Dołącz do nas

Felietony

Już tylko cud może uratować tę bezjajeczną ekipę…

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Na mecz z Górnikiem jechaliśmy pełni nadziei. Nie było ku tej nadziei racjonalnych przesłanek. Przecież każdy ważny mecz w tej rundzie przegraliśmy. Nieosiągalne było dla nas nawet osiągnięcie remisu. Wszystko, co najważniejsze przewaliliśmy – zwłaszcza na Bukowej, chodzi o Podbeskidzie, Miedź i Sandecję. Chodzi też o mecz na Ludowym, gdzie nie potrafiliśmy dobić piłkarzy przeciwnika, „sympatycznie” wyzywanych przez swoich własnych kibiców.

Pozostawała nam ta wiara, kibicowska i irracjonalna. Że „tym razem będzie inaczej”. To taka wiara alkoholika, który wychodzi z odwyku i obiecuje wszystkim na około, że tym razem już nie podniesie kieliszka do ust. A chwilę potem wchodzi do pierwszej meliny i wraca do swoich nawyków.

No i na tej wierze się skończyło, bo po raz kolejny dostaliśmy w pysk od kopaczy. I to dosłownie, bo przecież pokarał nas Bartosz Kopacz, zawodnik Górnika. Który najpierw uratował swój zespół przed utratą bramki, a potem zapewnił trzy punkty gospodarzom.

Trener Brzęczek na konferencji powiedział, że jest „dumny ze swoich zawodników”. Już naprawdę nie chce się tego komentować. Gdzieś mamy, że to są wypowiedzi do mediów, pod publiczkę itd. Naprawdę bycie dumnym z tego, że przepierdala się niepowtarzalną okazję i cały sezon kolejka po kolejce, mecz po meczu, to trzeba mieć nierówno pod sufitem.

Co z tego, że GKS zagrał lepsze zawody niż z Sandecją? Tak naprawdę u trenera i niektórych kibiców powstała iluzja, że to był naprawdę dobry mecz w wykonaniu GieKSy. Pytanie tylko, na czym ta niby dobra jakość polegała. Na tym, że nie potrafimy oddać sensownego, celnego strzału na bramkę? Na tym, że wszelkie próby dośrodkowań kończą się na nodze/głowie piłkarza Górnika? Na tym, że podajemy w eter zamiast no nogi lub na dobieg?

A może na tym, że – co jest kuriozalne – próbujemy grać w dziadka na kilku metrach wymieniając kilka klepek i ostatecznie zawsze tracąc piłkę zamiast grać prosty futbol – podanie na skrzydło i centra?

GieKSa miała optyczną przewagę (sprawiającą chyba tę iluzję dobrej gry) w dużej mierze przez to, że Górnik od 31. minuty prowadził. Specjalnie się cofnął i w miarę kontrolował sytuację. Mimo to po żałosnych podaniach/zachowaniach Kalinkowskiego czy Zejdlera rywale stworzyli sobie bardzo groźne sytuacje na drugą bramkę.

My nawet z chaosu nie potrafimy stworzyć groźnej sytuacji, gdzieś kopnąć, wsadzić nogę w tłoku, wykorzystać błąd rywala. Jak to jest, że na naszym tle nawet słabo grające drużyny zawsze wyglądają jak taktyczni profesorowie?

No niestety tu dochodzimy do trenera Brzęczka, mocno przez nas oszczędzanego. Postulowaliśmy odstawienie Goncerza i Prażnovskyego i to szkoleniowiec zrobił. Ucieszyło nas to niezmiernie. Jak się okazało, wystawienie Pielorza było bardzo dobrym posunięciem, Łukasz zagrał dobry mecz. Lebedyński miał z Prokićem zrobić grę z przodu – to się nie udało, obaj zagrali dość katastrofalnie.

Ale naprawdę zachodzimy w głowę przy jednej roszadzie. Z Sandecją trener wprowadził pod koniec Jóźwiaka, który rozruszał grę, był bardzo aktywny i nawet sam Brzęczek na konferencji mówi, że do Jóźwiaka nie ma pretensji (w przeciwieństwie do prawie wszystkich pozostałych). W tym momencie jesteśmy już na sto procent przekonani, że Jóźwiak ma pewny plac na Górnik. A tu nam trener wprowadza Mandrysza. Zawodnika, który miotał się na boisku i choć bardzo chciał, to nie bardzo umiał. Dlaczego Mandrysz, a nie Jóźwiak? Naprawdę można mieć wrażenie, że trener pomylił zawodników. Obaj młodzi, szybcy. To jak Szpakowski kiedyś pomylił Trezegueta z Henrym mówiąc – „obaj podobni”…

Trener naprawdę się gubi w tym wszystkim. Zreflektował się i wprowadził potem Jóźwiaka, ale następnie na boisku pojawili się Goncerz (nic nie wniósł) i uwaga, uwaga – zbawca GKS Katowice, ostoja i ostatnia deska ratunku – Krzysztof Wołkowicz! No sorry, ale jeśli w akcie desperacji trener sięga po Wołka, to oznacza, że naprawdę nie mamy rozsądnych wariantów i szkoleniowiec sam już nie wie co ma robić…

No ale OK, nie ma co drwić z Wołka na boisku, bo czasu miał mało, trudny moment, umiejętności raczej niewielkie, więc zrobił co mógł – tragedii nie było. Błysnął natomiast w wywiadzie pomeczowym, gdy powiedział, że GKS gra najładniejszą piłkę w tej lidze. To jest tak tragiczne, że aż śmieszne – mówić o pięknie piłki w lidze partaczy (oprócz Sandecji) i cieszyć się estetyką pozorowanej tiki-taki, która i tak kończy się kopnięciem piłki w aut boczny lub bramkowy/za mocnym podaniem na zapalenie płuc/podaniem do przeciwnika. No kuźwa, piękno piłki w wydaniu piłkarzy GKS Katowice – palce lizać.

No ale jak ta gra ma się układać, gdy Tomasz Foszmańczyk zgrywa technika wszechczasów i zamiast po prostu wziąć i zapierdalać po tym boisku, on myśli, że swoimi bajecznymi zagraniami będzie czarował zabrską i katowicką publiczność? Fosa nie zrobi wślizgu, nie włoży nogi, metr od piłki to już zbyt daleko, by się popisać agresją. Nie da się w taki sposób grać. Nie pomaga mu oczywiście ta gra na skrzydle, o czym przestaliśmy już pisać, bo zostało to na stałe, ale trener też robi krzywdę zawodnikowi każąc mu grać na flance. W każdym razie przez ślepą wiarę w swoje umiejętności Tomasz podejmuje masę złych decyzji na boisku i jest po prostu nieefektywny.

Można by mnożyć i mnożyć przykłady tego, co jest nie tak…

GKS Katowice nie zasługuje na awans w tym sezonie. Mamy przeciętny zespół – jedynie na środek tabeli. Na tą przeciętność składa się nie tylko umiejętność gry w piłkę (raczej kopania się po czole), ale także, a może przede wszystkim – to co ma się w głowie. Nie wiadomo, czy my mamy piłkarzy mało ambitnych czy po prostu robiących w pampersa, gdy tylko pojawia się minimum gry o stawkę. W każdym razie daleko, do nazwania ich sportowcami, bo pierwszym atrybutem sportowca jej posiadanie jaj. Jak to ktoś ładnie napisał – oni chyba są w permanetnym szoku, że robią wszystko, by nie awansować, a ciągle są w samym czubie tabeli. My też się dziwimy.

Nie, nie posądzamy ich o to, że nie chcą awansować. Oni rzeczywiście są po prostu po pierwsze za słabi na walkę o awans, po drugie posrani tą perspektywą. A po trzecie mają trenera, który kompletnie nie ogarnia tego burdelu na boisku. Trener Brzęczek swoimi decyzjami personalnymi jest mocno współodpowiedzialny za żenujące wyniki w tej rundzie.

Po katastrofach z wiosny, wspomnianych porażkach u siebie, przyszły dwa zwycięstwa – z Tychami i Siedlcami. Mimo wielu strat punktowych, tydzień temu z kawałkiem wyrobiliśmy sobie naprawdę może nie autostradę, ale drogę szybkiego ruchu do ekstraklasy. Każdy mówił, że nadchodzą dwa kluczowe mecze, które będą prawdopodobnie decydować o naszym losie. I nie potrafiliśmy zdobyć ani bramki, ani punktu. Oba te mecze zostały zawalone tak samo, jak wszystkie poprzednie istotne spotkania tej rundzie. Łudziliśmy się, że schemat będzie inny, ale znów na darmo. Było dokładnie tak samo.

Nie wiemy jak będzie dzisiaj w meczach innych rywali. Nie wiemy na ten moment, co zrobią Wigry, Zagłębie, Olimpia, Chojniczanka, Podbeskidzie, Miedź…  Może się tak zdarzyć, że spadniemy nawet na siódme miejsce. Wydaje się, że limit szczęścia w postaci porażek rywali, gdy my przegrywaliśmy swoje mecze, został już wyczerpany.

Na ten moment ciągle jednak jesteśmy w grze. W sposób żenujący, niezasłużony i kompromitujący, ale jednak ciągle w grze. Jeszcze tli się iskierka nadziei na to, że zdarzy się cud. Tak jak we wstępie do tego artykułu – nie jest ona oparta na czymś racjonalnym, na dobrej grze zespołu i wierze w piłkarską dojrzałość zawodników. Wiara dotyczy tego, że los się odwróci, Opatrzność będzie nad nami czuwać i piłka sama będzie wpadać do bramki rywali, a w innych meczach wyniki będą dalej dla nas korzystne.

Trener mówi, że jeśli GKS wygra trzy mecze, to powinien awansować do ekstraklasy. Nie jest to wykluczone, ale też nie jest pewne. Pozostawiamy tę kwestię otwartą i niech to będzie jedyna dobra wróżba na ostatnie trzy kolejki. Tylko trenerze – zrób coś, żeby właśnie te trzy mecze wygrać, bo jak na razie to my mamy problem z osiągnięciem remisu…

I jeszcze jedna nadzieja… Niech ten tytuł i tekst spowoduje u was agresję, którą będziecie potrafili przełożyć na boisku. Udowodnijcie, że jesteście mężczyznami.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

26 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

26 komentarzy

  1. Avatar photo

    Ekspert

    17 maja 2017 at 11:20

    Z tym awansem jest jak ze stadionem – gra pozorów.
    Jakby komuś z gabinetów zależało na awansie to nie zatrudniłby Brzęczka .

  2. Avatar photo

    psz

    17 maja 2017 at 11:27

    Póki co jesteśmy żałośni, niestety…

  3. Avatar photo

    KaTo

    17 maja 2017 at 11:38

    Wstyd ! taka szansa na awans !! a ci pseudokopacze wszystkie najważniejsze mecze w ryj ! goncerz pakuj się i wypi…. z GieKSy ! nie ośmieszaj się Ty pseudograjku. budowac tą drużynę od nowa !!

  4. Avatar photo

    tyta

    17 maja 2017 at 11:42

    … Shellu drukuj artykuł nawet z błędami i wrzuć do klubowych skrzynek komu trzeba. Może przeczytają to odpowiedni ludzie i zasieje to w nich ziarenko na przyszłość bo ten sezon dla nas prawdziwych GieKSiarzy został już spalony.

  5. Avatar photo

    Irishman

    17 maja 2017 at 11:49

    „Jak to jest, że na naszym tle nawet słabo grające drużyny zawsze wyglądają jak taktyczni profesorowie?”

    Ale przecież Ty Shellu znasz odpowiedź na to pytanie. Piłka, a tym bardziej I-ligowa to prosta gra. Rozpierdzielały mnie te wszystkie głupoty o tym, jak my to pięknie gramy, w które uwierzyli już nawet sami piłkarze. No oczywiście, można k…a młotek przyozdobić w kwiatki i pomalować go na pomarańczowo, żeby ładnie wyglądał. No tylko, że młotek służy do przybijania gwoździ, tak samo jak gra w piłkę polega na strzelaniu goli choćby najprostszymi metodami. No, chyba, że ma się piłkarzy o dwie klasy lepszych od przeciwników, to można jeszcze efektownie pokazać kilka sztuczek pod publiczkę.
    Wczoraj Brosz pokazał Brzęczkowi jak się tworzy drużynę, która potrafi SKUTECZNIE grać w piłkę. Wcześniej pokazywali mu to także inni trenerzy, niestety bez efektu. Podejrzewam, że podobnie było i W Gdańsku, i w Częstochowie, a na pewno było tak u nas rok temu, na wiosnę gdy także oczy krwawiły od patrzenia na ten piach, który graliśmy. Niestety Pan trener wie lepiej i uparcie stoi na swoim. No więc niech stoi, byle jak najdalej od nas…a najlepiej, u któregoś z naszych rywali.

    Tak, więc dajmy spokój piłkarzom, którzy po prostu „szanują piłkę” i wierzą w to co im wmawia trener, że o to w piłce chodzi.
    Cóż nam, kibicom pozostaje? Teraz już tylko też w to uwierzyć, bo w końcu cuda się zdarzają!

  6. Avatar photo

    tyta

    17 maja 2017 at 11:51

    …a i jeszcze jedno pamiętajmy że za rok wybory samorządowe, bądźmy czujni i pamiętliwi za lata upokorzeń !

  7. Avatar photo

    Mader

    17 maja 2017 at 11:57

    Kolejny artykuł Shella trafiony w punkt.
    Michał, serio, podziwiam Cię. Tyle jeżdżenia po wioskach, pisania tych samych artykułów (schemat tej rundy – przed meczem: musimy, historyczna chwila, po meczu: znowu, kurwa, w dupę).
    Mamy bardzo zdolne pokolenie kibiców, którzy dają więcej, niż doping na każdym meczu, które skazane jest na wielokrotne jeżdżenie do Chojnic, czy innego Bytowa. Szacun dla Was – wytrwajcie w tym co robicie.
    A co do meczu i obecnej sytuacji – nie ma co komentowac, chyba wszystko zostalo juz powiedziane i napisane. Ta liga jest tak pojebana, że może 3 czerwca – po raz tysięczny w tym dziesięcioleciu będzie mecz o wszystko, i tym razem wreszcie się uda. Nadzieja umiera ostatnia…

  8. Avatar photo

    falko

    17 maja 2017 at 12:12

    Dobry artykuł jest w nim wszystko co dzieje się w naszej ukochanej Gieksie Pseudo Prezes Pseudo Trener i Pseudo kopacze wszystko na temat

  9. Avatar photo

    GieKSiorz

    17 maja 2017 at 12:16

    ten sezon można na luzie potraktować,chyba ze naprawdę by musial być cud,ale nie zasługujemy na ekstraklasę jesteśmy za slabi!!!nie chce przezyc np.meczu GKS-legia 0-8,a z tymi pseudopilkarzynami i tym dziadem brzeczkiem to jest pewne.proste Cygan obiecal awans nie ma go przyszedł czas rozliczen,Brzeczek out daremny jesteś,Motala out,transfery hujnia,kazdy zakupiony zima pseudo kopacz na lawie siedzi.My kibice musimy poważnie wziasc sprawy w swoje rece,powinnismy poważnie porozmawiać z p.Krupa bo to miasto jest naszym wlascicielem,trzego on naprawdę chce,cisnac tez o stadion.GieKSa to MY!!!

  10. Avatar photo

    tombotleg

    17 maja 2017 at 12:31

    Super opisane, chyba nie ma co dodawać..szkoda tylko ludzi, tego entuzjazmu który ludzie mieli w oczach mimo kolejnych klep od frajerskich ekip, jesteśmy w głębokiej dupie, wydawało się że od roku wszystko zaczęło się kręcić ale to tylko pozory, na boisku piłkarsko jesteśmy frajerami do potęgi.

  11. Avatar photo

    Mecza

    17 maja 2017 at 14:46

    @Irishman, zgadzam się z Tobą w 100% że to nie wina piłkarzy tylko Brzęczka i jego zaleceń. Podobny do Stawowego. Nawałka potrafił z przeciętnych zrobić czołową drużynę a ten gamoń z czołowych piłkarzy ligi zrobił przeciętny zespół. To dlatego jak od nas odchodzą zaczynają lepiej grać, nie mamy szczęścia do trenerów. Ups to nie szczęście tylko kolejny gamoń który ich zatrudnia.

  12. Avatar photo

    Michał

    17 maja 2017 at 14:52

    Jak zwykle świetny tekst i słowa z którymi zgadzam się w 100% – „GKS nie zasługuje na awans w tym sezonie”. Można wierzyć, myśleć i marzyć ale prawda jest taka a nie inna. Tym bardziej, że „oni są za słabi na walkę o ekstraklasę” ! Życzę wszystkim stalowych nerwów.

  13. Avatar photo

    hajna

    17 maja 2017 at 15:36

    Można narzekać ale giekse trenuje nadal trener na poziomie czwartej ligi nie mający pojęcia o podstawach.Gornik zagrał bardzo słabo ale miał szczęście niestety Nowak w bramce zagrał po raz trzeci bardzo słabo jest mało zwrotny.No cóż według założeń miasta wejście do ekstraklasy ma się łączyć z wyborami co dał do zrozumienia prezes Cygan określając czas budowy drużyny i awans więc nic się nie stało i jest zgodne z planem problemem jest tylko trener.

  14. Avatar photo

    Bartolo

    17 maja 2017 at 16:56

    Akurat wczoraj o dziwo nie można im odmówić ambicji.Gdyby tak ciorali w każdym meczu wcześniej,to nastroje byłyby inne.

  15. Avatar photo

    Berol

    17 maja 2017 at 17:28

    zawalili w wczesniejszych spotkaniach przede wszystkim np z Stomilem , Miedzią ,Podbeskidziem , Sandecją …. tu zgadzam sie z Bartolo ze sie cos tam starali a nie wychodziło gdyby w taki sposób grali walczac to pewnie dawno juz bysmy mieli dobra ilosc pt do awansu . Po Sandecji byłem zreszta tak załamany tym co pokazali bo to było total dno że wczoraj nawet mi sie podobało ze cos walczyli . Musiałbym ten mecz jeszcze raz zobaczyc na spokojnie z powtórki tv bo nie wiem czy to obiektywna ocena super stadion swietna atmosfera kibicowskie swieto , to zaciemnia obraz ale akurat tu walczyli ale co z tego jak za wrazenia artystyczne nie ma pt w tym sporcie… W najczarniejszych snach nikt z nas sie nie spodziewał ze wyniki na wiosne beda az tak koszmarne były mecze lepsze lub gorsze w wykonaniu ale bilans jest porażający jak idzie o pt tylko temu ze inni albo nie chca awansowac też jak my albo sa po prostu słabi jeszcze sie liczymy matematycznie z szansami na awans

  16. Avatar photo

    Stefan

    17 maja 2017 at 19:16

    Ha ha ha Shellu się obudził.Brzeczek do wyjebania po Bielsku ,teraz można pisać i wylewać żale.Drużyna przygotowana fatalnie ,KAŻDY zawodnik zalicza zjadz nawet Fosa,Kamyk,Alan,Mikolaj nie wspominajac o Goncerzu.Ciekawe ile prawdy jest w stwierdzeniu „Za Cygana awansu nie będzie?
    Redaktorze to po części Wasza wina ,trzeba było czarno na białym opisać ze mamy na ławce miernote trenerska.Wiara w szczęście to nam kibicom pozostało ,ale to mamy od kilku kolejek .Nie dziwię się ze nie dostrzegli tego inni ,ale Shellu wydaje się ze wiesz o co w „tym” chodzi.Wczoraj osoby będące blisko klubu straciły nadzieję.

  17. Avatar photo

    Eda67

    17 maja 2017 at 19:40

    Można się w nieskończoność wyżywać po Brzęczku i piłkarzach ale moim zdaniem główną odpowiedzialność za tę żenadę ponoszą Cygan i Motała. Jeden zatrudnił przeciętnego trenera i potrafił mu wmówić że jest świetny niczym Ancelotti a drugi nakupił antytalentów z całej Polski i Bałkanów, którzy wyrzucili ze składu naszych wychowanków a niczego dobrego do gry nie wnieśli. Zatrudnili Cerimagicia a nie załatwili polskiego paszportu Prokiciowi. Efekt- na boisku może grać tylko jeden z nich. Paranoja! Trójca C+M+B do wyj…a od zaraz!

  18. Avatar photo

    Jarek

    17 maja 2017 at 19:42

    Alan w czerwcu odchodzi pewne info.

  19. Avatar photo

    tomek

    17 maja 2017 at 20:09

    To juz naprawde robi sie tak zabawne ze kabaretu nie trzeba ogladac. Z jednej strony smutno bo GKS nie awansuje z drugiej strony mowilem to od poczatku ze nie ma ku temu zadnych podstaw. Oj strasznie bylem rugany i wymyslany od roznych. włączcie ludzie logike i myslenie. Jak to ie stalo ze to trio uspilo calkowicie czujnosc kibicow i mialo spokoj w sytuacji, gdy nalezalo podejmowac ostre ciecia. Panowie Redaktorzy wy tez macie sporo na sumieniu bo robiliscie taka klake ze zal bylo patrzec. Rozsadni kibice juz dawno pisali o brzeczku goncerzu i paru innych. Wy zaś uspokajaliscie nastroje i wystawialiscie wysokie noty za nic.Pisaliscie jaki to gonzo zasluzony. Co to ma do rzeczy za zaslugi to mozna dostac miejsce na powazkach. w sporcie i w zyciu bierze sie ludzi ktorzy cos potrafia. Na koncu nawet powtarzaliscie okreslenia z formum gonzo statysta. Fajnie ze w koncu rozowe okulary gdzies zaginely tylko co z tego jak po ptokach.Na zakonczenie prosze was bardzo przestancie sie nadymac i pisac hasel obowiazkowe zwyciestwo bic lidera bo to jest smieszne tak samo jak kretynizm pt ekstraklasa albo smierc. troche pokory i racjonalnosci w ocenach.

  20. Avatar photo

    Berol

    17 maja 2017 at 20:26

    wszystko rozumie prócz jednego…. ktos do nas przychodzi jest w miare dobry i potem zjazd i kaszana w grze ktos od nas odchodzi u nas mizeria ze zal patrzec w nowym klubie odżywa gra ok i strzela o co tu kaman ? no chyba serio jak ktos kiedys napisał u nas ciepły kurwidołek że nie trzeba sie starac bo nikomu na niczym nie zależy prócz kibiców a jak ktos sie wychyla szybko przez reszte jest doprowadzany do odpowiedniego poziomu to mnie boli………ze tu chyba wszystkim dobrze w tym bagnie 1 ligi i miastu i działaczom i grajkom a szansa była hmm jeszcze niby jest by ruszyc wreszcie do przodu po tych latach marazmu

  21. Avatar photo

    tomek

    17 maja 2017 at 21:11

    Berol jest dokladnie tak jak piszesz.

  22. Avatar photo

    Gonzo

    18 maja 2017 at 07:53

    To wszystko jest przesadzone od gornie,oni juz wiedza ze gieksa ma nie awansowac…i chuj,a kibice wierza jak debile..cza wyjebac kogos z gornej polki

  23. Avatar photo

    Mecza

    18 maja 2017 at 09:31

    Ale wy dupczycie, mają zakaz awansu. Pewnie Krupa im zakazał a może nawet Uszok. Wydaje mi się jednak ze prezes z „Ucho Prezesa” Tak to może być on. Gdyby padło choćby podobne słowo do piłkarzy to już głośno by było o tym w prasie. Od razu przeciek. Przecież to by było wyśmienite alibi dla tej padaki. Są słabi i tyle. Trener też by tego nie firmował, on już i tak ma przerąbane i koniec kariery na wysokim szczeblu.

  24. Avatar photo

    Tomek

    18 maja 2017 at 09:55

    Też uważam, że pisanie bzdur o zakazie awansu ma się nijak do rzeczywistości i kłóci się z zasadami logicznego myślenia. Temat jet prosty banda nieudaczników wzieła się za projekt awans i go nie zrealizowała. Po co dorabiać do tego jakąś ideologię.

  25. Avatar photo

    Alan

    18 maja 2017 at 15:02

    Ludzie ! ocknijcie sie! Ogladacie pewnie ekstraklase? Widzicie jakie pieniadze I jakie stadiony maja kluby?!!
    My nie mamy niczego. Jestesmy przecietnym klubem I tyle!@!! Taka smutna rzeczywistosc.
    I nie oczekujcie od trenera I prezesa lub od miasta cudow!!!
    Miasto owszem, moze pomoc budujac stadion I tyle! Na reszte trzeba miec sponsora bo inaczej sie konczy jak widzewy ruchy I inne finansowane z kasy kluby….
    Jak bedzie stadion, moze bedzie sponsor, zainteresowanie, moze zniknie cholota itd Bedzie kasa I bedzie mozna zaczac budowac klub. Na chwile obecna to jestesmy tam gdzie nasze miejsce. Koniec I kropka. 🙁

  26. Avatar photo

    1964

    18 maja 2017 at 22:11

    Piszecie o tym jak każdy kopacz przychodząc do GieKSy nagle zapomina jak gra się w piłkę.Być może problemem jest prezes Cygan.Prezes musi być skurw…. dla swoich pracowników a nie kolegą.Piłkarze muszą czuć presje ze strony szefa,wtedy jest mobilizacja,bo w razie niepowodzenia będzie kapa!A pan Cygan po porażce pewnie wchodzi do szatni i klepie po pkecach ów nieudaczników mówiąc teksty typu nie przejmuj się następnym razem będzie lepiej.Nie tu jest GieKSa tu jest presja!Prezes ma przyjść w razie potrzeby w przerwie czy po meczu do szatni i zrobić taką haję że sie skórokopy posrają.Dzięki.

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga