Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Piłka nożna kobiet Prasówka Siatkówka

Wronka rozchwytywany

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ostatniego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki oraz hokeja GieKSy.

W niedzielę piłkarki rozegrały domowy mecz z liderem rozgrywek TME UKS SMS Łódź. Nasza drużyna przegrała 0:1 (0:1). Kolejne spotkanie zespół rozegra w Koninie z Medykiem. Mecz rozpocznie się w sobotę 14 maja o godzinie 10:15. W Ekstralidze do zakończenia rozgrywek pozostały do rozegrania trzy rundy spotkań. Piłkarze wygrali spotkanie z GKS-em Jastrzębie 3:1 (2:0). Prasówkę po tym meczu znajdziecie TUTAJ. W najbliższą sobotę piłkarze rozegrają spotkanie z wciąż mającą nadzieję na bezpośredni awans do Ekstraklasy Koroną Kielce. Mecz rozpocznie się 14 maja o godzinie 12:40.

Siatkarze zakończyli rozgrywki w PlusLidze zajmując ostatecznie ósme miejsce. Podpisywane są pierwsze kontrakty przedłużające umowy. Przedłużono umowy z Tomasem Rousseaux oraz Gonzalo Quiroga. Wcześniej podpisano aneksy do umów z Jakubem Jaroszem, Micahem Ma’a, Piotrem Hainem, Damianem Domagałą oraz trenerem Grzegorzem Słabym.

Po zakończeniu rozgrywek w PHL trwają pierwsze rozmowy na temat kontraktów. Z GieKSą pożegnał się Anthon Eriksson, Patryk Wronka ma podobno propozycję z GKS-u Tychy, Cracovii a także z ligi słowackiej. Patrykiem Wajda zainteresowana jest Cracovia. Działacze PZHL rozważają przeniesienie meczu czwartkowego na niedzielę wraz z transmisją telewizyjną przez ośrodki regionalne TVP.

 

PIŁKA NOŻNA

kobiecyfutbol.pl – Nieznaczne, ale cenne zwycięstwo TME SMS

Piłkarki TME SMS Łódź solidarnie z rywalami o tytuł mistrzowski wygrały skromnie swoje spotkanie. Zwycięstwo to ma jednak bardzo duże znaczenie, bo było to jedno ze spotkań, w którym Górnik Łęczna i Czarni Sosnowiec mogli liczyć na potknięcie drużyny trenera Marka Chojnackiego. Łodzianki zwyciężyły po golu Dominiki Kopińskiej na początku meczu.

W 11. minucie meczu Alicja Dyguś sfaulowała w bocznej strefie boiska Magdę Dąbrowską. Do rzutu wolnego podeszła Anna Rędzia i dośrodkowała w pole karne. Piłka przeleciała przez palce Weronice Klimek i spadła pod nogi Dominiki Kopińskiej, która z bliska umieściła ją w siatce. W 19. minucie Nadia Krezyman wygrała pojedynek z Kasandrą Rybczak i ominęła Annę Konkol i zwieńczyła akcję strzałem, który odbiła przed siebie Klimek. Z czasem TME SMS cofnął się na własną połowę i pozwolił gospodarzom rozgrywać. Katowiczanki najlepszą okazję do wyrównania miały dziesięć minut później. Emilia Zdunek podała na skrzydło do Anny Konkol, która dograła w pole karne do Nicoli Brzęczek. Napastniczka GKS z kilku metrów przeniosła jednak piłkę nad poprzeczką. Pod koniec pierwszej połowy Łodzianki oddawały jeszcze celne strzały (Rędzia i Krezyman), ale uderzenia wyłapywała bez problemu Klimek.

Drugą połowę od mocnego uderzenia mógł rozpocząć katowicki zespół, ale po stałym fragmencie gry Klaudia Maciążka przeniosła piłkę ponad bramką. Mecz nie obfitował już w tyle okazji podbramkowych, a gra do pewnego czasu odbywała się głównie na połowie łódzkiego zespołu. W 80. minucie Kopińska podała w polu karnym do osamotnionej na lewej stronie Jedlińskiej. Skrzydłowa TME SMS oddała celny, mocny strzał, ale na raty piłkę wyłapała Klimek. Tuż przed końcem meczu Anita Turkiewicz ominęła Yurinę Enjo i Wiktorię Zieniewicz i oddała minimalnie niecelny strzał na bramkę Szperkowskiej. Mało brakowało, a kibice zobaczyliby jedną z ładniejszych bramek tej kolejki. Chwilę później Turkiewicz idealnie dograła w pole karne, ale Amelia Bińkowska i Maciążka przeszkodziły sobie w dogodnej sytuacji i piłka wpadła w ręce Szperkowskiej. Mecz rozstrzygnąć mogła Natalia Rohn, ale jej stuprocentową okazję obroniła w bardzo dobrym stylu Klimek.

 

sportdziennik.com – Warto było mu zaufać

Od momentu, gdy Michał Kołodziejski wrócił do pierwszego składu GieKSy, jej wyniki wyraźnie się poprawiły.

W rundzie jesiennej środkowy obrońca, który w najbliższy poniedziałek będzie obchodził 29. urodziny, był podstawowym wyborem trenera Rafała Góraka. Dopiero pod koniec minionego roku usiadł na ławce rezerwowych, a na boisku nie było go przez kolejne 9 spotkań.

19 kwietnia, w meczu ze Stomilem Olsztyn, Kołodziejski po raz pierwszy w 2022 roku pojawił się na murawie, a GKS przełamał swoją złą passę i w końcu wygrał, pokonując „Dumę Warmii”. W derbach z Tychami stoper nie zagrał, ale wybiegł w podstawowej jedenastce w spotkaniu ze Skrą – również wygranym. W miniony weekend, w Niepołomicach (remis 1:1 z Puszczą), Kołodziejski był z kolei wyróżniającą się postacią drużyny. Obok Adriana Błąda to właśnie jemu należały się największe pochwały.

– Ocenę zostawiam innym, ja zawsze pracuję tak samo – skomentował swój powrót do składu Michał Kołodziejski, były piłkarz m.in. GKS-u Bełchatów czy Elany Toruń. – Oczywiście nie byłem zadowolony, gdy nie grałem, bo jako sportowiec mam swoje ambicje i zawsze chcę grać. Nie ukrywam, że było mi ciężko, ale wierzyłem, że ta szansa nadejdzie – powiedział Kołodziejski, cytowany na oficjalnej stronie klubu po jednym ze swoich najlepszych występów w ostatnim czasie.

W pierwszej połowie meczu gospodarze z Niepołomic nieraz napędzili katowiczanom stracha. Stworzyli kilka niezłych sytuacji, ale nie byli w stanie pokonać Dawida Kudły. Swoją zasługę w tym miał właśnie Michał Kołodziejski. Gdy Hubert Tomalski wykazał się finezyjną podcinką, finalizując składną akcję Puszczy, wydawało się, że jego zespół wyjdzie na prowadzenie. Piłka zmierzała do siatki, ale w ostatniej chwili zareagował właśnie 28-letni obrońca, który cudem zdołał wybić futbolówkę – samemu zajmując jej miejsce za linią bramkową.

– Cieszy mnie tych kilka interwencji w polu karnym podczas meczu z Puszczą, bo nie dość, że na treningach pracujemy nad tym, by takie strzały blokować, to jeszcze taka interwencja oznacza, że rywal nie strzela gola. Dlatego więc bardzo się cieszę, że w pierwszej połowie po strzale Huberta Tomalskiego zatrzymałem piłkę – nie ukrywał radości zawodnik.

 

SIATKÓWKA

sportdziennik.com – Obcokrajowcy zaklepani

Para przyjmujących, Belg Tomas Rousseaux i Argentyńczyk Gonzalo Quiroga, zostają w katowickim klubie na kolejny sezon.

Katowiczanie rozgrywki zakończyli na ósmym miejscu, po raz pierwszy awansując do play offu, co uznano za sukces. Świętowanie nie trwało długo. Działacze wzięli się do pracy przy budowie drużyny na kolejny sezon. Ich wysiłki zostały nagrodzone. Udało im się przedłużyć umowy z Rousseaux i Quirogą. Obaj wrócili do Katowic rok temu po dwuletniej przerwie na występy w innych zespołach.

– Gonzalo był ostatnim zawodnikiem, który dołączył do nas przed sezonem. Znaliśmy doskonale jego możliwości, ale nie wiedzieliśmy do końca, jak wygląda jego sytuacja zdrowotna i dyspozycja sportowa po sezonie spędzonym we Francji. Rzeczywistość przerosła nasze oczekiwania, bo w krótkim czasie stał się kluczową postacią zespołu i prezentował równy, bardzo wysoki poziom. Dlatego nie mieliśmy wątpliwości, że powinniśmy przedłużyć naszą współpracę – wyjaśnił dyrektor siatkarskiej sekcji GKS-u, Jakub Bochenek.

Reprezentant Belgii miał problemy na początku sezonu ze względu na uraz kolana i wydarzenia losowe, pod koniec października został bowiem pobity.

– Znamy Tomasa doskonale. To bardzo wartościowy zawodnik, o czym przekonaliśmy się wielokrotnie, zwłaszcza na przełomie grudnia i stycznia, gdy był u szczytu formy i kilkukrotnie zdobył statuetkę MVP spotkania – ocenił Bochenek.

Działacze GKS już w trakcie rozgrywek poinformowali o przedłużeniu umów z kapitanem drużyny, atakującym Jakubem Jaroszem, amerykańskim rozgrywającym Micahem Ma’a, środkowym Piotrem Hainem i atakującym Damianem Domagałą. Ważną umowę ma także trener Grzegorz Słaby.

 

HOKEJ

hokej.net – Anthon Eriksson odszedł z „GieKSy” i zagra w SHL. „Spełnienie moich marzeń”

Zgodnie z wcześniejszymi informacjami Anthon Eriksson opuścił GKS Katowice. Swoją karierę będzie kontynuował w szwedzkiej ekstraklasie. – Kiedy przyszła ta propozycja, nie było nad czym się zastanawiać – mówi 27-letni napastnik.

Zgodnie ze spekulacjami, o których informowaliśmy wczoraj, występujący w ostatnim sezonie w drużynie mistrza Polski napastnik na dwa lata związał się umową z występującym w SHL zespołem IK Oskarshamn.

Szwed w ekipie GieKSy rozegrał 37 spotkań w sezonie regularnym, w których strzelił 14 bramek i zanotował 8 asyst. Z kolei w 13 meczach fazy play-off zaksięgował 10 punktów, na które złożyło się 6 bramek i 4 asysty. W sumie na ławce kar spędził 59 minut, a w klasyfikacji +/- wypadł na +6. Z ekipą z alei Korfantego zdobył tytuł mistrzowski.

 

Wajda z kuszącą ofertą. Już grał w tym klubie!

Patryk Wajda może opuścić GKS Katowice. Usługami 33-letniego defensora zainteresowany jest jeden z jego byłych klubów.

Wajda ma za sobą udany sezon, w którym zdobył z GieKSą tytuł mistrzowski oraz wywalczył z reprezentacją Polski awans na zaplecze elity.

Rozegrał 56 ligowych spotkań, w których zdobył 12 punktów za 3 gole i 9 asyst. Na ławce kar spędził zaledwie 8 minut, a w klasyfikacji plus/minus wypadł na +19.

Z naszych informacji wynika, że doświadczony defensor otrzymał kuszącą ofertę z Comarch Cracovii, w której miał już okazję występować i sięgać po spore sukcesy. Dość powiedzieć, że z krakowskim klubem zdobył 8 medali mistrzostw Polski, w tym pięć złotych, dwa srebrne i jeden brązowy.

 

MVP sezonu przebiera w ofertach! Wronka rozchwytywany

Patryk Wronka, który przez naszych czytelników został uznany najbardziej wartościowym zawodnikiem poprzedniego sezonu, otrzymał kilka ciekawych propozycji. Czy „Wronczes” zdecyduje się na kolejny wyjazd za granicę?

Patryk Wronka był w poprzednim sezonie czołową postacią GieKSy, jak i całej Polskiej Hokej Ligi.

Imponował dynamiką, znakomitą kontrolą krążka, świetnym przeglądem pola i oczywiście skutecznym wykończeniem. Wielokrotnie dawał się we znaki obrońcom, jak i bramkarzom występującym w Polskiej Hokej Lidze.

Zresztą to on wygrał klasyfikację kanadyjską sezonu zasadniczego Polskiej Hokej Ligi, gromadząc 22 bramki i notując 36 asysty. Jego atak z Grzegorzem Pasiutem i Bartoszem Fraszką był postrachem całej ligi.

26-letni skrzydłowy ze znakomitej strony zaprezentował się też w półfinałowej rywalizacji z GKS-em Tychy, w barwach którego występował w sezonie 2020/2021. W siedmiomeczowej rywalizacji z trójkolorowymi zdobył 7 goli i zanotował 4 kluczowe zagrania. Wychodziło mu dosłownie wszystko.

Finalnie zajął trzecie miejsce w klasyfikacji kanadyjskiej fazy play-off. W 16 spotkaniach zaksięgował 15 „oczek” na które złożyło się 9 bramek oraz 6 asyst.

Jak udało nam się ustalić, pozyskaniem Patryka Wronki zainteresowany jest klub ze słowackiej Extraligi.

Jednego z najlepszych zawodników Polskiej Hokej Ligi w swoich szeregach widziałaby też Comarch Cracovia, która dysponuje ogromnym budżetem i toczą się zaawansowane rozmowy na ten temat. Ale ostatniego słowa w kwestii zakontraktowania Wronki nie powiedzieli też działacze GKS Katowice i … GKS Tychy, w barwach którego występował jeszcze rok temu.

 

Niedziele z hokejem zamiast hokejowych czwartków?

Szefostwo Polskiego Związku Hokeja na Lodzie chciałoby, aby jeden z niedzielnych meczów był transmitowany przez regionalne ośrodki Telewizji Polskiej. Negocjacje w tej kwestii trwają. Czy to oznacza koniec hokejowych czwartków?

– Owszem pojawił się taki pomysł, ale do jego realizacji jeszcze daleka droga – potwierdził Mirosław Minkina, prezes Polskiego Związku Hokeja na Lodzie.

Szefostwo hokejowej centrali chce pozyskać nowych kibiców i sponsorów. Pierwotnie miały służyć temu hokejowe czwartki, ale idea transmisji jednego z meczów w kanale Youtube i bez opłat nie wpłynęła wspektakularny sposób na promocje dyscypliny. Najlepiej oglądanym meczem było starcie Re-Plast Unii Oświęcim z GKS-em Tychy, które dostarczyło kanałowi Polski Hokej TV 14 tysięcy odsłon. Trzeba jednak zaznaczyć, że każdy mecz był poprzedzony Magazynem Hokejowym.

Dużo gorzej wyglądała jednak średnia liczba kibiców, którzy oglądali takie mecze z perspektywy trybun. Oscylowała ona wokół 700 osób, a gorzej wyglądało to tylko we wtorki. W tym dniu tygodnia na mecze Polskiej Hokej Ligi wybierało się o około 100 fanów mniej.

Dlatego analizowane są nowe rozwiązania. Jednym z tych, które już teraz mocno bierze się pod uwagę, jest transmitowanie jednego z niedzielnych spotkań przez regionalne ośrodki Telewizji Polskiej. Projekt o roboczej nazwie „Niedziele z hokejem” na pierwszy rzut oka wygląda ciekawie i daje z pewnością możliwość dotarcia do większej liczby odbiorców.

Dokładnej godziny rozgrywania takich spotkań jeszcze nie znamy, ale sporo w tej kwestii będzie zależeć od możliwości i ramówek oddziałów regionalnych TVP.

Plany są takie, aby transmisje z meczów Polskiej Hokej Ligi przeprowadzały TVP Kraków, TVP Katowice, TVP Rzeszów i TVP Bydgoszcz.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


1 Komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

1 Komentarz

  1. Avatar photo

    bicky17

    15 maja 2022 at 12:06

    Wielkie podziękowania dla Patryka Wronki za jego wkład w zdobycie Mistrzostwa PHL 2022.
    To skandal, ze szefostwo GKS Katowice nie przedłużyło jego kontraktu. Kibicom Gieksy należą się wyjaśnienia dlaczego tak się stało.

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice Piłka nożna

Arka Gdynia kibicowsko

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Fani Arki Gdynia są weteranami polskich trybun. Mogą pochwalić się zorganizowanym ruchem kibicowskim już w połowie lat 70. Kiedy w wielu polskich miastach nie istniał nawet zalążek kibicowania, to Arkowcy na początku lat 80. ściągali kibiców do Gdyni na Zjazd Klubów Kibica. Na początku lat 80. słynna „Górka” dopingowała już swoich zawodników. Wejście na legendarną trybunę było od strony lasu, w tyle Bałtyk – klimat nie do powtórzenia w dzisiejszych czasach. Później Arka przeniosła się w miejsce, w którym swój stadion miał Bałtyk Gdynia. Natomiast na Górce co roku spotykają się pokolenia fanów MZKS-u. 

Liczba zgód Arki jest ogromna. Ich najstarsza przyjaźń, która przetrwała do dziś, to Polonia Bytom (1974 rok). Inne bardzo stare zgody Arkowców to Zaglębie Lubin (1983), Cracovia (1988) czy Gwardia Koszalin (1989). W 1996 roku związali się sztamą z Lechem Poznań, co równolegle utworzyło tzw. Wielką Triadę. Najmłodsza przyjaźń to KSZO Ostrowiec Świętokrzyski (2004), choć z perspektywy czasu to już stara zgoda – ma przecież 21 lat. Arkowcy mają pod sobą również fan cluby, które działają prężnie pod skrzydłami Arki. Są to Gryf Wejherowo, Kaszubia Kościerzyna i Orkan Rumia.

W przypadku kibiców Gryfa warto na chwilę się zatrzymać. Jeszcze w 2004 roku dla naszego magazynu „Bukowa”, zaprezentowali się jako… kibice GieKSy. Obecnie działają już na innej płaszczyźnie, tworząc „sportowy” skład, dzięki któremu dorobili się zgody z Gwardi. Mimo tego, że Gwardia jest sztamą Arki, to wciąż są postrzegani jako fan club, ale czasy się zmieniają i coraz częsciej mówi się po prostu „rodzina”.

W pewnym okresie Arka posiadała tak wiele zgód równolegle, że powstała flaga „Arka Przymierza”, ale nie wszystkie relacje przetrwały próbę czasu. W przypadku Górnika Wałbrzych czy Polonii Warszawa to były również bardzo stare przyjaźnie.

Mieli również epizod jednej zagranicznej zgody, jakim było związanie się ze słynnym Olimpique Marsylia, co na tamte czasy (choć zapewne i w obecnych) było czymś głośnym.

Arka, oprócz wczesnego zapoczątkowania swojego kibicowskiego rzemiosła na trybunach, była również od samego początku organizatorem Zjazdów Klubu Kibica. Dbano na nich o swoich gości, a spotkanie nie kończyło się na wymianie pamiątek klubowych. Fani Arki zabierali przyjezdnych nad Morze Bałtyckie, pokazywali marynarkę wojenną czy udawali się pod pomnik Westerplatte.

Na początku 1995 roku Arka była inicjatorem turnieju kibiców, na którym utworzony został pakt na reprezentację. Ustalono wtedy:

„1. Na meczach reprezentacji następuje rozejm pomiędzy zwaśnionymi kibicami poszczególnych klubów. Dotyczy to zarówno spotkań wyjazdowych, jak i rozgrywanych w kraju.
2. Ustalenie to dotyczy również tras dojazdowych.
3. Na spotkaniach wyjazdowych z uwagi na ograniczoną ilość miejsca, fajni jednego klubu będą mieli prawo do wywieszania tylko jednej flagi.
4. Zaprzestaje się niszczenia pozostających na parkingach pojazdów fanów innych drużyn.
5. Kibice klubów, które nie zechcą zastosować się do powyższych ustaleń będą traktowani „po staremu” przez wszystkie umawiające się strony aż do chwili przyjęcia tych zasad.
6. Zebrani i uchwalający powyższe ustalenia zdają sobie sprawę, że podczas spotkań wyjazdowych reprezentacji ze ścisłym przestrzeganiem ustalonych reguł nie będzie kłopotów, choćby dlatego, że umawiający stanowią znaczny procent polskiej publiczności na trybunach. Z pewnością ustalenia te spotkają się z oporem w czasie rozgrywania meczów na terenie kraju, lecz będą one konsekwentnie wdrażane w życie.
7. Konflikt pomiędzy fanatykami Pogoni Szczecin i Cracovii zostanie uregulowany przez obie zainteresowane grupy bez wtrącania się szalikowców innych zespołów.
8. Wszystkie powyższe ustalenia dotyczą spotkań reprezentacji narodowej. W spotkaniach drużyn ligowych zachowanie kibiców nie ulegnie zmianie.”

Pakt nie przetrwał próby czasu, bo dojeżdżanie na kadrze cały czas trwało i co chwilę pojawiały się wzajemne zarzuty. Na meczach kadry działo się naprawdę wiele i Arka, zanim jeszcze przystąpiła do paktu i Wielkiej Triady, naprawdę tam namieszała, czym zyskała uznanie w całej Polsce. Ich fenomen polegał na tym, że jechali na mecz reprezentacji do Chorzowa lub Zabrza, i mimo odległości potrafili się znakomicie pokazać i zlać wiele ekip. Na meczu z Rumunią pojechało 300 osób do bicia, a ich flaga „Ultras Arka” wisiała obok naszej barwówki. Nie inaczej było na wyjazdach kadry. Później Polska rozgrywała mecze na stadionie Legii Warszawa i tam również wyjaśniano swoje waśnie, mając mocno na pieńku z Legią i Zagłębiem Sosnowic. Arka miała ten „problem”, że grając na poziomie obecnej drugiej ligi (trzecim poziom rozgrywkowy), nie miała za wiele możliwości do spotkań z ekipami z wyższych lig. Mecze reprezentacji stały się dla nich miejscem, gdzie mogli wyjaśniać swoje sprawy ze znienawidzonymi ekipami, między innymi Legią czy Śląskiem Wrocław.

W 1997 roku Polska grała w Ostravie. Na ten mecz wiele ekip ostrzyło sobie i coraz więcej z nich chciało trafić legendarną Arkę. Wyjątkowo ciśnienie miało na nich Zagłębie Sosnowiec, które stoczyło tam starcie z Arką&Lechem oraz nami. O nas było wyjątkowo głośno tego dnia. Nie było wówczas Internetu i szybkiego rozpowszechniania wieści, jakie mamy obecnie. Pod koniec 1996 roku powstała pierwsza międzynarodowa zgoda – GieKSy i Banika. W marcu na meczu Czechy – Polska ekipa GieKSy, która przyjechała w 80 głów, zasiadła wspólnie z Banikiem na jednym sektorze wywieszając flagę „GKS Katowice”. Dzięki temu pozostałe ekipy z naszego kraju dowiedziały się o nowej sztamie.

Co do naszej styczności z kibicami Arki, to była ona bardzo słaba. W połowie lat 80. przez zgodę z Górnikiem Zabrze, mieliśmy chwilową sztamę z Arkowcami, ale była to bardzo krótka relacja. Arka z Górnikiem do połowy lat 90. miała bardzo dobre relacje – w młynie MZKS-u przewijały się szale Górnika, a znana flaga „Hooligans From Arka” wisiała na Roosevelta. Na początku lat 90., kiedy Arkowcy przyjeżdżali do Tychów, Rydułtowy czy Wodzisławia Śląskiego, to właśnie KSG dawało wsparcie Arce. Wszystko zakończył miraż „Śląskiej siły”, czyli utworzenie zgody Górnika z Ruchem Chorzów na mecz kadry. Arka ostro na nim dymiła, co w Bytomiu przyjęto z ogromnym entuzjazmem.

Z Arką graliśmy wiele spotkań ze sobą w latach 70., ale świadomie (mimo przecinania się na meczach kadry w latach 90.), trafiliśmy ich w Pucharze Polski jesienią 1995 roku. Na 1/16 rozgrywek wyruszyło 8 fanatyków GieKSy, ale zostali rozkminieni i obici. Arka doceniła jednak ich poświęcenie i dała możliwość obejrzenia meczu. Gospodarze niespodziewanie wyeliminowali GKS i w następnej rundzie zagrali właśnie z Górnikiem Zabrze, na którym definitywnie zakończyła się zgoda MZKS i KSG.

Po 8 latach ponownie zagraliśmy z Arkowcami i znowu w Pucharze Polski. Jednak wtedy jechaliśmy już jako inna ekipa, która zaczynała budować swoją pozycję na Górnym Śląsku, słynąca z zaliczenia wszystkich wyjazdów. Przez renomę, jaką wówczas miała Arka, ciśnienie na wyjazd było potężne. We wrześniu 2003 roku do Gdyni pojechało 361 głów, co na środę było fenomenalnym wynikiem. Mało tego i dla porównania – w całym sezonie 2003/2004 naszym najlepszym wyjazdem był… Górnik Zabrze w 270 głów. To tylko pokazuje jaką rangę miał wyjazd Gdyni i to mimo meczu w środku tygodnia. Było o nas głośno na tym wyjeździe i to nie tylko przez liczbę. Wszystko za sprawą sytuacji po meczu rozgrywanym kilka dni wcześniej w Łęcznej, na którym nie mogliśmy się pojawić przez remont sektora gości. Piłkarze po laniu 1:4 zastali na parkingu klubowym komitet powitalny chuliganów. Wypłacono kilka strzałów, a TVN zrobił z tego ogólnopolską aferę. Ich dziennikarze dotarli do Gdyni, prosząc o wypowiedź do kamery, ale zostali z niczym. GKS wygrał 1:0 i awansował dalej.

W sezonie 2007/2008 spotkaliśmy się w pierwszej lidze. Wyjazd mimo środy cieszył się u nas sporym zainteresowaniem i do Trójmiasta wybrało się 334 fanatyków, w tym 13 Banik Ostrava. Rekordu sprzed 4 lat nie udało się pobić, ale Arkowcy chwalili nas za liczbę (to była środa), jak i całą prezentację. Piłkarze przegrali 2:3.

Wiosną 2008 graliśmy u siebie. W marcu niestety, podczas powrotu ze Stalowej Woli, miały miejsce w wydarzenia znane później jako „Mydlniki”. To właśnie na krakowskiej stacji kolejowej zostaliśmy skatowani przez policję, a kilkadziesiąt osób zostało aresztowanych na kilka miesięcy. Na wielu stadionach wisiały wtedy transparenty „Stop policyjnej prowokacji”. Nie inaczej było w sektorze gości, a kibice Arki zrobili zrzutkę we własnym gronie i przekazali nam pieniądze na pomoc prawną. Tego dnia zawitali w rekordowe 1000 głów, w tym 340 Polonia Bytom, co do dzisiaj jest ich najlepszą liczbą wyjazdową w Katowicach. Po meczu zgody się rozdzieliły  – Arka pomaszerowała na Stadion Śląski wspierać Lecha Poznań, który grał z Ruchem (wówczas też wynajmowali ten stadion). Piłkarze wygrali 3:2.

Kolejne nasze spotkanie to sezon 2011/2012. Te mecze odbyły się jedynie na murawie. Na Bukowej graliśmy w październiku 2011 roku, ale przez wyłączoną Trybunę Północną nie mogliśmy przyjmować kibiców gości i spotkania na Bukowej zaczynały tracić na wartości. Arki zabrakło, a na murawie dostaliśmy nudne 0:0.

W maju 2012 roku graliśmy w Gdyni, ale mecz nie miał charakteru święta na trybunach. Arka od dłuższego czasu walczyła z zarządem o dobro klubu (podobny scenariusz co my z Markiem Szczerbowskim), więc cały zorganizowany ruch kibicowski na Arce zawiesił działalność. GieKSiarze uszanowali sytuację Arki i nie pojechali do Trójmiasta. Na murawie było 1:1.

W październiku 2012 roku graliśmy ponownie w Gdyni. Początkowo mieliśmy informację, że sektor gości będzie zamknięty (Arka zakończyła bojkot, wróciła na trybuny), ale chwilę przed meczem okazało się, że zostaniemy wpuszczeni. Przełożyło się to na naszą liczbę – do Gdyni pojechało 140 fanatyków GieKSy, w tym 33 Górnik Zabrze i 3 JKS Jarosław. GieKSa niespodziewanie wygrała 2:1.

W maju 2013 roku ponownie zabrakło fanów Arki. Tym razem mieli zakaz wyjazdowy, a 3 przedstawicieli zasiadło gościnnie na naszych sektorach. Ultras GieKSa świętowała 10-lecie działalności i zaprezentowała oprawę: „Wszyscy jedziemy na wózku wspólnym, reprezentujemy GieKSę to powód do dumy”, z użyciem flag z nazwami dzielnic i fan clubów. GieKSa niestety przegrała 1:2.

Jesienią 2013 roku ponownie podejmowaliśmy Arkę. Goście mogli wreszcie przyjechać do Katowic. Środowy termin sprawił, że na stadionie pojawiło się tylko 2200 widzów. W tej liczbie było 220 kibiców gości, z czego 150 stanowiła Polonia Bytom. GKS wygrał 2:0.

Wiosną 2014 graliśmy z Arką na wyjeździe. Sobotni termin sprawił, że pobiliśmy nasz rekord wyjazdowy do Gdyni – pojawiliśmy się liczbie 425 osób, w tym 44 fanów Górnika Zabrze. Arkowcy świętowali tego dnia 40-lecie zgody z Polonią. Piłkarze gospodarzy zlali naszych 3:0.

W listopadzie 2014 roku graliśmy ponownie w Gdyni, ale po awanturze z GKS-em Tychy PZPN przywalił nam półroczny zakaz wyjazdowy, więc zabrakło nas nad Bałtykiem. Arka wygrała 2:1.

Z Arką kończyliśmy sezon 2014/2015, Na mecz przyszło 1900 fanatyków, z czego 100 Arkowców. Po problemach z ochroną, która nie pozwoliła wnieść płótna Pasów „Jude Gang” doszło kłótni i goście opuścili przedwcześnie stadion. Na murawie nudne 0:0.

Chwilę po rozpoczęciu ligi w sezonie 2015/2016 graliśmy w sierpniu w Gdyni, ale wciąż wiszący na nas zakaz wyjazdowy sprawił, że zabrakło tam kibiców GieKSy. GKS przegrała 0:1.

W marcu 2016 roku na inaugurację rundy wiosennej zmierzyliśmy z Arką. Do tego po blisko pół roku mogliśmy wrócić na Blaszok (awantura z Zagłębiem Sosnowiec), więc głód dopingu był ogromny. Ultras GieKSa stworzyła ogromną sektorówkę „GieKSiarze – Zawsze Wierni”, która była nawiązaniem do repliki flagi, mającej swój debiut na tym meczu. Arkowcy przyjechali w komplecie, wykorzystując pulę 409 biletów. W tej liczbie tradycyjnie znalazła się Polonia Bytom, tym razem w 100 osób. Arka wygrała pewnie 2:0 i ostatecznie zameldowała się w Ekstraklasie.

Nasza późniejsza rozłąka była dłuższa. Arka pograła w Ekstraklasie i spadła do pierwszej ligi, ale w tym czasie po nieudolnych podejściach i nadziejach, że w końcu się uda, spadliśmy do drugiej Ligi na dwa sezony. W 2021 roku, czyli po 7 latach, Arka znowu mogła zawitać do Katowic. Goście w tamtym okresie wpadli w spory kryzys wyjazdowy, ale mimo meczu w czwartek o 18:00 nikt nie pomyślałby, że ich zabraknie. Przyjęliśmy to ze sporym szokiem i postanowiliśmy wbić szpilkę nieobecnym, wywieszając transparent: „Mieliście być tutaj wy, a są tylko świnki trzy.”, a towarzyszyły temu powiewające trzy świnki Peppa. Arka pokonała nas 4:2, ale wyjazdowe „zero” będzie im wypominane przy każdej okazji. W trakcie tego meczu pojawił się transparent w kierunku zarządu, a relacje między kibicami a klubem zaczynały się psuć.

W marcu 2022 roku mogliśmy po 8 latach pojechać do Gdyni, choć wszystko stało pod znakiem zapytania. Był to czas covidowych obostrzeń. Na szczęście wszystko się udało i pojechaliśmy w 361 osób, w tym 10 Górnik Zabrze. Gospodarze w 89. minucie strzelili bramkę na 2:1, ale… w 97. minucie Arkadiusz Jędrych doprowadził do wyrównania.

W sezonie 2022/2023 wiele się u nas wydarzyło. Podjęliśmy decyzję o bojkocie (Szczerbowski ciągnął klub na dno) i na meczach domowych pojawialiśmy się jedynie pod stadionem. Arka przyjechała wspierać swoich zawodników – pojawili się w 470 osób, w tym 300 Polonia Bytom. Goście wygrali 1:0.

W kwietniu 2023 roku graliśmy w Gdyni. Początkowo dostaliśmy 300 biletów, ale dzięki uprzejmości kibiców Arki mogliśmy pojawić się w 621 osób, w tym 40 Górnik Zabrze, 12 Banik Ostrava i 4 JKS Jarosław, co było naszą najlepszą liczbą w historii wizyt w Trójmieście. Gospodarze uczcili 20. rocznicę śmierci śp. Mariego, który zginął w awanturze na Grabiszyńskiej. Na murawie 2:2.

W sezonie 2023/2024 wydarzło się coś niezwykłego. Podejmowaliśmy Arkę w grudniu, a goście mimo liderowania w tabeli i sobotniego terminu, zawitali tylko w… 8 osób. GKS, w akrtycznych warunkach, zremisował 1:1, a Dawid Kudła wybronił rzut karny. Osatecznie ten 1 punkt miał ogromny wpływ na mecz w Gdyni…

Ostatnia kolejka sezonu i wiedzieliśmy, że w najgorszej opcji czekają nas baraże. Do Gdyni pojechaliśmy w 724 osoby, w tym 9 Górnik Zabrze i 19 ROW Rybnik. GieKSa po golu Adriana Błąda wygrała 1:0 i po 19 latach wróciła do upragnionej Ekstraklasy.

Arka Gdynia po 5 latach wróciła do Ekstraklasy i pierwszy raz od 1980 roku zagramy ze sobą mecz ligowy na najwyższym ligowym poziomie.

Wracając na koniec do fanów Arki, nie można zapomnieć o ich ikonie ruchu kibicowskiego – Zbyszku Rybaku. Rybak to Arka, Arka to Rybak. Legenda nie tylko kibiców Arki, ale całej polskiej sceny kibicowskiej. Budził strach i szacunek, a jego występ w słynnym filmie „Pod napięciem” jest już nieśmiertelny i znany każdemu kibicowi bez względu na wiek. Miał ogromny wpływ na utworzenie sekcji rugby, która nie dość, że zbudowała mistrzowską ekipę w tej dyscyplinie, to dorobiła się również stadionu, na którym reprezentacja Polski rozgrywa mecze w rugby. Polecam dokument „To My, rugbiści”, w którym można wczuć się w klimat tej zajawki. Jego kibicowski dorobek oraz sportową pasję do rugby można również poznać w książce „Zbigniew Rybak Syn Józefa”, którą wydał w 2022 roku. Wspomniał w niej także o GieKSie:

”Jakiś czas temu miałem też fajne spotkanie z kilkoma chuliganami GKS-u Katowice. W zasadzie byli to znajomi mojego dobrego kumpla, z którym pojawili się u mnie na sali treningowej. W trakcie treningu łatwo można poznać, z kim ma się do czynienia. Wystarczy zobaczyć, jak ktoś się zachowuje. W tym wypadku z chłopakami nie było żadnych problemów. Kultura i szacunek.”

Niestety ledwo po premierze książki, w dniu 21 grudnia 2022 roku, 49-letnia kibicowska Legenda odeszła do Valhalli. Dla mnie była to ogromna strata, a dedykacja od ikony trybun w książce jest jedną z moich najcenniejszych pamiątek w kibicowskich zbiorach. Zbyszek Rybak – szacunek na zawsze!

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Szymon Marciniak w końcu sędzią El Clasico

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Sędzią sobotniego meczu Górnik Zabrze – GKS Katowice będzie Szymon Marciniak z Płocka. Śląski Klasyk odbędzie się w sobotę o godzinie 20.15.

Arbitra przedstawiać nie trzeba, ale jednak to zrobimy. Nasz sędzia międzynarodowy ma CV tak bogate, że ciężko objąć wszystko. Według portalu 90minut.pl pierwsze udokumentowane spotkanie to mecz Pucharu Polski w 2006 roku pomiędzy Spartą Augustów i Mrągowią Mrągowo. Szybko piął się po szczeblach kariery i już w kolejnym sezonie prowadził trzy mecze ówczesnej drugiej ligi, czyli zaplecza ekstraklasy.

Uwaga! Wówczas – 5 kwietnia 2008 poprowadził jedyny w swojej karierze mecz GKS Katowice, było to spotkanie w Turku, w którym GKS Katowice zremisował z miejscowym Turem 1:1. Poniżej możecie zobaczyć bramki z tego meczu, nakręcone przez autora niniejszego artykułu. Gola dla GKS zdobył wówczas Krzysztof Kaliciak, a wyrównał dobrze nam znany, grający później w GieKSie – Filip Burkhardt.

Już w sezonie 2008/09 zadebiutował w ekstraklasie, prowadząc mecz GKS Bełchatów z Odrą Wodzisław. Od następnego był już etatowym arbitrem w ekstraklasie, w której sędziuje nieprzerwanie od 15 lat.

W sezonie 2012/13 przyszedł debiut w europejskich pucharach, gdy w Lidze Europy sędziował mecz Lazio z Mariborem. Dwa lata później zadebiutował w Lidze Mistrzów spotkaniem Juventus – Malmo.

Wyliczanie wszystkich prowadzonych przez Marciniaka meczów byłoby dużym wyzwaniem. Spójrzmy po prostu na zbiorczą liczbę spotkań, które prowadził konkretnym europejskim drużynom na przestrzeni tych lat – głównie w Lidze Mistrzów, a także w minimalnym stopniu w Lidze Europy:

Inter Mediolan – 10
Real Madryt – 9
Atletico Madryt – 8
Liverpool, PSG – 7
Juventus, Barcelona, Milan – 6
Bayern, Manchester City, Tottenham, Lyon, Benfica – 4
Sevilla, Feyenoord, Napoli – 3

W mniejszej liczbie prowadził też mecze takich drużyn jak m.in. Lazio, Fiorentina, Manchester United, Roma, BVB, Ajax, Bayer Leverkusen, Lipsk, Atalanta, OM, FC Porto, Chelsea, Sporting, Galatasaray czy Arsenal. Dodajmy, że w zestawieniu nie są uwzględnione spotkaniach w ramach choćby Klubowych Mistrzostw Świata, gdzie dodatkowo dwukrotnie sędziował Realowi Madryt.

W 2013 sędziował swój pierwszy finał Pucharu Polski – pierwszy z dwóch meczów Śląska Wrocław z Legią Warszawa. Później jeszcze trzykrotnie prowadził mecz finałowy na Stadionie Narodowym.

W swojej europejskiej przygodzie był arbitrem kilku spotkań, które obrosły legendą. Na przykład w 2017 był rozjemcą pierwszego meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów, w którym PSG pokonało Barcelonę 4:0. Ten mecz był preludium do historii z rewanżu, gdzie Blaugrana po niesamowitej remontadzie zwyciężyła 6:1. Rok później w tej samej fazie na Marciniaka posypała się lawina krytyki po meczu Tottenham – Juventus (1:2), w którym nasz arbiter popełnił duże błędy. W 2023 roku sędziował w półfinale pogrom Realu Madryt przez Manchester City, kiedy podopieczni Pepa Guardioli wygrali 4:0. A w zeszłym sezonie niesamowite spotkania w 1/8 i 1/2 finału pomiędzy Atletico i Realem oraz Interem i Barceloną – w obu przypadkach były to rewanże. W derbach Madrytu arbiter miał absolutnie nietypową sytuację, gdy w konkursie jedenastek Julian Alvarez dwa razy dotknął piłkę – co dopiero – i to w wielkich kontrowersjach – wykazał VAR. Znowuż w pojedynku na Giuseppe Meazza widzieliśmy prawdziwy spektakl piłki. Gdy w 87. minucie Raphinia trafiał na 3:2 dla Barcelony, wydawało się, że jest pozamiatane. Wyrównał w doliczonym czasie Acerbi, a w dogrywce Nero-Azurri za sparwą Frattesiego przechyli szalę na swoją korzyść.

Szymon Marciniak od dekady prowadzi też mecze reprezentacji. Prowadził spotkania na Mistrzostwach Europy i Świata. W 2016 roku był rozjemcą meczów Hiszpania – Czechy, Islandia – Austria i Niemcy – Słowacja. Podczas Mundialu w Rosji sędziował spotkania Argentyna – Islandia i Niemcy – Szwecja z fenomenalnym trafieniem Kroosa w doliczonym czasie z rzutu wolnego. Na Mistrzostwach Świata w Katarze prowadził spotkania Francja – Dania i Argentyna – Australia, a na Euro 2024 Belgia – Rumunia i Szwajcaria – Włochy.

Na deser zostawiliśmy oczywiście największe sukcesy polskiego sędziego. Czyli sędziowane finały. Najpierw finał Klubowych Mistrzostw Świata 2024, w którym Manchester City pokonał Fliminense 4:0. City zapewniło sobie udział w turnieju poprzez wygranie Ligi Mistrzów w 2023 roku, który również prowadził polski sędzia – Anglicy pokonali Inter Mediolan 1:0 po golu Rodriego. No i nade wszystko mecz meczów, najważniejsze wydarzenie w czteroleciu światowej piłki, czyli finał Mistrzostw Świata 2022 w Katarze: Argentyna – Francja. Finał niebanalny, bo z dwoma golami Leo Messiego i hat-trickiem Kyliana Mbappe. Marciniak był świadkiem ukoronowania Leo Messiego jako najlepszego piłkarza w historii futbolu, zwieńczającego swoją piękną karierę tytułem Mistrza Świata.

Ma w swoim dorobku także prowadzone finały Cypru, Grecji i Albanii oraz Superpuchar Europy.

Przechodząc do spraw przyziemnych – w obecnym sezonie Marciniak prowadził cztery spotkania ekstraklasy, w których pokazał 16 żółtych kartek (średnio 4 na mecz) i ani jednej czerwonej. Podyktował jeden rzut karny – dla Pogoni w meczu z Arką.

Oficjalnie prowadził tylko jedno wspomniane spotkanie GKS Katowice, natomiast na uwagę zasługuje fakt, że Marciniak był gościem specjalnym i sędzią podczas turniejów Spodek Super Cup 2024 i 2025. W obecnym roku zrobił też rzecz niesamowitą – prowadząc mecz w Arabii Saudyjskiej wieczorem dzień przed turniejem, sobie tylko znanymi sposobami przemieścił się do Katowic, by w Spodku już być około godziny 15.00 zwartym i gotowym do pracy.

Będzie to pierwszy Klasyk Szymona Marciniaka, bo mimo wielu wybitnych spotkań, nie udało mu się jeszcze poprowadzić hiszpańskiego El Clasico pomiędzy Realem Madryt i Barceloną.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Nie wziąć do autobusu marudnej niechęci

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu Legii Warszawa z GKS Katowice tradycyjnie wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Edward Iordanescu i Rafał Górak. Poniżej prezentujemy główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole można znaleźć zapis audio całej konferencji prasowej.

Edward Iordanescu (trener Legii Warszawa):
Wierzę, że to zasłużone trzy punkty. Gratuluję zespołowi, że pokazali charakter. Wolałbym jednak wygrać do zera. Jedyna dobra rzecz, że mieliśmy dwóch zawodników w końcówce, którzy strzelili bramki. Ale GKS grał z dobrą intensywnością, natomiast w drugiej połowie to była ich jedyna szansa i wyrównali. Byłoby niesprawiedliwe, gdyby ten mecz zakończył się remisem. Najważniejsze są trzy punkty. Gratuluję moim piłkarzom tego wysiłku. To bardzo ważny moment. Teraz musimy odpocząć, bo za trzy dni mamy bardzo ważny mecz w Europie i chcemy powalczyć o awans.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Zdają sobie państwo sprawę, że gdy przegrywa się w 5. czy 7. minucie doliczonego czasu, to sportowej złości jest bardzo dużo. Nie zamierzam natomiast przepraszać za to, że graliśmy dobrze i zaklinać rzeczywistości i pochylać głowy. Będę wyciągał bardzo dużo dobrego, jeśli chodzi o morale mojego zespołu i tego, jak postawili się Legii, w jaki sposób grali i wykonywali zadania. Mogło się dużo więcej dla nas wydarzyć, niż się wydarzyło, a wydarzyło się to, że przegrywamy. Jednak nie zawsze tylko wynik trzeba brać do autobusu i taką marudną niechęć, że się przegrało. Taka jest piłka, ona czasem bardzo boli, czasem daje dużo szczęścia, też niejednokrotnie wygraliśmy w końcówce. Szkoda, bo byliśmy bardzo blisko, byliśmy solidni i zdyscyplinowani, mieliśmy swoje momenty i mogliśmy zdobyć nawet więcej bramek, gdyby ciut tej precyzji więcej było. Na razie na gorąco tak to odbieram, chcąc przygotowywać się do następnych spotkań, bo przed przerwą reprezentacyjną czekają nas trzy bardzo trudne spotkania i na bazie tego spotkania, chcemy być jak najlepiej przygotowani. Dzisiaj na pewno poboli i może być przykro, ale na bazie tego, jak drużyna się prezentowała, możemy z optymizmem patrzeć w przyszłość.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga