Po udanym rozpoczęciu fazy play-off od wyniku 5:2 w piątek, dzień później w Satelicie ponownie hokeiści GieKSy i Zagłębia Sosnowiec skrzyżowali kije. W składzie GieKSy zabrakło Macieja Kruczka i Santeriego Koponena, którzy nie dokończyli wczorajszego starcia, a ich miejsce zajęli Mykhailo Kovalchuk i Błazej Chodor. Mecz nr 2 ćwierćfinału fazy play-off rozpoczął się o 18:00.
Praktycznie w swojej pierwszej akcji Zagłębie zdołało zaskoczyć Murray’a – w 2. minucie Kozłowski uderzył spod niebieskiej, a nasz bramkarz zbyt późno dostrzegł krążek. W okolicy 5 minuty mocne strzały z nadgarstka, ale nieco zbyt mało precyzyjne oddali Marklund i Pasiut. Spory chaos na lodzie sprzyjał drużynie gości. Mieliśmy spory problem w tercji defensywnej z przeciwstawieniem się forczekingowi Zagłębia, a nasze ataki często kończyły się na niedokładnym podaniu. W 11. minucie karę za zahaczanie otrzymał Varttinen. Cudowne długie podanie od Murray’a otrzymał Fraszko i wykorzystując sytuację sam na sam dał nam wyrównanie podczas gry w osłabieniu. Tuż po powrocie do gry w pełnych składach najpierw w świetnej sytuacji spudłował Wanacki, a strzał Michalskiego zatrzymał się na parkanie Spesnego. GieKSa coraz intensywniej atakowała, ale niestety na pół minuty przed końcem tercji strzał Cooka został zablokowany tak, że Lindgren samotnie ruszył z krążkiem w stronę Murray’a i wygrał ten pojedynek, przez co na przerwę udaliśmy się z wynikiem 1:2.
Drugą odsłonę starcia rozpoczęliśmy od gry w osłabieniu, bo na koniec poprzedniej części karę otrzymał Iisakka. Po przetrwanej grze w 4 na 5 z atakiem ruszyła czwarta formacja, a strzał Cooka zatrzymał się na słupku. W 26. minucie na ławce kar wylądowali Krężołek i Varttinen. Sosnowiczanie znów skutecznie wybijali nas z rytmu, a w 31. minucie nasza defensywa ponownie dała się zaskoczyć. Niemi w sytuacji sam na sam położył Murray’a i backhandem przerzucił nad nim krążek. 5 minut później wydawało się, że będzie już 1:4 – przez dłuższą chwilę walczyliśmy pod bandą w tercji ofensywnej, ale gdy w końcu krążek został uwolniony, to doszło do tego w taki sposób, że Zagłębie ruszyło z kontrą, po której guma znalazła się w bramce, ta jednak chwilę wcześniej została ruszona. Gola jednak i tak straciliśmy – po chwili precyzyjnym strzałem swoją drugą bramkę zdobył Niemi. Po bardzo słabej w tercji, podczas której praktycznie nie mieliśmy sytuacji bramkowych, przegrywaliśmy 1:4.
W ostatnich 20 minutach musieliśmy oczywiście ruszyć do ataku i choć poprawiliśmy liczbę naszych strzałów, to jakości wciąż brakowało. Szukaliśmy możliwości przekierowania wrzutek z niebieskiej, ale krążek wciąż mijał słupki bramki Spesnego bądź trafiał prosto w niego. W 49. minucie guma wylądowała w jego bramce, ale sekundę wcześniej rozległ się gwizdek sędziego, gdyż Olsson zbyt agresywnie przepychał się z Kozłowskim i obaj otrzymali kary. Dopiero od 54. minuty pierwszy raz w tym meczu graliśmy w liczebnej przewadze. Lehtimaki z pierwszego krążka trafił w poprzeczkę. Później to my graliśmy w osłabieniu za nadmierną liczbę graczy na lodzie i było już praktycznie pewne, że w tym meczu nie zdołamy doprowadzić do wyrównania, choć spróbowaliśmy jeszcze manewru ze zdjęciem bramkarza i wzięliśmy czas. Zagłębie wygrało 4:1 i wiemy już, że ta rywalizacja potrwa co najmniej 5 meczów.
GKS Katowice – Zagłębie Sosnowiec 1:4 (1:2, 0:2, 0:0)
0:1 Tomasz Kozłowski (Valtteri Niemi) 1:22
1:1 Bartosz Fraszko (John Murray) 10:52 4/5
1:2 Riley Lindgren 19:35
1:3 Valtteri Niemi (Patryk Krężołek, Oskar Krawczyk) 30:27
1:4 Valtteri Niemi (Patryk Krężołek) 36:15
GKS Katowice: Murray (Kieler) – Delmas, Varttinen, Marklund, Pasiut ,Fraszko – Maciaś, Lebek, Iisakka, Monto, Olsson – Cook, Wanacki, Lehtimaki, Bepierszcz, Hitosato – Chodor, Kovalchuk, Sokay, Smal, Michalski.
Zagłębie Sosnowiec: Spesny (Szczepkowski) – Charvat, Saur, Szturc, Tyczyński, Krężołek – Naróg, Kotlorz, Salo, Valtola, Niemi – Andreikiv, Krawczyk, Dostalek, Nahunko, Lindgren – Sikora, Karasiński, Bernacki, Butsenko, Kozłowski.