Dołącz do nas

Piłka nożna

Felieton wielkanocny, czyli możni na rozkładzie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Czy pomeczowy felieton w świątecznie, wielkanocne popołudnie to dobry pomysł? Z pewnością. Zwłaszcza że jesteśmy w świetnych nastrojach po wczorajszym meczu. Nostalgicznie się zrobiło, gdy kibice śpiewali „Wesołych Świąt”, bo przecież to przyśpiewka z czasów, kiedy graliśmy w ekstraklasie na początku XXI wieku. Wspominałem przed meczem niektóre z tych wielkosobotnich spotkań. Wczoraj zapisaliśmy kolejną ich historii kartę.

Przyznam, że przed meczem, wiedząc o co gra Śląsk i też jak gra w ostatnich meczach, mimo że oczekiwałem zwycięstwa, to nie obraziłbym się na punkt. Jakby nie patrzeć te wygrane z czterema strzelonymi bramkami czy pewne pokonanie u siebie Lecha Poznań robiły wrażenie. Jak cała praca Ante Simundzy, który wygrzebał wrocławian z czeluści i z sytuacji totalnie beznadziejnej, postawił WKS w takiej sytuacji, że po tej kolejce mogli wyjść ze strefy spadkowej.

To nie to, że myślałem, że GKS może zagrać na obniżonych obrotach, patrzyłem właśnie na siłę Śląska. No a jednak grając z nożem na gardle, wydaje się, że ta motywacja może być większa, ta myśl, że trzeba iść na noże i wyszarpać to utrzymanie. Dodatkowo często są takie slogany, że mając już „coś zapewnione” będziemy mogli zagrać na luzie. Często ten luz jednak potem przekłada się po prostu… na słabą grę.

Tutaj było inaczej. GieKSa zagrała z jednej strony na luzie, a z drugiej z determinacją. To było coś w stylu meczu z Puszczą Niepołomice, gdzie już w pierwszej połowie był doskok i pressing. Śląsk nie potrafił przed przerwą się z tego ogarnąć i efektem była dominacja naszego zespołu. GieKSa stworzyła kilka sytuacji, ba – nawet pojawiły się strzały z dystansu, po których Rafał Leszczyński miał spore problemy (choć fakt faktem, że również z powodu swojej nie najlepszej dyspozycji). Naprawdę postawa GKS w pierwszej połowie była jedną z najlepszych w tym sezonie. Niektórzy może o tym też zapomnieli, ale graliśmy na boisku wicemistrza Polski, który do ostatniej kolejki w zeszłym sezonie bił się z Jagą o tytuł. Oczywiście, że wrocławianie stracili Erika Exposito i Nahuela Leivę i to był znaczący ubytek, ale fakt jest faktem.

Pewnie można się trochę do GKS przyczepić za drugą połowę, bo jednak to zepchnięcie do defensywy przez Śląsk było dość spore. Nie na tyle, żeby wrocławianie stwarzali sobie masowo klarowne sytuacje, ale mimo wszystko być może można było trochę bardziej kontrolować sytuację na boisku. Mieliśmy mnóstwo szczęścia, że Arnau Ortiz miał tak fatalnie nastawiony celownik, bo dwie sytuacje, które miał, po prostu musiał zamienić na gole. No ale te słowa drugiej połowie to takie trochę czepianie się na siłę, bo ostatecznie Śląsk oddał tylko jeden celny strzał.

Podczas wywiadu z trenerem Górakiem po rundzie jesiennej pytałem o te odległości między piłkarzami, którzy atakują, a naszymi broniącymi zawodnikami – sugerując, że są one za duże i z tego tytułu przy szybkim pomocniku rywali, mamy zagrożenie pod naszą bramką. Trener zwracał uwagę, że w tym sposobie gry – strefowym – bardziej istotna jest asekuracja ze strony środkowych obrońców i to, co się stanie już w polu karnym. I odnosząc się właśnie do tego aspektu, było to aż nadto widoczne w meczu ze Śląskim. Liczba takich szybkich, gwałtownych doskoków w szesnastce, skutkująca zablokowanie rywala lub utrudnieniem mu oddania strzału była znacząca. Nie wiem, czy jest w ekstraklasie inny zespół, który tak ofiarnie broni w polu karnym. I nie tyczy się to tylko środkowych, bo jeśli znajdzie się tam czasem któryś z piłkarzy z linii pomocy czy np. taki Marcin Wasielewski – jest to samo. Trzeba przyznać, że jest to wręcz widowiskowe, a na pewno skuteczne. A swoją drogą jakichś wielkich problemów z powodu „krycia na radar” i tak jest zdecydowanie mniej niż jesienią. Więc tu nawet nie ma co się czepiać. Jest rozwój.

GKS Katowice po raz drugi w tym sezonie ma więcej zwycięstw niż porażek. Dla drużyny, która remisuje dość rzadko (tylko sześć razy), jest to dobre osiągnięcie. Poprzednio taki stan mieliśmy po wygranej w Częstochowie. Teraz bilans zwycięstw i porażek to 12-11. A jest przecież końcówka sezonu.

I co jeszcze ciekawsze – rok temu na tym etapie sezonu mieliśmy zaledwie jedno zwycięstwo więcej. Fakt, że mieliśmy więcej punktów, wynika z większej wówczas liczby remisów i mniejszej przegranych. Wiadomo, że od tego momentu do końca sezonu GKS zanotował pięć wygranych, co teraz powtórzyć będzie trudno. Ale podszlifować można.

Rany, na pięć kolejek przed końcem mieliśmy osiem punktów straty do drugiego miejsca. Nie myśleliśmy o cudzie. Myśleliśmy, żeby utrzymać pozycję barażową, bo nad siódmym (i ósmym) miejscem było zaledwie oczko przewagi.

Teraz katowiczanie mają 42 punkty i niektórzy nieśmiało przebąkują o załapaniu się do pierwszej piątki. Czy będzie to realne, przekonamy się w sobotę z Legią, więc na razie nie ma co na ten temat dywagować. Natomiast poprawić swoją pozycję w tabeli możemy jak najbardziej. Jeśli Górnik Zabrze nie wygra w Mielcu, a Cracovia przegra w Poznaniu, to możemy się znaleźć nawet na siódmej pozycji. Szkoda, że Motor wygrał, podopieczni Mateusza Stolarskiego nie odpuszczają i też chcą zająć jak najwyższą lokatę.

Patrzymy na beniaminków po 29 kolejkach? Proszę bardzo.

Po 29 kolejkach

19/20 Raków 38 (u) ŁKS 21 (s)
20/21 Stal 28 (u) Podbeskidzie 25 (s) Warta 40 (u)
21/22 Radomiak 43 (u) Termalica 24 (s) Łęczna 27 (s)
22/23 Miedź 21 (s) Widzew 38 (u) Korona 35 (u)
23/24 ŁKS 21 (s) Ruch 20 (s) Puszcza 32 (u)

Wiemy już z poprzednich felietonów, że Widzew po świetnych dwudziestu kilku kolejkach miał fatalny koniec sezonu. W tej klasyfikacji więc lepiej po 29 kolejkach punktował jedynie Radomiak, ale tylko o jeden punkt. To daje obraz wręcz niebywały, jak wielką wartość do ekstraklasy wnieśli beniaminkowie w tym sezonie – mowa oczywiście o Motorze i GieKSie. Lechia ma jeszcze mecz przed sobą i u gdańszczan wygląda to zdecydowanie gorzej, choć na tle ww. zestawienia wypadają średnio i muszą się mieć na baczności, bo z identycznym dorobkiem punktowym z ekstraklasy spadł Górnik Łęczna.

To, że GieKSa ma pewne utrzymanie, to wiemy. Nie można natomiast jeszcze otwierać bezalkoholowego szampana. Ktoś powie, że te wyliczanki są bez sensu. Ale czy ktoś widział, żeby Liverpool świętował już Mistrzostwo Anglii? Zresztą… przypomina się wypowiedź Franciszka Smudy z końcówki lat 90., kiedy to Widzew zdobywał Mistrzostwa Polski. Popularny Franz, po którymś meczu w środku sezonu, gdy Widzew był liderem ekstraklasy, stwierdził, że „przede wszystkim cieszy się, że tym meczem zapewnili sobie utrzymanie w ekstraklasie”.

GKS Katowice może to matematyczne utrzymanie mieć już w tej kolejce. Do tego potrzebna jest jutrzejsza przegrana Puszczy i wtorkowy brak zwycięstwa Stali. Na razie jedyną drużyną, która już nas nie dogoni, jest Śląsk Wrocław. Jeśli dwa powyższe warunki się spełnią, GieKSa na pięć kolejek przed końcem będzie pewna gry w ekstraklasie na przyszły sezon. Najprawdopodobniej to utrzymanie będzie możliwe też w przypadku remisu Puszczy, jeśli w żadnej tabelce porównawczej z większą niż trzy liczbą drużyn, katowiczanie nie zajmą ostatniego miejsca. A w kontekście dwóch wygranych z Puszczą i bilansu bramkowego 9:1, taka sytuacja prawdopodobnie nie istnieje. Ale to trzeba by było sprawdzić każdy wariant.

Wygraną we Wrocławiu z kapitalną prezentacją kibiców GKS na sektorze gości zapewniliśmy sobie… już nawet nie wiem co, bo komfort to już był wcześniej. Po prostu radość. Przełamanie złej passy wyjazdowej to też bardzo ważna sprawa. W tym sezonie mamy już na rozkładzie Mistrza Polski, wicemistrza, finalistę pucharu. A możemy mieć i przyszłego mistrza i zdobywcę Pucharu Polski. GieKSa potrafi grać z najlepszymi.

Za tydzień mecz, na który czekaliśmy 20 lat. Do Katowic przyjeżdża Legia Warszawa. Bliscy emerytury kibice pamiętają spektakularne 3:1 w 1994 roku, ci młodsi, ale również już nie najmłodsi, fantastyczną wygraną po golu w doliczonym czasie gry Moussy Yahai. Niech te czasy wrócą i katowiczanie piszą nową historię tych legendarnych potyczek.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Pierwsze decyzje kadrowe

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po pierwszym transferze do klubu, który miał miejsce w zeszłym tygodniu, otrzymaliśmy informacje o zawodnikach, którzy odejdą z GKS Katowice.

Swoją przygodę z klubem zakończyli na ten moment Aleksander Komor, Adrian Danek, Bartosz Baranowicz i Mateusz Mak. Wszyscy byli związani z klubem kontraktami od 2023 roku i wydatnie przyczynili się do awansu GieKSy do Ekstraklasy. Ich umowy nie zostaną przedłużone.

Do swoich macierzystych klubów powrócą natomiast Filip Szymczak oraz Dawid Drachal. Odpowiednio do Lecha Poznań i Rakowa Częstochowa.

Wszystkim piłkarzom dziękujemy za reprezentowanie barw GieKSy i życzymy powodzenia w karierze.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna Piłka nożna kobiet Wywiady

Górak: Walka na płaszczyźnie psychologicznej

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W trakcie świętowania na boisku mistrzostwa zdobytego przez uKochane zadaliśmy trenerowi Rafałowi Górakowi kilka pytań dotyczących obu piłkarskich drużyn GKS Katowice.

Chciałby pan, żeby kobieca GieKSa została na stałe na Nowej Bukowej?

Rafał Górak: Oczywiście, docelowo to także jest miejsce dla kobiecej dywizji. Cała logistyka też jest potrzebna do przygotowania drużyny na przenosiny, trzeba zabezpieczyć treningi. Nawet my jeszcze tutaj nie jesteśmy do końca przeniesieni, więc pewnie to jeszcze troszkę potrwa.

Czy zespół przejmował się plotką o wsparciu finansowym ze strony Rakowa?

Ubaw był dość dobry, zaraz mieliśmy w głowie szyderczy ton tego wszystkiego. Walka o mistrza toczyła się także na płaszczyźnie psychologicznej. My chcieliśmy zagrać jak najlepiej dla siebie, dla GKS-u.

Alan Czerwiński ma zostać docelowo na wahadle?

Alan Czerwiński to bardzo kompleksowy piłkarz i pomoże nam w każdym aspekcie. Świetnie spisywał się na środku obrony i to jest również jego pozycja. Będzie wystawiany w zależności od potrzeb.

Ma trener już jakiś plan na początek przyszłego sezonu?

Zawodnicy będą mieli zero-jedynkowe wakacje, a my z dyrektorem mamy trochę pracy związanej z kadrą i nie tylko. Trochę pracy jest, ale ten tydzień, dziesięć dni dla siebie muszę urwać, żeby się trochę zresetować.

Ósme miejsce na koniec to wynik dobry czy bardzo dobry?

Bardzo dobry.

Gdyby jakimś cudem jednak pojawił się dodatkowy milion na koncie klubu, to jakby go wykorzystać?

Milion złotych czy euro? (śmiech)

Euro, zaszalejmy.

Na pewno na zwiększanie standardu wokół zespołu, żeby w GKS-ie rósł poziom przygotowania piłkarzy do gry. Nigdy nie będę chciał powstania kominów płacowych, nie możemy otwierać się na taki kierunek. Każdy milion euro nam się przyda, żeby drużyna była coraz lepsza.

Kontynuuj czytanie

Galeria Kibice

Kibicowska galeria z wyjazdu do Gdańska

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kibicowskiej galerii z wyjazdu do Gdańska, gdzie dwoma pociągami specjalnymi wybrało się 1221 fanów GKS Katowice, w tym 1 kibic Baníka Ostrava i 6 przedstawicieli JKS Jarosław. Zdjęcia nadesłane przez kibiców.   

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga