Od wczoraj w sieci pojawiają się pożegnania, wspomnienia, i anegdoty o Janie Furtoku. Naszą legendę żegna cała piłkarska Polska. Postanowiliśmy o najlepsze wspomnienia związane z „Jasiem” zapytać ludzi, którzy byli lub są blisko Klubu – prezesów, zawodników, dziennikarzy, pracowników i kibiców.
Swoimi wspomnieniami podzielili się z nami między innymi Wojciech Cygan, Grzegorz Proksa czy Grzegorz Goncerz. Zapraszamy na sentymentalną podróż i wspomnienia o prawdziwej legendzie GKS-u Katowice.
Wojciech Cygan, były Prezes GKS Katowice:
„Jana Furtoka bliżej poznałem w momencie gdy dołączyłem do GieKSy. I od razu udzielił pomocy. Z tym zawsze będzie mi się kojarzył. Wybitny piłkarz. Uśmiechnięty, skromny, serdeczny, z żartem i zawsze chętny do pomocy. Pamiętam jak razem z Marcinem Janickim potrzebowaliśmy wsparcia u jednego ze sponsorów, który był nałogowym palaczem. My z Marcinem nie paliliśmy, więc zabraliśmy także Jasia, żeby mógł towarzyszyć sponsorowi i opowiedzieć kilka anegdot ze swojej wspaniałej kariery. Sponsor był zachwycony. My też, bo dopięliśmy szczegóły umowy”.
Grzegorz Goncerz, były napastnik GKS Katowice:
„Pamiętam sytuację gdy na początku swojej przygody z GKS-em wszedłem do gabinetu Jasia, a tam jeden wielki dym od opalanych co chwila papierosów. Mówię: „dzień dobry, tak tu jest nadymione że Pana w ogóle nie widzę!” A Jasiu na to… „Mnie nie musisz widzieć, masz widzieć bramkę!””
Leszek Błażyński, dziennikarz, autor książek sportowych:
„Z przyjemnością oglądało się grę Jasia Furtoka, widziałem na żywo sporo meczów z jego udziałem, ale jeden utkwił mi najbardziej w pamięci. To słynne spotkanie 1 maja 1986 roku. Chodziłem wtedy do podstawówki, a w finale Pucharu Polski GKS Katowice grał z Górnikiem Zabrze. Przed spotkaniem wszyscy, od ekspertów po kibiców, zastanawiali się, ile Górnik wygra. GieKSa zwyciężyła 4:1, a Furtok strzelił trzy efektowne gole. Co ciekawe, na zegarze jeszcze po zakończeniu spotkania było 2:1. Kibice żartowali, że zegar obsługiwał fan Górnika, który wkurzył się i poszedł do domu… Później jako dziennikarz wiele razy miałem okazję porozmawiać z Furtokiem, który był osobą wesołą, sympatyczną, skromną i małomówną. Na boisku błyszczał, poza murawą wolał być w cieniu. Jego syn Jacek opublikował we wtorek zdjęcie ze swoim tatą, na którym Jasiu Furtok śmieje się od ucha do ucha. Takiego go zapamiętam.”
Artur Łój, były wiceprezes GKS Katowice, współtwórca akcji „Ratujmy GieKSę”:
„W okolicach roku 2006, gdy ś.p Jan Furtok był prezesem odradzającej się GieKSy, dostał bardzo intratną propozycję objęcia stanowiska dyrektora sportowego w Groclinie (teraz każdy wie jak ten klub skończył, ale wtedy to był organizacyjny top w kraju). Drzymała był zdeterminowany żeby Go ściągnąć do siebie. W GieKSie Jasiu zarabiał przysłowiowe orzeszki, a tam nie dość że kasa to jeszcze wizja walki o najwyższe sportowe cele.
Nie wiem czy są na świecie ludzie, którzy poświęciliby pieniądze i karierę dla ratowania idei pracowaliby społecznie, ale Jasiu wiedział że bez niego nie damy rady i został. Wrócił na szczebel centralny, a potem… już wszyscy wiemy.”
Grzegorz Proksa, bokser, mistrz Europy w wadze średniej, kibic GieKSy:
„Trudno w kilku zdaniach wymienić najlepsze historie czy wspomnienia, ponieważ z okresu mojej pracy w GKS-ie mam ich bardzo wiele. Z pewnością szybko złapaliśmy bardzo bliskie relacje, potrafiliśmy przegadać wiele godzin. Pamiętam że Jasiu miał biuro zaraz obok mojego i bardzo często wpadał po mnie przed treningami czy to pierwszej drużyny, czy drużyn młodzieżowych, bardzo lubił je oglądać i oceniać. Często robiliśmy to razem.
Dużo mi opowiadał o całym systemie szkolenia jak i o swojej karierze. Był bardzo dobrym kolegą. Bardzo długo mnie przekonywał żebyśmy przeszli na „Ty”, a ja miałem z tym ogromny problem. Dla mnie Jan Furtok to była legenda,, wielki sportowiec i idol z dzieciństwa. Długo utrzymywaliśmy kontakt prywatny. Jestem zdruzgotany tą starszną informacją…”
Marcin Janicki, były Prezes GKS-u Katowice:
„Janek Furtok to niekwestionowana legenda GieKSy. Kiedy przychodziłem do klubu w 2012 roku był jedną z pierwszych osób, którą miałem okazję poznać. Otwarty i z poczuciem humoru. Kiedy udawaliśmy się klubową delegacją na uroczystości górnicze każdy chciał mieć z Jankiem zdjęcie. Zanim zasiadł do stołu zawsze stanął do zdjęcia, z każdym zamienił słowo. Roztaczała się wokół niego aura osoby wyjątkowej dla polskiej i katowickiej piłki nożnej, ale przy tym wszystkim był szalenie normalny. Wyjątkowa osoba, którą miałem okazję poznać.”
Olga Bieganowska, dyrektor marketingu GKS Katowice w latach 2010-2020:
„Pan Jasiu był osobą, która zostawiła niezatarte ślady w sercach wielu osób, za swoje zaangażowanie i ciepło. Dla GieKSy nigdy nie odmawiał, zawsze miał czas, nawet ucząc podstawy piłki dzieciaki z programu Zagraj na Bukowej. Po cichu zawsze mówił: „Pani Olgo bombona?”…wciskając go od razu do ręki. Jego odejście to wielka strata, a wspomnienia o nim będą nas prowadzić, przypominając o wartościach, które wnosił w nasze kibicowskie życie. Panie Jasiu, Pana życie było darem dla wszystkich GieKSiarzy.”
Dariusz Leśnikowski, dziennikarz „Super Express”:
„Jako nastolatek Jana Furtoka – paradoksalnie – częściej widywałem w koszulce reprezentacji: pierwszej albo olimpijskiej na Stadionie Śląskim, niż w stroju GKS-u. Pamiętam jednak, że jako ówczesny kibic Szombierek gdzieś w połowie lat 80. „kląłem” na niego, gdy w Bytomiu walnął pięknego gola z rzutu wolnego. GieKSa wygrała 4:1, niewielkiej grupce „szombierkorzy” została jedynie marna satysfakcja z gola strzelonego przewrotką przez Marka Koniarka. Parę miesięcy później GKS zabrał „Koniara” Szombierkom, dzięki czemu trochę później narodził się przy Bukowej kultowy atak Furtok-Koniarek-Kubisztal.
Po latach miałem okazję – przyjemność, zaszczyt – poznać Jana Furtoka osobiście, już w zawodowych kontaktach na linii dziennikarz – piłkarz/trener/prezes. Zanim koszmarna choroba zabrała mu wspomnienia, parę kaw wypiliśmy i parę historii zdążył opowiedzieć do mojego cyklu „Z lamusa”, który przez wiele lat prowadziłem w „Sporcie”. Potrafił opowiadać z humorem, z emocjami, z werwą.
Kiedy na jedną z takich rozmów przyniosłem mu jego zdjęcie na… nartach, długo się na jego widok śmiał. A potem, opowiadając o tym, jak dwa razy w życiu: za Alojzego Łyski przy Bukowej oraz w okresie gry w Eintrachcie założył deski na nogi, ekspresyjnie zerwał się z krzesła i sugestywnie zademonstrował, czym się skończyła owa druga próba. Paru gości lokalu ze zdumieniem przyglądało się facetowi, który dramatycznie niemal pada na podłogę kawiarni. Cóż, gwiazdorstwa, sztuczności i fałszu nie było w Nim ani krztyny. Była godna najwyższego szacunku skromność i naturalność.”
Maciej Wierzbicki, były bramkarz GKS Katowice:
„Na pewno sama obecność Jasia dużo wnosiła, bo to był otwarty człowiek. Jak zazwyczaj bramkarze irytują się na słowo „SZAKET” tak z jego ust przywitanie „cześć szaket” odbierałem bardzo miło. Za czasu trenera Fornalaka Jasiu wchodził czasem do treningu, jednego takiego dnia chyba z 30 minut męczył mnie swoimi uderzeniami, bo zostaliśmy sami. Pytał kaj chcesz i tam uderzał. Czy prawą czy lewą nogą potrafił uderzyć na prawdę celnie…”
Grzegorz Górski, były zawodnik GKS Katowice, wychowanek Jana Furtoka:
„Jako dzieciaki rocznika 85 mieliśmy szczęście być trenowanymi przez wiele lat przez człowieka z wielką pasją do piłki nożnej, z którym każdy trening to była przyjemność i nauka.
Jako trener naszej ekstraklasowej drużyny sezonu 2004/2005 zbudował niesamowitą atmosferę, którą do dziś wspominamy z chłopakami z boiska. Każdy mecz to był bój w którym szło się za przyjaciółmi. Dzięki Furtokowi stanowiliśmy kolektyw.
Kiedy Jasiu został prezesem GKS-u to z punktu widzenia piłkarza doskonale wiedziałeś że rozmawiasz z uczciwym człowiekiem, który robi więcej niż pozwalałybyśmy to warunki klubowe w tamtych czasach. Był to serdeczny człowiek, który ukształtował mnie jako piłkarza, ale również co ważne ma niebagatelny wpływ na to jakim jestem człowiekiem.”
Maurycy Sklorz, były rzecznik prasowy GKS Katowice:
„Osobiście miałem okazję poznać Pana Jana Furtoka w pierwszym dniu mojej pracy w GKS-ie. Zawsze uśmiechnięty, zawsze pomocny. Uwielbiałem z nim rozmawiać, słuchać o dawnych czasach i potędze GieKSy. Janek miał miliony historii. Opowiadał o grze w trójkolorowych barwach, ale też o tym że w Niemczech zaczął strzelać dopiero jak mu zaczęli podawać schabowe na obiad!”
Rafał Kędzior, komentator sportowy:
„Moje pierwsze zetknięcie z Janem Furtokiem to czasy kiedy grał w Eintrahcie Frankfurt, a ja jako dzieciak zafascynowany Bundesligą oglądałem magazyn Ran na Sat 1 i bramki, które strzelał dla ekipy z Frankfurtu. Najbardziej utkwił mi w pamięci jednak pucharowy mecz z 1995 roku przeciwko wielkiemu wtedy Juventusowi. Byłem dumny, że synek z GieKSy strzelił gola drużynie Del Piero, Viallego i Deshampsa. Nie przypuszczałem wtedy, że będę go mógł jeszcze zobaczyć w barwach GieKSy już jako bardziej świadomy kibic.
Również tym bardziej wtedy nie przypuszczałem, że będę mógł poznać legendę GieKSy co stało się, kiedy pracowałem w dziale marketingu Klubu. Jan Furtok był wówczas wiceprezesem. Największym przeżyciem było jednak dla mnie, kiedy kilka razy miałem okazję zagrać w meczach reprezentacji Śląskich dziennikarzy wzmocnionej kilkoma byłymi ligowcami. Pochwałę za jedną z akcji od Jasia zapamiętam do końca życia podobnie jak swojską atmosferę, która wtedy panowała w szatni. Ale pamiętam też, że choć Furtok ze względu na wiek w tamtym czasie biegał najmniej ze wszystkich, to zawsze kończył mecz z 2 czy 3 golami. Anegdot z tamtych czasów jest sporo, ale większość z nich jednak nie nadaje się o cytowania przy tak smutnej okazji. Na pewno zapamiętam go jako wybitnego piłkarza i zwykłego, skromnego, normalnego chłopaka z Katowic z dużym poczuciem humoru i życzliwością.”
Tomasz Błaszczyk, wieloletni fotograf GKS Katowice:
„Pierwsze wspomnienie jakie przychodzi mi do głowy związane z Janem Furtokiem to zlecenie z gazety „FAKT” żeby zrobić zdjęcie… ręki którą Jan Furtok strzelił bramkę w pamiętnym meczu z San Marino. Byłem bardzo zdziwiniony tą propozycją i zastanawiałem się jak Pan Jan zareaguje. On natomiast jak zawsze szeroko się uśmiechnął i powiedział że nie ma żadnego problemu. Sesję ręki zrobiliśmy na klubowym parkingu.”
Maciej Biskupski, Wiceprezydent Miasta Katowice:
„Jan Furtok to był mój prawdziwy idol piłkarski w czasach w czasach mojego dzieciństwa. Gdy graliśmy na boisku w piłkę nożną każdy chciał być Janem Furtokiem. Gdy poznałem Janka w czasie działalności społecznego komitetu „Ratujmy GieKSę” okazał się zupełnie normalnym, życzliwym i otwartym człowiekiem. Takim właśnie go zapamiętam.”
Filip Burkhardt, były pomocnik GKS Katowice:
„Wczorajsza informacja mnie zszokowała. Pan Jan był cudownym człowiekiem, zawsze uśmiechniętym i życzliwym. Poznaliśmy się osobiście w czasie kiedy grałem w GKS-ie. Rozmawialiśmy najczęściej po meczach, bo bardzo przeżywał mecze GieKSy i zwracał uwagę na grę każdego zawodnika. Mam nadzieję że jego legenda będzie czuwała nad GieKSą i już nigdy GieKSsa nie spadnie z Ekstraklasy.”
Michał „Shellu” Murzyn, twórca i redaktor naczelny GieKSa.pl:
„Moim pierwszym kontaktem z wówczas prezesem Furtokiem był dzień, w którym po raz pierwszy pojechałem na mecz pracować na rzecz klubu. To był wyjazd na KS Częstochowa w IV lidze. Wcześniej filmowałem w trybun GieKSiarskie bramki, zaproponowano mi więc, żebym pojechał do Częstochowy i sfilmował mecz. Niesamowite było to dla mnie wydarzenie. W drodze powrotnej w autokarze puszczałem panu Janowi Furtokowi bramki z tego meczu na swojej analogowej kamerze. Po powrocie z ekipą z SSK i panem Jankiem mieliśmy… małą nasiadówkę w pokoju trenerów. Niesamowite było dla mnie bycie w takim kontakcie z Legendą. No i po wszystkim, jako że wracaliśmy w tym samym, kierunku – prezes na Kostuchnę, ja na Zarzecze – jechaliśmy jednym autem i nakazał kierowcy, odwiezienie mnie pod sam dom. Pomyślałem sobie wtedy – tyle wygrać. Tego dnia zaczęło się moje udzielanie na rzecz GieKSy, a duma jaką miałem z obcowania z Janem Furtokiem była olbrzymia.
Innego razu podczas wyjazdu do Ząbek zespół się naszej wyjazdowej ekipie samochód. Nie wiem, jak to się stało, ale akurat przejeżdżał pan Janek ze swoją ekipą. Ja jako, że miałem filmować mecz, byłem niezbędny na spotkaniu, więc wzięli mnie do swojego samochodu – wiem, że był tam jeszcze wtedy Piotr Stach. Dyskutowali w aucie o składzie, więc ja dałem komuś cynk, żeby wrzucił na stronę. To jeszcze były czasy tuż przed Facebookiem, więc szybkość informowania była na wagę złota.
Rozmowy z Janem Furtokiem były specyficzne. Pamiętam zwłaszcza jedną, co do której do dziś uśmiecham się na wspomnienie. Poszedłem do gabinetu prezesa podpytać o poszukiwania zawodnika na jakąś pozycję albo lokalizację obozu przygotowawczego. Pan Jan patrzył na mnie w milczeniu. Zaciągnął się papierosem i rzekł:
– Działamy.
Zamilkł. Wziął kolejny chaust papierosa. Po kilku sekundach dodał.
– Szukamy.
Ton jakim to mówił był naprawdę jednorazowy.
No i ogólnie znana wszystkim historia, kiedy to pan Jan Furtok zarzucił na jednej z prezentacji GieKSy sucharem wszechczasów 🙂
„Pijcie mleko, druga liga niedaleko”.
Dla mnie postać Jana Furtoka jest szczególna. 13 października 1996 byłem na swoim pierwszym meczu GKS Katowice. Żałowałem, że akurat w tym spotkaniu nie może wystąpić Sławek Wojciechowski. Niepotrzebnie. W 75. minucie do ustawionej tuż za linią pola karnego piłki podszedł Jan Furtok, który już był po swoich zachodnich wojażach. Precyzyjnym strzałem nie dał szans… śp. Arturowi Sarnatowi, który zmarł kilkanaście dni temu.
Na własne oczy widziałem ponad 840 bramek GKS Katowice. Strzeliło je niemal 200 piłkarzy. Jasiu Furtok był autorem pierwszej z nich.”
Piotr Koszecki, Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”:
„Jan Furtok to po prostu (i aż) GKS Katowice.
Bardzo dobroduszny Człowiek. Wiele osób wie o jego zasługach piłkarskich, ale dla mnie – z racji wieku – to przede wszystkim osoba, dzięki której GieKSa w ogóle istnieje.
Cieszę się, że doczekał się powrotu do Ekstraklasy, szkoda że nie zobaczył GieKSy na nowym stadionie, który – zgodnie ze słowami Prezydenta Marcina Krupy – będzie nosił Jego imię.
Jak sobie teraz pomyślę, że przez ponad 20 lat miałem okazję obcować i rozmawiać z taką Legendą… Ale to też pokazuje, jakim Człowiekiem był Jasiu – tak wspaniałym, że w ogóle nie czuło się dystansu.
Zawsze był z nami kibicami, a my zawsze będziemy z Nim.”
Krzysztof Pieczyński, radny miasta Katowice:
„Z Jankiem znaliśmy się wiele lat i mam dziesiątki wspomnień związanych z tą przyjaźnią.
Najpierw była to relacja na linii idol-fan. Gdy Jasiu zakończył karierę wielokrotnie miałem zaszczyt grać z nim w jednej drużynie na wielu turniejach na terenie Polski a nawet Europy. Dzięki temu nasze więzi się zacieśniły, i zostaliśmy przyjaciółmi, a z całą rodziną Furtoków od lat żyję w bardzo bliskich relacjach.
Anegdotę jednak przytoczę związaną z działalnością samorządową, w której uczestniczę, a sam Jasiu też w pewnym okresie swojego życia był blisko tej działalności.
Otóż w roku 2006 oboje po raz pierwszy startowaliśmy do Rady Miasta Katowice z list Forum Samorządowe i Piotr Uszok. Wraz z Jasiem razem jechaliśmy na spotkanie organizacyjne z ówczesnym Prezydentem Piotrem Uszokiem.
W czasie jazdy Janek zapytał co będzie na tym spotkaniu. Odpowiedziałem że pewnie głównym tematem będzie rozmowa o naszych numerach na listach wyborczych. Wtedy też zaproponowałem Jasiowi, żebyśmy prowadzili wspólną, spójną i podobną kampanię, gdyż startujemy w innych okręgach, więc nie będziemy sobie przeszkadzać. Zapytałem Jasia jaki chciałby mieć numer na liście to ja również poproszę o taki sam. Jasiu bez chwili zastanowienia odpowiedział: „No jak to jaki, ino dziewiątka!”. Wiadomo, że takie numery na listach nie należą do tych „biorących”, więc starałem się wytłumaczyć mu, że to niezbyt fortunny numer jak na wybory, na co Jasiu rzekł: „To był zawsze szczęśliwy numer do mie, zoboczysz!”.
Koniec końców obydwoje wystartowaliśmy z dziewiątego miejsca na listach. Wprawdzie mandatów radnych nie zdobyliśmy, ale mimo odległego miejsca byliśmy tego naprawdę blisko.
Żegnaj Idolu, Żegnaj Kolego, Żegnaj Przyjacielu…”
Adrian
12 maja 2018 at 16:24
No Panowie, spuśćcie niebieskich do II Ligi 🙂
PołudnioweK-ce
12 maja 2018 at 17:16
Nadszedł ten czas żeby za kilka godzin poczuć EUFOrIE
TOMEK
12 maja 2018 at 17:17
Zapraszam! :https://www.youtube.com/watch?v=6FXfgT2o104
Mecza
12 maja 2018 at 17:30
Kurwa na taki mecz trzeba sobie zasłużyć a nie odbudowywać formę po kontuzji. Co ty Paszulewicz robisz z Cerim? W tym meczu nie będą decydować umiejętności ale kto bardziej nogę włoży. Gram w 10 i jedną zmianę już mamy wykorzystaną. Jak wygląda ławka, mam nadzieję że Plizga i Goncerz są na niej.
wiesiek
12 maja 2018 at 17:47
Paszulewicz to wfista ale życzę mu dziś powodzenia. Nie wierzę w awans Gieksy ale wierze ze możemy dobić ten śmierdzący szwabskim łajnem klub 14 krotnego Mistrza Śląska i Polski Ludowej.
Mecza
12 maja 2018 at 18:17
10minut przed utratą brani pomyślałem że panienki znowu myślą że są wspaniali, bezsensowne faule pozorujące walkę i długa piłka
Mecza
12 maja 2018 at 18:30
Strzelać kuźwa na bramkę a nie pozorować że sie umie w piłkę grać
Jarosław
12 maja 2018 at 18:31
pozoranci nie piłkarze
Mecza
12 maja 2018 at 18:32
K. Ruch chwalą,oni są daremni i słabi, ale my gramy to co potrafimy…
Kibol
12 maja 2018 at 18:32
Ewidentny brak JAJ może w drugiej ktoś im to wytłumaczy !!!!!!!
Marcell
12 maja 2018 at 18:36
Źle nie grają. Tylko szczęścia brakuje 🙂
xxx
12 maja 2018 at 18:38
Jak mozna w przeciagu 3 dni tak obnizyc poziom oni wygladaja jakby jakas gierke na urlopie po 2 piwach dla grali . Zero pomyslu jakby w rugby grali wykop w przod i niech sie dzieje wola nieba masakra.Cioty z ostatniego miejsc w tabeli dostajacy od innych druzyn 6 wygrywaja z pretendentem do ekstraklasy smiech na sali
Zigrin
12 maja 2018 at 18:39
Jak nie padnie jakąś bramka po nieudanym dośrodkowaniu to nie widzę tego…
wiesiek
12 maja 2018 at 18:41
Śmierdziele Was biją hehe
Mecza
12 maja 2018 at 18:47
Gdzie ta walka oprócz bezsensownych fauli? Jak tak to będzie wyglądać w drugiej połowie większość trzeba wywalić. Mam gdzieś ten awans teraz i za rok ale chcę wojowników a nie pozorantów. Jeśli przegrają kibice powinni głośno podkreślić że z nimi nie chcą awansu.
Mecza
12 maja 2018 at 18:48
Ceri zeszedł, Paszul naćpany byłeś wystawiając go?
Robson
12 maja 2018 at 19:12
Powiem krótko co to za derby jak jedyny nasz wychowanek nie jest nawet w wyjściowym składzie bo go trener nie wystawia.
Dla mnie Paszulewicz kończ waść wstydu oszczędź
Solski
12 maja 2018 at 19:32
Banda pierdolonych nieudaczników, nie potrafiących nawet gwoździa wbić (do trumny chorzowskich kurw).
Sedzia chuj jebany z Torunia karnego z kapelusza podyktował
Ptd.gns
12 maja 2018 at 19:33
Z Bielskiem sie dało na dupach jeździć dziś się nie da. Pizdy nie piłkarze. Kolejny raz naplucie w twarz.
Wypierdalać !!!!! Ale wczesniej wpierdol !!!!!
Taki dzien taki mecz a wszystko zjebali.
A my dalej ich nie mobilizujmy w szatni (byla rozmowa przed meczem), glaskajcie te pizdy.
Zarzad tez bedzie cicho??? 84 min a tu dopiero zagrozenie pod bramka outsidera.
Ale na nich mam kurwice
GieKSiorz
12 maja 2018 at 19:42
WYPIERDALAC GNOJE BEZ AMBICJI I HONORU!!!!!MIARKA SIE PRZEBRALA,2 SEZON ZAS TO SAMO JESZCZE 2 MECZE ZE smrodami W PLECY CO ZA KURWY JEBANE!!!DALEJ GLASKAJCIE I SPIEWAJCIE IM NA DOBRE NA ZLE <JESTESMY Z WAMI A ONI WAS W DUPIE MAJA ZERA JEBANE,KRUPE TEZ GLASKAJCIE I GLOSUJCIE BEDZIE STADION ALE W SNACH NAIwNIAKI.POWIEM JEDNO MOJA NOGA JUZ NA B1 NIE POSTANIE DOPOKI COS W NASZYM KLUBIE SIE NIE ZMIENI <BEDA JAKIES OFICJALNE DEKLARACJE ITD<WYJEBIA TYCH DZIADOW WPIZDU.NIE JESTEM KIBICEM SUKCESU ALE MAM DOSC OSMIESZANIA TEGO ZASLUZONEGO KLUBU PRZEZ TYCH DZIADOW<ZARZAD
Wojciech
12 maja 2018 at 19:42
Wpierdol to najniższy wymiar kary dla tych cip
billy
12 maja 2018 at 19:45
I zostawili wyRUCHani być może nawet z awansu
hehehhe
12 maja 2018 at 19:48
no to gej derby z górnikiem musicie odłożyć na kolejny sezon 🙂
Jata
12 maja 2018 at 19:48
zapytaj trenera czy wracają na Bukową czy wolą nie podjąć walki jak na murawie
Solski
12 maja 2018 at 19:51
WSZYSCY KURWA WYPIERDALAĆ.
BANDA SKURWYSYNÓW, NIEUDACZNIKÓW.
Solski
12 maja 2018 at 20:06
Upokorzenie na maksa i zrobił to trener który wyleciał z GieKS-y po 1:6 z podbeskidziem, doświadczenie boiskowe drużyny która spada i gwoździa wbije kto inny w porównaniu z naszymi wkładami ma się tak jak …. KURWA NA TO JEST BRAK SŁÓW.
GieKSiorz
12 maja 2018 at 20:07
HUJE NA DÓL DO JEBAKI ZAPRASZAM.RINGI NA GRZBIECIE NOSIC!!!!JESTESCIE DNEM,ZEREM,PIZDY I CIOTY JEBANE
Seth
12 maja 2018 at 20:14
Gańba i to FEST!!!!!!!!
PołudnioweK-ce
12 maja 2018 at 20:20
Będę mega kurwa uprzejmy..was cyganie tzn. Tzw. piłkarze juz tu nie ma..koniec robienia nas w chuja!..można wszystko ale przegrać z juniorami?..ja Pierdole!..można dużo wytrzymać..was „pilkarze” już nie ma w GieKSie..auf wiedersehen
Marcin
12 maja 2018 at 20:26
.. I chorzów teraz ryje, święto dla tych ciul.. A my niestety to brak słów, nawet nie chce się pisać.Wypad chuje i tyle, nie ma drużyny..
PołudnioweK-ce
12 maja 2018 at 20:27
REWOLULUCJA!!
PołudnioweK-ce
12 maja 2018 at 20:28
REWOLUCJA..czas na Poważne zmiany!
Mecza
12 maja 2018 at 20:30
Zwolnić trenera Paszulewicz który jest fachowcem aby z drużyny słabej zrobić dobrą i zatrudnić Mandrysza aby z drużyny dobrej zrobił bardzo dobrą. Jeśli chcemy awansować musimy grać w piłkę, inaczej się nie da wygrywać. Mandrysz udowodnił kilka razy, że wie jak się robi awans. Został zwolniony bo oczekiwał kosztownych wzmocnień. Kierunek UM wydaje się jasny, mniejszy budżet i kreowanie młodzieży a jeśli przy okazji będzie wynik to super. Nie mam nic przeciwko, ale trzeba to wprost powiedzieć. Mnie też nie interesuje awans za wszelką cenę. Klub będzie funkcjonował ale niech zmierza do normalności. Obojętnie co i kiedy się stanie łatwo określić cele długoterminowe, np. gra tylko zawodnikami PL w 1lidze, w ekstraklasie zatrudniamy tylko 3 obcokrajowców ale z najwyżej półki (obrona, pomoc, atak) trener który preferuje zawsze ofensywny styl gry, i można rozwijać tą listę.
carra23
12 maja 2018 at 20:37
PILKARSKI POKER W KATOWICACH!!!
roman gertych
12 maja 2018 at 20:58
dla mnie paszulewicz od początku trącił złotoustym, ciągle powtarza o przygotowaniu fizycznym, motoryce, organizacji gry i śląskim charakterze nawet po bezjajecznych meczach, a jak na razie wyszło z tego wielkie gówno, na ambicji zagrali z rakowem, gorolami, podbeskidziem no i powiedzmy z odrą i chrobrym, reszta meczów to stara „dobra” drużyna człapaczy, większość zwycięstw na mega farcie a jak już przegrywali to nie dość że bez walki to jeszcze bez żadnych argumentów piłkarskich, nawet drużyny z końca tabeli czy śmierdziele z juniorami potrafią wiedzieć co mają robić pod polem karnym, sklecić jakieś akcje a u nas większość jest dziełem przypadku, jeśli trener zna się tylko na przygotowaniu fizycznym to może powinien zostać trenerem od przygotowania fizycznego a resztę powierzyć komuś innemu? nie żałuje zwolnienia mandrysza bo kopanie wszerz boiska przez 90% meczu to nie jest to co chciałbym oglądać, ale przydałby się jakiś trener który potrafi jednak wdrożyć pewne schematy jak powinno się rozgrywać piłkę w określonych sektorach boiska, u nas nie ma żadnych schematów jest jeden wielki chaos i liczenie że coś komuś przypadkiem wypali jakiś centrostrzał czy jedno z dziesiątek dośrodkowań będzie celne, mamy w kadrze trzech dobrych rozgrywających o nie małych umiejętnościach a trener nie potrafi wykorzystać żadnego, bo nie ma innego pomysłu na gre jak wybieganie i wywalczenie, a że wkłady raz chca powalczyć a 2 razy nie chcą to mamy potem to co mamy, wstyd jak chuj
marcinwitosa
12 maja 2018 at 22:12
http://namietnelaseczki.prv.pl/
Irishman
12 maja 2018 at 22:13
Krótko mówiąc…..
Paszulewicz, jest w stanie utrzymać słabą drużynę w lidze. Ale awansu z nim NIE ZROBIMY! Niestety bardzo się obawiam, że kolejny sezon z nim na stołku trenerskim….. mamy stracony.
kris
13 maja 2018 at 03:00
Kurwy kurwy kurwy kurwy kurwy kurwy kurwy kurwy kurwy kurwy kurwy kurwy kurwy kurwy kurwy kurwy kurwy kurwy kurwy kurwy kurwy kurwy kurwy kurwy kurwy kurwy kurwy kurwy kurwy kurwy kurwy kurwy kurwy kurwy kurwy kurwy kurwy kurwy kurwy kurwy kurwy kurwy no naprawde nic mi nie przychodzi innego do głowy kuuuuuurwy zajebbbane i pierdolone i nie udolne fajansiaże i pierdolone eunuchy.Moja noga za huja przez wieki wieków tam nie powstanie skurwysyny zajebane……..
ZAGŁĘBIAK
13 maja 2018 at 19:11
no i co pajace ZAGŁEBIE SOSNOWIEC w ekstraklasie
GieKSiorz
13 maja 2018 at 20:34
Do zaglebiak.Gorolu nie ciesz tak ryja bo jeszcze 3 kolejki sa nie licze na naszych dziadow ale jest Stal,Chojnice,inne druzyny,zreszta nawet awansujecie to i tak spadek,albo znowu dlugi i 3 liga.pamietasz sezon temu i ostatnia kolejke zescie tez awans przejebali
mietek44
13 maja 2018 at 21:10
http://namietnelaseczki.prv.pl/
Jaca
18 maja 2018 at 13:06
Wiesiek – 14 mistrzów Polski Ludowej mo Górnik a niy Ruch. Niebiescy robili majstry już przed wojnóm. A Ruch niy śmierdzi szwabskim łajnem ino wonio Górnym Ślonskim – trocha sie niy znosz.