Dołącz do nas

Piłka nożna

Noty i opisy piłkarzy za Widzew

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Za nami inauguracyjny mecz w sezonie 2014/15 z Widzewem Łódź. GieKSa szczęśliwie wygrała, ale jeślichodzi o poziom gry poszczególnych zawodników, to była spora rozpiętość. Kilku z nich pokazało się z dobrej strony, ale kilku zdecydowanie zawiodło. Również wśród debiutantów mogliśmy zobaczyć różną jakość. Przeczytajcie sami. Przypominamy, że notą wyjściową w skali 0-10 jest „6”, co oznacza absolutnie średni występ (ani dobry, ani zły, po prostu średni).

Antonin Bucek – 6,5
Jakoś przesadnie dużo roboty golkiper nie miał, jeśli chodzi o strzały rywali. Głównie wychodził do dośrodkowań, dość pewnie je wyłapywał i czasem szybko wznawiał kontry dalekim wyrzutem. Raz dość niepewnie piąstkował, ale bez zagrożenia. Jeśli chodzi o interwencje to przede wszystkim kapitalna obrona na linii pod koniec pierwszej połowy, kiedy to bramkarz uchronił nasz zespół przed utratą gola. Przy bramce Augustyniaka być może mógł zachować się lepiej, ale strzał był mocny, piłka przeszła po rękach Czecha, który był zasłonięty. Był to dobry, solidny debiut.

Aleksander Januszkiewicz – 6,5
Bardzo dziwny mecz tego zawodnika. Aktywny, wręcz czasem szalejący na skrzydle próbujący gry 1 na 1. Problem w tym, że sporo tych pojedynków przegrał, brakowało czasem dokładności, tak jakby czucia piłki. Liczymy, że to przyjdzie z czasem, Alex w końcu dopiero kilka meczów rozegrał w GieKSie. Ale liczy się efektywność. A ta była po stronie obrońcy. Mimo że był już bardzo zmęczony, świetnie wykorzystał błąd rywala w końcówce, wbiegł w pole karne, zakręcił przeciwnikiem i wywalczył rzut karny. Brawo!

Mateusz Kamiński – 4
Z całym szacunkiem, ale oddalił się od pierwszego składu. Po słabej poprzedniej rundzie liczyliśmy na to, że zawodnik zainaugurje rozgrywki dużo lepiej. Niestety niepewność była widoczna i momentami serce podchodziło do gardła. Zagranie w pierwszej połowie wyprowadzające Brozia sam na sam było fatalne, a wcześniej spory kłopot z opanowaniem piłki. Kilka dobrych interwencji też się zdarzyło, na przykład zapoczątkowanie akcji z początku meczu, w której Goncerz znalazł się sam na sam. Kamyk tym samym naprawił… swój fatalny błąd sprzed kilku sekund. Zmieniony w trakcie meczu.

Łukasz Pielorz – 8
Przeszło raczej bez echa, a szkoda. Bo zawodnik rozegrał bardzo dobre zawody. Jako najbardziej środkowy obrońca grał pewnie, rozważnie i skutecznie w destrukcji. Imponował spokojem i zdecydowaniem. Stoper wysoko zawiesił poprzeczkę, ale jeżeli będzie grał w ten sposób, to będziemy mieli z niego dużą pociechę. Bardzo dobry debiut.

Adrian Jurkowski – 5,5
Średni mecz zawodnika, wielkich kiksów nie popełnił, ale też ciężko powiedzieć, by był wielką ostoją defensywy. Ciągle momentami pojawia się nerwowość w grze, zwłaszcza gdy jest pod presją rywala. W tym meczu poradził się z tym umiarkowanie dobrze, ale jednak musi wejść z formą o jeden szczebel wyżej.

Rafał Pietrzak – 5,5
Aktywny na lewej stronie, często podłączał się do akcji ofensywnych, ale jednak to nie z jego flanki pojawiało się zagrożenie. Brakuje Rafałowi dokładności i większej ilości wygranych pojedynków 1 na 1. Być może powinien więcej centrować w pole karne, zamiast wdawać się tak często w dryblinig. W drugiej połowie próbował dużo współpracować z Bodzionym, ale bez efektu. Szału nie było.

Piotr Ceglarz – 5,5
Kolejny debiutant. Aktywny w środku pola, ale niezłe zagrania przeplatał słabymi, również zanotował sporo strat. Na uwagę zasługuje akcja z Januszkiewiczem na prawej stronie i świetne dośrodkowanie Piotrka w pole karne, szkoda, że nie wykończone przez partnera. Ogólnie nie było jakoś źle, zawodnik powinien dostawać kolejne szanse, ale jednak musi być więcej efektywności z gry.

Sławomir Duda – 6,5
Niezły mecz solenizanta w destrukcji, typowo od czarnej roboty. Nie popełnił większych błędów, niezłe rozgrywanie w środku boiska. Asysta przy golu Kujawy bardzo dobra (a wcześniej odbiór piłki). Bardzo przyzwoicie.

Kamil Cholerzyński – 6
Bez wielkiej rewelacji, ale też nie można zawodnika skrytykować. Całkiem niezłe spotkanie, dość dobre rozgrywanie. Zawodnik w roli kapitana był pewnego rodzaju niespodzianką w składzie, ale okazało się, że nie zawiódł. Mimo wszystko musi grać jeszcze lepiej, bo tylko „nieźle” to za mało na wymogi pierwszoligowe. Ale pamiętamy Kamila z kiepskiej formy, której… w tym meczu nie było widać. Szkoda zmarnowanej setki w pierwszej połowie, która uspokoiłaby mecz.

Grzegorz Goncerz – 6,5
Od początku meczu aktywny, szukający gry, szybki. Zabrakło mu jednak tej szybkości (albo znalazł godnego rywala) na początku meczu, gdy niemal wyszedł sam na sam, ale przeciwnik wybił mu piłkę spod nóg. Generalnie przez większość meczu był to bardzo przeciętny występ Gonza. Ale w decydującym momencie wziął na siebie wielką odpowiedzialność, strzelił z karnego bardzo pewnie i dał zwycięstwo naszemu zespołowi.

Rafał Kujawa – 7
Re-debiut zawodnika w GKS. Niezłe spotkanie, spora aktywność i gra jako typowy napastnik (chodzi o sposób gry). Szuka piłki, ustawia się, czasem się po nią cofa. Kapitalne zachowanie przy pierwszym golu, przyjął piłkę na klatkę, minął prostym zwodem rywala i pewnie strzelił. Szkoda potem sytuacji, w której bramkarz wygarnął mu piłkę spod nóg. Ale dobry mecz.

Przemysław Pitry (grał od 63. minuty) – 4
Wszedł na boisko po kwadransie drugiej połowy w celu uspokojenia gry, ewentualnie uruchomienia akcji jednym precyzyjnym podaniem. Nic z tego nie wyszło, zawodnik był jakby zagubiony, nieskoncentrowany, zdarzały się straty, niedokładne zagrania. Pomocnik nie wniósł nic do gry zespołu.

Krzysztof Bodziony (grał od 72. minuty) – niesklas.
Również z jego gry nie było efektywności, starał się głównie na lewej stronie pomagać Pietrzakowi, ale brakowało dokładności, precyzyjnego dogrania. Pierwsze koty za płoty.

Alan Czerwiński (grał od 81. minuty) – niesklas.
Zapamiętać można Alana z tego, że dał się niesamowicie objechać rywalowi pod linią końcową, w efekcie czego Widzew miał groźną sytuację. Poza tym nic nie zawalił.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


3 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

3 komentarze

  1. Avatar photo

    Marian

    3 sierpnia 2014 at 13:56

    Pietrzak za ambicje powinien dostać note co najmniej 6. A Cholerzyński kilka strat które mogły się zakończyć groźnie gdyby rywal był nie co mocniejszy

  2. Avatar photo

    ula

    3 sierpnia 2014 at 15:54

    czy przypadkiem ty Shellu nie pomyliłes się co do ocen?Pielorz nie powinien dostać 8 tylko przynajmniej 5,5,Januszkiewicz 6,bo wywalczył rzut karny i grał z kontuzją,i to się nazywa poświęcenie,Goncerz 7 za wykorzystanego karniaka,Pietrzak(to jak to tutaj Marian zauważył)powinna być tu 6.A więc po krótce:Pielorz-5,5;Januszkiewicz-6;Goncerz-7,Pietrzak-6,co do innych nie mam wątpliwości

  3. Avatar photo

    ursus

    3 sierpnia 2014 at 18:17

    Lepsza byłaby skala 0-5 (0-dramat, 1-słabo, 2-przeciętnie, 3-lepiej, 4-dobrze, 5-świetnie), bo nie za bardzo wiadomo za co są te punkty przyznawane, a tak przynajmniej większość cyferek byłaby wykorzystana.
    I tak:

    Antonin Bucek – 3,5

    Aleksander Januszkiewicz – 3,5

    Mateusz Kamiński – 1

    Łukasz Pielorz – 2,5

    Adrian Jurkowski – 2

    Rafał Pietrzak – 3

    Piotr Ceglarz – 2,5

    Sławomir Duda – 3,5

    Kamil Cholerzyński – 3

    Grzegorz Goncerz – 3,5

    Rafał Kujawa – 4

    Przemysław Pitry (grał od 63. minuty) – 1

    Krzysztof Bodziony (grał od 72. minuty) – niesklas.

    Alan Czerwiński (grał od 81. minuty) – niesklas.

    Cieszą 3 punkty, ale szkoda, że mecz odbył się w takim upale. Z tego meczu można zaobserwować co to znaczy mieć w składzie napastnika (w trudnych warunkach kto pierwszy strzeli najczęściej kontroluje mecz) i szarpać gdy inni mają już dość. Trochę może szkoda, że lewe skrzydło nie dawało nieco więcej w ofensywie, ale było widać, że niedługo może zatrybić zdecydowanie lepiej.

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice

Odszedł od nas Sztukens

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dotarła do nas smutna wiadomość o śmierci kibica GKS Katowice Grzegorza Sztukiewicza.

Grzegorz kibicował GieKSie „od zawsze” – jeździł na wyjazdy już w latach 90. Był także członkiem Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Na kibicowskim forum wpisywał się jako NICKczemNICK, ale na trybunach był znany jako Sztukens.

Ostatnie pożegnanie będzie miało miejsce 4 września o godzinie 14:00 w Sanktuarium  św. Antoniego w Dąbrowie Górniczej – Gołonogu. 

Rodzinie i bliskim składamy najszczersze kondolencje. 

 

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

GieKSa znów na koniec karci Górnik

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W przerwie reprezentacyjnej spotkały się drużyny GKS Katowice i Górnik Zabrze. Półtora tygodnia po ligowym Śląskim Klasyku, mogliśmy na Bukowej znów oglądać derbową rywalizację, tym razem w formie meczu kontrolnego.

W 10. minucie, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Łukowskiego, Arkadiusz Jędrych uderzał głową, ale nad poprzeczką. W 25. minucie GKS miał idealną okazję do zdobycia bramki. Znów po kornerze wykonywanym przez Łukowskiego, piłkę zgrywał Jaroszek, ta po rykoszecie leciała w kierunku bramki, gdzie na wślizgu jeszcze próbował ją wepchnąć do bramki Łukasiak, jednak obrońcy Górnika wybili piłkę z linii bramkowej. Po pół godziny pierwszą okazję miał Górnik – z około 17 metrów uderzał Chłań, ale czujny Rafał Strączek złapał piłkę. W 37. minucie do prostopadłej piłki z chaosu doszedł Eman Marković, który wyszedł sam na sam i płaskim strzałem pokonał Loskę. Chwilę później z kontrą ruszyli katowiczanie, Błąd i Rosołek mieli naprzeciw jednego obrońcę, Maciej zdecydował się na strzał, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 43. minucie ponownie Rosołek uderzał z dystansu, ale bez problemu dla Loski. Do przerwy GKS prowadził posiadając lekką przewagę. Górnik nie zagroził poważnie naszej bramce.

W przerwie trener dokonał kilku zmian w składzie. W 50. minucie po zwodzie uderzał na bramkę Wędrychowski, ale bramkarz bez problemu poradził sobie z tym strzałem. Chwilę później wdzierał się w pole karne Massimo, ale został powstrzymany. W 55. minucie znakomitą okazję miał Zahović, który dostał od Massimo piłkę i z centrum pola karnego uderzał na bramkę, jednak nasz golkiper świetnie interweniował. W 68. minucie Bród podał do Swatowskiego, ten uderzał kąśliwie, ale bramkarz wybił na róg. Po chwili korner wykonywał Rejczyk, a Jędrych uderzał głową, minimalnie niecelnie. W 74. minucie do wybitej przed pole karne piłki dopadł Chłań i strzelił mocno, ale świetnie interweniował nasz golkiper. Po chwili jednak było 1:1, gdy po rzucie rożnym najwyżej wyskoczył rekonwalescent Barbosa i mocnym strzałem głową doprowadził do wyrównania. W 82. minucie Galan uderzał z dystansu, ale prosto w ręce bramkarza. Trzy minuty przed końcem koronkową akcję przeprowadził… Klemenz z Buksą, a ten pierwszy po odegraniu znalazł się w idealnej sytuacji, jednak po nodze rywala strzelił nad poprzeczką. W 90. minucie katowiczanie przeprowadzili decydującą akcję. Galan podał do Swatowskiego, ten mocno wstrzelił, a na wślizgu Buksa strzelił zwycięską bramkę. Druga połowa była już bardziej wyrównana, a momentami Górnik osiągał lekką przewagę. Jednak to katowiczanie okazali się zwycięzcami i podobnie jak w ligowym klasyku na Nowej Bukowej, w samym końcu strzelili zwycięską bramkę.

3.09.2025 Katowice
GKS Katowice – Górnik Zabrze 2:1
Bramka: Marković (37), Buksa (90) – Barbosa (74)
GKS: (I połowa) Strączek – Rogala, Jędrych, Paluszek (8. Jaroszek), Wasielewski, Łukowski – Błąd Bosch, Łukasiak, Marković – Rosołek.
(II połowa) Strączek – Bród, Klemenz, Jędrych, Rogala (60. Trepka), Łukowski (60. Galan) – Wędrychowski, Bosch (60. Milewski), Marković, Rejczyk, – Buksa
Górnik: (wyjściowy skład): Loska – Olkowski, Szcześniak, Pingot, Lukoszek, Chłań, Donio, Goh, Dzięgielewski, Zahović, Massimo. Grali także: Podolski, Tsirogotis, Barbosa.

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna kobiet

Post scriptum ze Słowenii

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Turniej kwalifikacyjny do Ligi Mistrzyń był spełnieniem marzeń – GieKSa wygrała dwa mecze i awansowała do ostatniej rundy eliminacji. Drużyna prezentowała się doskonale i zapewniła sobie przynajmniej cztery kolejne mecze w Europie. Zapraszamy Was do zapoznania się z naszym podsumowaniem wyjazdu do Słowenii, w którym uchylimy trochę „redakcyjnej kuchni”!

  1. Na mecz wyjechaliśmy we wtorkowy poranek w trzy osoby. Do granicy między Austrią i Słowenią czekały nas same autostrady, jednak samo przejście graniczne (widoczne w grafice do tego wpisu) było „doskonale” zabezpieczone – wąska droga, przejazd niemalże przez podwórka okolicznych domów i niespotykane na głównych drogach ostre zakręty.
  2. Przez całą drogę na miejsce towarzyszyły nam pola, głównie kukurydzy. Zgadzało się to z naszymi oczekiwaniami wobec terenów byłej Jugosławii.
  3. Jeszcze tego samego dnia postanowiliśmy wybrać się na oba obiekty – w Radenci i Murskiej Sobocie, co okazało się bardzo dobrym pomysłem. Obiekt w Radenci jest skrzętnie schowany pośród pól kukurydzy i niemal przeoczyliśmy prowadzącą do niego trasę.

    Stadion w Radenci

  4. W drugi dzień udaliśmy się na kawę do popularnej sieci fast foodów i tam szybko okazało się, że niesłusznie oceniliśmy stan postępu technologicznego kraju. Jedzenie dostarczane do stolików było za pomocą robotów, a trawniki kosiły urządzenia bez udziału człowieka.

    Robo-kelner

  5. Następnego dnia odpowiednio wcześniej zameldowaliśmy się na terenie stadionu, dostrzegając przy tym minusy – murawa była bardzo nierówna i zupełnie zniszczona w polach bramkowych. Same zawodniczki przyznawały, że dało się to odczuć, ale nikt na to przesadnie nie narzekał.
  6. Odbiór akredytacji był pierwszym sygnałem, że z językami obcymi wcale nie jest w Słowenii tak kolorowo. Jak się później okazało, pani ochroniarz chciała dopytać czy jesteśmy z klubowych mediów. Koniec końców wspólnymi wysiłkami udało się wszystko wytłumaczyć i odebrać kolorowe plakietki.
  7. Niezastąpiony ojciec Katarzyny Nowak zjawił się z przygotowaną flagą-banerem. Los chciał, że idealnie wpasowała się swoimi wymiarami w wielkość sektora, przez co prezentowała się jeszcze lepiej. Wraz z dopingiem kilkunastu gardeł pozwoliło to stworzyć namiastkę atmosfery godnej meczu Mistrzyń Polski.

    Flaga rozwieszana przez kibiców podczas turnieju w Słowenii

  8. Mecz półfinałowy wygraliśmy bardzo pewnie, co potwierdziła Karolina Koch, choć upał i narastająca bezradność Kazachstanek znacząco wpłynęły na intensywność starcia w drugiej połowie. Piłkarki w doskonałych humorach podeszły pod trójkolorowy sektor, a ich nastrój znalazł także odzwierciedlenie w pomeczowych wywiadach.
  9. W trakcie podróży na drugi półfinał (w Murskiej Sobocie) padło zasadne pytanie dotyczące wyboru jadłodajni. Z pomocą przyszedł jednak szyld na stadionie, bowiem sponsorem głównym i tytularnym kobiecej drużyny jest pizzeria „Nona”, co po polsku oznacza dosłownie pizzerię „Babcia”.
  10. Przejście spod stadionu Mury do restauracji jest spacerem przez niemal całe miasto, czyli… nieco ponad 2 kilometry. Już z daleka można było zauważyć, że dla właściciela jest to coś więcej, niż tylko sponsoring. Obok restauracji znaleźć można wielką piłkę z herbem ZNK Mury, przy wejściu stoi Puchar Kraju, a w samym menu jest kilka fotografii drużyny.

    Gostilna-Pizzeria Nona, sponsor tytularny ZNK Mury

  11. Jedzenie było, jak na Babcię przystało, wyśmienite i mogliśmy w doskonałych nastrojach powrócić do piłkarskich emocji. Na stadion większość kibiców przemieszczała się pieszo, co w połączeniu z ich czarno-białym ubiorem tworzyło ładny dla oka efekt.
  12. Sklep Mury zlokalizowany jest w zewnętrznej części trybuny. Choć produktów nie jest zbyt wiele, są dobrej jakości i ładnie zaprojektowane. Niemałą część stanowiły produkty skierowane do młodszych kibiców, którzy w licznej grupie pojawili się na meczu swojej drużyny.
  13. Doping po stronie ZNK Mury prowadził samotny ultras, który przez pełne 90 minut wołał „tri, štiri, Mura!” doprowadzając wszystkich do śmiechu, ale i granic cierpliwości. Zadbał także o oprawę pirotechniczną, odpalając świecę dymną. Na stadionie pojawiło się około 1000 osób, jednak to niewielka grupa ze Słowacji okazała się głośniejsza, wnosząc bęben i wuwuzelę.

    Stadion ZNK Mura, trybuna za bramką

  14. Sam stadion jest zgrabny, choć przejścia są niewielkie i przy otwarciu jedynego punktu gastronomicznego powodowało to zatory.
  15. Po emocjonującym starciu porozmawialiśmy z jedną ze zwyciężczyń, czyli Joanną Olszewską, która niedawno dołączyła do lokalnej drużyny i z marszu stała się kluczową zawodniczką. Ucieszyła się z faktu, że w Katowicach nadal jest ciepło wspominana, jednak nie zamierzała przez to ułatwiać zadania swoim byłym koleżankom.
  16. Między meczami odwiedziliśmy Soboski Grad, czyli pałac w samym centrum miasta, który jednak lata świetności ma już za sobą. Obok niego znajdował się zadbany park i pomnik upamiętniający wydarzenia z czasów II Wojny Światowej. Ewidentnie Słoweńcy mają jeszcze przed sobą problem związany z dekomunizacją (dopisek – kosa).

    Pomnik upamiętniający poległych żołnierzy

  17. Kwestie spacerów po okolicznych terenach są mocno dyskusyjne, bowiem każdy chodnik jest też drogą rowerową, po której mogą (a w zasadzie muszą) poruszać się także motorowery i skutery.
  18. W jeden dzień zwiedziliśmy całą główną ulicę, jednak mimo niewielkich rozmiarów miasto posiada kilka miejsc wartych odwiedzenia.
  19. Ciekawym punktem na gastronomicznej mapie Murskiej Soboty jest „Bunker”, czyli postapokaliptyczny bar. W Polsce rzadko można spotkać tak klimatyczny wystrój, dodatkowo połączony z doskonałą kuchnią.
  20. W tak zwanym międzyczasie udaliśmy się także do hotelu, w którym zamieszkały przyjezdne drużyny. Zawodniczki miały bardzo komfortowe warunki i niezbędne zaplecze, a wokół były liczne parki i inne miejsca do zabicia nudy. Celem naszych odwiedzin było przeprowadzenie wywiadu z Klaudią Słowińską, czego efekty już niedługo ukażą się na naszej stronie.
  21. Przed weekendem nasi sąsiedzi na szczęście już się wymeldowali, bowiem emocje w meczu z Radomiakiem nam się udzieliły i po strzelonych bramkach zdarzyło się nam zakłócić ciszę nocną. Brawo drużyna!
  22. W sobotę nadszedł czas na mecz o 3. miejsce i kosztował on nas naprawdę wiele w kwestii emocjonalnej – przez godzinę gry zdążyliśmy się porządnie wynudzić.

    Autokar Spartaka Myjava

  23. Największą atrakcję postanowiła zapewnić sędzia, w dość kontrowersyjny sposób prowadząca spotkanie. Po jednym z incydentów odesłała na trybuny fizjoterapeutę Spartaka Myjava, który do końca meczu wygłaszał swoje komentarze dotyczące sędziowania.
  24. W ostatniej akcji meczu BIIK Shymkent zdobył bramkę i doprowadził Słowaczki do rozpaczy, długo nie mogły się po tym pozbierać. Jeden z kibiców z frustracji rzucił swoim bębnem na murawę, na szczęście nie wyrządzając nikomu krzywdy. Ostatecznie dość szybko go odzyskał od ochrony.
  25. Chcieliśmy przed wyjazdem odwiedzić festiwal balonów, który miał budzić zainteresowanie na całym świecie. Problemem okazała się pogoda, która zmusiła organizatorów do odwołania wydarzenia, więc nic z naszych planów nie wyszło.

    Jezioro Sobosko, na drugim brzegu teren festiwalowy

  26. Skończyło się na rzucie oka na sztuczne jezioro pozostałe po żwirowni, w którym woda była bardzo przejrzysta. Wszystko znajdowało się niedaleko autostrady.
  27. Deszcze nie zamierzały ustąpić, więc pojawiliśmy się na stadionie Fazanerija (po polsku: Bażantarnia) na dwie godziny przed finałem. Kilka minut po naszym wejściu rozpętała się prawdziwa ulewa i byliśmy sobie wdzięczni za ten pomysł.

    Zawodniczki wychodzą na finał turnieju

  28. Na sektorze wywieszono trójkolorową flagę z podpisami piłkarek oraz pokazaną wyżej „Fans on tour”, co wzbudziło niemałe zainteresowanie na trybunach. Kibice gospodyń byli jednak bardzo sympatyczni, dołączając nawet do wspólnych zdjęć.
  29. GieKSa zupełnie kontrolowała to spotkanie, a gdyby nie Joanna Olszewska i niezliczone spalone, spokojnie moglibyśmy zamknąć mecz już w pierwszej połowie. Z każdą sekundą byliśmy bliżej triumfu, ale też i zatopienia obiektu, bowiem deszcz jedynie się nasilał.
  30. Na całe szczęście nie było potrzeby przerwania meczu, a GieKSa uzyskała upragniony awans. Tytuł na relację podrzucił kilka dni temu redaktor Shellu – GieKSa Pa(n)ny!
  31. Historyczny sukces piłkarki świętowały wraz z kibicami, całkowicie zagłuszając pustoszejący stadion. Europa da się lubić!
  32. Na meczu zameldował się prezes Sławomir Witek, który był pod wrażeniem determinacji fanów podążających za drużyną oraz wyników obu sekcji piłkarskich w tym tygodniu.
  33. Oprócz kibiców gospodyń, sukcesu pogratulował nam także sam właściciel pizzerii Nona – naprawdę sympatyczny gest i ciepło będziemy wspominać nasz pobyt w tym regionie.

    Świętowanie zwycięstwa w finale

  34. Na bocznym boisku zebrało się już pół centymetra deszczu, gdy jeszcze przeprowadzaliśmy krótkie (ze względu na warunki atmosferyczne) wywiady z zawodniczkami oraz trener Karoliną Koch.
  35. Opuszczenie zalewającego się stadionu nie należało do najłatwiejszych, jednak piłkarki (w szczególności rozśpiewana Kinga Seweryn) były zbyt uradowane, by im to przeszkadzało.
  36. Zespół udał się do hotelu na imprezę zasłużony odpoczynek, a my wyruszyliśmy w drogę powrotną do Katowic. Ta zdawała się przebiegać znacznie szybciej, w końcu wracaliśmy po zobaczeniu dwóch doskonałych występów GieKSy.
  37. W niedzielę odbyło się losowanie trzeciej rundy eliminacyjnej, a w niej przyjdzie nam zmierzyć się 11 i 18 września z holenderskim FC Twente. Pierwszy mecz zagramy u siebie na Arenie Katowice. Bądźcie tam razem z uKochanymi, bo zasłużyły na wsparcie! Zadanie będzie niezwykle trudne, ale gramy do końca!

Do zobaczenia na meczach GKS Katowice w europejskich pucharach!

Za wszystkie teksty, wywiady, zdjęcia, wideo, relacje i inne medialne materiały na naszej stronie z turnieju na Słowenii odpowiadał redaktor Fonfara, który był wspierany przez redaktora Flifena. Pozostałe dwie osoby pojechały typowo turystycznie-kibicowsko, a za całą pracę i relacjonowanie przygody uKochanych w Europie podziękowania należą się wyżej wymienionym. – dopisek od kosy.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga