliana Mbappe. Marciniak był świadkiem ukoronowania Leo Messiego jako najlepszego piłkarza w historii futbolu, zwieńczającego swoją piękną karierę tytułem Mistrza Świata.

Ma w swoim dorobku także prowadzone finały Cypru, Grecji i Albanii oraz Superpuchar Europy.

Przechodząc do spraw przyziemnych – w obecnym sezonie Marciniak prowadził cztery spotkania ekstraklasy, w których pokazał 16 żółtych kartek (średnio 4 na mecz) i ani jednej czerwonej. Podyktował jeden rzut karny – dla Pogoni w meczu z Arką.

Oficjalnie prowadził tylko jedno wspomniane spotkanie GKS Katowice, natomiast na uwagę zasługuje fakt, że Marciniak był gościem specjalnym i sędzią podczas turniejów Spodek Super Cup 2024 i 2025. W obecnym roku zrobił też rzecz niesamowitą – prowadząc mecz w Arabii Saudyjskiej wieczorem dzień przed turniejem, sobie tylko znanymi sposobami przemieścił się do Katowic, by w Spodku już być około godziny 15.00 zwartym i gotowym do pracy.

Będzie to pierwszy Klasyk Szymona Marciniaka, bo mimo wielu wybitnych spotkań, nie udało mu się jeszcze poprowadzić hiszpańskiego El Clasico pomiędzy Realem Madryt i Barceloną.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Czego chcieć więcej?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Pamiętamy otwarcie Nowej Bukowej i spektakularnie wygrany mecz z Górnikiem Zabrze. Wtedy to katowiczanie przełamali złą passę z zabrskim rywalem i w doliczonym czasie gry po golu Filipa Szymczaka po raz pierwszy Arena Katowice odleciała w szale radości. Jednocześnie jak dotychczas był to najbardziej efektowny i spektakularny moment tego stadionu.

Teraz czeka nas kolejne starcie z Górnikiem, tym razem jednak przy Roosevelta. Z tym stadionem nie mamy dobrych wspomnień. Od czasu spadku z ekstraklasy 20 lat temu, katowiczanie trzy razy grali oficjalne mecze w Zabrzu. Wyniki to 0:2, 0:1 i 0:3. Najświeższym wspomnieniem jest mecz z zeszłego sezonu, który GKS gładko przegrał 0:3, tracąc gola już w czwartej minucie po uderzeniu Lukasa Podolskiego. To był jeden z niewielu pojedynków zeszłej jesieni, w którym katowiczanie nie wyglądali na równorzędnego rywala i to mimo tego, że Górnik wcale nie grał jakiegoś wybitnego spotkania. Tak, ekstraklasa nas „przywitała” w środku rundy z przytupem.

Na co stać teraz nasz zespół w jutrzejszych derbach – nie wiadomo. Nie wiadomo do końca, w jakiej formie jest ekipa Rafała Góraka, choć trzeba przyznać, że od początku meczu z Legią ta dyspozycja daje wrażenie, że rośnie. Rzeczywiście pierwsza połowa przy Łazienkowskiej była bardzo dobra, cały mecz niezły, a kolejne spotkania – z Arką Gdynia – było już bardzo dobre. Można więc mieć nadzieję, że po początkowym blackoucie, nasza ekipa w końcu się obudziła i wskoczyła na właściwe tory drużyny środka tabeli.

Problem w tym, że stajemy naprzeciw silnej w tym sezonie drużyny. Zespół Michala Gasparika najpierw wygrał z Lechią, a potem na wyjeździe z Piastem. Być może – patrząc na ten sezon – nie są to jakieś wielkie sukcesy, ale każdy punkt, a zwłaszcza komplet należy cenić. Potem była porażka w Poznaniu i niezasłużona przegrana u siebie z Termaliką. Górnik w tym meczu dominował, ale to goście okazali się lepsi o jedną bramkę. Za to w meczu z Pogonią było do pewnego momentu odwrotnie – to Portowcy cisnęli, cisnęli, ale piłka nie chciała wpaść do siatki. Wkrótce więc sprawy w swoje ręce wzięli zabrzanie i trzykrotnie pokonali bramkarza ze Szczecina.

Jakby więc nie patrzeć – obie ekipy wygrały ostatnie swoje mecze trzema bramkami i to nie z ligowymi leszczami. To znamionuje naprawdę świetne widowisko jutro.

Ciekawi jesteśmy zestawienia GKS na ten mecz. Lukas Klemenz zasłużył się dwiema bramkami – pytanie, czy Alan Czerwiński będzie zdolny do gry, a może znów na ławce zasiądzie Marten Kuusk? No i kwestia środka boiska ciągle jest otwarta. Nie wydaje się, żeby miejsca nie zachował Kacper Łukasiak, bo w końcu zagrał dobry mecz z Arką. Pytanie, co z Adrianem Błądem, czy trener będzie nadal konsekwentnie stawiał na niego czy może szansę dostanie kolejny aspirujący zawodnik. Co do ataku, to nie mamy wątpliwości – Adam Zrelak musi być i już.

Śląski Klasyk to również święto na trybunach. Znów do Zabrza przyjedzie kilkutysięczna armia kibiców GKS Katowice. Rok temu mieliśmy świetne widowisko właśnie na trybunach, trochę gorsze na boisku, przede wszystkim za sprawą GKS. Ale drugi raz z rzędu chyba tak nie będzie. Pięknie by było odczarować ten stadion i zapewnić sobie drugie zwycięstwo w sezonie. Tak jak rok temu w szóstej kolejce. Skazywany na pożarcie GKS wygrał wówczas z Mistrzem Polski – Jagiellonią Białystok.

Sobota wieczór, primetime, jupitery, dwadzieścia kilka tysięcy kibiców, dwie drużyny w gazie, Szymon Marciniak z gwizdkiem. Czego chcieć więcej?

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga