Dołącz do nas

Felietony Piłka nożna kobiet

Tytuł Mistrzyń Polski zagrożony?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Fot. Marcin Drogosz

Niedawno skończyła się runda jesienna rozgrywek Orlen Ekstraligi, w międzyczasie katowiczanki zanotowały historyczne zwycięstwo w europejskich pucharach, a także przeszły dwie rundy krajowego pucharu. W lidze tracimy trzy punkty do liderek ze Szczecina; uKOCHane złapały lekką zadyszkę po świetnym wejściu w sezon i trzykrotnie dały sobie urwać punkty na wyjeździe.

Oczekiwania po zeszłosezonowym sukcesie były ogromne. Ponadustawowa liczba kibiców na ostatnich spotkaniach, kilkutysięczna widownia przed ekranami, grupy fanów świętujące pod stadionem zdobyty tytuł – wszyscy mieli apetyty na powtórzenie tego wyczynu. Wiadomo było, że potrzebne są wzmocnienia, jednak oczywiste było, że po powrocie do zdrowia, wysoko w hierarchii będą Maciążka, Bińkowska i Kozarzewska. W obliczu tej sytuacji postawiono na zawodniczki grające na wielu pozycjach, a do tego Dżesikę Jaszek, która miała za zadanie wypełnić rolę klasycznej dziewiątki, której tak brakowało. Plan minimum wydawał się prosty: jesienią pokazać się z dobrej strony w pucharach i skończyć w czołowej trójce ligi z minimalną stratą. Kontuzje i urazy nie ułatwiły tego zdania, ale udało się ten cel osiągnąć.

W Lidze Mistrzyń… Cóż, dobre wejście w mecz, a potem kanonada Anderlechtu. Dlaczego nasze piłkarki tak głęboko się cofnęły? Nikt tego nie wie, trzymajmy się wersji, że to trema przed występem na wielkiej scenie futbolowej. W meczu z Łokomotiwem to GieKSa była stroną dominującą, ale znów brakowało tej pewności siebie. Tego kompleksu nie miała Anna Krakowiak: weszła, strzeliła zwycięskiego karnego i „do widzenia” – proste. W lidze tryumfy są efektem dobrego dobrania zespołu, każda zawodniczka ma jasno określone zadanie, a w trudnych momentach zwykle znajduje się osoba (a może i osoby?) ciągnące zespół za uszy. Jasne, kilka momentów było fatalnych i aż strach je wspominać, ale jednak nie zapominajmy o mocno osłabionym ataku. Miejmy nadzieję, że na wiosnę zespół będzie już w pełni sił i nie będzie notował takich spadków formy.

Ostatecznie bilans prezentuje się następująco:
Puchar: 2 zwycięstwa; bramki 8:2.
Liga: 8 zwycięstw, 2 remisy, 1 porażka; bramki 25:10 – Brzęczek 6 trafień, Hajduk i Jaszek 4 trafienia.
Liga Mistrzyń: 1 porażka, 1 zwycięstwo po karnych.

Jak spisały się poszczególne zawodniczki?

Trener Koch miała przed sobą trudne zadanie. Kontuzje Maciążki i Bińkowskiej miały być szansą dla Oliwi Malesy na indywidualne popisy, jednak rozegrała ona ledwie kilka minut i dołączyła do koleżanek na trybunach z kontuzją więzadeł. Można zarzucić, że drużyna przez kilka miesięcy nie wypracowała alternatywnego systemu, jednak od ponad roku nie ma do dyspozycji optymalnego składu. Ciężko w takich warunkach o jednoczesną walkę w czołówce tabeli i wypracowywanie schematów, koniecznym było wybranie jednego. Małym minusem dla trenerki jest zbyt wiele szans dla Karoliny Bednarz i Nicoli Brzęczek w jednym składzie – dwie wybitne zawodniczki, o świetnej technice i strzale z dystansu, jednak brakuje im agresji i wkładu w fazę odbioru piłki. W efekcie mogliśmy podziwiać spektakularne akcje cieszące kibiców przy dominacji GieKSy (spektakularne pierwsze mecze w wykonaniu napastniczek), ale też bezradność w momentach, gdy to przeciwnik przejmował inicjatywę. Z drugiej strony trzeba było szukać rozwiązań, które pozwoliłyby na chwilę odpoczynku wahadłowym, jednak próba zakończyła się niepowodzeniem.

Najpewniejszymi punktami bez wątpienia były Kinga Seweryn i Weronika Klimek, które toczą ze sobą rywalizację w, kolokwialnie mówiąc, ilości wyciągniętych setek. Ileż to razy broniły rzuty karne, instynktownie wybijały futbolówki na linii bramkowej czy opuszczały posterunek skutecznie przerywając kontrataki. Nie ma sensu dłużej się nad nimi rozpisywać, regularne oklaski z trybun mówią same za siebie.

Cały tercet defensywny świetnie się uzupełniał: Hajduk z Tkaczyk na zmianę wychodziły wyżej, wspierając drugą linię, a Joanna Olszewska wykonywała „brudną” robotę, wślizgami przerywając ataki rywalek. Każda z nich zagrała kilka celnych, długich podań z pominięciem środka pola, a razem zdobyły w tym sezonie aż 9 bramek.  Pomimo obiektywnie solidnej postawy, Hajduk z Tkaczyk pozwoliły sobie na kilka momentów rozluźnienia, tracąc piłki we własnym polu karnym i dodając niepotrzebnych emocji do rozgrywek. Aleksandra Lizoń również solidnie prezentowała się jako zmienniczka, jednak w meczu ze Śląskiem, który rozpoczęła w podstawowej 11, zaliczyła kilka poważnych wpadek.

Kto w trudnych momentach brał na siebie rozbudzenie zespołu? Dżesika Jaszek, a wraz z nią Klaudia Słowińska. Pisząc o transferze tej drugiej, wspominałem o spektakularnej bramce z poprzedniej kampanii – w ostatnim spotkaniu swoją petardą w okienko zdecydowanie ją przebiła. Oczywiście zdarzyły im się 2-3 słabsze występy, ale nie zapominajmy, że to był początek ich przygody w Trójkolorowych barwach. Przepychankami, wybiciami, skokami pressingowymi i twardą grą w trudnych chwilach wybijały rywalki z rytmu, skupiając ich uwagę na sobie i otwierając pole do gry koleżankom. Niemalże w każdej akcji piłka musiała przejść przez jedną z nich – czy to zgraniem „na ścianę” do Jaszek, czy to przejęciem Słowińskiej w środku pola, ewentualnie jej świetnym wykonaniem stałego fragmentu gry. Jaszek, po zgraniu się z koleżankami, świetnie czuje grę, w odpowiednich momentach schodzi do środka boiska i utrudnia rozegranie przeciwniczkom, które naciskane przez m.in. właśnie Słowińską tracą posiadanie, a najwięcej zyskują na tym skrzydłowe, mając przed sobą 20-30 metrów wolnej przestrzeni. Nieco więcej czasu na adaptację potrzebowała Aleksandra Nieciąg, która na początku sezonu dublowała rolę Słowińskiej, później zniknęła z radarów kibiców, by pod koniec rundy pokazać swoją najlepszą dyspozycję. Przebojem do drużyny przebiła się też Anna Krakowiak, w wieku zaledwie 16 lat strzelając zwycięskiego karnego z Łokomotiwem.

Najwięcej na wąskiej ławce straciły Anita Turkiewicz i Julia Włodarczyk, a także wracająca po kontuzji Anna Konkol. Bazujące na swojej szybkości oraz wysokim pressingu zawodniczki potrzebują odpoczynku, czego brakowało przy napiętym terminarzu. Mimo to, większość spotkań rozegrały na najwyższym poziomie, nadrabiając zaangażowaniem brak pełni sił. Włodarczyk wkręciła w ziemię niejedną rywalkę, Turkiewicz swoją determinacją w każdą akcję zmuszała przeciwniczki do wylewania siódmych potów, a Konkol, bez zaskoczeń, fantastycznie obsługiwała nasze napastniczki w polu karnym swoimi centrami. Brak pełni sił szczególnie widać było po Turkiewicz, która bazuje na swojej wszechstronności i pojawianiu się w każdej strefie, a z każdym kolejnym meczem w podstawowym składzie była coraz mniej widoczna.

Czy potrzebne są jakieś zmiany?

Stricte personalnie – zdecydowanie nie. Kadra jest bardzo dobrze zbudowana, Karolina Koch ze sztabem zrobiły naprawdę dobrą robotę. Problemami są niedostępne piłkarki w trakcie leczenia, ale i wiara w siebie, której czasem brakuje naszym zawodniczkom. Na razie można optymistycznie patrzeć w przyszłość, po powrocie liderek do grania będzie można wyciągać szersze wnioski na temat budowy kadry. Do pozytywów na pewno należy wysoki pressing, w którym podopieczne Koch czują się bardzo dobrze i dobrze współgrają (o ile siły im na to pozwalają). Dobre wrzutki w pole karne są zapewnione, mamy kilka specjalistek w tej dziedzinie. W dryblingach świetnie spisują się Włodarczyk, Bednarz czy Brzęczek, ale potrzebują dużo wolnego miejsca. Nie chcę się powtarzać, ale naprawdę, brak możliwości odpoczęcia na ławce dla Turkiewicz i Konkol odbiera drużynie 10-15 proc. całkowitego potencjału, tak świetnie wpasowują się w taktykę Karoliny Koch.

Nieco więcej życia przydałoby się nie tylko na boisku, ale też w marketingu i szeroko pojętej pracy mediów klubowych. Jako klub miejski na pewno można postarać się o dotacje na jakieś akcje dla dzieciaków, wyprawka szkolna wyszła naprawdę świetnie, a walka o młodego kibica na każdym osiedlu trwa po ostatnich przespanych latach. Kobiecy sezon ma dłuższe przerwy od męskiego, może w tym czasie zrobić jakieś miniturnieje dla najmłodszych, którzy mogliby trenować i spędzić czas na boisku z naszymi zawodniczkami? Dziewczynom też będzie łatwiej grać przy pełnych trybunach.

Podsumowując: Jak na trudną sytuację kadrową, wyniki są naprawdę dobre, choć gra momentami jest toporna i trudna do oglądania. Moim zdaniem wynika to właśnie z braku wypoczętych skrzydłowych, co jest kluczowe przy naszym stylu gry. Nieliczne wpadki nie powinny być powodem do większych zmartwień, najważniejsze jest to, że wyciągamy z nich wnioski. Cel na wiosnę, czyli obrona tytułu, jest na wyciągnięcie ręki, jednak trzeba uniknąć kolejnych kontuzji i nie pozwalać sobie już na taki brak koncentracji, jak choćby we Wrocławiu. Przy szerszej ławce zawodniczki, szczególnie z bocznych stref, będą mogły dawać z siebie 100 proc., nie przejmując się brakiem odpoczynku, co na pewno pozwoli zniwelować duże odstępy pomiędzy formacjami. 

Poza aspektami sportowymi, na plus można zaliczyć Was, którzy przychodzicie na Bukową i wspieracie zawodniczki, za co regularnie dziękują po seryjnych zwycięstwach w Katowicach. Marketingowo wygląda to już mniej okazale: fani kobiecej piłki odnajdą materiały bardzo dobrej jakości, choć nie bezbłędne, jednak mniej wprowadzeni w świat kobiecej piłki kibice, również ci najmłodsi, nierzadko nawet nie słyszeli o Lidze Mistrzyń przy Bukowej. Oczywiście, nasz Klub jest prawdopodobnie najlepiej zorganizowanym, jeśli chodzi o sekcję kobiecą w Polsce, zapewniając transmisje, zapowiedzi meczowe i herbatę w trakcie zimy, jednak naszym celem powinny być wyższe standardy, godne Trójkolorowych barw.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

1 Komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

1 Komentarz

  1. Avatar photo

    Jacob

    8 grudnia 2023 at 11:47

    Super!

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Górak: Bardziej smutno było mi niż moim piłkarzom

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po szalonym meczu GieKSy z Cracovią podczas konferencji wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Dawid Kroczek.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Było to bardzo emocjonujące spotkanie, porywające wszystkich do bardzo dużych emocji. Zakończyło się niesamowitym happy endem dla nas, bo w momencie, w którym straciliśmy bramkę na 3:3, zrobiło się smutno na duszy, ale jak się okazuje, bardziej mi niż moim piłkarzom. Fenomenalnie wykorzystali ostatnią okazję, by zaatakować i zdobyli bramkę na 4:3. Graliśmy z szalenie mocną ofensywną Cracovią, wiedzieliśmy, że te trzydzieści strzelonych bramek to jest naprawdę ogromny potencjał. Radziliśmy sobie momentami bardzo dobrze, ale jednak Cracovia te trzy bramki strzeliła. Natomiast to, że my strzeliliśmy cztery, to znaczy, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, bo z Puszczą strzeliliśmy jeszcze więcej – to tak humorystycznie i z przekąsem. Bardzo się cieszę, jestem szczęśliwy, zasłużone zwycięstwo GKS Katowice.

Po czwartej bramce z racji nagromadzonych emocji, zawodnicy do siebie ruszyli. Nie chciałem, żeby działo się tam coś niedobrego, więc postanowiłem wkroczyć do akcji. Chciałem odciągnąć moich zawodników od tego zamieszania, widząc, że sędzia techniczny zachowuje się biernie. Trzeba było wkroczyć i powiedzieć moim zawodnikom, żeby po prostu zakończyli taką niepotrzebną burzę. Z mojego punktu widzenia nic się nie wydarzyło i jestem zdumiony karą, która została na mnie nałożona przez sędziego technicznego. Dodatkowo na boisku widziałem trenera gospodarzy, więc tym bardziej jestem zdziwiony.

Wiem, że kierownik będzie sprawę rozpatrywał z sędzią techniczną, by opowiedział zdarzenie swoimi oczami. Moje zdanie jest bezwarunkowe – nie używałem wulgarnych słów, nie byłem agresywny, działałem w dobrej wierze. Nie popełniłem żadnego przewinienia.

Jaki był plan na mecz?

Zdecydowanie postanowiliśmy atakować bardzo wysoko. Wiedzieliśmy, że w niskiej obronie możemy mieć problemy. Chcieliśmy uważać na fazy przejściowe Cracovii, trójka zawodników atakująca jest bardzo mocna. Plan polegał na tym, by wykorzystać słabsze rzeczy Cracovii, ale to już zostawiamy dla siebie. Szukaliśmy tych miejsc, by te bramki strzelać. Nie chodziło o to, by szukać okazji z kontrataku, tylko by grać swoją piłkę.

W tym momencie, kiedy prowadzimy 3:1, powinniśmy podwyższyć wynik i tyle w temacie. Cracovia potem atakowała bardzo mocno, chciała odrobić wynik, grając u siebie. To jest taki moment, kiedy trudności jest więcej. Dziś troszeczkę młodzieży na ławce, pięciu zawodników, których zostawiłem w Katowicach, wyszliby w tym spotkaniu. Nie ma co mówić, bo zmiennicy spisywali się bardzo dobrze. Cracovia nas trochę zepchnęła, ale należy wytłumaczyć zawodników siłą ofensywną Cracovii.

GKS inteligentnie zarządzał przerwami w grze.

Ja nie miałem takiego odczucia, że ten czas jest zabierany. Taki moment, kiedy zawodnik chce uspokoić zachowania, nie należy się zbytnio spieszyć, pośpiech jest niekiedy niedobry. Sędzia nikogo nie ukarał za grę na czas, wydaje mi się, że kibice domagali się, by grać szybciej, ale to nie było naszą ideą.

O urazach.

Martwi każdy uraz, teraz chodzi o rozmiar urazu Zrelaka. Mogą być zerwane więzadła, w tym momencie pojechał do szpitala i jest badany, bardziej martwi mnie zdrowie, a nie, która to kontuzja. Sport ma to do siebie, że zawodnicy ulegają kontuzją. Staramy się jak najlepiej, by zawodnicy byli przygotowani. Wydaje mi się, że Grzesiek Rogala wróci w następnym spotkaniu. 

O Maku.

Nawet kiedy kontraktowaliśmy Bartka Nowaka, wiedziałem, że potrzebny mi jest zawodnik z podobnymi rzeczami. W razie awarii, żeby był, byłem pewny, że Mateusz ma takie inklinacje, gra podobnie. Jest nieszablonowy, o elegancji i wysokiej intensywności. Jest szalenie pożyteczny. Na razie po powrocie do Ekstraklasy nie układa mu się tak, jakby sobie tego życzył. Dzisiaj wykorzystał swoją szansę, jestem niezmiernie szczęśliwy. Mateusz to profesjonalista.

Drugi mecz Galana na lewym wahadle, choć to nie jest jego nominalna pozycja. Jest pan z niego zadowolony?

Borja nie spędza na tej pozycji dużo czasu. Z Koroną grał bardzo dobrze, dzisiaj miał po swojej stronie kapitalnego piłkarza. Radził sobie, ale parę pojedynków przegrał. Globalnie jestem zadowolony, bo wiedziałem, jaka dla niego będzie skala trudności. Szacunek, bo radził sobie bardzo dobrze.

Która bramka się panu bardziej podobała w wykonaniu Adriana Błąda – w Gdyni czy dzisiejsza?

Ja czekam na następne (śmiech). Adrian jest zawodnikiem doświadczonym, o olbrzymich perypetiach, nasza droga jest piękną historią. Każdy moment, w którym się tak cieszy i strzela taką bramką, jest dla mnie niesamowity.

O przerwach na reprezentacje.

Wiemy, jakie są terminy przerwy reprezentacyjnej. Nie szukałem w ostatnich wynikach kryzysu, graliśmy bardzo dobrze w Warszawie i z Koroną. Sknociliśmy puchar, chcieliśmy w nim być, bardzo nam z tym źle. Ja kryzysu nie widziałem. My bardzo szybko potrafimy mówić o kryzysie, a niekiedy to po prostu nieprawda. Trzeba być cierpliwym.


Dawid Kroczek (trener Cracovii):
Nikt z nas nie jest usatysfakcjonowany wynikiem. Jeżeli strzelamy trzy bramki i przegrywamy mecz, to musimy się zastanowić nad wieloma rzeczami. Pozytywne jest to, że przegrywając, po raz kolejny doprowadzamy do wyrównania w ostatniej minucie meczu i to jest plus, ale ilość błędów, które popełniliśmy – indywidualnych i formacyjnych, doprowadziły do tego, że przegraliśmy mecz. Nie możemy mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, bo straciliśmy jeden lub trzy punkty Jesteśmy w stanie grać na takim poziomie, żeby czegoś takiego uniknąć. To lekcja dla nas, co należy poprawić, aby w czołówce tabeli się utrzymać. Musimy być zespołem bardziej kompleksowym, czyli nie tylko dobrze atakować, ale też bronić.

Kontynuuj czytanie

Stadion

Trzy lata wielkich zmian

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do kolejnego tekstu o Nowej Bukowej, który przygotował dla Was Matma85. Nie zabraknie ciekawych informacji, a całość została okraszona wieloma zdjęciami. Przeczytajcie (i zobaczcie), jak wiele zmieniło się przez ostatnie trzy lata. Oddajemy głos autorowi.

W połowie października 2024 roku minęły dokładnie trzy lata od bardzo ważnego momentu w historii GKS Katowice – wbicia pierwszej łopaty pod budowę nowego domu. W uroczystości uczestniczyli: Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa, Prezes zarządu Grupy NDI Małgorzata Winiarek-Gajewsk oraz Prezes Zarządu Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964” Piotr Koszecki. Po 36 miesiącach w miejscu, które klasyfikowane było jako grunty pod wodami stojącymi, nieużytkami rolnymi, a w mniejszym stopniu pastwiskami oraz gruntami zadrzewionymi, została rozłożona pierwsza rolka murawy, co pokazuje, jak diametralnie zmieniło się to miejsce.

Ostatnie miesiące prac przy obiekcie to przede wszystkim gigantyczny wzrost zainteresowania kibiców, ciekawych jak prezentuje się nasz nowy obiekt, którego budowa już się zakończyła i który już niedługo, będzie gościł ponad 15 tysięcy fanów.

Dosyć istotne i co można podkreślić to samo miejsce, w którym powstał stadion. Lokalizacja bardzo wyraźnie nawiązuje do górniczej historii i charakteru klubu. Dlaczego? Może warto przytoczyć kilka faktów na temat tego terenu, na którym GieKSa już za moment będzie gospodarzem.

Nowy stadion znajduje się na terenie Załęskiej Hałdy, tuż przy autostradzie A4, która niewątpliwie dodaje atrakcyjności tej lokalizacji. Lokalizacji, która ma bardzo bogatą historię przemysłową. Na przełomie XIX i XX wieku w tym miejscu zlokalizowana była huta o nazwie Joanna, która eksploatowała glin ceramiczny metodą odkrywkową. Znajdowały się tu budynki huty oraz składowisko odpadów pohutniczych. W późniejszym czasie rozpoczęto w tym miejscu wieloletnią eksploatację, w pokładach na różnych głębokościach, złoża węgla kamiennego. Płytka eksploatacja prowadzona była w latach… 1865-1867 przez dawne kopalnie Charlotte i Wiktor, czyli poprzedniczki KWK „Wujek”.

Przykładowa mapa pokładu KWK Wujek z naniesionym obrysem inwestycji. GIG

Co wynika z wielu dostępnych map, część północna naszego nowego obiektu znajduje się na terenie dawnej huty, pod którym nie prowadzono eksploatacji węgla. Natomiast część południowa stadionu, w tym trybuna dopingowa Blaszok, znajduje się na terenie eksploatacji węgla w kilku pokładach. Były tutaj zarówno dukle jak i szyby wydobywcze – naliczono 16 wyrobisk o głębokości od kilku do dwudziestu kilku metrów. Można śmiało przypuszczać, że Skarbnik, który kiedyś ostrzegał górników, a teraz jest na emeryturze, będzie miał na mecze GieKSy jakieś tajemne, ukryte wejście.

Załęska Hałda, dzięki okolicznym lasom, od zawsze charakteryzowała się znacznym zazielenieniem. Pomimo tak dużej inwestycji, teren nadal pozostanie w zdecydowanej większości „zielony”. Podczas ostatnich trzech lat otoczenie diametralnie się zmieniło, co najlepiej pokażą poniższe fotografie.

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Źródło: @zakaz_filmowania kanał YouTube / Matma85

Pierwszy rok od uroczystego wbicia pierwszej łopaty to były głównie roboty ziemne, wycinka drzew, budowa zbiorników retencyjnych, odwierty, wykonanie sieci kanalizacyjnej, części fundamentów. Pod koniec 2022 roku, spod leżącego wszędzie śniegu, pojawiły się pierwsze elementy kubatury stadionu miejskiego. Konkretnie 3-kondygnacyjne klatki schodowe hali sportowej. W pierwszych cieplejszych dniach 2023 roku obiekt prezentował się następująco.

Źródło: K.Kalkowski

Od tego momentu prace nabrały prędkości, a dzięki bardzo dobremu zarządzaniu przez wykonawcę dostawami elementów żelbetowych – montaż przebiegał bardzo sprawnie. W maju pojawiły się pierwsze konstrukcje stalowych kratownic dachu nad trybunami stadionu piłkarskiego, a dokładnie 29 czerwca 2023 roku uroczyście została zawieszona wiecha na jej konstrukcji.

Jak wiele zmieniło się w krótkim czasie, pokazują kompilacje fotografii:

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

Źródło: wkatowicach.eu/ Matma85

31 października 2024 roku oficjalnie wykonawca (firma NDI_ zakończył prace budowlane na obiekcie i od 1 listopada trwają odbiory. Obiekt w ostatnim dniu października posiadał już bramki, siatki, a nawet namalowane linie na murawie.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Mamy teraz głęboką nadzieję, że odbiory odbędą się beż żadnych przeszkód i z początkiem rundy wiosennej spotkamy się przy sztucznym świetle na meczu otwarcia stadionu, na który czekaliśmy tak długo. Stadionu, który da nam wielkie perspektywy.

Foto. Matma85

Foto. Matma85

Matma85

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

zMAKomity mecz!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W sobotnie popołudnie zmierzyliśmy się z Cracovią. Z okazji Święta Niepodległości w okolicach stadionu żołnierze Wojska Polskiego prezentowali swój sprzęt oraz częstowali grochówką. Przed wejściem zawodników na murawę żołnierze wnieśli 80-metrową flagę Polski oraz został odśpiewany hymn.

Mecz rozpoczęła Cracovia i od razu zepchnęła GieKSę do defensywy. W drugiej minucie wyszliśmy z defensywy i zapowiadała się dobra kontra, niestety Galan stracił piłkę i świetnym rajdem popisał się zawodnik Cracovii, ale podawał niecelnie i bezpańska piłka przecięła pole karne. Chwilę po wznowieniu gry znowu straciliśmy piłkę, co skutkowało dośrodkowaniem Kallmana, które zamieniło się po rykoszecie w strzał i Kudła z problemami złapał piłkę zmierzającą do bramki. W 7. minucie przeprowadziliśmy akcję, która skończyła się dośrodkowaniem, niestety całość była zbyt wolna i można było ją lepiej rozegrać. W 9. minucie Repka wypuścił Zrelaka, który chciał przejść na lewą nogę, ale obrońca zdążył wrócić i wygarnął mu piłkę. W 13. minucie gracz przeciwników zagrał ręką na 35. metrze i wykonaliśmy rzut wolny. Po dośrodkowaniu Cracovia ponownie faulowała tuż polem karnym. Do piłki podszedł Mak, który najpierw uderzył w mur, ale jego dobitka z woleja wpadła do siatki. Po bramce mieliśmy dużo gry w środku pola, w której to GieKSa częściej utrzymywała się przy piłce. W 20. minucie Kallman wykonał centrostrzał po ziemi na krótki słupek Kudły, z którym ten sobie bez problemu poradził. W 23. minucie Zrelak dostał prezent od bramkarza i od razu uderzył na praktycznie odsłoniętą bramkę, niestety źle trafił w piłkę i przy okazji nabawił się kontuzji. Został zniesiony na noszach, a zastąpił go Bergier. Cracovia po chwilowej przerwie w grze ruszyła do ataku. W jednym z nich Sokołowski, walcząc o piłkę, upadł w polu karnym, ale jedyne, co otrzymał, to żółtą kartkę za symulowanie. W 32. minucie Hasić posłał z rzutu wolnego wysoką piłkę na długi słupek i kolejny raz Kudła pewnie ją złapał, a przy okazji był faulowany. W 33. minucie Mak wykonał rajd lewą stroną i dośrodkowywał do Błąda, ale obrońca go ubiegł. W 39. minucie Błąd zagrał do Maka, a ten w sytuacji sam na sam obiegł bramkarza i strzelił do pustej bramki. W 44. minucie błąd w przyjęciu piłki przez Jędrycha, który mógł skończyć się stratą piłki na rzecz Kalmana. Nasz obrońca ratował się podaniem czubkiem buta do Klemenza, przy okazji trafiając w nogę Kallmana. Stadion domagał się faulu, ale sędzia puścił grę dalej. Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem, piłka po dośrodkowaniu odbiła się od pleców naszego zawodnika i trafiła pod nogi Maigaarda, który strzelił sprzed pola karnego. Po drodze futbolówka odbiła się od Repki i kompletnie zmyliła Kudłę. Na przerwę zeszliśmy z wynikiem 2:1 dla GieKSy.

Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy straciliśmy piłkę. W 49. minucie Bergier strzelił wysoki nad bramką. Chwilę później dostaliśmy dwie żółte kartki: Klemenz (za faul taktyczny) i Bergier (za przeszkadzanie i opóźnienie gry). Cracovia wyszła na drugą połowę bardzo zmotywowana. Około 54. minuty GieKSa zaczęła dłużej utrzymywać się przy piłce, aczkolwiek nie wynikały z tego żadne konkrety w postaci okazji bramkowych. W 59. minucie Kowalczyk przeciął dośrodkowanie tak niefortunnie, że piłka spadła pod nogi Hasicia, a ten niecelnie strzelił z półwoleja nad bramką. W 62. minucie Adrian Błąd popisał się przepięknym strzałem z około 25 metrów, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Po golu GieKSa miała kolejną okazję. Mak, po świetnym zwodzie, trafił w słupek, a Bergier dobijając z kilku metrów, trafił wprost w Ravasa. Po tej akcji Cracovia zaczęła dochodzić do głosu i Kudła z trudem obronił strzał po ziemi Hasicia. W 70. minucie padła kolejna piękna bramka, niestety tym razem dla rywali – z dystansu trafił Maigaard. Sędzia sprawdzał jeszcze sytuację z wozem VAR, bo domagaliśmy się odgwizdania faulu na Bergierze, ale ostatecznie bramka została uznana. Od drugiej bramki mecz przyspieszył. Cracovia atakowała, a GieKSa próbowała sił w kontrach. W 81. minucie Mak dostał żółtą kartkę za przeszkadzaniu w rozpoczęciu gry. W 83. minucie Mak zszedł z boiska, a w jego miejsce pojawił się Milewski. Po zmianie Galan próbował rozegrać piłkę i posłał ją prosto pod nogi piłkarza z Cracovii, ten chciał wypuścić Hasicia, ale za mocno podał i piłka znalazła się na aucie bramkowym. Chwilę później Cracovia miała kolejne dośrodkowanie, ale piłkę złapał nasz bramkarz. W 88. minucie znowu Kudła piękną paradą uratował GieKSę przed utratą bramki. Niestety w doliczonym czasie gry Kallman strzelił z główki i wyrównał stan rywalizacji. Cracovia próbowała jeszcze zaatakować, nasi piłkarze szanowali piłkę, ale ostatnie słowo należało do GieKSy. Wasielewski zatańczył z piłką na boku pola karnego, wrzucił ją na głowę Kowalczyka, a ten przedłużył do Milewskiego, który z bliskiej odległości nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Po bramce doszło do zamieszania, zawodnicy obu drużyn zaczęli się przepychać, a na boisko wbiegł trener Rafał Górak. Po tej sytuacji sędzia dał cztery żółte kartki, a czerwoną obejrzał… nasz szkoleniowiec. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie – po szalonym meczu GieKSa wygrała 4:3 w Krakowie!

9.11.2024, Kraków
Cracovia – GKS Katowice 3:4 (1:2)
Bramki: Maigaard (45, 70), Kallman (90) – Mak (15, 39), Błąd (62), Milewski (90).
Cracovia Kraków: Ravas – Jugas (71. Al-Ammari), Hoskonen, Skovgaard, Kakabadze, Sokołowski (81. Bochnak), Maigaard, Olafson (71. Biedrzycki), Hasić, Kallman, Rózga (60. Van Buren).
GKS Katowice: Kudła – Wasielewski, Jędrych, Klemenz, Czerwiński, Galan (90. Marzec)  – Błąd, Kowalczyk, Repka, Mak (83. Milewski) – Zrelak (27. Bergier).
Żółte kartki: Sokołowski, Ravas, Hoskonen, Al-Ammari – Klemenz, Bergier, Mak, Błąd.
Sędzia: Damian Sylwestrzak.
Widzów: 10679 (0 kibiców GieKSy – zamknięty sektor gości).

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga