Te wspomnienia ograniczą się zaledwie do jednego meczu, bo tylko raz miałem okazję zawitać w Bełchatowie.
Było to dwa lata temu za kadencji Rafała Góraka. Po bardzo słabym meczu na Suchych Stawach z Okocimskim i utratą zwycięstwa w doliczonym czasie gry, GieKSa w kolejnym pojedynku pokonała Podbeskidzie u siebie w Pucharze Polski. W dobrych nastrojach i z bojowym nastawieniem udaliśmy się więc do Bełchatowa.
Pamiętam, że było bardzo słonecznie. Zadziwiła nas mikroskopijnych rozmiarów trybunka prasowa znajdująca się po jeden stronie boiska – gdzie poza miejscami dla prasy nie było już żadnych miejsc dla kibiców. To spowodowało pewne zawirowania z akredytacjami. Na szczęście w spokoju mogliśmy relacjonować mecz. GieKSa przegrała 0:5 (do tego Budziłek obronił rzut karny) i był to ostatni mecz Rafała Góraka. Niesamowita klęska doprowadziła do pożegnania się ze szkoleniowcem.
A po meczu? Policja zamknęła bramy i nie wypuszczała ludzi, bo chcieli wyłapać tych, co chyba odpalali race. Nie wypuszczali nawet dziennikarzy. Państwo policyjne tego wieczoru pokazało się w pełnej krasie.
Mamy nadzieję, że teraz będzie inaczej. Zarówno na boisku, jak i poza nim.
Marianoitaliano
3 września 2015 at 22:39
2 w napadzie musi Piekar zobaczyć
mobil
4 września 2015 at 01:34
A kto wówczas był sabotażystą-antybohaterem?
kibic
4 września 2015 at 09:35
ciekawe kogo teraz pozegnamy po meczu,najlatwiej kibicow bo na nich klubowi nie zalezy,liczy sie tylko kasa z miasta i paru darmozjadow przy niej