Dołącz do nas

Felietony Piłka nożna

Czy wyobrażacie sobie by GieKSa grała z kontry?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

W ostatnią sobotę miałem przyjemność pierwszy raz porozmawiać z trenerem Mandryszem, który podsumowywał sparing i odpowiadał na pytania transferowe. Padło również pytanie o Prokica i jego rolę w zespole.

Fakty są takie  – Prokic to wyróżniający się gracz w GieKSie na wiosnę, grając jako napastnik strzelił 7 bramek z czego wszystkie lewą nogą oraz z kontry. Wynik moim zdaniem przyzwoity- tym bardziej, że nie grał we wszystkich spotkaniach od początku.

Trener Mandrysz zapytany o jego rolę i pozycję na boisku podkreślił dobrą formę Prokica, dodał, że chciał go sprawdzić na skrzydle, ponieważ być może tam z niego będzie częściej korzystać. Wspomniał również, iż zna tego zawodnika i widział jak Stal robiła awans z nim na szpicy – grając z kontry wszystkie mecze. Na koniec padło pytanie do dziennikarzy „Czy wyobrażacie sobie Panowie, że GKS tak będzie grał?”.

Przyznam szczerze, że strasznie korciło mnie wtedy by odpowiedzieć trenerowi – „Tak, ja sobie wyobrażam by GieKSa tak grała”.

Nie było to jednak miejsce i czas by dyskutować o tym z trenerem ale myślę, że taką dywagację można przenieść na nasze strony.

Jeśli chodzi o moją osobę to nie mam nic przeciwko takiemu defensywnemu stylowi gry. Nawet biorąc pod uwagę, że bardzo lubię włoską piłkę taka gra bardzo mi się podoba i nie uważam, że taka taktyka byłaby ujmą dla naszego klubu gdybyśmy grali właśnie z kontry, bardziej defensywnie. Pojawia się oczywiście pytanie czy taka gra byłaby skuteczna? Tego nie wiemy, bo nie próbowaliśmy takiej gry. Ciągle tylko słyszymy – chcemy grać piłką, chcemy strzelać bramki, chcemy kontrolować spotkanie, nie chcemy za nią biegać itp. Wszystko fajnie, tylko od kilku sezonów widać jak na dłoni, że z małymi wyjątkami w postaci pojedynczych spotkań czy też spotkaniami ze słabymi ekipami taka taktyka w ogóle nam nie wychodzi.

Jest wręcz przeciwnie – bardzo często to my sami nadziewamy się na kontry i tracimy przez to bramki. Tak było dwukrotnie w spotkaniach z Tychami, Bytowią, Sosnowcem, Miedzią, Podbeskidziem, Sandecją czy dwukrotnie z Wigrami. We wszystkich tych spotkaniach to my teoretycznie kontrolowaliśmy spotkanie i mieliśmy rywala na wyciągnięcie ręki. Tymczasem jeden błąd – który umówmy się, takim zespołom jak nasz zawsze się przydarzy – jedna szybka piłka, akcja i mamy bramkę dla rywala.

Główną zaletą grania piłką jest fakt, że kontroluje się przebieg meczu i są mniejsze szanse na utratę gola. Być może sprawdza się w to w najlepszych ligach, ale czy I liga jest również tego przykładem? Śmiem wątpić, czy w lidze gdzie więcej jest przypadku, fizycznej gry i bramek ze stałych fragmentów taka taktyka jest mocno niwelowana.

Mam więc nadzieję, ze trener szerzej spojrzy na ten problem i zastanowi się czy nie warto w niektórych spotkaniach zagrać po prostu z kontry wykorzystując atuty, które mamy do tego by grać w ten sposób. Szybki Prokic, szybki młody Mandrysz, niezły w rozegraniu takiej piłki w środku pola Foszmańczyk, dobry napastnik który przetrzyma na chwilę piłkę a potem poda ją do skrzydła czy do kolejnego zawodnika. Kluczowy może się tutaj okazać właśnie Prokic. Szkoda byłoby nie skorzystać z jego naturalnych predyspozycji i ustawiać go na boku pomocy gdzie wyraźnie sobie nie radził. Trener Mandrysz w wywiadach podkreślał, iż Foszmańczyk nie jest skrzydłowym i lepiej gra w środku. Mam więc nadzieję, że zauważy równie szybko, że Prokic może dużo dać w szybkim ataku.

Atuty mamy, pytanie czy zdecydujemy się je wykorzystać. To już pytanie do trenera, jednak jedno jest pewne – jeśli taka gra byłaby skuteczna to na pewno nie byłaby to ujma dla kibiców, że musimy taki styl oglądać. Liczą się punkty, a tych niestety zawsze nam brakowało. Oby nie zabrakło ich znowu, bo ktoś na siłę  będzie chciał by GieKSa grała pięknie i ładnie, klepała tysiące podań i chciała strzelać bramki po koronkowych akcjach. Czasem warto iść w prostotę i jak to powiedziano kiedyś, „Po co robić 100 podań by znaleźć się pod bramką przeciwnika skoro wystarczy jeden przerzut?”.

 

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


10 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

10 komentarzy

  1. Avatar photo

    stefan

    30 czerwca 2017 at 14:33

    Barcelone przerabialiśmy już kilka razy , trafne spostrzeżenia odnośnie minionego sezonu . Mandrysz nie jest na tyle głupi żeby nie wykozystac potencjału niektórych graczy , wiec gra z kontry może być zdecydowanie naszym atutem , tymbardziej ze w I lidze NIKT nie będzie umiał rozegrać ataku pozycyjnego.

  2. Avatar photo

    kosa

    30 czerwca 2017 at 14:58

    Na pewno nie możemy grać z każdym rywalem tak samo. Np. w Legnicy spokojnie moglibyś zagrać właśnie z kontry.

  3. Avatar photo

    Dziadek

    30 czerwca 2017 at 17:15

    Założenie ciekawe, tylko… aby grać z kontry, to trzeba przez większą część meczu się bronić, czyli mieć piekielnie dobrą defensywę. U nas na wiosnę to był dramat. Dlatego jestem sceptyczny.

  4. Avatar photo

    dębiana

    30 czerwca 2017 at 18:20

    gieksa zawsze tak grała za czasów dobrych dla nas, świetna obrona , Jojko w bramce , i wyniki 1-0 …..solidnie i nie efektowo ale zawsze był wynik

  5. Avatar photo

    dębiana

    30 czerwca 2017 at 18:22

    I MAM JESZCZE PYTANKO JAK Z FILMEM ? DZIEKI

  6. Avatar photo

    ursus

    30 czerwca 2017 at 20:00

    Niech się Ci nasi piłkarze koncentrują na własnym perfekcjonizmie, wtedy taktyka stanie się drugorzędnym problemem. Jest mi obojętne, czy grać będą bardziej z kontry, czy też atakiem pozycyjnym, byle do końca gryźli trawę i unikali głupich zagrań. Ja chcę widzieć walczącą drużynę, która nie odpuszcza i odwraca niekorzystny wynik nawet z 0:4 gdy przeciwnik ma „dzień konia”.

  7. Avatar photo

    Irishman

    1 lipca 2017 at 02:23

    Każdy mecz, nawet z najsłabszym rywalem można grać z kontry pod warunkiem, że strzeli się jako pierwszy bramkę. No ale co w sytuacji, gdy przeciwko nam, jednemu z faworytów ligi rywale postawią autobus na swoim polu karnym i będą tylko sporadycznie atakować mała ilością zawodników?
    Myślę, że tu nie ma co się nastawiać na określony styl gry taki czy inny. Po prostu musimy nauczyć się grać i z kontry i atakiem pozycyjnym.

    A poprzednim sezonem to w ogóle nie się co sugerować, bo nasze ustawienie i gra były zdecydowanie „przekombinowane” co powodowało, że wielu zawodników nie mogło pokazać 100% swoich możliwości.

    Prokić na skrzydle? Szczerze mówiąc kiepsko to widzę. Szybkość ma, rywala potrafi przejść no ale co z dobrym dośrodkowaniem? Poza tym on myśli jak typowy napastnik i na skrzydle czasem dokonuje bardzo złych wyborów. Ja bym zostawił go mimo wszystko w ataku bez względu czy będziemy grać z kontry czy nie (zresztą w każdym meczu jakaś okazja do kontr się nadarza). Tylko niech tam będzie liderem, nich partnerzy grają na niego, bo on ma to „coś”, ten instynkt do strzelania bramek.

  8. Avatar photo

    Boss

    1 lipca 2017 at 07:03

    Irishman
    Wyrzuć z głowy hasło ze jesteśmy jakimkolwiek faworytem ligi. Im szybciej to zrobisz tym mniej rozczarowań. Jesteśmy zwykłym ligowym średniakiem, a marka GKSu już dawno na nikim nie robi wrażenia, właściwie to mało kto o tym pamięta. Każdy widzi ze ogórki nas pokonują. Jedyny transfer in plus wg mnie to Klemenz. Reszta szrot. Kedziora i midzierski więcej będą w gabinecie lekarzy niż na boisku

  9. Avatar photo

    Michałio

    1 lipca 2017 at 09:57

    I sie zgodza w 100%,szrot i emeryty,36lot on 40min nie do rady wlotać,jak coś budować od zera to na młodzieży naszyj

  10. Avatar photo

    Dawid

    1 lipca 2017 at 13:22

    Co do taktyki to naprawdę nie przywiązywałbym do niej aż takiej wagi. Jak by ktoś zapytał jaką taktyką awans zrobił Górnik czy Sandecja to by każdy z Was powiedział-gra z kontry, tiki taka, gra skrzydłami? Jedna wielka kicha. Najważniejsza w tej lidze jest walka, gra o każdy metr boiska, a do tego trzeba wybiegania i zaangażowania. Tak się wygrywa mecze i robi awanse. Na szczęście Mandrysz o tym wie i wie o tym, że aby tego dokonać lepiej mieć na boisku swoich ludzi, a nie grajków którzy u bukmachera obstawiają swoje porażki z Kluczborkiem. Tyle w temacie 🙂

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Czuć to było z boiska

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu GKS Katowice – Raków Częstochowa odbyła się konferencja prasowa, podczas której wypowiedzieli się trenerzy Rafał Górak i Marek Papszun. Poniżej główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji.

Marek Papszun (trener Rakowa Częstochowa):
Zależało nam, żeby dobrze zacząć i wejść w sezon i to zrobiliśmy. Z wymagającym przeciwnikiem. W zeszłym sezonie dwa trudne spotkania, na starej Bukowej – nie byliśmy lepsi, ale wygraliśmy, a potem przegraliśmy u siebie, choć nasza gra była już lepsza. Więc te mecze z GKS były trudne. Dzisiaj też było trudno, ale pokazaliśmy już na starcie dojrzałość i dyscyplinę taktyczną. Momentami nawet taki performance. Jestem zadowolony i z optymizmem patrzymy w przyszłość. Teraz regeneracja, jutro jeszcze mamy sparing dosłownie dla kilku zawodników, których mamy w kadrze i tych z akademii. I szykujemy się do meczu pucharowego z Żiliną.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Trudno zacząć od porażki, to nigdy nie jest fajna sprawa. Natomiast trzeba sobie bezapelacyjnie i szczerze powiedzieć, że trafiliśmy na mocny zespół, na pragmatyczną piłkę i ta gra Rakowa, która mi zawsze tak imponuje – dziś ją było czuć z boiska. Przyjmujemy z szacunkiem tę grę, teraz musimy wyciągnąć wnioski, a także doprowadzać do tego, żeby zespół był lepszy z każdym dniem. Musimy kalkulować, że jak trafimy na takiego przeciwnika, to może on postawić takie warunki, że będzie trudno stwarzać sytuację jakąś lawinową ilością lub tak przejąć inicjatywę, żeby to potem udokumentować golami. Był to trudny i wymagający mecz, natomiast sama pierwsza połowa była stabilna i graliśmy dobrze, mając na uwagę przeciwnika i trochę jestem niezadowolony z wejścia w drugą połowę, kiedy pierwsze dziesięć minut było najsłabsze w naszym wykonaniu w meczu i przeciwnik to wykorzystał, zdobywając bramkę. Nie chcemy robić z tego problemu, natomiast w każdym meczu chcemy zdobywać punkty. Teraz musimy się przygotować do następnego spotkania, które rozegramy tutaj w następny poniedziałek.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

GieKSa w cieniu Rakowa

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Nie zawsze światło pada na naszych, tym razem to Raków cieszył się z wygranej. Zapraszamy do drugiej fotorelacji z sobotniego wieczoru.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Piłkarze GKS Katowice – kim oni właściwie są?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W poprzednim sezonie przed domowymi meczami przedstawialiśmy sylwetki piłkarzy rywali, których za chwilę mieliśmy oglądać na Bukowej, a potem Nowej Bukowej. To miało zachęcić kibiców do poznania pewnej historii zawodników, często naprawę ciekawej, bo ocierającej się o światowych piłkarzy czy kluby. Czas przyjrzeć się jednak naszym zawodnikom, bo choć jesteśmy z nimi opatrzeni i do nich przyzwyczajeni, a nowych kojarzymy, to często nie wiemy, jak ciekawe historie mieli w swojej karierze. Wiedzieliście, że Marten Kuusk grał w meczu, w którym Leo Messi strzelił pięć bramek? Że Kacper Łukasiak z Deportivo powtórzył Milan? Że Bartek Jaroszek zmieniał Krzysztofa Piątka, a Jakub Łukowski grał w meczu z kółeczkiem? A Bartek Nowak wygrał – nie powiem w jakich barwach – na Bukowej i widział „boską” rękę obecnego posła? I mierzył się z Maciejem Rosołkiem na jedenastki na Narodowym? Który z piłkarzy zasmakował Serie A, a który Bundesligi? Zapraszamy do lektury.

Dawid Kudła (98E, 0 goli) to zawodnik, który raczej długo potrafi zagrzać w jednym miejscu. Przez kilka lat był w Pogoni Szczecin, w której zadebiutował w ekstraklasie już 11 lat temu. Na regularne występy musiał jednak poczekać do sezonu 2015/16 i wtedy był już podstawowym golkiperem Portowców. W sezonach 2017/18 i kolejny grał w Zagłębiu Sosnowiec, z którym wywalczył awans do ekstraklasy. Potykał się w pierwszej lidze z GieKSą, z czego jeden mecz wygrał i jeden przegrał. Zagłębie z hukiem spadło z ekstraklasy, a zawodnik na kolejne dwa sezony trafił do Górnika Zabrze, gdzie jednak w pierwszym zespole zagrał jedynie w trzech meczach Pucharu Polski. Zawodnik z sezonu na sezon staje się coraz lepszy i jest opoką naszego zespołu.

Rafał Strączek (51E, 0 goli) to pochodzący z Jarosławia zawodnik, który kroki na wyższym szczeblu zaczął stawiać w Stali Mielec, jednak przebić mu się było bardzo ciężko. Przez Wólczankę Wólkę Pełkińską trafił do trzecioligowego wówczas Motoru Lublin, w którym zagrał kilka meczów. Gdy na dobre wskoczył do składu Stali, to już z przytupem, rozgrywając pół setki meczów w ekstraklasie, w końcówce sezonu zakończonego awansem – również zagrał kilka spotkań. Czkawką na pewno odbija mu się występ z Wisłą Kraków przegrany u siebie 0:6, ale oprócz tego, że zna smak zwycięstwa w Krakowie, to jeszcze potrafił triumfować czy to w Poznaniu czy w Warszawie z Legią. Na zawsze zapamięta mecz z Termaliką, w którym obronił dwa rzuty karne. Najbardziej spektakularnym jego czasem jest oczywiście pobyt w Bordeaux, gdzie rozegrał 24 mecze w Ligue 2 i Pucharze Francji. W rozgrywkach pucharowych grał m.in. przeciw Rennes mając przeciw siebie takie gwiazdy światowej piłki jak Steve Mandanda (zachodząca), słynny reprezentant Kamerunu czy Jeremy Doku (aktywna) – żywe srebro Manchesteru City. Był bohaterem meczu z EA Guingamp, w których także obronił jedenastkę.

Alan Czerwińki (199E, 4 gole), jak wiemy, wrócił do GKS Katowice po lubińsko-poznańskich wojażach. Siedem lat i 167 meczów w ekstraklasie w tych zespołach, a przede wszystkim Mistrzostwo Polski z Lechem Poznań, to wielki sukces tego zawodnika. W 2022 roku strzelił dla Kolejorza gola w ostatniej kolejce – na mistrzowską fetę. W Lidze Europy i Lidze Konferencji grał przecie Benfice, Rangersom, Standardowi Liege, Villareal, Bodo Glimt i Fiorentinie. Goli strzelał mało, ale trafił w pucharach przeciw Dinamo Batumi. Uwaga! Jeśli zawodnik zagra z Rakowem, to zaliczy mecz numer 200 w ekstraklasie! Ma na koncie jeden występ w reprezentacji – w 2020 roku przeciw Finlandii.

Borja Galan (33E, 2 gole) zanim trafił do GieKSy potrafił w barwach Odry Opole strzelić nawet katowiczanom bramkę na Bukowej. W Polsce jest jednak od zaledwie trzech lat, a wcześniej występował na hiszpańskich boiskach. Nie udało mu się zagrać w La Liga, mimo że występował w takich klubach jak Deportivo, Logrones, Getafe czy Racing Santander oraz Atletico (ale nie w pierwszym zespole). Wg Transfermakrt zagrał cztery mecze i strzelił jednego gola w reprezentacji Hiszpanii U-20, ale szczegółów brak.

Konrad Gruszkowski (49E, 2 gole) to wychowanek Turbacza Mszana Dolna, klubu mającego swój malowniczo położony nad rzeką stadion im. Jana Ciszewskiego. Występował w trzecioligowym Motorze Lublin – co ciekawe – z Rafałem Strączkiem. Swoją drogą, ciekawą ekipę mieli wówczas lublinianie – Grodzicki, Darmochwał, Bonin, Brzyski czy dobrze nam znany Sławek Duda… Już wtedy mieli mocarstwowe zapędy. Potem Konrad grał w Wiśle Kraków – 32 mecze i 2 gole w ekstraklasie – z czego jeden na Legii, jednak spadł z Białą Gwiazdą do pierwszej ligi i potem grał przeciw GKS. Przed przyjściem do Katowic grał w Dunajskiej Stredzie, gdzie strzelił bramkę przeciw Zielezarne Podbrezova, czyli drużynie, którą znamy z występów w katowickim Spodku.

Bartosz Jaroszek (3E, 0 goli), dobry duch szatni, wywodzi się ze Stadionu Śląskiego. Potem trafił do Zagłębia Lubin, gdzie zagrał… minutę w Młodej Ekstraklasie przeciwko Wiśle Kraków, zmieniając nie kogo innego, jak Krzysztofa Piątka. Potem przez dwa lata grał w lubińskich rezerwach i trafił do Rozwoju Katowice. Zaliczył „idealny” mecz przy Bukowej z GieKSą, kiedy to najpierw samobójczym trafieniem dał prowadzenie naszej drużynie, a pod koniec meczu sprokurował rzut karny – co w jednym z materiałów klubu podsumował tym, że był w tym meczu… „przemotywowany” 😉 Pamięta to spotkanie Alan Czerwiński, który miał wówczas swoją pierwszą „kadencję” w GKS. Przeciw GKS Katowice Bartek zagrał jeszcze w barwach GKS Jastrzębie.

Arkadiusz Jędrych (51E, 4 gole) od małego był związany ze Zniczem Pruszków, gdzie jako junior mógł podpatrywać wchodzącego wówczas do piłki Roberta Lewandowskiego. W sezonie 2010/11 zadebiutował w pierwszej drużynie w drugiej lidze, a w swoim drugim meczu zaliczył dublet, co pokazywało, że snajperskie umiejętności miał już na wstępie. Zanim trafił do GKS miał okazję rywalizować z naszym zespołem jako piłkarz Pogoni Siedlce i Zagłębia Sosnowiec. Z tym drugim klubem awansował do ekstraklasy i rozegrał w niej siedemnaście meczów. Z GieKSą zaliczył jeszcze spadek do drugiej ligi, ale potem brał udział i był kluczową postacią w całym procesie odbudowy, zwieńczonym grą w ekstraklasie.

Lukas Klemenz (88E, 3 gole) do dorosłej piłki startował w Odrze Opole, a wkrótce trafił do Valenciennes, jednak nie grał w pierwszym zespole. Po powrocie zmieniał trochę kluby jak rękawiczki, występował w Koronie, Bełchatowie, Olimpii Grudziądz, GKS i Jagiellonii. W GKS Bełchatów i Olimpii grał przeciw GieKSie, wystąpił też z naszą drużyną, jako piłkarz Jagi w Pucharze Polski, w pamiętnym meczu rozstrzygniętym w 120. minucie. Pierwszy pobyt w Katowicach trwał rok, zawodnik strzelił dwie bramki. Na dłużej zagrzał miejsce w Wiśle Kraków, gdzie rozegrał 47 meczów w ekstraklasie, po czym trafił do węgierskiego Honvedu. Po 2,5 roku wrócił do Polski, by zasilić Górnika Łęczna na jeden sezon. W latach 2014 i 2015 występował w reprezentacji Polski U-20 w rozgrywkach Elite Leauge.

Märten Kuusk (27E, 1 gol), reprezentant Estonii, występował w swojej rodzimej lidze w barwach Nomme Kalju i Flory Tallin. Zawodnik jest czterokrotnym Mistrzem Estonii i dwukrotnym zdobywcą krajowego pucharu. Jako zawodnik Flory grał sporo w kwalifikacjach europejskich pucharów, w tym kwalifikacjach do Ligi Mistrzów. Zagrał w 2021 roku m.in. przeciw Legii Warszawa, ale oba mecze Estończycy przegrali, podobnie jak dwa lata później przeciw Rakowowi Częstochowa. W Kwalifikacjach do Ligi Europy występował m.in. przeciw Eintrachtowi Frankfurt czy Dinamu Zagrzeb. No i raz grał w grupie Ligi Konferencji, gdy jego Flora rywalizowała z Gent, Partizanem i Anorthosis. Ma na koncie też kilkanaście meczów w węgierskim Ujpescie. Zawodnik jest 37-krotnym reprezentantem Estonii. Zapamięta na zawsze na pewno mecz z Argentyną, w którym Leo Messi strzelił pięć bramek, a obecni Mistrzowie Świata wygrali 5:0. Nasz zawodnik wszedł na boisko przy stanie 3:0, mógł więc z bliska przyglądać się, jak boski Leo jeszcze dwukrotnie pokonuje estońskiego golkipera.

Aleksander Paluszek (67E, 5 goli) to nowy nabytek GKS Katowice. Wychowanek Śląska Wrocław grał ostatnio w WKS, ale zaliczył spadek z ekstraklasy, sezon wcześniej zdobywając wicemistrzostwo Polski. Zawodnik grał w końcówce spektakularnego meczu z Sankt Gallen. Zdobył jedną bramkę w lidze i dwie w Pucharze Polski. Grał tylko w jesiennym meczu przy Bukowej przeciw GKS. Przygodę w ekstraklasie zaczynał jednak w Górniku Zabrze w 2020 roku. W sezonie 22/23 strzelił trzy bramki – m.in. przy Łazienkowskiej oraz w Szczecinie, gdzie przy okazji mógł oglądać najbardziej spektakularnego gola swojego kolegi z drużyny – Lukasa Podolskiego – zza połowy boiska. Przez pół sezonu występował w słowackim FK Pohronie, w słowackiej ekstraklasie.

Grzegorz Rogala (11E, 0 goli) zaczynał w Błękitnych Stargard (wówczas Szczeciński). Potem przez Szamotuły trafił do Lecha Poznań, gdzie grał w rezerwach. Przez dwie połówki sezonu występował też w Rakowie Częstochowa u Marka Papszuna, a były to czasy drugoligowe, jednak nie zyskał większego uznania w oczach charyzmatycznego szkoleniowca. Przez dwa lata występował jeszcze w Stargardzie, po czym trafił do GieKSy, na sam początek pewnej historii z Rafałem Górakiem na pokładzie.

Marcin Wasielewski (66E, 3 gole), poznaniak, uczył się gry w piłkę w Kolejorzu, zahaczył nawet o jeden mecz Młodej Ekstraklasy. Ostatecznie w Lechu zagrał 19 meczów w ekstraklasie i strzelił gola przeciw Jagiellonii. W najwyższej klasie rozgrywkowej zaliczył także 15 spotkań w barwach Niecieczy, a ze Słoniami wystąpił meczu Pucharu Polski na Bukowej w 2021 roku. Ponadto grał w Unii Swarzędz i miał epizod w Zniczu Pruszków.

Adrian Błąd (111E, 9 goli), nasz wieloletni zawodnik. Wychowanek Zagłębia Lubin, w którym już w 2009 roku zadebiutował w ekstraklasie, choć grał głównie w Młodej Ekstraklasie. Jako zawodnik Zawiszy Bydgoszcz grał i wygrywał z GKS Katowice. Podobnie jak w Lubinie, kiedy to przyjechał na Bukową i zwyciężył 5:0, strzelając gola (bramki wówczas zdobywali także choćby Arkadiusz Woźniak i Krzysztof Piątek). Jako piłkarz Arki Gdynia zdobył Puchar Polski, choć jego udział na tym trofeum skończył się na wcześniejszych fazach, aż do meczu ćwierćfinałowego. Do GieKSy trafił w 2017 roku i jest do dziś.

Mateusz Kowalczyk (31E, 3 gole) swoją przygodę z piłką zaczynał w juniorach Dolcanu Ząbki (później Ząbkovia). W 2021 przeszedł do ŁKS Łódź i tam grywał w trzeciej lidze, ale pod koniec sezonu trafił do pierwszego zespołu – gdzie miał swój udział w zwycięstwie z Sandecją, strzelając gola w doliczonym czasie gry. Sezon później dał się we znaki naszemu zespołowi, trafiając dla ŁKS przy Bukowej w meczu wygranym przez łodzian 5:1. Zawodnik został wypatrzony przez Brondby i tam trafił, rozegrał jednak zaledwie trzy spotkania, w tym jedno ligowe (zaledwie minuta) w duńskiej ekstraklasie. Został najpierw wypożyczony, a ostatnio definitywnie transferowany do GKS. Grał i gra w młodzieżowych kadrach Polski, na ostatnim Euro wystąpił przez siedem minut z Portugalią i całą połowę z Francją.

Kacper Łukasiak (30E, 2 gole), pozyskany z Pogoni Szczecin zawodnik, grał w rezerwach tego klubu oraz został Mistrzem Polski ora królem strzelców w Centralnej Lidze Juniorów. Rozegrał szalony dwumecz Ligi Mistrzów przeciwko Deportivo La Coruna. W pierwszym meczu Pogoń wygrała 3:0, by w rewanżu polec 0:4… Czyli niemal identyczny casus, jak niegdyś Deportivo w dwumeczu z Milanem. Gola na 4:0, DLC strzeliło w doliczonym czasie gry… W barwach SKry Częstochowa i Górnika Łęczna grał przeciw GKS Katowice. W ostatnim sezonie katowicki Ribery w Pogoni wystąpił w 30 meczach i strzelił 2 gole – z Koroną i Widzewem.

Jakuba Łukowskiego (112E, 17 goli) pamiętamy przede wszystkim z doliczonego czasu gry na Bukowej w poprzednim sezonie. W strugach deszczu (to był ten weekend powodziowy) ukłuł nas strzelając na 2:2 dla Widzewa. Było to jedno z zaledwie trzech trafień zawodnika dla łodzian w sezonie. Piłkarz debiutował w ekstraklasie już w 2014 roku w barwach Zawiszy. W jej barwach grał przeciw GKS, podobnie jak w koszulce Olimpii Grudziądz w pamiętnym meczu z kółeczkiem oraz Koronie Kielce. Ekstraklasę zaliczył także jako zawodnik Wisły Płock oraz wspomnianej Korony, w której zaliczył sezon życia (22/23) strzelając 12 bramek w ekstraklasie, a trafiał m.in. do siatki Legii, Lecha czy Rakowa.

Mateusz Marzec (45E, 3 gole) tułał się po niższych ligach – np. Odrze Opole, Olimpii Grudziądz czy GKS Bełchatów. W Odry grał przeciw GKS – m.in. we wspomnianym meczu wygranym na Bukowej przez opolan 2:0, w którym bramkę strzelił Galan.

Sebastian Milewski (92E, 5 goli) wywodzi się z Mławy, ale przez 6 lat był w Legionovii, zanim wyruszył w szerszy świat. Grał w Zagłębiu Sosnowiec, z którym awansował do ekstraklasy, m.in. wygrywając z GKS 3:0 i strzelając bramkę, a pamiętają ten mecz Dawid Kudła i Arkadiusz Jędrych, wówczas piłkarze Zagłębia oraz Adrian Błąd, który zaczynał grę w GKS Katowice. Potem piłkarz przez sezon grał w ekstraklasie właśnie w barwach Zagłębia i przez dwa lata w Piaście. W końcu na trzy lata trafił do Arki Gdynia i brał udział w pamiętnych meczach katowiczan z gdynianami. Najpierw w Katowicach to właśnie ten zawodnik był faulowany w polu karnym, ale Hubert Adamczyk nie wykorzystał karnego – wygrana w tamtym spotkaniu spowodowałaby przewagę już nie odrobienia dla GKS. No i spotkanie w Gdyni, które GieKSa wygrała i awansowała do ekstraklasy. Po sezonie trafił do Katowic.

Bartosz Nowak (172E, 34 gole) długo naczekał się na debiut w ekstraklasie. My pamiętamy go jeszcze z Polonii Bytom, kiedy to – za pierwszej kadencji Rafała Góraka – strzelił dla bytomian bramkę w 89. minucie na 1:1, podczas gdy GKS miał w 87. minucie karnego na 2:0 (Przemysław Pitry nie wykorzystał jedenastki). Potem grał w Miedzi Legnica i Stali Mielec, w których grał przeciw GKS, podobnie jak w barwach Ruchu Chorzów, kiedy to na Bukowej wygrał 2:1. W Ruchu też zadebiutował w ekstraklasie, ale spadł z niej – grał m.in. w słynnym meczu z Arką z boską ręką Siemaszki (ale Rafała, tego posła, a nie Artura łączonego od zawsze na zawsze z GieKSą). Po ponownym pobycie w Stali, rozkwitł w Górniku Zabrze, gdzie strzelał bramki Legii, Lechowi czy Rakowowi, do którego wkrótce trafił. Występował jeszcze w nie do końca udanej kampanii eliminacyjnej do Ligi Konferencji (mecze ze Spartakiem Trnava i Slavią Praga), ale został Mistrzem Polski i najskuteczniejszym ligowym strzelcem – 10 bramek. I tutaj trafiał przeciw Legii – dwa razy u siebie, raz na wyjeździe. W eliminacjach do Ligi Mistrzów mierzył się z Kuuskiem z Flory Tallin, a potem grał w kolejnych rundach, z Karabachem i Arisem Limassol. W końcu wystąpił z grupie Ligi Europy, gdzie Raków rywalizował z Atalantą, Sportingiem Lizbona i Sturmem Graz.

O Marcelu Wędrychowskim (71E, 4 gole) możemy powiedzieć tyle, że… jest ze Szczecina, grał w Akademii i juniorach Pogoni, a już od 2019 roku próbował się jako młodzian przebić do podstawowego składu. Katowicki De Bruyne na chwilę trafił do Górnika Łęczna, w którym na dobre zagrał w ekstraklasie, strzelając m.in. gola na 3:2 w doliczonym czasie z Wisłą Płock. Zanim w tamtym sezonie trafił do Łęcznej, zagrał jeszcze jeden mecz eliminacyjny Pogoni – w Osijeku (przegrana 0:1). Potem na dobre zaczął grać w Pogoni, czasem jako podstawowy zawodnik, częściej jako zmiennik. Potrafił zapewnić Portowcom wygraną w doliczonym czasie w Lubinie. Dwa lata temu grał w eliminacjach LKE przeciw Linfield i Gent. W poprzednim sezonie strzelił jedną bramkę, w szalonym wygranym 5:4 meczu z Puszczą w Niepołomicach.

Aleksander Buksa (61E, 5 goli) na razie pozostaje w cieniu swojego nieco bardziejpopularnego brata Adama, reprezentanta Polski. Swoją piłkarską młodość spędził w Krakowie, głównie w Wiśle, w której zadebiutował w ekstraklasie i zagrał w niej 38 potkań, strzelając 4 gole. Zawodnik trafił do Genoi, gdzie wystąpił w czterech spotkaniach Serie A, jednak były to występy raczej symboliczne. Potem był w belgijskich Leuven i Standard Liege, ale debiutu w pierwszych zespołach nie dostąpił. A austriackim Tirolu natomiast rozegrał 29 meczów i strzelił gola w Bundeslidze, a w Pucharze Austrii rozegrał dwa spotkania, w jednym z nich strzelając dublet zapewniając wygraną po dogrywce z Schallerbach. W końcu wrócił do Górnika i w zeszłym sezonie raz trafił do siatki.

Maciej Rosołek (133E, 17 goli) to dwukrotny Mistrz Polski oraz zdobywca Pucharu Polski z Legią Warszawa. Już jako junior trafił na Łazienkowską, by w sezonie 2019/20 zadebiutować w pierwszym zespole. W tymże debiucie strzelił swoją pierwszą bramkę – zwycięską w meczu z Lechem Poznań – dwie minuty po wejściu na boisko! Sezon później w meczu Pucharu Polski w Bełchatowie zaliczył hat-tricka. Grał też w eliminacjach Ligi Mistrzów przeciw Linfield i Omonii Nikozja. Wkrótce przeszedł do Arki Gdynia, gdzie strzelał sporo bramek, np. hat-trick z Sandecją Nowy Sącz. Wracał do tej Legii i znów szedł do Arki – jak w kolejnym sezonie, gdzie znów zaliczył mecz w pucharach – tym razem przeciw Slavii i trafił do Gdyni. W barwach żółto-niebieskich grał przeciw GieKSie. Łącznie dla Legii zdobył 13 ligowych bramek. W finale Pucharu Polski z Rakowem trafił w konkursie rzutów karnych (dla Rakowa jedenastkę wykorzystał Bartosz Nowak). W superpucharze ponownie była między tymi zespołami seria jedenastek i tu zawodnik już nie pokonał Kovacevica, ale Legia i tak wygrała. To czego kibice Legii na pewno nie zapomną, to bramka piłkarza w szalonym meczu z Austrią Wiedeń, w wygranym 5:3 meczu. Rosołek strzelił w 87. minucie na 4:2 (to był gol na awans), ale Austria w doliczonym czasie zdobyła gola na dogrywkę, po czym… Legia jeszcze raz trafiła i jednak przeszła do kolejnej rundy. W poprzednim sezonie Rosołek bronił barw Piasta Gliwice i mogliśmy go oglądać przeciw naszemu zespołowi.

W końcu Adam Zrelak (95E, 24 gole), który w kadrze rozegrał dziewięć spotkań i trzy razy pokonywał bramkarzy rywali – Ukrainy, Gruzji i Białorusi. Na Słowacji napastnik grał w Rużomberoku i Slovanie Bratysława, gdzie w 102 meczach w lidze zdobył 25 bramek. Grał w Slovanie w kwalifikacjach do Ligi Europy, m.in. przeciw Krasnodarowi, ale bez powodzenia. Przez chwilę był w Jabloncu, a potem trafił do Norynbergi, gdzie rozegrał 50 meczów i strzelił 5 bramek, a trafił przeciw Eintrachtowi czy Schalke 04. Wkrótce trafił do Warty Poznań, w której grał przez 3,5 sezonu, strzelając 21 bramek w ekstraklasie.

O pozostałych zawodnikach trudno wiele napisać, bo kariery ich nie były zbyt bogate lub dopiero się zaczynają, dodatkowo nie zaznaczyli swojej obecności w GieKSie. Patryk Szczuka (0E, 0 goli) wiele lat spędził w Rozwoju, dwa lata w Goczałkowicach, a od 2022 roku jest w Katowicach i zagrał zaledwie w sześciu meczach, ale przede wszystkim w spotkaniu z Ruchem Chorzów, wygranym 2:1. Alan Bród (2E, 0 goli) próbuje się bezskutecznie przebić do składu. Z Dąbrowy Górniczej trafił do juniorów GKS i jest w naszym klubie od 2019 roku. W pierwszej lidze pograł niewiele, siedem razy był w podstawowym składzie, reszta do wchodzenie z ławki. W ekstraklasie zaliczył dwa występy.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga