Hokej
Co słychać w PHL?

Już za tydzień GieKSa rozpocznie zmagania w Polskiej Hokej Lidze. Dziś jednak nie o GieKSie, a o tych, z którymi będziemy walczyć w tym sezonie. Wszyscy rozegrali już swoje zaplanowane sparingi, a składy są w większości domknięte.
Comarch Cracovia Kraków
Na stanowisku trenera pozostał Rudolf Rohacek, a z klubu odeszło czterech hokeistów, którzy nie stanowili o sile zespołu w zeszłym sezonie: Dawid Maciejewski i Marek Wróbel – MH Automatyka Gdańsk, Karol Kisielewski – PGE Orlik Opole, Andrew McPherson – Bietigheim Steelers (DEL2 – Niemcy). Taka sama ilość zawodników zasiliła Cracovię: Kasper Bryniczka – TatrySki Podhale Nowy Targ, Teddy Da Costa – Orli Znojmo, Damian Szurowski – Vännäs HC (Division 1 – Szwecja) oraz Eryk Sztwiertnia – HC Frydek-Mistek U20 (Czechy).
Cracovia wcześnie rozpoczęła przygotowania do sezonu, a było to spowodowane grą w Hokejowej Lidze Mistrzów. W sześciu sparingach doznała dwóch porażek i odniosła cztery zwycięstwa: wygrana z Unią Oświęcim 4:1, porażka z HC Banska Bystrzyca 9:4, porażka z Unią Oświęcim 6:5, zwycięstwo z HC Frydek Mistek 2:4 i dwie wygrane z Polonią Bytom 2:3 i 5:1. W pierwszym meczu CHL mistrz Polski został wysoko pokonany przez mistrza Niemiec Red Bull Monachium 6:2, a w drugim meczu jeszcze wyższą porażkę poniósł w starciu z wicemistrzem Szwecji Brynas IF 8:0. W domowym rewanżu z Niemcami przegrali jednak już tylko 2:1, a ze Szwedami 3:2. W nadchodzącym sezonie zespół Cracovii typowany jest jak co roku do finału PHL.
GKS Tychy
W Tychach po przegranej batalii o Mistrzostwo Polski pożegnano się z trenerem Jirim Sejbą i dziewięcioma graczami, przede wszystkim z liczną kolonią wiekowych Czechów. Największą stratą było odejście do Podhala Marcina Kolusza, a do naszej GieKSy trafił bramkarz Kamil Kosowski. Inni zawodnicy, którzy opuścili tyski klub to: Štefan Žigárdy – koniec kariery, Miroslav Zaťko – PGE Orlik Opole, Petr Kuboš – VHK Vsetin, Josef Vítek – MH Automatyka Gdańsk, Jan Semorad, Jaroslav Kristek i Andrei Makrov.
Nowym trenerem Tychów został były szkoleniowiec białoruskiego ekstraligowca Szachcioru Soligorsk Andriej Gusow, którego celem jest zdobycie Mistrzostwa Polski po dwóch sezonach ze srebrem. Pomóc w tym mają nowi zakontraktowani zawodnicy, a przede wszystkim czwórka graczy, którzy przenieśli się do Tychów z Orlika Opole: bramkarz John Murray oraz napastnicy Michael Cichy, Alex Szczechura i Kacper Guzik. Kolejnymi zawodnikami, którzy wzmocnili GKS są Mateusz Gościński z Automatyki Gdańsk oraz Ilja Kaznadziej z Niomana Grodno. W ostatnich dniach na testach pojawił się reprezentant Ukrainy Vladyslav Gavryk.
W meczach sparingowych tyszanie dwukrotnie wysoko pokonali Polonię Bytom (4:1, 9:1), zagrali również na turnieju w Zvoleniu, gdzie odnieśli jedno zwycięstwo i doznali dwóch porażek: HKm Zvolen – GKS Tychy 2:1 d.,HC 07 Detva – GKS Tychy 1:3, GKS Tychy – HC Frýdek-Místek 0:1. Na koniec przygotowań wysoko pokonali PGE Orlik Opole 6:0 oraz przegrali ze słowackim ekstraligowcem HC Koszyce 4:3 po dogrywce.
Tempish Polonia Bytom
Polonii po udanym sezonie i zdobyciu brązowego medalu ciężko będzie w tym sezonie powtórzyć wynik, klub jak co roku ma problemy ze starą halą i płynnością finansową. Trener Tomasz Demkowicz musi poradzić sobie bez zawodników, którzy wybrali lepsze finansowo oferty. Z klubem z ulicy Pułaskiego pożegnali się: Edgars Dīķis – Étoile Noire de Strasbourg (Francja – ekstraliga), Jakub Wanacki – Tauron KH GKS Katowice, Edmunds Augstkalns – HK Temirtau (Kazachstan), Elvijs Biezais -TatrySki Podhale Nowy Targ, Martin Vozdecký – JKH GKS Jastrzębie, Marcin Słodczyk – Naprzód Janów, Karol Wąsiński – PGE Orlik Opole.
W ich miejsce dotychczas sprowadzono trzech zawodników, Jauhien Kamienieu – HKm Zwoleń U20 (Słowacja), Filip Stoklasa – HC Stadion Litomierzyce (1. liga – Czechy), Michał Kalinowski – Nesta Mires Toruń. Do drużyny z Bytomia najprawdopodobniej dołączy także Jakub Jaworski. Gry kontrolne również wypadły przeciętnie Polonia doznała pięciu porażek i odniosła cztery zwycięstwa: GKS Tychy – Polonia Bytom 4:1, Polonia Bytom – GKS Tychy 1:9, Polonia Bytom – Comarch Cracovia 2:3, Comarch Cracovia – Polonia Bytom 5:1, Unia Oświęcim – Polonia Bytom 1:2, JKH GKS Jastrzębie – Polonia Bytom 3:6, Polonia Bytom – MH Automatyka Gdańsk 2:3 po rzutach karnych, Polonia Bytom – Naprzód Janów 11:4. Typujemy 5-6 miejsce w nadchodzącym sezonie.
TatrySki Podhale Nowy Targ
Pierwszym trenerem ponownie został Marek Ziętara, a po sześciu latach do Podhala wrócił kapitan reprezentacji Polski Marcin Kolusz. Jak co roku kadrę zasiliło kilku perspektywicznych juniorów: Jan Wolski, Jakub Szuba, Karol Buczek, Rafał Podlipni. Z Gdańska wrócił również utalentowany Patryk Wsół. Nowym bramkarzem został Łotysz Mārtiņš Raitums z HK Kurbad, a kadrę dodatkowo wzmocnili napastnicy Siergiej Ogorodnikow – Jermak Angarsk (VHL – Rosja), Elvijs Biezais (Polonia Bytom) i Denis Dalidowicz – Dunkerque (Francja – 2) oraz obrońca Dmitrij Samarin, który występował w drużynie z Ogorodnikowem.
Największą stratą dla klubu było odejście Kaspera Bryniczki do Comarch Cracovii i Dariusza Gruszki do naszej GieKSy. Z Nowym Targiem pożegnała się również trójka Finów Joni Haverinen, Jarmo Jokila i Jarkko Hattunen, a także łotewski bramkarz Māris Jučers. Karierę zakończyli Aleksandr Radzinski oraz Sebastian Łabuz.
Podczas letnich przygotowań Podhale rozegrało osiem sparingów. Nowotarżanie odnieśli pięć zwycięstw i trzy porażki: TatrySki Podhale Nowy Targ – HK Dukla Michalovce 1:0, Unia Oświęcim – TatrySki Podhale Nowy Targ 2:3 k., TatrySki Podhale Nowy Targ- Unia Oświęcim 5:2, HC Preszów Penguins – TatrySki Podhale Nowy Targ 4:3, HK Nowa Wieś Spiska – TatrySki Podhale Nowy Targ 2:3, HC Preszów Penguins – TatrySki Podhale Nowy Targ 2:3, a na koniec wysoko przegrała z GieKSą 6:2. Spodziewamy się, że Nowotarżanie kolejny raz będą walczyć o brązowy medal.
PGE Orlik Opole
Piąta drużyna poprzedniego sezonu została poważnie osłabiona, klub opuścił kanadyjski trener Doug McKay, czwórka kluczowych zawodników Murray, Szczechura, Cichy i Guzik powędrowała do Tychów, Finowie Anssi Rantanen i Rasmus Kulmala przenieśli się do Miszkolca (Erste Liga), Mateusz Stopiński zakończył karierę, a Maksim Kartoszkin wrócił do ojczyzny. Z klubem pożegnał się również czeski obrońca Martin Paryzek.
Nowym-starym trenerem został dobrze znany w Opolu Jacek Szopiński, który podpisał kontrakt na dwa lata. Szkoleniowca zapewne ucieszyło pozostanie obrońcy Bartłomieja Bychawskiego. Zawodnicy, którzy zasilili klub to: bramkarze Dominik Robaszkiewicz – Polonia Bytom U20 i Michał Kieler – MH Automatyka Gdańsk, napastnicy Václav Meidl – Saale Bulls Halle (DEL3), Karol Kisielewski – Comarch Cracovia, Karol Wąsiński – Polonia Bytom, Milan Baranyk – Milton Keynes Lightning (EPIHL – Wielka Brytania) oraz obrońcy Jan Latal – JKH GKS Jastrzębie i Miroslav Zatko – GKS Tychy. W barwach Orlika będzie także występować dwójka zawodników, którzy w zeszłym sezonie występowali w Katowicach: Jarosław Lorek i Kamil Sikora. Klub z Opola nadal szuka wzmocnień więc niewykluczone, że kadra jeszcze nieznacznie się zmieni.
W sparingach klub z Opola wypadł raczej słabo, dwukrotnie udało się pokonać tylko beniaminka z Janowa 4:1 i 3:2k., a doznali aż sześciu porażek: JKH GKS Jastrzębie – PGE Orlik Opole 4:1, HC RT Torax Poruba 2011 – PGE Orlik Opole 5:3, PGE Orlik Opole – JKH GKS Jastrzębie 1:3, PGE Orlik Opole – Tauron GKS Katowice 5:6, GKS Tychy – PGE Orlik Opole 6:0, PGE Orlik Opole – MH Automatyka Gdańsk 3:6. Po stracie kluczowych zawodników środek tabeli to według nas maksimum, na co mogą liczyć Opolanie, a niewykluczone, że będą musieli walczyć o utrzymanie.
JKH GKS Jastrzębie
Hokeiści z Jastrzębia kolejny już sezon pracują ze słowackim trenerem Robertem Kalaberem. Z klubem pożegnało się zaledwie trzech zawodników: Jan Latal przeszedł do PGE Orlika Opole, Marek Charvat zdecydował się napowrót do Czech, a Martin Lendiak trafił do HC Kladno. Trzon drużyny pozostał niezmieniony, co ułatwiło trenerowi szybkie zgranie zespołu. JKH dokonało też ciekawych wzmocnień, klub wzmocnił doświadczony Martin Vozdecky z Polonii Bytom, Jan Homer z HC Bańska Bystrzyca, Vladimír Lukáčik, który trafił do Jastrzębia z ligi francuskiej, a kadrę zamknął Ivan Jankovič, który ostatni sezon spędził w Koszycach.
Podczas przygotowań hokeiści spod czeskiej granicy rozegrali aż 10 sparingów w tym międzynarodowy turniej w Porubie: JKH GKS Jastrzębie – PGE Orlik Opole 4:1, JKH GKS Jastrzębie – AZ Hawierzów 2:3, HC RT Torax Poruba 2011 – JKH GKS Jastrzębie 4:3 k., JKH GKS Jastrzębie – Unia Oświęcim 2:4, JKH GKS Jastrzębie – Polska U20 5:2, JKH GKS Jastrzębie – MHK Dubnica 3:4, PGE Orlik Opole – JKH GKS Jastrzębie 1:3, JKH GKS Jastrzębie – Polonia Bytom 3:6, JKH GKS Jastrzębie – TAURON KH GKS Katowice 2:3, MHK Dubnica – JKH GKS Jastrzębie 1:5. Nasz typ to walka o środek tabeli.
Unia Oświęcim
Zapowiada się kolejny przeciętny sezon dla sympatyków Unii. Trener w sparingach dawał szansę wychowankom z myślą wprowadzania ich stopniowo do pierwszego składu. Do tej pory klub pozyskał tylko dwóch nowych graczy: Adam Krok, który końcówkę poprzedniego sezonu spędził w GieKSie oraz Lukaš Říha z HC Detva, który już wcześniej występował przez 2 lata w Oświęcimiu. Unię natomiast opuściło trzech zawodników: Daniel Kysela wrócił do ojczyzny, a Artur Budzowski i Wojciech Koczy zakończyli kariery.
W sparingach Unia nie błyszczała, odnosząc tylko trzy zwycięstwa: Comarch Cracovia – Unia Oświęcim 4:1, Unia Oświęcim – Comarch Cracovia 6:5, HC RT Torax Poruba 2011 – Unia Oświęcim 6:2, JKH GKS Jastrzębie – Unia Oświęcim 2:4, Unia Oświęcim – HC Vitkovice-Ridera U23 2:6, Unia Oświęcim – TatrySki Podhale Nowy Targ 2:3 k., TatrySki Podhale Nowy Targ – Unia Oświęcim 5:2, Unia Oświęcim – Polonia Bytom 1:2, Polonia Bytom – Unia Oświęcim 6:4, Unia Oświęcim – Hokej Šumperk 2003 4:1. Oświęcimianie będą walczyć o udział w play-offach.
MH Automatyka Gdańsk
Gdański hokej przeżywa od wielu lat kryzys. Gdy w zeszłym sezonie udało się wygrać z Toruniem walkę o utrzymanie, wydawało się, że może być już tylko lepiej, jednak poprzez problemy z właścicielem Hali Olivia istniało ryzyko, że Gdańszczanie nie przystąpią do rozgrywek PHL. W ostatniej chwili udało się jednak osiągnąć porozumienie i klub dostał licencję na grę w najwyższej klasie rozgrywkowej. Z Gdańska odeszło ośmiu zawodników: Michał Kieler, Arkadiusz Nowak, Patryk Wsół, Hampus Falk, Zachary Josepher, Mateusz Gościński, Phillip Nasca i Adrian Kastel-Dahl. Zakontraktowano taką samą ilość hokeistów: czterech napastników Jakuba Stasiewicza z Torunia, Marka Wróbla z Cracovii, Josefa Vitka z Tychów i Białorusina Mikhaila Samusenko, trzech obrońców Patryka Wysockiego z HK Brześć, Dawida Maciejewskiego z Cracovi, Vlastimila Bilčíka z Dukli Jihlava oraz białoruskiego bramkarza Maxima Gorodetsky. Trenerem pozostał Andriej Kowalew. Ze względu na zawirowania wokół klubu hokeiści rozegrali dotychczas tylko pięć meczów: MH Automatyka Gdańsk – Nesta Toruń 5:2, Nesta Toruń – MH Automatyka Gdańsk 3:2, Naprzód Janów – MH Automatyka Gdańsk 2:0, Polonia Bytom – MH Automatyka Gdańsk 2:3 po rzutach karnych, a na koniec pokonali Orlik Opole 6:3. Gdańszczanie kolejny raz będą musieli walczyć o utrzymanie w lidze.
MUKS Naprzód Janów
Nasz rywal zza między to tegoroczny beniaminek PHL. W walce o awans pokonali Zagłębie Sosnowiec. Klub będzie próbował uniknąć degradacji, a pomóc w tym mają nowe klubowe nabytki: napastnicy Jan Seda z Orli Znojmo, Iwo Sroka i Marcin Słodczyk z Polonii Bytom, Marcin Jaros z Zagłębia, Jiri Charousek, który dołączył do swojego brata Kamila oraz znany już fanom Naprzodu Marek Indra, a także obrońcy Łukasz Kulik z Zagłębia i Mikhail Potekhin. Z klubu odeszli Filip Uherek, Michał Gryc, Karol Michalski, Tomasz Bujok, a karierę zakończyli Łukasz Elżbieciak i Adrian Parzyszek, który w całości poświęcił się byciu trenerem.
Klub z Janowa dotychczas rozegrał siedem sparingów, wygrywając dwa z nich: 7:0 pokonali pierwszoligowca z Sosnowca oraz 2:0 Automatykę Gdańsk. Doznał także pięciu porażek: 1:4 i 2:3 po karnych z PGE Orlik Opole, 4:3 ze HC Slezan Opawa, 8:1 z Lausitzer Füchse i 11:4 z Polonią Bytom. Hokeiści z Janowa to główny kandydat do spadku.
Przez pierwsze dwie rundy w PHL będzie również występować drużyna SMS-u, jednak będzie ona tylko dostarczycielem punktów. Jeszcze przed ligą Comarch Cracovia Kraków i GKS Tychy zmierzą się w meczu o Superpuchar Polski 8 września.
Adi & Vegeta
Felietony Piłka nożna
8:8 i bal pękła

Tego jeszcze nie grali. GieKSa chyba lubi być pionierem. We współpracy z drugą Gieksą, która Gieksą oczywiście nie jest, bo „GieKSa je yno jedna”, jak mawiał niegdysiejszy prezes GKS Katowice Jacek Krysiak. Więc ten drugi klub to Gie Ka Es Tychy. Klub z ulicy Edukacji. W Tychach.
Miesiąc temu katowiczanie rozegrali sparing z Górnikiem Zabrze. Ten towarzyski Śląski Klasyk przyciągnął na Bukową rekordową liczbę kilku dziennikarzy. Był zamknięty dla kibiców, do czego się już przyzwyczailiśmy w przeszłości, natomiast nie było żadnych problemów z relacjonowaniem, pojawiły się nawet później na telewizji klubowej bramki.
Teraz we wtorek czy środę klub poinformował, że GieKSa zagra z Tychami mecz kontrolny w czwartek. Mecz zamknięty dla publiczności i przedstawicieli mediów. Okej – pomyślałem. Choć nadal wydaje mi się to dość absurdalnym rozwiązaniem, to tak jak wspomniałem – przywykliśmy.
Każdy jednak w tenże czwartek był ciekawy, jaki wynik padł w tych niesamowitych sparingowych bojach. Ja sprawdzałem sobie co jakiś czas w internecie, czy jest już podany rezultat. Dzień mijał, mijał, a wyniku nie było. Pomyślałem – kurde, może grają o 20.45 jak Polska z Nową Zelandią. Przy jupiterach, bo wiadomo, derby, mecz na noże i tak dalej. Odświętna atmosfera, tyle że bez kibiców i mediów.
No ale i po zakończeniu meczu „Orłów Urbana” z finalistą przyszłorocznego Mundialu, wyniku nie było. Kibicie już zaczęli się zastanawiać, czy sparing w ogóle się odbył. Zaczęły się pierwsze „śmiechy , chichy”. Że grają dogrywkę. Potem, że strzelają karne. Potem, że grają tak długo, aż ktoś strzeli bramkę, ale nikt nie może trafić do siatki… to akurat byłoby bardzo pozytywne, bo w końcu kilka godzin umielibyśmy zachować zero z tyłu.
No i nie doczekaliśmy się.
Za to w piątek po południu czy wczesnym wieczorem na Facebooku klubowym w KOMENTARZU do informacji zapowiadającej sparing kilka dni temu, czyli nawet nie w nowym, osobnym wpisie, pojawiła się informacja, że oba kluby uzgodniły, że nie będą do wiadomości publicznej podawały wyniku oraz składów.
I szczęka mi opadła i leży na podłodze do teraz.
W czasach czwartej czy trzeciej ligi trener Henryk Górnik prosił nas lub miał pretensje (już nie pamiętam dokładnie), że napisaliśmy o jakiejś czerwonej kartce, którą nasz piłkarz dostał w sparingu. Innym razem któryś trener w klubie miał pretensje, że wrzucamy bramki – chyba nawet z meczów ligowych (sic!), jak jeszcze prawa telewizyjne w niższych ligach nie były określone i była wolna amerykanka z tym. Trener Górnik na jednej z konferencji mówił, że gdzieś tam „może i nawet być k… sto kamer i coś tam”… Spoglądaliśmy na siebie wtedy z ludźmi z GKS porozumiewawczo. Już wtedy wygłaszałem twierdzenia, że przecież taka „Barcelona i Real znają się jak łyse konie, a my próbujemy ukryć, jak kopiemy się po czołach – i to jeszcze nieudanie”.
Żeby nie było – trener Górnik to legenda i GieKSiarz z krwi i kości, a wspomnianą sytuację przypominam z lekkim uśmiechem na tamte dziwne czasy.
Nie sądziłem, że w czasach nowoczesnych, w ekstraklasie, po tylu latach, jeszcze coś przebije tamten pomysł.
Jak po meczu z Lechem napisałem krytyczny wobec kibiców tekst dotyczący zbyt dużej „jazdy” po zespole i trenerze, tak tutaj trudno decyzję o niepodawaniu wyniku ocenić inaczej niż kabaret. Przecież tu nawet nikt nie oczekiwałby szczegółów przebiegu meczu czy materiału filmowego. Po prostu kibic jeśli wie, że jego drużyna gra mecz, chce poznać przynajmniej wynik i strzelców bramek. Ewentualnie składy. Nawet jakby był jakiś testowany zawodnik, to można to jakoś ukryć i po prostu dać info, że „zawodnik testowany”. Też śmieszne, ale to absolutnie nie ten kaliber, co całkowite odcięcie wiedzy o wyniku.
I tu nawet nie chodzi o sam fakt podania czy niepodania rezultatu. Tu chodzi o całą otoczkę i PR tej sytuacji. Przecież to jest tak absurdalne, że za chwilę wszystkie Paczule i Weszło będą miały niesamowite używanie po naszym klubie. To się kwalifikuje do czegoś, co jest określane „polskim uniwersum piłkarskim”, czyli wszelkie kradzieże znaków przez sędziów z ekstraklasy, dyskusje Haditagiego czy Królewskiego z kibicami i wiele innych.
Kibice już zaczęli drwić, że pewnie „Rosołek strzelił cztery bramki i żeby Legia go z powrotem nie wzięła, zrobiliśmy blokadę wyniku”. Ktoś inny, że zagraniczne kluby zaraz wykupią nam zawodników po tym wybitnym występie. Przecież taka informacja o… braku informacji to pożywka dla szyderców. Co przecież w kontekście słabych wyników w tym sezonie jest oczywiste, bo jakby GKS był w czubie tabeli, to wszyscy by machnęli ręką.
Strategia klubu też jest jakaś pomylona, bo przecież można byłoby o tym sparingu nie informować w ogóle. Wtedy nikt by o niczym nie wiedział, chyba że jakiś piłkarz by się pochwalił na swoich social mediach. A tak poszła jedna informacja o meczu, który się odbędzie i druga, że nie podamy wyniku. PR-owy strzał w stopę. Naprawdę chcemy w ekstraklasie klubu poważnego, ale też poważnego sztabu trenerskiego i piłkarzy.
Teraz można snuć domysły, dlaczego nie chcą podawać wyniku. Czy znów ktoś odniósł bardzo poważną kontuzję, tak jak Aleksander Paluszek ostatnio? A może GKS przegrał 0:5 i nie chcą podgrzewać negatywnych nastrojów? A może jeszcze coś innego? Tego na razie nie wiemy. Co może być tak istotnego w suchym wyniku spotkania, że aż trzeba go ukryć?
Mnie osobiście takie akcje niepokoją. Już mówię, dlaczego. Mam wrażenie i poczucie, że w futbolu, cokolwiek by się nie działo, czynnikiem, który pomaga, jest transparentność, a to, co zdecydowanie przeszkadza – tej transparentności brak. Ja nie mówię, że my musimy wszystko wiedzieć. Wiadomo, że są kwestie choćby taktyczne, które dla kibica i przede wszystkim przeciwników – mają być tajemnicą. Nikt też nie wymaga ujawniania rozmów transferowych z piłkarzami. Jednak są pewne podstawy.
I właśnie to mnie niepokoi, bo takie ukrycie wyniku dla mnie świadczy o dużej nerwowości, która panuje w zespole. Że po prostu to jest taki poziom lęku czy spięcia, że zaczynamy wymyślać jakieś dziwne zabiegi, w swojej istocie kuriozalne. To mało kiedy się kończy dobrze. Ostatnio zademonstrował to mistrz strategii Eduard Iordanescu, który wystawił mocno rezerwowy skład w Lidze Konferencji i efekt był taki, że co prawda z Samsunsporem przegrał, ale za to nie wygrał, ani nie zremisował z Górnikiem.
Nie oceniam tego komunikatu jako złego samego w sobie. Sam ten fakt niewiele zmienia w życiu piłkarzy, trenerów i kibiców. Bardziej chodzi o kuriozalność tej sytuacji i przyczynek do spekulacji. Kompletnie niepotrzebnych, bo ta drużyna przede wszystkim potrzebuje spokoju. Z Wisłą Płock i Lechem Poznań zagrali naprawdę niezłe mecze w porównaniu z poprzednimi. Po co to psuć głupotami?
Wiadomo, że jak GKS wygra z Motorem, to nie będzie tematu i wszyscy o tym zapomną. Ale jeśli naszemu zespołowi powinie się noga, to jestem przekonany, że ci kibice, którzy tak mocno jechali ostatnio po zespole i szkoleniowcu, teraz znów będą mieli mocne używanie.
Nie tędy droga.
Czekamy na piątek i to arcyważne starcie w Lublinie. Oby mimo wszystko ten sparing – cokolwiek się w nim nie wydarzyło – miał pozytywne przełożenie na mecz z Motorem. Punktów potrzebujemy jak tlenu.
PS Tytuł tego felietonu zapożyczony oczywiście od kibica GieKSy – Krista. Pasuje idealnie!
Felietony Piłka nożna
Post scriptum do meczu… z Tychami

Z alfabetycznego obowiązku (czyli jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B) zamieszczamy wytłumaczenie zaistniałej sytuacji ze sparingiem z GKS Tychy. Po wczorajszym artykule na GieKSa.pl (tutaj) do sprawy odniósł się Michał Kajzerek – rzecznik prasowy klubu.
Błędy zdarzają się każdemu, a rzecznik GieKSy – jak wyjaśnił w twitcie, kierował się dobrą współpracą z tyskim klubem na poziomie klubowych mediów. Też został de facto postawiony w niezbyt komfortowej sytuacji.
Dlatego jeśli chodzi o naszą stronę sportową, czyli sztab szkoleniowy, uznajemy temat za zamknięty. I mamy nadzieję, że nigdy naszemu pionowi sportowemu nie przyjedzie do głowy zatajać tego typu rzeczy. Jednocześnie, jeśli istnieje jakiś tyski Shellu, to mógłby spokojnie artykuł w podobnym tonie, jak nasz, napisać w stosunku do swojego klubu. Mogą sobie nawet skopiować, tylko zmienić nazwę klubu. To taki żart.
Co prawda nadal istnieją niedomówienia i podejrzenia co do wyniku, choć idą one w drugą stronę – być może to Tychy mogły sromotnie ten mecz przegrać, co w kontekście fatalnej atmosfery naszego sparingowego derbowego rywala, mogło być przyczynkiem do zatajenia wyniku. Ale to tylko takie luźne domysły. I w zasadzie sportowo, nie ma to żadnego znaczenia.
Tak więc, działamy dalej i – to się akurat w kontekście wczorajszego artykułu nie zmienia – z niecierpliwością czekamy na piątkowy mecz z Motorem!
Piłka nożna kobiet
Trzy punkty z Dolnego Śląska

GieKSa po ułożonym taktycznie występie wraca z Wrocławia z trzema punktami i poprawiła sobie humory przed nadchodzącym spotkaniem z BK Hacken.
W trakcie spotkania arbiter główna spotkania miała założoną kamerę (tzw. GoPro „RefCam”), co jest czymś zupełnie nowym na boiskach Ekstraligi i jest związane z bardzo dobrym odbiorem tego typu rozwiązania w niedawnych meczach. W najbliższym czasie na kanale Łączy Nas Piłka pojawi się materiał wideo z tego spotkania.
Już w 1. minucie Kinga Seweryn musiała interweniować po zdublowaniu pozycji przez Jaszek i Kalaberovą, na szczęście nasza golkiperka nie dała się zaskoczyć. Pierwszego gola zaskakująco szybko zdobyła za to Aleksandra Nieciąg, z łatwością przepychając pilnującą ją defensorkę i mierzonym strzałem przy słupku pokonała byłą koleżankę z klubu. Napastniczka wykorzystała udane zgranie Nicoli Brzęczek wysokiej piłki posłanej przez Marcjannę Zawadzką z głębi pola. Szybko mogło paść wyrównanie po spóźnionym powrocie Kalaberovej, ale i tym razem interweniowała skutecznie Seweryn. W 11. minucie Zuzanna Błaszczyk zupełnie spanikowała pod naciskiem ze strony Aleksandry Nieciąg, szczęśliwie dla niej z odsieczą nadeszła jedna z defensorek i zablokowała uderzenie. Poza wspomnianymi dwiema akcjami ze strony wrocławianek w pierwszym kwadransie GieKSa miała wszystko pod zupełną kontrolą. W 16. minucie tylko poprzeczka uratowała Błaszczyk przed utratą kuriozalnej bramki po lobie Klaudii Maciążki zza pola karnego, a wszystko rozpoczęło się udanym przejęciem Dżesiki Jaszek w trzeciej tercji. Groźnie było w 23. minucie po kontrataku i zagraniu prostopadłym Joanny Wróblewskiej, Natalia Sitarz została jednak wzorowo powstrzymana wślizgiem przez Katarzynę Nowak. Odważniejsze poczynania Śląska w drugim kwadransie odzwierciedlał strzał Sokołowskiej z okolic 25. metra, gdy piłka minimalnie minęła bramkę katowiczanek. 35. minuta znów należała do Kingi Seweryn, tym razem wykazała się umiejętnościami po strzale Guzik z rzutu wolnego wprost w okienko. Pięć minut później oglądaliśmy dwa szybkie ataki GieKSy, każdorazowo główną postacią była Nicola Brzęczek: raz dobrze podawała, a raz zdawała się być faulowaną w szesnastce – gwizdek arbiter milczał. W 41. minucie Jagoda Cyraniak postanowiła wziąć sprawy we własne nogi, samodzielnie przedarła się flanką i oddała mocny strzał, który niemal przełamał ręce Błaszczyk. Dwie minuty później tercet Hmirova-Brzęczek-Włodarczyk popisowo stworzył sobie okazję do zdobycia bramki grą na jeden kontakt, jednak przechwyt pierwszej z listy zmarnowała Włodarczyk zbyt lekkim uderzeniem. Pierwszą połowę z hukiem zamknęła Joanna Wróblewska, wybijając futbolówkę daleko poza teren stadionu przy próbie uderzenia z dystansu.
Drugą połowę przebojowo chciała rozpocząć Marcelina Buś, jednak Jagoda Cyraniak bezproblemowo wygrała pojedynek fizyczny w polu karnym. Napór wrocławianek trwał, a w 48. minucie Martyna Guzik była o ułamek sekundy spóźniona do dośrodkowania – stanęłaby oko w oko z Kingą Seweryn. Kolejną dobrą sytuację miały pięć minut później, jednak dwie próby uderzeń skończyły się na błędach technicznych. Odpowiedziały Jaszek z Maciążką dwójkową akcją skrzydłem, ta druga posłała niestety zbyt lekkie dośrodkowanie w ostatniej fazie. Po godzinie gry mocno poturbowana z murawy zeszła Julia Włodarczyk, oby to nie było nic poważniejszego. Wejście z futryną mogła zanotować Santa Sanija Vuskane, bowiem po podniesieniu się z ławki nawet nie zdążyła się zatrzymać, a już uderzała po dośrodkowaniu z prawej flanki – niestety z minimalnej odległości mocno chybiła. W 81. minucie kontratak finalizowała Karolina Gec, na szczęście dla Kingi Seweryn na drodze stanęła Marcjanna Zawadzka. W 86. minucie Patricia Hmirova zapoczątkowała dobry kontratak podaniem do Oliwii Malesy, ta z kolei o kilka milimetrów przeceniła pozycję Aleksandry Nieciąg i na strachu się skończyło. 120 sekund później Santa Vuskane wykorzystała chwilę nieuwagi Sokołowskiej i po odbiorze piłki ruszyła na bramkę Zuzanny Błaszczyk, niestety zbyt długo musiała czekać na odsiecz swoich koleżanek. W doliczonym czasie gry czujność golkiperki z ostrego kąta sprawdziła Oliwia Malesa po rajdzie Maciążki, a dobrym odbiorem popisała się Hmirova.
Dwie połówki dominacji, mnóstwo przepychanek i niewiele klarownych sytuacji strzeleckich dla obu zespołów – GieKSa znacznie lepiej odnalazła się w meczu o takich cechach, nadrabiając dwa punkty do Czarnych Sosnowiec i Górnika Łęczna.
Śląsk Wrocław – GKS Katowice 0:1 (0:1)
Bramki: Nieciąg (2).
Śląsk Wrocław: Błaszczyk – Marcelina Buś (60. Ziemba), Martyna Buś (60. Gec), Żurek (79. Białoszewska), Piksa, Sitarz (79. Stasiak), Sokołowska, Wróblewska, Szkwarek, Jędrzejewska, Guzik.
GKS Katowice: Seweryn – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Jaszek (75. Malesa), Kalaberova (63. Kozarzewska), Hmirova, Włodarczyk (63. Michalczyk) – Maciążka, Nieciąg, Brzęczek (75. Vuskane).
Kartki: Martyna Buś – Jaszek, Kozarzewska.
Najnowsze komentarze