Dołącz do nas

Felietony Piłka nożna

[FELIETON] Litery Alfabetu w stanie przedzawałowym

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Czasem bywa tak, że spóźniasz się na imprezę i wszyscy są już pod lekkim wpływem. Musisz szybko do nich „dołączyć”. Potem zdaje się, że jest nudno jak cholera i postanawiasz wyjść. Po jakimś czasie dowiadujesz się, że najładniejsza dziewczyna z całej grupy pod koniec popijawy podjęła decyzję, aby zdjąć stanik, tak dla żartów. Coś podobnego mógł przeżyć kibic GKS-u w ostatnią środę.

A jak Arbiter, czyli sezon drugi serialu ślepnąc od świateł… jupiterów.

To, co wyprawiał sędzia w ostatnim spotkaniu, to jest po prostu skandal. Pan Krasny chyba był wczoraj po niezłym melanżu lub wziął jakieś dopalacze, bo jego decyzji nie da się w normalny sposób wyjaśnić. Gwizdanie wyimaginowanych fauli naszych zawodników, puszczanie gry po ewidentnych faulach graczy z Chojnic to był standard. Ale dwóch sytuacji nie mogę zrozumieć. Pierwsza to moment, w którym Lisowski podaje na własnej połowie do Anona, ten zabiera się już z kontrą, ale jednocześnie Lisu jest faulowany. Co robi sędzia? Odgwizduje faul i cała nasza szansa na kontrę idzie w pi…u! No i druga najbardziej skandaliczna, gdzie w pierwszej połowie piłkarz Chojniczanki ewidentnie dotyka ręką piłki w polu karnym, ale arbiter z Krakowa nic nie widział i jego gwizdek milczy. Wielokrotnie widzieliśmy wszyscy sporne sytuacje w piłce nożnej, gdzie można się spierać czy powinien być rzut karny, czy nie. Ale w tej sytuacji to nawet Stevie Wonder spokojnie zauważyłby przekroczenie przepisów gry w piłkę nożną.

Proponuję zrobić zrzutkę i zakupić porządne, dobre okulary dla Pana Krasnego, bo takim sędziowaniem sam też sobie robi krzywdę. Utrzymując ten poziom, może szybko spaść w hierarchii arbitrów. A może wprowadzić VAR do pierwszej ligi?

H jak Horror, czyli scenariusz meczu mogący przyprawić o zawał.

Dziwny to był mecz z Chojniczanką. Tak dziwny, że sam nie wiem, od czego zacząć. W sumie można to spotkanie podzielić na dwie części i nie zgodzę się z trenerem Bartoszkiem, który twierdzi, że to oni cały czas kontrolowali ten mecz. Na dzień dobry był szok. Bramka dla nas, gdzie dobrze jeszcze krzesełko się nie rozgrzało i Puchacz ładuje na 1-0. Od tego momentu (czyli od początku) Chojniczanka na nas „usiadła”, to fakt. Mieli kilka groźnych strzałów, wrzutki i udane dryblingi. Ta przewaga spowodowała strzelenie dwóch bramek. Ale od tego momentu piłkarze w żółtych strojach przypomnieli sobie, jak się gra w piłkę i w mojej opinii przejęli kontrolę już do końca meczu. Oczywiście Chojnice próbowały kontrować i miały kilka „śmierdzących” golem sytuacji, ale nie były już tak groźne jak w pierwszej części. Heroiczna walka przyniosła w końcu bramkę, dającą remis. Remis, który trzeba uszanować. Jak to mówi sportowe porzekadło, jeśli nie da się wygrać, to przynajmniej zremisuj.

Z drugiej zaś strony Adrian wisi nam 4 punkty. Punkty, które straciliśmy w meczu z Sandecją i wczoraj, po niestrzelonych karnych przez Błąda. Wiem, że karne to loteria i nie strzela się wszystkich karnych w karierze, ale nasz pomocnik nie strzelił w tym sezonie już dwóch „jedenastek”, także może pora oddać piłkę koledze? Pomyślcie, gdzie byśmy byli w tabeli, mając 4 punkty więcej.

O jak Oscar, czyli trzeba dzwonić do Hollywood po nagrody dla Chojniczanki.

Kolejnymi, beznadziejnymi aktorami wczorajszego widowiska, obok sędziego, byli piłkarze w białych koszulkach. Nie wiem jaką trasą jechał autokar z Chojnic do nas, ale śmiem podejrzewać, że mogli na szybko zahaczyć o Wyższą Szkołę Teatralną w Krakowie. Godzinka wykładów u profesora Stuhra i godzinka ćwiczeń u profesora Frycza i efekt murowany. Efekt, który mogliśmy z obrzydzeniem oglądać na Bukowej. To jest naprawdę żenujące, jak można tak się ośmieszać. Dorosły chłop, wysportowany, silny i ambitny, a jak tylko poczuje oddech przeciwnika, to pada na murawę jak rażony piorunem. Takie aktorskie zachowania uwłaczają męskości szeroko pojętej. Jak już dochodzi do delikatnego kontaktu z rywalem, to oczywiście boli jak cholera, ale po całym fakcie jeszcze poleżę sobie na murawie, udając i kradnąc czas – pomyśli pewnie nie jeden zawodnik Chojniczanki. Wstyd!

Przypomnę tylko wszystkim piłkarzom, że piłka nożna jest grą kontaktową i często będzie się zdarzać, że dostaniecie z kolana, łokciem albo przeciwnik niechcący zahaczy cię korkami. Ale na tym polega też ten sport, nie mówię tu oczywiście o brutalnych i specjalnych faulach, a o normalnej męskiej walce wręcz. Jeśli ktoś ma problem, że w trakcie i po meczu może boleć, to niech zmieni sport. Szachy może?

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


1 Komentarz
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

1 Komentarz

  1. Avatar photo

    Mecza

    5 kwietnia 2019 at 13:24

    Jak zawsze ciekawy tekst w punkt. Brawo.

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kibice

Odszedł od nas Sztukens

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Dotarła do nas smutna wiadomość o śmierci kibica GKS Katowice Grzegorza Sztukiewicza.

Grzegorz kibicował GieKSie „od zawsze” – jeździł na wyjazdy już w latach 90. Był także członkiem Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice „SK 1964”. Na kibicowskim forum wpisywał się jako NICKczemNICK, ale na trybunach był znany jako Sztukens.

Ostatnie pożegnanie będzie miało miejsce 4 września o godzinie 14:00 w Sanktuarium  św. Antoniego w Dąbrowie Górniczej – Gołonogu. 

Rodzinie i bliskim składamy najszczersze kondolencje. 

 

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Żółty kocioł dał koncert

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu GKS Katowice – Radomiak Radom wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Joao Henriques. Poniżej spisane główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji prasowej.

Joao Henriques (trener Radomiaka Radom):
Nie mam zbyt wiele do powiedzenia. GKS strzelił trzy bramki, my dwie. Tyle mam do powiedzenia. Nasi zawodnicy do bohaterowie w tym meczu. Będziemy walczyć dalej.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Ważny moment dla nas, bo pierwsza przerwa na kadrę to taka pierwsza tercja tej rundy i mieliśmy świadomość, że musimy zdobywać punkty, aby nie zakopać się. Wiadomo, jeśli chodzi punkty nie zdarzyło się nic zjawiskowego. Mamy siódmy punkt i to jest dla nas cenna zdobycz, a dzisiejszy mecz był bardzo ważnym egzaminem piłkarskiego charakteru, piłkarskiej złości i udowodnienia samemu sobie, że tydzień później możemy być bardzo dobrze dysponowani i możemy zapomnieć, że coś nam nie wyszło. Bo sport ma to do siebie, że co tydzień nie będziesz idealny, świetny i taki, jak będziesz sobie życzył. Ważne jest, jak sportowiec z tego wychodzi.

Tu nie chodzi o to, że nam się udało cokolwiek, bo udać to się może jeden raz, ale jak wychodzimy i zdajemy sobie sprawę z tego, że jesteśmy w opałach – a byliśmy w nich także w tym meczu. Graliśmy bardzo energetyczną pierwszą połowę, mogliśmy strzelić więcej bramek, a schodziliśmy tylko z remisem. Ze świadomością, że straciliśmy dwie bramki, a sami mogliśmy strzelić dużo więcej. No ale jednak obawa jest, że dwie straciliśmy.

Siła ofensywna Radomiaka jest ogromna, ci chłopcy są indywidualnie bardzo dobrze wyszkoleni, są szybcy, dynamiczni, niekonwencjonalni. Bardzo trudno się przeciw nim gra. Zresztą kontratak na 1:0 pokazywał dużą klasę. Niesamowicie jestem dumny ze swoich piłkarzy, że w taki sposób narzucili swoje tempo gry, byli w pierwszej połowie drużyną, która dominowała, stworzyła wiele sytuacji bramkowych, oddała wiele strzałów, miała dużo dośrodkowań. To była gra na tak. Z tego się cieszę, bo od tego tutaj jesteśmy. W drugiej połowie przeciwnik po zmianach, wrócił Capita, Maurides, także ta ławka również była silna. Gra się wyrównała i była troszeczkę szarpana. Natomiast niesamowicie niosła nas publika, dzisiaj ten nasz „żółty kocioł” był niesamowity i serce się raduje, w jaki sposób to odtworzyliśmy, bo wiemy jaką drogę przeszliśmy i ile było emocji. Druga połowa była świetnym koncertem i kibice bardzo pomagali, a bramka Marcina była pięknym ukoronowaniem. Skończyło się naszym zwycięstwem i możemy być bardzo szczęśliwi. Co tu dużo mówić, jeżeli w taki sposób GKS będzie grał, to kibiców będzie jeszcze więcej i ten nasz stadion, który tak nam pomaga, będzie szczęśliwy.

Bardzo cenne punkty, ważny moment, trochę poczucia, że dobra teraz chwila na odpoczynek ale za chwilę zabieramy się do ciężkiej roboty, bo jedziemy do Gdańska i wiadomo, jak ważne to będzie dla nas spotkanie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

GieKSa znów na koniec karci Górnik

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W przerwie reprezentacyjnej spotkały się drużyny GKS Katowice i Górnik Zabrze. Półtora tygodnia po ligowym Śląskim Klasyku, mogliśmy na Bukowej znów oglądać derbową rywalizację, tym razem w formie meczu kontrolnego.

W 10. minucie, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Łukowskiego, Arkadiusz Jędrych uderzał głową, ale nad poprzeczką. W 25. minucie GKS miał idealną okazję do zdobycia bramki. Znów po kornerze wykonywanym przez Łukowskiego, piłkę zgrywał Jaroszek, ta po rykoszecie leciała w kierunku bramki, gdzie na wślizgu jeszcze próbował ją wepchnąć do bramki Łukasiak, jednak obrońcy Górnika wybili piłkę z linii bramkowej. Po pół godziny pierwszą okazję miał Górnik – z około 17 metrów uderzał Chłań, ale czujny Rafał Strączek złapał piłkę. W 37. minucie do prostopadłej piłki z chaosu doszedł Eman Marković, który wyszedł sam na sam i płaskim strzałem pokonał Loskę. Chwilę później z kontrą ruszyli katowiczanie, Błąd i Rosołek mieli naprzeciw jednego obrońcę, Maciej zdecydował się na strzał, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 43. minucie ponownie Rosołek uderzał z dystansu, ale bez problemu dla Loski. Do przerwy GKS prowadził posiadając lekką przewagę. Górnik nie zagroził poważnie naszej bramce.

W przerwie trener dokonał kilku zmian w składzie. W 50. minucie po zwodzie uderzał na bramkę Wędrychowski, ale bramkarz bez problemu poradził sobie z tym strzałem. Chwilę później wdzierał się w pole karne Massimo, ale został powstrzymany. W 55. minucie znakomitą okazję miał Zahović, który dostał od Massimo piłkę i z centrum pola karnego uderzał na bramkę, jednak nasz golkiper świetnie interweniował. W 68. minucie Bród podał do Swatowskiego, ten uderzał kąśliwie, ale bramkarz wybił na róg. Po chwili korner wykonywał Rejczyk, a Jędrych uderzał głową, minimalnie niecelnie. W 74. minucie do wybitej przed pole karne piłki dopadł Chłań i strzelił mocno, ale świetnie interweniował nasz golkiper. Po chwili jednak było 1:1, gdy po rzucie rożnym najwyżej wyskoczył rekonwalescent Barbosa i mocnym strzałem głową doprowadził do wyrównania. W 82. minucie Galan uderzał z dystansu, ale prosto w ręce bramkarza. Trzy minuty przed końcem koronkową akcję przeprowadził… Klemenz z Buksą, a ten pierwszy po odegraniu znalazł się w idealnej sytuacji, jednak po nodze rywala strzelił nad poprzeczką. W 90. minucie katowiczanie przeprowadzili decydującą akcję. Galan podał do Swatowskiego, ten mocno wstrzelił, a na wślizgu Buksa strzelił zwycięską bramkę. Druga połowa była już bardziej wyrównana, a momentami Górnik osiągał lekką przewagę. Jednak to katowiczanie okazali się zwycięzcami i podobnie jak w ligowym klasyku na Nowej Bukowej, w samym końcu strzelili zwycięską bramkę.

3.09.2025 Katowice
GKS Katowice – Górnik Zabrze 2:1
Bramka: Marković (37), Buksa (90) – Barbosa (74)
GKS: (I połowa) Strączek – Rogala, Jędrych, Paluszek (8. Jaroszek), Wasielewski, Łukowski – Błąd Bosch, Łukasiak, Marković – Rosołek.
(II połowa) Strączek – Bród, Klemenz, Jędrych, Rogala (60. Trepka), Łukowski (60. Galan) – Wędrychowski, Bosch (60. Milewski), Marković, Rejczyk, – Buksa
Górnik: (wyjściowy skład): Loska – Olkowski, Szcześniak, Pingot, Lukoszek, Chłań, Donio, Goh, Dzięgielewski, Zahović, Massimo. Grali także: Podolski, Tsirogotis, Barbosa.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga