Dołącz do nas

Felietony Piłka nożna

[FELIETON] Alfabet znokautowany po ostatnim gwizdku

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Dobrze, że piszę ten felieton 2 dni po meczu, bo gdybym usiadł do komputera w sobotę lub w niedzielę, to znalazłaby się chyba sama „łacina”. W sumie i tak będzie trochę przekleństw, ale pewnych rzeczy nie da się bez nich napisać. Gdzieś przeczytałem, że dostaliśmy od piłkarzy tak zwanego liścia w policzek; niestety to nie był liść, to był prawy sierpowy pięściarza wagi ciężkiej, po którym mamy wybite dwie jedynki, złamany nos, złamaną kość policzkową i zapuchnięte oko. I leżymy na deskach nieprzytomni…

W jak Witan, czyli grabarz Katowic.

Nie, jednak nie. To nie bramkarz Bytowa jest grabarzem GKS-u. On dokonał rzeczy niespotykanej, strzelając bramkę w takich okolicznościach i walcząc do końca o byt swojej drużyny. Grabarzami GieKSy są prezesi, dyrektorzy, trener i cała zgraja tych nieudaczników, którzy kiedyś postanowili zostać kopaczami. To oni zbudowali tę trumnę i osobiście przybili ostatniego gwoździa.

Z jak Zwycięstwo, czyli co jest niemożliwe przy ulicy Bukowej.

Nie chce się wierzyć. Jedno zwycięstwo u siebie przez cały sezon. Kurwa JEDNO! Totalny dramat i katastrofa – przecież my nie graliśmy w Premiership ani w LaLiga. Występowaliśmy w polskiej drugiej klasie rozgrywkowej, w której znajdowały się takie tuzy futbolu jak Garbarnia, Warta, Puszcza czy Wigry i nie daliśmy rady przy dopingu swoich kibiców strzelić jednej bramki więcej od rywala. My nawet nie wygraliśmy z zespołem, który nie wygrał od jesieni 2018 roku w ogóle! Tego nie da się nawet skomentować. Jest jeden plus: tak beznadziejnego sezonu pod tym kątem już nie będzie. Chociaż w sumie nie wiem, czy mnie nie poniosło z tym optymizmem.

T jak Tragedia, czyli poziom formy zawodników.

W pierwszej połowie jeszcze jakoś to wyglądało, chociaż po takim składzie, jaki mamy na papierze, dojrzała drużyna strzela dwie bramki, ustawia mecz i spokojnie wytrzymuje do końca. Ale w drugiej połowie to był jakiś error. Nie było widać po naszych kopaczach, że oni walczą o życie – trucht, straty piłek, brak waleczności i agresji – no zajebisty piknik. Nie wyobrażam sobie tak grających legend naszego klubu. W dawnych czasach, gdybyśmy mieli nóż na gardle, to byłoby pewnie kilka złamań, wybitych zębów i potarganych koszulek. Za to właśnie mieliśmy szacunek do byłych piłkarzy z lat 80. i 90., bo nawet jeśli przegrywali, to zostawiali całe swoje zdrowie na boisku. Nie jak ówczesne (chciałem napisać panienki, ale obraziłbym nasze Panie, które nie hańbią herbu, z którym grają na piersi) pokolenie Insta i FB.

P jak Przełamanie, czyli magiczne miejsce na Śląsku dla klubów przyjezdnych.

Masz kilka porażek z rzędu? Nie wygrałeś meczu od dłuższego czasu? Potrzebujesz punktów do awansu/utrzymania/bycia liderem itp.? Nie przejmuj się, tylko spójrz w terminarz i zobacz, kiedy przyjeżdżasz na mecz do Katowic. Odkujesz się na pewno, a i przy okazji przełamiesz złą passę.

Katowice miasto ogrodów? Cudów chyba.

U jak Ulga, czyli koniec występów obwoźnego burdelu.

W sobotę o godzinie 19:20 było wkurwienie i niedowierzanie. Z każdą godziną dalej chłodne kalkulowanie plusów i minusów zaistniałej sytuacji. I teraz rzeczywiście czuję ulgę, bo nie będę już musiał patrzeć jak większość tych pseudo piłkarzy hańbi nasz klub. Najgorsze jest to, że teraz mamy takie czasy, że zawodnicy nie identyfikują się z klubem, w którym akurat występują. Dlaczego? Bo za chwilę dostaną lepszą ofertę lub spierdolą cały sezon swoją grą i będą musieli odchodzić w inne miejsce. Oni mają na to po prostu wyjebane. W swoich pierwszych felietonach pisałem o najemnikach, myśląc o piłkarzach jako grupie zawodowej. No i mamy czasy najemników, którzy pójdą tam, gdzie lepiej płacą, nie patrząc w ogóle, do jakiego klubu trafiają. Strasznie mnie to denerwuje!

Czuję ulgę, bo mam ogromną nadzieję, że przyjdzie nowe. Nowe i lepsze. I mam także nadzieję, że nowy dyrektor i trener wpadną na pomysł, aby nie kontraktować piłkarzy po trzydziestce. Uważam także, że trzeba zbudować młody, ambitny zespół, pochodzący w większości z naszego regionu, dla którego granie przy Bukowej to będzie zaszczyt, a nie dorabianie do piłkarskiej emerytury.

I na koniec ostatnia refleksja: na forum przeczytałem kilka propozycji winowajców spadku do drugiej ligi. Spiker, sędzia, Witan, Dudek czy Bartnik – to główne propozycje. Dla mnie głównymi antybohaterami tego byłego sezonu są piłkarze. Przepraszam kopacze. To oni biegali po boisku, to oni oddawali nieudolne strzały, to oni nie potrafili skończyć kontry 2:1, to oni zapomnieli przypilnować bramkarza gości w naszej szesnastce, to oni przerżnęli mecze u siebie z Garbarniami i innymi potężnymi klubami, to oni nie potrafili złapać piłki lecącej prosto do rąk, to oni posrali się przed meczem z Rakowem u siebie, w końcu to oni faulowali w niepotrzebnych sytuacjach powodując przegranie meczu. Choćbyśmy zatrudnili Kloppa i Guardiolę na ławkę, to dalej ci „pożal się boże” piłkarzyny kopaliby się po czołach i podejmowali najgłupsze decyzje na boisku.

Minął pewien okres w tym klubie. Mam nadzieję, że szybko odbijemy się od dna i wypłyniemy na powierzchnię. Ten klub zawsze tworzyli kibice i byli z nim zawsze, teraz też tak będzie. W ostatnim felietonie tego sezonu chciałem jeszcze podziękować właśnie kibicom, za to, jak cały czas dopingowali i jeździli za swoimi barwami i klubem po całej Polsce. W tej kwestii akurat jesteśmy wzorem do naśladowania. Należy Wam się DUŻY SZACUNEK i ogromne słowa uznania, bo akurat z tej rzeczy możemy wszyscy GieKSiarze być dumni.

GieKSa to MY!!!

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

9 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

9 komentarzy

  1. Avatar photo

    Yoka

    21 maja 2019 at 10:40

    kto zastąpi Darka Dudka? Karuzela trenerów już się kręci -może wysiądzie z niej na Bukowej, duet Zając B. &Tkocz J.? podobno z Nawałką jest rozwód.

  2. Avatar photo

    kibol

    21 maja 2019 at 11:12

    U facetów już pozamiatane ci co jeszcze wierzą w ducha walki i poswięcania sie dla dobra GieKSy nasze dziewczyny zapraszaja do Sosnowca w sobote 13 00 aby je wspierac Kibicowaniem i liczną frekwencją !NIE ZAWIEDZ!

  3. Avatar photo

    Mecza

    21 maja 2019 at 13:03

    Bełchatów dał przykład, małolatami wygrali awans i pro junior. Derbin ich poprowadził.

  4. Avatar photo

    Miko

    21 maja 2019 at 19:48

    Jak znowu myślimy, że wymienimy cały skład i zaraz awansujemy tzn. , że osoby tutaj się nie znają na pilce. Winnych jest dwóch prezes i dyrektor sportowy. Narobili takiego bałaganu, bez pomysłu, bez kontroli, bez planu, bez zarządzania. Piłka wymaga czasu, a złożenie drużyny całej z dnia na dzień choćby za nie wiem jakie pieniądze kończy się jak się skończyło. Najlepszym.przykladem jest legia i piast.

  5. Avatar photo

    pablo eskobar

    21 maja 2019 at 20:21

    Druzyne trzeba bodowac latami ale z glowa teraz lata bedziemy gnic w 2 lidze zanim sie wygrzebiemy a najgorsze moze jeszcze byc to ze mozemy spasc nizej bo druzyny niemamy wogole te patalachy nawet w 2 lidze sobie nieporadza

  6. Avatar photo

    GieKSiorz

    22 maja 2019 at 01:36

    dla mnie cos za duzo tego zlegoo fatum,cos to podejrzane jest,niby budzet wielki,nazwiska kopaczy ktore mialy dac niby awans a dali spadek,nie umiec meczu u siebie wygrac,ktos tym steruje tak to wyglada,jeszcze ta bramka Witana ostatnia minuta,ja stawiam na miasto ze nie chce pilki,slyszymy ze w hokeju tez ciecia,za duzo inwestycji robia w miescie i zal kasy na klub,stadion itd,celowo Giekse zarzynaja zeby coraz mniej ludzi chodzilo,zeby byl wstyd itd,a moze pan Krupa jest za ruchem,mnie juz nic nie zdziwi

  7. Avatar photo

    GieKSiorz

    22 maja 2019 at 01:39

    no i nie zapomnijmy o 2 zjebanych moim zdaniem tez celowo awansach,tez byly dziwne mecze itd

  8. Avatar photo

    Ab

    22 maja 2019 at 14:49

    Gieksiorz strzał w „10” Krupa jest za ruszkiem.

  9. Avatar photo

    Kato

    22 maja 2019 at 18:30

    ruch leci, to my zara też…

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga