Dołącz do nas

Felietony Klub

Jacek, wygrałeś!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Autorem felietonu jest jajo1964.

Jestem kibicem młodym, wydaje mi się, że historię GieKSy znam dosyć dobrze. Zarówno tę dawną jak i współczesną. W tym tekście chciałbym skupić się na tej współczesnej, której do końca… nie pamiętam. Otóż GKS jest bliski mojemu sercu od najmłodszych lat, a wydarzenia, o których chcę pisać miały miejsce w roku 2005. Miałem wtedy niecałe 9 lat. Lecz co 2005 rok ma do tego, że Jacek Krysiak opuszcza w końcu nasz ukochany klub? Otóż ma i to dużo, bo kelner Krysiak odchodząc… wygrał!

Historię GieKSy znam z opowieści starszych kolegów, rodziny, monografii bądź innych źródeł takich jak np. forum kibiców. Lecz znam ją również z jednego bardzo ważnego źródła, którym jest „Bukowa”, której kolejne numery zbierałem długi czas, a wiele egzemplarzy nabyłem w sklepiku klubowym bądź na portalach aukcyjnych. Ostatnio przeglądając mój zbiór trafiłem na jedną gazetkę, która szczególnie mnie zaciekawiła. Jest to numer 33 z niedzieli 12 czerwca 2005 r. kiedy to graliśmy z Górnikiem Zabrze. Numer smutny, bo skupiał się na zjawiskach, które nigdy nie powinny mieć miejsca. Rok 2005 to widmo likwidacji GieKSy, spadek do II ligi, nieotrzymanie licencji na grę w tejże lidze, co skutkowało startem od ówczesnej IV ligi. Słynna akcja „Ratujmy GieKSę” odbiła się wtedy szerokim echem w całej Polsce. Lecz znowu pojawia się pytanie co Krysiak ma wspólnego z tamtymi wydarzeniami. W sumie nic, ale! W tym numerze ukazał się obszerny wywiad z prezesem GKS-u z tamtego okresu – Piotrem Dziurowiczem. Człowiek ten „zasłynął” choćby tym, że ingerował w wartości dla nas święte, takie jak herb i nazwa. To on był jedną z głównych przyczyn złego stanu GieKSy w tamtym czasie. Wywiad z tego numeru jest naprawdę obszerny – Dziurowicz mówił o przeszłości, przyszłości i kibicach. Rozmowa była przeprowadzona świeżo po meczu z Odrą Wodzisław (tu ślę „pozdrowienia” dla Rockiego). Ok, powspominałem sobie i znowu można postawić pytanie jak to się ma do tytułu felietonu? Gdzie wygrał Krysiak? Otóż w tym numerze był pewien ranking…

„Ranking prezesów a.d. 2005”, który przedstawiał działalność prezesów wszystkich klubów I ligi sezonu 2004/2005. Im niższe miejsce w rankingu, tym lepsza ocena działalności prezesa w danym klubie. Najniższe miejsce, czyli najlepszą ocenę działalności otrzymał Zbigniew Krasowski, który rządził wtedy w Górniku Łęczna. Natomiast „zwycięzcą” został Piotr Dziurowicz, który przez autora tekstu został wybrany najgorszym prezesem w I lidze. Tu pozwolę sobie zacytować uzasadnienie tej decyzji:

„Numer 1, mistrz ceremonii, numer uno, władca prezesów, rekin polskiego zarządzania klubami… któż to taki? Panie i Panowie z dumą przedstawiam „Rycerza Jedi” niejakiego Piotra Dziurowicza. Prezes Naszej kochanej „GieKSy” doprowadził spółkę akcyjną na skraj bankructwa, stracił płynność finansową, spuścił klub do drugiej ligi, stracił zaufanie u kibiców, nie miał co szukać w Urzędzie Miasta, sponsorów poszukiwał za pomocą maili, był głuchy na podpowiedzi ludzi, którym ten klub leży na sercu, znał się na wszystkim i chciał sam prowadzić klub… jednym słowem panie i panowie… ŻENADA. GKS Katowice, po wielu latach prosperity i tylko chwilowej zapaści w roku 99 tym razem, jeśli nie zdarzy się cud poleci na samo dno polskiego futbolu. Wszystko przez jednego człowieka, którego odporność na krytykę, oraz głosy próbujące pomóc doprowadziła nas do miejsca, z którego wyjść będzie niezmiernie ciężko. Dziękujemy Ci Piotrze, że zostawiasz za sobą spaloną ziemię… na szczęście są ludzie, którzy na tych zgliszczach wybudują jeszcze potężny klub, klub w którym nie będzie miejsca dla takich artystów jak ty.”

Historia niestety zatoczyła koło. Znowu w naszym klubie pojawiły się pasożyty, tylko tym razem było ich więcej i wydaje mi się, że ich siła była większa. Teraz skupmy się na osobie pana Jacka, do którego zwrócę się bezpośrednio, bo być może przeczyta ten tekst. Otóż drogi kelnerze! Jest jedna rzecz, w której odniosłeś sukces! Pokonałeś Piotra Dziurowicza w byciu najgorszym prezesem w historii Górniczego Klubu Sportowego „Katowice”! Gdyby teraz miałby powstać taki ranking, to nie wiem czy w drukarniach nie zabrakłoby tuszu. Nie masz sobie równych. Giermkiem Ireneusza Króla (być może w przyszłości Ireneusza K.) byłeś równie świetnym, jak beznadziejnym prezesem. Tylko, że z Króla żaden rycerz i na giermka na pewno nie zasłużył. Nie będę się rozpisywał o tym w jakim miejscu jest teraz nasz klub dzięki ludziom powiązanym z Centrozapami, Ideonami czy innymi Trustami, bo wszyscy wiedzą jak jest i czyja to wina, że w klubie panuje taka degrengolada. Gdybym miał o tym pisać, to przypuszczam, że wielu z was przestałoby czytać ten tekst z nerwów bądź znudzenia.

Szczerze jest mi żal pana Krysiaka, bo my kibice swego czasu pokładaliśmy w nim spore nadzieje. Broniliśmy go choćby wtedy, gdy złożył rezygnację ze swojej funkcji do Rady Nadzorczej po haniebnej porażce 1:6 z pewną drużyną za kadencji pewnego trenera dwa lata temu… Pozwolę sobie nie przytaczać tekstu oświadczenia, które opublikowaliśmy, by bronić skórę Krysiaka, ponieważ mdli mnie na jego widok więc boję się reakcji starszych kibiców. Nie bójmy się tego stwierdzić – byliśmy głupi. Lecz w końcu kończy się czas prezesury Jacka Krysiaka. Naprawdę, najgorszej w historii. Wygrał pan, panie Jacku ten niechlubny tytuł…

Na okładce słynnego już numeru 33. widnieje Piotr Dziurowicz samotnie siedzący na ławce trenerskiej, nad którego głową jest dymek, a w nim fragment tekstu piosenki Perfectu pt. „Nie płacz Ewka”. Fragment szczególny… „Żegnam Was, już wiem, nie załatwię wszystkich pilnych spraw… Jeszcze raz, żegnam Was, nie spotkamy się…”. To samo mógłby powiedzieć teraz Jacek Krysiak. Niech mówi, a my mu odpowiemy „Również żegnamy i liczymy, że naprawdę nigdy się nie zobaczymy. Nigdy!”. Zresztą Krysiak wespół z Królem i Karczewskim w rolach grabarzy GieKSy także widnieli na jednej z okładek, w numerze 118 „Bukowej” i moim zdaniem i tak zbyt dużo papieru zmarnowało się, by uwiecznić ten tercet.

Kończąc chcę dodać, że mimo wszystko życzę panu wszystkiego dobrego, bo sztuką jest wybaczać, ale pozwolę sobie wyrazić opinię wszystkich, a przynajmniej zdecydowanej większości kibiców GieKSy. Żądam, aby po 31 października, kiedy przestanie pan oficjalnie pełnić funkcję prezesa GKS-u Katowice pańska noga nigdy nie stanęła na naszym stadionie! Tym obecnym, jak i tym nowym, który wierzę, że powstanie prędzej czy później. Bo czuję, że nadchodzą lepsze czasy. Siedem lat chudych jest za nami. Oby przyszły dekady lat tłustych. A jestem pewien, że nadejdą, bo z ogromnej ilości popiołu zrodzi się piękny i olbrzymi feniks.



15 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

15 komentarzy

  1. Avatar photo

    S.

    31 października 2012 at 19:56

    Bardzo mi miło, że nawiązałeś do mojego starego tekstu 🙂 Nie sądziłem, pisząc tamten felieton, że ktoś będzie zdolny pokonać młodego Dziurę 🙂

    Pzdr.

  2. Avatar photo

    rondelus

    31 października 2012 at 21:04

    Jest coś w tym ale też nie do końca.. Krysiak był tylko marionetką Pana K. taka jest kolej rzeczy.. Robił to co mu kazano. I on nie mógł mieć swojego zdania i nie mógł podejmować decyzji.. bo „Królem” był Pan K. a tzw”kelnerem” Pan Krysiak. Miejmy pretensje do właściciela! Bo to on zawinił..a krysiak został ofiarą tego zamieszania:) Pozdrawiam Ino GieKSa!

  3. Avatar photo

    mosto

    31 października 2012 at 21:21

    Słabe.
    Więcej rzeczowych argumentów.
    „pan Jacek, drogi kelnerze, panie Krysiak, pewien klub, pewien trener”…

    Ktoś powinien wcześniej czytać i poprawiać teksty zanim pójdą na stronę.
    Słabe.

  4. Avatar photo

    monk

    31 października 2012 at 22:59

    @mosto – nie wiem o co Ci chodzi, co złego jest w tych sfomułowaniach? Ja czytałem ten tekst przed publikacją i kompletnie nie wiem co Ci w nim nie pasuje. Ale zawsze możesz pokazać nam jak należy pisać, zapraszamy do redakcji:)

  5. Avatar photo

    Starzik

    1 listopada 2012 at 02:10

    Modego Dziure znałem osobiscie. Roznica i to dupna polega na tym, ze Peter kochoł Gieksa i był lod bajtla na Bukowej. Stary Dziura zamknał oczy na zawsze… Młody sobie po prostu nie radził, nie te kontakty, znajomosci co stary, ale robił co mógł. Zebrał u dospela kajs w czestochowskim…sam…Oczywiscie wszystko to było nie trafione, ale robił co mógł. Wtedy i Ruch i Górnik tyz mioły problemy powazne, ale jakos wyszły z nich. Sadziłem, ze gorzej byc nie moze, ale ten zydek w cwitrze i gruby król przebili wszystko, aby tak zniszczyc klub…2,3 lata w plecy. Tego zech sie nie spodziewoł. Teroz Król juz smiga w szalu dyskopolo…najgorzec byc sprzedajną k..ą, nie miec za grosz honoru, ambicji…brak słów

  6. Avatar photo

    złodziej

    1 listopada 2012 at 08:41

    @starzik ty już niedupc że ten konfident i pedał mioł GIEKSA w sercu pokazł to przy wiatrakach i jeszcze jedno pamiętam jak czarnuch był za nim bo ten dawał hajs i tak samo było z królem , hajs sie skończył król huj , krówa mać hajs to nie wszystko

  7. Avatar photo

    Starzik

    1 listopada 2012 at 09:58

    Jo dupca ja? Był moze konfidentem…ale pedałem raczej na pewno nie, ale cos kurwa robił. Nie siedział na zadku jak krysiak i zbijał baki…i pobierał ino geltag. Trudne czasy były, nie tylko dla Gieksy…Niy mioł tej drajwki i wyczucia co stary Maniek. Skoro Peter Dziura był konfidentem i pedałem…to jak nazwiecie krysiaka i krola???…
    A od s.p. Mariana Dziurowicza sie oddupcie. Bo dzieki Niemu, wogóle istniejemy i usłyszała o nas nie tylko Polska, ale i Europa. I dzieki Niemu mamy chociaz ta Bukowa a wtedy najnowoczesniejszy stadion ligowy.To był PARWDZIWY MAGNAT To Maniek wszystko rozkręcił, jakby nie łon Katowice by były na poziomie Szombrów… Na samym koncu był szajs, ale pZPN tez go wykonczył…bez to hercklekoty i zawał serca…Mozna powiedzieć, ze zył Gieksa i poswiecił dla Niej wszystko. Wielu wos było na pogrzebie?… jo zech doł na wieniec…ale mało takich było…A teroz? Mozemy ino pomarzyc o tamtych czasach, co kozda druzyna miała obsrane batki na sama myśl, ze mo groć na Bukowej z GKSem…dzisiaj dostajemy baty od jakis okocimskich, kolejarzy, niecieczek tfu…

  8. Avatar photo

    jajo

    1 listopada 2012 at 10:27

    @ahim: pokaż mi w którym miejscu chwalę Dziurowicza?

  9. Avatar photo

    Zaba-Bogucice

    1 listopada 2012 at 11:33

    Krysiak jak i dziurkenS pewnie sie pojawi na B1 bo to stary kibic GieKSy.Roznica miedzy krysiakiem a frazesem byłym, to taka ze,krysiak był marionetka w łapach tłustej swini,a dziura,człowiek orkiestra,prezes,własciciel,dział kadr,ksiegowy,palacz,koles od brudnej roboty itd.Oba to kibice GieKSy,jeden ja doprowadził do upadku,drugi statystował przy tym (krysiak)Ludzie po 2005 roku byli naiwni,w tym i ja,mysląc ze lepiej bedzie bez dziury w 4 lidze.Ze damy sobie rade i bedzie normalnosc.Nastali nastepni prezesi,rownie bezsilni jak i mody dziura.Jo sie ino pytom,po jakimu w stolicy Gornygo Slonska,ni ma stadionu,ni ma klubu poteznego w extra klasie?Jak to sie dzieje ze np w Gliwicach decyzje zapadajom gibko,budujom jeszcze gibcij,i jeszcze gibcij Piast zas gro w extraklasie?Wierze ze za 20-30 lot,s.p.Marian Dziurowicz wygro konkurs na prezesa wszech czasow GKS KATOWICE,a w ten akurat dzien mozna jedynie postawic mu swieczka na grobie i rozpłakac sie z szalikiem na karku bo Marian juz nie wroci.

  10. Avatar photo

    GieKSiorz

    2 listopada 2012 at 00:41

    Wiesz czemu pan Krysiak został ofiarą przez króla?? Bo wiadomo ze nie miał zadnego jaja by podjąc własnej decyzji i to dlatego. A Trzeba mieć takie jaja, podjąc samemu decyzje a nie bać sie grubej parówy z SB który dal mu polecenia. Ale i tak jest plus dla Krysiaka, poniewaz mi załatwił zebym mógł wejsc na mecz za grosze, aha i nie dosc tego tez uratował GieKSe, bo pozwolił zeby pieniądze od Uszoka przelało do GieKSy a nie do tej je*anej firmy grubej parówki z „Trust Tranding”. Właśnie tym bardziej :]. Ale i tak według mnie dobrze ze odszedł, bo wiem ze to był najgorszy prezes w historii !! To jest za duzo. Teraz licze na to zeby Furtok powrócił do posady prezesa GieKSy :]

  11. Avatar photo

    GieKSiorz z niymiec

    2 listopada 2012 at 20:36

    Starzik-dobrze godosz jakby niy Magnat to juz downo by GieKSy niybylo!!!!!Pozdrowiynia do Colki Stary Ekipy!!!!!

  12. Avatar photo

    Bobbie

    4 marca 2014 at 15:06

    Hi there everyone, it’s my first visit at this web page, and
    paragraph is in fact fruitful in support of me, keep up posting these articles or reviews.

    my homepage – giochi di moda

  13. Avatar photo

    Maybell

    6 kwietnia 2014 at 07:07

    Tips and techniques for newbie bloggers using seo search engine ranking tools are important for both MSN and Google.
    The keywords in your web content should not be taken lightly.
    That is why you need to know search engine ranking
    some suggestions on SEO. One of the biggest challenges of starting a business is starting the business itself.
    Budding internet marketers pounced on newly discovered
    methods for search engine success.

    My web site seo northampton facebook

  14. Avatar photo

    Ilene

    19 kwietnia 2014 at 00:01

    Now if you are not really a good deal, but keep an eye landscaping ideas open for danger.
    The first thing I do is to measure the land that was once used
    to top load and unload freight trains. 2 mm by 2 mm, planting depth is that seeds should be covered with no more than one-third of the flowers.
    Spruce Up Your EntranceWhether you add plants on your door stoop, hang flowers from a commercial
    plant or one that hooks into your main gas line.

    Take a look at my web page … clapham landscaping page

  15. Avatar photo

    Marisol

    5 maja 2014 at 16:14

    Good day I am so thrilled I found your blog, I really found
    you by accident, while I was searching on Google for something else, Regardless I am here now and would just like to say
    thanks a lot for a tremendous post and a all round interesting blog (I
    also love the theme/design), I don’t have time to read it all at the minute but I have saved it and also included your RSS feeds, so
    when I have time I will be back to read much more, Please do keep up the fantastic
    job.

    My site – nexus 6 specification

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Losowanie PP: Koncert życzeń GieKSa.pl

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Już jutro o godzinie 12:00 w siedzibie TVP Sport odbędzie się losowanie 1/8 finału Pucharu Polski. W stawce pozostało już tylko 16 drużyn: 10 ekip z ekstraklasy, 4 drużyny z I ligi, 1 z II ligi oraz 2 z III ligi. Postanowiliśmy podzielić się z Wami naszymi typami i marzeniami dotyczącymi rywala w nadchodzącej rundzie. A co przyniesie los? Zobaczymy już we wtorkowe południe.

Fonfara
Ciekawym pojedynkiem bez wątpienia byłby mecz z Polonią Bytom i możliwość spotkania Jakuba Araka, który właśnie w naszym klubie się przecież odblokował. Najgorszymi opcjami wydają się być Raków Częstochowa i Piast Gliwice, bowiem rywale o takim podejściu do piłki nożnej dodatkowo zabierają kibicom chęć przychodzenia na mecze w środku tygodnia.

Kosa
Na pewno chciałbym uniknąć (dokładnie w takiej kolejności): Górnika, Jagiellonii, Rakowa i Lecha. Z pozostałymi ekstraklasowiczami możemy zagrać, choć oczywiście preferowałbym wtedy domowe spotkanie.

Natomiast z pewnych wyjazdów, czyli wylosowania drużyn z niższych lig, to ciekawie wyglądałaby Avia (niedaleko, niska liga) oraz Polonia Bytom (lokalnie, dawno nie graliśmy). Wyjazdowicze nie obraziliby się zapewne także na Śląsk we Wrocławiu.

Ciekawostką jest to, że jeśli wylosujemy na wyjeździe Raków, Widzew, Jagiellonię lub Lechię, to… w 2025 roku zagralibyśmy aż trzy wyjazdowe spotkania z tymi rywalami.

Flifen
Najśmieszniej byłoby zagrać przeciwko Wiśle Kraków lub Pogoni Szczecin. W przypadku wygrania z jakimikolwiek kontrowersjami, z którymkolwiek z tych klubów, content na Twitterze Alexa Haditaghiego bądź Jarka Królewskiego byłby nieziemski. Natomiast pod względem poziomu sportowego i kibicowskiego dobrym losowaniem byłaby Polonia Bytom, która powinna być na spokojnie do ogrania, a i frekwencja w takim meczu nie powinna zawieść.

Misiek
Najbardziej chciałbym zagrać z Avią Świdnik lub Zawiszą Bydgoszcz lub Polonią Bytom, ponieważ to są stadiony, na których jeszcze nie byłem. Najbardziej nie chciałbym zagrać z Rakowem Częstochowa, ponieważ znów byłyby dwa mecze koło siebie w pucharze i w lidze, oraz nie widzi mi się wyjazd do Chojnic w środku tygodnia z powodu mało atrakcyjnego rywala i odległości.

Kazik
Z osobistych pobudek to Śląsk Wrocław, w zeszłym sezonie nie było mi dane tam pojechać, a teraz może się uda. Nie wiem, gdzie Polonia Bytom będzie grała ewentualnie ten mecz, ale jechać tam na ten orlik ze sztuczną trawą i granulatem niespecjalnie mi się uśmiecha… jeszcze Jakub Arak coś strzeli, a lubię go i nie chcę tego zmieniać 🙂

Marek
Przez tyle lat czekaliśmy na Puchar Polski jak na okno do Ekstraklasy z nadzieją, aby uchyliło się chociaż odrobinę i pozwoliło oddychać tym samym powietrzem co krajowa elita… Dzisiaj tuzy Ekstraklasy otwierają listę drużyn, z którymi nie chcemy grać na tym etapie. To najlepszy dowód na to, jaki skok wykonaliśmy przez ostatnie dwa lata: nomen omen lata świetlne! Z uwagi na zależności rodzinne (kuzyni z Dolnego Śląska kibicujący Śląskowi) najbardziej chciałbym trafić Śląsk na wyjeździe. U siebie zdążyliśmy zagrać i razem z kuzynami oglądaliśmy to „widowisko” na starej Bukowej. We Wrocławiu z uwagi na Święta nie mieliśmy szans się spotkać. Poza tym z uwagi na cykl „Okiem rywala” łapię kontakt z przedstawicielami innych klubów – z jednymi gorszy, z drugimi lepszy i czasem wbijamy sobie różne szpilki 😉 Tym kluczem chciałbym trafić na Widzew (pozdrawiam Michał) lub Koronę (piona Michał i marxokow). Górnik za to dopiero w finale, najlepiej na Śląskim, bo 3 maja córka ma komunię, więc logistyka byłaby łatwiejsza 😂 Rywali z niższych lig trochę się boję, z uwagi na stan boiska w grudniowe popołudnie, ale bytomski orlik powinien być wtedy jak najbardziej zdatny do użytku 😜 Tak czy inaczej, sam fakt, że w listopadzie rozmawiamy jeszcze o GieKSie w Pucharze Polski jest dla mnie powodem do uśmiechu. Czas na kolejny krok w stronę Narodowego.

Błażej
Przede wszystkim dla mnie zawsze liczy się awans, a będzie łatwiej o kolejną rundę, grając z niżej notowanym rywalem. By nie jeździć daleko, życzyłbym sobie Avię Świdnik. Polonia Bytom niby fajny rywal, ale chyba tylko jeśli mielibyśmy grać na Śląskim. Granie na Orliku w grudniu z rywalem, który dobrze się prezentuje, może nie być takie proste. Jak mamy grać z kimś z Ekstraklasy to najlepiej u siebie z Piastem. Widać po wywiadach, że trenerowi Górakowi zależy mocno by w tym roku grać w PP na wiosnę, pewnie taki cel postawili sobie przed drużyną i chcą go skutecznie realizować. Fajnie byłoby to zrealizować, bo granie na wiosnę w PP byłoby małą nowością dla nas.

Jaśka
Ja napiszę króciutko: wszyscy byle nie Górnik, mamy ostatnio złe wspomnienia z nimi odnośnie pucharu Polski.

Shellu
Na pewno nie chciałbym trafić na Wisłę Kraków. Nie dość, że mecz na wyjeździe, to jeszcze z piekielnie mocnym i rozpędzonym rywalem. Spokojnie – zmierzymy się z nimi w ekstraklasie. Zdecydowanie chciałbym też uniknąć Korony czy Górnika. Jeśli chodzi o zespoły z ekstraklasy, to nie pogardziłbym Widzewem, nawet jeśli byłby na wyjeździe. Musimy tę ekipę w końcu przełamać. Polonia Bytom i Śląsk Wrocław nie byłyby złe. Nie pogardziłbym także powrotem do Chojnic, z uwagi na ładnie położony stadion i dobre wspomnienia. A najbardziej kuriozalnym losowaniem będzie Raków na wyjeździe i dwa mecze przy Limanowskiego w grudniowym mrozie – na tym najzimniejszym stadionie w Polsce 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Kurczaki odleciały z trzema punktami

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do drugiej fotorelacji z wczorajszego wieczoru. GieKSa przegrała z Piastem Gliwice 1:3.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Plagi gliwickie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

No i po raz kolejny potwierdziło się, jak dziwna bywa piłka. Przynajmniej jeśli przekładamy matematykę na boisko. I punkty oraz miejsca w tabeli. Matematycznie Piast nie miał prawa z nami wygrać, statystycznie niby też, choć patrząc na rachunek prawdopodobieństwa, kiedyś musieli to drugie zwycięstwo osiągnąć. Stało się i nikt w Katowicach nie jest z tego powodu zadowolony. Faktem jest, że Piast na to zwycięstwo zasłużył, choćby dlatego, że był bardziej zdeterminowany. Jednak czy był lepszy na tyle, aby dokonać takiej deklasacji?

Śmiem twierdzić, że jakby taki mecz powtórzyć, to wcale nie byłoby oczywiste, że goście znów by wygrali. Zwycięstwo odnieśli zasłużone, jednak splot różnego rodzaju okoliczności – tak nieszczęśliwych dla GKS, a fortunnych dla gliwiczan spowodował, że wykorzystując sposobność z zimną krwią, zainkasowali trzy punkty. Ale tę sposobność najpierw musieli mieć.

Zaczęło się od kontuzji Mateusza Kowalczyka. Zawodnik jeszcze próbował po obiciu okolic nerki pozostać na boisku, ale sam po chwili poprosił o zmianę. Kontuzja niepiłkarska, więc w tej chwili najważniejsze jest po prostu jego zdrowie i miejmy nadzieję, że ostatecznie nie będzie to nic poważnego. Potem w kilka minut katowiczanie stracili dwie bramki. Najpierw fatalnie zachowali się w obronie, bo Drapiński był kompletnie niepilnowany i wystarczyło mu tylko dołożyć stopę do piłki, aby pokonać Rafała Strączka. No a potem Lukas Klemenz też jakoś intuicyjnie chciał wybić piłkę, ale pokonał własnego bramkarza. Mieliśmy nadzieję na ten rzut karny, ale po analizie VAR sędzia Raczkowski podyktowaną jedenastkę anulował – słusznie, bo faulu nie było. I tak mieliśmy jeszcze szczęście, bo tych plag mogło być więcej – w początkowej fazie meczu na boisku opatrywany był Bartosz Nowak, interwencja medyczna była też przez chwilę potrzebna Wasylowi. Mimo wszystko za dużo tych nieszczęść, jak na jeden mecz.

Problem jest taki, że po pierwszej połowie, gdy GKS przegrywał 0:2 i nie miał nic do stracenia, myśleliśmy, że nasz zespół rzuci się na przeciwnika i wybije im z głowy myśl o punktach. Miało być tak, że goście będą żałowali, że te dwa gole strzelili. Nic takiego nie miało miejsca. Druga połowa była równie zła jak pierwsza albo nawet gorsza. GieKSa biła głową w mur, kompletnie nie potrafiąc zagrozić bramce Placha. Piast wyprowadzał kontry, z czego jedną wykorzystał i gliwicki Di Maria zamknął spotkanie. A mogło być jeszcze wyżej, bo nasz zespół tak się odkrył, że rekordowa porażka na Nowej Bukowej stawała się coraz bardziej realna. Bramka Lukasa Klemenza na koniec tylko dała drobną korektę na wyniku. Osobliwe jest to, że Lukas strzelił w tym meczu do właściwej i niewłaściwej siatki, jeszcze bardziej osobliwe, że powtórzył tego typu wyczyn Arkadiusza Jędrycha sprzed… dwóch meczów.

Trzeba przyznać, że Piast zagrał kapitalnie w defensywie. Zneutralizował nasz zespół kompletnie, dodatkowo nie bronił się jakoś bardzo głęboko, GKS skutecznie był wypychany, a wszelkie próby licznych prostopadłych podań ze strony piłkarzy Góraka kończyły się „sukcesem” Piasta. No i właśnie to mam na myśli, pisząc, że mecz mógł się potoczyć inaczej. Bo trzeba przyznać, że pomysł na mecz z podaniami za plecy – czy to długimi w powietrzu, czy bardziej po ziemi, wyglądał na całkiem niezły i nawet próby nie były najgorsze. Czujność obrońców Piasta była jednak na wysokim poziomie. Gdy już taka piłka przeszła, to albo Adam Zrelak został wzięty w kleszcze (sytuacja z odwołanym karnym), albo Ilja Szkurin był na spalonym po podaniu Wędrychowskiego (ale i tak Białorusin trafił w Placha).

Problem widzę inny. GieKSa chyba za bardzo postawił na tę kwestię czysto piłkarską. Chcieliśmy ten mecz wygrać umiejętnościami i kunsztem, a zabrakło walki wręcz. Piast tę „grę w piłkę” od początku meczu próbował nam wybić z głowy i zrobił to skutecznie. Nie mieliśmy więc – tak jak na wiosnę – łupanki, którą trudno było nazwać meczem piłkarskim. Mieliśmy GieKSę, która w piłkę chciała grać i Piasta, który był jednak dużo bardziej zdeterminowany do walki. Nie odbieram oczywiście Piastowi tego, że w kluczowych momentach też pokazał umiejętności, bo to jest oczywiste. Poziom agresji jednak zdecydowanie był po stronie zawodników Myśliwca i teraz to oni okazali się „zakapiorami”. Trochę to wyglądało tak, jak na szkolnym korytarzu, kiedy z klasowym łobuzem kujon chce rozmawiać na argumenty. I ma je sensowne, logiczne, tylko co z tego, skoro łobuz wyprowadził szybki cios i kujonowi tylko spadły okulary z nosa…

Ogólnie nie chcę jakoś specjalnie krytykować tego sposobu naszej gry, natomiast wygląda na to, że sztab trenerski się przeliczył, a przez to, że do przerwy było już 0:2, trudno było to skorygować. Osobiście chciałbym, żeby GKS dążył do gry w piłkę i generalnie nie będę o to miał pretensji. Czasem jednak być może trzeba postawić na proste i bardziej… prymitywne środki. To tak jak z tym rozgrywaniem od tyłu, kiedy różne drużyny nieraz tak bardzo chcą ten schemat utrzymywać, że czasem, zamiast po prostu wywalić piłkę w oczywistej sytuacji, klepią ją sobie trzy metry od bramki i za chwilę dostają gonga.

A już nie bawiąc się w porównania, metafory i piękne słowa. Piast po prostu od początku meczu zaczął dosłownie spuszczać wpierdol naszym piłkarzom, a ci nie potrafili odpowiedzieć tym samym. I też dlatego przegraliśmy. Z Koroną GieKSa potrafiła pójść na noże. W meczu derbowym – zupełnie nie.

Wracając do tematu bramek samobójczych – to niesłychane, że GKS ma ich w tym sezonie już pięć. I solidarni są ze sobą środkowi obrońcy, bo już każdy z nich ma po jednym takim trafieniu. Piątego samobója zaliczył Kowal w Łodzi. Wiadomo, że jest to często pech, ale skoro sytuacja się powtarza – to jest jakiś defekt, nad którym pewnie trzeba popracować. Jest to jakaś niefrasobliwość naszych zawodników, może czasami wręcz lekka niechlujność.

Nie ma co płakać. Już nie będę się rozpisywał na temat opinii niektórych kibiców, bo poświęciłem na to poprzednie felietony i… straciłem sporo nerwów. Teraz nawet nie czytałem (jeszcze) wielu komentarzy, ale jeśli natknąłem się po tej porażce znów na zdanie jednego ancymona, że mamy fatalnego trenera, fatalnych piłkarzy i zespół na co najwyżej pierwszą ligę, to wiem po prostu, że mam do czynienia z osobą niezbyt lotną. Tyle.

Sam nie wierzyłem, że możemy ten mecz przegrać. Nie sądziłem natomiast, że zwycięstwo będzie formalnością. A już na pewno nie spodziewałem się, że Piast nas tak rozjedzie. Ten mecz ostatecznie był fatalny. Nie wychodziło nam nic. Piastowi wyszło wszystko. Powtórzę – wykorzystali wszystkie swoje sposobności otwierające im drogę do zwycięstwa. To oni byli wyrachowani. Ale matrycą była agresja.

Październikowo-listopadowy piękny sen z serią czterech zwycięstw się skończył, przyszła szara jesienna rzeczywistość. Jednak dziś jest kolejny dzień, a wkrótce następne. GieKSa to nie jest drużyna perfekcyjna i jeszcze nie jest na tyle dobra, żeby takie mecze jak z Piastem zdecydowanie wygrywać. Absolutnie jednak nie jesteśmy tak słabi, żeby znów mówić, że zlecimy z hukiem z ekstraklasy. Mogliśmy stworzyć sobie ultra-komfortową sytuację przed końcem rundy jesiennej. Nie udało się. Nadal musimy punktować, żeby zadomowić się mocniej w środku tabeli.

Przed nami przerwa reprezentacyjna, a po niej piekielnie ciężkie spotkania. Tak jak pisałem, o punkty będzie niebywale trudno, ale musimy grać swoje. Może z większą różnorodnością środków, w zależności od rywala. Skoro jednak Piast wygrał z GKS, to dlaczego GieKSa ma nie móc wygrać z Jagiellonią? W tej lidze wszystko jest możliwe. I katowiczan stać na punktowanie nawet z Jagą, Pogonią i Rakowem.

Także GieKSiarze nie ma co się załamywać i wchodzić w jakieś smuty. Zostawmy to ludziom, dla których frustracja jest życiowym paliwem. Niech dla nas paliwem będzie nieustający optymizm – oparty na faktach i doświadczeniu. Doświadczeniu takim, że GieKSa jeszcze dopiero co potrafiła bardzo dobrze grać w piłkę, być lepsza od przeciwników i wygrywać mecz za meczem.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga