Dołącz do nas

Felietony

Weryfikacja w Chojnicach

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Bez wątpienia zostaliśmy w sobotni wieczór sprowadzeni na ziemię. Oczywiście widzieliśmy, jak wyglądała gra GieKSy w poprzednich meczach i w jakimś stopniu była optymistyczna (defensywa i wyniki), ale też każdy rozsądnie myślący człowiek widział, że to jeszcze nie jest to. Katowiczanie nie wygrywali meczów wysoko, ze zdecydowaną przewagą w meczu. Liczyliśmy się z tym, że w końcu passa zwycięstw zostanie przerwana, ale jeśli to miałoby się stać, to wolelibyśmy, aby było tak po wymianie ciosów, twardej walce, jakimś może i dramatycznym scenariuszu spotkania.

Tak w sobotę nie było. Piłkarze GKS zawiedli na całej linii i te atuty, które mieli na początku – były nieobecne, a dodatkowo cała drużyna jako taka wypadła po prostu słabo.

Trener Jacek Paszulewicz w zbliżającym się meczu z Chojniczanką musi wiele zmienić, bo okazuje się, że jeśli trafiamy na szybką i sensownie grającą drużynę, pojawiają się problemy. Tak było w Suwałkach, gdzie zostaliśmy zepchnięci czasem niemal w swoje pole karne, tak było ze Stalą, która w polu prezentowała się dużo lepiej.

Jasne jest, że niektórzy zawodnicy grają na tyle, ile umieją i muszą czasem nadrabiać ambicją. Z tym ostatnio jakichś wielkich problemów nie ma, z umiejętnościami – niestety tak. I tak na przykład Adrian Frańczak gra bardzo przewidywalnie, powiedzielibyśmy że na jedno kopyto, ale z tego kopyta nie korzysta, tak jak kiedyś. Dośrodkowania na wysokość kolan przeciwników, dodatkowo nie radzi sobie pod jakąkolwiek presją rywali, traci piłkę bądź zagrywa niecelnie. Z drugiej strony mamy Mateusza Mączyńskiego, który co prawda raz w meczu potrafi przeprowadzić naprawdę ciekawą szarżę, ale znowu popełnia grzech wielu zawodników, czyli nie pilnuje swojej flanki i często jest 30 metrów od rywala, za którego jest odpowiedzialny. Skutkiem szybkie akcje przeciwnika, a tym przypadku żółtko dla naszego zawodnika.

Boki pomocy również nie są wybitne. O ile Adrian Błąd w poprzednich meczach mimo przeciętnej postawy przez cały mecz, potrafił w kluczowym momencie zadecydować o wyniku, to każdy z młodzieżowców po drugiej stronie kompletnie nie daje jakości. Słaby jest Słomka, słaby jest Skrzecz, niewiele daje Mandrysz. Teoretycznie wszyscy z nich są dynamiczni, ale powoli trzeba zacząć się zastanawiać, czy jednak nie grają, na tyle, ile po prostu potrafią. A to by oznaczało, że cudów się spodziewać nie możemy.

Zdecydowanie problemem jest postawa Łukasza Zejdlera. Niby jest na boisku, a tak jakby go nie było. Trudno sobie przypominać jakieś kluczowe zagrania zawodnika, rozprowadzenia akcji na skrzydło, czy coś efektywnego na samym skrzydle. W zasadzie Łukasz gra tak, że jakby go nie było na boisku, to nikt by nie zauważył.

Podobny problem w meczu ze Stalą był z Wojciechem Kędziorą. Zawodnik kompletnie odcięty od podań, sam już też nie potrafi efektywnie cofnąć się po piłkę. Po serii pięciu meczów z golem, w ostatnich czterech spotkaniach zawodnik nawet nie potrafił sobie stworzyć – poza słupkiem w Opolu – pół sytuacji do zdobycia bramki. Problemem jest to, że nie ma godnego zmiennika do ataku. Grzegorz Goncerz mimo że dostaje jeszcze co jakiś czas szansę, to gra fatalnie. Z Daliborem Volasem to zupełnie nie wiadomo, o co chodzi, ale przynajmniej dostał szansę debiutu.

Osobnym tematem jest występ Andreji Prokića ze Stalą. Nie brak głosów, że zawodnik celowo przeszedł obok meczu ze swoim przyszłym pracodawcą. My teorii spiskowych rozsiewać nie zamierzamy, jednak diametralnie inna postawa zawodnika, niż w poprzednich spotkaniach, mogła takie wrażenie u niektórych obserwatorów spotkania wywołać. Mamy nadzieję, że ten mecz był chwilową niedyspozycją. Ważne, że zawodnik nie dostał żółtej kartki i będzie mógł wystąpić w meczu w Chojnicach, gdzie – jak się spodziewamy w grze z kontry – będzie mógł się bardziej wykazać.

Jak widać, ofensywa GieKSy wygląda na ten moment bardzo mizernie. Nie oszukujmy się – gdyby nie szaleństwa Prokića i Błąda w poprzednich spotkaniach, to o ekstraklasie moglibyśmy dawno zapomnieć. Na razie jest tak, że gdy tych dwóch zawodników nie da efektywności, to nikt za nich nie jest w stanie tego zrobić nawet w dwudziestu procentach.

GieKSa nie ma rozgrywającego, który potrafiłby cokolwiek zrobić w ataku pozycyjnym. Prokić ma inne atuty, ale w meczu ze Stalą oczekiwalibyśmy właśnie pewnej reżyserii od niby technicznie dobrego Zejdlera. No ale ok, jeśli Zejdi nie potrafi, to czas się chyba zapytać trenera – a co z Dawidem Plizgą? Na jesień w kilku spotkaniach to właśnie Dawid swoją techniką potrafił zagrać naprawdę dobre piłki, a sam też trafić do siatki. Trener na szczęście wydaje się dostrzegać problem i już mówi o wracających powoli do składu rekonwalescentach. Nie uśmiecha nam się co prawda gra Tomasza Foszmańczyka, ale taki Armin Cerimagić kilka razy pokazał, że również technicznie jest niezły. Dodatkowo mógłby już grać z Prokićem.

W Chojnicach czeka nas piekielnie trudne zadanie, bo Chojniczanka potraciła ostatnio mnóstwo punktów i liczy na przełamanie. O ile poprzednich spotkań nie nazywaliśmy meczsmi o sześć punktów (mimo płaskiej tabeli), to starcie z Chojnicami będzie wybitnie takim pojedynkiem. Wygrywając bowiem przeskoczymy rywala, przegrywając – będziemy mieli 4 punkty straty. Należy pamiętać, że Chojniczanka ma przed sobą sporo meczów z rywalami z czołówki, GieKSa zaraz takie starcia zakończy. Niezbędnym więc jest punktowanie w dwóch ostatnich spotkaniach z „najsilniejszymi”, czyli Chojniczanką, a potem Chrobrym. Płaska tabela dodatkowo powoduje to, że naprawdę w ostatecznym rozrachunku o awansie mogą decydować mecze bezpośrednie. Warto by było więc utrzymać dodatnie bilanse z najbliższymi przeciwnikami.

Wracając jeszcze do kwestii składu – o ile Mączyńskiego zastąpi Słaby, to problem pojawia się z absencją Poczobuta. Tutaj już ewentualne wejście Kalinkowskiego powoduje przyspieszone bicie serca. Na pewno pozyskany z Bytovii zawodnik jest o dwie klasy lepszy, co zdążył już udowodnić. Kali jechał rok temu na jesień trochę podpinając się pod Zejdlera. Potem był już systematyczny zjazd z postawą na boisku. Co wymyśli trener? Czy zdecyduje się na Kalego czy może cofnie Zejdlera i faktycznie wprowadzi któregoś z rekonwalescentów? Trudna zagwozdka.

Jedno jest pewne, jeśli GKS zagra tak jak ze Stalą, to znowu przegra. W Głogowie również, z rozpędzonym Chrobrym. Czasu jest niezmiernie mało, ale szkoleniowiec musi coś wymyślić. Optymalnie byłoby zawrócić drużynę do drugiej połowy w Opolu. Tak naprawdę ten fragment (i pierwsza część z Rakowem) to było to, co chcemy oglądać. GieKSa była szybka, wręcz efektowna, a przede wszystkim skuteczna. Naprawdę przyjemnie się na to patrzyło. Począwszy od meczu z Zagłębiem było już gorzej. Udało się wygrać dwa spotkania, dzięki błyskom wspomnianych zawodników. Ze Stalą tych błysków nie było i punktów również.

Do końca ligi pozostaje nam 10 meczów i naprawdę na najbliższe 2 trzeba się spiąć i skoncentrować na maxa, bo to są dwa mecze absolutnie kluczowe. Potem już do końca rozgrywek wystarczy tylko być regularnym. Ale musimy się wdrapać z powrotem na miejsce dające awans.

Te mecze są kluczowe z jeszcze jednego powodu. Jeśli GieKSa nie zdobędzie przyzwoitej liczby punktów, powiedzmy czterech, to może nam się zrobić całkiem spora strata. A jeśli nie daj Boże nie wygramy ani jednego z tych spotkań, to zarówno punktowo, jak i mentalnie może być kiepsko.

Oczywiście patrzymy nie tylko na wyniki, ale i na grę. Ewentualne straty punktów mogą być jeszcze do przyjęcia, jeśli będzie dobry występ, tylko przeciwnik po prostu okaże się lepszy. Jeśli GKS zagra w tych spotkaniach tak, jak ze Stalą Mielec, to po prostu również będzie o czymś świadczyło…

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

12 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

12 komentarzy

  1. Avatar photo

    Koleś

    16 kwietnia 2018 at 14:59

    Aż przykro jest patrzeć jak przez GieKSe stałeś się zgorzkniały. Nie patrząc na tabelę, po przeczytaniu wyłącznie twojego tekstu pomyślałbym, że walczymy o utrzymanie. Naprawdę nie widzisz żadnych pozytywów?

  2. Avatar photo

    Irishman

    16 kwietnia 2018 at 18:54

    @Koleś, Ty serio wolałbyś tekst Shella w stylu „Łubu dubu…..”? Niestety jak gówno zalejesz perfumem, to przez to nic nie poprawisz, bo za chwilę zacznie znów śmierdzieć!
    Oczywiście jestem krańcowo daleki od głupich komentarzy ludzi, którzy po jednym, nieudanym meczu wieszczą Armagedon…. bo to jest żałosne.
    Ale też nie jest tak, że nic się nie stało!!! Po prostu wyciągnijmy wnioski i lecimy dalej, po awans, co Shellu zrobił IDEALNIE!!!

  3. Avatar photo

    Erwin

    16 kwietnia 2018 at 19:00

    Powinni to zremisowac że Stalą ale karny i potem gol Araka wiadomo, więc dwa remisy w Chojnicach i Głogowie biorę w ciemno.

  4. Avatar photo

    Matti

    17 kwietnia 2018 at 07:17

    Nie ma co rozpaczać bierzemy sie w garść i walczymy w Chojnicach nie pamiętam żebyśmy przegrywali ostatnio były remisy. A tam bedziemy grali z kontry czyli to co lubimy to Chojnice muszą atakować. Dajmy im szansę na rehabilitację. Oczywiście zgadzam się z testem że może uratować nas tylko walka do końca. Tej walki i zadziorności zabrakło ze Stalą i efekt był taki jaki widzieliśmy.

  5. Avatar photo

    Koleś

    17 kwietnia 2018 at 07:59

    @Irishman w skrajności w skrajność. Nie chodzi o to by pisać cukierkowate teksty, ale też nie można jebać wszystkich z góry na dół w kolejnym tekście. Mamy dobrą pozycję w tabeli, dobry początek roku i dużo atutów (gra w defensywie Kamyka i Klemenza, dobrze spisującego się w bramce Abramowicza, Poczobut który łata środek, lepsza forma niż jesienią Zejdlera) o których nie można zapomninać.
    Czasami wydaje mi się, że macie poprzeczkę zawieszoną za wysoko, że spodziewacie się nie wiadomo czego. A to jest zaplecze ekstraklasy, tak jak mówi Paszulewicz. Chcecie oglądać grę na poziomie ligi mistrzów to puść sobie w tv ligę mistrzów. To jest 1 liga tu nie będzie finezji, pięknego grania i efektownych akcji. Nawet w Ekstraklasie jest to rzadki widok. Dostosujcie oceny do poziomu ligi.

  6. Avatar photo

    Irishman

    17 kwietnia 2018 at 11:16

    Ale przecież Shellu nie odbiera naszej drużynie, tego czego dokonała! Po prostu ocenia ostatni, bardzo słaby mecz w ich wykonaniu i kropka.
    I mam szczerą nadzieje, że podobny stosunek do tego mają trener i piłkarze, że nie ekscytują się tym ile to punktów zdobyli, tylko zastanawiają co było nie tak w sobotę, po to aby to poprawić.
    A co do oglądania wielkiej piłki, to szczerze Ci powiem, ze z reguły wybieram transmisję I ligi na Polsacie zamiast lepszych meczów, bo bardziej mnie to interesuje w kontekście GieKSy i Jej przeciwników.

  7. Avatar photo

    Kr8iS

    17 kwietnia 2018 at 12:19

    @Koles to sie bierze raczej z tego ze to nie jest zaden inny zespol tylko GKS Katowice a GKS Katowice to ma być charakterna gra, ambicja na maksa i gryzienie trawy od poczatku do konca kazdego meczu. Juz ponad 20 lat jezdze na GieKSe i zawsze to byly glowne wymagania wobec tego klubu. Zreszta nie kazde miasto moze poszczycic sie tym ze jest stolica Górnego Śląska. Po mojemu opis idealnie oddaje to co dzialo sie na boisku, rzeczywiscie warto dodac ze bez Abramowicza wynik mogl byc zupełnie inny. Swoja droga GieKSa zawsze miala szczescie do bramkarzy 😉

  8. Avatar photo

    Mecza

    17 kwietnia 2018 at 14:14

    Podsumowanie meczu ze Stalą bardzo trafne ale ja po części zgadzam się z Kolesiem. Nie dziwię się, że tak to odebrał. GKS wygrał 5 meczów z rzędu i czasem można odnieść wrażenie że redaktor naczelny aż zacierał ręce po porażce bo wreszcie może napisać a nie mówiłem, oni są daremni. Mecz ze Stalą bardzo słaby ale po co pisać w ocenach TEGO meczu o jednym z zawodników „od początku wiosny biega po tym boisku bez celu” Nareszcie można pojechać po kimś bo po zwycięstwach nie wypada.

  9. Avatar photo

    Shellu

    17 kwietnia 2018 at 17:55

    Po wygranych meczach też racjonalnie oceniałem zawodników. Jedni grali lepiej, inni słabiej, ale nie da się ukryć, że punkty zdobywali nam w większości Błąd i Prokic. Gdyby Zejdler grał lepiej to byśmy i wyniki mieli bardziej pewne. I mój tekst teraz to nie jest żadne jebanie piłkarzy, ani zgorzknienie. Cieszę się bardzo że zwycięstw, doceniam walkę, grę obronną, kontry. Ale nie mam klapek na oczach.

  10. Avatar photo

    Irishman

    18 kwietnia 2018 at 01:20

    Na zakończenie tej dyskusji, bo już za kilka godzin weryfikacja w Chojnicach dojdzie do skutku, podsumuję może tak:
    Trener Paszulewicz odwalił kawał dobrej roboty – nauczył drużynę bardzo dobrze bronić się. Być może gdyby nie przypadkowy karny, przyniosłoby nam to jakieś zdobycze punktowe także i ze Stalą (możliwe, że tak, bo mielczanie już długo nie potrafiłaby utrzymać takiego grania, a symptomy zmęczenia pojawiły się u nich już pod koniec I połowy). No i dobrze, bo od tego należy zacząć budowę drużyny ale to jest dopiero połowa pracy jaką trzeba wykonać. Teraz okaże się, czy trener będzie potrafił nauczyć swoich piłkarzy równie dobrze atakować.

  11. Avatar photo

    Mecza

    18 kwietnia 2018 at 08:07

    Panowie jedna myśl mnie naszła, nikt o tym nie wspomniał. W tym bardzo ważnym meczu Paszulewicz zdecydował, że będzie chyba po raz pierwszy w meczu monitorował wysiłek piłkarzy. Pozakładali krępujące opaski, które wystawały z koszulek i w głowie zamiast skupić się na graniu były myśli czy dużo przebiegnę, ile będę miał sprintów, jak wypadnę itp. Wiem, że pół europy z tym gra ale my chyba po raz pierwszy. To jest kwestia przyzwyczajenia ale mogło to wpłynąć na poczynania, szkoda że w tak ważnym meczy ligowym.

  12. Avatar photo

    Irishman

    18 kwietnia 2018 at 08:49

    Racja Mecza! Też o tym myślałem, czy to przypadkiem w jakiś sposób nie będzie mimowolnie przeszkadzać w grze, gdy się o tym dowiedziałem, a potem… zapomniałem.
    Tylko, jedna poprawka – my nie mamy już nieważnych meczów.

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Popłynęli w Szczecinie

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W niedzielne popołudnie piłkarze GKS-u Katowice pojechali na wyjazdowe spotkanie do Szczecina w ramach 27. kolejki PKO BP Ekstraklasy. W wyjściowej jedenastce doszło do czterech zmian i od pierwszej minuty zagrali Szymczak, Kuusk, Drachal i Gruszkowski.

Pierwszą połowę zaczęli zawodnicy GieKSy, ale nie stworzyli realnego zagrożenia. W trzeciej minucie Filip Szymczak wyszedł sam na sam z bramkarzem i mimo tego, że i tak był na spalonym, to nie zdołał pokonać Cojocaru. Chwilę później Alan Czerwiński ruszył prawą stroną boiska aż do linii końcowej i wrzucił piłkę w pole karne. Obrońca gospodarzy strącił futbolówkę wprost pod nogi Oskara Repki, który pokusił się o strzał zza pola karnego, ale został on zablokowany. Pierwszy kwadrans spotkania nie porwał piłkarsko, ale GieKSa częściej zapędzała się pod bramkę Pogoni i dłużej utrzymywała się przy piłce. W 15. minucie Kudła źle wybił piłkę i zrobiło się groźnie pod bramką GieKSy, na szczęście nasz bramkarz zdołał się zrehabilitować i wybronił strzał Kolourisa. Chwilę później znów Pogoń była bliska zdobycia bramki, ale zawodnik gospodarzy uderzył niecelnie. W 19. minucie zrobiło się sporo zamieszania w polu karnym Cojocaru, gdy Mateusz Kowalczyk delikatnie trącił piłkę głowa, zmieniając jej tor lotu, ale nic z tego nie wyszło. W kolejnych minutach gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żadna drużyna nie była w stanie skonstruować składnej akcji. W 33. minucie Koutris przeniósł piłkę nad bramką Kudły, uderzając lewą nogą. Chwilę później Drachal był bliski zdobycia bramki, ale w ostatnim momencie piłka mu odskoczyła. W 42. minucie Loncar uderzył głową z bliskiej odległości, ale Kudła zdołał ją wybić końcówkami palców. Po wznowieniu z rzutu rożnego Dawid Drachal chciał oddalić zagrożenie i w momenciem gdy wybijał piłkę, to podbiegł Kurzawa, który dostał prosto w skroń i potrzebował pomocy medycznej. W doliczonym czasie pierwszej połowy Gruszkowski rzucił się, aby zablokować strzał Koutrisa i piłka niefortunnie odbiła mu się od ręki. Po długiej przerwie i analizie VAR sędzia wskazał na jedenastkę, którą  pewnie wykorzystał Koulouris. Po tej bramce arbiter zakończył pierwszą połowę.

Na drugą połowę GieKSa wyszła w takim samym składzie, natomiast w drużynie Pogoni doszło do jednej zmiany. Po czterech minutach drugiej połowy Koulouris znów wpisał się na listę strzelców – tym razem pokonał Kudłę z bardzo bliskiej odległości, a piłkę wrzucił Kamil Grosicki, który przepchał i objechał bezradnego Alana Czerwińskiego. W kolejnych minutach GieKSa, chcąc odrabiać straty, odsłoniła się jeszcze bardziej, co próbował wykorzystać Wahlqvist, ale uderzył bardzo niecelnie. Po upływie godziny gry trener Rafał Górak pokusił się o potrójną zmianę. Na boisko weszli Błąd, Bergier i Galan. Chwilę późnej Arkadiusz Jędrych wpuścił swojego bramkarza na minę. Źle obliczył odległość do Kudły i zagrał zbyt lekko i niedokładnie do tyłu. Kudła musiał opuścić bramkę, aby ratować sytuację i po serii niefortunnych podań piłka trafiła pod nogi Grosickiego, jednak jego strzał został zablokowany przez naszego bramkarza. W 68. minucie Sebastian Bergier wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale nie trafił w światło bramki, była to idealna okazja na złapanie kontaktu. Chwilę później Loncar został sfaulowany przez Kuuska, ale sędzia puścił akcję i do piłki dobiegł Sebastian Bergier, który zaliczył… soczysty upadek. W kolejnych minutach gra zrobiła się bardzo rwana i było dużo niedokładności w obu zespołach. W 82. minucie Kacper Łukasiak pokonał Dawida Kudłę strzałem na dalszy słupek. Warto zaznaczyć, że ten zawodnik wszedł na boisko… minutę wcześniej. Pięć minut później Koulouris trzeci raz wpisał się na listę strzelców, pokonując Kudłę strzałem na długi róg. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

6.04.2025, Szczecin
Pogoń Szczecin – GKS Katowice 4:0 (1:0)
Bramki: Koulouris (45-k, 49, 87), Łukasiak (82).
Pogoń Szczecin: Cojocaru – Wahlqvist, Loncar, Borges, Koutris (86. Lis), Gamboa, Ulvestad, Kurzawa (80. Smoliński), Przyborek (46. Wędrychowski), Grosicki (81. Łukasiak), Kolouris (88. Paryzek).
GKS Katowice: Kudła – Gruszkowski (62. Galan), Czerwiński, Jędrych, Kuusk (80. Komor), Wasielewski – Drachal (62. Błąd), Kowalczyk, Repka, Nowak (88. Marzec) – Szymczak (62. Bergier).
Żółte kartki: Kowalczyk.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 19 938.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Nie schodźcie z obranej drogi

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Co GKS Katowice wraca na swój stadion po nieudanym wyjeździe to wygrywa. Podobnie było tym razem. Po wysokiej porażce w Szczecinie (choć zbyt wysokiej patrząc na samą grę), katowiczanie mieli zmierzyć się z walczącą o życie Puszczą Niepołomice.

W końcówce sezonu takie mecze zawsze są trudniejsze niż – po pierwsze wcześniej, a po drugie – niż wskazywałaby na to tabela. Zazwyczaj drużyny z dołu się po prostu budzą – wcześniej czy później. Nie zawsze i nie wszystkie – te które pobudki nie zrobią lub nie zrobią jej odpowiednio wcześnie – spadają z ligi. Mamy w tym sezonie aż nadto przykładów. Obudziła się Korona – na samym początku rundy wiosennej – i dziś jest praktycznie pewna utrzymania. Niedawno na wysokie obroty wskoczył Radomiak – i choć przegrał ostatnio dwa mecze – również ma niezłą pozycję w tabeli, a przecież startowali od 0:5 do przerwy w Białymstoku. Skazywane na pożarcie Zagłębie Lubin wygrało dwa mecze i znacząco poprawiło swoją sytuację. A Śląsk Wrocław? Ci to dopiero zaczęli grać. Zagrzebani na ostatnim miejscu, pod wodzą Alana Simundzy zaczęli punktować aż miło i po wielu, wielu kolejkach w końcu osiemnaste miejsce opuścili i są na styku jeśli chodzi o bezpieczną strefę!

Zamieszana w walkę o utrzymanie Puszcza również czeka na to przebudzenie. Był jeden moment, w którym wydawało się, że podopieczni Tomasza Tułacza wskoczyli na właściwe tory. Mowa o wygranej w Gdańsku 2:0. Ta wygrana z zespołem z dołu tabeli, ale też dobrze wówczas grającą Lechią, była pewna i wydawało się, że Puszcza może stać się takim Radomiakiem czy Koroną. Nic z tych rzeczy. Co prawda potem zdarzyło się jeszcze zwycięstwo z Piastem, ale poza tym było słabiutko. Sytuację mógł też trochę uratować Puchar Polski, gdzie niepołomiczanie wygrali na Konwiktorskiej, ale potem Pogoń zmiotła ich w półfinale. Tym motywacyjnym drygiem mógł być też uratowany w doliczonym czasie gry z Rakowem remis. Nie wyszło. Puszcza przegrała w Katowicach i choć jest minimalnie nad kreską, czeka ich niebywała i ciężka batalia o pozostanie w lidze. Za tydzień grają z niezłym Radomiakiem, potem mają Pogoń i Lecha, będą też bezpośrednie potyczki ze Stalą i Śląskiem. Oj, nie będzie u Żubrów nudno.

To jednak problemy naszych ligowych rywali. GieKSa z tą walczącą o życie drużyną sobie poradziła i to przegrywając do przerwy. Nawet trener Tułacz – zasadniczo nieszczędzący swoim podopiecznym słów krytyki – dziwił się, że nie było aż takiej determinacji. Za to w Lidze Plus eksperci mówili, że z Puszczą narzucającą swój styl gry, przejąć tę rolę jest trudno – a GieKSie się to udało. Nie da się ukryć, katowiczanie zdominowali rywali i w tym kontekście był to jeden z najlepszych meczów w tym sezonie – no, powiedzmy druga połowa, bo do pierwszej można się przyczepić.

To był pierwszy mecz w obecnych rozgrywkach, w którym GieKSa przegrywała i przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. W 28. kolejce. Dla porównania powiedzmy, że w ostatnich pięciu meczach poprzedniego sezonu, taka sytuacja miała miejsce… trzy razy (z Polonią, Tychami i Wisłą). Dlatego nawet jeśli taka sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, to jednak tyle meczów bez odwrócenia ich losów to sporo. W drugą stronę mieliśmy to trzy razy – z Legią, Koroną i Motorem. A jedynymi drużynami, które pozostają bez przechylenia szali na swoją korzyść są Piast, Puszcza, Śląsk, Lechia.

Żeby dołożyć łyżeczkę dziegciu co do wczorajszego spotkania, to trzeba przyznać, że do pewnego momentu aspirowało ono do jednego z najbardziej frustrujących w tym sezonie. Mam tu na myśli taką niemoc, pewnego rodzaju bezsilność, która – wydawało się – może mieć miejsce. Bo jak przegrywaliśmy wysoko, to GieKSa była ewidentnie słabsza. Jak przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrać, bo graliśmy dobrze, była irytacja i złość. Ale wczoraj to było jeszcze coś innego. GieKSa niby atakowała, niby stwarzała sytuacje, ale ostatecznie wszystko szło w ręce Komara, ewentualnie było niecelne, tak jak strzał Dawida Drachala z początku meczu. Dodatkowo było widać dużą determinację i dynamikę. To nie był chodzony mecz. Z jednej strony można było myśleć, że taka gra daje szansę na pozytywny rezultat, z drugiej te wykończenia były dość mizerne. No i przede wszystkim Puszcza prowadziła po naszym dość dużym błędzie. Więc trzeba było zdobyć nie jedną, a dwie bramki. Niewiadomą było, jak się to wszystko potoczy.

Ta łyżka dziegciu się zdematerializowała, bo ostatecznie GKS w drugiej połowie grał podobnie jak w pierwszej, a dodatkowo wzmocnił ten sposób gry i w końcu zaczęło wychodzić. Czyli wchodzić. Trzy bramki zdobyte po przerwie mają swoją wymowę. Najpierw Alan Czerwiński dosłownie wypatrzył Sebastiana Bergiera, który po prostu nie mógł tego zmarnować. Potem swoje firmowe zagranie zaliczył Bartosz Nowak i Bergi a la „Franek – łowca bramek” (skoro jesteśmy już przy wiślackich porównaniach trenera) podcinką trafił do siatki. Mało się mówi o trzecim golu, a to co zrobił Marcin Wasielewski przecież było bardzo klasowe. Minął rywala delikatnym podbiciem piłki, a potem to podbicie powtórzył nad bramkarzem, wystawiając piłkę do pustej bramki. To było doprawdy doskonałe i jeśli mówimy o Tsubasie Dawida Drachala w jego kapitalnej akcji w pierwszej połowie, to nie można tego japońskiego bohatera kreskówek nie przyrównać do Wasyla, przy czym Wasyl zrobił to błyskawicznie, a nie jak Tsubasa biegł z piłką przez boisko przez pół odcinka okrążając niemal całą kulę ziemską 😉

Swój sposób gry – to było coś, co trener powtarzał w rundzie jesiennej. Można powiedzieć, że jesienią to wychodziło w bardziej spektakularny sposób, choć nadal musimy pamiętać, że dawało to mniej punktów niż obecnie. Ale pod względem wizualnym, spotkanie z Puszczą rzeczywiście pokazało bardzo dużą dominację nad rywalem.

GieKSa jest w środku tabeli dlatego, że… nie zawsze nam wychodzi. Bartosz Nowak ma potencjał na to, by dawać jeszcze więcej. I ostatecznie coś mu w tych meczach zawsze wyjdzie – jakieś idealne podanie i asysta – bo to po prostu bardzo jakościowy zawodnik. Ale tu może być jeszcze lepiej. Sebastian Bergier nastrzelał już trochę tych bramek, ale ich też może być jeszcze więcej. Coraz lepiej prezentuje się Dawid Drachal i jakby tylko udało się wyciągnąć go z Rakowa, byłoby doskonale, bo ten zawodnik to bardzo duży talent. Naprawdę w tej drużynie drzemie spory potencjał. Na ten moment jest bardzo dobrze. A może być jeszcze lepiej. Tylko prośba do trenera – nie schodźcie z obranej drogi. Wychodźcie z założenia, że rozwój jak najbardziej, ale lepsze czasem jest wrogiem dobrego. Można i trzeba ulepszać i poprawiać, ale nie na siłę. Naprawdę jest dobrze.

Osiągnęliśmy magiczną granicę 38 punktów. Można już mieć absolutnie spokojną głowę. GieKSa w przyszłym sezonie będzie grać w ekstraklasie i dalej sławić Katowice w ligowej piłce. Nie mogliśmy sobie wymarzyć na początku sezonu – a już zwłaszcza po pierwszej kolejce z Radomiakiem – w jakim miejscu będziemy na sześć kolejek przed końcem. Pięknie.

A Dawid Abramowicz, ani żaden inny Craciun czy Atanasov nie okazali się Kojiro 😉

Kontynuuj czytanie

Galeria Piłka nożna

Budujemy nową twierdzę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

W dzisiejszym spotkaniu nasza drużyna pokonała 3:1 Puszczę Niepołomice. Zapraszamy na drugą galerię z tego meczu, którą przygotował dla Was Kazik.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga