Piłka nożna
Tym razem wypowiedzi pomeczowych nie będzie…
Oprócz decyzji trenera Jerzego Brzęczka o dymisji, przed chwilą z ust rzecznika prasowego GKS Katowice Maurycego Sklorza otrzymaliśmy informację, że decyzją zarządu klubu piłkarze mają zakaz udzielania wywiadów i rozmów z mediami.
Jak widać najlepiej uciec od odpowiedzialności i schować głowę w piasek.
Zarówno piłkarze, jak i trener są osobami publicznymi. To, że skompromitowali się doszczętnie w całej tej rundzie to jest kwestia merytoryczna, natomiast uciekanie od mediów jest już żenadą do kwadratu.
Piłka nożna Wywiady
Okiem rywala: kibicowski boom na GieKSę zachwyca
W ostatnich tygodniach relacje z Częstochowy zdominowały czołówki serwisów sportowych w Polsce. Sprawcą zamieszania był przede wszystkim trener Marek Papszun, ale forma sportowa Medalików również jest godna podkreślenia. Jak w tym wszystkim odnajdują się kibice pod Jasną Górą? Zapytałem Roberta Parkitnego ze stowarzyszenia „Wieczny Raków”, który po raz drugi odpowiedział na nasze zaproszenie. Jednocześnie zachęcam do lektury naszej poprzedniej rozmowy, w której poruszyliśmy wiele tematów związanych z historią Rakowa i naszych pojedynków.
Meczem w Częstochowie otwieramy rundę rewanżową. Jak podsumujesz postawę Rakowa w pierwszej części sezonu?
Na początku Raków stracił, ale później odrobił i teraz nasze miejsce jest mniej więcej takie, jak należy. Natomiast z kilku względów była to dla nas ciężka runda, stąd wiele osób wyraża się o Rakowie negatywnie, nie mając pełnej wiedzy o tym, co tak naprawdę dzieje się w klubie. Ja nie mam potrzeby mówić i pisać o wszystkim tylko po to, aby zebrać dodatkowe lajki. Przede wszystkim kadra nie była odpowiednio zestawiona, aby łapać punkty na wszystkich frontach. Niektórzy powiedzą, że doszły duże nazwiska, takie jak Bulat, Diaby-Fadiga czy Konstantópoulos, mimo to na początku nie grało to, jak należy. Moim zdaniem drużyna potrzebowała czasu, aby wszystko mogło się zazębić. Zmian w kadrze było dużo, do tego doszły kontuzje, dlatego początek sezonu był ciężki. W pewnym momencie pojawiały się nawet głosy nawołujące do zwolnienia trenera, ale kryzysy trzeba przezwyciężać i cała sztuka polega na tym, aby w takich momentach karta się odwróciła. Nam się to udało i dziś idziemy jak burza w Europie, a w lidze też wyglądamy coraz lepiej. Uważam, że tę rundę zakończymy jeszcze dwoma zwycięstwami, niestety m. in. waszym kosztem. Koniec końców runda jesienna w naszym wykonaniu była dobra, natomiast jako kibic polecam krytycznie podchodzić do informacji podawanych w Internecie. Czasem spotykam się z opiniami, że ktoś nie pamięta tak słabego meczu, odkąd kibicuje Rakowowi – wtedy wiem, że nie mamy o czym rozmawiać, bo sam doskonale pamiętam ciężkie czasy w naszej całkiem niedawnej historii.
A co sądzisz o formie GieKSy?
Wydaje się, że ten sezon jest dla was cięższy niż poprzedni, w roli beniaminka. Z drugiej strony takie mecze jak pucharowy z Jagiellonią pokazują, że w waszej drużynie jest potencjał i gdybyś zapytał mnie o kandydatów do spadku, to nie wskazałbym w tym gronie GieKSy. Myślę, że te niegdyś „ulubione” przez was pozycje 8-12 w 1. lidze są teraz w waszym zasięgu, jeśli chodzi o Ekstraklasę. Natomiast z zachwytem obserwuję kibicowski boom na GieKSę, spowodowany m.in. nowym stadionem. Miałem okazję być w waszym sklepie „Blaszok”, który wygląda okazale, co chwilę przychodzili ludzie nie tylko na zakupy, ale też pogadać i zapytać o bieżące sprawy. Gdyby taki stadion jak wasz powstał w Częstochowie, to również byłby to dla nas impuls do kibicowskiego rozwoju.
Pytając o GKS w tym sezonie, przeważały opinie, że głównym powodem słabszej formy na początku sezonu był transfer Oskara Repki. Jak ten zawodnik odnalazł się pod Jasną Górą?
Pierwsze wejście Repki do zespołu było bardzo dobre. Z czasem nieco przygasł, być może z tego względu, że Marek Papszun wymaga więcej niż w większości innych klubów, nie tyle w kwestii samego zaangażowania na boisku, ale przede wszystkim całej otoczki. Była taka sytuacja po naszym meczu z Górnikiem, przegranym u siebie 0:1, który był chyba najsłabszy w całej rundzie: gra była fatalna i gdy po meczu trener nie przebierał w słowach, to mocno oberwało się m. in. Repce. Oskar wylądował na ławce i było to trudne zderzenie z rzeczywistością Marka Papszuna. Być może w GieKSie wyglądało to inaczej – po porażce trener reagował w inny sposób, jak przystało na beniaminka, natomiast w Rakowie wylicza się każdy błąd. Sam nie zwracam dużej uwagi na aspekty piłkarskie, ale czytałem opinie, że w ostatnim meczu ze Śląskiem Repka był jednym z naszych najsłabszych ogniw. Dla mnie jest to piłkarz z ogromnym potencjałem, pozostaje jednak pytanie, czy na dłuższą metę dopasuje się do naszego stylu gry. Z drugiej strony za chwilę w Rakowie będzie nowy trener, więc rola Repki też może się zmienić.
Jest też piłkarz, który kiedyś próbował podbić Częstochowę, a dziś nie wyobrażamy sobie bez niego GieKSy. Uważasz, że patrząc na obecną formę Bartosza Nowaka, odpuszczenie go przez Raków było błędem?
Przede wszystkim Bartek jest fajnym człowiekiem – otwartym, uśmiechniętym, radosnym. Widać, że gra sprawia mu przyjemność. Trudno uważać jego transfer za błąd. Kiedyś przygotowałem dla trenera statystykę zawodników, którzy nie sprawdzili się w Rakowie – większość wylądowała w 2. lub 3. lidze. Tacy jak Nowak są wyjątkami, ale nie znam dokładnie kulis jego odejścia – może sam na to nalegał, a może naciskał agent. Ja widziałbym Bartka w Rakowie, ale w tamtym czasie rywalizacja na jego pozycji była ogromna. Ponadto czasem po prostu tak jest, że w jednym klubie zawodnik gaśnie, a gdzie indziej, przy innym trenerze rozkwita i taki transfer okazuje się strzałem w dziesiątkę.
„Gdy pojawiła się informacja, że Papszun wraca, miałem mieszane uczucia, zastanawiając się, czy jest szansa po raz drugi napisać tę samą historię” – to twoje słowa z naszej poprzedniej rozmowy. Wszystko wskazuje na to, że twoje obawy były słuszne.
Mimo całego zamieszania, jakie od kilku tygodni trwa w Częstochowie, z Markiem Papszunem wciąż mam dobre relacje. Po jednym z ostatnich meczów porozmawiałem trochę dłużej z trenerem i poznałem jego punkt widzenia oraz odczucia co do obecnej sytuacji w klubie. Dlatego teraz, gdy spotykam się z innymi kibicami i słucham niepochlebnych opinii na temat trenera, to staram się tonować nastroje. Trener Papszun nie jest idealny ani bezbłędny, ale takie sprawy często mają drugie dno i nie inaczej jest w tym przypadku.
Po ewentualnym odejściu Marek Papszun zachowa status legendy?
Pod koniec jego pierwszej kadencji byłem wśród inicjatorów uroczystego pożegnania trenera w naszym kibicowskim lokalu, wręczyliśmy mu też piłkę z napisem „trener – legenda”. Żegnaliśmy go jak króla, tymczasem niedługo później on wrócił. To dowód na to, że zarząd nie był przygotowany na jego odejście, decydując się na Dawida Szwargę. Poza tym nastroje byłyby inne, gdyby w poprzednim sezonie Raków zdobył mistrzostwo. Nie każdemu pasuje praca z Markiem Papszunem, ale trzeba pamiętać, że w tym, co robi, jest profesjonalistą i nawet w sytuacji, gdy jedną nogą jest w Legii, to jego piłkarze wychodzą na boisko przygotowani i wygrywają kolejne mecze. Po pamiętnej konferencji wielu w to zwątpiło – pojawiły się głosy, że piłkarze będą grać przeciwko trenerowi. Z kolei po wysokich zwycięstwach z Rapidem i Arką ci sami ludzie mówili: wygrali, bo chcieli zrobić na złość Papszunowi. Można oszaleć…
Po deklaracji trenera o chęci trenowania Legii studziłeś na Twitterze gorące głowy częstochowskich kibiców. Jakie uczucia dominują – zawód czy zrozumienie?
Zdecydowanie negatywnie odebrano tę wypowiedź trenera, przede wszystkim co do miejsca i czasu. Natomiast ja patrzę na to w inny sposób. Owszem, trener mógł to rozegrać inaczej, ale z drugiej strony, gdyby tego nie zrobił, a niedługo później wypłynęłaby informacja o jego przejściu do Legii, to spotkałby się z zarzutem, że nas zdradził i ukrywał prawdę. Wszyscy wiemy, że Papszun jest Legionistą, warszawiakiem i prowadzenie stołecznych zawsze było jego marzeniem. W Częstochowie zrobił kawał dobrej roboty, dlatego nie widzę w jego słowach aż tak dużej sensacji, jak przedstawiają to media.
Kwestia „transferu” Papszuna do Legii jest już oficjalna?
Nie mam pojęcia. Oficjalne jest porozumienie Rakowa z Łukaszem Tomczykiem – trenerem Polonii Bytom. Było już wiele wersji rozwoju sytuacji, natomiast jeśli miałbym obstawiać, to moim zdaniem Papszun zostanie w Częstochowie do końca rundy (kilka godzin później taką informację podał Tomasz Włodarczyk w serwisie meczyki.pl – przyp. red.).
W ostatnich tygodniach forma zarówno Rakowa, jak i GKS-u wyraźnie poszła w górę. To, co jeszcze nas łączy, to lanie od ostatniego w tabeli Piasta Gliwice. Jak do tego doszło w Częstochowie?
Na ten temat nie powiem zbyt wiele, bo choć w ciągu ostatnich 18 sezonów opuściłem zaledwie siedem domowych meczów Rakowa, to właśnie z Piastem był jeden z nich. Ani go nie oglądałem, ani też nie analizowałem tej porażki. Po pierwsze, Daniel Myśliwiec jest dobrym trenerem i szybko odcisnął swoje piętno na drużynie, a po drugie liga jest mega wyrównana i nawet tak niskie miejsce w tabeli jak Piasta nie znaczy, że nie potrafią się odgryźć. Inna sprawa, że Rakowowi zawsze lepiej gra się z drużynami z czołówki – nie wiem, czy to kwestia motywacji, czy czegoś innego. Mimo że Piast zdobył 6 punktów z naszymi drużynami, to uważam, że w końcowym rozrachunku znajdzie się mimo wszystko w trójce spadkowiczów.
Jeśli natomiast chodzi o czołówkę ligi, to wielokrotnie podkreśla się w mediach postawę Jagiellonii, która dobrze prezentuje się we wszystkich rozgrywkach. Tymczasem Raków radzi sobie równie dobrze, o ile nie lepiej, bo w przeciwieństwie do Jagi nadal ma szansę na Puchar Polski. Cele na ten sezon pozostają niezmienne?
Zdecydowanie. Zarówno trener, jak i piłkarze zarabiają takie pieniądze, że nie ma innego celu jak mistrzostwo. Pochwały dla Jagiellonii przypominają mi laurki dla Rakowa przy okazji marszu z 1. ligi do Ekstraklasy – jak to wszystko było doskonale poukładane. Jaga wygląda nawet lepiej – ogromny stadion, odpowiednie zaplecze infrastrukturalne i kibicowskie. Z kolei Raków jest w Polsce wyśmiewany przede wszystkim za brak stadionu. Mieliśmy swoje pięć minut zachwytów w mediach, a teraz każdy gorszy moment jest dodatkowo rozdmuchiwany. Nic się jednak nie zmienia: zarówno mistrzostwo, jak i Puchar Polski są dla nas mega ważne. Do tego jak najdłuższa gra w Lidze Konferencji. Po to sztab liczy tylu ludzi, by odpowiednio przygotować zespół do wszystkich rozgrywek, a wyniki muszą przyjść. Tym bardziej że w Pucharze robi się powoli autostrada do finału.
Musicie tylko uważać, by nie utknąć na bramkach z napisem „GKS Katowice”, ale przy odpowiednim zrządzeniu losu być może jeszcze będzie okazja o tym porozmawiać. Tymczasem skupiacie się na lidze i rozgrywkach europejskich. Czujecie się już w Sosnowcu jak u siebie?
W żadnym wypadku. Nie było tak ani w Bełchatowie, ani teraz w Sosnowcu. Trzeba być wdzięcznym włodarzom obu miast, że Raków miał gdzie grać, ale nie da się czuć dobrze poza Częstochową. Niby to tylko 60 kilometrów, ale każdy mecz w Sosnowcu bardziej przypomina bliski wyjazd niż mecz u siebie. Ciężko przyciągnąć tłumy na takie mecze, szczególnie tych najmłodszych – w Częstochowie byłoby to dużo prostsze. Sam stadion jest kapitalny do oglądania meczu, natomiast u siebie będziemy tylko w Częstochowie, choć na ten moment jest to nierealne. I pewnie w ciągu najbliższych lat się to nie zmieni.
Mimo że spodziewam się odpowiedzi, to i tak zadam ci to samo pytanie, co ostatnio: co nowego dzieje się w sprawie stadionu dla Rakowa?
Odpowiadam tak samo: nic się nie dzieje. Jakieś rozmowy się toczą, ale dopóki nie zobaczymy łopat na terenie budowy, to nie uwierzymy w żadne obietnice. Nie da się ukryć, że blokuje to rozwój klubu i Marek Papszun musi czuć to samo. Za każdym razem słyszy od prezesa, że rozmowy z Miastem są w toku – po pięciu czy sześciu latach można mieć już tego dość.
W poprzednim sezonie typowałeś gładkie 3:0 dla Rakowa w Częstochowie, tymczasem mecz potoczył się zupełnie inaczej.
Rzeczywiście, mój typ się nie sprawdził i po meczu śmiałem się w duchu, co ze mnie za znawca. Moim zdaniem tym meczem przegraliśmy mistrzostwo Polski, więc po czasie zabolało podwójnie. Szczególnie nie lubię przegrywać z Legią, Widzewem czy Lechem, a tutaj przyszła porażka z beniaminkiem. Mówi się trudno, bo takie wpadki się zdarzają. Myślę, że w najbliższą niedzielę 3:0 dla nas już musi być. Raków jest w gazie, a GieKSa będzie delikatnie podmęczona pojedynkiem z Jagiellonią, który musiał was sporo kosztować. Raków też co prawda grał ze Śląskiem, ale moim zdaniem wyglądało to trochę tak, jakby grał na pół gwizdka. Dlatego forma fizyczna będzie działać na naszą korzyść.
Wiem, że byłeś na Nowej Bukowej w pierwszej kolejce tego sezonu. Jak wrażenia?
Jak wspominałem w naszej poprzedniej rozmowie, tylko raz miałem okazję być na starej Bukowej – załapałem się na ostatni wyjazd w ubiegłym roku. W tym sezonie wiedziałem, że z powodu narodzin dziecka będę musiał odpuścić część wyjazdów, dlatego ucieszyłem się, że do Katowic jechaliśmy na samym początku i zdążyłem się do was wybrać. Miałem podobne odczucia jak z meczu w Lublinie – imponujący stadion, wszyscy ubrani na żółto, mnóstwo ludzi i kapitalny doping. Wielokrotnie podkreślałem, że doping ekip ze Śląska, takich jak GieKSa czy Górnik, to ścisły top w Polsce. Co do samego meczu to nie powiem za wiele, bo nie należę do tych, którzy szczególnie skupiają się na analizie boiskowych wydarzeń, najważniejsze było zwycięstwo 1:0. Cały wyjazd wspominam więc bardzo dobrze, z wyjątkiem incydentu z rozpylonym gazem, który wprowadził trochę zamieszania.
Felietony Piłka nożna
Plusy i minusy po Rakowie
Po meczu z Rakowem można było odnieść wrażenie, że ktoś przewinął taśmę o kilka kolejek wstecz i z powrotem wrzucił GieKSę w tryb „mecz do ukłucia, ale nie do wygrania”. To nie był występ fatalny, ale zdecydowanie taki, który pozostawia po sobie uczucie niedosytu.
Kilka naprawdę obiecujących momentów w pierwszej połowie, trzy sytuacje, które aż prosiły się o lepsze ostatnie podanie lub dokładniejszy strzał, a jednocześnie za mało konsekwencji, by z Częstochowy wywieźć choćby punkt. Raków – drużyna w formie, w gazie, z szeroką kadrą – przycisnął po przerwie i to wystarczyło na jedno trafienie. Problem w tym, że my nie wykorzystaliśmy swoich szans wtedy, gdy mieliśmy ku temu przestrzeń. Zapraszam na plusy i minusy po meczu z Rakowem.
Plusy:
+ Pomysł na mecz w pierwszej połowie
Raków nie dominował od początku. GieKSa bardzo dobrze wyglądała w pressingu i w szybkim wyprowadzaniu piłki. Były momenty, w których to katowiczanie wyglądali dojrzalej – szczególnie do 30. minuty. Szkoda tylko, że z tego pomysłu nie udało się „wcisnąć” bramki.
+ Jędrych i Klemenz
W pierwszych 30 minutach GieKSa miała sytuacje… po stałych fragmentach i dobitkach właśnie środkowych obrońców. Jędrych dwa razy huknął z powietrza tak, że gdyby piłka zeszła, choć o pół metra, mielibyśmy kandydata do gola kolejki. Klemenz czyścił kluczowe akcje Rakowa – chociażby Makucha z 19. minuty. Solidny występ tej dwójki, szczególnie w pierwszej połowie.
Minusy:
– Niewykorzystane setki
To jest największy grzech tego meczu. Sytuacja 3 na 1 w 37. minucie – Zrel’ák mógł strzelić albo wystawić, a nie zrobił… niczego. W drugiej połowie Marković z pięciu metrów trafił w poprzeczkę, mając przed sobą pół bramki. W takim spotkaniu, jeśli masz 2-3 okazje, to musisz coś z nich zrobić, jeśli chcesz myśleć o wygranej.
– Statyczna reakcja przy straconej bramce
To był gol, którego można było uniknąć, bo sama akcja nie była wybitnie skomplikowana. Niestety Galan był spóźniony, a Brunes zupełnie niekryty. Raków przyspieszył w drugiej połowie, ale to nie był jakiś huragan – po prostu konsekwentna i cierpliwa gra.
– Głęboko i chaotycznie w drugiej połowie
Po 60. minucie w zasadzie przestaliśmy utrzymywać piłkę. Oderwane akcje, straty, chaos, brak wyjścia do pressingu. Raków to wykorzystał i zamknął GieKSę na długie minuty. Paradoksalnie – nie tworzyli sytuacji seryjnie, ale całkowicie przejęli inicjatywę. A my nie potrafiliśmy odpowiedzieć.
Podsumowanie:
GKS nie zagrał w Częstochowie meczu złego. Zagrał mecz… do wzięcia. I właśnie dlatego jest tyle rozczarowania.
To spotkanie nie zmienia obrazu całej jesieni. Wręcz przeciwnie – potwierdza, że ta drużyna gra dobrze. 6 zwycięstw w 7 ostatnich meczach przed Rakowem to nie przypadek. 20 punktów po jesieni w tak spłaszczonej tabeli to naprawdę solidny wynik. GieKSa po fatalnym starcie wróciła do ligi z jakością.
Ten mecz można było zremisować. Można było nawet wygrać. Nie udało się – ale też nie ma tu powodu, by bić na alarm. Przy takiej dyspozycji, jak z Motoru, Korony, Niecieczy, Jagiellonii, Pogoni czy w pierwszej połowie z Rakowem – GKS będzie punktował. Wiosna zacznie się praktycznie od zera, bo cała dolna połowa tabeli wciągnęła się w walkę o utrzymanie.
GieKSiarz
Piłka nożna
Nowa Bukowa pisze swoją historię
Gdy wydaje nam się, że i tak dużo przeżyliśmy w tym roku, GieKSa dokłada kolejną cegiełkę. Do wspomnień. Do historii. Do legendy. Rok 2025 to kolejny, który będziemy mogli wspominać z rozrzewnieniem i dumą. To nie jest jeszcze podsumowanie, bo czeka nas niedzielny mecz z Rakowem Częstochowa. Ale to, jak szybko Nowa Bukowa zaczęła pisać swoją historię, jest po prostu ewenementem. Ten stadion to już nie nowość i ciekawostka. To miejsce, w którym JUŻ przeżyliśmy piękne chwile, o których będziemy pamiętać na zawsze.
Wczorajsze późne popołudnie i wieczór było magiczne. Nie pamiętam tak głośnych i długich podziękowań i świętowania po meczu. Mimo mniejszej niż na meczach ligowych frekwencji było w tym tyle esencji, a euforia utrzymująca się po bramce Bartosza Nowaka była ciągle wyczuwalna. Nasz zespół osiągnął naprawdę wielki sukces ogrywając – nie waham się tego określenia użyć – obecnie najlepszą drużynę w Polsce. Tak, Jaga mimo chwilowego zawahania (które i tak nie jest naznaczone porażkami), jest w mojej opinii najlepiej i najrówniej grającą drużyną naszej ekstraklasy. I co najlepsze – GieKSa wygrała ten mecz zasłużenie. Znów żelaznym realizowaniem taktyki i przede wszystkim efektywnością w działaniu. Piłkarze Jagi dwoili się i troili próbując wejść w nasze pole karne, a wręcz bramkowe, ale zaraz mieli naprzeciw siebie gąszcz nóg i tułowi katowickich rywali. Nasi piłkarze byli jak smok, któremu w momencie obcięcia jednej nogi (czytaj minięciu jednego przeciwnika), wyrastały trzy nowe. Przez to Jaga nie stworzyła sobie bardzo klarownych sytuacji. Było kilka zamieszań, kilka strzałów z dystansu, kilka interwencji Strączka. Ale summa summarum, podobnie, jak w meczu z Pogonią, zagrożenia wielkiego z tej ofensywy Jagi nie było.
Pan Piłkarz Bartosz Nowak… Boże. Przecież to jest obecnie najlepszy piłkarz ekstraklasy. Inteligencja i efektywność tego zawodnika sprawia, że śmiało może on kandydować do najlepszego piłkarza GKS w ostatnim dwudziestoleciu. Przy czym nie mówimy tu o dorobku, długiej grze, tylko walorach czysto piłkarskich. Uważam, że od czasu Przemysława Pitrego nie mieliśmy tak dobrego zawodnika, tyle że Bartek i od tego zawodnika jest dużo lepszy. To inny poziom, inna liga. Cieszmy się, że mamy takiego piłkarza w swoich szeregach. W poprzednim sezonie trochę kręciliśmy nosem, bo choć zawodnik imponował swoimi niekonwencjonalnymi zagraniami i również był efektywny, zaliczał asysty, to jakoś mieliśmy wrażenie, że jest tego za mało, jak na jego potencjał. Teraz ten potencjał wybuchł ze zdwojoną siłą. Zawodnik jest to wprost doskonały i dla takich ludzi dzieci zaczynają się interesować piłką nożną i wieszają plakaty nad łóżkiem. Po prostu mistrz.
W wywiadzie dla GieKSaTV Bartek powiedział, że pierwsza bramka to w zdecydowanej większości zasługa Marcela Wędrychowskiego. Mam z tym stwierdzeniem problem, bo zgadzam się, ale nie do końca. To znaczy uważam, że większość zasługi w tym golu jest i Marcela, i Bartka. Wiem, że to wbrew logice, ale trudno. Zaraz się skupię na Marcelu, ale to co zrobił Bartosz tym minięcie na spokoju przeciwnika to też był majstersztyk. Przecież gdyby uderzył od razu, ryzykowałby trafieniem w blokujących przeciwników. A tak zamarkował strzał, nawinął i już nie miał żadnych przeszkód, by trafić do siatki. To był jego kunszt. Wielu piłkarzy stosuje nadmierne dryblingi, nawet w takich sytuacjach, ale często są one zupełnie bez sensu. Tutaj było to działanie w ściśle określonym celu – zwiększenia prawdopodobieństwa zdobycia bramki. I to się udało perfekcyjnie.
W pierwszej połowie Bartek często stosował taki subtelny pressing, próbował przewidzieć błąd rywala, więc gdy Piekutowski miał piłkę, robił taki ruch, to w lewo, to w prawo, by ewentualnie przeciąć piłkę. Dosłownie pomyślałem sobie wtedy, że mało prawdopodobne jest, że coś takiego się uda, ale po chwili przyszła druga myśl: Pan Piłkarz Bartosz Nowak wie, co robi i skoro tak robi, to jest duża szansa, że w końcu będzie z tego efekt. I choć nie bezpośrednio, to jednak taki błąd przeciwnika wykorzystał właśnie Marcel Wędrychowski. To jak katowicki De Bruyne wyczuł i doskoczył do golkipera gości, to też była klasa. Liczyła się szybkość. I oczywiście geneza tego gola jest po stronie Marcela. A potem był już kunszt Nowego.
W ataku zagrał tym razem Ilja Szkurin. Zawodnik przepychał się z rywalami, walczył. Sytuacji przez sporą część meczu nie miał. Ale jak już przyszło do pokazania swoich umiejętności, to i tu Białorusin spisał się świetnie. Najpierw świetne przyjęcie klatką, potem asysta oczywiście od Nowaka, no i pozostało już pewne wykończenie. Choć przyznam, że bardziej niż ten gol, podobało mi się zachowanie Ilji, przy golu na 3:1. Poszedł jak ten dzik na Vitala i już sam nie wiem, czy nasz zawodnik dziubnął tę piłkę czy rywal, ale ta agresja to było coś wspaniałego i doprowadziła ona do tego, że piłka trafiła pod nogi Nowaka, a ten – znów w wybitny sposób – strzelił niczym bilą do łuzy. W ogóle mam wrażenie między Szkurinem, a Nowakiem jest jakaś chemia, to jak współpracują i cieszą się wspólnie po bramkach, ten uśmiech na ustach i radość – coś pięknego. A Ilja w ogóle jeszcze punktuje u mnie dodatkowo tym, że ma kota – ale to już prywata 😉
Około 80. minuty byłem też pod wrażeniem jednej rzeczy i bardzo ceniłem nasz zespół. Mianowicie za to, że nie cofnęliśmy się do głębokiej defensywy. Oczywiście kilka razy byliśmy bardzo głęboko, bo Jaga rzuciła na nas wszystkie siły, do Imaza dołączyli Pululu czy Pietuszewski i mając dwubramkową stratę, logicznym było, że ruszą na nas. I czasem zakotłuje się w polu karnym. Jednak GieKSa starała się jak tylko mogła oddalić grę i dość często to się udawało. Ceniłem to dlatego, bo nieraz w takiej sytuacji zespoły cofają się już na stałe w swoją szesnastkę i tylko czekają na wymiar kary. Zamiast po prostu grać swoje. Powiedziałem sobie wtedy w duchu – właśnie w tej 80. minucie – że jeśli GKS straci dwa gole, to nie będę miał żadnych pretensji za ten sposób gry, bo ostatecznie to zmniejsza ryzyko utraty bramek, a nie zwiększa. Ostatecznie Jagiellonia strzeliła gola z rzutu karnego, bo Rafał Strączek w drugim meczu z rzędu znokautował rywala (poprzednio Kuuska, teraz Pozo), ale to była jedyna bramka gości w tym spotkaniu. I Rafał się do tego przyczynił również, broniąc dobrze i pewnie.
Ten mecz miał kilka analogii ze spotkaniem z ekstraklasy z poprzedniego sezonu. Znów wygraliśmy 3:1. Znów gola strzelił Pululu. I znowu katowiczanie zdobyli bramkę po fatalnym błędzie rywali w wyprowadzaniu piłki. Wtedy Nowak odebrał piłkę Halitiemu i gola strzelił Adrian Błąd, tym razem to Nowy był egzekutorem po świetnym odebraniu od Piekutowskiego. I znów euforia.
Dodajmy, że to już druga bramka w tym sezonie, w której nasz piłkarz odbiera piłkę bramkarzowi przeciwnika. W Płocku Rafałowi Leszczyńskiemu futbolówkę sprzed nosa zgarnął Marcin Wasielewski. Pressing się opłaca!
Nie zapominajmy też o świetnej defensywie naszej drużyny. To była kontynuacja gry z meczu z Pogonią. Poświęcenie, żółty (w tym przypadku czarny) mur naszych piłkarzy, wślizgi, bloki i wybloki. To co było naszym mankamentem na początku sezonu, w dwóch ostatnich meczach stało się chlubą. Nasz zespół znakomicie gra w obronie. A jeśli dołożymy do tego fakt, że nie opieramy się tylko na kontrach, tylko budujemy ciekawie swoje akcje ofensywne, można powiedzieć, że rozwój tej drużyny trwa w najlepsze.
Kolejnym naszym problemem były tracone nałogowo bramki do szatni. Już o tym zapomnieliśmy, choć Pululu akurat trafił na kilka minut przed końcem. Ale ostatnio mamy mecze na zero z tyłu, tych goli do szatni też po prostu nie zaliczamy. A tymczasem trend się odwrócił. Gdy ja się cieszyłem, że mamy spokojne 0:0 do przerwy i jedna minuta doliczona, GieKSa przeprowadziła swoją skuteczną akcję. Dla mnie to był totalny bonus, bo mentalnie byłem przy remisie do przerwy. A potem w doliczonym czasie całego meczu Bartosz ponownie strzelił gola.
Euforia po tej bramce była niebywała. Z wszystkich spadło ciśnienie. Te okrzyki „GKS! GKS!” i „Loooo, lolo loooooooo” po bramce przypominały stare czasy, jeszcze z lat 90., kiedy właśnie tak celebrowało się bramki. Absolutnie piękna sprawa.
Trener oczywiście na konferencji jest „oficjalny”, więc gdy zapytałem go, czy ma satysfakcję, że utarli nosa Jagiellonii za ten mecz ligowy, który się nie odbył powiedział, że nie rozpatruje tego w takich kategoriach. Za to my, jako kibice możemy – bo to też jest kwintesencja kibicowania, takiego bym powiedział w stylu angielski, czyli takie prztyczki, docinki. Więc troszkę Jaga dostała za swoje za to, że nie przygotowali boiska i lekceważąco podeszli zarówno do naszej drużyny, jak i kibiców, którzy do Białegostoku przyjechali. Chytry traci. Więc nie było co kombinować, trzeba było w tamtą niedzielę zagrać. Choć może Jaga wiedziała, co ją czeka i po prostu się bała?…
Myślałem o takim performancie, żeby trenerowi Siemieńcowi wręczyć łopatę do odśnieżania po meczu, ale stwierdziłem, że nie będę takich cyrków robił, choć wydaje mi się to całkiem zabawne (ach, pamiętny Puchar Pepco). Jednak nawet gdybym już miał sprzęt przygotowany, to w ostatniej chwili bym zrezygnował. Widząc przybitego trenera gości, włączyłaby mi się empatia i po prostu bym mu już nie dowalał. Poza tym mógłbym z tej konfrontacji nie wyjść żywy 😉
Jesteśmy w ćwierćfinale. Po raz pierwszy od 21 lat. W końcu po latach upokorzeń, kompromitacji i pucharowych dramatów, przeszliśmy już trzy rundy i zagramy na wiosnę w tych rozgrywkach. Czy znów naszym przeciwnikiem będzie ekipa z ekstraklasy? A może jakaś drużyna z niższej ligi? W ósemce znalazły się Avia Świdnik, Zawisza Bydgoszcz i Chojniczanka. To byłyby bardzo ciekawe opcje. W każdym razie droga na Narodowy zrobiła się realna. Trzeba będzie walczyć o to ze wszystkich sił.
W niedzielę Raków. Na zakończenie roku. GKS Katowice ma obecnie sześć zwycięstw w siedmiu ostatnich meczach. Bilans to znakomity. Trochę osób wieszczyło, że po porażce z Piastem w pozostałych spotkaniach nie zdobędziemy już żadnych punktów, że wszystko przegramy. Tymczasem mecz w Białymstoku się nie odbył, a potem z Pogonią i Jagą GKS po bardzo dobrej grze odniósł zwycięstwa. Naprawdę – wierzmy w tę drużynę.
Oczywiście z Rakowem łatwo nie będzie, bo piłkarze Marka Papszuna złapali dobry rytm. Odprawili z kwitkiem Rapid Wiedeń i Arkę strzelając im po cztery gole, wyeliminowali także Śląsk Wrocław. Więc przeciwnik jest trudny, ale przecież w lutym pokonaliśmy go w Częstochowie. A GieKSa jest na tyle w dobrej dyspozycji, że nie ma powodów, by nie wierzyć, że przy Limanowskiego nasz zespół nie jest w stanie grać o zwycięstwo.


Brak jajec
20 maja 2017 at 20:42
Przez cały sezon klub był zamknięty na współpracę z mediami. I niechętnie wypuszczał piłkarzy do wywiadów. Profesjonalizm pełną gębą. Wyhodowali sobie na własne życzenie grajków, którzy nie umieją grać pod presją. Brawo zarząd klubu
Bartolo
20 maja 2017 at 20:42
CAŁA wina po stronie zarządu.Kurwa,ja chcę widzieć KREWWWWW!!!!!
Co to ma być
20 maja 2017 at 20:45
zakaz wywiadów? Na taki klub idzie lwia część kasy z miasta? Jaja do kwadratu
Pepik78
20 maja 2017 at 20:45
Shellu dlaczego? Chciałbym zobaczyć kolejną kretyńską wypowiedź z serii bramka 5 minucie ustawiła mecz lub gramy najpiękniejszy futbol w Nice lidze.
psz
20 maja 2017 at 20:54
Cygan raus!
fan -club Dortmund
20 maja 2017 at 21:06
przyjdzie nowy trener i zobaczycie ze w Grudziadzu wygraja 3-0 grajac piekna pilke..no ale jak sie miasto nie wkur..i i dalej bedzie placic taka kase na klub ,a my dalej nie znajdziemy sponsora to naprawde bedzie cud…wyruchaliscie Rozwoj z ligi zeby wam nie psioczyli ze dostaja tylko 50000 na rok a sami nie zaslugujecie na grosz wiecej
Tomek76
20 maja 2017 at 21:12
” Piłkarski Poker ” = To Piłkarze GKS
To się w głowie nie mieści co ci anty ” piłkarze wyprawiają co dziś pokazali !!!
Ludzie , kibice po co wy chodzicie na te mecze szkoda każdej 1zł.
Te barany bez ambicji tylko mecze potrafią sprzedawać bo jak nazwać to co dziś miało miejsce na Bukowej jak nie czyste bite łajdactwo i kures….wo
To jest czysta bita kpina z własnych kibicow .
Ta cala holota powinna biegac przez tydzień do okola murawy i może dzięki temu wyciskowi zdali by sobie sprawę co zrobili , a oni ci partacze piłkarskie pojda jutro do bukmachera odebrać kase i pojada się bawic z bandziorami na miasto , a wy kibice dalej chodzcie na mecze i wydawajcie kase na ta bande i cholote , ci wszyscy anty panowie w zadnym szanującym się klubie nie powinni grac , chyba ze weksle by podpisali na wypadek spzedazy meczu zwrócili by wszystkie wcześniej zarobione pieniądze !
Podobno fryzjer siedzi ,a panowie wciąż kręcą lody tak było , jest i będzie ,a My kibice to wyłącznie dostarczyciele kasy na lody ….dla tych pseudo grajków i dla zarządu
pozdrawiam kibicow
Irishman
20 maja 2017 at 21:20
To może choć prezes W KOŃCU coś powie? Bo ja powoli zapominam, że ktoś taki w ogóle istnieje!
A jak nie to może ktoś z UM zabierze głos, bo TO SA PO PROSTU JAKIEŚ JAJA robione za publiczne pieniądze! Normalnie po czymś takim to cały pion sportowy powinien wylecieć w kosmos!
Fredi
20 maja 2017 at 21:27
Chodziłem za mecze za czasów Ledka i Slawka Wojciechowskiego . Ale takich jaj jeszcze nie było. Rozwiązać kontrakty ze większością z tych patafianów. Gieksa to My kibice nie sprzedawczyki . Wypierdalać ryba psuje się od głowy wszyscy Wypierdalać !!!
Maks
20 maja 2017 at 21:28
Prezes raus….a gdzie jest prokurator ?????
kibic bce
20 maja 2017 at 21:30
Za kazdym razem w ryj.
Pierdzielone zlodzieje!!!!!
Dosc wydawania kasy miejskiej na nie udacznikow wlacznie z zarzadem.
Karnety max 50zl. Czy ktos kupi?
Oddac koszulki sprzedawczyki.
greg
20 maja 2017 at 21:44
kurwy sprzedaly mecz
wojtek
20 maja 2017 at 21:52
sprawdzić czy przed meczem dziewczyny, siostry, bracia i reszta rodziny nie byli w sts i u innych buków. A co do reszty komentarzy się zgadzam, prawie wszyscy – wypierdalać. Piszę prawie, bo wierzę, że np. takiemu Jóźwiakowi zależało na awansie
Lukasz1964
20 maja 2017 at 21:55
To jest niewiarygodne…. GieKSa pretendent do awansu 2-3 przegrywa z pewnym spadkowiczem… To musi byc przypadek!! Nie mozliwe zeby az tak jawnie i bezczelnie oddac/sprzedac mecz… nie wie. jak to nazwac… GieKSa to My Kibice!!!!
zippo50
20 maja 2017 at 21:55
Jeżeli ktoś czytał moje wcześniejsze komentarze to wie że krytykowałem Brzęczka za brak taktyki i nieudolne ustawienie drużyny nie potrafiłem zrozumieć dlaczego Kamila wpuszcza tylko na parę minut,dzisiaj grał od początku i strzelił bramkę.Ale takich mądrych będzie więcej.Mam nadzieję że nowy trener będzie wiedział co to taktyka , gra pozycyjna i obowiązek strzelania do bramki przeciwnika a nie podawanie swojemu bramkarzowi wtedy jak czasu do końca meczu zostało bardzo mało.
młody
20 maja 2017 at 22:01
ino Ruch !!!
młody
20 maja 2017 at 22:02
Niebiescy wam dokopią cygany !! a jak tam flagi ??? ha ha ha
hajna
20 maja 2017 at 22:04
Zamiast wydać na bilet można było postawić u bukmachera tą kasę dawali 1÷100 zł na wygraną Kluczborka kto postawił ten nie narzeka.
greg
20 maja 2017 at 22:06
jebac was smrody zawsze do zobaczenia na derbach wkoncu kurwa
tomassi
20 maja 2017 at 22:13
Żal ogromny że tak nas banda pajaców jedzie w kulki.
Mało tego nie wiadomo przez kogo mają plecy robione,
bo przecież jak już wszyscy wiedzieli że coś jest nie tak
TO CISZA-musi być bo presja
bo jeszcze szanse matematyczne
bo GOWNO mamy teraz na koniec
kris
20 maja 2017 at 22:23
Smrody jebane wy tak się nie cieszcie z tego że zagramy razem derby,polecicie z hukiem do 4 ligi BARANY JEDNE I ZŁODZIEJE tam wasze miejsce.
GieKSiorz
20 maja 2017 at 22:30
DNO!!!!wypierdalac z GieKSy wszyscy,Cygan czas tez ustapic,postawic na młodych wole żeby grali ambitnie i nawet niech graja o utrzymanie,ale chce widzieć ambicje,zaangazowanie a nie tych skurwieli bez ambicji!!!!u buka gracie gnoje?!!trzeba tych gnoji „docenic” za ta zniewage
GieKSiorz
20 maja 2017 at 22:33
i przyszly sezon karnety bilety tanie i w razie porażki zaraz zwrot za bilet i karnet.wy kurwa naciągacze,cygan umisz tylko ludzi naciagac,gramy o awans o pizde chyba,osmieszacie nas tylko,proste młodych sciagnac dobry scout i w niższych ligach sa zawodnicy z jajami,3000 na miesiąc reszta za wygrane plus premia za awans.
Maks
20 maja 2017 at 22:45
pisałem już w marcu i kwietniu że tego trenera trzeba wypier…już po meczu z Bielskiem ale większość była zdania że trzeba mu dać szansę..no i stało się ale już parę tygodni temu że w tym sezonie nie wejdziemy….z tego co wiem to nie było to na rękę UM bo ich priorytetem jest siatkówka i hokej….sporty halowe które już są i nie trzeba zbytnio inwestować …..a w przypadku awansu piłkarzy trzeba wymienić połowę składu i parę grubych baniek zainwestować w stadion który i tak będzie do rozbiórki….w UM wolą by ten awans był za 2 -3 lata…wiem to z dobrego zródła….miastu jest na rękę siatkówka i hokej….a piłkarze może kiedyś jak już będzie dobiegać końca budowa stadionu jeśli kiedykolwiek się rozpocznie….
Ren
20 maja 2017 at 22:53
Też byście nie chcieli, żeby wasi podwładni się wypowiadali, jeśli mogą potencjalnie powiedzieć coś, co potem skończy się wyrokami za ustawianie wyników meczy.
młody
20 maja 2017 at 23:14
Ruch wam nie popuści Ruch wam nie popuści Ruch wam zawsze w p…..l spuści !!!!!!
kris
21 maja 2017 at 00:40
Te mlody zebys sie nie spuscil!!!tym niebieskim czyms jak niebieski was caly swiat.
kris
21 maja 2017 at 01:02
Szczerze to bym WYPIERDOLIL w kosmos ZAKLADY BUKMACHERSKIE z zycia wiem ze po czesci jest tego wina.Kopacze maja dodatkowe zrodlo dochodu,i nie ma chuja ze tak jest a my liczymy na sportowa walke ale chyba pod stolem.ZAWSZE TAK BEDZIE jak kraj jest dlugi i szeroki.Dlaczego F…… nagle zostala naszym sponsorem i 1 ligi oni z takich niespodzianek maja kokosy i to nieziemskie tu sie liczy kasa misiu.Nigdy nie bedzie normalnej sportowej walki jak nie zniknie bukmacherka.
karlik
21 maja 2017 at 05:38
Chyba czas przyjrzeć się tom zakładom bukmacherskim Panie Boniek
antyGrzyb
21 maja 2017 at 08:54
ja na prawde mialem nadzieje ale teraz mam kurweska zlosc sprzedali sie jak kurwy na trzech garbach tylko one kurwami sa a oni mogli byc w ekstaklasie
Awanssss
21 maja 2017 at 11:35
Dalej kurwaa pompujcie balon matoły!
Pisałem juz to wcześniej! Brać przykład z Niecieczy! Grali sobie spokojnie bez presji budowali drużyne nikt nie napierał i doszli do samej góry!
A nie kurwaaa jakieś jebane oprawy MUROWANY KANDYDAT i odrazu większa presja i kurwa huja grają. Rozumiem klub z Katowic stolica śląska fajnie by było być w ekstraklasie ale kurwa! tak to nigdy nie wjedziemy bo wiecznie presja wiecznie coś i będziemy dożywotnio grać w 1 lidze.
Trener tu jest mało winny bo robił to co mu kazali. Widać że to zarząd pociąga za sznurki bo JEST ZARZĄDEM i to od nich wszystko zależy. Także wypierdolić cały zarząd zmienić marketing, pozyskać dobrych sponsorów. Dopóki jesteśmy pod skrzydłami miasta to 1 liga bedzie u nas BARDZO DŁUGO!.
Przepraszam za słownictwo ale naprawde szkoda i brak słów na to wszystko.
ZARZĄD WYPIER*ALAJ
Borówa
21 maja 2017 at 11:48
Ważne, że się utrzymalismy w tej pierwszej lidze Nice.Taki był cel.
zadolak
21 maja 2017 at 13:09
Przecież w zarządzie i radzie naddzorczej zasiadają ludzie którzy nie mają pojęcia o piłce tylko zgarniają kasę i tak im dobrze.Kurcze tam mają zasiadać ludzie którzy kochają piłkę nożną i którym zależy na naszej ukochanej Gieksie.Panie prezydencie Bojarun nigdy nie będziemy drugą Barceloną,i po co tyle sekcji.Wystarczyła by piłka nożna i hokej,na siatkę chodzą same dziadki.Mam nadzieję że jutro wypowie pan się co dalej z nie zrealizowanym celem.Na moją ukochaną Gieksę jeżdżę już 35 lat i chyba już nie doczekam się awansu wybudowania stadionu.Pozdrawiam wszystkich Gieksiarzy co leży na sercu dobro naszego klubu.
Jerzy
21 maja 2017 at 16:23
Jeszcze raz potwierdziło się to co kiedyś usłyszałem od osoby dobrze poinformowanej, że piłkarze GKS Katowice nie chcą wcale awansować do Ekstraklasy!!! Po diabła mają to robić? Dla starszych piłkarzy to oznaczało by koniec kariery lub szukanie nowego pracodawcy. Młodzi trafią na ławkę rezerwowych albo na listę transferową. W najlepszym przypadku zostaną wypożyczeni do II Ligi. Stadion też na najwyższą klasę rozgrywkową się nie nadaje. Nowy dopiero w mglistych planach. Ekstraklasa to wyższe zarobki, ale też wyższe koszty dla Klubu. Pieniądze z transmisji telewizyjnych z Canal+ zostały pomniejszone i już nie są zbyt atrakcyjne. Organizacja Klubu też jest co najwyżej na I Ligę. Pan Brzęczek dał się oszukać: piłkarzom i Klubowi GKS. Do końca pewnie wierzył ale chyba tylko on. Tu muszą nastąpić zmiany od fundamentów.
Waski
21 maja 2017 at 21:22
Ja 900zl rocznie becaluje na karnety dla rodziny żeby zarazić ich GIEKSA choć na wszystkich szpilach nie możemy być a tu zaś zong K… ile można bajtlowi 4 letniemu tłumaczyć ze zaś my przegrali ile można babie ściemniać ze w tym roku juz wejdemy do extraklasy ze się opłaca ta kasa dawać taki h.. koniec z karnetami koniec z obiecywankami wypierd…. z naszej GIEKSY patałachy GIEKSA TO MY GIEKSA To MY A NIE cygan I JEGO PSY POZDRO 5 SEKTOR
tyta
22 maja 2017 at 16:01
……niech wam żal i wstyd będzie http://gkskatowice.eu/n/awans-pilkarek-gieksy-1 kobity lepsze od „facetów”. Kobiety -> trening-> gra -> jeden cel -> sukces a wy ? „Piłkarze” -> trening -> kopanie -> biadolenie -> jeden cel -> porażka