Dołącz do nas

Piłka nożna

Noty i opisy po Chrobrym

Avatar photo

Opublikowany

dnia

GKS Katowice ponownie nie zdołał wygrać na Bukowej. Drugi raz z rzędu padł wynik 2:2, tym razem z Chrobrym Głogów. W teorii nic w naszej sytuacji w tabeli się nie zmieniło, w praktyce – do końca sezonu zostało jedno spotkanie mniej, a my dalej w strefie spadkowej.

Mariusz Pawełek – 3
Przy bramkach bez większych szans. Dobrze wyczuł Machaja przy karnym, ale strzał był zbyt precyzyjny. Praktycznie nie zaliczył żadnej ważnej interwencji, a po jego spacerku przed pole karne w pierwszej połowie tylko kilka centymetrów uratowało nas przed stratą drugiego gola po strzale Ratajczaka na pustą bramkę. Podobny spacer zanotował także w drugiej połowie, tym razem wzdłuż linii końcowej i szczęśliwie nabił przeciwnika. Słabe wznowienia gry.

Mateusz Mączyński – 5,5
Efektowny w rajdach ofensywnych, ale nieefektywny. Brakowało podniesienia głowy, gdy już znajdował się w okolicach szesnastki, jednak i tak zdecydowanie poprawił się w porównaniu do meczu z Chojniczanką. Współudział przy pierwszej straconej bramce – wybił piłkę prosto na Pestkę.

Jakub Wawrzyniak – 4
Elektryczny w defensywnie, elektryczny w rozegraniu, ale jednak nic nie zawalił. Niedokładne przerzuty w boczne strefy.

Arkadiusz Jędrych – 3
Niby w miarę pewnie, ale był współwinnym przy pierwszym golu i jedynym winnym przy drugim. Czy rzeczywiście spowodował upadek zawodnika Chrobrego – ciężko stwierdzić, ale dał pretekst do podyktowania jedenastki. Powinien zaliczyć asystę, kiedy po rzucie rożnym zgrał do Woźniaka, a ten z bliska nie zdołał zdobyć bramki, a w drugiej połowie sam mógł pokonać bramkarza lekkim trąceniem piłki po rzucie wolnym.

Wojciech Lisowski – 4,5
Praktycznie bezbłędnie w defensywie, czyli jak na tego piłkarza – bardzo dobrze. Brał udział w pierwszej akcji bramkowej GieKSy. Kilka podań nie w tempo.

Adrian Błąd – 6,5
Kolejny raz typowy Błąd – wiele próbował, niewiele wychodziło, ale znowu dał konkret w postaci bramki. Świetna indywidualna akcja w drugiej połowie, kiedy minął kilku zawodników Chrobrego, wszedł w pole karne i uderzył na długi słupek, jednak zbyt słabo dla Abramowicza.

Bartłomiej Poczobut – 4
Dosyć mało widoczny. Sporo błędów technicznych, przed faulem Jędrycha w polu karnym nie trafił głową w piłkę. Trzeci mecz z rzędu bez kartki, co warte odnotowania.

Adrian Łyszczarz – 2,5
Fatalny występ młodzieżowego reprezentanta Polski. Ratuje go nieco asysta, ale więcej w tym golu było zasługi Śpiączki i winy Abramowicza. Problemy z przyjęciem piłki, problemy z rozegraniem, na długie momenty kompletnie znikał. Żółta kartka za faul w końcówce meczu tuż przed polem karnym, ale w tej sytuacji nie miał innego wyboru.

David Anon – 5,5
Podobnie jak Mączyński – dużo wiatru, mało konkretów. Często zbyt naiwny w dryblingu. Nie zablokował uderzenia Pestki, po którym piłka trafiła do Ratajczaka, a ten otworzył wynik meczu. W ostatnich sekundach spotkania mógł zostać bohaterem, ale jego strzał z ostrego kąta wybił Abramowicz na rzut rożny.

Bartosz Śpiączka – 7
Drugi mecz z rzędu z golem, przy którym tak naprawdę zrobił coś z niczego. Przyczynił się też do pierwszej bramki dla GieKSy, kiedy to powalczył z obrońcami tak, że piłka trafiła do Woźniaka. Wypracował sobie niezłą sytuację pod koniec pierwszej połowy po długiej piłce w pole karne. Powinien zdobyć drugą bramkę w sytuacji, gdy po uderzeniu Błąda z dystansu Abramowicz odbił piłkę prosto pod jego nogi, ale zbyt długo zbierał się do strzału. Tradycyjnie dużo biegał w pressingu.

Arkadiusz Woźniak – 4
Jak w 26 minucie nie skierował z bliska piłki głową do bramki – tego nie wie nikt. Na szczęście niecałe 10 minut później uderzył na tyle solidnie, że po interwencji Abramowicza piłka spadła pod nogi Błąda, a ten dopełnił formalności. Zszedł z boiska w 64 minucie, a będąc już na ławce rezerwowych otrzymał żółtą kartkę za dyskusje.

Daniel Rumin (grał od 64. minuty) – niesklas.
Zabrakło mu kilku minut, by spędzić na boisku pół godziny, a wówczas dostałby notę, która byłaby bardzo niska. Anonimowy występ. Woźniak prezentował się mocno przeciętnie, ale z Ruminem graliśmy jakby bez jednego zawodnika. Musi wrócić do formy z początku rundy jesiennej.


10 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

10 komentarzy

  1. Avatar photo

    Wacek

    8 kwietnia 2019 at 10:08

    Boże!!! Kto te noty wystawia??? Człowieku, Ty się znasz na piłce nożnej??? :-)))) …. To jakiś żart!

  2. Avatar photo

    KaTe

    8 kwietnia 2019 at 10:43

    Łyszczarz daremny. Jak można było go nie zmienić już w 60 minucie? A tak w ogóle, to dlaczego Dudek wykonał tylko jedną zmianę? Uważa że świetnie grali?
    Lisowski znowu centrował w kibiców Chrobrego… Pawełek powinien grać w czapce – chyba mu za bardzo grzało słonko…
    Wyraźnie brakowało Puchacza

  3. Avatar photo

    Stajenny

    8 kwietnia 2019 at 11:18

    Witam, dlaczego cenzurujecie komentarze (brak ich umieszczania) i krzywdzicie ocenami?

  4. Avatar photo

    Mecza

    8 kwietnia 2019 at 12:26

    @Stajenny, kto jest skrzywdzony? Tak w ogóle gdyby Anon strzelił w ostatniej akcji pewnie wszystkie noty poszłyby w górę i byłyby by achy i ochy. Ja widziałem walkę i tu się przyczepić nie można ale umiejętności już nie. Żadne pocieszenie że walczyli, walczy cała liga. Niby więcej przy piłce byliśmy, niby „cisnęliśmy” ale to wszystko było kontrolowane przez Chrobrego i jedynie przypadek mógłby dać 3 pkt.

  5. Avatar photo

    Kibic

    8 kwietnia 2019 at 12:45

    Też się zastanawiam kto wystawia takie noty;( Chyba ten ktoś nie zna się na piłce!!!! Dramat. Żenada. Człowieku na jakim Ty byłeś meczu ,że tak oceniasz???????? Dramat

  6. Avatar photo

    Gery

    8 kwietnia 2019 at 12:53

    Panie ADI ( od not i opisów)a może napiszesz kto tą piłkę dał Śpiączce w końcówce 1 połowy co powinna być bramka?????. Z nieba ją kosmici rzucili ,czy kto? Zmień pracę i opisuj inną dyscyplinę sportu !!! A kto przy drugiej bramce zrobił asystę św. Mikołaj???

  7. Avatar photo

    Kibic

    8 kwietnia 2019 at 16:08

    Jestem ciekawy czy osoba wystawiająca oceny i komentarze oglądała ten mecz, czy siedziała pod słońce w czarnych okularach….Mecz walki , mecz dobrych „rzemieślników”, mecz w którym sędzia ustalił wynik spotkania.Kilka not zawodników jakieś z kosmosu… przy pierwszej bramce akcje inicjuje Łyszczarz przy drugiej asysta Śpiączka stawia kropke nad i,Błąd w ocenie też coś nie tak, Wawrzyniak elektryczny,itd.Tak więc zapraszam na boisko na pokaz umiejętności.BRAWO GIEKSA WALCZYMY DO KOŃCA.

  8. Avatar photo

    KaTe

    8 kwietnia 2019 at 19:04

    Drodzy Kibice i Kibicki Gieksy!
    Jeśli chcecie rzetelnie oceniać naszych zawodników, to musicie przestać robić to sercem. Wszyscy widzieliśmy (wszyscy = 2000 ludzi) że walczą, starają się, podejmują tzw. walkę.
    Ale żeby ich należycie zrecenzować, trzeba to zrobić na zimno. Najlepiej, jeszcze raz oglądając szpil. I co wychodzi? Żałosny poziom, niskie umiejętności techniczne, problemy w konstruowaniu akcji. Od początku tej rundy zwróciłem uwagę na dośrodkowania. I jaki mam wniosek? Nasi boczni obrońcy nie wykonali ani jednego, stwarzającego zagrożenie pod bramką przeciwnika.
    Niestety, takie rozważania można kontynuować patrząc też na pozostałych graczy.
    Reasumując: mamy kapelę z dużymi problemami i trenerem, który z niewiadomych mi powodów stale stara się tylko komuś przypodobać: a to kibicom, a to znowu prezesowi, teraz hokeistom (to jakieś kuriozum, może celem był Krupa?).

  9. Avatar photo

    Irishman

    8 kwietnia 2019 at 20:29

    Też mam wrażenie, że nasza Redakcja trochę „odjechała”. I zgadzam się z @Mecza, że gdyby….. nie tyle Anon celnie strzelił, co Abramowicz FANTASTYCZNIE nie obronił jego dobry strzał to zupełnie inaczej ocenialibyśmy ten mecz. Ale przecież nie możemy uzależniać naszych ocen od jednej sytuacji!
    Ale i z drugiej strony….. gdy słyszę jak trener Dudek dedykuje prezesowi jakieś tam (póki co nic nam nie dające zwycięstwo) albo ostatnio odnosi się do hokeistów to….. coś mi tu „śmierdzi” Bareją. I zaczynam się zastanawiać, czy aby przypadkiem swoje braki, trener nie próbuje tuszować taka gadka pod prezesa????? Mam nadzieje, że takie, moje domysły sa zupełnie niepotrzebne….. tak samo zresztą jak te pieprzenie trenera. Jego zadaniem jest utrzymać GKS Katowice w I lidze I TYLE W TEMACIE!!!!!

  10. Avatar photo

    Irishman

    8 kwietnia 2019 at 20:36

    Mam także nadzieję, że gdyby TFU! TFU! TFU! to utrzymanie się jednak nie udało to tak trener Dudek, jak i bezpośredni autor tej sytuacji – dyrektor Tadeusz Bartnik ale i prezes Janicki, pod którego rządami wielosekcyjny GKS Katowice raz za razem nie potrafi sprostać postawionymi przed nim zadaniami ZOSTANĄ RZETELNIE OCENIENI!!!!!!!!!!

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

Komu nie zależało, by zagrać?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Gdy wyjrzałem dziś za okno z pokoju hotelowego, zobaczyłem szron na pobliskich dachach. I tyle. Śniegu nie było ani grama, jedyne, co mogło nas przyprawiać o lekkie dreszcze to przymrozek i konieczność spędzenia tego meczu w tak niskiej temperaturze. Wiadomo jednak, że podczas dobrego widowiska można się porządnie rozgrzać i emocje sportowe niwelują jakiekolwiek atmosferyczne niedogodności. Głowiłem się, jak to jest, że w różnych rejonach Polski mamy atak zimy, a przecież okolice bieguna zimna, które teoretycznie najbardziej są narażone na popularny biały puch, tym razem są wolne od tego.

Gdy jechałem autobusem na mecz i zaczęło lekko prószyć – a było to o godz. 10.30 ani przez myśl nie przeszło mi, jak to się wszystko skończy. Po prostu – śnieg zaczął sobie padać, nie był to jakiś armagedon, a i same opady śniegu, choć były wyraźne, nie przypominały tych, które znamy z przeszłości.

Po wejściu na stadion zobaczyłem taką właśnie oprószoną murawę – niezasypaną. Białawo-zieloną lub zielonkawo-białą. Typowy widok, gdy mamy pierwsze opady śniegu w roku lub też szron po mroźnej nocy. Białe gunwo (że tak zejdziemy z romantycznej wersji o puchu) ciągle jednak z białostockiego nieba spadało. I w pewnym momencie rzeczywiście murawa stała się dość biała. Nie przeszkodziło to jednak obu drużynom oraz sędziom rozgrzewać się. Kibice wypełniali stadion, zwłaszcza ci z Jagiellonii jeszcze przed meczem głośno dopingując swój zespół. Sympatycy GieKSy powoli zaczęli wchodzić na sektor gości i też dali znać o sobie. Przyznam, że nie myślałem w ogóle o tym, że mecz może się nie odbyć. Nie miałem takiego konceptu w głowie.

Za łopaty wzięło się… kilka osób. Zaczęli odśnieżać pola karne. Wyglądało to tak, że na jednym skrzydle stało trzech chłopa i sami nie wiedzieli, jak się za to zabrać. „Gdzie kucharek sześć…” – powiedziałem Miśkowi. A na drugim skrzydle szesnastki jeden jegomość odśnieżył na kilka metrów szerokość pola karnego, pokazując, że „da się”. A tamci deliberowali. Do tej pory odśnieżone były tylko linie i wspomniany kawałek. Na drugim polu karnym natomiast jakiś artysta „odśnieżał” w taki sposób, że zagarniał, wręcz zdrapywał śnieg, zamiast go nabierać na łopatę. Nie trzeba być śnieżnym omnibusem, żeby wiedzieć, że średnio efektywna jest to metoda. Po niedługim czasie wszyscy położyli na to lachę i sobie poszli czy tam przestali działać.

Dopiero kilka minut przed meczem zorientowałem się, że sędzia się dziwnie zachowuje, wychodzi i sprawdza. Załączyłem Canal+, by nasłuchiwać wieści i tam było jasne, że arbiter Wojciech Myć sugerował, iż szanse na rozegranie tego spotkania są dość marne. Potem wyszedł na boisko jeszcze raz, ze swoimi asystentami i patrzyli, jak zachowuje się piłka. W moim odczuciu ta rzucana i turlana przez nich futbolówka reagowała normalnie, z odpowiednim odbiciem czy brakiem większego oporu przy toczeniu się po ziemi. Do końca miałem nadzieję, że mecz się odbędzie.

Sędzia jednak zadecydował inaczej. W wywiadzie dla Canal+ powiedział, że ze względu na zdrowie zawodników, a także ograniczoną widoczność – podejmuje decyzję o odwołaniu meczu. Podał też argument, że do pomarańczowej piłki przykleja się śnieg i tak jej nie widać. A linie, które zostały odśnieżone i tak za chwilę zostałyby zasypane.

Mecz się nie odbył.

Odniosę się więc najpierw do słów sędziego, bo już one są dla mnie kuriozalne. Odśnieżone linie po 40 minutach (także już po odwołaniu meczu) nadal były widoczne. I nie zanosiło się specjalnie na to, że mają zostać momentalnie zasypane. Nawet jeśli – to chwila przerwy w meczu lub po prostu w przerwie między dwiema połowami – pospolite ruszenie do łopat i gotowe. A argument o piłce to już kuriozum do kwadratu. Na Boga – przecież śnieg to nie jest jakiś klej czy oleista substancja. I nawet jeśli w statycznej sytuacji klei się do piłki, to jest ona cały czas KOPANA. Dla informacji pana Mycia – to powoduje drgania w futbolówce, a to (plus odbijanie się od ziemi) z piłki przyklejony kawałek śniegu strząsa. Więc naprawdę nie mówmy takich głodnych kawałków na głos, bo tylko wzmacniamy opinię o sędziach taką, a nie inną.

Trener Siemieniec już po decyzji mówił dla Canal Plus, że z punktu widzenia logistyki w rundzie jesiennej, nie na rękę jest im nie grać, w domyśle, że ten mecz trzeba będzie jeszcze gdzieś wcisnąć. Tylko przecież WIADOMO, że tego spotkania nie da się rozegrać jesienią, bo przecież po ostatnim meczu ligowym Jaga gra dwa razy w Lidze Europy plus jeszcze w środku grudnia zaległy mecz z Motorem. Więc z GKS musieliby zagrać tuż przed świętami, a przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie przedłuży rundy GieKSie o dwa tygodnie z powodu zaległego meczu. Niech więc trener Adrian nie robi ludziom wody z mózgu. Poza tym trener powiedział, że ze względu na stan boiska, była to jedyna i słuszna decyzja i trudno nie było odnieść wrażenia, że z powodu napiętego terminarza właśnie TERAZ, dłuższy oddech dla Jagiellonii to najlepsze, co może ich spotkać…

A Rafał Górak? Bardzo dyplomatycznie mówił, że rozumie decyzję sędziów, ale chyba trzy razy podczas wywiadu dał do zrozumienia, jakie miał zdanie… Panowie za zamkniętymi drzwiami rozmawiali, każdy dał swoje argumenty. Trener zwrócił uwagę, że ze względu na szczelnie wypełniony sektor gości mogło to wyglądać inaczej. Że białe linie widać i przy dobrej woli organizatora, boisko można byłoby doprowadzić do stanu używalności. Że taki wyjazd bez meczu to dodatkowe koszty dla klubu. Jakbym więc miał typować, to pewnie wyglądało to tak „ej Rafał, wiesz, jak jest, jaką mamy sytuację, wiem, że nie jest to wam na rękę, ale zgódź się na przełożenie meczu, odwdzięczymy się dobrym winkiem”… Być może więc ze względu na solidarność kolegów po fachu i gentelmen’s agreement, szkoleniowiec, mimo że wolałby zagrać – nie oponował.

No i właśnie. To jest pytanie – czy komuś zależało, żeby wykorzystać opady i meczu nie rozegrać? Powiem wprost – reakcja organizatora meczu na tę „zimę” jest mocno zastanawiająca i nie wiem, czy Jagiellonia nie powinna z tego tytułu ponieść konsekwencji. Powtórzę – klub nie zrobił absolutnie nic, żeby ten mecz rozegrać. Począwszy od prognoz – przecież atak zimy w Polsce był już wczoraj, więc nie można było nie zakładać, że podobna sytuacja powtórzy się w Białymstoku. A jeśli tak, to przygotowuje się zastępy ludzi – choćby na wszelki wypadek – do tego, żeby boisko odśnieżyć. Pamiętacie, co było w zeszłym sezonie w meczu Radomiaka z Zagłębiem? Momentalnie, w ciągu kilku minut płyta po nawałnicy zrobiła się biała. Tam też było ryzyko przerwania i odwołania meczu. Ale ludzie robili, co w swojej mocy, odśnieżali, jak tylko się da i spotkanie zostało dokończone. Wczoraj w Rzeszowie kompletnie zasypany stadion został odśnieżony i mecz również się odbył. A w Białymstoku? Nie było chętnych czy nie miało ich być? Mogli nawet tych żołnierzy wziąć, co to zawsze są na trybunach. Cokolwiek. A tutaj kilku ludzi z łopatą zaczęło nieskładnie machać, ale chyba ktoś im powiedział, że to bez sensu – no i przestali.

Nie będę wnikał, czy na takim boisku można grać czy nie. Jak bardzo wpływa to na zdrowie zawodników. Wiem, że w przeszłości takie mecze się odbywały i nikt nie płakał i nie zasłaniał się ani zdrowiem, ani terminarzem. GieKSa taki mecz rozgrywała z Arką Gdynia – pamiętny z niewykorzystanym karnym Adamczyka – i jakoś się dało. Nie jest to może najbardziej estetyczne widowisko, ale mecz jest rozegrany i jest z głowy.

Natomiast tu nie chodzi o to, czy na zaśnieżonym boisku można grać. Chodzi o to, że nikt nie zajął się odśnieżaniem. Dlatego cała ta sytuacja ostatecznie wydaje mi się po prostu skandaliczna. Dosłownie godzinkę śnieg poprószył – bez jakiejś większej nawałnicy – i odwołujemy mecz.

I tak – piłkarze pojechali sobie na drugi koniec polski, by pobiegać na murawie stadionu Jagiellonii. Klub zapłacił za hotel, wyżywienie, przejazd. Teraz będzie to musiał zrobić drugi raz – najpewniej na wiosnę. Kibice zrywali się o drugiej w nocy, niektórzy pewnie nawet nie poszli spać, by stawić się na zbiórkę w ciemnych Katowicach. Jechali w tak wielkiej liczbie przez cały kraj – też przecież zapłacili za bilety i przejazd. I dostali w bambuko, bo paru osobom nie chciało się wyjść i doprowadzić boisko do jako takiego stanu.

Uważam, że PZPN czy Ekstraklasa, czy kto tam zarządza tym całym grajdołkiem, nie powinien przyzwalać na taką fuszerkę. To jest kupa kasy i czas wielu ludzi, którzy zdecydowali się do Białegostoku przyjechać. To po prostu jest nie fair.

Nieraz bywały jakieś sytuacje czy to z pogodą, czy wybrykami kibiców i kapitanowie lub trenerzy obu drużyn zgodnie mówili – gramy/nie gramy. Była ta wyraźna jednogłośność. A czasem spór. Grano nawet po zapaści Christiana Eriksena – choć tam akurat uważam, że ta decyzja była fatalna (choć z drugiej strony to Euro, więc logistyka dużo trudniejsza). Tutaj zabrakło determinacji, żeby mecz rozegrać. Rozumiem trenera Góraka, że podszedł dyplomatycznie do sprawy. Ja tego protokołu dyplomatycznego trzymać nie muszę i wysuwam hipotezę, że komuś na rękę był ten niezbyt wielki opad śniegu.

Dotychczas wielokrotnie pisałem i mówiłem, że cenię Jagiellonię i Adriana Siemieńca za to, jak łączą ligę i puchary. Byłem pod wrażeniem, że rok temu Jaga nie przełożyła spotkania z GKS na jesień, gdy sama była pomiędzy meczami z Ajaxem – trener gospodarzy dzisiejszego niedoszłego pojedynku mówił, że poważna drużyna musi umieć grać co trzy dni. Tym razem jednak w obliczu meczu z KuPS i końcówki ligi, takie zdanie przestało już zobowiązywać.

Nam nie pozostaje nic innego, jak przygotować się do sobotniego spotkania z Pogonią. Oby piłkarze GKS również wykorzystali fakt, że nie będą mieli Jagi w nogach i jak najlepiej mentalnie i fizycznie przygotowali się do spotkania z Portowcami. A z Jagiellonią i tak się już niedługo zmierzymy, bo za jedenaście dni w Pucharze Polski.

Kups!

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Mecz z Jagiellonią odwołany!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W związku z atakiem zimy w Białymstoku i niezdatnymi według sędziego warunkami do gry mecz Jagiellonia Białystok – GKS Katowice został odwołany.

Kontynuuj czytanie

Kibice Klub Piłka nożna

Puchar Polski dla wyjazdowiczów

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Wczoraj klub GKS Katowice ogłosił, że wszyscy wyjazdowicze (a było ich aż 1022!), którzy pojechali na mecz do Białegostoku, mają w systemie biletowym przypisany voucher, który można wymienić na darmowy bilet na pucharowe spotkanie z Jagiellonią.

Jak informuje na swojej stronie internetowej klub (tutaj): Wyjazdowicze na swoich profilach w Systemie Biletowym GieKSy otrzymali voucher rabatujący cenę biletu na mecz pucharowy do 0 zł. Z prezentu można skorzystać już teraz! Voucher nie obejmuje biletów parkingowych oraz VIP. Co ważne, jeśli któryś z wyjazdowiczów nabył już wcześniej bilet na mecz pucharowy, to wówczas może wykorzystać voucher przy zakupie biletu na mecz innej sekcji GKS-u w 2025 r.

To kolejny miły gest ze strony klubu w kierunku najwierniejszych kibiców GieKSy. Już w niedzielę, zaraz po decyzji o niegraniu, piłkarze GieKSy podeszli pod sektor gości, a część z nich się na nim znalazła. Tam podziękowali fanatykom za tak liczną obecność, wspomnieli, że zawsze grają w „12” i dziś też chcieli dla nas wygrać. Oprócz tego rozdali swoje koszulki najmłodszym kibicom GKS Katowice, którzy wybrali się do Białegostoku. O tej sytuacji piszą więcej sami kibice na Facebooku (tutaj).

Przypomnijmy, że mecz z Jagiellonią zostanie rozegrany w czwartek 4 grudnia o 17:00 na Arenie Katowice. Na ten mecz NIE obowiązują karnety – wszyscy kibice muszą zakupić bilety (lub wykorzystać wspomniany wcześniej voucher). Bilety dostępne są w internetowym systemie (tutaj).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga