Dołącz do nas

Siatkówka

Z kim gra GieKSa? – Asseco Resovia Rzeszów

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Kto chciałby sobie przypomnieć lub zapoznać się z historią klubu z Rzeszowa, może to zrobić tutaj.

Bilans Resovii na tę chwilę nie jest jakiś zły – 17 wygranych i 5 porażek – ale do ich formy sportowej miano różne uwagi. Początek sezonu nie był jakiś olśniewający w wykonaniu rzeszowian. Po ośmiu kolejkach Resovia miała już na koncie 3 porażki i zajmowała dopiero piątą lokatę w tabeli. Właśnie w tej serii gier doznała sensacyjnej porażki z GKS-em 2:3 i to na własnym parkiecie, po czym trener tej drużyny Andrzej Kowal oddał się do dyspozycji zarządu klubu, ale pozostawiono tego szkoleniowca na swoim stanowisku. Od tego momentu nastąpiła znaczna poprawa gry, w skutek czego wicemistrz Polski odniósł aż 9 zwycięstw z rzędu. Ostatnia przegrana z Jastrzębskim była drugą w przeciągu pięciu spotkań, co pozwoliło trójce innych drużyn na dogonienie ich z punktami.

Kadra Resovii była budowana też z myślą na odegranie znaczącej roli w rozgrywkach Ligi Mistrzów, ale dotychczasowe występy przyniosły kibicom rzeszowskim duże rozczarowanie. Na pięć meczów grupowych udało się wygrać zaledwie 2 razy i awans do dalszej fazy LM z trzeciego miejsca w grupie jest jeszcze możliwy, ale muszą też poukładać się odpowiednio mecze w innych grupach. Z pięciu grup Ligi Mistrzów, tylko dwie ekipy z trzecich miejsc awansują dalej. Dwie przegrane z włoską drużyną Cucine Lube Civitanova były wkalkulowane, bo to jeden z faworytów tych rozgrywek. Natomiast męczarnie z Berlin Recycling Volleys – porażka i wygrana po tie-breakach – oraz drugie zwycięstwo po tie-breaku z czeską Duklą Liberec, to już raczej niemiła niespodzianka dla kibiców tej drużyny.

Rzeszowianie dysponują mocną, wyrównaną i szeroką kadrą, dlatego trener tego zespołu chętnie korzystał z rotacji w wyjściowej szóstce, co niekoniecznie wyszło temu zespołowi na dobre. Oczywiście niektóre zmiany były wymuszone kontuzjami. Dla przypomnienia, Kanadyjczyk Gavin Schmitt przyjechał do Polski kontuzjowany, którego na pozycji atakującego zastępował przyjmujący, Francuz Thibault Rossard. Rezerwowy atakujący, Niemiec Jochen Schoeps też dopiero co był, po niedawno zaleczonym urazie i nie wrócił jeszcze do optymalnej formy. Również środkowy Marcin Możdżonek zmagał się w pewnym okresie z kontuzją i nie występował, a Amerykanin Thomas Jaeschke wrócił do Rzeszowa dopiero po nowym roku, kończąc po igrzyskach olimpijskich swoją edukację i zagrał pierwszy raz w lidze dopiero w poprzedniej kolejce. I to na dodatek nie jako przyjmujący, ale atakujący zastępując ponownie niedysponowanego Gavina Schmitta. Od rundy rewanżowej wypożyczono przyjmującego, Dominika Depowskiego do beniaminka Espadonu Szczecin. Taka ilość zmian mogła mieć wpływ na formę i dyspozycję zespołu, aczkolwiek i tak rzeszowianie dysponują dużą siłą rażenia i mogli uniknąć kilku porażek, bo przecież prócz dwóch przegranych z Jastrzębskim Węglem, wpadki zdarzyły się w meczach z Cuprum, GKS-em oraz LOTOS-em.

Tak więc przed naszym GKS-em kolejna trudna przeprawa z dodatkowym smaczkiem, bo na pewno Resovia przyjedzie do Katowic podrażniona przegraną z naszym zespołem w pierwszej rundzie.

 

BILANS MECZÓW „U SIEBIE”; 11 spotkań – 26 punktów – w setach 30:13 – małe punkty 1004:868 – 9 zwycięstw (dwa po tie-breaku) i 2 porażki (jedna po tie-breaku)

BILANS MECZÓW „NA WYJEŹDZIE”; 11 spotkań – 24 punkty – w setach 27:13 – małe punkty 919:853 – 8 zwycięstw (jedno po tie-breaku) i 3 porażki (jedna po tie-breaku)

 

ŁĄCZNE STATYSTYKI MECZOWE  Asseco Resovii Rzeszów

Czas trwania spotkań – Resovia 2099;;
Ilość rozegranych setów – Resovia 83;  Wojtaszek 76, Nowakowski 74, Drzyzga 73, Perrin 69, Lemański 65, Ivović 64, Rossard 62, Możdżonek 60, Dryja 48, Schmitt 45, Tichacek 27, Schoeps 25, Winters 24, Masłowski 12, Depowski 6, Jaeschke 4, Karakuła 0.
Punkty zdobyte z błędów przeciwnika – Resovia 543;

Ilość zdobytych punktów – Resovia 1379;  Perrin 240, Rossard 229, Schmitt 209, Ivović 199, Nowakowski 140, Lemański 114, Możdżonek 66, Schoeps 47, Winters 39, Dryja 37, Drzyzga 35, Jaeschke 13, Tichacek 11.
Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki – Resovia 528;  Rossard 89, Perrin 88, Schmitt 77, Nowakowski 63, Ivović 62, Lemański 45, Możdżonek 24, Drzyzga 23, Schoeps 15, Dryja 14, Winters 14, Jaeschke 7, Tichacek 7.
Ilość punktów zdobytych po przyjęciu zagrywki – Resovia 851;  Perrin 152, Rossard 140, Ivović 137, Schmitt 132, Nowakowski 77, Lemański 69, Możdżonek 42, Schoeps 32, Winters 25, Dryja 23, Drzyzga 12, Jaeschke 6, Tichacek 4.
Bilans punktów zdobytych do straconych – Resovia 637;  Schmitt 131, Perrin 114, Rossard 105, Nowakowski 83, Ivović 76, Lemański 66, Możdżonek 46, Schoeps 21, Winters 15, Dryja 13, Tichacek 1, Jaeschke 0, Masłowski 0, Depowski -2, Drzyzga -12, Wojtaszek -20.

Ilość zagrywek – Resovia 1908;  Nowakowski 256, Drzyzga 233, Rossard 228, Perrin 220, Ivović 215, Lemański 198, Możdżonek 148, Schmitt 141, Dryja 96, Schoeps 57, Tichacek 50, Winters 49, Jaeschke 16, Depowski 1.
Ilość błędów na zagrywce – Resovia 360;  Rossard 55, Perrin 44, Drzyzga 43, Schmitt 43, Nowakowski 39, Ivović 38, Lemański 37, Dryja 20, Winters 10, Tichacek 9, Schoeps 9, Możdżonek 9, Jaeschke 3, Depowski 1.
Ilość asów serwisowych – Resovia 181;  Rossard 34, Nowakowski 25, Ivović 24, Perrin 21, Schmitt 18, Lemański 16, Drzyzga 11, Dryja 10, Możdżonek 9, Tichacek 6, Schoeps 4, Jaeschke 2, Winters 1.

Ilość przyjęć – Resovia 1410;  Ivović 375, Wojtaszek 347, Perrin 338, Rossard 171, Winters 85, Masłowski 48, Nowakowski 16, Lemański 6, Możdżonek 6, Drzyzga 5, Schmitt 4, Jaeschke 3, Dryja 3, Schoeps 2, Depowski 1.
Ilość błędów w przyjęciu – Resovia 104;  Ivović 34, Wojtaszek 20, Perrin 19, Rossard 16, Winters 8, Nowakowski 2, Lemański 2, Dryja 1, Schoeps 1, Schmitt 1.
Przyjęcie negatywne – Resovia 392;  Ivović 116, Perrin 99, Wojtaszek 80, Rossard 41, Winters 21, Masłowski 17, Nowakowski 5, Drzyzga 5, Lemański 2, Schmitt 2, Jaeschke 1, Dryja 1, Schoeps 1, Możdżonek 1.
Przyjęcie perfekcyjne – Resovia 310;  Wojtaszek 87, Ivović 84, Perrin 60, Rossard 44, Winters 20, Masłowski 11, Nowakowski 2, Dryja 1, Schmitt 1.
Procent przyjęcia perfekcyjnego – Resovia 22%;  Dryja 33%, Rossard 26%, Schmitt 25%, Wojtaszek 25%, Winters 24%, Masłowski 23%, Ivović 22%, Perrin 18%, Nowakowski 13%, Jaeschke 0%, Lemański 0%, Schoeps 0%, Drzyzga 0%, Depowski 0%, Możdżonek 0%.

Ilość ataków – Resovia 1980;  Perrin 436, Ivović 345, Rossard 332, Schmitt 289, Nowakowski 127, Lemański 114, Schoeps 94, Winters 74, Możdżonek 68, Dryja 35, Drzyzga 34, Jaeschke 28, Tichacek 3, Depowski 1.
Ilość błędów w ataku – Resovia 131;  Perrin 32, Rossard 19, Schmitt 19, Ivović 17, Nowakowski 9, Schoeps 8, Możdżonek 7, Lemański 6, Jaeschke 5, Winters 5, Tichacek 1, Dryja 1, Drzyzga 1, Depowski 1.
Ilość ataków zablokowanych – Resovia 147;  Ivović 34, Rossard 34, Perrin 31, Schmitt 15, Schoeps 8, Nowakowski 7, Jaeschke 5, Możdżonek 4, Lemański 3, Drzyzga 3, Dryja 2, Winters 1.
Ilość zdobytych punktów w ataku – Resovia 1023;  Perrin 200, Rossard 177, Schmitt 171, Ivović 164, Nowakowski 83, Lemański 68, Schoeps 43, Winters 35, Możdżonek 33, Dryja 23, Drzyzga 15, Jaeschke 10, Tichacek 1,
Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków – Resovia 52%;  Dryja 66%, Nowakowski 65%, Lemański 60%, Schmitt 59%, Rossard 53%, Możdżonek 49%, Ivović 48%, Winters 47%, Perrin 46%, Schoeps 46%, Drzyzga 44%, Jaeschke 36%, Tichacek 33%, Depowski 0%.

Ilość bloków punktowych – Resovia 175;  Nowakowski 32, Lemański 30, Możdżonek 24, Schmitt 20, Perrin 19, Rossard 18, Ivović 11, Drzyzga 9, Tichacek 4, Dryja 4, Winters 3, Jaeschke 1.
Ilość błędów dotknięcia siatki – Resovia 24;  Dryja 4, Możdżonek 4, Nowakowski 3, Lemański 3, Ivović 3, Rossard 3, Winters 2, Perrin 1, Schmitt 1.
Ilość tie-breaków (wygrany do przegranego) – Resovia (3-2);
MVP meczów – Resovia 17;  Schmitt 4, Ivović 3, Rossard 3, Drzyzga 2, Lemański 2, Perrin 1, Masłowski 1, Możdżonek 1.

 

Asseco Resovia Spółka Akcyjna
barwy: biało-czerwone
data założenia: 1937 (sekcja siatkarska)
adres: ul. Podpromie 10, III piętro
35-045 Rzeszów
hala: HWS Podpromie
ul. Podpromie 10, 35-045 Rzeszów

maskotka: wilk Soviak
Prezes: Bartosz Górski
Wiceprezes zarządu: Andrzej Gerlach
Dyrektor organizacyjny: Jarosław Gutowski

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

3 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

3 komentarze

  1. Avatar photo

    Bartosz

    20 lutego 2017 at 21:23

    witam serdecznie. Bardzo proszę o kontakt z osobą, która wyjaśni mi w jaki sposób po zarejestrowaniu na ForumGieKSy zwiększyć uprawnienia i móc pisać tematy

  2. Avatar photo

    kosa

    21 lutego 2017 at 10:04

    Bartosz musisz po prostu trochę poczekać. Admin aktywuje konta ręcznie i zajmuje to różną ilość czasu.

  3. Avatar photo

    lukasz

    21 lutego 2017 at 22:21

    Schoeps to niemiec a nie holender

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga