Dołącz do nas

Piłka nożna

[PRE SCRIPTUM] Pamiętajmy o historii Moskala!

Avatar photo

Opublikowany

dnia

GKS Katowice staje przed bardzo trudnym wyzwaniem. W sobotę w wyjazdowym pojedynku derbowym zmierzymy się z GKS Tychy. Spotkanie bardzo ważne, prestiżowe, ale też ze względu na pewną historię – takie, na które należy uważać i włączyć wszelkie środki ostrożności.

Katowiczanie pod wodzą Kazimierza Moskala trzy lata temu przegrali co prawda jego debiutancki mecz z Łęczną, ale potem przyszła seria 9 spotkań bez porażki. Moskal wygrał sześć spotkań, trzykrotnie remisując. Teraz nasz zespół ma podobną serię – również 9 pojedynków z punktami, z tym że obecnie jest to pięciokrotny triumf i cztery razy podział punktów. Dlaczego o tym piszemy? Wówczas ekipa Moskala, aby serię bez porażek podciągnąć do dwóch cyfr pojechała na wyjazdowy mecz z GKS Tychy. Co prawda tyszanie swoje mecze rozgrywali w Jaworznie, a GKS prowadził. Faktem jest, że na tym spotkaniu seria się zakończyła, bo Tychy wygrały ten mecz 3:1. Teraz znów mamy te dziewięć meczów, znów świetna seria i znów wyjazdowe Tychy. Chociażby ze względu na to, że raz miało to już miejsce, należy nie dopuścić do tego, aby historia się powtórzyła.

Miejmy nadzieję, że kłopoty kadrowe będą omijać GieKSę szerokim łukiem, a mecz ze Stalą Mielec był ostatnim, w którym trener Brzęczek pozwalał sobie na eksperymenty z zestawieniem zawodników. Wracają dwa kluczowe ogniwa zespołu – Zejdler i Czerwiński. Umówmy się – gra skrzydłami ze Stalą kulała i po części był to brak Alana, ale też słaba forma Prokića oraz dziwne decyzje trenera o długim trzymaniu Mandrysza na ławce i usilnym graniu Foszmańczykiem na flance. Teraz takich historii zapewne nie będzie i w ofensywie zagramy najsilniejszym składem, choć mając do dyspozycji Prokića, Foszmańczyka, Mandrysza, Lebedyńskiego i Goncerza, któryś z nich będzie musiał usiąść na ławce. Na pewno nie będzie to Fosa, ani Gonzo. W każdym razie można liczyć, że zmiany w trakcie meczu nie będą już tak bezproduktywne.

GKS Tychy to drużyna w większości remisowa. Jedyne dwa ligowe zwycięstwa zostały odniesione w samej końcówce. Zaczęło się od meczów w Pucharze Polski – wygrana w Łomży 3:2 (Grzeszczyk 2xkarny, Mączyński) i porażka w Zambrowie 1:2 (gol Mączyńskiego, stracona bramka na 1:2 w 90. minucie). Wkrótce była już liga i nieoczekiwana porażka u siebie z Pogonią Siedlce 0:1. Potem nastąpiła seria 7 meczów bez porażki. Remis 1:1 w Nowym Sączu (Świerczok), wygrana 2:1 z Górnikiem 2:1 (Świerczok i Mańka w 90. minucie). Następnie 3 remisy 1:1 – w Kluczborku (Boczek), u siebie z Olimpią (Szumilas) i w Bytowie (Grzeszczyk). Potem znów wygrana w samej końcówce z Wigrami 2:1 (Tanżyna, Bukowiec), remis w Głogowie 2:2 (Świerczok, Szumilas) i w końcu dwie porażki – z Chojniczanką u siebie 0:2 i w Olsztynie 0:4.

Warto przytoczyć wypowiedzi trenera Kamila Kieresia po dwóch ostatnich porażkach. Po Chojniczance – oprócz dość wyraźnej krytyki poczynań sędziego – mówił:

Mamy dzisiaj smutny wieczór – 7 meczów bez porażki i ta seria się zakończyła. Chcemy teraz budować kolejną serię punktową (…) Każdy po ostatnich spotkaniach narzekał, że „znowu remis”, a ja chciałbym dzisiaj mieć ten remis.

Oto zapis całej konferencji po meczu z Chojnicami:

Tak jak zostało wspomniane – nowa seria punktowa nie rozpoczęła się w Olsztynie – wręcz przeciwnie, zespół poniósł klęskę, ale szkoleniowiec nie szukał dziury w całym:

Wynik 4:0 sugeruje, że było to jednostronne widowisko, a moim zdaniem tak nie było, gdyż my jako goście stworzyliśmy sobie dużo sytuacji.

Poniżej od ok. 2:12 możecie posłuchać całej wypowiedzi trenera.

Na kogo należy zwrócić baczniejszą uwagę w zespole Tychów?

Mateusz Bukowiec w wieku 16-17 lat był ochrzczony nowym Lubańskim. Niestety na zapowiedziach się skończyło. Zawodnik zagrał tylko 15 meczów i zdobył 1 gola w ekstraklasie w barwach Górnika. Potem bronił barw takich klubów jak Koszarawa Żywiec, LZS Leśnica czy Ruch Zdzieszowice. W Tychach występuje od kilku lat.

Seweryn Gancarczyk co prawda zagrał jak dotychczas tylko w jednym meczu ligowym (właśnie ze Stomilem), ale warto o nim wspomnieć ze względu na jego karierę – przez 8 lat występował na Ukrainie w Wołyniu Łuck, Arsenale Kijów i Metaliście Charków, w barwach którego w europejskich pucharach występował przeciw takim klubom jak Everton, Hertha, Galatasaray, Benfica czy Sampdoria, a Besiktasowi nawet strzelił bramkę. W Lechu Poznań zdobył mistrzostwo Polski i również grał w pucharach, ale już nie przeciw tak renomowanym rywalom. Ogólnie w ekstraklasie w barwach Lecha, ŁKS i Górnika rozegrał 100 meczów i strzelił 1 gola. W reprezentacji Polski zagrał 7 razy i zdobył… gola samobójczego dla Słowacji pieczętującego na opustoszałym Stadionie Śląskim awans tej ekipy do Mundialu w RPA.

Tomasz Górkiewicz to wieloletni zawodnik Podbeskidzia – 79 meczów i 5 goli w ekstraklasie (m.in. Legii na wyjeździe).

Łukasz Grzeszczyk okresowo jest to najlepszym, to najgorszym zawodnikiem Tychów. Epizodycznie zagrał w ekstraklasie – 1 raz w Wiśle Płock, 2 mecze w Widzewie, 4 spotkania z GKS Bełchatów.

Stepan Hirskyj to Ukrainiec, który grywał już przeciw Szachtarowi czy Dynamo Kijów.

Wydawało się, że większą karierę zrobi Jakub Świerczok, który po dobrym czasie w Polonii Bytom trafił do 1.FC Kaiserslautern, tam jednak zagrał tylko 6 meczów i to głównie w niepełnym wymiarze czasowym, a potem grywał w rezerwach. W polskiej ekstraklasie zaliczył 47 meczów i 11 bramek w barwach Piasta, Zawiszy i Łęcznej, ale co ciekawe – aż siedem bramek strzelił w poprzednim sezonie, w meczu z Koroną Kielce popisując się nawet hat-trickiem. Uwaga na tego zawodnika! W 2011 roku jako zawodnik Polonii Bytom popisał się hat-trickiem w wygranym przez bytomian 4:2 meczu z GieKSą. Jak strzelił bramki zawodnik możecie zobaczyć w naszym skrócie sprzed pięciu lat:

GKS Tychy awansował do pierwszej ligi z trzeciego miejsca. Końcówka poprzedniego sezonu nie była usłana różami, ale w ostatniej kolejce tyszanie wygrali ze Stalą Mielec i zapewnili sobie promocję, a na uwagę zasługiwał wynik 8:1 odniesiony na boisku Rakowa Częstochowa.

GKS Katowice mimo kilkukrotnej gry przeciw tyskiemu zespołowi nie miał okazji zagrać już bardzo dawno na wyjeździe, a już na pewno nie na nowym stadionie. Przypomnijmy, że w czwartej lidze rywale nie zorganizowali meczu i oddali spotkanie walkowerem. Pozostałe spotkania w ostatnich latach miały miejsce w Jaworznie – na czele z praktycznie zrzucającym rywali do drugiej ligi meczu sprzed dwóch sezonów, który GieKSa wygrała 3:0 po hat-tricku Grzegorza Goncerza.

GieKSa gra ostatnio dobrze, wygrywa swoje mecze, do tego czekają nas derby, w końcu na nowym tyskim stadionie, z kilkusetosobową ekipą Żółtej Armii na sektorze gości. W sobotnie popołudnie zapowiada nam się prawdziwe piłkarskie święto, w którym to nasz zespół jest faworytem, ale UWAGA! Nie może to uśpić nikogo w zespole, bo jak pokazały spotkania z Wigrami i Górnikiem – Tychy grają do końca. Do tego zespół Kieresia jest podrażniony dwiema ostatnimi porażkami, a naszemu zespołowi ma coś do udowodnienia.


32 komentarze
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

32 komentarze

  1. Avatar photo

    Tyski71

    29 września 2016 at 14:15

    TYLKO GKS KATOWICE!

  2. Avatar photo

    cichy

    29 września 2016 at 14:32

    Jebać tyskie kurwy jazda…lololololoooo!!!

  3. Avatar photo

    Bartolo

    29 września 2016 at 16:37

    Dobry tytuł,ale trzeba go odnieść do całego sezonu z wiosną włącznie.3 lata
    temu po jesieni też wydawało się,że musi się udać,a na wiosnę kopacze posprzedawali-odpuścili niemal wszystkie mecze!

  4. Avatar photo

    kibic bce

    29 września 2016 at 16:51

    Ja licze na dobry mecz na tyskich dzbanach i dobra frekwencje. Czemu tak malo biletow nam dali. Stadion okazaly a biletow jak kot naplakl. Jedna jest Gieksa ta z Katowic. Dzbany jak to dzbany do polowy pelny do polowy pusty.

  5. Avatar photo

    Tyski71

    29 września 2016 at 18:40

    Cichy to ze szkoly wyniosłes czy jeszcze jej nie skonczyles

  6. Avatar photo

    Tyski71

    29 września 2016 at 18:45

    Biletow i tak dużo dostaliscie biorąc pod uwagę mecz podwyszonego ryzyka pamiętajcie że ludzie idą oglądać mecz dopingować ale jak najmniej bluzgania tez było by ok czas dorosnąć derby derbami ale kultura tez musi być i nie dajcie się sprowokować psom jebanym bo mogą was podpuscic jak goroli z Radomia a chyba nie chcecie dorównać gorolom bo byście się okazali ciulami anie hanysami niech wygra leprzy i żeby było widowisko

  7. Avatar photo

    kibic bce

    29 września 2016 at 20:21

    Tyski dobrze godosz. Lepiej pokazac sie z dbrej strony niz te ciule z legly warszawa. Wlasny klub udupiaja. Bluzgi poleca to wiecej niz pewne. Byle nie lac sie po mordach. Wojewoda jest dziwny. Nie potrzebne nam zakazy stadionowe. Wygra lepszy i to my bedziemy. O psach juz cos wiemy niech siedza w budzie. Jestem ciekaw frekwencji? Promocja dla waszego miasta.

  8. Avatar photo

    Anonim bul

    29 września 2016 at 20:46

    Cichy w izytówka Katowic

  9. Avatar photo

    gieksiarz

    29 września 2016 at 21:37

    Nie trza jebać tyskich kurew, styknie 1:0 na placu. Na co te wyzwiska, zostowmy je na Legia w przyszłym sezonie. Hanys do Hanysa mo być z szacunkiem. Cichy, zachowujesz sie jak ciul.Chyba żeś je jeszcze młody szczaw coś mi się zdaje.

  10. Avatar photo

    Tyski71

    29 września 2016 at 21:52

    Żeby sędziowie jeszcze dobrze sędziowali bo to kolejne sprzedawczyki frefrencja myślę rekord będzie pobity

  11. Avatar photo

    Tyski71

    29 września 2016 at 21:56

    Juz ponad 9 tysi biletów poszlo zostało jeszcze 3 tysie a najwięcej biletów się sprzedaje na koniec w dniu meczowym

  12. Avatar photo

    cichy

    29 września 2016 at 22:14

    Zoden mlody szczaw nie jestem a wam sie chyba cos pojebalo ze z tym tyskim sie tak po jajach lizecie.To my sie na nich tak napinamy od zawsze czy oni na nas do chuja? Sztama se zróbcie może jeszcze z nimi.Z reszta kim wy jestescie zeby o tym decydować i mi dopierdalac broniąc jakiegos tyskiego dzbana

  13. Avatar photo

    Tyski71

    29 września 2016 at 22:26

    Ino GIEKSA!

  14. Avatar photo

    POLONIA

    29 września 2016 at 22:30

    POLONIA BYTOMSKA NAJWIĘKSZA KURWA ZE ŚLĄSKA

  15. Avatar photo

    ŚWIĘTOKRZYSKIE

    29 września 2016 at 22:34

    TEŻ mnie to bawi . Mieszkają nieraz 10 km od siebie Chodzą do jednych szkół Nieraz razem robią w robocie a na necie czy stadionie 300 debili obrzuca się gnojem . To trzeba być osłem gonić się po osiedlach a pitać każdy osobno przed Legią

  16. Avatar photo

    cichy

    29 września 2016 at 22:35

    Widze,że bardzo was interesuje GieKSa,że tu siedzicie i komentujecie.Kompleksy?

  17. Avatar photo

    POLONIA

    29 września 2016 at 23:28

    Nie. Od dziecka kocham cyrk

  18. Avatar photo

    Titu

    29 września 2016 at 23:31

    Wstyd mi, że jestem kibicem GKS Tychy, bo opuszczamy nasze wyjazdy, by jechać do Katowic i się napinać.

  19. Avatar photo

    cichy

    29 września 2016 at 23:47

    Lubisz cyrk? To w Polonii jest niepowtarzalny

  20. Avatar photo

    lucky TYSKI GKS

    30 września 2016 at 11:02

    Tyż prowda lepiej siły na goroli zachować a oni już niegługo do nas mają zajechać ,jutro pewnie miło nie bydzie ale może nie najgorzej.TYLKO Katowicki GKS.

  21. Avatar photo

    Mati

    30 września 2016 at 13:49

    Ino GieKSa! Jak chopcy zagraja swoje byda 3 pkt.tyskie sa słabiutkie.Do naszych kibiców nie róbcie głupot żeby zas jakiś zakazow nie było.

  22. Avatar photo

    m

    30 września 2016 at 16:45

    wy tak serio interesujecie się GieKSą, że musicie komentować na naszym portalu swoje wypociny? >.<
    Ja na przykład, jak i pewnie większość osób w Polsce, nie mam w zwyczaju sapać się na czyimś forum/portalu, że mój zespół rozjedzie ich team.

    tychy 0:4 GieKSa, zapamiętajcie 😉

  23. Avatar photo

    Tyski71

    30 września 2016 at 16:54

    Chopy,chopki i czopki KRÓLOWIE ŚLĄSKA GKS Katowice

  24. Avatar photo

    Marcin

    30 września 2016 at 22:14

    Na wielu meczach tyskiego GKSu bywałem, ale ino na Bukowej była tak świetna atmosfera. Czy coś się w Katowicach zmieniło?

  25. Avatar photo

    Marcin

    30 września 2016 at 22:47

    Możecie se to cenzurować ale nie wstyd wam,że wśród was są ludzie (romowie),którzy wysyłają swoje matki żeby okradały katowiczan?

  26. Avatar photo

    Marcin

    30 września 2016 at 23:33

    Na wielu meczach tyskiego GKSu bywałem, ale ino na gksie romów widziałem i to szalikowców! Czy coś się w Katowicach zmieniło?

  27. Avatar photo

    Mati

    1 października 2016 at 08:30

    tyskie z kompleksami!nigy drużyny nie mieli i kibicow garstka-wszystko to udowodnili jak grali w Jaworznie frekwencja nie przekraczala 350osób.Teraz jest Moda bo stadion a za sezon lub dwa znowu bedzie miernota

  28. Avatar photo

    Tyski71

    1 października 2016 at 11:31

    Mati miernota to mosz w portkach zaraz przestaniemy tu pisać i będziecie mieć tu swoją ciszę upragniona a co do stadionu chialbym zobaczyć ilu was by jeździło za granicę kibicować myślę że że Stachu srączka z krwią i moczem i każdy z matką i wałek +tluczek bo syn cipa

  29. Avatar photo

    Tyski71

    1 października 2016 at 11:32

    A po 2 wole niebieskie katowice

  30. Avatar photo

    Tyski71

    1 października 2016 at 11:32

    Żółty to mocz

  31. Avatar photo

    cichy

    1 października 2016 at 13:02

    Tyski kompleksiarz i tyle.Jebać cie tyska palo

  32. Avatar photo

    Tyski71

    2 października 2016 at 18:43

    Cichy pale to se do ryja wsadz bo to lubisz wypij się zabola

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Losowanie PP: Koncert życzeń GieKSa.pl

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Już jutro o godzinie 12:00 w siedzibie TVP Sport odbędzie się losowanie 1/8 finału Pucharu Polski. W stawce pozostało już tylko 16 drużyn: 10 ekip z ekstraklasy, 4 drużyny z I ligi, 1 z II ligi oraz 2 z III ligi. Postanowiliśmy podzielić się z Wami naszymi typami i marzeniami dotyczącymi rywala w nadchodzącej rundzie. A co przyniesie los? Zobaczymy już we wtorkowe południe.

Fonfara
Ciekawym pojedynkiem bez wątpienia byłby mecz z Polonią Bytom i możliwość spotkania Jakuba Araka, który właśnie w naszym klubie się przecież odblokował. Najgorszymi opcjami wydają się być Raków Częstochowa i Piast Gliwice, bowiem rywale o takim podejściu do piłki nożnej dodatkowo zabierają kibicom chęć przychodzenia na mecze w środku tygodnia.

Kosa
Na pewno chciałbym uniknąć (dokładnie w takiej kolejności): Górnika, Jagiellonii, Rakowa i Lecha. Z pozostałymi ekstraklasowiczami możemy zagrać, choć oczywiście preferowałbym wtedy domowe spotkanie.

Natomiast z pewnych wyjazdów, czyli wylosowania drużyn z niższych lig, to ciekawie wyglądałaby Avia (niedaleko, niska liga) oraz Polonia Bytom (lokalnie, dawno nie graliśmy). Wyjazdowicze nie obraziliby się zapewne także na Śląsk we Wrocławiu.

Ciekawostką jest to, że jeśli wylosujemy na wyjeździe Raków, Widzew, Jagiellonię lub Lechię, to… w 2025 roku zagralibyśmy aż trzy wyjazdowe spotkania z tymi rywalami.

Flifen
Najśmieszniej byłoby zagrać przeciwko Wiśle Kraków lub Pogoni Szczecin. W przypadku wygrania z jakimikolwiek kontrowersjami, z którymkolwiek z tych klubów, content na Twitterze Alexa Haditaghiego bądź Jarka Królewskiego byłby nieziemski. Natomiast pod względem poziomu sportowego i kibicowskiego dobrym losowaniem byłaby Polonia Bytom, która powinna być na spokojnie do ogrania, a i frekwencja w takim meczu nie powinna zawieść.

Misiek
Najbardziej chciałbym zagrać z Avią Świdnik lub Zawiszą Bydgoszcz lub Polonią Bytom, ponieważ to są stadiony, na których jeszcze nie byłem. Najbardziej nie chciałbym zagrać z Rakowem Częstochowa, ponieważ znów byłyby dwa mecze koło siebie w pucharze i w lidze, oraz nie widzi mi się wyjazd do Chojnic w środku tygodnia z powodu mało atrakcyjnego rywala i odległości.

Kazik
Z osobistych pobudek to Śląsk Wrocław, w zeszłym sezonie nie było mi dane tam pojechać, a teraz może się uda. Nie wiem, gdzie Polonia Bytom będzie grała ewentualnie ten mecz, ale jechać tam na ten orlik ze sztuczną trawą i granulatem niespecjalnie mi się uśmiecha… jeszcze Jakub Arak coś strzeli, a lubię go i nie chcę tego zmieniać 🙂

Marek
Przez tyle lat czekaliśmy na Puchar Polski jak na okno do Ekstraklasy z nadzieją, aby uchyliło się chociaż odrobinę i pozwoliło oddychać tym samym powietrzem co krajowa elita… Dzisiaj tuzy Ekstraklasy otwierają listę drużyn, z którymi nie chcemy grać na tym etapie. To najlepszy dowód na to, jaki skok wykonaliśmy przez ostatnie dwa lata: nomen omen lata świetlne! Z uwagi na zależności rodzinne (kuzyni z Dolnego Śląska kibicujący Śląskowi) najbardziej chciałbym trafić Śląsk na wyjeździe. U siebie zdążyliśmy zagrać i razem z kuzynami oglądaliśmy to „widowisko” na starej Bukowej. We Wrocławiu z uwagi na Święta nie mieliśmy szans się spotkać. Poza tym z uwagi na cykl „Okiem rywala” łapię kontakt z przedstawicielami innych klubów – z jednymi gorszy, z drugimi lepszy i czasem wbijamy sobie różne szpilki 😉 Tym kluczem chciałbym trafić na Widzew (pozdrawiam Michał) lub Koronę (piona Michał i marxokow). Górnik za to dopiero w finale, najlepiej na Śląskim, bo 3 maja córka ma komunię, więc logistyka byłaby łatwiejsza 😂 Rywali z niższych lig trochę się boję, z uwagi na stan boiska w grudniowe popołudnie, ale bytomski orlik powinien być wtedy jak najbardziej zdatny do użytku 😜 Tak czy inaczej, sam fakt, że w listopadzie rozmawiamy jeszcze o GieKSie w Pucharze Polski jest dla mnie powodem do uśmiechu. Czas na kolejny krok w stronę Narodowego.

Błażej
Przede wszystkim dla mnie zawsze liczy się awans, a będzie łatwiej o kolejną rundę, grając z niżej notowanym rywalem. By nie jeździć daleko, życzyłbym sobie Avię Świdnik. Polonia Bytom niby fajny rywal, ale chyba tylko jeśli mielibyśmy grać na Śląskim. Granie na Orliku w grudniu z rywalem, który dobrze się prezentuje, może nie być takie proste. Jak mamy grać z kimś z Ekstraklasy to najlepiej u siebie z Piastem. Widać po wywiadach, że trenerowi Górakowi zależy mocno by w tym roku grać w PP na wiosnę, pewnie taki cel postawili sobie przed drużyną i chcą go skutecznie realizować. Fajnie byłoby to zrealizować, bo granie na wiosnę w PP byłoby małą nowością dla nas.

Jaśka
Ja napiszę króciutko: wszyscy byle nie Górnik, mamy ostatnio złe wspomnienia z nimi odnośnie pucharu Polski.

Shellu
Na pewno nie chciałbym trafić na Wisłę Kraków. Nie dość, że mecz na wyjeździe, to jeszcze z piekielnie mocnym i rozpędzonym rywalem. Spokojnie – zmierzymy się z nimi w ekstraklasie. Zdecydowanie chciałbym też uniknąć Korony czy Górnika. Jeśli chodzi o zespoły z ekstraklasy, to nie pogardziłbym Widzewem, nawet jeśli byłby na wyjeździe. Musimy tę ekipę w końcu przełamać. Polonia Bytom i Śląsk Wrocław nie byłyby złe. Nie pogardziłbym także powrotem do Chojnic, z uwagi na ładnie położony stadion i dobre wspomnienia. A najbardziej kuriozalnym losowaniem będzie Raków na wyjeździe i dwa mecze przy Limanowskiego w grudniowym mrozie – na tym najzimniejszym stadionie w Polsce 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Coraz bliżej… Narodowy

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do galerii z wyjazdu do Łodzi. GieKSa po bramkach Jędrycha i Szkurina zapewniła sobie awans do 1/8 STS Pucharu Polski. 

Kontynuuj czytanie

Felietony

I co, niedowiarki?

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Mam satysfakcję, nie powiem. Może to i małostkowe, bo stwierdzenie „a nie mówiłem?”, często dotyczy jakichś utarczek, sporów, w których jedna strona chce coś udowodnić drugiej. Często jednak ta chęć „żeby było po mojemu” dotyczy pokazania, że coś poszło źle (tak jak przewidywałem), że ktoś nie dał rady (tak jak mówiłem). Tutaj jest inaczej. Mam satysfakcję, że zaraz po meczu z Lechem Poznań, kiedy wielu kibiców zmieszało drużynę i trenera z błotem – napisałem felieton przypominający, w jakim jeszcze niedawno byliśmy miejscu, jakie mieliśmy kryzysy i z jakiego bagna udawało nam się wygrzebać. I że teraz nie należy odtrąbiać sportowego upadku GieKSy i desperacko nawoływać do zmiany trenera. Kazimierz Greń mówił kiedyś „ruda małpo, ja jeszcze żyję”. Widziałem nie światełko, a duże światło. Widziałem, że GieKSa w końcu zaczęła grać swoje w Płocku, a i mecz z Lechem był dobry, choć przegrany. I poszło.

Oczywiście po felietonie czytałem standardowe opinie, że nie można żyć przeszłością, nie ma nic za zasługi i tak dalej. Że Górak słaby i należy go zmienić.  Tyle, że ja nie pisałem o zasługach i obojętnym przechodzeniu obok porażek. Pisałem o tym, że ten trener, z tymi (niektórymi) zawodnikami był w kryzysie i potrafił z niego – nawet spektakularnie – wychodzić. I że słabszy początek sezonu, który i tak nie jest dramatyczny, bo jesteśmy „jedynie” na pograniczu strefy spadkowej, absolutnie nie jest momentem na zburzenie wszystkiego i drastyczne ruchy. Nie będę już przytaczał inwektyw w kierunku szkoleniowca i nazwijmy to – bezceremonialnego nawoływania, żeby opuścił nasz klub. Bo osoby, które wygłaszają takie tezy w taki sposób pokazują, że nie mają krzty szacunku. Nie wiem ile tych osób jest, bo mocno rozmija się to, co widzę na stadionie z tym, co w internecie. Może te moje artykuły są bezzasadne, bo może to są boty lub jakaś cyberwojna i podstawieni ludzie przez jakieś konkurujące kluby. Ale pisząc poważnie – skala tego, co w słabszym okresie GieKSy czytam w komentarzach i opiniach, jest porażająca. Na szczęście nie dotyczy to trybun.

O tym, że niektóre osoby są niereformowalne napiszę dalej. Większość kibiców bowiem się cieszy. Cieszy z tego, że od meczu z Lechem Poznań, GieKSa wskoczyła na jakieś niebywałe obroty i wygrała cztery kolejne mecze – trzy w lidze, jeden w Pucharze Polski. Jeśli chodzi o ekstraklasę to pierwszy taki wyczyn od 22 lat. W poprzednim, tak radosnym przecież sezonie, katowiczanom nie udało się triumfować w trzech kolejnych meczach. I tu dochodzimy do pewnych mitów, powielanych przez wielu. Te mity obowiązywały już na wiosnę, obowiązują i teraz.

Otóż utarło się, jaka to jesień zeszłego roku była wspaniała. Banda zakapiorów i tak dalej. GieKSa grająca z polotem, bezkompromisowo i bez kompleksów. I przede wszystkim – wygrywająca w bardzo dobrym stylu z Jagiellonią i Pogonią. I to wystarczyło by na koniec roku cieszyć się z 23 punktów. Na wiosnę pojawiły się narzekania na słabszą grę GKS, że to już nie jest taka postawa jak jesienią. Tymczasem GKS punktował na tyle solidnie, że do końca sezonu zapewnił sobie jeszcze 26 oczek i to w mniejszej liczbie spotkań, bo przecież jesienią jedno było awansem. Szybkie utrzymanie na pięć kolejek przed końcem. Ale nie – trzeba było ponarzekać, że jest słabiej.

Od początku obecnego sezonu niepokoiliśmy się o nasz zespół. GieKSa punktowała bardzo słabo i po czterech kolejkach miała na koncie tylko jeden remis u siebie z Zagłębiem. Media i wszelkiej maści specjaliści ochrzciły nas głównym kandydatem do spadku. Uwierzyli też w to chyba niektórzy kibice. Będzie ciężko wygrać choćby jeden mecz i tak dalej, bo w ogóle zobaczcie na ten świetny Radomiak. Potem było nieco lepiej i nawet katowiczanie wygrali z Arką czy tymże Radomiakiem, ale na wyjazdach nasz zespół nadal grał fatalnie i przegrał cztery mecze. To jednak ciągle powodowało zaledwie balansowanie na granicy bezpiecznej strefy i dopiero w którymś momencie GKS znalazł się pod kreską. Nie poprawiło na długo nastrojów zwycięstwo w Pucharze Polski z Wisłą Płock (może dlatego, że tak mało ludzi to widziało) i remis z płocczanami. Po porażce z Lechem wiadro pomyj się wylało.

Minęły trzy kolejki. I teraz – po czternastej serii gier i tej kapitalnej… serii – warto odnotować, że GKS Katowice ma o jeden punkt więcej niż w analogicznym momencie poprzedniego sezonu! Tak – już byliśmy wówczas i po wspomnianych triumfach z Jagą i Portowcami, byliśmy również po rozgromieniu Puszczy 6:0. I nadal mieliśmy punkt mniej niż teraz. Więc ja się pytam – do czego my porównujemy i dlaczego mityzujemy poprzednią jesień. Tak – była pełna emocji i kapitalnych wrażeń. Ale patrzmy przede wszystkim na matematykę. I w żadnym wypadku nie chodzi mi o to, by teraz tamten okres zdewaluować. Chodzi o to, by się teraz otrząsnąć i spojrzeć na obecną sytuację bardziej rzetelnie. A wygląda to tak, że na początku sezonu było fatalnie, potem trochę lepiej, ale nadal źle, w końcu pojawiły się nadzieję na lepsze jutro w grze, choć jeszcze niekoniecznie w wynikach. Ale te też przyszły i wystarczyły dwa tygodnie od Motoru do Niecieczy, aby obecną sytuacją prześcignąć punktowo tamtą jesień. I dodać bonus w postaci Pucharu Polski.

Na całokształt wpływają poszczególne mecze, jak i cała runda. Ale wpływają także serie. I tak się składa, że rok temu w tym momencie byliśmy po remisie ze słabym Śląskiem oraz porażkach z Legią i Koroną Kielce, do tego po wtopie z Unią Skierniewice. To był najgorszy moment rundy, a pewnie i całego sezonu. Teraz wydaje się – miejmy nadzieję – że najgorszy punktowo okres mieliśmy we wrześniu. Ale te składowe rok temu i teraz sumują się na lekki plus obecnego sezonu. Oczywiście jest to dynamiczne – bo za kolejkę może się ten bilans zmienić. Rok temu w piętnastej serii wygraliśmy z Cracovią. Teraz gramy z Piastem.

Jednak wczoraj – o zgrozo – zobaczyłem kolejne komentarze. Halloween ma swoje przerażające prawa. I tu mi ręce i witki opadły już zupełnie. Może byłem naiwny, ale chyba jednak łudziłem się, że niektórych da się zadowolić. W trakcie meczu w Niecieczy, po pierwszej połowie, widziałem kolejne lamenty, jak to GKS nie ma pomysłu na grę i dał się zdominować. Boże… po trzech zwycięskich meczach, przy prowadzeniu do przerwy na wyjeździe z bezpośrednim rywalem do utrzymania, jeden czy drugi płacze w necie, że GKS dał się zdominować Termalice. Pamiętajcie panowie piłkarze i trenerzy – nie możecie się nisko bronić. Musicie ciągle bez ustanku atakować, być na połowie rywala, najlepiej mieć posiadanie piłki w okolicach 80 procent. Wtedy kibic GKS będzie zadowolony. A jeśli taka Termalica nas przyatakuje – bijmy na alarm. To nic, że niecieczanie mieli na tyle niewiele jakości, że jakoś szczególnie nie zagrozili bramce Strączka. Ważne, że okresowo mieli trochę więcej piłki na naszej połowie, oddali kilka strzałów z dystansu czy wątpliwej jakości strzały z pola karnego, które chyba z litości statystycy zsumowali do xG 1,70, bo nijak nie miało się to do obrazu tych uderzeń i rzeczywistego zagrożenia.

Utrata kontroli to była w Lublinie. Utrata była w końcówce w Łodzi. Tutaj – z perspektywy trybuny – nie miałem jakiejś wielkiej obawy o nasz zespół. Taką obawę miewam często, tym bardziej, że na stadionie dynamikę rywala odbiera się jakoś bardziej niż w telewizji. Więc bałem się jak cholera, że Korona w końcówce wyrówna, bałem się trochę, że do remisu doprowadzi ŁKS. W Niecieczy tego stresu nie miałem. Oczywiście różne rzeczy się w piłce dzieją i jak pisałem ostatnio – GKS lubi coś zmajstrować – ale widziałem dużo pewności w poczynaniach defensywnych naszych zawodników, którym najwidoczniej coś „kliknęło” i przestali robić głupie błędy. Za głowę złapałem się tylko raz – gdy Marcel Wędrychowski zrobił Marcela Wędrychowskiego, czyli poszedł bez głowy ze swojego pola karnego i stracił piłkę, po czym była groźna sytuacja. No dobra, kręciłem też głową przy Rafale Strączku, który musi trochę lepszym klejem smarować rękawice, bo ten obecnie używany jest chyba przeterminowany i nie ma właściwości klejących. Poza tym jednak golkiper swoje strzały wybronił, a obrona spisała się na tyle dobrze, że bez większych błędów zaliczyła drugie z rzędu czyste konto w lidze.

W porównaniu z tym co było na początku sezonu, obecnie jest ekstremalnie dobrze. Zróbmy eksperyment myślowy. Wyobraźmy sobie, że taka Legia wygrywa na wyjeździe z Motorem 5:2, u siebie z Koroną 1:0, na wyjeździe w Niecieczy 3:0 i z tym ŁKS w Pucharze Polski 2:1. Może nie byłoby wybitnych zachwytów, ale w Warszawie wszyscy byliby zadowoleni. Mateusz Borek z uznaniem mówiłby, że Legia w końcu złapała dobry, solidny rytm i temu czy tamtemu trenerowi przy Łazienkowskiej należy dać spokojnie pracować. A gdyby na przykład te wyniki osiągnął Piast, Radomiak czy Arka? Wtedy jestem pewien, że kibice GKS spoglądaliby z zazdrością i mówili – czemu u nas nie może się stworzyć taka efektowna i skuteczna ekipa?

Trener i drużyna po raz kolejny udowadniają, że można na nich liczyć i potrafią się wygrzebać z mniejszych czy większych tarapatów. Widać, że to extra ekipa ludzi wiedzących, co mają robić. Ale nie tylko chodzi tu o piłkarzy. Można odnieść wrażenie, że i trenerzy odnaleźli swoje miejsce na ziemi i ta ekipa to naprawdę Sztab przez duże „S”. Rafał Górak dobrał sobie tych ludzi i razem z nimi przechodził trudne czasy. Dariusz Mrózek, Dariusz Okoń, Marek Stepnowski czy Jarosław Salachna oraz cała reszta nie-piłkarzy w drużynie robią świetną robotę, która skutkuje tym, że – mimo że czasem jest ciężko – GKS wychodzi na prostą. To oni wyprowadzają GieKSę na prostą w naprawdę trudnych okolicznościach, w tych trudach ekstraklasy, w której poziom się podnosi permanentnie, a GKS – z tymi samymi ludźmi – jeszcze niedawno był w piłkarskiej otchłani.

Dalej mogę nawiązać do czasów pierwszej ligi i zapytać – czy jeszcze dwa lata temu spodziewalibyśmy się, że GKS rozegra dwa mecze z rzędu na wyjeździe wygrywając różnicą trzech bramek? Przecież w dwóch ostatnich sezonach w pierwszej lidze w sumie były tylko trzy takie mecze. Czy spodziewalibyśmy się, że w jakiejkolwiek konfiguracji (zaległe mecze, środek kolejki) będziemy w tabeli nad Legią? Przecież bralibyśmy to absolutnie w ciemno.

Trener mówił o tym, jaki mecz z Lechem był w jego oczach dobry. Wiadomo, że liczy się wynik, ale już w poprzednich sezonach w gorszych momentach twierdził, że widzi dobrą grę i to powinno zacząć przynosić punkty. Dokładnie to samo przerabiamy teraz. GKS we wcześniejszych meczach potracił punkty czasem tam, gdzie nie powinien. Teraz to się wszystko wyrównuje, choć każde ostatnie zwycięstwo jest zasłużone, no – może z Koroną z przebiegu bardziej adekwatny był remis, ale zawsze mówię, że jeśli w takim meczu któraś drużyna wygra jedną bramką – to jest to jednak zasłużone.

Tabela jest niebywale spłaszczona. GieKSa w trakcie kolejki podskoczyła aż o pięć miejsc. Wiadomo, że ktoś nas wyprzedzi, choć… nadal jeszcze my możemy też przeskoczyć Pogoń czy Raków, bo tam liczy się bilans bramkowy. Najważniejsze w tym momencie jest zyskiwać przewagę nad drużynami ze strefy spadkowej oraz nie dawać odskoczyć innym w pobliżu. W meczach o sześć punktów katowiczanie wygrali z Motorem i Termaliką, zdobyli też bonusowe trzy oczka z Koroną. Mamy już dużą przewagę nad Piastem i Termaliką, a jeśli w kolejnym spotkaniu nasz zespół wygra z ekipą z Gliwic – możemy mieć dwie drużyny odsadzone już tak daleko, że tylko kataklizm będzie mógł doprowadzić do tego, żeby GieKSę dogoniły.

Poświęcę jeszcze dwa słowa piłkarzom. Defensywa naprawdę zrobiła się solidna, nie robi już głupich błędów, piłkarze grają pewnie i odpowiedzialnie. Po raz kolejny chcę wyróżnić Lukasa Klemenza, nie tylko za gola, bo to oczywiście ważny dodatek, ale za postawę w defensywie. Zawodnik gra twardo, z poświęceniem i odpowiedzialnie. Dobrze się na to patrzy. Marten Kuusk też swoje robi. Obrona zrobiła progres i to jest kluczowe w osiąganiu dobrych wyników.

Walczy o to swoje miejsce Marcel i mam nadzieję, że w końcu strzeli swojego upragnionego gola. Kacper Łukasiak też próbuje, próbuje się wstrzelić od początku sezonu, ale jeszcze nie może. Natomiast patrząc na to, że dublet zaliczył Eman Marković, który w końcu dał efekt, myślę, że dwójka „szczecinian” wkrótce również trafi do siatki.

O Panu Piłkarzu Bartku Nowaku to za chwilę stanie się nudne, żeby pisać. Zawodnik po prostu co mecz daje takie piłki, że naprawdę można się zastanawiać od ilu lat to najlepszy piłkarz w barwach GKS Katowice. W poprzednim sezonie zawodnik miał trochę przebłysków, dawał już takie „ciasteczka”, ale często mieliśmy zastrzeżenia, że za rzadko. A teraz co mecz po prostu wiąże krawaty na ekstraklasowych boiskach. Teraz po prostu będzie dla mnie szokiem, jeśli trener Jan Urban nie powoła go do reprezentacji. Jestem pewien, że Bartek na najbliższe zgrupowanie kadry pojedzie!

Trochę błędów nasz sztab popełnił – nikt bezbłędny nie jest. Postawienie na początku sezonu i oparcie ataku na Macieju Rosołku i Aleksandrze Buksie to była fatalna decyzja. To jednak odróżnia nasz sztab od innych, że szybko reagują. O Macieju i Aleksandrze nikt już nie pamięta, choć wiadomo Rosołek zmaga się z urazami. Natomiast teraz jedyną i słuszną koncepcją w ataku jest Adam Zrelak i Ilja Szkurin. Na Adama trzeba chuchać i dmuchać, bo to świetny piłkarz i znów miał udział przy golu. A Ilja jako zmiennik i strzela bramki, i asystuje – tak jak przy drugim trafieniu Markovića. Do tego naprawdę miło widzieć, jak zawodnik się cieszy po golach i meczach – powtórzę to, co po ŁKS – mam nadzieję, że Białorusin znalazł swoje piłkarskie miejsce na ziemi.

Oczywiście sezon trwa i w piłce nic – w tym przede wszystkim forma – nie jest dana raz na zawsze. Poza tym to tylko i aż sport. Statystyka też robi swoje. Więc może się zdarzyć tak, że GKS z Piastem nie wygra. Bo zagra słabszy mecz, bo coś nie wyjdzie, bo dostaniemy czerwoną kartkę, czy właśnie zadziała statystyka, w której cztery zwycięstwa z rzędu w lidze to jakaś anomalia. Należy się z tym liczyć i nie wpadać znów w minorowe nastroje w przypadku braku wygranej. Przede wszystkim liczy się trend. Wiadomo, że wszystkiego się nie wygra, ale chodzi o to, by wygrywać dość często i przegrywać dość rzadko. Wtedy naprawdę wszystko będzie w jak najlepszym porządku.

Jednak to GieKSa jest w gazie, a Piast ma swoje potężne problemy. Piast gra o życie i o to, by nie stać się takim Śląskiem z zeszłego sezonu, który tak okopał się na ostatnim miejscu, że nawet bardzo dobre wyniki na wiosnę nie uchroniły wrocławian przed spadkiem. Nóż na gardle to jednak jedno, a drugie to po prostu obecna forma, mental i jakość piłkarska. Gliwiczanie grają po prostu bardzo źle i na ten moment piłkarsko to GKS jest o dwie klasy lepszy. Jeśli nasz zespół utrzyma swoją dyspozycję, będziemy faworytem w tym spotkaniu. Tylko ten ciężar trzeba unieść.

GKS wytrzymał fizycznie i piłkarsko tę siedmiodniówkę świetnie. Były zwycięstwa, była jakość, nie było słaniania się na nogach. Logistycznie, kadrowo i realizacyjnie – majstersztyk. Zadanie nie tylko piłkarzy, ale przede wszystkim trenerów i sztabu medycznego zostało wykonane celująco.

Doceniajmy więc cały czas to, co mamy, bo mamy ekipę fajnych ludzi, którzy walczą na tej piłkarskiej wojnie zarówno w pokojach trenerów, w szatni, jak i na boisku. Nie ma ani jednego powodu, by w przypadku słabszych meczów dokonywać gwałtownych ruchów i postponować zespół w komentarzach w internecie. Ta drużyna zasługuje na to, by ją wspierać. I rozwija się na naszych oczach, mimo że momenty są ciężkie. Grajmy. Kibicujmy. Projekt GKS Katowice Rafała Góraka trwa w najlepsze.

A zabawa kibiców i piłkarzy po wygranych meczach to coś, co jest jedną z kwintesencji i esencji piłki. Na trybunach, jak i na boisku – wzór. Piłkarze grają tak, jak kibice dopingują i odwrotnie. Dostroili się do siebie i pięknie to się odbywa z meczu na mecz.

Mamy dobry czas. Piękna jest ta ekstraklasa.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga