Po meczu z Chojnicami porozmawialiśmy z Lukasem Klemenzem. Oto co miał do powiedzenia nasz zawodnik.
GieKSa.pl: Lukas jakieś zatargi miałeś z Górskim, że tak bezpardonowo walczyliście o piłkę?
Klemenz: Jeśli dobrze pamiętam, to było to nasze pierwsze spotkanie. Taki jest urok pierwszej ligi, trzeba walczyć o swoje, by wygrywać i nikt nie odpuszczał. Wiadomo, że czasem ja przesadzałem, a czasem on, ale była to sportowa twarda walka.
Wydawało się, że będziesz musiał zejść z boiska z kontuzją, ale dotrwałeś do końca.
Były dwie – trzy minuty gdzie myślałem, by pokazać, że potrzebuje zmiany. Dostałem kolanem w pośladek, ale wytrzymałem do końca.
Kolejny mecz na zero z tyłu i kolejny dobry mecz, gdzie czyściliście wszystko z Mateuszem Kamińskim?
Nas to na pewno cieszy, bo jesienią tego brakowało. Kamyk jest ważnym ogniwem tego zespołu. Kto by nie grał, to trzymamy za siebie kciuki, bo trzeba pamiętać, że Tomasz Midzierski jako kapitan mimo, że nie gra, to daje nam dużo w szatni dobrego.
Lukas ty lubisz takie mecze, gdzie ciągle się coś dzieje pod twoją bramką? To pomaga w koncentracji?
Całą drugą połowę trzeba przeanalizować, bo nie da się cały czas bronić w każdym meczu. Musimy potrzymać piłkę dłużej z przodu i to nam na pewno pomoże. Dziś ich obrońca się trochę „zagrzał” – dostał czerwoną kartkę i nam teoretycznie było trochę łatwiej. Na końcu dobrze się stało, że Kędziora strzelił bramkę i zamknął mecz.