Dołącz do nas

Piłka nożna

Noty i opisy po Zagłębiu

Avatar photo

Opublikowany

dnia

GKS Katowice przegrał w Sosnowcu z Zagłębiem 0:1. Niezwykle ciężko jest ocenić zawodników, bo w większości zagrali oni bardzo dobrą pierwszą połowę i wprost żenującą drugą. Trudno to uśrednić, bo liczy się efekt, a ten oznacza zero punktów – dlatego też oceny nie są czystą średnią, a obrazem obu połów powiązanym z efektywnością (a raczej jej brakiem). Jeśli jednak chodzi o cały zespół, to za ten mecz przyznajemy drużynie okrągłe ZERO! Dramat…

Mateusz Abramowicz – 5
Nie miał wiele pracy w tym meczu, a w pierwszej połowie w ogóle. Bramka padła po rykoszecie, w drugiej części miał jedną dobrą interwencję, kiedy wybił piłkę na róg. Dwa dziwne zachowania, kiwanie się w stronę swojej bramki oraz wyjście poza pole karne (kiedy był jeszcze obrońca) i ryzykowne zagranie – mogła być ręka i czerwona kartka.

Adrian Frańczak – 5
Powrót po kontuzji, pierwszy mecz od początku i naprawdę przyzwoita gra w pierwszej połowie. Kapitalna centra do Lebedyńskiego, ogólnie wysoki poziom. Po przerwie nie pomógł drużynie, grał słabo, pozwolił rywalowi przedrzeć się jego stroną i padła bramka.

Mateusz Kamiński – 5,5
Mało pracy w pierwszej połowie. Pewna i solidna gra. Nie spodziewał się chyba takich problemów po przerwie.

Tomasz Wisio – 4
Krył tego Fidziukiewicza, krył i… odpuścił. Jedna akcja, w której miał dobrze interweniować – i zawalił klasycznie. To jest recydywa. Bramkarz był w bramce i naprawdę nie trzeba było go asekurować, tylko kryć strzelca. A Wisio odbiegł na kilka metrów i jeszcze dostał rykoszetem. Kiepski transfer…

Dawid Abramowicz – 4,5
Po bardzo dobrym meczu w Chojnicach pozostało tylko wspomnienie. Dawid próbował rozgrywać na skrzydle, ale z kiepskim skutkiem. W drugiej połowie niepewny i nerwowy. Z autów tym razem zero zagrożenia.

Tomasz Foszmańczyk – 5
W pierwszej połowie reżyser gry. Stawiał stempel niemal na każdej akcji i te akcje posuwały się do przodu. Zmarnował prezent od przeciwnika – po prostu musiał tu strzelić gola. A po przerwie? Błędy techniczne, odskakująca piłka i z poziomu ekstraklasowego przeszedł na czwartoligowy. To jeden z zawodników u których najbardziej widać obniżenie poziomu w trakcie meczu.

Bartłomiej Kalinkowski – 5
Świetnie w pierwszej połowie, kilka bardzo dobrych interwencji w defensywie, ale i otwierające podania z przodu. Cały taki mecz byłby na ósemkę. W drugiej połowie pogubił się kompletnie i zapomniał jak się gra w piłkę.

Łukasz Zejdler – 4,5
Tu było bardziej równomiernie, ale też w pierwszej części oczywiście lepiej. Zawodnik mimo wszystko nie daje drużynie tego, co jesienią.

Kamil Jóźwiak – 4,5
Druga część bezproduktywna, nawet mając jedną z nielicznych akcji strzelił anemicznie. W pierwszej połowie sam sobie stworzył mega sytuację i to powinien być gol. Zawodnik bez kompleksów w pierwszej połowie i z kompleksami w drugiej.

Mikołaj Lebedyński – 4
Niewykorzystane dwie znakomite sytuacje, z czego ta druga (nogą) stuprocentowa. Z całym szacunkiem do postawy Mikołaja, ale ten brak goli jest już mocno irytujący. Chłopie obudź się i zacznij trafiać do siatki! Niska nota właśnie za te zawalone sytuacje…

Andreja Prokić – 5
Nie był tak widoczny i efektowny, jak w Chojnicach, ale swoje sytuacje miał i za każdym razem strzelał obok słupka. Jemu akurat zabrakło szczęścia, ale też mógłby odrobinkę lepiej nastawić celownik.

Grzegorz Goncerz (grał od 58. minuty) – 2
Niestety – absolutnie nic nie wniósł do gry. Niewidoczny i niewidzialny.

Armin Cerimagić (grał od 64. minuty) – niesklas.
Debiut dość beznadziejny. Kilka prób ataków, zero efektów. Zagubiony jak cała reszta.

Oliver Prażnovsky (grał od 90. minuty) – niesklas.
Zmiana na wzrost. Nic nie dała, ale grał za krótko.


16 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

16 komentarzy

  1. Avatar photo

    ula

    18 marca 2017 at 10:04

    Mam małe pretensje do ciebie Shellu odnośnie D.Abramowicza.Sam kiedyś stwierdziles,ze za samo wejscie na boisko,jest nota 5

  2. Avatar photo

    rob

    18 marca 2017 at 10:21

    Jerzy Brzęczek – 0 Fatalna taktyka trzeci mecz z rzędu,zmiany wołające o pomstę do nieba.Czy może być jeszcze gorzej ?

  3. Avatar photo

    Jacek T.

    18 marca 2017 at 11:32

    Noty za wysokie. Powinny być u każdego -1, -2 do tego co jest.

  4. Avatar photo

    kibic

    18 marca 2017 at 12:38

    Sory ale noty wyciagniete z kapelusza,o polowe za wysokie a czesc zawodnikow powinna wypasc ze skladu niestety przy tych transferach to niemozliwe,ja wymienie zawodnikow co powinni usiasc na lawie a niech ktos mi powie kim ich zastapic bo wedlog mnie polityka transferowa tym razem to pomylka i robiona pod wzgledem oszczednosciowym a tak sie nieda i myslec o awansie,a wiec na lawe powinni usiasc Wisio,Dawid Abramowicz,FoszmanczykZejdler,Lebedynski,a zmiennicy do rezerw to znaczy Goncerz i praznowski aby odbudowali sie i odzyskali forme czekam na odpowiedzi realne jak i krytyke moze to ja sie myle bo ja niestety Brzeczka bym tez otsunol od druzyny i moze z boku by zobaczyl jak zle poukladal zespol

  5. Avatar photo

    Irishman

    18 marca 2017 at 12:45

    Shellu, nie jestem przekonany czy Wisio powinien akurat rozerwać szyki obronne i ruszyć za Fidziukiewiczem, który sprytnie się cofnął gdzieś na 18 metr. Moim zdaniem to raczej defensywni pomocnicy powinni w tej strefie asekurować stoperów i przejąć napastnika gospodarzy. Tymczasem spóźniony Kalinkowski dopiero nadbiegał i nie miał szans na skuteczną interwencję.

    I moim zdaniem chyba tu jest pies pogrzebany – tak w tym jak i w poprzednich meczach, że ZNOWU mamy dziurę przed naszym polem karnym. Oczywiście obrona gra słabo ale także defensywni pomocnicy nie spisują się najlepiej i nie asekurują obrońców. Być może trener popełnia błąd ustawiając ich za wysoko, za bardzo chce ich angażować w grę ofensywną? I dlatego z przodu wygląda to fajnie ale każda kontra przeciwników to dla nas zagrożenie.
    Uważam, że powinniśmy zmienić ustawienie, bo co z tego, że ładnie gramy skoro wyniki to jakaś KATASTROFA!
    Trzeba zrezygnować ze zbyt ofensywnego ustawienia – Kalinkowski i Zejdler bardziej do tyłu, Foszmańczyk (który eksploatowany na skrzydle nie daje rady fizycznie) na środek za Lebedyńskiego, na prawe skrzydło Mandrysz albo Jóźwiak (wtedy na lewe skrzydło Cerimagić, a Lebedyński za Prokicia).

  6. Avatar photo

    Irishman

    18 marca 2017 at 12:54

    No ale widzę, że w wielu przypadkach NARESZCIE pękła magiczna granica oceny 5 za mecz. Tak więc wreszcie noty są bardziej przystające do rzeczywistości i moim zdaniem dość zasłużone w perspektywie CAŁEGO meczu.
    Nawet w przypadku Wisio, który moim zdaniem gra coraz lepiej ale ciągle jeszcze nie dobrze. Może nawet powinien dostać jakieś 4.5? Tylko, że poprzednio maks 3.

  7. Avatar photo

    ula

    18 marca 2017 at 13:02

    Do kibic:Nie sadzajmy Dawida na lawke,bo na to nie zasluzyl,nie mozna sadzac zawodnika z powodu jednego meczu przegranego.No bez przesady.

  8. Avatar photo

    Shellu

    18 marca 2017 at 13:48

    Ula, pocieszę Cię. Mimo negatywnej opinii, nie uważam jeszcze, że powinien zasiąść na ławce.

  9. Avatar photo

    kibic

    18 marca 2017 at 14:54

    Do Uli niestety Dawid popelnia wiele bledow i to nie tylko w ostatnim meczu,mozna sobie pozprawdzac ile stracil bez sensownych pilek i zlych podan i ile z tego poszlo kontr przeciwnikow niestety lawka mu sie nalezy,ale nie musisz go bronic bo trener jest slepy i go nie zmieni a i niema zmiennika bledne transfery wychodza

  10. Avatar photo

    ula

    18 marca 2017 at 16:39

    Do kibic:Poczekamy zobaczymy

  11. Avatar photo

    Łukasz

    18 marca 2017 at 17:58

    Bardzo obiektywna ocena! Brawo Shellu dobra robota Prawda taka zabrakło szczęścia w 1 połowie.

  12. Avatar photo

    bce

    18 marca 2017 at 19:19

    Tylko Kamiński 5. Reszta max 3 z dwoma wyjątkami Wisio i Gonzo 1.
    Mózgi i kondycja się wam wyłącza w 2-giej połowie szpilu?
    Dać szanse od początku Olivierowi i Ceramice.
    Jak Lebiedyński i Prokić gole nie strzelają to dać szanse Szołtysowi i Mandarynie.
    Wisio daj pan spokój. Wole już Garbacika.
    Jóźwiak mecz to 2x45min !!!
    Ustawienie może zmienić trzeba.
    Swego czasu były narzekania na Dude, Pielo i Wołka (zapomnieliście?!)
    Co jest z kondycją.
    Brzęczek bier ich na badania wydolnościowe na AWF!!!
    Ściągamy emerytów do klubu a nie szkolimy własnych wychowanków a mija już ponad 10-lat. Za mało czasu aby wyszkolić sobie własnych graczy?
    Prestiżowe mecze zawsze w ryj:(

  13. Avatar photo

    gars

    18 marca 2017 at 21:44

    Miałem opisać to co myślę, ale chyba najlepsze słowo to szmaciarze.

  14. Avatar photo

    Irishman

    19 marca 2017 at 04:48

    Dawid Abramiwicz jest moim zdaniem zbyt cenny w ofensywie, aby go sadzać na ławie. Błędy w defensywie on często (i skutecznie) nadrabiał ambicją. Tylko jak on wychodzi do przodu to musi być asekuracja (np. defensywnych pomocników), a TEGO NIE MA. No więc on często musi natychmiast wracać i w końcu brakuje mu tych sił, których ambicją nie nadrobi.
    Sytuację bardzo pogarsza też to, ze po jego stronie obrony gra Wisio, który mozolnie dopiero łapie formę.

    Serio, to co zrobił Brzęczek z tą grającą dobrze jesienią defensywą to jest aż niewiarygodne. Jak można było sobie pozwolić na takie eksperymenty na początku rozgrywek, gdy było wiadomo, że czekają nas dwa tak trudne wyjazdy, w których gra obronna to była podstawa?
    I tylko chwała M. Abramowiczowi, bo jakby nie on to w ogóle mielibyśmy po trzech meczach ZERO punktów!

  15. Avatar photo

    kibic

    19 marca 2017 at 11:50

    Do Lukasz szczescie to moze miec kurwa lub policjat a zwyciestwo trzeba sobie wywalaczyc,gra zaangarzowaniem i determinacja,a nam tego brakuje gry mamy jak na chwile obecna na 30 minut a reszta gdzie,co to za druzyna budowana przes tyle czasu jesli traci gola sie rozsypuje panikuje nie umie przytrzymac pilki i nazucic swego stylu gry,gdzie logika czytam ze Praznowski jest bez formy i ciezko ma znalesc sie w 18 na mecz a potem ma byc ratunkiem w ataku na ostatnie minuty z gorolami nie piszcie tu bzdur i nie broncie tej druzyny bo jeszcze dwa takie mecze i awansu niema ,i co potem bedzie trzeba rozwalic caly sklad sbudowac na nowo druzyne i styl gry a to kolejne lata i co w tedy zostanie z naszego klubu stara gwardia sie sypie i wykrusza a nowej nie da sie przyciagnac na kolejne slabe lata w 1 lidze wiec klupnijcie sie w glowe zanim cos napiszecie

  16. Avatar photo

    Marcin

    19 marca 2017 at 20:12

    taktyka nie ta co trzeba, za mało napadu z przodu grajmy 4-3-3, co nam zalezy..

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Losowanie PP: Koncert życzeń GieKSa.pl

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Już jutro o godzinie 12:00 w siedzibie TVP Sport odbędzie się losowanie 1/8 finału Pucharu Polski. W stawce pozostało już tylko 16 drużyn: 10 ekip z ekstraklasy, 4 drużyny z I ligi, 1 z II ligi oraz 2 z III ligi. Postanowiliśmy podzielić się z Wami naszymi typami i marzeniami dotyczącymi rywala w nadchodzącej rundzie. A co przyniesie los? Zobaczymy już we wtorkowe południe.

Fonfara
Ciekawym pojedynkiem bez wątpienia byłby mecz z Polonią Bytom i możliwość spotkania Jakuba Araka, który właśnie w naszym klubie się przecież odblokował. Najgorszymi opcjami wydają się być Raków Częstochowa i Piast Gliwice, bowiem rywale o takim podejściu do piłki nożnej dodatkowo zabierają kibicom chęć przychodzenia na mecze w środku tygodnia.

Kosa
Na pewno chciałbym uniknąć (dokładnie w takiej kolejności): Górnika, Jagiellonii, Rakowa i Lecha. Z pozostałymi ekstraklasowiczami możemy zagrać, choć oczywiście preferowałbym wtedy domowe spotkanie.

Natomiast z pewnych wyjazdów, czyli wylosowania drużyn z niższych lig, to ciekawie wyglądałaby Avia (niedaleko, niska liga) oraz Polonia Bytom (lokalnie, dawno nie graliśmy). Wyjazdowicze nie obraziliby się zapewne także na Śląsk we Wrocławiu.

Ciekawostką jest to, że jeśli wylosujemy na wyjeździe Raków, Widzew, Jagiellonię lub Lechię, to… w 2025 roku zagralibyśmy aż trzy wyjazdowe spotkania z tymi rywalami.

Flifen
Najśmieszniej byłoby zagrać przeciwko Wiśle Kraków lub Pogoni Szczecin. W przypadku wygrania z jakimikolwiek kontrowersjami, z którymkolwiek z tych klubów, content na Twitterze Alexa Haditaghiego bądź Jarka Królewskiego byłby nieziemski. Natomiast pod względem poziomu sportowego i kibicowskiego dobrym losowaniem byłaby Polonia Bytom, która powinna być na spokojnie do ogrania, a i frekwencja w takim meczu nie powinna zawieść.

Misiek
Najbardziej chciałbym zagrać z Avią Świdnik lub Zawiszą Bydgoszcz lub Polonią Bytom, ponieważ to są stadiony, na których jeszcze nie byłem. Najbardziej nie chciałbym zagrać z Rakowem Częstochowa, ponieważ znów byłyby dwa mecze koło siebie w pucharze i w lidze, oraz nie widzi mi się wyjazd do Chojnic w środku tygodnia z powodu mało atrakcyjnego rywala i odległości.

Kazik
Z osobistych pobudek to Śląsk Wrocław, w zeszłym sezonie nie było mi dane tam pojechać, a teraz może się uda. Nie wiem, gdzie Polonia Bytom będzie grała ewentualnie ten mecz, ale jechać tam na ten orlik ze sztuczną trawą i granulatem niespecjalnie mi się uśmiecha… jeszcze Jakub Arak coś strzeli, a lubię go i nie chcę tego zmieniać 🙂

Marek
Przez tyle lat czekaliśmy na Puchar Polski jak na okno do Ekstraklasy z nadzieją, aby uchyliło się chociaż odrobinę i pozwoliło oddychać tym samym powietrzem co krajowa elita… Dzisiaj tuzy Ekstraklasy otwierają listę drużyn, z którymi nie chcemy grać na tym etapie. To najlepszy dowód na to, jaki skok wykonaliśmy przez ostatnie dwa lata: nomen omen lata świetlne! Z uwagi na zależności rodzinne (kuzyni z Dolnego Śląska kibicujący Śląskowi) najbardziej chciałbym trafić Śląsk na wyjeździe. U siebie zdążyliśmy zagrać i razem z kuzynami oglądaliśmy to „widowisko” na starej Bukowej. We Wrocławiu z uwagi na Święta nie mieliśmy szans się spotkać. Poza tym z uwagi na cykl „Okiem rywala” łapię kontakt z przedstawicielami innych klubów – z jednymi gorszy, z drugimi lepszy i czasem wbijamy sobie różne szpilki 😉 Tym kluczem chciałbym trafić na Widzew (pozdrawiam Michał) lub Koronę (piona Michał i marxokow). Górnik za to dopiero w finale, najlepiej na Śląskim, bo 3 maja córka ma komunię, więc logistyka byłaby łatwiejsza 😂 Rywali z niższych lig trochę się boję, z uwagi na stan boiska w grudniowe popołudnie, ale bytomski orlik powinien być wtedy jak najbardziej zdatny do użytku 😜 Tak czy inaczej, sam fakt, że w listopadzie rozmawiamy jeszcze o GieKSie w Pucharze Polski jest dla mnie powodem do uśmiechu. Czas na kolejny krok w stronę Narodowego.

Błażej
Przede wszystkim dla mnie zawsze liczy się awans, a będzie łatwiej o kolejną rundę, grając z niżej notowanym rywalem. By nie jeździć daleko, życzyłbym sobie Avię Świdnik. Polonia Bytom niby fajny rywal, ale chyba tylko jeśli mielibyśmy grać na Śląskim. Granie na Orliku w grudniu z rywalem, który dobrze się prezentuje, może nie być takie proste. Jak mamy grać z kimś z Ekstraklasy to najlepiej u siebie z Piastem. Widać po wywiadach, że trenerowi Górakowi zależy mocno by w tym roku grać w PP na wiosnę, pewnie taki cel postawili sobie przed drużyną i chcą go skutecznie realizować. Fajnie byłoby to zrealizować, bo granie na wiosnę w PP byłoby małą nowością dla nas.

Jaśka
Ja napiszę króciutko: wszyscy byle nie Górnik, mamy ostatnio złe wspomnienia z nimi odnośnie pucharu Polski.

Shellu
Na pewno nie chciałbym trafić na Wisłę Kraków. Nie dość, że mecz na wyjeździe, to jeszcze z piekielnie mocnym i rozpędzonym rywalem. Spokojnie – zmierzymy się z nimi w ekstraklasie. Zdecydowanie chciałbym też uniknąć Korony czy Górnika. Jeśli chodzi o zespoły z ekstraklasy, to nie pogardziłbym Widzewem, nawet jeśli byłby na wyjeździe. Musimy tę ekipę w końcu przełamać. Polonia Bytom i Śląsk Wrocław nie byłyby złe. Nie pogardziłbym także powrotem do Chojnic, z uwagi na ładnie położony stadion i dobre wspomnienia. A najbardziej kuriozalnym losowaniem będzie Raków na wyjeździe i dwa mecze przy Limanowskiego w grudniowym mrozie – na tym najzimniejszym stadionie w Polsce 😉

Kontynuuj czytanie

Felietony

I co, niedowiarki?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Mam satysfakcję, nie powiem. Może to i małostkowe, bo stwierdzenie „a nie mówiłem?”, często dotyczy jakichś utarczek, sporów, w których jedna strona chce coś udowodnić drugiej. Często jednak ta chęć „żeby było po mojemu” dotyczy pokazania, że coś poszło źle (tak jak przewidywałem), że ktoś nie dał rady (tak jak mówiłem). Tutaj jest inaczej. Mam satysfakcję, że zaraz po meczu z Lechem Poznań, kiedy wielu kibiców zmieszało drużynę i trenera z błotem – napisałem felieton przypominający, w jakim jeszcze niedawno byliśmy miejscu, jakie mieliśmy kryzysy i z jakiego bagna udawało nam się wygrzebać. I że teraz nie należy odtrąbiać sportowego upadku GieKSy i desperacko nawoływać do zmiany trenera. Kazimierz Greń mówił kiedyś „ruda małpo, ja jeszcze żyję”. Widziałem nie światełko, a duże światło. Widziałem, że GieKSa w końcu zaczęła grać swoje w Płocku, a i mecz z Lechem był dobry, choć przegrany. I poszło.

Oczywiście po felietonie czytałem standardowe opinie, że nie można żyć przeszłością, nie ma nic za zasługi i tak dalej. Że Górak słaby i należy go zmienić.  Tyle, że ja nie pisałem o zasługach i obojętnym przechodzeniu obok porażek. Pisałem o tym, że ten trener, z tymi (niektórymi) zawodnikami był w kryzysie i potrafił z niego – nawet spektakularnie – wychodzić. I że słabszy początek sezonu, który i tak nie jest dramatyczny, bo jesteśmy „jedynie” na pograniczu strefy spadkowej, absolutnie nie jest momentem na zburzenie wszystkiego i drastyczne ruchy. Nie będę już przytaczał inwektyw w kierunku szkoleniowca i nazwijmy to – bezceremonialnego nawoływania, żeby opuścił nasz klub. Bo osoby, które wygłaszają takie tezy w taki sposób pokazują, że nie mają krzty szacunku. Nie wiem ile tych osób jest, bo mocno rozmija się to, co widzę na stadionie z tym, co w internecie. Może te moje artykuły są bezzasadne, bo może to są boty lub jakaś cyberwojna i podstawieni ludzie przez jakieś konkurujące kluby. Ale pisząc poważnie – skala tego, co w słabszym okresie GieKSy czytam w komentarzach i opiniach, jest porażająca. Na szczęście nie dotyczy to trybun.

O tym, że niektóre osoby są niereformowalne napiszę dalej. Większość kibiców bowiem się cieszy. Cieszy z tego, że od meczu z Lechem Poznań, GieKSa wskoczyła na jakieś niebywałe obroty i wygrała cztery kolejne mecze – trzy w lidze, jeden w Pucharze Polski. Jeśli chodzi o ekstraklasę to pierwszy taki wyczyn od 22 lat. W poprzednim, tak radosnym przecież sezonie, katowiczanom nie udało się triumfować w trzech kolejnych meczach. I tu dochodzimy do pewnych mitów, powielanych przez wielu. Te mity obowiązywały już na wiosnę, obowiązują i teraz.

Otóż utarło się, jaka to jesień zeszłego roku była wspaniała. Banda zakapiorów i tak dalej. GieKSa grająca z polotem, bezkompromisowo i bez kompleksów. I przede wszystkim – wygrywająca w bardzo dobrym stylu z Jagiellonią i Pogonią. I to wystarczyło by na koniec roku cieszyć się z 23 punktów. Na wiosnę pojawiły się narzekania na słabszą grę GKS, że to już nie jest taka postawa jak jesienią. Tymczasem GKS punktował na tyle solidnie, że do końca sezonu zapewnił sobie jeszcze 26 oczek i to w mniejszej liczbie spotkań, bo przecież jesienią jedno było awansem. Szybkie utrzymanie na pięć kolejek przed końcem. Ale nie – trzeba było ponarzekać, że jest słabiej.

Od początku obecnego sezonu niepokoiliśmy się o nasz zespół. GieKSa punktowała bardzo słabo i po czterech kolejkach miała na koncie tylko jeden remis u siebie z Zagłębiem. Media i wszelkiej maści specjaliści ochrzciły nas głównym kandydatem do spadku. Uwierzyli też w to chyba niektórzy kibice. Będzie ciężko wygrać choćby jeden mecz i tak dalej, bo w ogóle zobaczcie na ten świetny Radomiak. Potem było nieco lepiej i nawet katowiczanie wygrali z Arką czy tymże Radomiakiem, ale na wyjazdach nasz zespół nadal grał fatalnie i przegrał cztery mecze. To jednak ciągle powodowało zaledwie balansowanie na granicy bezpiecznej strefy i dopiero w którymś momencie GKS znalazł się pod kreską. Nie poprawiło na długo nastrojów zwycięstwo w Pucharze Polski z Wisłą Płock (może dlatego, że tak mało ludzi to widziało) i remis z płocczanami. Po porażce z Lechem wiadro pomyj się wylało.

Minęły trzy kolejki. I teraz – po czternastej serii gier i tej kapitalnej… serii – warto odnotować, że GKS Katowice ma o jeden punkt więcej niż w analogicznym momencie poprzedniego sezonu! Tak – już byliśmy wówczas i po wspomnianych triumfach z Jagą i Portowcami, byliśmy również po rozgromieniu Puszczy 6:0. I nadal mieliśmy punkt mniej niż teraz. Więc ja się pytam – do czego my porównujemy i dlaczego mityzujemy poprzednią jesień. Tak – była pełna emocji i kapitalnych wrażeń. Ale patrzmy przede wszystkim na matematykę. I w żadnym wypadku nie chodzi mi o to, by teraz tamten okres zdewaluować. Chodzi o to, by się teraz otrząsnąć i spojrzeć na obecną sytuację bardziej rzetelnie. A wygląda to tak, że na początku sezonu było fatalnie, potem trochę lepiej, ale nadal źle, w końcu pojawiły się nadzieję na lepsze jutro w grze, choć jeszcze niekoniecznie w wynikach. Ale te też przyszły i wystarczyły dwa tygodnie od Motoru do Niecieczy, aby obecną sytuacją prześcignąć punktowo tamtą jesień. I dodać bonus w postaci Pucharu Polski.

Na całokształt wpływają poszczególne mecze, jak i cała runda. Ale wpływają także serie. I tak się składa, że rok temu w tym momencie byliśmy po remisie ze słabym Śląskiem oraz porażkach z Legią i Koroną Kielce, do tego po wtopie z Unią Skierniewice. To był najgorszy moment rundy, a pewnie i całego sezonu. Teraz wydaje się – miejmy nadzieję – że najgorszy punktowo okres mieliśmy we wrześniu. Ale te składowe rok temu i teraz sumują się na lekki plus obecnego sezonu. Oczywiście jest to dynamiczne – bo za kolejkę może się ten bilans zmienić. Rok temu w piętnastej serii wygraliśmy z Cracovią. Teraz gramy z Piastem.

Jednak wczoraj – o zgrozo – zobaczyłem kolejne komentarze. Halloween ma swoje przerażające prawa. I tu mi ręce i witki opadły już zupełnie. Może byłem naiwny, ale chyba jednak łudziłem się, że niektórych da się zadowolić. W trakcie meczu w Niecieczy, po pierwszej połowie, widziałem kolejne lamenty, jak to GKS nie ma pomysłu na grę i dał się zdominować. Boże… po trzech zwycięskich meczach, przy prowadzeniu do przerwy na wyjeździe z bezpośrednim rywalem do utrzymania, jeden czy drugi płacze w necie, że GKS dał się zdominować Termalice. Pamiętajcie panowie piłkarze i trenerzy – nie możecie się nisko bronić. Musicie ciągle bez ustanku atakować, być na połowie rywala, najlepiej mieć posiadanie piłki w okolicach 80 procent. Wtedy kibic GKS będzie zadowolony. A jeśli taka Termalica nas przyatakuje – bijmy na alarm. To nic, że niecieczanie mieli na tyle niewiele jakości, że jakoś szczególnie nie zagrozili bramce Strączka. Ważne, że okresowo mieli trochę więcej piłki na naszej połowie, oddali kilka strzałów z dystansu czy wątpliwej jakości strzały z pola karnego, które chyba z litości statystycy zsumowali do xG 1,70, bo nijak nie miało się to do obrazu tych uderzeń i rzeczywistego zagrożenia.

Utrata kontroli to była w Lublinie. Utrata była w końcówce w Łodzi. Tutaj – z perspektywy trybuny – nie miałem jakiejś wielkiej obawy o nasz zespół. Taką obawę miewam często, tym bardziej, że na stadionie dynamikę rywala odbiera się jakoś bardziej niż w telewizji. Więc bałem się jak cholera, że Korona w końcówce wyrówna, bałem się trochę, że do remisu doprowadzi ŁKS. W Niecieczy tego stresu nie miałem. Oczywiście różne rzeczy się w piłce dzieją i jak pisałem ostatnio – GKS lubi coś zmajstrować – ale widziałem dużo pewności w poczynaniach defensywnych naszych zawodników, którym najwidoczniej coś „kliknęło” i przestali robić głupie błędy. Za głowę złapałem się tylko raz – gdy Marcel Wędrychowski zrobił Marcela Wędrychowskiego, czyli poszedł bez głowy ze swojego pola karnego i stracił piłkę, po czym była groźna sytuacja. No dobra, kręciłem też głową przy Rafale Strączku, który musi trochę lepszym klejem smarować rękawice, bo ten obecnie używany jest chyba przeterminowany i nie ma właściwości klejących. Poza tym jednak golkiper swoje strzały wybronił, a obrona spisała się na tyle dobrze, że bez większych błędów zaliczyła drugie z rzędu czyste konto w lidze.

W porównaniu z tym co było na początku sezonu, obecnie jest ekstremalnie dobrze. Zróbmy eksperyment myślowy. Wyobraźmy sobie, że taka Legia wygrywa na wyjeździe z Motorem 5:2, u siebie z Koroną 1:0, na wyjeździe w Niecieczy 3:0 i z tym ŁKS w Pucharze Polski 2:1. Może nie byłoby wybitnych zachwytów, ale w Warszawie wszyscy byliby zadowoleni. Mateusz Borek z uznaniem mówiłby, że Legia w końcu złapała dobry, solidny rytm i temu czy tamtemu trenerowi przy Łazienkowskiej należy dać spokojnie pracować. A gdyby na przykład te wyniki osiągnął Piast, Radomiak czy Arka? Wtedy jestem pewien, że kibice GKS spoglądaliby z zazdrością i mówili – czemu u nas nie może się stworzyć taka efektowna i skuteczna ekipa?

Trener i drużyna po raz kolejny udowadniają, że można na nich liczyć i potrafią się wygrzebać z mniejszych czy większych tarapatów. Widać, że to extra ekipa ludzi wiedzących, co mają robić. Ale nie tylko chodzi tu o piłkarzy. Można odnieść wrażenie, że i trenerzy odnaleźli swoje miejsce na ziemi i ta ekipa to naprawdę Sztab przez duże „S”. Rafał Górak dobrał sobie tych ludzi i razem z nimi przechodził trudne czasy. Dariusz Mrózek, Dariusz Okoń, Marek Stepnowski czy Jarosław Salachna oraz cała reszta nie-piłkarzy w drużynie robią świetną robotę, która skutkuje tym, że – mimo że czasem jest ciężko – GKS wychodzi na prostą. To oni wyprowadzają GieKSę na prostą w naprawdę trudnych okolicznościach, w tych trudach ekstraklasy, w której poziom się podnosi permanentnie, a GKS – z tymi samymi ludźmi – jeszcze niedawno był w piłkarskiej otchłani.

Dalej mogę nawiązać do czasów pierwszej ligi i zapytać – czy jeszcze dwa lata temu spodziewalibyśmy się, że GKS rozegra dwa mecze z rzędu na wyjeździe wygrywając różnicą trzech bramek? Przecież w dwóch ostatnich sezonach w pierwszej lidze w sumie były tylko trzy takie mecze. Czy spodziewalibyśmy się, że w jakiejkolwiek konfiguracji (zaległe mecze, środek kolejki) będziemy w tabeli nad Legią? Przecież bralibyśmy to absolutnie w ciemno.

Trener mówił o tym, jaki mecz z Lechem był w jego oczach dobry. Wiadomo, że liczy się wynik, ale już w poprzednich sezonach w gorszych momentach twierdził, że widzi dobrą grę i to powinno zacząć przynosić punkty. Dokładnie to samo przerabiamy teraz. GKS we wcześniejszych meczach potracił punkty czasem tam, gdzie nie powinien. Teraz to się wszystko wyrównuje, choć każde ostatnie zwycięstwo jest zasłużone, no – może z Koroną z przebiegu bardziej adekwatny był remis, ale zawsze mówię, że jeśli w takim meczu któraś drużyna wygra jedną bramką – to jest to jednak zasłużone.

Tabela jest niebywale spłaszczona. GieKSa w trakcie kolejki podskoczyła aż o pięć miejsc. Wiadomo, że ktoś nas wyprzedzi, choć… nadal jeszcze my możemy też przeskoczyć Pogoń czy Raków, bo tam liczy się bilans bramkowy. Najważniejsze w tym momencie jest zyskiwać przewagę nad drużynami ze strefy spadkowej oraz nie dawać odskoczyć innym w pobliżu. W meczach o sześć punktów katowiczanie wygrali z Motorem i Termaliką, zdobyli też bonusowe trzy oczka z Koroną. Mamy już dużą przewagę nad Piastem i Termaliką, a jeśli w kolejnym spotkaniu nasz zespół wygra z ekipą z Gliwic – możemy mieć dwie drużyny odsadzone już tak daleko, że tylko kataklizm będzie mógł doprowadzić do tego, żeby GieKSę dogoniły.

Poświęcę jeszcze dwa słowa piłkarzom. Defensywa naprawdę zrobiła się solidna, nie robi już głupich błędów, piłkarze grają pewnie i odpowiedzialnie. Po raz kolejny chcę wyróżnić Lukasa Klemenza, nie tylko za gola, bo to oczywiście ważny dodatek, ale za postawę w defensywie. Zawodnik gra twardo, z poświęceniem i odpowiedzialnie. Dobrze się na to patrzy. Marten Kuusk też swoje robi. Obrona zrobiła progres i to jest kluczowe w osiąganiu dobrych wyników.

Walczy o to swoje miejsce Marcel i mam nadzieję, że w końcu strzeli swojego upragnionego gola. Kacper Łukasiak też próbuje, próbuje się wstrzelić od początku sezonu, ale jeszcze nie może. Natomiast patrząc na to, że dublet zaliczył Eman Marković, który w końcu dał efekt, myślę, że dwójka „szczecinian” wkrótce również trafi do siatki.

O Panu Piłkarzu Bartku Nowaku to za chwilę stanie się nudne, żeby pisać. Zawodnik po prostu co mecz daje takie piłki, że naprawdę można się zastanawiać od ilu lat to najlepszy piłkarz w barwach GKS Katowice. W poprzednim sezonie zawodnik miał trochę przebłysków, dawał już takie „ciasteczka”, ale często mieliśmy zastrzeżenia, że za rzadko. A teraz co mecz po prostu wiąże krawaty na ekstraklasowych boiskach. Teraz po prostu będzie dla mnie szokiem, jeśli trener Jan Urban nie powoła go do reprezentacji. Jestem pewien, że Bartek na najbliższe zgrupowanie kadry pojedzie!

Trochę błędów nasz sztab popełnił – nikt bezbłędny nie jest. Postawienie na początku sezonu i oparcie ataku na Macieju Rosołku i Aleksandrze Buksie to była fatalna decyzja. To jednak odróżnia nasz sztab od innych, że szybko reagują. O Macieju i Aleksandrze nikt już nie pamięta, choć wiadomo Rosołek zmaga się z urazami. Natomiast teraz jedyną i słuszną koncepcją w ataku jest Adam Zrelak i Ilja Szkurin. Na Adama trzeba chuchać i dmuchać, bo to świetny piłkarz i znów miał udział przy golu. A Ilja jako zmiennik i strzela bramki, i asystuje – tak jak przy drugim trafieniu Markovića. Do tego naprawdę miło widzieć, jak zawodnik się cieszy po golach i meczach – powtórzę to, co po ŁKS – mam nadzieję, że Białorusin znalazł swoje piłkarskie miejsce na ziemi.

Oczywiście sezon trwa i w piłce nic – w tym przede wszystkim forma – nie jest dana raz na zawsze. Poza tym to tylko i aż sport. Statystyka też robi swoje. Więc może się zdarzyć tak, że GKS z Piastem nie wygra. Bo zagra słabszy mecz, bo coś nie wyjdzie, bo dostaniemy czerwoną kartkę, czy właśnie zadziała statystyka, w której cztery zwycięstwa z rzędu w lidze to jakaś anomalia. Należy się z tym liczyć i nie wpadać znów w minorowe nastroje w przypadku braku wygranej. Przede wszystkim liczy się trend. Wiadomo, że wszystkiego się nie wygra, ale chodzi o to, by wygrywać dość często i przegrywać dość rzadko. Wtedy naprawdę wszystko będzie w jak najlepszym porządku.

Jednak to GieKSa jest w gazie, a Piast ma swoje potężne problemy. Piast gra o życie i o to, by nie stać się takim Śląskiem z zeszłego sezonu, który tak okopał się na ostatnim miejscu, że nawet bardzo dobre wyniki na wiosnę nie uchroniły wrocławian przed spadkiem. Nóż na gardle to jednak jedno, a drugie to po prostu obecna forma, mental i jakość piłkarska. Gliwiczanie grają po prostu bardzo źle i na ten moment piłkarsko to GKS jest o dwie klasy lepszy. Jeśli nasz zespół utrzyma swoją dyspozycję, będziemy faworytem w tym spotkaniu. Tylko ten ciężar trzeba unieść.

GKS wytrzymał fizycznie i piłkarsko tę siedmiodniówkę świetnie. Były zwycięstwa, była jakość, nie było słaniania się na nogach. Logistycznie, kadrowo i realizacyjnie – majstersztyk. Zadanie nie tylko piłkarzy, ale przede wszystkim trenerów i sztabu medycznego zostało wykonane celująco.

Doceniajmy więc cały czas to, co mamy, bo mamy ekipę fajnych ludzi, którzy walczą na tej piłkarskiej wojnie zarówno w pokojach trenerów, w szatni, jak i na boisku. Nie ma ani jednego powodu, by w przypadku słabszych meczów dokonywać gwałtownych ruchów i postponować zespół w komentarzach w internecie. Ta drużyna zasługuje na to, by ją wspierać. I rozwija się na naszych oczach, mimo że momenty są ciężkie. Grajmy. Kibicujmy. Projekt GKS Katowice Rafała Góraka trwa w najlepsze.

A zabawa kibiców i piłkarzy po wygranych meczach to coś, co jest jedną z kwintesencji i esencji piłki. Na trybunach, jak i na boisku – wzór. Piłkarze grają tak, jak kibice dopingują i odwrotnie. Dostroili się do siebie i pięknie to się odbywa z meczu na mecz.

Mamy dobry czas. Piękna jest ta ekstraklasa.

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Coraz bliżej… Narodowy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do galerii z wyjazdu do Łodzi. GieKSa po bramkach Jędrycha i Szkurina zapewniła sobie awans do 1/8 STS Pucharu Polski. 

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga