Dołącz do nas

Felietony

Smutek, złość, obojętność…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

W tym roku świąt nie będzie.

Nie wiemy, co jest bardziej straszne. Czy to, że GKS Katowice odpadł z Pucharu Polski zanim jeszcze rozpoczęły się rozgrywki ligowe, czy to, że… nie robi to na nas większego wrażenia. Wracaliśmy z Radomia, jak gdyby nigdy nic się nie stało. Ot przegrany mecz. Przyznam, że przeraziło mnie to. Odpadamy z turnieju, który dla nas – pierwszoligowca – może być piłkarskim świętem, a reakcja jest taka, jakbyśmy przegrali jakiś tam jeden czy drugi ligowy mecz…

Polonia Słubice, Ruch Zdzieszowice, KS Luboń, Chrobry Głogów, Puszcza Niepołomice. Do tego zaszczytnego grona dołączył Radomiak Radom. Do grona ekip, które w ostatnim dziesięcioleciu dały oklep GieKSie w pierwszej rundzie Pucharu Polski.

Owszem można mówić, że nie zagrali ci, którzy mogliby decydować o obliczu tej drużyny. Mowa o Goncerzu, Czerwińskim, Frańczaku czy nowych Foszmańczyku czy Mandryszu. No ale jednak oglądaliśmy sześciu w podstawowym składzie, a siedmiu w ogóle piłkarzy, którzy mieli być WZMOCNIENIAMI. A co wyszło? Garbacik, który na kilku metrach został wyprzedzony przez przeciwnika o kilkanaście i ratował się ręką. Kalinkowski, który musi zejść w przerwie, by nie dostać czerwonej kartki. Sobków, który stara się i owszem i nawet nie jest zły, ale przypominał nam Marcina Krzywickiego. Andreja Prokić próbował, ale czekamy na więcej. Jedynie do Nowaka i Abramowicza nie ma się co przyczepić.

Ale oprócz nowych byli też dobrze nam znani zawodnicy. Bębenek dalej nie jest sobą. Oliver dalej nie jest tym Oliverem z jesieni poprzedniego roku. Kamiński wystawiany na karkołomnej pozycji prawego obrońcy – choć trener Brzęczek twierdzi, że zagrał dobrze, pozwalamy się z tym nie zgodzić. Oczywiście nie popełnił błędów w defensywie, ale widać, że to nie jest jego miejsce na boisku. Wołkowicz… daj pan spokój. Uważaliśmy i uważać dalej będziemy, że ten zawodnik przez kilka lat w GieKSie pokazał, że pierwsza liga to dla niego za wysokie progi. Jak Krzysiu gra na swoim normalnym poziomie, to nie jest to wysoki poziom, co najwyżej średni. Czasem strzeli kilka bramek w sezonie OK, ale wiemy, że pewnego poziomu nie przeskoczy, poziomu uprawniającego do gry o ekstraklasę. No i Łukasz Pielorz, najlepszy nasz zawodnik w Radomiu.

Nie załamujemy się oczywiście i nie twierdzimy, że z tej drużyny nic nie będzie. Ale pojawił się olbrzymi znak zapytania, bo to spotkanie, z tymi zawodnikami przypominało nam jota w jotę dziesiątki bardzo słabych meczów w poprzednich sezonach, gdzie ani zespół, ani indywidualnie nie można było mieć nadziei na korzystny rezultat. Zamiast tego było bicie głową w mur, chaos i podnoszenie morale rywalom. Dlaczego nie możemy zagrać tak, jak wczoraj Stomil w Rybniku? Po 37 minutach miał już 3:0 i było po sprawie.

Czasem możemy zastanawiać się, za jakie grzechy omija nas radocha z grania w wyższych fazach. Nawet jak raz na 5 lat trafiamy na ekstraklasę to nie są to takie ekipy jak Legia, Lech czy Ruch. Zaledwie dwa razy zakończyliśmy na 1/8 finału. Nawet cholerny dwumecz w ćwierćfinale jest nieosiągalny. A wiecie jakie dziwne drużyny grały w 1/4 finału w ostatnich 8 latach?

08/09 Stal Sanok
09/10 Zagłębie Sosnowiec
11/12 Ruch Zdzieszowice, Gryf Wejherowo
12/13 Olimpia Grudziądz, Flota Świnoujście
13/14 Sadnecja Nowy Sącz, Miedź Legnica
14/15 Błękitni Stargard Szczeciński, Znicz Pruszków
15/16 Chojniczanka Chojnice, Zagłębie Sosnowiec

W prawie każdym sezonie do ćwierćfinału awansuje jakiś mega kopciuszek, a my dup, dup, dup zazwyczaj po pierwszej rundzie do widzenia. Przecież to idzie się pochlastać. Odgapimy trochę od Canal Plus i zaprezentujemy, jak wyglądał tegoroczny udział GKS Katowice w Pucharze Polski. Proszę bardzo:

A już zupełnie patrząc po innym kątem. Zawodnicy zrobili sobie naprawdę kiepską robotę. Wiadomo, że kibice w Katowicach są niecierpliwi. I odpadnięcie z Pucharu Polski przełkną jako gorzką pigułkę, ale przełkną. Jednak nagle spowodowali, że mentalnie pierwsze dwie kolejki będą bardzo ciężkie i z olbrzymią presją. Nie chcę myśleć, że nerwowo się może zrobić, gdy nie wygramy z Wigrami albo dodatkowo zaprezentujemy poziom z Radomia. Mam nadzieję, że sympatycy GieKSy zachowają chłodną głowę, a piłkarze obudzą się i dobrze zainaugurują ligę.

Jutro mecz z Banikiem Ostrava. Nie będzie to zapewne tak radosne święto, jak mogłoby być, ale obyśmy na chwilę zapomnieli o meczach o punkty i niech będzie fajnie, a za tydzień rozpoczyna się już prawdziwa walka.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

8 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

8 komentarzy

  1. Avatar photo

    kejta

    23 lipca 2016 at 19:21

    Pamietasz shellu co ci pisalem miesiac temu? Twoj balonik pekl zanim zaczales pompowac

  2. Avatar photo

    fanclub dortmund

    23 lipca 2016 at 21:49

    dobrze napisane i przemyslenia rowniez bardzo trafne…tylko trzeba zaczac dzialac natychmiast…bo po 5 kolejkach moze sie okazac ze bedzie pozamiatane…jak pisalem w tym roku bedzie bardzo ciezko awansowac…gornik ma ogromne parcie na powrot do ex a Podbeskidzie jest poza naszym zasiegiem…patrzac realnie na poziom pilkarski…wiec pytanie zasadnicze jest jak kopacze z trenerem przepracowali okres przygotowawczy???? BO KONCEPCJI GRY JAK NIE BYLO TAK NIE MA!!!!!!!!! moze by tak przychodzic na treningi i zobaczyc co oni tam naprawde robia????MOZE TRZEBA BY NA TRENINGACH ZOBACZYC CZY ONI SA MENTALNIE PRZYGOTOWANI DO GRANIA o sukces…czy tylko graja od 1-do 1 znaczy od wyplaty do wyplaty ….moze zobaczyc czy na treningu walcza graja agresywnie cwicza pressing i sa zaangazowani na tyle ,ze pot splywa im po jajach!!!!!BO JESLINIE TRENUJA Z PELNYM ZAANGAZOWANIEM TO W MECZACH BEDZIE dalej taka padaka jak dotychczas…i derby z ruchem obejrzymy w 2027…i naprawde nic nie mam do pana Brzeczka…ale jak chlop sobie nie radzi w szatni to trzeba naprawde szybkiej zmiany ,nie wiem ktora to juz z kolei ale widac ze dotychczas to pan trener kompletnie niczym nam nie zaimponowal

  3. Avatar photo

    Maks

    23 lipca 2016 at 22:17

    Jeszcze się sezon nie zaczął a już wydaje się że skreślony…..nie mam nic do Brzęczka ale moim zdaniem trzeba już zareagować……widzę tu Ojrzyńskiego….

  4. Avatar photo

    pawelas197

    23 lipca 2016 at 22:18

    jak nie wygraja z wigrami to idziemy na mecze naszych kobiet one daja rade

  5. Avatar photo

    Jooo

    23 lipca 2016 at 23:08

    Bo to panowie po szalu trener bez finezji piłkarsko też był drewnem oj brakuje śp.dziurowicza

  6. Avatar photo

    Scifo

    23 lipca 2016 at 23:48

    Nie podoba mi się, że przegrywamy z takimi dziadami w PP, ale nie zwalniajcie trenera przed rozpoczęciem ligi. Jak nie wystawił pierwszego składu, to znaczy, że założył porażkę i zakończył grę na 2 fronty. Andreich w zeszłym roku grał w PP i nie awansował do Ex ani nie zdobył PP. Skoncentrujmy się na jednym – na awansie, wtedy będzie można pomyśleć o PP.

  7. Avatar photo

    cierpliwy

    24 lipca 2016 at 02:05

    wygrana z wigrami predzej zamydli obraz niz potwierdzi to czy oni sa gotowi do walki o awans. pozostaje wierzyc i czekac.

  8. Avatar photo

    Irishman

    24 lipca 2016 at 10:09

    Wyluzujmy trochę! To nie czas na gwałtowne po0sunięcia. W ogóle lepiej, ze teraz nastąpił ten falstart, niż miałoby to mieć miejsce w lidze!

    Panowie Cygan, Motała, Brzeczek niech się biorą do roboty. Bo nie ulega wątpliwości, ze gra piłkarzy musi ulec poprawie, a sprawa z Mandryszem oraz eksperymentowanie z Kamińskim i bezsilność w ofensywie pokazuje, ze wcale nie jest tak kolorowo jeśli chodzi o naszą kadrę.

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Każdy popełnia jakieś błędy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do przeczytania zapisu konferencji prasowej po remisie 2:2 z Termalicą Bruk-Bet Niecieczą.

Rafał Górak: Dobry wieczór. Niewątpliwie, mecz jakby o dwóch historiach i nad tym ubolewam, bo wydaje mi się, że gdyby nas było po równo, to wyjechalibyśmy stąd z trzema punktami. Wyjeżdżamy z jednym punktem i również, wydaje mi się, należy to w jakiś sposób przyjąć. Wszelkie złości i wszelkie jakieś trudności trzeba wystudzić, schować dzisiaj do kieszeni i zabrać punkt z trudnego terenu. Po prostu przeanalizować spotkanie, w czwartek już kolejne i trzeba, wydaje mi się, pozytywnie nastawiać na to, co przed nami. Niestety, każdy popełnia jakieś błędy, myśmy się ich nie ustrzegli. Ta czerwona kartka, podyktowana oczywiście słusznie, to błąd naszego zawodnika, no i cóż zrobić. Nie jestem od tego, aby go ganić, wprost przeciwnie, zawsze będę zawodników podnosił na duchu i w jakiś sposób rozumiał emocje. Szkoda, bo wydaje mi się, tak jak powiedziałem na początku, że wyjeżdżalibyśmy stąd z trzema punktami. 

Pytanie: Ten mecz pan traktuje jako wygrany jeden punkt, czy jednak mimo wszystko przegrane dwa, biorąc pod uwagę tę pierwszą połowę? 2:0 wynik, praktycznie czerwona kartka już w doliczonym czasie, ale patrząc stricte na statystyki z całego meczu, to GieKSa powinna się cieszyć z tego, że wywozi stąd jeden punkt. Czy tym spotkaniem Dawid Kudła troszeczkę odkupił winy ze spotkania z Odrą Opole?

Górak: Sumarycznie, gdyby zobaczyć, to tak, jak mówię: gdyby mówić tylko o samej grze i o samej historii tego spotkania to wydaje mi się, że grę mieliśmy pod kontrolą, w szczególności, że prowadziliśmy 2:0 do przerwy. Jeżeli utrzymalibyśmy równowagę, osobową wydaje mi się, że nie udałoby się rywalom zdobyć dwóch bramek, a wydaje mi się, ze my byśmy cały czas dążyli do tego, by strzelić kolejną. To jest finał tych dywagacji, po prostu przyjmuję ten punkt, biorę go na klatę, bo zdaję sobie sprawę, że statystyki całego meczu po stracie zawodnika leciały na łeb, na szyję i na pewno tutaj należy podkreślić dominację Termaliki i to, że stwarzała sytuację, że było bardzo, bardzo groźnie. Dawid dzisiaj zagrał bardzo dobre spotkanie, ja nie winiłem go z punktu widzenia zero-jedynkowego za to spotkanie z Odrą, myśmy tam też zawalili w innych aspektach. Tam nie było akurat tej bezpośredniej winy Dawida, a dzisiaj bronił bardzo dobrze i na pewno to był jego dobry występ. Bierzemy ten punkt z pokorą, nie cieszymy się i nie jest to dla nas jakaś wielka sprawa, ale tez nie popadamy w jakiś smutek. Po prostu skończyło się remisem i taki jest stan faktyczny. 

***

Marcin Brosz: Oglądaliśmy naprawdę emocjonujące widowisko i to tak naprawdę od pierwszej do ostatniej minuty, aż szkoda, że się skończyło. Patrząc na przebieg meczu, graliśmy z jednym z zespołów, który aspiruje do tego, by w przyszłym sezonie występować w Ekstraklasie. To, co łączy ten mecz i poprzedni, to mieliśmy dużo sytuacji bramkowych z meczu, i to strzałów groźnych, i to stwarzanych takich groźnych sytuacji. Bardzo dużo. To, co podkreślam, posiadanie piłki, tak chcemy grać. Wiadomo, na końcu jest ta najważniejsza rubryczka: bramki i jedna droga: tu trzeba konsekwentnie pracować nad wykończeniem, bo widać, że jesteśmy w stanie stwarzać sytuacje, natomiast ta finalizacja to jest praca na treningach. Widać progres, natomiast to nie jest tak, że z treningu na trening będzie tak łatwo wykonywany, więc to jest moment, nad którym pracujemy. Podsumowując: ciekawe widowisko, dużo emocji, dużo pojedynków jeden na jeden, to co kibice lubią. Do końca mecz trzymał w napięciu i w emocjach. 

Pytanie: Po pierwszej połowie wydawało się, że trudno wam będzie wrócić do gry. Było 2:0, po przerwie przejęliście inicjatywę. Bramka w 93. minucie, daje dużo radości, czy niedosyt zostaje?

Brosz: Wartość dodana, to to, że po raz któryś do końca gonimy, wierzymy w to, że jesteśmy w stanie odwrócić wynik meczu i tu widać, że jest duży progres. Ta pierwsza połowa, przegrywaliśmy 2:0, te bramki… Też wiemy, jak padały, jakby je wziąć, ten mecz był bardzo dobry, z jednej i drugiej strony. Naprawdę to było dobre widowisko na dobrym poziomie. Były te sytuacje, których musimy zdecydowanie unikać, i pierwsza i druga bramka. Oczywiście, to nas nie usprawiedliwia. Podział punktów, i my i GKS walczyliśmy o trzy, nie rozpatrywałbym w tych kategoriach. Dla nas jest ważne to, że po raz kolejny z zespołem, który walczy o najwyższe cele, byliśmy w stanie i nawiązać na boisku bardzo równą walkę, jak również udało nam się strzelić dwie bramki. Mieliśmy sytuację na zdobycie kolejnych.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Dwie połowy, dwa odmienne oblicza GieKSy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GieKSa, mimo bardzo dobrej pierwszej połowy, nie zdołała pokonać Termaliki Nieciecza i ostatecznie zremisowała 2:2. Duży wpływ na wynik miała czerwona kartka Oskara Repki. W drugiej części spotkania w osłabionej drużynie Rafała Góraka widać było dużo nerwów.

Mecz był bardzo istotny dla obu zespołów, co przełożyło się na wysoki poziom zaangażowania. Termalica postawiła na agresywną grę w pressingu, podczas gdy GieKSa starała się kombinacyjnie stworzyć pierwszą sytuację. Wyjście z własnej połowy było niezwykle trudne, a z chwili zamieszania w 3. minucie skorzystał Ambrosiewicz, oddając mocno niecelny strzał. Pojawiła się szansa na szybki atak, ale Rogala zagrał zupełnie nie w tempo do Kozubala i gospodarze znów byli w posiadaniu. Próba wyprowadzenia Adriana Błąda, szybki doskok rywala i znów GieKSa musiała walczyć o piłkę. W 8 minucie, po faulu na Marcinie Wasielewskim, Antoni Kozubal podszedł do stałego fragmentu gry i posłał wysoką wrzutkę w pole karne. Piłka spadła wprost na głowę Janiszewskiego, który wokół siebie nie miał żadnego przeciwnika – jakby rywale w ogóle go nie widzieli. Stoper z Katowic umieścił piłkę w bocznej siatce obok bezradnego Loski – 1:0! Już po kolejnej minucie Shibata z Błądem wyprowadzili linię obrony Termaliki w pole, dostarczając finalnie futbolówkę do Bergiera, ten jednak był zmuszony do oddania strzału z niedogodnej pozycji. Przypadkowe przewinienie Kozubala w 15. minucie, po którym Dawid Kudła musiał się mieć na baczności – uderzenie po zgraniu dośrodkowania minęło słupek o centymetry. Dobrze prezentował się Shibata, odgrywając kluczową rolę w odbiorach i przy obronie stałych fragmentów gry. W 20. minucie znów Ambrosiewicz spróbował uderzenia z dystansu, na szczęście mierzony strzał wylądował na bandzie reklamowej. Zawodnik Termaliki jeszcze nie skończył rozpamiętywać swojej okazji minutę później: fatalnie zagrał w kierunku Loski, futbolówka ledwo poturlała się pod nogi Bergiera, który bezlitośnie wykorzystał taką okazję i podwyższył prowadzenie. Katastrofalny błąd, zupełnie podcinający skrzydła gospodarzom. Brakowało im pewności siebie nawet w dobrych okazjach, co ułatwiało pracę defensywie z Katowic. Pechowo piłka po wybiciu Jędrycha w 31. minucie odbiła się od przeciwnika, trafiając ostatecznie pod nogi Karaska. Ten wrzucił ją wprost na głowę Trubehy, który spudłował z bliskiej odległości. Karaskowi wychodziło niemal każde dośrodkowanie, po stałym fragmencie Branecki nie wykorzystał kolejnego dobrego podania, blokowany przez zawodników w czarnych strojach. W 36. minucie „na minę” wrzucił Jaroszka Jędrych niecelnym podaniem, Termalica zyskała wrzut z autu na wysokości pola karnego Dawida Kudły. Po wznowieniu faulował rywala Wasielewski, czego nie dostrzegł arbiter. Bezpardonowo Jędrych potraktował Braneckiego w środkowej strefie boiska, za co słusznie zobaczył żółty kartonik w 41. minucie. Dużo szczęścia miał Janiszewski, gdy po zbędnym faulu odkopnął nieznacznie piłkę – skończyło się na wychowawczej pogawędce. Oskar Repka postanowił zdobyć czerwoną kartkę, bezmyślnie nokautując rywala ciosem łokciem w twarz w trzeciej minucie doliczonego czasu gry. Na zakończenie pierwszej części wynik chciał ustalić Adrian Błąd, po indywidualnym rajdzie uderzając minimalnie obok bramki.

Dobre przejęcie Shibaty w 46. minucie stworzyło okazję dla Bergiera, który zdecydował się na podanie zamiast strzału, a takie rozwiązanie zostało bezproblemowo udaremnione. Termalica zagęściła środek pola, wprowadzając dwóch pomocników z ławki, starając się wykorzystać brak Oskara Repki. W 54. minucie dobre zagranie Dąbrowskiego przeciął Janiszewski, ale gospodarze cały czas kontrolowali przebieg gry. GieKSa broniła się w obrębie własnej „szesnastki”. Chwilę później Jędrych zdecydował się nie wychodzić do Karaska, a ten skorzystał ze swobody i oddał kąśliwy strzał, który po rykoszecie od nogi kapitana Trójkolorowych z trudem zdołał sparować Kudła. W 60. minucie Jędrych znów wykorzystał rykoszet, tym razem na swoją korzyść, by posłać piłkę w kierunku dalszego słupka, ale Loska czujnie zażegnał niebezpieczeństwo. 61. minuta: Nowakowski zagrywa do Dąbrowskiego, piłka przelatuje obok zaskoczonej defensywy GieKSy, a bezradny Dawid Kudła tylko odprowadził piłkę wzrokiem, ta na szczęście odbiła się od poprzeczki i linii bramkowej, powracając na boisko. Co się odwlecze, to nie uciecze: Nowakowski z dystansu pokonał zasłoniętego bramkarza Trójkolorowych, a z kryciem nie poradził sobie Antoni Kozubal. Fatalne wybicie Adriana Błąda dało Nowakowskiemu kolejną okazję do zdobycia bramki, na szczęście tym razem skiksował. GieKSa broniła się przed nawałnicą ataków gospodarzy, nie mogąc wyprowadzić kontrataku. W 72. minucie Kozubal błyskawicznie wznowił z rzutu wolnego i zagrał długą piłkę do Shibaty pod pole bramkowe z połowy boiska, ale Loska nie dał się zaskoczyć. Radwański okiwał kryjącego go zawodnika i dośrodkował, a Kudła w ostatniej chwili zdołał wyciągnąć rękę i zatrzymać uderzenie Biedrzyckiego. Druga próba zawodnika gospodarzy po rzucie rożnym i znów fenomenalnie interweniował doświadczony golkiper. W 85. minucie groźnie zrobiło się po strzale Wacławka, a Jaroszek w ostatnim momencie strącił uderzenie na rzut rożny. Druga minuta doliczonego czasu gry to zupełna bierność GieKSy w polu karnym – Wróblewski zagrał do Radwańskiego, a ten precyzyjnym uderzeniem pokonał Kudłę. Piłka po drodze minęła jeszcze rozpaczliwie interweniującego Wasielewskiego. Wacławek w ostatnich sekundach otrzymał podanie na 13. metrze i uderzył wysoko nad poprzeczką. Ostatnia akcja meczu i strzał Biedrzyckiego wylądował w rękach Kudły.

21.04.2024, Nieciecza
Termalica Bruk-Bet Nieciecza – GKS Katowice 2:2 (0:2)
Bramki: Nowakowski (63), Radwański (90) – Janiszewski (8), Bergier (21).
Termalica Nieciecza: Loska – Putivtsev, Biedrzycki, Spendlhofer – Zaviiskyi, Radwański, Ambrosiewicz (46. Dombrovskiy), Karasek (84. Wacławek), Wolski (68. Wróbel) – Branecki (80. Jakubik), Trubeha (46. Nowakowski).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jaroszek, Jędrych, Janiszewski, Rogala – Błąd (80. Mak), Kozubal, Repka, Shibata (86. Baranowicz) – Bergier (90. Krawczyk).
Kartki żółte: Radwański – Jędrych, Bergier, Kudła, Jaroszek.
Czerwona kartka: Repka (45, brutalny faul).
Sędzia: Piotr Idzik (Poznań).
Widzów: 1801 (w tym 549 kibiców GieKSy).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga