Felietony
Oni już wiedzą, czym jest presja w Katowicach…
Wydawało się, że po zmianach kadrowych się coś zmieni. Że przyjdzie nowy trener i będzie lepiej.
Figa z makiem.
Za każdym razem, kiedy wydaje się, że gorzej być nie może i piszemy o tym, że szczyt degrengolady został już osiągnięty, piłkarze GKS Katowice udowadniają, jak bardzo się myliliśmy. Że nie ma takiej sytuacji, w której niemożliwe jest odstawienie jeszcze większej żenady, zaliczenia jeszcze większej kompromitacji i naplucia kibicom w twarz jeszcze bardziej i mocniej.
Nowi piłkarze, nawet ci debiutujący nie zrozumieją. Im się wydaje, że ot – im debiut nie wyszedł. Nie wiedzą jeszcze, że wpisali się perfekcyjnie w to wielkie gówno, którym raczyła nas drużyna od początku roku 2017.
Możemy sobie gadać o potrzebie zgrania nowych zawodników. OK, jest w tym racja i trener Mandrysz słusznie potrzebuje czasu na zgranie. Ale do jasnej cholery, można się zgrywać, ale zachować minimum przyzwoitości. Można mieć błędy w komunikacji, nie umieć jeszcze grać na pamięć, nie mieć wypracowanych schematów, ale czy to oznacza, że musimy oglądać takie kaleczenie gry, jak w wykonaniu Mokwy, który ucieka ze swojej strefy, gdy leci w nią piłka do przeciwnika? Czy to oznacza, że mamy chwalić pokazującego całemu stadionowi dupę Mączyńskiego w momencie, gdy rywal podchodzi do pola karnego i strzela gola? Czy w końcu mamy bić brawo emerytowanemu Kędziorze, który człapie po boisku i jedyne, czego potrzebuje to kryka?
Nie, naprawdę nie potrafię utrzymać nerwów na wodzy i objąć parasolem ochronnym tych nowych. Oni idealnie wpisali się w kurwidołek stworzony przez tych, którzy zostali, Fosę, Kaliego, czy Zejdiego. Nie pokazali minimum przyzwoitości. I naprawdę po dwóch już spotkaniach – z Siarką i Pogonią – nie będzie z naszej strony już żadnego wsparcia.
Bo i ten Fosa, i ten Zejdi znów pokazali swoje najgorsze oblicze. Fosa w pierwszej połowie jeszcze zamaskował żenadę, ale w drugiej już ją wyjawił. Zejdler się miota, jakby owsiki miał – zupełnie bez sensu. Człowiek który ma potencjał i jako jeden z niewielu – umiejętności – od początku roku się kompromituje. Jak i dlaczego? Tego nie wiemy. Wierzę, że akurat on nawet by chciał, ale ma problem psychiczny. On jeszcze nie jest stracony, w przeciwieństwie do innych. Ale musi skorzystać z pomocy psychologa sportowego. Weź się synek za siebie, bo naprawdę skończysz w tym Pniówku…
Niepokoi w swoich wypowiedziach trener Mandrysz. Mówi coś o walce i że nie można piłkarzom zarzucić braku ambicji. Tymczasem to właśnie piłkarze Pogoni Siedlce świetnie pokazali na tle naszych gwiazdeczek, czym jest walka. To było widać jak na dłoni w sytuacjach, kiedy trzeba było zrobić start do piłki, dobieg do niej czy powalczyć o wydawałoby się straconą futbolówkę gdzieś przy końcowej linii boiska. Gdy nasi stali jak kołki, rywale zapierdalali ile sił i niejednokrotnie dochodzili do takiej piłki i mieli już wyrobioną w tym momencie przewagę. Więc schowajmy głodne kawałki o walce, które poszczególni trenerzy i piłkarze wciskają nam od lat. Nie róbcie z nas idiotów. Chodzę na GieKSę od 21 lat i potrafię ocenić, kiedy piłkarz się angażuje, a kiedy pozoruje grę. Potrafię zobaczyć, że przyjeżdża przeciwnik na Bukową i nagle okazuje się, że biega szybciej, agresje ma kilka razy większą, nie ma dla niego straconych piłek. Że nawet w dziesiątkę potrafi ten mecz wygrać, bo jeszcze wydobędzie z siebie resztki sił. Naprawdę, gdy widzi się coś takiego i porówna z naszymi zmanierowanymi i zapuszczającymi korzenie kopaczami – różnica jest ogromna.
Niestety nie tylko na boisku piłkarzom zabrakło charakteru. Po spotkaniu nie wytrzymali kibice i udali się pod szatnię. Przyznam szczerze, że aż takiej frustracji się nie spodziewałem, ale absolutnie ją rozumiem. Kilka lat temu już po trzeciej kolejce taka wizyta miała miejsce, gdy trenerem Niecieczy był Piotr Mandrysz, a my przegraliśmy z tą ekipą. Tym razem już po pierwszym ligowym meczu została złożona wizyta pod szatnią. W pewnym momencie było naprawdę gorąco i było blisko wtargnięcia do budynku klubowego. Może i dobrze, że to się nie powiodło, bo takie rękoczyny nikomu by nie pomogły, a klubowi bardzo mocno by to zaszkodziło. Chociaż jeszcze raz powtórzę – rozumiem osoby, które chciały interweniować w taki sposób. Ich granica cierpliwości została przekroczona. Nie tym meczem, ale całym piłkarskim rokiem.
Nikt do kibiców nie wyszedł, nikt nie miał na to cywilnej odwagi. Ani piłkarze, ani trener, ani prezes. Kibice zostali olani ciepłym moczem. Wiadomo, że wszyscy tam w środku byli posrani i wystraszyli się, że wyjście może zakończyć się źle. Tylko że taka sytuacja nieraz miała miejsce i jakoś nikomu włos z głowy nie spadł. Wychodzili właśnie prezes, trener czy piłkarze i mimo bardzo nerwowej atmosfery wśród kibiców, ci sami kibice CHRONILI piłkarzy w takich sytuacjach. Dawali im się wypowiedzieć, powstrzymywali tych, którzy byli co bardziej agresywni. Na to czekali wczoraj kibice – na kilka słów wyjaśnień. Nie na to, żeby im spuścić wpierdol.
Trzeba więc było mieć jaja i po prostu wyjść, a nie ryzykować, że zaraz pójdzie następna szyba. Złość po meczu to jedno, ale ta złość nawarstwiała się ze względu na kompletne zignorowanie tych, którzy czekali pod szatnią. Tych, którzy świetnie dopingowali, nawet przy niekorzystnym wyniku. Nawet gdy GKS grał katastrofalnie i było 1:1, kibice byli na takim poziomie decybeli, że znów można powiedzieć, że byli ogromnym wsparciem. Co za to dostali – to co zawsze.
Pytaliśmy w wywiadzie trenera Mandrysza, czy zdaje sobie sprawę z tego, czym jest presja w Katowicach. Bo OK, może sobie cała Polska znać to hasło, może Radosław Murawski mówić Karolowi Linettyemu, że „presja to jest w GieKSie”. Może trener przywoływać tę sytuację z trzeciej kolejki. Ale czy można powiedzieć, że tego wcześniej doświadczył? Tak dobitnie, żeby zrozumieć? Przecież nawet wtedy był w drugiej szatni na przeciwległym końcu budynku klubowego. Więc jego wiedza na ten temat była czysto teoretyczna. Podobnie, jak wszystkich piłkarzy, którzy dopiero przyszli do GKS.
Wczoraj wszyscy nowi (a i w sumie starzy też) w końcu doświadczyli, czym naprawdę jest presja w Katowicach. Może to im da informację, której nie mieli wcześniej, łącznie z trenerem. I po tym wszystkim zdadzą sobie sprawę z POWAGI SYTUACJI. Wy wszyscy tam w szatni musicie sobie zakodować, że decydując się na przyjście do GKS Katowice wzięliście na siebie ogromną odpowiedzialność. To nie jest tak, że przyszliście do klubu z aspiracjami i poczyniliście jakiś tam krok w swojej karierze. „Klub z marką, co roku walczący o awans, ze świetnymi kibicami” – tak mogliście to sobie tłumaczyć….
Nie, wy przyszliście do klubu, który rozpoczyna 13. sezon na peryferiach wielkiej piłki. Przyszliście do kibiców, którzy rok w rok upokarzani są występami fałszujących pseudograjków. Do ludzi, którym zostały skradzione marzenia, odebrane resztki złudzeń o tym, że piłkarze grają dla kibiców, są ambitni i chcą osiągnąć sukces. Do ludzi, którzy wkładają całe swoje serce, poświęcają swoje życie prywatne, by być na meczu i dopingować drużynę. Do tych, którzy wiosną mimo coraz to kolejnych ciosów, powstrzymywali się przed wyrażaniem złości, tylko gryząc się w język, nadal wspierali.
Piłkarze w GieKSie od lat niszczą wszystko, na co pracują inni. Ludzie w marketingu i PR klubowym zapierniczają, by ten klub na zewnątrz wyglądał jako tako. Muszą ten zjełczały produkt – jakim jest sekcja piłkarska – jakoś kolorowo opakować i im się to świetnie udaje. Wymyślają coraz to nowe rzeczy, jak na przykład fantastyczna prezentacja graficzna składu na Facebooku. Nie mówiąc o tysiącu akcji promujących czy tysiącu pozyskanych małych czy większych sponsorów.
I wtedy do akcji wkraczają piłkarze i sabotują działanie klubu. Jawnie działają na szkodę spółki. Do tego stopnia, że przepędzili sponsora strategicznego – firmę AASA z klubu. Bo przecież każdy poważny podmiot wykładający kasę, gdy orientuje się z jakim produktem ma do czynienia, ma prawo zrezygnować i nie chcieć już uczestniczyć w czymś takim.
Patrzcie, w jakiej my jesteśmy dupie w porównaniu z początkiem maja. Po wygranej z Pogonią Siedlce czekaliśmy na mecz 10-lecia z Sandecją, a zaraz potem był Górnik. Byliśmy wtedy w tym samym miejscu, co obie te drużyny. Oba mecze przegraliśmy – z Sandecją grając koszmarnie, z Górnikiem tylko słabo/przeciętnie. Co jest teraz? Sandecja pograła już sobie w wielkich meczach na wielkich stadionach przy Bułgarskiej i Łazienkowskiej. A Górnik Zabrze? To jest przecież jakiś kosmos – ma już na koncie wygrane z Legią i Wisłą. Ludzie w Zabrzu w euforii, ta machina po prostu nakręca się sama. Gdyby tylko z nami zremisowali, to by czegoś takiego nie było. Ale wygrali, okazali się bezwzględni na tym polowaniu i wykorzystali to w dwustu procentach.
Górnik i GieKSa teraz są tak daleko od siebie, jak Angulo i Kędziora.
Nie wiem, co można więcej napisać. Opcje są dwie. Albo piłkarze z trenerem rzeczywiście wbiją sobie do głów czym jest GKS Katowice i wyprują sobie flaki, żeby osiągać dobre wyniki, albo będą po prostu sobie klepać hobbystycznie po boisku, jakby grali w Legionovii (a teraz dodatkowo obsrani zaistniałą sytuacją). Przepraszam w sumie Legionovię, bo tam na pewno są jednak piłkarze ambitniejsi.
Nie oczekujcie od nas, ani od kibiców dobrych słów. Na to musicie sobie zapracować. W życiu nie ma nic za darmo i musicie w końcu się nauczyć – wy rozpieszczeni zarobkami kopacze – że na prawdziwy szacunek, niemierzony kasą, trzeba sobie zasłużyć ciężką pracą i zostawieniem zdrowia na boisku.
Piłka nożna kobiet
Trzy punkty z Dolnego Śląska
GieKSa po ułożonym taktycznie występie wraca z Wrocławia z trzema punktami i poprawiła sobie humory przed nadchodzącym spotkaniem z BK Hacken.
W trakcie spotkania arbiter główna spotkania miała założoną kamerę (tzw. GoPro „RefCam”), co jest czymś zupełnie nowym na boiskach Ekstraligi i jest związane z bardzo dobrym odbiorem tego typu rozwiązania w niedawnych meczach. W najbliższym czasie na kanale Łączy Nas Piłka pojawi się materiał wideo z tego spotkania.
Już w 1. minucie Kinga Seweryn musiała interweniować po zdublowaniu pozycji przez Jaszek i Kalaberovą, na szczęście nasza golkiperka nie dała się zaskoczyć. Pierwszego gola zaskakująco szybko zdobyła za to Aleksandra Nieciąg, z łatwością przepychając pilnującą ją defensorkę i mierzonym strzałem przy słupku pokonała byłą koleżankę z klubu. Napastniczka wykorzystała udane zgranie Nicoli Brzęczek wysokiej piłki posłanej przez Marcjannę Zawadzką z głębi pola. Szybko mogło paść wyrównanie po spóźnionym powrocie Kalaberovej, ale i tym razem interweniowała skutecznie Seweryn. W 11. minucie Zuzanna Błaszczyk zupełnie spanikowała pod naciskiem ze strony Aleksandry Nieciąg, szczęśliwie dla niej z odsieczą nadeszła jedna z defensorek i zablokowała uderzenie. Poza wspomnianymi dwiema akcjami ze strony wrocławianek w pierwszym kwadransie GieKSa miała wszystko pod zupełną kontrolą. W 16. minucie tylko poprzeczka uratowała Błaszczyk przed utratą kuriozalnej bramki po lobie Klaudii Maciążki zza pola karnego, a wszystko rozpoczęło się udanym przejęciem Dżesiki Jaszek w trzeciej tercji. Groźnie było w 23. minucie po kontrataku i zagraniu prostopadłym Joanny Wróblewskiej, Natalia Sitarz została jednak wzorowo powstrzymana wślizgiem przez Katarzynę Nowak. Odważniejsze poczynania Śląska w drugim kwadransie odzwierciedlał strzał Sokołowskiej z okolic 25. metra, gdy piłka minimalnie minęła bramkę katowiczanek. 35. minuta znów należała do Kingi Seweryn, tym razem wykazała się umiejętnościami po strzale Guzik z rzutu wolnego wprost w okienko. Pięć minut później oglądaliśmy dwa szybkie ataki GieKSy, każdorazowo główną postacią była Nicola Brzęczek: raz dobrze podawała, a raz zdawała się być faulowaną w szesnastce – gwizdek arbiter milczał. W 41. minucie Jagoda Cyraniak postanowiła wziąć sprawy we własne nogi, samodzielnie przedarła się flanką i oddała mocny strzał, który niemal przełamał ręce Błaszczyk. Dwie minuty później tercet Hmirova-Brzęczek-Włodarczyk popisowo stworzył sobie okazję do zdobycia bramki grą na jeden kontakt, jednak przechwyt pierwszej z listy zmarnowała Włodarczyk zbyt lekkim uderzeniem. Pierwszą połowę z hukiem zamknęła Joanna Wróblewska, wybijając futbolówkę daleko poza teren stadionu przy próbie uderzenia z dystansu.
Drugą połowę przebojowo chciała rozpocząć Marcelina Buś, jednak Jagoda Cyraniak bezproblemowo wygrała pojedynek fizyczny w polu karnym. Napór wrocławianek trwał, a w 48. minucie Martyna Guzik była o ułamek sekundy spóźniona do dośrodkowania – stanęłaby oko w oko z Kingą Seweryn. Kolejną dobrą sytuację miały pięć minut później, jednak dwie próby uderzeń skończyły się na błędach technicznych. Odpowiedziały Jaszek z Maciążką dwójkową akcją skrzydłem, ta druga posłała niestety zbyt lekkie dośrodkowanie w ostatniej fazie. Po godzinie gry mocno poturbowana z murawy zeszła Julia Włodarczyk, oby to nie było nic poważniejszego. Wejście z futryną mogła zanotować Santa Sanija Vuskane, bowiem po podniesieniu się z ławki nawet nie zdążyła się zatrzymać, a już uderzała po dośrodkowaniu z prawej flanki – niestety z minimalnej odległości mocno chybiła. W 81. minucie kontratak finalizowała Karolina Gec, na szczęście dla Kingi Seweryn na drodze stanęła Marcjanna Zawadzka. W 86. minucie Patricia Hmirova zapoczątkowała dobry kontratak podaniem do Oliwii Malesy, ta z kolei o kilka milimetrów przeceniła pozycję Aleksandry Nieciąg i na strachu się skończyło. 120 sekund później Santa Vuskane wykorzystała chwilę nieuwagi Sokołowskiej i po odbiorze piłki ruszyła na bramkę Zuzanny Błaszczyk, niestety zbyt długo musiała czekać na odsiecz swoich koleżanek. W doliczonym czasie gry czujność golkiperki z ostrego kąta sprawdziła Oliwia Malesa po rajdzie Maciążki, a dobrym odbiorem popisała się Hmirova.
Dwie połówki dominacji, mnóstwo przepychanek i niewiele klarownych sytuacji strzeleckich dla obu zespołów – GieKSa znacznie lepiej odnalazła się w meczu o takich cechach, nadrabiając dwa punkty do Czarnych Sosnowiec i Górnika Łęczna.
Śląsk Wrocław – GKS Katowice 0:1 (0:1)
Bramki: Nieciąg (2).
Śląsk Wrocław: Błaszczyk – Marcelina Buś (60. Ziemba), Martyna Buś (60. Gec), Żurek (79. Białoszewska), Piksa, Sitarz (79. Stasiak), Sokołowska, Wróblewska, Szkwarek, Jędrzejewska, Guzik.
GKS Katowice: Seweryn – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Jaszek (75. Malesa), Kalaberova (63. Kozarzewska), Hmirova, Włodarczyk (63. Michalczyk) – Maciążka, Nieciąg, Brzęczek (75. Vuskane).
Kartki: Martyna Buś – Jaszek, Kozarzewska.
Piłka nożna
Górak: Cierpliwość, przytomność, rozwaga
Po meczu w Lublinie wypowiedzieli się szkoleniowcy Motoru i GKS Katowice – Mateusz Stolarski i Rafał Górak. Poniżej prezentujemy spisane główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji prasowej.
Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Bardzo ważny dla nas moment, bo czekaliśmy na punkty na wyjeździe, a wygraliśmy pierwszy raz w 12. Kolejce, więc moment dla nas bardzo istotny. Z punktu widzenia punktów i tabeli bardzo istotny moment okres przed nami, czyli sam proces treningu i analizy meczu, bo te punkty będą miały bardzo dobry wymiar, kiedy potwierdzimy to w kolejnym spotkaniu. To trzecie okienko po dwóch przerwach reprezentacyjnych – i chciałoby się, aby dobrze drużyna funkcjonowała. Często mówiliśmy na konferencjach o dobrej grze, ale punktów nie mieliśmy tyle, ile byśmy chcieli. Dzisiaj bardzo dobre mentalne w całości przełamanie, bardzo dobre 30 minut. Duża kontrola nad meczem i wydawało się, że jesteśmy na świetnej drodze, ale… jeszcze nie jesteśmy idealni. Niepokoi mnie te czterdzieści bramek, które padło w naszych dwunastu meczach. Mimo że szesnaście strzeliliśmy, a dwadzieścia cztery straciliśmy i dzisiaj też dwie.
W drugiej połowie byliśmy bardzo skuteczni i wykorzystaliśmy wcale niekiedy niełatwą sprawę, jeśli chodzi o przewagę jednego zawodnika, bo nie zawsze strzela się trzy bramki. Wielkie gratulacje dla zespołu za cierpliwość, przytomność i dużą rozwagę, to mnie bardzo cieszy.
Musimy budować kolejne mecze i punkty tylko w cierpliwej pracy i pokorze w tym co robimy. Nie jesteśmy krezusami ekstraklasy, która przecież idzie do przodu. Poziom rozgrywek, zainteresowanie jest czymś, co bardzo cieszy. My w Katowicach musimy wykonywać rzetelnie swoją robotę i zbierać doświadczenia. Dzisiaj dla nas bardzo ważny mecz, w tamtym sezonie nie udało mi się w naszej rywalizacji wygrać z Motorem, więc bardzo się cieszę, że to my jesteśmy do przodu, a Lublinowi życzę wszystkiego dobrego.
Mateusz Stolarski (trener Motoru Lublin):
Do straty drugiej bramki, szczególnie przez pierwsze 15 minut wyglądaliśmy, jakbyśmy grali pierwszy raz ze sobą. Wymuszone lub nie straty piłki i błędy techniczne, na które ciężko było zareagować. 0:2 i… zeszło nas całe ciśnienie. Dlatego zagraliśmy najlepsze dwadzieścia pięć minut w całym sezonie. Do bramki na 2:2 i po niej, kiedy złapaliśmy wiatr w żagle i czułem, że będzie to, co mówiłem przed meczem. Potem czerwona kartka. Na drugą połowę chcieliśmy przetrzymać do 70. minuty przy 2:2 i potem zaryzykować i zagrać o zwycięstwo. W pierwszej akcji, po pierwszym rzucie wolnym w drugiej połowie nie byliśmy w stanie kryć wszystkich zawodników, którzy dobrze grają głową lub są groźni po SFG – musieliśmy jednego zostawić i był to właśnie Zrelak. Musieliśmy poświęcić do centrum, a on schodził poza światło bramki, bo większe szanse na gola są właśnie ze światła niż na dalszym słupku. Pomyliłem się. Taką bramkę straciliśmy, nie zdołaliśmy w ostatniej strefie wyblokować. Potem miałem poczucie, że przy odrobinie szczęścia odrobimy na 3:3, bo mieliśmy dobry moment, ale nie strzeliliśmy. A potem co? Masz 2:3 i grasz w „10”, stoisz nisko i próbujesz przegrać jak najmniej lub idziesz po kolejną bramkę. Strzelał je przeciwnik, gratulacje dla GKS i trenera Góraka. Wygrali zasłużenie z przebiegu całego spotkania. Dla nas jest to bardzo ciężki czas, ciężki okres i musimy wszyscy uderzyć się w piersi, wziąć trochę więcej odpowiedzialności za to, co się w ostatnim czasie dzieje, ale pretensje mogę mieć tylko dla siebie.
Felietony Piłka nożna
Post scriptum do meczu z Motorem
Mecz z Motorem to już historia. Historia bardzo szczęśliwa dla nas, bo trzybramkowe zwycięstwo na wyjeździe nie zdarza się codziennie. Z początkiem nowego tygodnia wracamy jeszcze raz do piątkowych wydarzeń, ale za chwilę czekają nas kolejne wyzwania. Maraton z trzech meczów w ciągu tygodnia. Pierwszym akordem będzie spotkanie z Koroną Kielce. Wszyscy na Nową Bukową!
1. Wyjazd do Lublina był jednym z najdalszych w tej rundzie. Potem będziemy jeszcze mieli Białystok, a ponadto już niedalekie delegacje – do Łodzi, Niecieczy i Częstochowy.
2. Te piątki nam serwują niezwykle często. Dodatkowo mecz o osiemnastej wymagał wyjechania rano, choć nie jakoś bardzo wcześnie rano. Z Katowic wyjechaliśmy o 11.
3. Pojechaliśmy w czwórkę – ja, Misiek, Kazik i Mariusz, z którym nieraz jeździmy na wyjazdy i świadczymy sobie wzajemnie „samochodowe” przysługi. Przed nami było nieco ponad 4 godziny drogi.
4. Trasa przebiegała sprawnie. Było pochmurno, choć jeszcze nie deszczowo. Na to musieliśmy poczekać.
5. Wkrótce po odbiciu z autostrady udaliśmy się do Maka w Sokołowie Małopolskim. Mieliśmy co prawda w planie posilenie się już w Lublinie, ale chcieliśmy szybciej wziąć coś na ząb, bo Misiek nie jadł śniadania, a skoro tak – wykorzystaliśmy sytuację, by zaspokoić łakomstwo. Symbolicznie.
6. W Lublinie byliśmy około 15.30. Mogliśmy podziwiać tak nieczęste w Polsce trolejbusy. Znamy je doskonale z Tychów, ale naprawdę niewiele jest miejsc, w których one jeżdżą. Z pamięci kojarzę Grudziądz, ale mogę się mylić.
7. Z polecenia pojechaliśmy do „Bistro przy peronie”, czyli jak sama nazwa wskazuje jadłodajni przy dworcu i jednocześnie bardzo niedaleko stadionu. Tutaj czekał nas właściwy posiłek.
8. Chłopaki wzięli różnie – rybę, kurczak, schaboszczak… Ja zdecydowałem się na Zapiekaperon, czy coś takiego. Na zdjęciu ładnie wyglądało, smakowało nieźle, ale bez szału. Natomiast frytki od Miśka choć mrożone, były idealnie zrobione – co rzadko się zdarza w knajpach, więc nie omieszkałem mu kilku zwędzić.
9. Łakomstwo skutkowało tym, że wzięliśmy także zupę. Co prawda w menu było napisane, że szparagowa, ale przytomnie zapytałem pani sprzedającej, czy to rzeczywiście szparagowa czy z fasolki szparagowej. Istotnie to drugie.
10. No i na koniec byliśmy już pełni. Dobrze, że stadion był niedaleko. Wkrótce zaczęliśmy kierować się ku obiektowi Motoru.
Nie wiem, czy to nasza pamięć zawiodła, ale jakoś chyba w innym miejscu niż ostatnio były do odebrania akredytacje. Dlatego najpierw musieliśmy zaparkować samochód z jednej strony stadionu, potem go obejść (stadion, nie samochód – nie jesteśmy jeszcze tak szaleni, żeby obchodzić samochody) i wrócić do wejścia dla mediów. Przechodząc m.in. obok efektownego muralu.
11. Zazwyczaj to jest tak, że parkujemy/wjeżdżamy i już z tobołami odbieramy akredytacje. Teraz zrobiliśmy sobie trochę wycieczek. W końcu jednak odebraliśmy wejściówki.
12. Przed stadionem stały gęsiego autokary Motoru i GieKSy. Potem nasz autokar widzieliśmy jeszcze raz, w zupełnie innym miejscu.
13. Wkrótce już znaną drogą udałem się na chwilę na salę konferencyjną, gdzie pogadałem chwilę z miejscowym dziennikarzem. Potwierdzał, że pod Mateuszem Stolarskim jest gorący stołek. Dla obu klubów było to niezwykle ważne spotkanie. Kazik w tym czasie wypuścił drona i zrobił efektowne ujęcia.
14. Po zrobieniu herbaty poszedłem już na prasówkę. Zawsze lubię być zarówno na stadionie, jak i na sektorze prasowym odpowiednio wcześniej. Można się usadowić, zająć dobre miejsce i też obejrzeć jeszcze niezapełniony stadion. Jeszcze przy lekkim świetle dziennym, choć już z jupiterami.
15. Na obiekcie był pewien relikt kilkuletniej przeszłości. Otóż przy wejściu na prasówkę znajdowały się dwie kartki z hasłem do WiFi. Problem jednak polegał na tym, że jedna z nich to była kartka z… finału Pucharu Polski 2021. Ciekawe to, czy tam nikt nigdy z klubu się nie zapuścił, by ją zdjąć? A może to po prostu pamiątka?
16. Miejsca prasowe są kompletnie oddzielone od reszty. Ciekawe jest to miejsce na stadionie Motoru. Posadzka z płyt chodnikowych, ogólnie stan niemal surowy, ale przejścia wygodne. Najbardziej rozśmieszają mnie numerowane krzesełka na kółkach, których jest mniej niż stolików. Tym bardziej, trzeba wcześniej zająć.
17. Ja wybrałem miejsce nieopodal komentatorów Canal Plus, których jeszcze nie było na stanowisku. Dlatego też mogłem podejrzeć i podsłuchać na żywo wywiady z trenerami. Zawsze są one nagrywane ponad godzinę przed meczem i puszczane z odtworzenia we „Wstępie do meczu”. Tutaj już doskonale wiedziałem od razu, jakie mają nastawienie obaj szkoleniowcy.
18. Zasiadłem do swojego stanowiska. Do wyboru są dwa rzędy, jeden ze sztywnymi stolikami, drugi z rozkładanymi. Minus tych pierwszych jest taki, że są w rzędzie dolnym i mają przed sobą szybkę z pleksi. To zawsze daje takie wrażenie odgrodzenia od boiska i pewnej nienaturalności. Zająłem więc miejsce na górze.
19. Blat w porządku, minimalnie pochylony, ale nie na tyle, żeby zsuwały się rzeczy, tak jak na niektórych stadionach. Miejsca wystarczająco, kontakty są, widoczność znakomita. Nie pozostawało nic, jak czekać na rozpoczęcie spotkania.
20. Kibice powoli zaczęli się schodzić, piłkarze mieli rozgrzewkę. Pod jej koniec spiker wyczytywał składy, a w międzyczasie Arkadiusz Najemski, obrońca Motoru, został uhonorowany pamiątkową tablicą za setny mecz w Motorze. Problem w tym, że nic sobie z tego nie robił tenże spiker i czytał dalej zestawienia, więc sporo osób pewnie nie zauważyło, że taka ceremonia ma miejsce.
21. A potem mieliśmy już granie. Powiedziałbym, że przecieraliśmy oczy ze zdumienia, gdy GKS od początku atakował, gdyby to była prawda. Znamy ten schemat choćby z meczów z Legią czy Cracovią. Problem był taki, że przewaga nie była udokumentowana bramką. Tutaj była – i to dwoma trafieniami. Kibice obu drużyn od początku oglądali bardzo ciekawy mecz.
22. Co do pierwszej bramki GKS, to boisko w Lublinie najwyraźniej służy Bojrsze Galanowi. Zawodnik praktycznie nie strzela goli, ale na stadionie Motoru trafił już drugi raz. Tak to bywa w piłce.
23. Adam Zrelak strzelił bramkę ręką. Na szczęście nie swoją, więc to nie była boska ręka Jasia Furtoka. Dopomógł jednak wspomniany Arek Najemski. Tak więc, gratulacje Arek! I jeszcze raz dzięki!
24. Nadal jednak musieliśmy być czujni, bo przecież w poprzednim sezonie też w dziewiątej minucie prowadziliśmy, a to jednak Motor wygrał 3:2. Tu mieliśmy dwubramkowe prowadzenie, ale dalecy byliśmy od przypisywania sobie trzech punktów, bo… to jest GieKSa, która zawsze potrafi spłatać figla.
25. No i spłatała. Łatwo dała sobie wbić dwie bramki, bo już nie było więcej miejsca, żeby się cofnąć na boisku (dalej były już tylko trybuny). Z dobrego prowadzenia zrobił się remis, a w zamieszaniu Motor był bliski trzeciej bramki.
26. Nie jestem w stu procentach przekonany, że to Czubak strzelił pierwszego gola. Sam zawodnik mówił, że raczej nie dotknął piłki. Powtórki są bardzo mylące, bo na niektórych jest wrażenie, że dotknął, na innych całkowicie nie. Mam nadzieję, że ktoś to jeszcze z linijką sprawdzi. Ja bym zaliczył bramkę Wolskiemu.
27. Na szczęście Łabojce przepaliły się styki i sfaulował Zrelaka przy linii autowej. Choć eksperci stwierdzają, że druga żółta kartka nie była potrzebna. Bez przesady. Czyste i zasłużone żółtko. To zawodnik powinien uważać, a nie liczyć na litość sędziego.
28. Swoją drogą zaledwie dwie sekundy były potrzebne, by Marten Kuusk po swoim wejściu odmienił losy meczu. To właśnie po zmianie, w której zastąpił Czerwińskiego, Estończyk wykonywał aut do Słowaka i nastąpił ten faul.
29. Druga połowa to był już koncert GieKSy. Nasze armaty na dobre się odblokowały. Zrelak strzelił już gola nogą, a nie ręką rywala i katowiczanie szybko znów byli na prowadzeniu. To drugie trafienie Słowaka w tym sezonie.
30. A potem show dał Ilja Szkurin. Białorusin strzelił swoje pierwsze dwie bramki w lidze dla GKS, a w sumie ma już trzy trafienia, bo przecież zdobył gola także w Pucharze Polski. Jaka szkoda, że nie wykorzystał tej sytuacji sam na sam, bo drugi hat-trick zawodnika GKS w tym sezonie to byłoby coś.
31. Hat-trick asyst mógł mieć Bartosz Nowak, ale dwie właśnie były prawowite, a trzecia (pierwsza w kolejności) to była ta przy drugim golu GKS w tym meczu. Bramka była samobójcza, więc asysty nie ma.
32. Z czasem nie było już zagrożenia, że GieKSie może coś się stać. Dużo wnieśli zmiennicy, jak wspomniany Ilja, a także Sebastian Milewski czy Marcel Wędrychowski.
33. Tym samym GKS zdobył pięć goli na wyjeździe pierwszy raz od ubiegłorocznego meczu z Puszczą. Kibice natomiast zwracają uwagę, że ostatni mecz z kibicami, w którym zespół zdobył pięć bramek w delegacji to spotkanie sprzed… 20 lat, kiedy GieKSa wygrała w czwartej lidze z Czarnymi Sosnowiec 5:2. Wówczas hat-tricka zaliczył Sebastian Gielza.
34. W końcu mieliśmy odrobinę radości. Po meczu oczywiście nagrałem swoją nagrywkę, a z racji tego, że byliśmy – jak wspomniałem – nieopodal komentatorów, zaprosiłem Tomasza Wieszczyckiego do wywiadu. Były reprezentant Polski zgodził się i przeprowadziliśmy sympatyczną, krótką rozmowę. Wieszczu zapowiedział, że za tydzień będzie na meczu z Koroną.
35. Mecz skomentował także Tomasz Witas, który zadebiutował w tej roli w Canal Plus. Wyszło mu całkiem dobrze, słyszałem jego emocje na żywo, a potem przewijając sobie mecz mogłem stwierdzić, że dał radę. Może to będzie szczęśliwy komentator dla GieKSy?
36. A co do Wieszcza, to trzeba powiedzieć, że w poprzednim sezonie pamiętam, że komentował mecz z Puszczą u siebie (3:1), a w obecnym z Wisłą w Płocku (1:1). Więc też całkiem nieźle.
37. Potem oczywiście udałem się na konferencję prasową. Jak zwykle zadawałem pytania trenerowi Górakowi, ale przy pierwszym z nich tak się zamotałem, że musiałem gdzieś odkręcić, żeby w gruncie rzeczy powiedzieć, o co mi chodzi 😉
38. Mateusz Stolarski natomiast wyglądał jak cień człowieka. Taka piłkarska depresja. Mieliśmy to kiedyś w GieKSie, tak w swoim czasie wyglądał Piotr Mandrysz, a będąc uczciwym, takie wrażenie w pewnym momencie sprawiał także Rafał Górak – w czasach okrzyków o walizkach i fatalnych wyników. Trener też się na szczęście odkręcił z tej sytuacji i to dawna sprawa.
39. Ciężki czas przeżywa jednak trener Motoru. Próbował odpowiadać, ale widać było wielki żal – niewypowiedziany całkowicie żal tak naprawdę do zawodników. Szkoleniowiec chyba też wie, że prezesi różnie lubią reagować. A Zbigniew Jakubas przecież chciał pucharów…
40. GieKSa wygrywając 5:2 wyprzedziła Motor w tabeli. Brawo!
41. Po konferencji zostaliśmy jeszcze jakiś czas na sali. I znów muszę to powiedzieć. My naprawdę po 19 latach w pierwszej lidze mamy dużo pokory, nawet jeśli chodzi o ludzi zajmujących się mediami. Przy jednym stoliku siedzieli sobie ludzie z oficjalnej strony klubu, przy innym my. I u wszystkich pełen spokój, oczywiście że dobre humory, ale nie ma tego cwaniakowania, co w innych klubach, tego śmieszkowania i kumatości, tak żeby cały Lublin słyszał. Lubię to u nas. Nie robimy z siebie nie wiadomo jakich gwiazd. Za dużo wszyscy w Katowicach przeszliśmy.
42. Wkrótce udaliśmy się do samochodu, by wrócić do Katowic. Czekało nas kolejne ponad cztery godziny drogi. Pogoda była kiepska, padało lub siąpiło niemal cały czas.
43. W Brzesku jeszcze wstąpiliśmy na kurczaki z KFC, bo byliśmy po wielu godzinach już głodni – a było już po północy. To była jedyna dostępna strawa o tej porze. Od razu przypomnieliśmy sobie, że już niedługo mecz z Piastem.
44. Dla mnie to był piąty mecz w Lublinie, z czego drugi na nowym stadionie. Bilans jest bardzo zadowalający – zobaczyłem trzy zwycięstwa, jeden remis i jedną porażkę. W tych spotkaniach widziałem także aż jedenaście bramek GieKSy.
45. Na powrocie jeszcze mijaliśmy autokar GieKSy. To zdecydowanie stały fragment gry podczas powrotów z wyjazdów.
46. W Katowicach byliśmy około drugiej w nocy. W końcu, w szóstym meczu w delegacji zdobyliśmy trzy punkty!
47. Do zobaczenia w sobotę na Koronie!













































tomek
30 lipca 2017 at 14:05
W Gks jest taka degrendolada ze tu nic nie moze wyjsc. Wkurwiajaca jest ta tolerancja na bylejakosc. Niestety z takim Prezesem Ciamajda tak bedzie. Czekam aby uslyszec co zrobil Prezes po wczorajszym wydarzeniu. Poklepal po pupci pocieszyl. Powinien natychmiast rozwiazac pare kontraktow i zawiescic wyplate jakiejkolwiek kasy. Jezeli komus sie zas nie podoba to wypad takie wyniki to i juniorzy osiagna. Wszedzie reakcja by byla natychmiostowa ale nie w GKS. Mandrysz tez niestety sie kompromituje. To on sciagnal te watpliwe wzmocnienia. Czyli albo sie nie zna albo robi swoim dobrze. Pierdolenie ze ilus tam pilkarzy zostalo wymienionych to tylko glupia wymowka. Nie tylko u nas wymieniono tylu pilkarzy i tam jakos sie da. Zobaczycie ze smrody z bjtlami zrobia lepszy wynik niz my a w derbach nam wjebia az milo.Wyjebac Cygana natychmiast poki jeszcze ma to sens
1964
30 lipca 2017 at 14:19
Tomek masz rację.dodam tylko że motała ściągnął kopaczy których nikt nie chciał!
achim
30 lipca 2017 at 14:32
Tu poczeba ś.p. Mariana! , który wreszcie wlezie do szatni i pierdolnie w stół!! i powiy wypierdalać do autobusu!!!! Tyla w tymacie.
adamgieksa
30 lipca 2017 at 15:19
A gówno tam wiedzą, ekipa była na Górniku to kto miał im wszystko wytłumaczyć? żal
tomek
30 lipca 2017 at 15:31
Co wy im chcecie tlumaczyc jak oni nie maja umiejetnosci. To ze ktos dostanie w pysk nie spowoduje ze ich przybedzie. Rozwiazac natychmiast kontrakty z nieudacznikami i Cygan na zielona trwake
Ren
30 lipca 2017 at 16:18
Czas wywalić Cygana. Ogólnie to jakbym przejął ten klub (chyba dopiero wtedy awansuje, a mi jeszcze trochę brakuje), to bym wywalił wszystkich od Cygana po Jojkę. Kółko wzajemnej adoracji. Wszyscy się klepią po plecach, co jeden to mniejsze jaja albo w ogóle. Kasa się wszystkim zgadza, będą się dalej klepać po plecach. Czas żeby kasa przestała się zgadzać i skończyć wydawać jakiekolwiek pieniądze na ten klub, bo darmozjadów niech sobie utrzymują ich rodziny, a nie my.
PanGoroli
30 lipca 2017 at 16:28
@tomek – dobrze godosz!
Irishman
30 lipca 2017 at 16:30
Ja też jestem wręcz zdruzgotany nie tylko wynikiem ale poziomem gry naszej drużyny. Po wczorajszym meczy straciłem pewność, że będzie dobrze ale nie wiarę. Wiem, że to niepopularne ale uważam, że po prostu trzeba poczekać, dać tej ekipie trochę czasu, po tej rewolucji personalnej jaka tu miała miejsce.
Irishman
30 lipca 2017 at 16:38
Póki co nie mamy drużyny ale już jakby wziąć osobno poszczególnych piłkarzy to nie wygląda to aż tak dramatycznie. Musimy uzbroić się w cierpliwość, a jeśli to się uda, to po kilku meczach możemy być w innym miejscu.
Oczywiście nadal potrzebujemy wzmocnień, aby tak się stało! Panie Motała DO ROBOTY. A jak nie Motała, to chyba po coś mamy prezesa, który powinien wyciągnąć odpowiednie wnioski personalne?!?!?!
wiatrak
30 lipca 2017 at 18:57
Moze tak poszukac napastnikow w nizszych ligach .Tutaj potrzeba konkretnych napastnikow na nie grajkow ktorzy chca do emerytury dociupac.
wiatrak
30 lipca 2017 at 19:01
Zatrudnic konkretnego scauta niech szuka mlodych ambitnych a nie brac za darmo .
Aleksander
30 lipca 2017 at 20:25
Ile lat wysłuchujemy o cierpliwości o dawaniu czasu do zgrania o budowaniu drużyny o tym że dużo meczy że kartki kontuzje że murawa ze przeciwnicy dobrze grali ze sędzia i o tym że gra już powoli się klei ale jeszcze trzeba coś tam itd.LUDZIE TO JEST GKS KATOWICE TU DZIŚ SIĘ LICZY NIE WCZORAJ NIE JUTRO ALE DZIŚ WIEC DO ROBOTY!!!
Paweł
30 lipca 2017 at 20:57
Jedyny plus to, że tego ”spektaklu” nie transmitowała TV. W piątek dużo więcej jakości pokazał Ruch. Nie mówiąc już o walce i ambicji.
Wszystko, co napisałem przed sezonem się niestety sprawdziło.
Brawo Cygan! Brawo Motała! Mandrysz też nie jest bez winny. Niektórych piłkarzy przecież znał i wydał pozytywną opinię do ich zatrudnienia.
Kto zatrudnia 37 latka do I ligi?
qqqq
30 lipca 2017 at 21:08
Pogoń nas ograła po kursie 29 🙂 ps Jeśli nasz prezio będzie dalej w klubie to nic się nie zmieni. Ten klub potrzebuje prezesa z charyzmą i silną wolą w dążeniu do celu.
Paweł
30 lipca 2017 at 21:16
Prezentacja zespołu i piękne słowa Cygana, czy Janickiego to jedynie puste slogany. Sponsor strategiczny połapał się w czym rzecz i postąpił słusznie. Zostaliśmy w ”lesie”, czy jak kto woli w ”czarnej dupie”. Nikt nie chce wyrzucać pieniędzy w błoto lub utożsamiać się z porażką.
Paweł
30 lipca 2017 at 21:26
Z taką postawą o punkty w Legnicy będzie bardzo ciężko. Przy ewentualnej porażce z Miedzią w trzeciej kolejce mamy u siebie Puszczę i pewnie nasze gwiazdy ze stresu także nie dadzą rady. Brutalna rzeczywistość.
tomek
30 lipca 2017 at 21:39
Zgadzam sie z Pawlem w 100%. Mandrysz tez nie jest bez winy bo to jego szrot. szrot ma go w dupie bo ma inny cel -trwac za dobra kase. Haslo na przyszlosc jest jednak takie wyjebac Cygana ciamajde bo to on jest glownym architektem tego marazmu. I niech sobie pierdola debile ze on nie gra na boisku. Fakt nie gra ale jego zarzadzanie to efekt na boisku.
Paweł
30 lipca 2017 at 22:09
@tomek
”Ciamajda” to trafne określenie dla tego człowieka. Ciepła kluska, która niby podała się do dymisji, ale już zabrakło honoru i jaj, aby odejść. Jak z takim kierownictwem ma być dobrze?
Jeszcze Mandrysz zaczyna opowiadać na konferencji bzdury. Teraz się obudził i chce wzmocnienia. Nie wiedział kogo dostaje i kogo bierze? Przyjechał z Magadaskaru?Trenerze, co skłoniło Cię do wzięcia Kędziory? Nowaka posadź na ławce, bo Abramowicz to przyszłość! Nie kompromituj się!
lukasz
30 lipca 2017 at 22:30
Hehe czyli za Pitrego i spółki bylby awans gdyby nie prezes, za Foszmanczyka też gdyby nie prezes no i jak teraz nie będzie to też prezes … Kurwa jedną osobą odpowiedzialną za wszystkie nieszczęście . Ależ wspaniała recepta!!! Ja pierdole 11 pozerów gra (!?) Na murawie i przepierdalaja biedaczki wszystko bo prezes jest zły. Wy się kurwa zastanwcie co Wy piszecie! Kiedyś tu wody ciepłej nie było i wypłat a chłopy grały tak że aż miło było patrzeć jak walczą. Wielkiemu grzechem Cygana jest brak kar finansowych i zsyłki do rezerw za tą parodie ale do kurwy nędzy my kontaktujemy zawodowców a nie juniorów którzy nie umieją grać. Oni wychodzac na boisko powinni wykonywać swój zawód tj biegać walczyć o piłkę walczyć bez piłki z piłką ustawiać się its itp. A porażka ok, jeśli przeciwnik był lelszy. Nie pierdolcie że wszystkiemu winny prezes bo wychodzi na to że wszyscy przychodzący tutaj z zewnątrz grają przeciw niemu chociaż go nie znają. Niby dlaczego???
lukasz
30 lipca 2017 at 22:38
Przecież wiadomo że odejście assa było przez wyniki, a co ma prezes powiedzieć na prezentacji, że jest hujowo brakuje kasy na piłkarzy główny sponsor odpadl bo miał dość hujni? Wy też tak zachwalali swoją firmę? To się nazywa marketing, choć jest źle to trzeba jakoś to sprzedać bo to produkt. Nie, zarząd nie jest bez winy bo pobalazaja tym para sportowcom, teraz za wcześnie ale od 2,3 kolejki po takich wynikach musi być reakcja. Nie ma kasy nie ma piłkarzy proste. Ale czy to znaczy że jeden z drugim pan zawodowiec nie potrafi prosto kopnąć przyjąć ustawic się ? To jest problem i tu niech im (piłkarzom) pomogą bo za 10 kolejek będzie za pozno ….
Stixi
30 lipca 2017 at 23:04
Kaj wychowankowie?°!Najemniki niy mają Gieksy w sercu.
Wojtek
31 lipca 2017 at 00:02
Trener wypierdol Nowaka , za stary i za wolny. Co z tego że ma 2 m ale jest wolny jak
nie powiem co …. On powinien grać 2 klasy niżej.
xx
31 lipca 2017 at 00:52
Cygan won.
Johnny
31 lipca 2017 at 07:31
Ja pierdole nawet z samego rana wchodzę na neta całkiem przypadkiem a tu sport slaski przytacza słowa Midzierskiego. No i nawet poniedziałek potrafią zjebać, Jak byś miał jaja to byś kurwa wyszedł, a nie mieliśmy odgórny nakaz !!! Prezes, klub „kokosa” zrobić natychmiast, koniec pierdolenia. Ja do ich kontraktów się dołoże ale miej raz jaja!!! Mnie jest kurwa WSTYD przyjść po szpilu do domu, słyszeć no i po co zes se wydziarał GieKSe na piersi – bo to barwy, miłość. ile jeszcze wróce ze zwieszoną głową do domu, kiedy do Was do dotrze pajace. Koszulki bez herbu w takich macie grać
Tomek
31 lipca 2017 at 07:36
Do Łukasz. Tak to już jest na tym świecie, że odpowiedzialność za całość bierze Prezes. Za sukcesy i porażki. Pewnie że każdy Prezes sie czasami myli, tyle że inteligentny wyciąga wnioski. Prezes firmy w produkcji jak jego ludzie produkują buble nie może powiedziec że on nie stoi przy taśmie i tego nie robi. On odpowiada za całokształt za innych i ma kompetencje aby na nich oddziaływać. Cygan też je ma ale nie ma jaj ani umiejetności w tym zakresie. Zgadzam sie też ze ta jego pseudo dymisja to byla ustawka z Krupa i wszyscy kumaci wiedzieli o tym zanim to zrobił że tak będzie. No i tak było. Ten facet bedzie tu trwał bo na rynku usług prawniczych nie ma szans. Tam jest mega konkurencja a ciamajdzie nikt swojej sprawy nie powierzy.Wiesz ty piszesz o obowiązkach Prezesa klubu z tradycją i aspiracjami jak o kims kto zarzadza ośrodkiem wczasowych. Zeby byla ciepla woda czyste reczniki. Zgadzam sie z toba ze tylko do takiego zarzadzania nadaje sie Cygan. To człowiek bez charyzmy i autorytetu. Pokazują mu to podwładni na każdym kroku a wycofana ciamajda ucieka do gabinetu i liczy ze przeczeka. Normalny Prezes stawia twarde warunki i rozlicza z wykonania zadań. Podejmuje niepopularne decyzje jak np. natychmiastowe rozwiązanie kontraktu. Tak konstruuje umowy aby miec zawsze mozliwość bieżacej reakcji na wydarzenia. Konstruuje system w ktorym premia za sukces stanowi wieksza czesc wynagrodzenia niż stala pensja. Czy to takie trudne. Zapewniam cie że trzeci garnitur z biznesu zrobilby tu porzadek bardzo szybko. No ale Cygan jest fajny dla wszystkich w tej swojej pizdowatości. A ze wynikow brak no coz czy to naprawde o to chodzi
bce
31 lipca 2017 at 08:55
Z trenerem to bym poczekał rozkręci te towarzystwo po zmianach.
Prezes klucha ale to on nie biega po boisku. Motałe z ryj i wypad.
Reasumując dostaliśmy w ryj aż do nokautu. Wyj.. i to tak szybko emerytów.
Ten ci.. zwany kapitanem niech oddaje naszemu Gonzowi opaskę kapitana.
Dobrze, że blisko jest Zabrze i Ostrawa. Chcesz zobaczyć dobrą piłkę jedź tam. Zobaczyć anty-piłkę przyjedź do nas.
P.S wyjebać z miejsca Nowaka. Abram to przy nim Buffon
Dawać ku.. mać Szołtysa do gry wieczny talent to niech się pokaże.
Nowak, Mokwa, Mączyński i Kędziora wy… z Katowic. Jedynie Klemenz się starał. Następny szpil od początku Abram, Plizga, Szołtys, Gonzo, Kuliński.
Runda jesienna będzie poświęcona na ogrywanie tych c…. a wiosna na utrzymanie.
No chłopaki życze stalowych nerwów na ten tydzień. Idę do roboty słuchać podśmiechujków od Smrodów i Goroli ale oni sami wpier.. dostali.
LupusHanysInFabula
31 lipca 2017 at 15:47
Spokój , spokój i jeszcze raz spokój ,prze 5 kolejek dać im spokój!!! Jeżeli jakieś abfale przyszły do drużyny to czego się spodziewać w pierwszym meczu ? Jedyna szansa to zgranie, cierpliwości, zaczną grać i punktować. Do 20/10 trochę czasu zostało, damy radę. Co do frekwencji to szkoda gadać…S8SF
Mecza
31 lipca 2017 at 18:31
Przede wszystkim dajcie spokój Mandryszowi. Kolejna sprawa, nie wiem jaka jest przyczyna długoletniej padaki (liga to nic, PP oddaje całą prawdę) i nikt jeszcze trafnej diagnozy nie postawił. Dajcie czas Mandryszowi aby ocenił to od środka. Stawiam, że ściągamy słabych piłkarzy! Haha ale jestem mądry. Tak na poważnie ściągamy dobrych piłkarsko piłkarzy (a tym samym nie tanich) ale słabych mentalnie na walkę o awans. Wszyscy ściągani są ala „Petasz” Był klub kokosa i niech u nas będzie klub Petasza, dobry medialny transfer i całkowity niewypał. Niestety do nas przychodzą „wzmocnienia” które traktują kontrakt w Katowicach jak ostatni przystanek, przecież w Ex ich nikt nie chciał bo są za słabi a w 1 lidze zapłaci odpowiednią kasę tylko GKS. Do innych zespołów również tacy trafiają ale dlaczego grają lepiej? Bo dostali marną pensje i muszą zapieprzać jeszcze aby zdobyć kontrakt życia w Katowicach. Ile było takich przypadków? Dlaczego w Siedlcach zapieprzają przypadkowi ludzie i w innych podobnych klubach, bo walczą o wypłaty przyszłe, o swoje godne życie! W Katowicach już je mają i oby jak najdłużej w 1 lidze bo przecież do Ex się nie nadają. Kilku z nich wie że po awansie nie będą grać w GKS, lepiej pozorować, dozować. Dlaczego „juniorki” od sąsiadów grali ambitnie w Mielcu, bo za kasę którą zarabiają nie są w stanie mieszkania wynająć czekając na kontrakt życia w Katowicach, Legnicy itd a najlepiej w ekstraklasie bo na frajera w 1 lidze zawsze przyjdzie czas. Może faktycznie u nas jest za duża presja na „medialne” transfery bo każdy z niższej ligi to brak wzmocnień ale dziwnym trafem wszystko co najlepsze to przychodziło do nas w ostatnich latach z peryferii piłki.
GieKSiorz
31 lipca 2017 at 19:51
Jo po kilkunastu latach upokorzen,sciemniania mom dość.BOJKOTUJA NIE BEDA LAZIL NA SZPILE!!!dobilo mnie potraktowanie prezesa,pilkarzy zarządu po meczu ,nikt nie wyszedł ino ochrona z gazem wystawili i psy sciagneli,tak się u nos traktuje tych coraz mniej licznych fanatykow.kup bilet,karnet,koszzulka a potem spadaj.krupa tez nos w ciula robi ze stadionem.zoboczcie co jest w Górniku,wszystkim tam zależy na sukcesie,stadionie,frekwencja na jednym szpilu jak u nas na rundzie całej,szkoda godac,śp.Marian się w grobie przewraca.wszyscy godali ze ruch się pogrąży,ze spadna ,a jo się boja ze my pojdemy na same dno jak tak dalej będzie.
marcin
1 sierpnia 2017 at 08:41
Panowie ktoś chyba ze te transfery odpowiada tak?Jak ściągano plizgę czy kędziorę to się zachwycaliście!A trzeba było utrzymać tamten skład dołożyć jednego dobrego i młodego napastnika i byłoby ok. Dziwne ze taki Górnik gra mlodzieża i się da!W Katowicach nie będzie awansu bo wszystko jest na NIE, począwszy od presji jaka wywieracie na tych kopaczach!A co do nich samych to przysli tu bo Gieksa płaci i im samym tylko na tym zależy, oni mają w hu…u sam klub i Nasz herb
Johnny
1 sierpnia 2017 at 09:05
A jo mom propozycja. przenieśmy się wszyscy na mecz bab 🙂 cały blaszok całe B1, tam chociaż bydzie na co popatrzeć, zróbmy se jaja jak i oni z nos se zrobili, Baby się ucieszą a my chociaż raz wrócimy na wesoło i tak do odwołania. To propozycja też do redakcji piszcie Shellu o nich całkowicie zero o tych pajacach na trzy kolejki chociaż
bce
1 sierpnia 2017 at 11:05
Do Johnny. Powiem ci nie głupi pomysł ino czy my tak potrafimy się zgrać.
Shellu zrób akcje wszyscy na szpil kobietek, może warto. Shellu umieść rozkład jazdy dziewczyn.
Pozdrawiam
Paweł
1 sierpnia 2017 at 14:36
@Johnny, bce – to dobry pomysł. Chętnie zobaczę mecz kobiet. Shellu – czekamy na dokładny terminarz piłkarek. Przynajmniej będą pozytywne emocje:)
Kibol
5 sierpnia 2017 at 12:09
PIEKNIE NAPISANE TYLKO CZY ZROZUMIEJĄ CO TO PoWaGa SyTuAcJi i GODNIE REPREZENTOWAĆ GieKSe czasu już nie ma !!!!!