Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Waleczny beniaminek nie dał rady Jagiellonii

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania fragmentów doniesień mediów na temat wczorajszego spotkania Jagiellonia Białystok – GKS Katowice 1:0 (1:0).

weszlo.com – Hat trick! Trzy niedzielne mecze z sędziowskimi kontrowersjami

Rzut karny za zagranie ręką w Niepołomicach, który był i zniknął. Potencjalne czerwone kartki dla Tudora Baluty i Artura Jędrzejczyka. Tak zaczęła się dla nas niedziela z Ekstraklasą. Jak się skończyła? Zablokowaniem ręką strzału Jagiellonii oraz zdemolowaniem łokciem w polu karnym piłkarza GKS Katowice. Wszystkie trzy mecze danego dnia z kontrowersjami — gratulacje, rzadki hat trick!

[…] Spotkanie w Białymstoku było kolejną odsłoną dyskusji o tym, kiedy ręka jest, kiedy jej nie ma i na co może pozwolić sobie rywal w walce o piłkę. Jak to z artystami (nawet gwizdka!) bywa, Wojciech Myć postanowił przedstawić nam swoją interpretację tych zagadnień.

Na powyższym obrazku widzimy Marcina Wasielewskiego, który blokuje ręką strzał Jesusa Imaza. Sytuacja była niezła, o czym świadczy fakt, że odbita piłka wylądowała na poprzeczce. Strzał zmierzał więc w światło bramki i mógł skończyć się golem — mógł, lecz na drodze stanął naładowany jak karabin triceps zawodnika GKS Katowice.

Niżej znajdziemy inną sytuację z udziałem wielkiego jak szafa piłkarza GieKSy. Oskara Repkę niełatwo zatrzymać, zwłaszcza w bezpośrednim pojedynku o piłkę. Norbertowi Wojtuszkowi ta sztuka się udała, ale nie ma co ukrywać — przy wydatnej pomocy łokcia, który wylądował na szczęce pomocnika przeciwnej drużyny.

Repce chwilę zajęło dojście do siebie i wcale mu się nie dziwimy. Zwykle w takich sytuacjach zasada jest prosta: faul, żółta kartka. Tym razem tak jednak nie było. Przy obecnej formie naszych arbitrów zostaje gorzko zażartować, że nawet jeśli sędzia w Białymstoku się pomylił, to przynajmniej sprawiedliwie — po razie w każdą stronę.

Zostawmy jednak ten drażliwy temat i zajmijmy się sprawą równie ważką — Jagiellonia stała się dziś drużyną kompletną! Skąd ten komplement? Gol Tarasa Romanczuka był pierwszym strzelonym przez ekipę Adriana Siemieńca po rzucie rożnym w tym sezonie. Statystyki były dla białostoczan niechlubne, bo jako jedyni w lidze nie zdołali zaskoczyć rywala w ten sposób, mimo że okazji nie brakowało — xG Jagi po kornerach było ciut, ciut niższe niż średnia ligowa.

Bramki jednak nie przychodziły, aż do teraz. Jarosław Kubicki wrzucił piłkę na bliższy słupek, Jesus Imaz podanie przedłużył i piłka trafiła w nogę Martena Kuuska. Trafiła tak, że Estończyk przypadkiem wyłożył ją Romanczukowi, który nie miał prawa się pomylić. Gol więc był częściowo szczęśliwy, ale tylko częściowo. Zabawne jednak, że pierwszy gol Jagielloni po rzucie rożnym przydarzył się w meczu z GKS Katowice, który… broni kornerów najlepiej w lidze, zaraz za Lechem Poznań.

Chichot losu, bardzo dla Jagiellonii pomocny, bo o ile pierwsze czterdzieści pięć minut nie sugerowało, że GieKSa postawi się mistrzowi Polski, tak zmiany Rafała Góraka i upływający czas sprawiły, że walka o punkty stała się nieco bardziej wyrównana. Po strzale głową Dawida Drachala świetnie interweniował Sławomir Abramowicz, Filip Szymczak oddał płaski strzał, który minął słupek, Wasielewski nie trafił w bramkę z ostrego kąta, Borja Galan nieznacznie chybił po centrze Alana Czerwińskiego.

No, kilka szans goście mieli. Jagiellonia spuściła natomiast z tonu. Do przerwy gola najczęściej szukał Oskar Pietuszewski, jednak obijał rywali, jakby grał w Pinball. Podobnie zresztą Romaczuk — niektórzy już widzieli piłkę w siatce, gdy jego próbę zablokował Kuusk.

Po zmianie stron najlepszą szansę miał z kolei rozkręcający się z tygodnia na tydzień Darko Czurlinow, który ustrzelił poprzeczkę. Druga bramka więc nie wpadła, można było lekko drżeć o wynik, ale na koniec białostoczanie dotrzymują kroku Lechowi Poznań — to wciąż tylko dwa punkty różnicy przy łączeniu ligi z pucharami.

gol24.pl – Waleczny beniaminek nie dał rady Jagiellonii Białystok. Duma Podlasia wymęczyła zwycięstwo

Jagiellonia Białystok wygrała skromnie z solidnym walczącym beniaminkiem, GKS Katowice w 23. kolejce PKO Ekstraklasy. U siebie przy Słonecznej zadecydował gol Tarasa Romanczuka. Choć w końcówce to podopieczni trenera Rafała Góraka przeważali i umieścili nawet piłkę w siatce to nie zdołali odwrócić losów meczu. Jagiellonia stała się wiceliderem tabeli.

Ciekawie było w pierwszej połowie ostatniego niedzielnego meczu 23. kolejki PKO Ekstraklasy.

Głównie za sprawą niewykorzystanych dwóch szans Tarasa Romanczuka, który raz uderzył z półwoleja nad poprzeczką bramki strzeżonej przez Dawida Kudłę. Drugim razem Polak ukraińskiego pochodzenia strzelił już w światło bramki, ale na linii strzału stanął rywal. Znów Dawid Kudła zatem nie musiał nawet interweniować, a Jagiellonii przyznano rzut rożny.

Do trzech razy sztuka. Romanczuk dopadł do piłki po wrzutce w pole karne i pechowej interwencji golkipera katowickiego beniaminka. Polak z zimną krwią (po uderzeniu głową) wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Wcześniej, szansę na gola miał Jesus Imaz, który strzelał w poprzeczkę po rykoszecie obrońcy.

Akcje przyjezdnych z Katowic starał się napędzać niezwykle aktywny Bartosz Nowak na skrzydle. Jednakże, jego dośrodkowania mijały kolegów, którzy nie nadążyli wyraźnie za wrzutkami w szesnastkę. Podopieczni trenera Rafała Góraka ograniczeni byli w pierwszej połowie do kontr i po jednej z nich przestrzelił Sebastian Bergier. Piłkarza w drugiej odsłonie zmienił wypożyczony z Lecha Poznań, Filip Szymczak

Pojawił się też Dawid Drachal (wypożyczony z Rakowa Częstochowa) na boisku w barwach GieKSy. 20-latek z Radomia postraszył Sławomira Abramowicza koło 60 minuty, kiedy strzelał głową. Chwilę później, sytuację zaprzepaścił Filip Szymczak po dograniu Borjy Galana.

bialystokonline.pl – Wymęczone zwycięstwo Jagiellonii. Mistrzowie Polski znów pokazali dwie twarze

Duma Podlasia pokonała w niedzielny (2.03) wieczór GKS Katowice, ale zrobiła to w kiepskim stylu. W pierwszej połowie przewaga Jagi była wyraźna, jednak po zmianie stron na murawie Chorten Areny dominowali rywale.

[…] Domowa potyczka z beniaminkiem, który już raz pokonał w tym sezonie mistrzów kraju, rozpoczęła się od niecelnego uderzenia 16-letniego Oskara Pietuszewskiego, który zastąpił na lewym skrzydle Darko Churlinova, a niedługo potem Jagiellonia w iście barceloński sposób rozklepała defensywę GKS-u, ale efektowna wymiana podań w okolicach pola karnego nie zakończyła się strzałem na bramkę Dawida Kudły.

Początek meczu był w wykonaniu białostoczan niezły, gdyż w kolejnych minutach nadal nacierali gospodarze, lecz pierwsza próba Romanczuka nie zmusiła golkipera gości do interwencji, podobnie zresztą jak i uderzenie numer dwa kapitana Dumy Podlasia. Najpierw defensywny pomocnik huknął niecelnie, a następnie futbolówka po strzale Tarasa trafiła w jednego z rywali.

Podopieczni Adriana Siemieńca mieli przewagę, posiadali inicjatywę, lecz defensywa beniaminka skapitulować nie chciała. W pierwszym dwóch kwadransach najbliżej gola Jagiellonia była w 30. minucie. Wtedy to kontra mistrzów Polski zakończyła się uderzeniem Jesusa Imaza, po którym piłka obiła poprzeczkę.

GKS bronił się dobrze, ale do przerwy czystego konta zespół z Katowic utrzymać nie zdołał. Wprawdzie z akcji Żółto-Czerwoni nie potrafili pokonać bramkarza gości, jednak mistrzom Polski na pomoc przyszedł stały fragment gry. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i niepewnej interwencji na linii w wykonaniu Martena Kuuska futbolówkę do siatki z najbliższej odległości zapakował powracający w niedzielę do wyjściowego składu Taras Romanczuk.

W końcówce pierwszej połowy celny strzał z obrębu szesnastki oddał jeszcze Afimico Pululu, ale Dawid Kudła z próbą napastnika Jagi sobie poradził.

Zaraz po wyjściu z szatni obraz gry się nie zmienił. Nadal większą jakością charakteryzowali się gospodarze i to oni na murawie Chorten Areny dominowali, choć w 55. minucie to GKS dosyć mocno postraszył Dumę Podlasia. Zagrożenie stworzył Filip Szymczak, który oddał płaski strzał zza szesnastki i pomylił się naprawdę niewiele. Niedługo potem w boczną siatkę z ostrego kąta trafił jeszcze Wasielewski, po czym w kolejnej akcji ten sam zawodnik uderzył jeszcze raz, ale dobrze spisał się Sławomir Abramowicz.

W każdym razie beniaminek przycisnął i zaczął radzić sobie coraz pewniej, zaś Jaga ewidentnie zaciągnęła ręczny. To sprawiło, że końcówka meczu była bardzo nerwowa. Tak na dobrą sprawę Żółto-Czerwoni na ataki GKS-u odpowiedzieli dopiero w 79. minucie, kiedy to z niezłej pozycji Tomas Silva posłał piłkę wysoko w trybuny. Ten zryw pobudził jednak Jagiellończyków, którzy chwilę później obili poprzeczkę, konkretnie uczynił to Darko Churlinov, a potem nieco częściej gościli w polu karnym rywala.

Wydawało się zatem, że mistrzowie kraju zaczęli odzyskiwać kontrolę, a tymczasem futbolówkę do bramki zapakowali przyjezdni. Na szczęście trafienie Galana nie zostało uznane, bo chwilę wcześniej staranowany na 7. metrze został Sławomir Abramowicz, dzięki czemu Duma Podlasia, mimo wielkich kłopotów, nie wypuściła z rąk zwycięstwa.

dziennikzachodni.pl – GKS Katowice w Białymstoku napędził mistrzom strachu. Kibice mogą być dumni po porażce 0:1

Mistrzowie Polski na własnym boisku wyrównali rachunki za porażkę w Katowicach, ale GKS pokazał się z dobrej strony i w drugiej połowie miał szansę na wyrównanie.

Jagiellonia Białystok była pierwszym zespołem, którego beniaminek z Katowic pokonał na Bukowej po powrocie do Ekstraklasy. Wyjazdowe spotkanie zapowiadało się więc frapująco, bo zespół Adriana Siemieńca walczy o obronę tytułu mistrzowskiego, znakomicie jednocześnie spisując się w europucharze.

W pierwszej połowie po mniej więcej trzydziestu bardzo wyrównanych minutach Jagiellonia osiągnęła przewagę. Szybko ją podkreśliła strzelonym golem, przy którym błąd popełnił Marten Kuusk wybijając piłkę z linii bramkowej wprost na głowę Tarasa Romanczuka.

W przerwie Rafał Górak zagrał va banque i dokonał trzech zmian. Zmianie uległa też gra jego zespołu, który przejął środek boiska i był blisko doprowadzenia do remisu. W 88 minucie piłka nawet wpadła do białostockiej siatki, jednak akcję zepsuł Oskar Repka, który sfaulował Sławomira Abramowicza już po tym, jak bramkarz gospodarzy źle interweniował, co pozwoliło na celny strzał Borji Galanowi.

jagiellonia.net – Ciężki mecz i ważne trzy punkty

[…] W niedzielny wieczór, przy ponad 14 tysięcznej publiczności i Ultrze wypełnionej do ostatniego krzesełka mieliśmy okazję zobaczyć mecz z GKSem Katowice. Przyjezdnych dopingowała w efektowny sposób liczna grupa kibiców z Katowic.

To było mecz z gatunku łamaków i takich, które trzeba wygrać, przy mniejszym myśleniu o stylu. I tak też było. Było to bardzo wyczerpujące fizycznie widowisko. Oba zespoły zagrały twardą piłkę i przebiegły po około 117 kilometrów co mówi dużo o intensywności zawodów.

Piłkarsko nie było to porywające widowisko. Początek pierwszej połowy to próby gości do narzucenia swojej filozofii gry. Kiedy to nie przyniosło skutku, Jagiellonia pokazała, że jest klasową drużyną. Kilka ciekawych kombinacyjnych akcji, które mogły się podobać. Brakowało jedynie strzałów.

[…] Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Jagiellonia mozolnie budowała akcje w ofensywie, ale brakowało trochę, aby strzelić na 2:0 i uspokoić mecz. W 56. minucie meczu było bardzo blisko. Przy kontrze 3 na 1 obrońca GKSu w ostatniej chwili wybił piłkę Mikiemu Villarowi spod nóg. W 79. minucie meczu Tomas Silva dostał idealne podanie od Fadigi, ale strzał był wyjątkowo niecelny. Trzy minuty później Darko Churlinov huknął z półdystansu w swoim stylu, ale jego strzał wylądował na poprzeczce. W 88. minucie padła bramka dla gości, ale na całe szczęście dla Jagiellonii, nieuznana. W polu karnym faulowany był Sławomir Abramowicz.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Brytyjskie docinki

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Znów można powiedzieć „jak ten czas leci”… Dopiero co rywalizowaliśmy z Motorem na zapleczu ekstraklasy, a przecież już mecz w elicie jest dla nas tak odległy, bo miał miejsce w środku lata. Wtedy obie ekipy dopiero raczkowały w ekstraklasie, szersza publiczność dopiero poznawała, na co stać piłkarzy Rafała Góraka i Mateusza Stolarskiego. I to był jeszcze moment, w którym obie ekipy nie pokazały tego, co najlepsze w rundzie jesiennej, choć faktem jest, że zaprezentowały się przyzwoicie i wstydu nie przyniosły. GieKSa miała na koncie zwycięstwo w Mielcu, Motor w Gdańsku.

Spotkanie zostało zakwalifikowane do Super Piątku, co przecież w ramówce Canal Plus jest całkiem konkretną nobilitacją. I… było to widowisko z gatunku tych, że oczy bolał czy tam krwawiły, jak to mówi trener Jacek Zieliński. Bezbramkowy remis, gra nieatrakcyjna dla widza, no i jeszcze fura szczęścia po naszej stronie, bo VAR nie uznał gola Ndiayie, a potem okazało się, że jednak bramka była prawidłowa, co wielokrotnie na antenach Canal Plus przypominali komentatorzy podczas różnych meczów.

Potem jednak obie ekipy wystrzeliły. GieKSa wcześniej, Motor później. O beniaminkach zaczęło się mówić dobrze i ciepło. Choć na początku o GKS bardziej, co bolało nieco szkoleniowca lublinian, który czuł, że jego zespołu się nie docenia, a przecież też gra bardzo dobrze. Przy okazji była to lekka szpileczka wbita naszemu klubowi. Potem za grą Motoru poszły wyniki i rzeczywiście piłkarska Polska zaczęła się zachwycać ekipą z Lubelszczyzny. Motor dużo strzelał i dużo tracił, ale wychodziło na plus. Wrażenie zrobiło zwycięstwo w Poznaniu, a potem cztery wygrane z rzędu i remis na koniec w Częstochowie. Tak – tutaj już trener Stolarski na pewno był „dopieszczony” (cytat z Rafała Dębińskiego), a komentatorzy zaczęli się rozpływać nad grą tego zespołu.

GieKSa natomiast – kilka punktów za Motorem w tabeli – ale jednak te swoje punkciki ciułała, czasem wygrywając, czasem przegrywając. Jesień ostatecznie skończyła się tak, że o Motorze było głośno, o naszym zespole natomiast… bardzo cicho. Trochę tak, jakby stał się przezroczysty. Nasi zawodnicy nie trafiali ani do jedenastek kolejki czy rundy, ani do najgorszych jedenastek. Staliśmy się typowym średniakiem w tabeli i nawet spektakularne przecież mecze – jak choćby ten z Cracovią – jakoś specjalnie nie poruszały serc dziennikarzy sportowych. Wszyscy zapatrzeni byli w ekipę z Lublina – cel trenera Stolarskiego został osiągnięty.

Obie drużyny jeszcze mogły się spotkać na jesieni – w meczu przy Bukowej – gdyby Motor nie przegrał z Unią Skierniewice w Pucharze Polski. Tymczasem lublinianie „oddali” nam tego rywala, spowodowali, że zamiast u siebie, graliśmy kolejny mecz pucharowy na wyjeździe i… też z tą Unią przerżnęliśmy. Można więc powiedzieć, że Kamil Socha, opiekun Unii, pogodził obu beniaminków i ze swoim trzecioligowym zespołem dał dwóm drużynom z ekstraklasy lekcję pokory.

Wszystko to idzie w zapomnienie w obliczu poniedziałkowego meczu, bo właśnie ze względu na wypowiedź trenera Stolarskiego, jest to mecz z podtekstem. Jak widać w wielu wypowiedziach kibiców GKS, fani z Bukowej o tym pamiętają i podchodzą do tej sprawy ambicjonalnie. Jak to kibice, takie smaczki zawsze dodają kolorytu piłce nożnej. Nasz trener odżegnuje się od analizowania, który beniaminek jest lepszy czy gorszy – i dobrze, niech drużyna robi swoje i gra jak najlepiej. Jak pokazał cały poprzedni rok, skupienie się tylko na meritum, czyli metodycznej pracy piłkarskiej i niezajmowanie się rzeczami dookoła, dało pozytywny skutek. Natomiast cała zabawa dla kibiców polega na tych niuansach okołomeczowych.

Trochę też nawiązując do wypowiedzi szkoleniowca o „wyspiarskim meczu” z Piastem, trzeba powiedzieć, że takie przepychanki słowne, animozje, wypominanie sobie wywiadów i wypowiedzi rywali, nawiązywanie do tego, również w przyśpiewkach na trybunach to coś brytyjskiego tak bardzo, że nie ma nic bardziej brytyjskiego. Więc i my ludzie z Bukowej, z tego „brytyjskiego stadionu”, na co przecież zwracał uwagę niegdyś również Adam Nawałka, a nasz fotoreporter Kazik zrobił fenomenalne zdjęcie podczas ostatniego meczu, chcemy w tych wymianach uprzejmości i sprawach ambicjonalnych uczestniczyć. Z klasą (a niektórzy czasami bez), ale z emocjami nie tylko boiskowymi.

Poniedziałkowe spotkanie będzie idealną okazją do kolejnych dyskusji na temat, który to beniaminek lepiej sobie radzi. I mieć okazję do docinek. Przy czym i tak jest to takie docinanie bez większego antagonizmu, bo przecież jest coś, co łączy kibiców GieKSy i Motoru bardziej niż kogokolwiek innego.

Arka Gdynia.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Derby z Górnikiem w niedzielę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Departament Logistyki Rozgrywek opublikował terminarz 26. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy.

GieKSa swój mecz z Górnikiem rozegra w niedzielę 30 marca o godzinie 17:30. Poprzednie spotkanie z drużyną z Zabrza zakończyło się wynikiem 0:3, a gole zdobywali dwukrotnie Podolski (4 i 64) oraz Josema (48). Będzie to pierwsze spotkane na nowym stadionie. 

26. kolejka:

28 marca (piątek)

Piast Gliwice – Widzew Łódź, godz. 18:00
Legia Warszawa – Pogoń Szczecin, godz. 20:30

29 marca (sobota)

Cracovia – Puszcza Niepołomice, godz. 14:45
Lechia Gdańsk – Jagiellonia Białystok, godz. 17:30
Śląsk Wrocław – Lech Poznań, godz. 20:15

30 marca (niedziela)

Korona Kielce – Radomiak Radom, godz. 12:15
Motor Lublin – Stal Mielec, godz. 14:45
GKS Katowice – Górnik Zabrze, godz. 17:30

31 marca (poniedziałek)

Zagłębie Lubin – Raków Częstochowa, godz. 19:00

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

LIVE: Motor Lublin – GKS Katowice 3:2

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

23.02.2025 Lublin
Motor Lublin – GKS Katowice 3:2
Bramki: Ceglarz (15), Van Hoeven (21), Mraz (57) – Bergier (8), Galan (51)
Motor: Rosa – Wójcik (76. Stolarski), Najemski, Matthys, Palacz, Łabojko (59. Wełniak), Scalet, Wolski (87. Caliskaner), Ceglarz, Mraz (59. Sefer), Van Hoeven (76. Król).
GKS: Kudła – Wasielewski (76. Gruszkowski), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (76. Klemenz), Galan – Kowalczyk, Repka, Nowak (87. Mak), Błąd (56. Szymczak) – Bergier (76. Drachal).
Ż.kartki: Van Hoeven, Wójcik, Stolarski – Kuusk, Galan, Szymczak
Cz.kartki:
Sędzia: Damian Kos (Gdańsk)
Widzów: 11856

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga