Mecz z Chojnicami należy szybko zamknąć na naszej stronie (zdecydowanie szybciej niż w 90. minucie 😉 by płynnie przejść do sobotniego pojedynku z Chrobrym. Już na naszej stronie pojawiają się newsy odnośnie kolejnego arcyważnego pojedynku. My w piątkowy poranek po raz ostatni wracamy do Chojnic i liczy się już tylko Głogów.
1. Tym razem mimo gry na drugim końcu Polski nie musieliśmy wyjeżdżać jakoś wybitnie wcześnie. Spotkanie o godzinie 19.00, więc z dużym zapasem wystartowaliśmy z Katowic o 11.30. Piękna pogoda zapowiadała piękny dzień.
2. Droga do Chojnic jest o tyle komfortowa, że zdecydowaną większość pokonuje się autostradą. Problem w tym, że gdy już się z niej zjedzie, to przez te zadupia dłuży się tak, jakby się jechało drugi raz tyle.
3. Ogólnie mieliśmy czasu na tyle, żeby w drodze zatrzymać się na solidny posiłek, wypić kawkę, herbatkę. Czasem naprawdę warto wyjechać wcześniej, by się nie gonić, a móc po drodze coś skorzystać.
4. Mimo że nasz postój trwał prawie godzinę, to na stadionie pojawiliśmy się jakieś 100 minut przed meczem. I to pozwoliło spokojnie rozstawić się, zejść chojnicką kiełbaskę (bardzo smaczna) z ciekawością oczekiwać na rozpoczęcie spotkania.
5. Tym razem relację radiową prowadzili Błażej i Welur. Ponownie „jechaliśmy” na dwa streamy, aby zminimalizować ryzyko przerwy w transmisji – tak więc mogliście słuchać naszych komentatorów na stronie radia, jak i w relacji LIVE.
6. Na meczu pojawił się także Dariusz Motała, czyli popularny DarekMoti. Ten obrotny manager, dyrektor sportowy rozwinął podwaliny pod obecną GieKSę Jacka Paszulewicza. Zapewne z dumą, kręcąc wąsem, którego nie ma z satysfakcją spoglądał na efekt swojej pracy. Żartujemy oczywiście.
7. Na sektorze prasowym doszło do nieoczekiwanej zmiany. Przeniesiono stoliki z góry trybuny na dół. Miało to swoje plusy i minusy – plusem było to, że nie byliśmy praktycznie wymieszani z kibicami, tak jak zawsze. Minusem – wysokość niemal płyty boiska, przez co wydawało się ono bardzo spłaszczone. Niczym tabela.
8. Obsługa medialna w Chojnicach zawsze bardzo sympatyczna. Chwila rozmowy, pełna kultura, nawet poczęstowali nas energetykiem z logiem klubowym. Mała rzecz, a będzie się pamiętać.
9. Choć rok temu w Chojnicach przeżyliśmy zawód, bo mimo prowadzenia 2:0 zremisowaliśmy, to jednak jest szczęśliwy teren dla GKS. Nie przegraliśmy tam ani razu (u siebie także) i odnieśliśmy drugie zwycięstwo. A przecież w ostatnich latach to jedna z najmocniejszych drużyn w lidze.
10. Niezbyt fajni byli jednak kibice Chojnic. To plaga polskich stadionów, zwłaszcza w tego typu miasteczkach, że zawsze znajdzie się kilku – podejrzewamy wieloletnich – starszych panów, którzy drą mordę do sędziego, piłkarzy, przeciwników, obrażają, szydzą w prostacki sposób. Tak było i teraz. Dobrze, że piłkarze GKS tym razem potrafili przymknąć usta tym dżentelmenom.
11. Gol Błąda przypomniał nam trochę mecz Austria – Polska z Euro 2008. Wtedy to Austria cisnęła całą pierwszą połowę, a na koniec dla Polski strzelił Roger (ktoś go jeszcze pamięta?). I w ten sposób trochę z niedowierzaniem, ale i radością kończyliśmy tę część gry.
12. Końcówka spotkania podobna jak w Suwałkach. Nerwowe obgryzanie paznokci i wielka ulga w końcówce po golu Kędziory. Choć pewien spokój pojawił się już po czerwonej kartce dla Kieruzela.
13. Dojście do salki konferencyjnej jest bardzo specyficzne. Najpierw trzeba wyjść przez takie więzienne drzwi z trybuny na… zewnątrz stadionu, by wejść do jednego z budynków klubowych i dopiero udać się do pomieszczenia.
14. Sama salka konferencyjna bardzo mała i ciasna, mało krzesełek albo raczej – krzesełek składanych sporo, ale nawet nie ma miejsca by je rozstawić. Z tego powodu robotę trzeba było wykonać na stojąco. Dziwne to, bo przecież kiedyś konferencje odbywały się w budynku klubowym za bramką. W dużej, przestronnej sali.
15. Po konferencji przeprowadziliśmy kilkunastominutową rozmowę z trenerem Jackiem Paszulewiczem. Podoba nam się jego trzeźwe podejście i niezachłystywanie się wygranymi. To daje duże szanse na… kolejne wygrane.
16. Trochę to wszystko trwało, zanim obrobiliśmy się ze wszystkim. Na tyle długo, że piłkarze już odjechali, a my byliśmy na parkingu. Zaraz sami ruszyliśmy w drogę powrotną.
17. A powrót był radosny, humory dopisywały i trudno, żeby było inaczej. Trzeci wyjazd i trzecia wygrana w tym roku. Bilans znakomity.
18. Droga jednak była długa i w Katowicach zameldowaliśmy się o godzinie 4.00. Po to, by zabrać się za pisanie materiałów, a po krótkim śnie udać się… do pracy 😉
19. Tylko 3 punkty w Głogowie!
Roberto
20 kwietnia 2018 at 11:14
„Choć rok temu w Chojnicach przeżyliśmy zawód, bo mimo prowadzenia 2:0 przegraliśmy, to jednak jest szczęśliwy teren dla GKS. Nie przegraliśmy tam ani razu” ?????? Kuźwa wy czytacie co piszecie??
Mecza
20 kwietnia 2018 at 18:47
No Roberto podnosisz rączkę aby wspomagać chłopaków w zakresie korekty. Oczywiście wszystko na czas, czasem praca w nocy, za darmo i… to najłatwiejsze chyba co można robić.
andreasw1959
20 kwietnia 2018 at 21:40
Chcialbym wam chlopaki podziekowac to co robicie kawal dobrej roboty dobre relacje radiowei szybkie niusy DZIEKI WAM .CALE MOJE ZYCIE TO GKS KATOWICW. POZDROWIENIA DLA GIEKSIORZY
Shellu
20 kwietnia 2018 at 22:56
Czasem pojawiają się błędy i lapsusy. Zwłaszcza jak się pisze newsa o 4 rano po powrocie z Chojnic albo o 22 po całym dniu w robocie. A ten błąd pewnie wyniknął z tego, że wtedy remis był jak porażka. Roberto, jak chcesz to chętnie przyjmiemy Cię do redakcji jako korektę, będziesz miał co do roboty.
Roberto
21 kwietnia 2018 at 08:58
Chłopaki odwalacie kawał dobrej roboty wasze teksty czytam zawsze od dechy do dechy, są one zawsze pisane w punkt. Ale takim błędem można zawalić najwspanialszy artykuł, wiem że piszecie je jak najszybciej po szpilu żeby jak najszybciej trafił do odbiorcy. Więc wielki SZACUN A tak z perspektywy czasu to Shellu miał rację tamten remis był naszą porażką. Pozdrawiam