Dołącz do nas

Siatkówka

Siatkarska krótka przesunięta – Wielka szkoda straconego punktu

Avatar photo

Opublikowany

dnia

STATYSTYKI MECZOWE GKS-u

Czas trwania spotkania – Mecz GKS-u z AZS-em trwał 114 minut, z czego I set 21 min. – II set 25 min. – III set 27 min. – IV set 28 min. – V set 13 min.
Punkty zdobyte z błędów przeciwnika – GKS 31

Ilość zdobytych punktów – GKS 77: Butryn 25, Kalembka 12, Błoński 10, Krulicki 9, Kapelus 9, Sobański 9, Falaschi 2, Stelmach 1.
Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki – GKS 34: Butryn 10, Kalembka 8, Krulicki 5, Sobański 5, Błoński 3, Kapelus 2, Stelmach 1.
Bilans punktów zdobytych do straconych – GKS 40: Butryn 14, Krulicki 7, Kalembka 7, Kapelus 6, Błoński 4, Sobański 4, Falaschi 1, Pietraszko -1, Mariański -2.

Ilość zagrywek – GKS 108: Kalembka 21, Butryn 21, Krulicki 19, Falaschi 17, Kapelus 11, Błoński 8, Sobański 8, Stelmach 2, Pietraszko 1.
Ilość błędów na zagrywce – GKS 13: Butryn 3, Błoński 3, Kalembka 3, Kapelus 1, Pietraszko 1, Stelmach 1, Sobański 1.
Ilość asów serwisowych – GKS 6: Kalembka 3, Butryn 3..

Ilość przyjęć – GKS 73: Kapelus 23, Mariański 22, Sobański 14, Błoński 9, Krulicki 2, Stelmach 2, Kalembka 1.
Ilość błędów w przyjęciu – GKS 6: Sobański 3, Mariański 2, Błoński 1.
Procent przyjęcia dokładnego (perfekcyjne oraz dobre) – GKS 49%: Krulicki 100%, Kalembka 100%, Mariański 59%, Sobański 50%, Kapelus 43%, Błoński 33%, Stelmach 0%.
Procent przyjęcia perfekcyjnego – GKS 18%: Kalembka 100%, Krulicki 50%, Mariański 32%, Sobański 14%, Kapelus 9%, Błoński 0%, Stelmach 0%.

Ilość ataków – GKS 125: Butryn 41, Kapelus 27, Błoński 18, Krulicki 15, Sobański 13, Kalembka 6, Falaschi 3, Van Walle 2.
Ilość błędów w ataku – GKS 8: Butryn 4, Kapelus 2, Krulicki 1, Błoński 1.
Ilość ataków zablokowanych – GKS 10: Butryn 4, Kalembka 2, Krulicki 1, Falaschi 1, Błoński 1, Sobański 1.
Ilość zdobytych punktów w ataku – GKS 59: Butryn 20, Błoński 10, Kapelus 9, Sobański 8, Krulicki 7, Kalembka 3, Falaschi 2.
Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków – GKS 47%: Falaschi 67%, Sobański 62%, Błoński 56%, Kalembka 50%, Butryn 49%, Krulicki 47%, Kapelus 33%, Van Walle 0%.

Ilość bloków punktowych – GKS 12: Kalembka 6, Krulicki 2, Butryn 2, Stelmach 1, Sobański 1.

 

Pierwszy set meczu w Częstochowie pod pełną kontrolą naszego zespołu. Od stanu remisowego po 3 wszedł na zagrywkę Tomasz Kalembka i GKS zdobył 5 punktów z rzędu (3:8). I od tego momentu gospodarze się już nie podnieśli, a GieKSa górowała nad przeciwnikiem elementami siatkarskimi i systematycznie powiększała przewagę, która największą wartość osiągnęła przy wyniku 10:21 oraz 12:23. To była prawdziwa rzeź niewiniątek! Skuteczność w ataku GKS miał na poziomie 52%, a AZS 38% – wynikowo wyliczono tylko 12:11 na naszą korzyść. Katowiczanie mieli 2 asy serwisowe i 3 punktowe bloki, natomiast częstochowianie… zero. Błędy własne – GKS tylko 3, a AZS 8 – tak powinno być w każdym secie. Przyjęcie – dokładne na poziomie 70% do 36%, a perfekcyjne na poziomie 20% do 14% – na korzyść GieKSy, szkoda, że tak rzadko ono wygląda. Punkty rozłożyły się na całą drużynę, a najwięcej oczek zdobył Sobański, bo 5.

Druga partia zaczęła się podobnie jak pierwsza, z tym że największa przewaga GKS-u wyniosła 5 oczek (7:12). Nasi siatkarze wciąż utrzymywali dobry poziom gry i co za tym idzie także wynik (16:19). Do czasu, niestety. Od tego momentu gospodarze zaczęli lepiej zagrywać i nasza gra kompletnie się posypała, do końca tej partii zdobyliśmy zaledwie 2 punkty, to mówi w zasadzie wszystko. Skuteczność się wyrównała pod względem procentowym, natomiast punktowo straciliśmy kilka oczek – atak 43% do 44% na korzyść AZS-u, a punktowo zliczono 10:14. W asach i blokach wciąż mieliśmy lekką przewagę – razem w tych elementach 6:5 dla GKS-u. Błędy własne – 6 u katowiczan, a 5 u gospodarzy. Przyjęcie już nie na tak wysokim procencie, ale i tak było dobre i lepsze od rywali – dokładne na poziomie 53% do 47%, a perfekcyjne na poziomie 26% do 16%. Zdobywanie punktów znów rozłożyło się na całą drużynę i znów trzeba wyróżnić Sobańskiego, który miał 60% skuteczność.

Początek trzeciego seta nie był najlepszy w naszym wykonaniu i przegrywaliśmy już dwoma punktami (10:8). Od tego momentu nasza gra wróciła na dobry i równy poziom, wystarczy nadmienić, że do końca tej partii, mieliśmy tylko 2 błędy własne! Cały ten czas GKS miał dwa lub trzy punkty więcej od AZS-u i utrzymał to prowadzenie do zamknięcia seta. W ataku skutecznością pobiliśmy gospodarzy – 50% do 37%, a w punktach aż 17:10 dla GKS-u. W asach i blokach tym razem nasza strata – razem 2:6 dla AZS-u. Błędy własne na remis – po 6. W przyjęciu straciliśmy przewagę – dokładne na poziomie 44% do 48%, a perfekcyjne na poziomie 11% do 33%. W ataku całą grę trzymał Butryn – 10 punktów, na 14 ataków skończył 9 (czyli 64%) plus as serwisowy.

Czwarty set zaczął się świetnie, bo od prowadzenia 0:3, ale szybko częstochowianie nadrobili wynik i wyszli na niewielkie prowadzenie, a GKS gonił rezultat i gonił, raz nawet był remi po 13. W końcu gospodarze odskoczyli na cztery oczka (20:16) i już nie udało się nawiązać wyrównanej walki. Skuteczność wciąż była lepsza po naszej stronie – 42% do 33%, a wynikowo wyliczono 13:11. W asach i blokach zacięliśmy się kompletnie przegrywając w tych elementach 1:5. Błędy własne, tym razem stanowczo za dużo – GKS miał 9, przy 8 AZS-u. Przyjęcie z kolei coraz słabsze w wykonaniu naszych siatkarzy – dokładne na poziomie 32% do 52%, a perfekcyjne na poziomie 16% do 24%. Punktowali praktycznie tylko Błoński oraz Butryn, odpowiednio 6 oraz 5 oczek, z tym że Michał miał 67% skuteczności (na 9 ataków), a Karol tylko 38% (na 13 ataków).

Tie-break z lekką przewagą i kontrolą GKS-u. Gospodarze prowadzili tylko raz (przy wyniku 1:0), a remis był tylko trzykrotnie i też na samym początku, do stanu po 3. AZS ostatni punkt po własnej skutecznej akcji zdobył przy rezultacie 8:9, to pokazuje naszą przewagę w decydujących fragmentach spotkania. Skuteczność w ataku procentowo na remis, bo po 50%, ale w punktach 7:5 dla GKS-u. GieKSa miała jednego asa oraz trzy bloki, a AZS… zero. Błędy własne GKS miał 5, a gospodarze 4. W przyjęciu wróciliśmy do wartości z pierwszego seta – dokładne na poziomie 71% do 33%, a perfekcyjne na poziomie 14% do 0%! A punktowanie ponownie rozłożyło się na całą drużynę, a najlepiej wypadł Kapelus, który miał 60% skuteczności.

Ogólnie szkoda straconego punktu. Po znakomitym pierwszym secie, w drugim GKS utrzymywał dobrą grę do wyniku 16:19 i niestety daliśmy się odbudować przeciwnikom i w kolejnych partiach już nie było tak łatwo jak na początku. Nie lubię gdybać, ale gdyby drugą partię wygrała GieKSa, to śmiem twierdzić, że mecz zakończyłby się w trzech setach. A tak… szkoda. Skuteczność w ataku mieliśmy lepszą od rywali – 47% do 39% – w punktach 59:51. Asy serwisowe na remis 6:6, a bloki punktowe 12:10 dla GKS-u. Błędy własne – GKS miał 29, a AZS 31 i nawet jak na pięć setów deczko za dużo. Przyjęcie troszkę lepsze od rywali – dokładne na poziomie 49% do 44%, a perfekcyjne na poziomie 18% do 19%. Zdobyte punkty po własnych akcjach, tu nasza spora przewaga, bo 77:67. MVP tego meczu Tomasz Kalembka zdobył 12 punktów, z czego tylko 3 atakiem, za to aż 6 blokiem i 3 asami serwisowymi. Najwięcej punktów zdobył Karol Butryn 25 – na 41 ataków skończył 20 (czyli 49%), do tego miał 3 asy i 2 bloki.

 

ŁĄCZNE STATYSTYKI MECZOWE GKS-u – po 20 meczach  (76 setów)

Czas trwania spotkań – Mecze GKS-u z trwały 1923 minut, z czego I set 523 min. – II set 521 min. – III set 524 min. – IV set 250 min. – V set 105 min.
Punkty zdobyte z błędów przeciwnika – GKS 481: zagrywka 295, atak 116, siatka + inne 70.
Punkty oddane przez błędy własne – GKS 511: zagrywka 322, atak 135, siatka 22, inne 32.

Ilość zdobytych punktów – GKS 1178: Butryn 251, Kapelus 239, Sobański 144, Kalembka 139, Van Walle 134, Krulicki 123, Błoński 78, Falaschi 34, Pietraszko 29, Stelmach 4, Fijałek 3.
Ilość zdobytych punktów w fazie zagrywki – GKS 395: Butryn 84, Kapelus 63, Kalembka 60, Sobański 44, Krulicki 43, Van Walle 37, Błoński 35, Falaschi 14, Pietraszko 11, Stelmach 3, Fijałek 1.
Ilość punktów zdobytych po przyjęciu zagrywki – GKS 783: Kapelus 176, Butryn 167, Sobański 100, Van Walle 97, Krulicki 80, Kalembka 79, Błoński 43, Falaschi 20, Pietraszko 18, Fijałek 2, Stelmach 1.
Bilans punktów zdobytych do straconych – GKS 447: Butryn 121, Kapelus 119, Van Walle 73, Krulicki 62, Kalembka 55, Sobański 18, Falaschi 15, Błoński 14, Pietraszko 4, Stelmach 2, Fijałek -7, Stańczak -14, Mariański -15.

Ilość zagrywek – GKS 1660: Kalembka 258, Krulicki 246, Kapelus 235, Sobański 200, Falaschi 190, Butryn 190, Van Walle 138, Błoński 109, Pietraszko 60, Fijałek 26, Stelmach 8.
Ilość błędów na zagrywce – GKS 322: Kalembka 59, Sobański 50, Butryn 49, Krulicki 37, Błoński 29, Kapelus 27, Van Walle 22, Pietraszko 21, Falaschi 17, Fijałek 9, Stelmach 2.
Ilość asów serwisowych – GKS 99: Kalembka 21, Butryn 18, Sobański 13, Kapelus 12, Van Walle 10, Błoński 9, Krulicki 8, Pietraszko 4, Falaschi 4.

Ilość przyjęć – GKS 1403: Sobański 427, Kapelus 408, Mariański 191, Błoński 182, Stańczak 155, Krulicki 10, Stelmach 9, Kalembka 8, Pietraszko 5, Falaschi 4, Butryn 3, Fijałek 1.
Ilość błędów w przyjęciu – GKS 100: Kapelus 29, Sobański 29, Mariański 15, Stańczak 14, Błoński 9, Krulicki 2, Falaschi 1, Kalembka 1.
Przyjęcie negatywne – GKS 348: Sobański 122, Kapelus 94, Błoński 46, Mariański 39, Stańczak 35, Stelmach 5, Falaschi 3, Krulicki 2, Kalembka 1, Butryn 1.
Przyjęcie perfekcyjne – GKS 255: Sobański 84, Kapelus 60, Mariański 50, Stańczak 36, Błoński 22, Krulicki 2, Kalembka 1.
Procent przyjęcia perfekcyjnego – GKS 18%: Mariański 26%, Stańczak 23%, Sobański 20%, Krulicki 20%, Kapelus 15%, Kalembka 13%, Błoński 12%.

Ilość ataków – GKS 1970: Kapelus 485, Butryn 420, Sobański 292, Van Walle 261, Błoński 151, Krulicki 146, Kalembka 144, Falaschi 33, Pietraszko 30, Stelmach 5, Fijałek 3.
Ilość błędów w ataku – GKS 135: Butryn 34, Kapelus 27, Sobański 16, Van Walle 15, Kalembka 14, Błoński 14, Krulicki 12, Pietraszko 3.
Ilość ataków zablokowanych – GKS 174: Butryn 47, Kapelus 37, Sobański 31, Van Walle 24, Błoński 12, Krulicki 10, Kalembka 10, Pietraszko 1, Fijałek 1, Falaschi 1.
Ilość zdobytych punktów w ataku – GKS 903: Kapelus 210, Butryn 206, Van Walle 114, Sobański 114, Kalembka 79, Krulicki 79, Błoński 62, Pietraszko 19, Falaschi 17, Stelmach 2, Fijałek 1.
Procent punktów w stosunku do wszystkich ataków – GKS 46%: Pietraszko 63%, Kalembka 55%, Krulicki 54%, Falaschi 52%, Butryn 49%, Van Walle 44%, Kapelus 43%, Błoński 41%, Stelmach 40%, Sobański 39%, Fijałek 33%.

Ilość bloków punktowych – GKS 176: Kalembka 39, Krulicki 36, Butryn 27, Kapelus 17, Sobański 17, Falaschi 13, Van Walle 10, Błoński 7, Pietraszko 6, Fijałek 2, Stelmach 2.
Ilość błędów dotknięcia siatki – GKS 22: Sobański 5, Błoński 4, Kalembka 4, Butryn 3, Krulicki 2, Pietraszko 2, Falaschi 1, Van Walle 1.
MVP – GKS 10: Kapelus 3, Butryn 3, Sobański 2, Błoński 1, Kalembka 1.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga