Dołącz do nas

Hokej Piłka nożna Prasówka Siatkówka

Multisekcyjny przegląd mediów: Srogi rewanż

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Zapraszamy do przeczytania doniesień mass mediów, które obejmują informacje z ubiegłego tygodnia dotyczące sekcji piłki nożnej, siatkówki i hokeja na lodzie GieKSy.

W minionym tygodniu piłkarze rozegrali zgodnie z planem wyjazdowe spotkanie z Skrą Częstochowa, niestety przegrany 0:1 (0:0). Prasówkę po tym meczu znajdziecie TUTAJ. Piłkarki na boisko wrócą w przyszły weekend, po przerwie reprezentacyjnej, w sobotę 31 października wyjazdowym spotkaniem z liderem Czarnymi Sosnowiec. Warto odnotować występ Kingi Kozak w reprezentacji, w meczu z Azerbejdżanem, w ramach eliminacji do Mistrzostw Europy. W ramach rozgrywek Pucharu Polski piłkarki zagrają na wyjeździe z WAP Włocławek. Siatkarze rozegrali jedno spotkanie – zaległe z MKS-em Będzin (z 6 kolejki). GieKSa wygrała w Będzinie 3:0. Mecz ze Skrą Bełchatów został odwołany, ze względu na objawy koronawirusa w naszej drużynie. Po przerwie związanej z przełożonymi meczami ze względu na SARS COVID-19, hokeistom udało się rozegrać dwa zwycięskie spotkania: z liderem GKS-em Tychy 4:1 i Unią Oświęcim 4:3 (po karnych).

 

PIŁKA NOŻNA

tylkokobiecyfutbol.pl – Wszyscy zdrowi. Do Mołdawii lecimy w komplecie

No i już wszystko wiadomo. Całe szczęście nasza kadra w komplecie przeszła badania covidowe i ani jedna próbka nie była pozytywna. Dzięki temu w komplecie kadra poleci do Mołdawii.

Już we wtorek w Kiszyniowie (14:00) zagramy z gospodyniami. Transmisję na portalu YouTube przeprowadzi mołdawska Federacja.

[…] KADRA NA MOŁDAWIĘ:

Katarzyna Kiedrzynek (VfL Wolfsburg)

Kinga Szemik (FC Nantes)

Anna Szymańska, Agnieszka Jędrzejewicz, Weronika Zawistowska, Alicja Materek  (KKS Czarni Sosnowiec)

Jolanta Siwińska, Emilia Zdunek (GKS Górnik Łęczna)

Gabriela Grzywińska, Dominika Kopińska  (KKPK Medyk Konin)

Anna Rędzia, Adriana Achcińska, Paulina Filipczak, Wiktoria Zieniewicz (TME UKS SMS Łódź)

Paulina Dudek (Paris Saint-Germain)

Małgorzata Mesjasz (1. FFC Turbine Poczdam)

Patrycja Balcerzak (SC Sand)

Joanna Wróblewska (Śląsk Wrocław)

Dominika Grabowska (FC Fleury 91)

Kinga Kozak (GKS GieKSa Katowice)

Agnieszka Winczo (SV Meppen 1912)

Amelia Bińkowska (Olimpia Szczecin)

 

Pary drugiej rundy Pucharu Polski

Dziś w siedzibie PZPN odbyło się losowanie II rundy Pucharu Polski. Po raz pierwszy w historii szesnaście zespołów z województw dołączyły do jednego koszyka na równi z klubami Ekstraligi, Pierwszej Ligi i Drugiej Ligi.

[…] Mecze zaplanowano na 4 listopada, a 21 listopada zwycięzcy zagrają w 1/16 finału.

Poniżej zestaw par:

[…] WAP Włocławek vs GKS Katowice

[…] Całość rozgrywek podzielona jest na siedem etapów:

I etap – na szczeblu Wojewódzkich Związków Piłki Nożnej, w którym uczestniczą drużyny III ligi kobiet i niższych klas rozgrywkowych.

II etap – uczestniczą 64 drużyny – zdobywcy Pucharu Polski na szczeblu związków piłki nożnej w sezonie 2020/2021 oraz wszystkie drużyny Ekstraligi, I ligi i II ligi kobiet.

III etap – 32 drużyny wyłonione w etapie II.

IV etap – 1/8 finału – 16 drużyn wyłonionych w etapie III.

V etap – 1/4 finału – 8 drużyn wyłonionych w etapie IV.

VI etap – 1/2 finału – 4 drużyny wyłonione w etapie V.

VII etap – finał – 2 drużyny wyłonione w etapie VI.

PZPN przyzna nagrody finansowe za udział w rozgrywkach o Puchar Polski kobiet:

– zdobywca PP na szczeblu WZPN – 5000 PLN netto

– drużyny wyeliminowane w III etapie – 8000 PLN netto

– drużyny wyeliminowane w 1/8 finału – 10 000 PLN netto

– drużyny wyeliminowane w 1/4 finału – 25 000 PLN netto

– drużyny wyeliminowane w 1/2 finału – 50 000 PLN netto

– finalista PP – 100 000 PLN netto;

 

SIATKÓWKA

siatka.org – MKS Będzin nadal bez zwycięstwa, katowiczanie z pełną pulą

MKS Będzin przegrał w Sosnowcu z GKS-em Katowice 0:3 i nadal pozostaje bez zwycięstwa. Podopieczni Jakuba Bednaruka dzielnie walczyli w dwóch pierwszych setach, ale to nie wystarczyło na zespół ze stolicy Górnego Śląska. Katowiczanie wygrali trzeci mecz i mają na swoim koncie 9 punktów.

[…] Autowy atak Bartosza Gawryszewskiego spowodował, że na pierwsze dwupunktowe prowadzenie wyszli goście. Różnica ta utrzymywała się przez dłuższy czas, gdyż zawodnicy obu ekip nie potrafili wstrzelić się zagrywką. Kiedy już to zrobili wygrywali swoje akcje i dopiero przestrzelone uderzenie przez Jakuba Szymańskiego doprowadziło do remisu. Stan taki nie utrzymywał się długo, gdyż kilka chwil później zablokowany został Rafał Sobański i po raz kolejny katowiczanie mieli dwa ,,oczka” więcej. Kolejny blok na Sobańskim sprawił, że zrobiło się 13:16 i trener Jakub Bednaruk musiał prosić o przerwę. W ofensywie nie zawodził Rafał Faryna i to on zmniejszył dystans między zespołami do punktu. Niemniej gracze GKS-u dobrze czytali zamiary Thiago Veloso i raz za razem ustawiali szczelny blok. Kiedy na środku siatki kontrę wykorzystał Emanuel Kohut było już 21:17. Jednak gospodarze nie zamierzali się poddawać i po skończeniu przechodzącej piłki przez Faryne oraz niecelnym zagraniu Kamila Kwasowskiego doprowadzili do wyrównania. Pomyłka niezawodnego do tej pory Faryna dała przyjezdnym dwie piłki setowe, ale dotknięcie siatki przez Kwasowskiego sprawiło, że gra toczyła się na przewagi. Ostatecznie premierową odsłonę spotkania rozstrzygnęli na swoją korzyść zawodnicy Grzegorza Słabego, którzy w ostatnich akcjach zablokowali swoich rywali.

Niezwykle wyrównany przebieg miał początek drugiej partii. Żaden z zespołów nie mógł wypracować sobie choćby dwupunktowego prowadzenia i gra oscylowała wokół remisu. Dopiero wykorzystana kontra przez Artura Ratajczaka dawała minimalną przewagę gospodarzom (8:6). Do osamotnionego w ofensywie Rafała Faryny zaczęli dołączać Jose Ademar Santana i Rafał Sobański, co od razu przełożyło się na wynik (12:9). Jednak będzinianie popełniali bardzo proste błędy, co uniemożliwiało im zwiększenie dystansu. W dalszym ciągu w ekipie przyjezdnych świetnie funkcjonował blok i to dzięki temu elementowi zrobiło się najpierw 13:14, a potem 17:17. Wszystko miało rozstrzygnąć się w samej końcówce seta. W niej najpierw przechodzącą piłkę wykorzystał Emanuel Kohut (22:21), a w ostatniej akcji ręce blokujących obił Jakub Jarosz i to siatkarze Gieksy wygrali drugą odsłonę spotkania 25:23, mimo iż cały czas musieli gonić swoich rywali.

,,Czapa” Miłosza Zniszczoła na 3:1 była dziesiątym blokiem w wykonaniu katowiczan. Kiedy do tego dołożyli dobrą zagrywkę pozwalającą im grać kontry szybko odskoczyli swoim rywalom na cztery ,,oczka”. Będzinianie mieli coraz większe problemy z kończeniem posyłanych do nich piłek. Rafał Faryna nie był już taki skuteczny, a dodatkowo otrzymywał niewielkie wsparcie ze strony swoich kolegów. Dwie pomyłki pod rząd Jose Ademara Santany postawiały graczy MKS-u w nieciekawej sytuacji, bo na tablicy wyników było 6:12. Dodatkowo podopieczni Słabego nie zamierzali zwalniać i sukcesywnie powiększali swoje prowadzenie. Po tym jak na czystej siatce skończył Jakub Jarosz było już 18:10 i w zasadzie stało się jasne, że nic więcej w tym spotkaniu się nie wydarzy. Przestawali w to powoli także wierzyć miejscowi, którzy z każdą akcją zdawali sobie sprawę, że nie zdołają w tym meczu wywalczyć nawet seta. Dwa asy serwisowe Faryny w samej końcówce zmniejszyły tylko ich rozmiary porażki. Całe spotkanie zakończył atakiem w samą linię końcową Kamil Kwasowski, po którym goście mogli unieść ręce w geście triumfu, gdyż zainkasowali komplet punktów do ligowej tabeli.

MVP: Miłosz Zniszczoł

MKS Będzin – GKS Katowice 0:3 (26:28, 23:25, 18:25)

 

Kolejne problemy GKS-u Katowice, mecz ze Skrą przełożony

Nie odbędzie się zaplanowany na sobotę mecz GKS-u Katowice z PGE Skrą Bełchatów. Wszystko przez to, że w katowickim zespole pojawiły się kolejne objawy świadczące o zakażeniu korona wirusem. GKS ma już za sobą jedną izolację, a teraz najprawdopodobniej czeka go kolejna.

Jak poinformowała Polska Liga Siatkówki S.A, w związku z kolejnymi objawami chorobowymi w drużynie GKS Katowice organizator rozgrywek PlusLigi podjął decyzję o odwołaniu meczu GKS Katowice – PGE Skra Bełchatów, zaplanowanego pierwotnie na sobotę 24 października na godzinę 14:45

[…] Przypomnijmy, że GKS Katowice dopiero niedawno wrócił do ligowej rywalizacji. Zdołał rozegrać przegrany mecz z VERVĄ Warszawa Orlen Paliwa oraz wygrany z MKS-em Będzin. Na kwarantannie podopieczni Grzegorza Słabego przebywali od 3 października, a w drużynie wykryto wówczas trzy przypadki koronawirusa. W najbliższy weekend katowiczanie mieli zmierzyć się z PGE Skrą Bełchatów, ale do meczu jednak nie dojdzie.

 

HOKEJ

sportdziennik.com – Kolejka PHL. Srogi rewanż

Pojedynczym golem wiele się na wyjeździe nie zwojuje i o wygranej trzeba zapomnieć.

Katowiczanie wzięli rewanż za porażkę w Tychach 2:5. Tym razem na własnym lodzie byli zespołem agresywniejszym oraz skuteczniejszym i stąd też w pełni zasłużenie wygrali 4:1. Tym samym dali wyraźny sygnał rywalom, że z GieKSą trzeba się liczyć, bo ona również zgłasza wysokie aspiracje.

Formacje defensywne obu drużyn były mocno osłabione i „sztukowane”. Kamil Paszek, nominalny napastnik, z konieczności musiał wystąpić w parze z Patrykiem Wajdą i wcale nieźle mu to wychodziło. Po przeciwnej stronie młokos Oliwier Kasperek był mocno wspierany przez Michała Kotlorza. Wychodzi na to, że tyski kapitan jest promotorem młodzieży, bo przecież nie tak dawno (choć to już 2 sezony temu) występował w parze z Olafem Bizackim, który teraz jest w orbicie zainteresowania trenerów kadry. Między słupkami stanął Kamil Lewartowski, który zastąpił Johna Murraya. I trudno go winić za stracone gole, bo wszystkie były zdobywane z bliskiej odległości.

Może tempo w I tercji nie było zbyt forsowne, ale wszystkie akcje były konstruowane starannie, zaś jedni i drudzy szukali szansy, by zaskoczyć niekonwencjonalną akcją.

Przed tyszanami otworzyła się szansa na zmianę rezultatu gdy do boksu kar powędrował Jesse Rohtla. W tym momencie na lodzie pojawiła się „firmowa” formacja złożona z graczy zamorskich oraz Filipa Komorskiego, wspierana jednym defensorem. Z impetem atakowali Juraja Szimbocha i w końcu zdobyli inauguracyjnego gola za sprawą Aleksa Szczechury. Gospodarze szybko chcieli odrobić straty, ale na wyrównującą bramkę trzeba było poczekać. Mateusz Gościński próbował wyprowadzić krążek z własnej strefy, ale wyłuskał go Dariusz Wanat, podał do Mikołaja Łopuskiego, zaś całą akcję kolegów sfinalizował płaskim strzałem Filip Starzyński. To był wyraźny sygnał, że gospodarze nie chcieli rezygnować z korzystnego rezultatu.

Po przerwie wyraźnie zwiększyli tempo akcji, zaczęli grać agresywniej i tworzyli groźniejsze sytuacje pod bramka Lewartowskiego. To jednak goście w 26 min mieli szansę na ponowne objęcie prowadzenia. Michael Cichy w ciągu kilku sekund 3 razy próbował umieścić krążek w siatce, ale zakończyło się to niepowodzeniem. W niespełna 2 min później Patryk Krężołek z bliskiej odległości zdobył prowadzenie, a przy trafieniu asystował niezawodny Grzegorz Pasiut. Gdy tyszanie otrzymali karę techniczną za nadmierną ilość zawodników na lodzie, gospodarze ruszyli śmiało do przodu. W końcu Bartosz Fraszko mógł się cieszyć ze zdobycia bramki, zaś tyszanie nie mieli żadnych argumentów, by przynajmniej częściowo zniwelować straty.

Ostatnia odsłona zapowiadała się ciekawie, choć goście straty mieli już spore. Tyszanie rzucili się do ataku i zdecydowanie mniej wagi przywiązywali do gry obronnej. Stad też zostali skarceni i Fraszko popisał się kolejnym trafieniem. Gospodarze skutecznie bronili dostępu do bramki i często blokowali strzały tyszan. Swoją „cegiełkę” do tego zwycięstwa dołożył również Szimboch, którymi swoimi interwencjami działał uspokajająco na kolegów.

To niezwykle cenne zwycięstwo katowiczan, którzy mają trochę zaległości do nadrobienia. Komplet punktów pozostał w „Satelicie” i dodajmy w pełni zasłużenie. Katowiczanie byli szybsi, dokładniejsi i, co najważniejsze, skuteczniejsi. Gdy się strzela na wyjeździe zaledwie bramkę, to trudno marzyć o korzystnym wyniku. Obie drużyny nie mają co rozpamiętywać tej potyczki, bowiem już w niedzielę czekają je trudne starcia. Tyszanie goszczą „Szarotki”, zaś katowiczanie jadą do Oświęcimia.

GKS Katowice – GKS Tychy 4:1 (1:1, 2:0, 1:0)

 

hokej.net – Huśtawka nastrojów i seria rzutów karnych

W najciekawiej zapowiadającym się meczu 14. kolejki Polskiej Hokej Ligi Re-Plast Unia Oświęcim przegrała po rzutach karnych z GKS-em Katowice 3:4. Biało-niebiescy do 54. minuty prowadzili 2:0, ale kolejny raz w tym sezonie nie zdołali utrzymać korzystnego wyniku.

[…] Trzeba jednak przyznać, że oświęcimianie dobrze rozpoczęli ten mecz. Po siedmiu minutach prowadzili 2:0, a oba trafienia dzieliło zaledwie 55 sekund. Wynik spotkania otworzył Patryk Malicki, który zjechał z lewego skrzydła do środka i zaskoczył Juraja Šimbocha uderzeniem w krótki róg. Drugiego gola dołożył Sebastian Kowalówka, sprytnie przekierowując do bramki strzał Luki Kalana.

Oświęcimianie kontrolowali przebieg meczu i mieli kilka dobrych okazji na to, by podwyższyć prowadzenie. Katowicki golkiper obronił uderzenia Martina Przygodzkiego (ze slotu) i Eliezera Sherbatova („od zakrystii”).

W 34. minucie Przygodzki ostro potraktował w tercji ofensywnej Macieja Kruczka. Sędzia Tomasz Radzik dopatrzył się w tym zagraniu ataku na głowę, więc odesłał 29-letniego skrzydłowego do szatni.

Podopieczni Piotra Sarnika przez pięć minut grali w przewadze i mogli zdobyć kontraktowego gola. Najbliżej szczęścia był Mateusz Michalski, który po świetnym dograniu Grzegorza Pasiuta trafił w słupek. Z kolei tuż przed zakończeniem drugiej odsłony Clarke’a Saundersa nie zdołał pokonać Patryk Krężołek, któremu dogodną pozycję wypracowali Pasiut i Fraszko.

Najwięcej emocji dostarczyła trzecia tercja. Na jej początku lepiej radzili sobie oświęcimianie, którzy mogli, a nawet powinni zdobyć trzeciego gola. Juraj Šimboch zdołał jednak obronić kąśliwe strzały Siemiona Garszyna oraz uderzenie Damiana Piotrowicza.

W 54. minucie goście wykorzystali okres gry w przewadze i zdobyli kontaktowego gola. Na listę strzelców wpisał się Miika Franssila, który ze stoickim pokojem wymanewrował oświęcimskiego bramkarza. Był jeden z przełomowych momentów tego spotkania.

GieKSa poszła za ciosem i 100 sekund później był już remis, bo uderzenie Mateusza Zielińskiego z linii niebieskiej sprytnie strącił Mikołaj Łopuski. Chwilę później trzeci cios zadał Grzegorz Pasiut. Kapitan GieKSy podczas gry swojego zespołu w osłabieniu przechwycił krążek i w sytuacji sam na sam pokonał Clarke’a Saundersa.

Wydawało się, że ekipa dowodzona przez Piotra Sarnika wywiezie z grodu nad Sołą komplet punktów, ale do wyrównania i dogrywki doprowadził Ryan Glenn. Doświadczony Kanadyjczyk popisał się precyzyjnym uderzeniem z linii niebieskiej i krążek zatrzepotał w siatce.

W dodatkowym czasie gry lepsze okazje stworzyli sobie gospodarze. Najlepszą z nich zmarnował Daniił Oriechin, który nie wykorzystał sytuacji sam na sam z golkiperem GKS-u.

Rozstrzygnięcie nie zapadło, więc sędziowie zarządzili serię rzutów karnych. Te lepiej wykonywali hokeiści z alei Korfantego: Pasiut i Fraszko dobrze przymierzyli i zapewnili swojemu zespołowi dwa oczka.

Re-Plast Unia Oświęcim – GKS Katowice 3:4 k. (2:0, 0:0, 1:3, d. 0:0, k. 0:2)

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Galeria Piłka nożna

Szalone zwycięstwo w Warszawie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do obszernej galerii z wyjazdu do Warszawy. GieKSa po szalonej końcówce pokonała Polonię 2:1. Zdjęcia przygotowała dla Was Madziara.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Obawiam się o nasz stan kadrowy”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis z konferencji po remisie 0:0 z Górnikiem Łęczna.

Pavol Stano: Uważam, że widzieliśmy dobre widowisko, choć bez bramek. Staraliśmy się eliminować te mocne strony GieKSy i grać tak, jak chcieliśmy. Zaangażowanie chłopaków było fajne, jakość adekwatna do meczu, wyglądało na to, że to zrobimy i doprowadzimy ten mecz do końca. Trzeba przyznać, że gospodarze też mieli sytuacje. Remis, każdy chciał więcej, trzeba ten punkt szanować.

***

Rafał Górak: Skończyło się meczem remisowym, wydaje się, że były momenty, gdzie Górnik Łęczna prowadził grę w sposób bardziej spójny. Nie można tu mówić jednak o czystych sytuacjach, a szkoda mi sytuacji Kuuska, najlepszej ze wszystkich. Widać progres w grze drużyny z Łęcznej, nie będę w jakiś sposób narzekał. Obawiam się o nasz stan kadrowy, mamy dwa treningi, a łatwy mecz nas nie czeka. Musimy ciężko pracować, by zawodników doprowadzić do dyspozycji, bo mamy dużo tych kontuzji. Dopadła nas grypa jelitowa. Trzeba szanować ten punkt i doceniam tę walkę z naprawdę dobrze grającym rywalem.

Urazy Rogali i Wasielewskiego?
Górak: Grzesiek to uraz mięśniowy, Marcin zmagał się z urazem od dłuższego czasu. Marcin, jak go znam, będzie robił wszystko, by być gotowym na następne spotkanie. Czasu mamy mało, trzeba myśleć o tym, kim ich zastąpimy.

Wracają demony jesieni?
Górak: Nigdy nie miałem demonów, nic mi się nie przypomina. Mocna liga i wymagający rywale, rzeczywiście dzisiaj ten punkt biorę do kieszeni, myślę o meczu w Warszawie.

Arek Jędrych stracił przytomność czy było to zwykłe zderzenie?
Górak: Nie stracił, natomiast otrzymał poważny cios. Nos jest złamany, ale to nie złamie Jędrycha.

Duża delegacja z GKS-u Tychy na trybunach. Było dziś jakieś ukrycie schematu?
Górak: Żadnego ukrycia schematu dzisiaj nie było.

Mecz z Polonią Warszawa to spotkanie z zespołem z dołu tabeli. Będzie to trudne spotkanie?
Górak: Zespół z Warszawy to zdeterminowany i niezły zespół. Mamy całkowity obraz tej drużyny, spodziewamy się naprawdę trudnego spotkania. Zdajemy sobie sprawę, że jest na co patrzeć i łatwo nie będzie.

Kończąc temat zawieszeń i nieobecnych zawodników. Ile meczów zawieszenia otrzymał Repka i jak powrót Komora?
Górak:
Oskar dwa spotkania, więc nie będzie dostępny w Warszawie, a Komor można powiedzieć już w 80% wyleczony. Nie chcieliśmy dzisiaj ryzykować zawodnika, ale wydaje mi się, że te dwa dni doprowadzą go do 100% dyspozycji.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Rafał Górak: „Trzeba się wykazywać ogromnym charakterem”

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Prezentujemy zapis pomeczowej konferencji, po zwycięstwie GieKSy nad Polonią Warszawa 2:1.

Rafał Górak: Dzień dobry. Na pewno emocjonujące spotkanie, bo też sam scenariusz jego jest, można powiedzieć, dość specyficzny. Bramki jednak dla nas, w czasie już doliczonym, niewątpliwie te emocje podkręciły. Samo spotkanie było spotkaniem równym, myśmy dali się zaskoczyć, trochę niefrasobliwie weszliśmy w mecz. Daliśmy się zaskoczyć Polonii bramką, chcieliśmy odrobić tę bramkę w pierwszej połowie, ale tak jak mówię, spotkanie miało równy wymiar. Na pewno duży ciężar gatunkowy dla obu zespołów, chociaż wiadomo, że walczymy o ciut inne już dzisiaj cele. Ogromna determinacja, ogromna wiara w siebie mojego zespołu doprowadziła do tego, ze dzisiaj wyjeżdżamy stąd z trzema punktami, bardzo cennymi. Ja mogę tylko pogratulować zespołowi i temu, w jaki sposób reagował na boisku. Bardzo się cieszę z tego, że również nasi młodzi zawodnicy, również z naszej akademii, wnoszą jakąś cegiełkę do tego, że ten sezon z każdym meczem staje się dla nas coraz bardziej pasjonujący. Bardzo dziękuję mojej drużynie za ogromną determinację, za wolę walki, za zwycięstwo. Polonii życzę wszystkiego dobrego, bo to piękna historia i na pewno przepiękny klub. 

GieKSa.pl: Czy jest pan zadowolony z postawy Bartosza Jaroszka? Był trochę zagubiony, jeśli chodzi o grę na wahadle.

Górak: To nie są oczywiste pozycje dla niektórych zawodników i rzeczywiście, rola Bartka dzisiaj na pozycji wahadłowego, a jednocześnie waga meczu i ciężar gatunkowy meczu, ja absolutnie nie powiem. Być może to są trudne momenty, wiadomo, że jesteśmy przyzwyczajeni do gry Marcina Wasielewskiego, czy Grześka Rogali, którzy są klasycznymi wahadłowymi. Liczyłem na doświadczenie Bartka, na jego ogromny charakter i na jego podejście do takich momentów. Zawsze można na niego liczyć, dzisiaj mnie absolutnie nie zawiódł w grze. Być może będą momenty, gdzie zwrócimy uwagę co poprawić, ale jestem zadowolony. Wasielewski nie grał z powodu czterech żółtych kartek, też zszedł ostatnio z drobnym urazem, Grzesiek Rogala również, no i walczymy z czasem. Wiem, że każdy dzień i praca naszych fizjoterapeutów na najwyższym poziomie będzie doprowadzała do tego, że w następnym meczu będę mógł na nich liczyć. Dzisiaj już też Komor w zasadzie wrócił do drużyny, a Oskar Repka skończył karę za czerwoną kartkę, Christian Aleman również, mam nadzieję, z każdym treningiem będzie bliższy i w każdym meczu będzie do naszej dyspozycji. 

Pytanie o postawę Jakuba Araka, który wszedł i zdobył decydującego gola. Czy da mu ta bramka szansę na regularną grę?

Górak: Na pewno i Kuba i my, jako sztab, odczuwamy ogromną satysfakcję ze strzelonej bramki. Jestem bardzo zadowolony i zbudowany jego postawą. Jeśli napastnik nie dostaje minut, nie strzela bramek, to zawsze wokół niego robi się taka atmosfera ciężka, trudna. Trzeba się wykazywać ogromnym charakterem, gramy dla kibiców, oni nas po prostu oceniają. Taki jest nasz zawód, niekiedy ktoś jest za bardzo ktoś dotknięty, ale właśnie w takich momentach trzeba pokazywać swoją pasję do piłki. Moim zdaniem w niedalekiej przyszłości będzie świetnym trenerem, kapitalnie się z nim rozmawia o piłce, o tej sytuacji. On ją rozumie, wiem, że dzisiaj go to kosztowało dużo emocji, bo przecież  to jest Warszawiak, tym bardziej bramka tutaj smakuje niesamowicie. Ja jestem ogromnie szczęśliwy, że zdobył tę bramkę.

***

Rafał Smalec: Myślę, że sporo czasu upłynie, zanim nie tylko ja, ale wszyscy zrozumiemy to, co się wydarzyło w końcówce spotkanie. Śmiało można powiedzieć, że graliśmy najlepszy mecz w ostatnim czasie, a zostajemy z niczym. Popełniliśmy katastrofalne błędy i straciliśmy wszystko, na co pracowaliśmy przez tak naprawdę 89 minut. Teraz jedyne, nad czym będziemy musieli się skupić, to żeby to zrozumieć i wyrzucić z głów, spokojnie przepracować następny mikrocykl. Co bym nie powiedział to i tak nie będzie miało znaczenia, bo zostajemy z niczym. 

Pytanie: Kibice skandowali „Smalec do dymisji”. Czy taki scenariusz jest możliwy?

Smalec: Ja jestem trenerem Polonii i, z tego co wiem, nadal będę tę funkcję pełnił. Ja do dymisji się nie podam, władze nade mną ma prezes i jemu podlegam.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga