Dołącz do nas

Piłka nożna

[RELACJA] Powrót kibiców nie pomógł

Avatar photo

Opublikowany

dnia

1 lipca GKS Katowice zmierzył się przy Bukowej z Górnikiem Polkowice w ramach 29. kolejki 2 ligi. Był to pierwszy mecz od czasu zawieszenia rozgrywek, na którym pojawili się kibice na trybunach.

Trener Rafał Górak po porażce z rezerwami Lecha dokonał dwóch korekt w składzie – o ile zastąpienie Szymona Kiebzaka Łukaszem Wrońskim dziwić nie mogło, to postawienie na młodego Patryka Szwedzika na środku ataku było sporym zaskoczeniem. Mecz rozpoczął się o godzinie 18:00.

Spotkanie od środka rozpoczęła GieKSa, jednak szybko straciła piłkę. Pierwsze minuty temu to spokojne próby konstruowania akcji z obu stron. W 10. minucie Janiszewski i Szwedzik minimalnie minęli się z piłką po dośrodkowaniu Błąda z rzutu wolnego. Dwie minuty później Woźniak uderzył głową obok słupka po przedłużonym rzucie z autu. W 18. minucie goście doszli do strzału w polu karnym, ale był on na tyle lekki, że nie mógł sprawić problemów Bartoszowi Mrozkowi. Trzy minuty później Wroński otrzymał żółtą kartkę za faul po tym, jak na skrzydle dał się ograć Michalski. Po dośrodkowaniu piłka trafiła pod nogi Wacławczyka, który uderzył ją tak, że ta od słupka wpadła do bramki. W 28. minucie po niskiej piłce w pole karne od Michalskiego do strzału doszedł Woźniak, ale źle się złożył i uderzył nad poprzeczką. Tuż po przerwie na uzupełnienie płynów Wroński i Szwedzik próbowali strzelać po wejściu Michalskiego w pole karne, ale żaden nie zdołał czysto kopnąć. W 35. minucie rywal popchnął Rogalę tuż przed polem karnym, za co obejrzał żółtą kartkę. Błąd ze stojącej piłki uderzył nad bramką. W 40. minucie Stefanowicz, ratując się po stracie piłki, także zarobił ,,żółto”. Po chwili Mrozek uratował nas przed stratą kolejnej bramki po okresie dominacji Polkowic.

W przerwie trener Rafał Górak dokonał dwóch zmian – miejsce Łukasza Wrońskiego zajął Szymon Kiebzak, a za Jakuba Habustę wszedł Michał Gałecki. Po powrocie do gry Szwedzik nabił rywala i wywalczył rzut rożny, a po wrzutce Błąda Woźniak mocno uderzył główką, ale prosto do rękawic bramkarza. Po chwili żółtą kartką został upomniany Wacławczyk, czyli strzelec bramki. Kiebzak był bliski wyjścia sam na sam po długiej piłce Gałeckiego, ale uprzedził go bramkarz. W 55. minucie Jędrych popełnił fatalny błąd i przy próbie wycofania do Mrozka oddał piłkę rywalowi, potem jednak go naprawił, wybijając ją sprzed linii. Po chwili jednak nie mieliśmy tyle szczęścia i w sytuacji sam na sam Bednarski po rękawicach Mrozka umieścił piłkę przy słupku. Jędrych mógł zdobyć bramkę kontaktową po rzucie rożnym, ale został zablokowany. Chwilę później Gałecki został sfaulowany w polu karnym i sędzia wskazał na jedenasty metr. Stefanowicz kolejny raz pewnie wykorzystał rzut karny. Jeszcze przed wznowieniem gry w 60. minucie wykorzystaliśmy limit zmian – weszli Pavlas i Rogalski za Woźniaka i Szwedzika. W drużynie gości miejsce Szuszkiewicza zajął Karmelita. Po niezłej akcji Kiebzaka strzał Pavlasa został zablokowany. W 70. minucie Kiebzaka mógł wypuścić Rogalę, ale zdecydował się na nieudany strzał z dystansu. W tej samej minucie miejsce Wacławczyka zajął Ekwueme, a po chwili za Azikiewicza wszedł Magdziak. Mocny strzał z dystansu oddał Błąd, bramkarz miał z nim problemy, ale Rogalski nie zdołał dojść do dobitki. W 79. minucie za Radziemskiego wszedł Ciupka. Dopiero w ostatnich minutach meczu goście nieco obniżyli swój pressing i bardziej skupili się na bronieniu wyniku niż szukaniu kolejnej bramki. GieKSa grała jednak zupełnie bez pomysłu. W 90. minucie Bednarski mógł strzelić na 3:1 po ośmieszeniu Rogali, ale górą był Mrozek. Do drugiej połowy meczu sędzia doliczył 5 minut. Dopiero pod koniec tego czasu udało się nam przekroczyć połowę boiska i wywalczyć rzut rożny, z którego nic nie wynikło. Spotkanie zakończyło się rezultatem 1:2.

GKS Katowice – Górnik Polkowice 1:2
Bramki: Stefanowicz – Wacławczyk, Bednarski


18 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

18 komentarzy

  1. Avatar photo

    3 kolory

    1 lipca 2020 at 20:18

    Ale pizda …już widzę jak w spektakularny sposób przepierdalamy awans w barażach bo nasi pseudokopacze są do tego zdolni bo tylko my możemy spaść w 94 minucie i pewnie znowu to spierdolą …sorry za pisownię

    • Avatar photo

      Piki

      1 lipca 2020 at 20:48

      Gang Olsena … tylko obsada się zmienia co kilka miesięcy

  2. Avatar photo

    jezyk

    1 lipca 2020 at 20:19

    No i prosze nie mowilem ze gorak nie ma pojecia o trenerce. Powinien podac sie do dymisji bo z nim ta druzyna gra taka padake ze szkoda gadac.

  3. Avatar photo

    Roh

    1 lipca 2020 at 20:26

    Pojecie jakies tam Gorak ma, ale mierne, co widac po jego osiagnieciach.

  4. Avatar photo

    Pyjter

    1 lipca 2020 at 20:29

    To jest jakieś fatum,teraz jeszcze bardziej będzie presja pałętać piłkarzom nogi, w końcu zagramy baraż z Bytovia, historia zatoczy koło, GieKSa jak ten HSV

  5. Avatar photo

    Afera

    1 lipca 2020 at 20:34

    Jak będą graç wiecznie do tyłu to kurwa będzie zajebiście,już po meczu z Lechem 2 napisałem AMEN

  6. Avatar photo

    Suporterwnc

    1 lipca 2020 at 21:16

    Makabra. Co sie dzieje z ta ekipa? Kopia sie po czolach, wyglada to katastroficznie! Na chwile obecna do lecznej tracimy 5 pktow- tyle co do widzewa (na razie remis do przerwy z elana). Predzej dogonimy widzew niz przeskoczymy leczna. nie chca krakac ale sezon w plecy z taka gra. pisolech to juz po szpilu ze skra, potem stal rzeszow-cufal, potem legionovia zas pisolech, garbarnia cufal tez to pisolech. o lechu pisolech pewny wdupc, a dzis kumple w robocie mie sie pytali jak postawic i godolech ze przejebiemy a te ciule i tak na giekse dali.

  7. Avatar photo

    KaTe

    1 lipca 2020 at 21:26

    Po wypiciu trzech żywców ochłonąłem.
    Nie przesadzałbym z tym pressingiem prezentowanym przez Polkowice. Chłopcy wychodzili we dwóch na czterech naszych (+ bramkarz), a nasze boroki nie potrafiły bali wyprowadzić…
    Licho to wyglądało. Kolega Górak rzeczywiście chyba zaczyna nerwowe ruchy, bo wystawienie Szwedzika w pierwszym składzie nie przynosi nam żadnych korzyści, a i chłopak może się spalić. On wyraźnie nie jest jeszcze fizycznie przygotowany na walkę z obrońcami (co innego wejścia w końcówkach). Ewidentnie mamy problemy w obronie i środku pomocy. Habusta, Janiszewski i Stefanowicz (brawa za rzuty karne!) nie są wartością dodaną. A o Dejmku i np. Grychtoliku nic nie możemy powiedzieć bo kolega G. w ogóle ich nie wpuszcza. Od zeszłej rundy sygnalizowałem brak rezerw na bokach obrony. I niestety, teraz w końcówce rundy jest to szczególnie widoczne. Cóż, pozostaje nam liczyć, że inni będą jeszcze słabsi (sic!)

  8. Avatar photo

    Roh

    1 lipca 2020 at 21:38

    Nie ma sie co czarować z taka gra awansu niy bydzie. Zadnego pomyslu na gre. Na jesien Ci slabi kopacze byli przygotowani lepi fizycznie i tym nadrabiali, bo paru z nich niy mo umiyjyntnosci nawet na 3 liga.

  9. Avatar photo

    Paderewskiego

    1 lipca 2020 at 21:44

    No i gdzie Ci krzykacze o super druzynie po raz enty powtarzam nic z tego nie bedzie juz pozostawmy aspekty przygotowania, zawodników – uwazaliscie że na więcej ich nie stać to co oni robią w tym klubie?Proponuję Wieczystą jest na topie tam moze cos zrobią!Wierzylem w trenera i druzyne jak kazdy ale jak kazdy jestem nie że zniesmaczony do porzygu to juz jest!

  10. Avatar photo

    jezyk

    1 lipca 2020 at 21:51

    Jeszcze jest o co grac tylko trzeba natychmiast wyjebac amatora goraka

  11. Avatar photo

    Bce

    1 lipca 2020 at 23:13

    Ponad 10cha na zapleczu Eklapy, teraz 2liga oby nie na x-lat. Jak tak dalej pójdzie to skończymy jak Curry, Szombierki, Polonię a na ich miejsce w dupie się deweloper. Gieksa zrobiła się ciepłym kurwidołkiem z dobrze płatnymi stołkami dla kolegów pan prezydenta. Zero wychowanków przez tyle lat tułaczki na jakiś wypizdewach. Sorry za język ale kurwa ile można!!!???? Pójdzie tak dalej to ani sponsor się tu nie na lato czy. Będziemy na garnuszku miasta???? Stadionu i tak nowego nie będzie radni dali czerwone światło.
    Górak lepszy on niż jakiś zjeb CH… skąd. Może planować, mobilizować, walić w czachę. Tylko co z tego jak nie ma kto tego wykonać.
    Byłem w czasach świetności, spadałem z nimi i będę dalej.

  12. Avatar photo

    Robson

    1 lipca 2020 at 23:22

    Jest źle każdy widzi od meczu ze Skrą gra wygląda bardzo słabo ale naprawdę jest o co grać są baraże i trzeba w nich się znaleźć z 3 miejsca by oba szpile grać u siebie. Górak faktycznie musi przemyśleć co zawalił ale dajmy mu szansę dograć sezon do końca a potem rozliczajmy. Kilka korekt jak wprowadzenie Bendkowskiego by się przydało ale zostawiam to Górakowi niech da z siebie wszystko i pokaże nam że nie jest drugim Paszulewiczem.

  13. Avatar photo

    Roh

    2 lipca 2020 at 00:10

    Kurwa przeciez oni juz z leczna słabo grali. Wygrali tylko dlatego ze tamci byli kompletnie bez formy. Wygrywaja tylko z tymi druzynami co słabo graja. Kurwa to jest niepojete co sie w tym klubie dzieje. Szkoda słów. Kompletne amatorskie zarzadzanie. Widac jakies wiesniaki skrzykna 11 chopa i juz maja lepsza druzyne niz GieKSa. Plakać sie chce.

  14. Avatar photo

    Mleczak

    2 lipca 2020 at 01:20

    Farciku wróć!

    Kojarzy ktoś wygrany przez nas mecz w tym sezonie, który wygraliśmy pewnie i na luzie? Bo ja nie.

    Przed sezonem baraże bralibyśmy w ciemno…oby Polkowice do nich nie awansowały!

  15. Avatar photo

    Roh

    2 lipca 2020 at 01:47

    Kurwa zeby oni mogli wygrac pewnie i na luzie to przeciwnik musialby chyba stać na boisku i nie biegać.

  16. Avatar photo

    jeżyk

    2 lipca 2020 at 07:42

    Tu nie ma co kierowac sie sentymetnem tylko racjonalna oceną. Prawda jest taka ze jak na II lige Górak ma druzynę mocną kadrowo. Problem w tym ze pod jego kierunkiem jest regres a nie progres. Przykro mi ale jezeli ten awans ma byc jeszcze realny to gorak natychmiast musi odejsc. Na jego miejsce ktoś kto umie dobrze motywowac i kto ma autorytet. Tylko wtedy mozna miec jeszcze nadzieje na awans. Gdzie sie ukryl Pan Prezes Szczerbowski, ktory tak samo ponosi odpowiedzialnosc za te watpliwe sukcesy.

  17. Avatar photo

    Korek

    2 lipca 2020 at 09:36

    Już się nie dam nabrać na klasowy zespół i awans. Za ciula to se mogą robić faroża, ale nie mnie, za stary jestem.
    Jesteśmy piłkarską patologią.
    Żaden awans, żaden stadion, liczy się tylko kasa i stołki dla znajomków.
    Gieksa to my.

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

8:8 i bal pękła

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Tego jeszcze nie grali. GieKSa chyba lubi być pionierem. We współpracy z drugą Gieksą, która Gieksą oczywiście nie jest, bo „GieKSa je yno jedna”, jak mawiał niegdysiejszy prezes GKS Katowice Jacek Krysiak. Więc ten drugi klub to Gie Ka Es Tychy. Klub z ulicy Edukacji. W Tychach.

Miesiąc temu katowiczanie rozegrali sparing z Górnikiem Zabrze. Ten towarzyski Śląski Klasyk przyciągnął na Bukową rekordową liczbę kilku dziennikarzy. Był zamknięty dla kibiców, do czego się już przyzwyczailiśmy w przeszłości, natomiast nie było żadnych problemów z relacjonowaniem, pojawiły się nawet później na telewizji klubowej bramki.

Teraz we wtorek czy środę klub poinformował, że GieKSa zagra z Tychami mecz kontrolny w czwartek. Mecz zamknięty dla publiczności i przedstawicieli mediów. Okej – pomyślałem. Choć nadal wydaje mi się to dość absurdalnym rozwiązaniem, to tak jak wspomniałem – przywykliśmy.

Każdy jednak w tenże czwartek był ciekawy, jaki wynik padł w tych niesamowitych sparingowych bojach. Ja sprawdzałem sobie co jakiś czas w internecie, czy jest już podany rezultat. Dzień mijał, mijał, a wyniku nie było. Pomyślałem – kurde, może grają o 20.45 jak Polska z Nową Zelandią. Przy jupiterach, bo wiadomo, derby, mecz na noże i tak dalej. Odświętna atmosfera, tyle że bez kibiców i mediów.

No ale i po zakończeniu meczu „Orłów Urbana” z finalistą przyszłorocznego Mundialu, wyniku nie było. Kibicie już zaczęli się zastanawiać, czy sparing w ogóle się odbył. Zaczęły się pierwsze „śmiechy , chichy”. Że grają dogrywkę. Potem, że strzelają karne. Potem, że grają tak długo, aż ktoś strzeli bramkę, ale nikt nie może trafić do siatki… to akurat byłoby bardzo pozytywne, bo w końcu kilka godzin umielibyśmy zachować zero z tyłu.

No i nie doczekaliśmy się.

Za to w piątek po południu czy wczesnym wieczorem na Facebooku klubowym w KOMENTARZU do informacji zapowiadającej sparing kilka dni temu, czyli nawet nie w nowym, osobnym wpisie, pojawiła się informacja, że oba kluby uzgodniły, że nie będą do wiadomości publicznej podawały wyniku oraz składów.

I szczęka mi opadła i leży na podłodze do teraz.

W czasach czwartej czy trzeciej ligi trener Henryk Górnik prosił nas lub miał pretensje (już nie pamiętam dokładnie), że napisaliśmy o jakiejś czerwonej kartce, którą nasz piłkarz dostał w sparingu. Innym razem któryś trener w klubie miał pretensje, że wrzucamy bramki – chyba nawet z meczów ligowych (sic!), jak jeszcze prawa telewizyjne w niższych ligach nie były określone i była wolna amerykanka z tym. Trener Górnik na jednej z konferencji mówił, że gdzieś tam „może i nawet być k… sto kamer i coś tam”… Spoglądaliśmy na siebie wtedy z ludźmi z GKS porozumiewawczo. Już wtedy wygłaszałem twierdzenia, że przecież taka „Barcelona i Real znają się jak łyse konie, a my próbujemy ukryć, jak kopiemy się po czołach – i to jeszcze nieudanie”.

Żeby nie było – trener Górnik to legenda i GieKSiarz z krwi i kości, a wspomnianą sytuację przypominam z lekkim uśmiechem na tamte dziwne czasy.

Nie sądziłem, że w czasach nowoczesnych, w ekstraklasie, po tylu latach, jeszcze coś przebije tamten pomysł.

Jak po meczu z Lechem napisałem krytyczny wobec kibiców tekst dotyczący zbyt dużej „jazdy” po zespole i trenerze, tak tutaj trudno decyzję o niepodawaniu wyniku ocenić inaczej niż kabaret. Przecież tu nawet nikt nie oczekiwałby szczegółów przebiegu meczu czy materiału filmowego. Po prostu kibic jeśli wie, że jego drużyna gra mecz, chce poznać przynajmniej wynik i strzelców bramek. Ewentualnie składy. Nawet jakby był jakiś testowany zawodnik, to można to jakoś ukryć i po prostu dać info, że „zawodnik testowany”. Też śmieszne, ale to absolutnie nie ten kaliber, co całkowite odcięcie wiedzy o wyniku.

I tu nawet nie chodzi o sam fakt podania czy niepodania rezultatu. Tu chodzi o całą otoczkę i PR tej sytuacji. Przecież to jest tak absurdalne, że za chwilę wszystkie Paczule i Weszło będą miały niesamowite używanie po naszym klubie. To się kwalifikuje do czegoś, co jest określane „polskim uniwersum piłkarskim”, czyli wszelkie kradzieże znaków przez sędziów z ekstraklasy, dyskusje Haditagiego czy Królewskiego z kibicami i wiele innych.

Kibice już zaczęli drwić, że pewnie „Rosołek strzelił cztery bramki i żeby Legia go z powrotem nie wzięła, zrobiliśmy blokadę wyniku”. Ktoś inny, że zagraniczne kluby zaraz wykupią nam zawodników po tym wybitnym występie. Przecież taka informacja o… braku informacji to pożywka dla szyderców. Co przecież w kontekście słabych wyników w tym sezonie jest oczywiste, bo jakby GKS był w czubie tabeli, to wszyscy by machnęli ręką.

Strategia klubu też jest jakaś pomylona, bo przecież można byłoby o tym sparingu nie informować w ogóle. Wtedy nikt by o niczym nie wiedział, chyba że jakiś piłkarz by się pochwalił na swoich social mediach. A tak poszła jedna informacja o meczu, który się odbędzie i druga, że nie podamy wyniku. PR-owy strzał w stopę. Naprawdę chcemy w ekstraklasie klubu poważnego, ale też poważnego sztabu trenerskiego i piłkarzy.

Teraz można snuć domysły, dlaczego nie chcą podawać wyniku. Czy znów ktoś odniósł bardzo poważną kontuzję, tak jak Aleksander Paluszek ostatnio? A może GKS przegrał 0:5 i nie chcą podgrzewać negatywnych nastrojów? A może jeszcze coś innego? Tego na razie nie wiemy. Co może być tak istotnego w suchym wyniku spotkania, że aż trzeba go ukryć?

Mnie osobiście takie akcje niepokoją. Już mówię, dlaczego. Mam wrażenie i poczucie, że w futbolu, cokolwiek by się nie działo, czynnikiem, który pomaga, jest transparentność, a to, co zdecydowanie przeszkadza – tej transparentności brak. Ja nie mówię, że my musimy wszystko wiedzieć. Wiadomo, że są kwestie choćby taktyczne, które dla kibica i przede wszystkim przeciwników – mają być tajemnicą. Nikt też nie wymaga ujawniania rozmów transferowych z piłkarzami. Jednak są pewne podstawy.

I właśnie to mnie niepokoi, bo takie ukrycie wyniku dla mnie świadczy o dużej nerwowości, która panuje w zespole. Że po prostu to jest taki poziom lęku czy spięcia, że zaczynamy wymyślać jakieś dziwne zabiegi, w swojej istocie kuriozalne. To mało kiedy się kończy dobrze. Ostatnio zademonstrował to mistrz strategii Eduard Iordanescu, który wystawił mocno rezerwowy skład w Lidze Konferencji i efekt był taki, że co prawda z Samsunsporem przegrał, ale za to nie wygrał, ani nie zremisował z Górnikiem.

Nie oceniam tego komunikatu jako złego samego w sobie. Sam ten fakt niewiele zmienia w życiu piłkarzy, trenerów i kibiców. Bardziej chodzi o kuriozalność tej sytuacji i przyczynek do spekulacji. Kompletnie niepotrzebnych, bo ta drużyna przede wszystkim potrzebuje spokoju. Z Wisłą Płock i Lechem Poznań zagrali naprawdę niezłe mecze w porównaniu z poprzednimi. Po co to psuć głupotami?

Wiadomo, że jak GKS wygra z Motorem, to nie będzie tematu i wszyscy o tym zapomną. Ale jeśli naszemu zespołowi powinie się noga, to jestem przekonany, że ci kibice, którzy tak mocno jechali ostatnio po zespole i szkoleniowcu, teraz znów będą mieli mocne używanie.

Nie tędy droga.

Czekamy na piątek i to arcyważne starcie w Lublinie. Oby mimo wszystko ten sparing – cokolwiek się w nim nie wydarzyło – miał pozytywne przełożenie na mecz z Motorem. Punktów potrzebujemy jak tlenu.

PS Tytuł tego felietonu zapożyczony oczywiście od kibica GieKSy – Krista. Pasuje idealnie!

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Post scriptum do meczu… z Tychami

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Z alfabetycznego obowiązku (czyli jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B) zamieszczamy wytłumaczenie zaistniałej sytuacji ze sparingiem z GKS Tychy. Po wczorajszym artykule na GieKSa.pl (tutaj) do sprawy odniósł się Michał Kajzerek – rzecznik prasowy klubu.


Błędy zdarzają się każdemu, a rzecznik GieKSy – jak wyjaśnił w twitcie, kierował się dobrą współpracą z tyskim klubem na poziomie klubowych mediów. Też został de facto postawiony w niezbyt komfortowej sytuacji.

Dlatego jeśli chodzi o naszą stronę sportową, czyli sztab szkoleniowy, uznajemy temat za zamknięty. I mamy nadzieję, że nigdy naszemu pionowi sportowemu nie przyjedzie do głowy zatajać tego typu rzeczy. Jednocześnie, jeśli istnieje jakiś tyski Shellu, to mógłby spokojnie artykuł w podobnym tonie, jak nasz, napisać w stosunku do swojego klubu. Mogą sobie nawet skopiować, tylko zmienić nazwę klubu. To taki żart.

Co prawda nadal istnieją niedomówienia i podejrzenia co do wyniku, choć idą one w drugą stronę – być może to Tychy mogły sromotnie ten mecz przegrać, co w kontekście fatalnej atmosfery naszego sparingowego derbowego rywala, mogło być przyczynkiem do zatajenia wyniku. Ale to tylko takie luźne domysły. I w zasadzie sportowo, nie ma to żadnego znaczenia.

Tak więc, działamy dalej i – to się akurat w kontekście wczorajszego artykułu nie zmienia – z niecierpliwością czekamy na piątkowy mecz z Motorem!

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna kobiet

Trzy punkty z Dolnego Śląska

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

GieKSa po ułożonym taktycznie występie wraca z Wrocławia z trzema punktami i poprawiła sobie humory przed nadchodzącym spotkaniem z BK Hacken.

W trakcie spotkania arbiter główna spotkania miała założoną kamerę (tzw. GoPro „RefCam”), co jest czymś zupełnie nowym na boiskach Ekstraligi i jest związane z bardzo dobrym odbiorem tego typu rozwiązania w niedawnych meczach. W najbliższym czasie na kanale Łączy Nas Piłka pojawi się materiał wideo z tego spotkania.

Już w 1. minucie Kinga Seweryn musiała interweniować po zdublowaniu pozycji przez Jaszek i Kalaberovą, na szczęście nasza golkiperka nie dała się zaskoczyć. Pierwszego gola zaskakująco szybko zdobyła za to Aleksandra Nieciąg, z łatwością przepychając pilnującą ją defensorkę i mierzonym strzałem przy słupku pokonała byłą koleżankę z klubu. Napastniczka wykorzystała udane zgranie Nicoli Brzęczek wysokiej piłki posłanej przez Marcjannę Zawadzką z głębi pola. Szybko mogło paść wyrównanie po spóźnionym powrocie Kalaberovej, ale i tym razem interweniowała skutecznie Seweryn. W 11. minucie Zuzanna Błaszczyk zupełnie spanikowała pod naciskiem ze strony Aleksandry Nieciąg, szczęśliwie dla niej z odsieczą nadeszła jedna z defensorek i zablokowała uderzenie. Poza wspomnianymi dwiema akcjami ze strony wrocławianek w pierwszym kwadransie GieKSa miała wszystko pod zupełną kontrolą. W 16. minucie tylko poprzeczka uratowała Błaszczyk przed utratą kuriozalnej bramki po lobie Klaudii Maciążki zza pola karnego, a wszystko rozpoczęło się udanym przejęciem Dżesiki Jaszek w trzeciej tercji. Groźnie było w 23. minucie po kontrataku i zagraniu prostopadłym Joanny Wróblewskiej, Natalia Sitarz została jednak  wzorowo powstrzymana wślizgiem przez Katarzynę Nowak. Odważniejsze poczynania Śląska w drugim kwadransie odzwierciedlał strzał Sokołowskiej z okolic 25. metra, gdy piłka minimalnie minęła bramkę katowiczanek. 35. minuta znów należała do Kingi Seweryn, tym razem wykazała się umiejętnościami po strzale Guzik z rzutu wolnego wprost w okienko. Pięć minut później oglądaliśmy dwa szybkie ataki GieKSy, każdorazowo główną postacią była Nicola Brzęczek: raz dobrze podawała, a raz zdawała się być faulowaną w szesnastce – gwizdek arbiter milczał. W 41. minucie Jagoda Cyraniak postanowiła wziąć sprawy we własne nogi, samodzielnie przedarła się flanką i oddała mocny strzał, który niemal przełamał ręce Błaszczyk. Dwie minuty później tercet Hmirova-Brzęczek-Włodarczyk popisowo stworzył sobie okazję do zdobycia bramki grą na jeden kontakt, jednak przechwyt pierwszej z listy zmarnowała Włodarczyk zbyt lekkim uderzeniem. Pierwszą połowę z hukiem zamknęła Joanna Wróblewska, wybijając futbolówkę daleko poza teren stadionu przy próbie uderzenia z dystansu.

Drugą połowę przebojowo chciała rozpocząć Marcelina Buś, jednak Jagoda Cyraniak bezproblemowo wygrała pojedynek fizyczny w polu karnym. Napór wrocławianek trwał, a w 48. minucie Martyna Guzik była o ułamek sekundy spóźniona do dośrodkowania – stanęłaby oko w oko z Kingą Seweryn. Kolejną dobrą sytuację miały pięć minut później, jednak dwie próby uderzeń skończyły się na błędach technicznych. Odpowiedziały Jaszek z Maciążką dwójkową akcją skrzydłem, ta druga posłała niestety zbyt lekkie dośrodkowanie w ostatniej fazie. Po godzinie gry mocno poturbowana z murawy zeszła Julia Włodarczyk, oby to nie było nic poważniejszego. Wejście z futryną mogła zanotować Santa Sanija Vuskane, bowiem po podniesieniu się z ławki nawet nie zdążyła się zatrzymać, a już uderzała po dośrodkowaniu z prawej flanki – niestety z minimalnej odległości mocno chybiła. W 81. minucie kontratak finalizowała Karolina Gec, na szczęście dla Kingi Seweryn na drodze stanęła Marcjanna Zawadzka. W 86. minucie Patricia Hmirova zapoczątkowała dobry kontratak podaniem do Oliwii Malesy, ta z kolei o kilka milimetrów przeceniła pozycję Aleksandry Nieciąg i na strachu się skończyło. 120 sekund później Santa Vuskane wykorzystała chwilę nieuwagi Sokołowskiej i po odbiorze piłki ruszyła na bramkę Zuzanny Błaszczyk, niestety zbyt długo musiała czekać na odsiecz swoich koleżanek. W doliczonym czasie gry czujność golkiperki z ostrego kąta sprawdziła Oliwia Malesa po rajdzie Maciążki, a dobrym odbiorem popisała się Hmirova.

Dwie połówki dominacji, mnóstwo przepychanek i niewiele klarownych sytuacji strzeleckich dla obu zespołów – GieKSa znacznie lepiej odnalazła się w meczu o takich cechach, nadrabiając dwa punkty do Czarnych Sosnowiec i Górnika Łęczna.

Śląsk Wrocław – GKS Katowice 0:1 (0:1)
Bramki: Nieciąg (2).
Śląsk Wrocław:
Błaszczyk – Marcelina Buś (60. Ziemba), Martyna Buś (60. Gec), Żurek (79. Białoszewska), Piksa, Sitarz (79. Stasiak), Sokołowska, Wróblewska, Szkwarek, Jędrzejewska, Guzik.
GKS Katowice: Seweryn – Nowak, Zawadzka, Cyraniak – Jaszek (75. Malesa), Kalaberova (63. Kozarzewska), Hmirova, Włodarczyk (63. Michalczyk) – Maciążka, Nieciąg, Brzęczek (75. Vuskane).
Kartki: Martyna Buś – Jaszek, Kozarzewska.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga