Dołącz do nas

Piłka nożna

[WYWIAD] Prezydent Marcin Krupa o stadionie, klubie, sekcjach i przyszłości sportu

Avatar photo

Opublikowany

dnia

W ostatnim czasie prezentowaliśmy wam obszerne wywiady z Wojciechem Cyganem i Marcinem Janickim, w których pytaliśmy naszych rozmówców o wszystkie sprawy związane z klubem, które szczególnie interesowały kibiców.

Dziś przed wami kolejny wywiad – jeden z najważniejszych jaki do tej pory przeprowadziliśmy. Nasze zaproszenie do rozmowy o klubie przyjął Prezydent Miasta Katowice Marcin Krupa. Panu Prezydentowi dziękujemy za poświęcony czas, a Was zapraszamy do obszernej lektury.

Skąd wzięła się zmiana podejścia miasta do GKS-u Katowice, niektórzy są ciągle „nieufni” wobec tego projektu, zamiarów miasta. Co by Pan powiedział takim ludziom?

Przede wszystkim jest to kwestia potrzeby budowy silnego klubu sportowego w mieście – a wiemy na podstawie badania, rozmowy, że najbardziej rozpoznawalny klub to GKS Katowice. Społeczeństwo jasno określiło, że jest to marka, na którą należy postawić. Patrząc jednak tylko przez pryzmat piłki nożnej, to dla mnie było to za mało, chcieliśmy więcej dyscyplin, które mogłyby się uzupełniać wzajemnie w ramach jednego podmiotu. Wiemy, że sport ma swoje trendy – raz się wygrywa, a raz przegrywa. Chcielibyśmy, by sukcesy jednej sekcji były głośniejsze od ewentualnych porażek innej sekcji. Biorąc pod uwagę te wszystkie aspekty powstała koncepcja budowy jednego silnego klubu pod marką GKS-u. Filarami, które tutaj wybraliśmy były piłka nożna, siatkówka i powracający hokej. Pamiętajmy również, że przez długie lata GKS był klubem wielosekcyjnym, który łączył w sobie wiele dyscyplin również ze sportów zimowych. Barcelona pokazuje, że taki model się sprawdza więc dlaczego nie mamy próbować w Katowicach i realizować czegoś, co będzie wyjątkowe w skali naszego kraju.

Pierwszy krok został zrobiony -piłkarsko GieKSa się odradza, siatkarsko klub całkiem nieźle radzi sobie Plus Lidze, podobnie hokeiści. Pytanie jednak jakie są dalsze plany miasta na rozwój klubu pod względem tych dyscyplin?

Nad tym pomysłem musi pracować zarząd klubu. Trzeba zobaczyć, gdzie są jeszcze możliwości do rozwoju przy jednoczesnym funkcjonowaniu tego, co już zostało zbudowane. Ważnym aspektem są tutaj wyniki sportowe, organizacja takiej sekcji i przede wszystkim finansów, bo to najważniejsza rzecz. Jako miasto jesteśmy otwarci na propozycję nowych sekcji, jednak musi to być poparte chłodną analizą tak, by nie „przegrzać” danego tematu, bo tutaj trochę jak w biznesie – jak się „przegrzeje” pewne sprawy to więcej szkód można narobić. Nie chcielibyśmy cofać się w stosunku do tego, co zostało zrobione za kadencji mojego poprzednika oraz tego, co mamy obecnie.

Nie będzie wielkiego klubu bez zaplecza – docelowo stadionu. Kibice pytają, dlaczego to wszystko tak długo trwa. Na tle innych miast Katowice wypadają bardzo słabo, bo od wielu lat jesteśmy jedynie na etapie planowania.

Rozumiem takie pytania kibiców. Jest w tym sporo racji, jednak my musimy patrzeć na to wszystko z wielu stron. Trzeba pamiętać, że jeżeli nie będzie wspólnej polityki ogółu społeczeństwa, co do kwestii budowy stadionu to nigdy nie będziemy mieli wystarczającej grupy zwolenników takiej realizacji. Trzeba mieć świadomość, że jest to wydatek dla miasta w kwocie ponad stu milionów złotych. Musimy naprawdę tworzyć pozytywną otoczkę wokół tego pomysłu i realizacji. Nie ma więc miejsca dla negatywnych zachowań kibiców, gdyż takie działania nie popychają sprawy do przodu. Uważam, że musimy stopniowo do tego podchodzić, nie znaczy to, że miasto celowo opóźnia budowę czy też nie realizuje jej w szybkim czasie. Nowy stadion jest potrzebny nie klubowi, ale miastu, które chce mieć klub. Dlatego tutaj mówimy o budowie miejskiego stadionu, który będzie domem dla klubu. Sam stadion podobnie jak np. NOSPR będzie zarządzany przez podmioty zewnętrzne. Stadion musi powstać, bo jesteśmy stolicą aglomeracji, mamy dobry klub piłkarski i nie może być sytuacji, w której goście, którzy przyjeżdżają do Katowic, mają gorsze warunki niż u siebie. My musimy do tej czołówki krajowej dobić również pod względem jakości obiektów. Jestem przekonany, że to pozwoli na większą aktywność, jeśli chodzi o pozyskiwanie zewnętrznych sponsorów dla poszczególnych dyscyplin w klubie. Zależy nam na tym, byś ciągać ciężar finansowy z miasta i przenosić na rzecz właśnie takich podmiotów.

Kibiców nurtuje również pytanie, dlaczego nie budujemy od razu całego stadionu tylko w planach jest 12+3 ? Czy nie byłoby korzystniej postawić od razu cały stadion ?

Zastanawiałem się nad tym wielokrotnie. Wiem, że moje argumenty nie przekonają kibiców i gdyby postawić na szali argumenty kibiców i miasta to byłaby równowaga. Ja patrzę na to w sposób pragmatyczny. Opieram się na frekwencji i kosztach budowy. Jeżeli mamy sytuację gdzie tylko na kilku stadionach w Polsce mamy średnią frekwencję powyżej 10 tysięcy to nie łudźmy się, że na stadion GKS-u przyjdzie nagle 15 tysięcy. Ja nawet wolałbym, żeby kilka razy się zdarzyło, że braknie biletów i stadion 12-tysięczny będzie pełny, niż sytuację, w której tych biletów jest za dużo i połowa stadionu 15-tysięcznego świeci pustkami. Druga sprawa to zachowania kibiców. Chcemy, by te obiekty sportowe i wydarzenia na nich były świętem dla wszystkich. W tyle głowy mamy również Stadion Śląski. Jego funkcja będzie nieco inna, ale nie wykluczone, że szlagierowe mecze, jak np. derby będą właśnie tam rozgrywane.

Wspomniał Pan Stadion Śląski i pojawiają się teorię, że miasto specjalnie opóźnia budowę, by przenieść klub na ten stadion. Jak się Pan odniesie do takich teorii?

Kilka lat temu w urzędzie marszałkowskim odbyły się takie rozmowy dotyczące gry GKS-u na tym stadionie. Plany te nie dotyczyły tylko naszego klubu, ale również innych z naszego województwa. Wiem, że takie coś nie podoba się kibicom, ale gdyby były dobre stosunki z Ruchem Chorzów, to można by się było zastanowić nad dzieleniem tego stadionu na dwa kluby. Takiego porozumienia jednak nie ma, więc ja nie widzę możliwości, by dwa zwaśnione kluby grały i korzystały z jednego obiektu w tym samym czasie. Druga rzecz to znowu frekwencja – nawet gdyby przyszło dwa- trzy razy tyle kibiców co obecnie na Stadion Śląski to i tak na 60-tysięczniku będzie to wyglądać fatalnie, kibice znikną na takim obiekcie. Bez kibiców impreza na tym stadionie nie ma sensu i wykorzystanie Śląskiego widzę jedynie przy naprawdę atrakcyjnych spotkaniach i wielkich rozgrywkach. Ten stadion powinien mieć drzwi szeroko otwarte dla wszystkich klubów na Śląsku – jeśli pojawi się takie zapotrzebowanie. Osobną kwestią jest jaki model zarządzania przyjmie urząd marszałkowski. Kluby na Śląsku powinny mieć swój dom, z którym będą się utożsamiać i gdzie będą grać i dbać o niego. Miasto nie czeka na to, by GKS grał na Stadionie Śląskim. Klub musi mieć swój stadion, swoje miejsce – takie, w którym będzie się czuć najlepiej.

W wywiadzie dla Radia Piekary wspomniał Pan, że obecny stadion urąga temu klubowi. Czy to dlatego nie pojawia się Pan na Bukowej przy okazji meczów? Kibice dopytują, kiedy się Pan pojawi na meczu.

Ja nie mam problemów z warunkami, które są na stadionie. Dla mnie nie ma różnicy, czy to jest drewniana ławka, krzesełko czy trybuna. Brakuje mi po prostu czasu na takie wizyty. Śledzę wyniki i jestem na bieżąco z sytuacją w klubie. Na pewno taki czas nadejdzie. Znalazłem czas, by zajrzeć do Spodka na mecz siatkarzy. Chciałbym, by taka atmosfera panowała na wszystkich obiektach. GKS jest klubem, który znam i miałem z nim do czynienia od wczesnych zainteresowań sportowych.

Chcielibyśmy wrócić jeszcze do tej frekwencji. Zgadzamy się, że aktualnie jest ona niska, jednak gdy budowano NOSPR to też nie można powiedzieć, że brano pod uwagę starą filharmonię i to ilu widzów gromadziła podczas wydarzeń kulturalnych. Na innych stadionach notowany był duży wzrost po otwarciu nowego obiektu.

Kultura i sport są porównywalne, ale rządzą się innymi prawami. Muzyka z reguły łączy, a sport raczej dzieli ze względu na rywalizację. NOSPR został skalkulowany przez nas i dziś nawet mówimy o niedoborze miejsc w tej placówce. Życzyłbym sobie, by tak było ze stadionem i jego frekwencją. NOSPR już nie można zmienić pod względem liczby widowni, stadion będzie miał takie możliwości rozbudowy. Patrząc z perspektywy potencjału metropolii to mamy potencjał, by te stadiony zapełniać, ale na dzisiaj te stadiony w większości są dużym stopniu puste. Popatrzmy na Gliwice, Tychy, Bielsko czy nawet Zabrze gdzie jeszcze nie ma czwartej trybuny. Musimy brać takie rzeczy pod uwagę. Wydaje mi się, że stopniowy, stały wzrost frekwencji na stadionie i przede wszystkim utrzymanie jej, to proces na kilka – kilkanaście lat.

Przekaz z miasta na początku powstania wielosekcyjności był jasny – miasto nie chce sprzedawać klubu. Czy to jest plan na kolejne lata, czy zostawiacie sobie jakąś furtkę, która w odpowiednim czasie pozwoli na sprzedaż klubu odpowiedniej firmie czy też osobie?

Mój pogląd na tę kwestię się zmienia. Wynika to z pewnych doświadczeń. Było wiele klubów, w które był zaangażowany podmiot zewnętrzny i ich historie różnie się później kształtowały. Również w Katowicach mieliśmy tego przykład. Musieliśmy go podnieść w tamtym momencie, to samo dzieje się teraz w innych klubach. Na dzień dzisiejszy – bez wnikliwej analizy komu sprzedajemy, na jakich warunkach, ustalenia tego, jakie są cele dla przyszłego funkcjonowania, czy też zabezpieczeń, które spowodują, że ten klub się będzie rozwijać, a nie zwijać, nie ma mowy o sprzedaży klubu. Jeżeli doprowadzimy do pewnego standardu, czyli dobrej gry, siedziby, atmosfery, gdy wszystko będzie organizacyjnie poukładane, to myślę, że to będzie etap, w którym miasto zastanowi się nad tym, czy nie będzie korzystniej dla wszystkich, by się z kimś klubem nie podzielić. Docelowo byłoby dobrze, by klub był w rękach prywatnych, ale z właścicielem twardo stojącym na nogach. Takiemu właścicielowi zapewnimy od strony miasta pełne wsparcie w rozwoju. Nie oddamy klubu w ręce mało doświadczonych inwestorów.

Celem zarządu był awans do Ekstraklasy w dwa lata. Za nami niecałe 1,5 od tych deklaracji. Czy miasto ewentualną dymisję zarządu przyjmie, jeśli odpukać tego awansu nie będzie? Jak miasto patrzy na zarządzanie klubem i realizację celów?

Oceniam obecny zarząd z perspektywy czasu. Klub był na bardzo dużym zakręcie i zarząd musiał pracować nad tym, by wyjść z niego. Posprzątanie tego bałaganu wymagało czasu i ten proces trwa nadal. Jestem dość zadowolony z obecnego prowadzenia klubu. Ma on możliwości działania do przodu z jednej strony, a z drugiej twardo stąpamy po ziemi, kontrolujemy finanse. Awansu każdy by sobie życzył, bo to większy prestiż dla klubu. Rozumiem, że koszty będą wyższe, ale możliwości rozwoju również pójdą w górę. Budujemy klub, bo chcemy, by grał on o najwyższe trofea i to nastąpi. Na razie jesteśmy na bardzo dobrej drodze, bo jesteśmy w tabeli na pierwszym miejscu. Gdyby  – odpukać – się nie udało, to ja ogólnie nie jestem zwolennikiem zmian personalnych, bo one czasem przynoszą odwrotne efekty. Nowy zarząd musiałby zapoznać się z sytuacją w klubie, a to wymaga czasu. Skłaniałbym się do innych zmian w zasadach funkcjonowaniu klubu.

Mówimy tutaj o zmniejszeniu finansowania?

Tak, również o takich aspektach.

Powiedział Pan, że jest Pan dość zadowolony. Czego więc brakuje, by Prezydent był bardzo zadowolony?

Nie mogę tutaj chwalić za bardzo pana prezesa, bo spocznie na laurach. Daliśmy zarządowi cele ogólne i to oni muszą znaleźć drogę do tego, jak je zrealizować w szczegółach. Do końca roku powstanie dokument, który będzie określać jasno jaki cel jest krótkoterminowy a jaki długoterminowy. Przed podaniem tych celów opinii publicznej będziemy o nich dyskutować i brać pod uwagę finanse. Na razie naszym celem jest dobra gra i awans do Ekstraklasy – to jest naszym minimum, ale w sporcie wszystkiego nie przewidzimy.

Stadion to nie jedyny problem dotyczący obiektów sportowych. Pojawił się kolejny, a mianowicie hala dla siatkarzy. Mecz w Spodku pokazał, że jest duży potencjał dla tej dyscypliny, jednak nie można tam grać na razie każdego meczu. Wiemy, że są plany by w bryle stadionu była hala dla siatkarzy. Czy potrzeba budowy również hali może mieć wpływ na ewentualne przyśpieszenie budowy całego kompleksu?

Dziś mówimy o pewnych koncepcjach. Wykonujemy pierwsze działania związane z geologią terenu. To pokaże nam, jaki obiekt może tam stanąć i jakie będą koszty takiej budowy. Ja mam nadzieje, że będą one minimalne, czyli normalna budowa bez konieczności wzmacniania. Trzeba pamiętać, że stadion to jedno, ale jest jeszcze infrastruktura treningowa, boiska dla młodzieży, która powinna tam trenować. Oni muszą mieć w zasięg wzroku ten stadion, by grając w młodszych rocznikach marzyć o tym, by w przyszłości zagrać na tym stadionie w barwach klubu. Chcemy, by ten obiekt był użytkowany, by on żył dla mieszkańców i tych, którzy będą tam trenować. Co do hali to nie wykluczamy jej, jeśli się na to zdecydujemy, to trzeba będzie ją budować razem ze stadionem i wkomponować ją w ten stadion, tak to się buduje na świecie. Bez sensu byłoby stawianie hali osobno obok stadionu. Hala jednak nie będzie determinantą tego, by budować stadion. Wspomnieliśmy o Spodku. Obecnie zarządza nim operator. Ta filozofia była dla nas logiczna, bo nie chcieliśmy, by obiekty konkurowały o imprezy ze sobą. Myślę, że trzeba mocno działać w takim kierunku, by część rozgrywek czy to siatkówki, czy to hokeja była rozgrywana na dużym Spodku. O tym trzeba rozmawiać, być może przyszli sponsorzy klubu ułatwią te rozmowy i takie plany poprzez swoje zaangażowanie.

Patrząc przez pryzmat ostatnich lat ciężko nie odnieść wrażenia, że Katowice trochę były zaniedbane pod kątem sportowym, zarówno zawodowym, jak i amatorskim. Nie ma Pan wrażenia, że może to być efekt m.in. takiego podejścia niektórych miejskich urzędników, którzy porównują Katowice do Łęcznej? Być może trzeba zmienić myślenie, by budować coś na miarę stolicy Śląska, a nie Łęcznej.

Powinniśmy patrzeć na miasto, biorąc pod uwagę jego przyszły rozwój, trzeba jednak oprzeć to wszystko o realia finansowe. Nie jest problemem, by realizować projekty – problemem zwykle jest kosztowne utrzymanie tych obiektów. Dla miasta to są konkretne wydatki. A skoro gdzieś się pieniądze dołoży – to gdzieś trzeba zabrać. Budżet jest ściśle określony. Nasze miasto nie przyciągnie więcej mieszkańców, nie będzie większej ilości dochodów czy też firm jeże linie będziemy stawiać na rozwój na miarę naszego miasta i jego możliwości. Katowice porównuje się z wielkimi miastami jak Kraków, Poznań, Wrocław, ale te miasta mają powyżej 500 tysięcy mieszkańców. My mamy budżet dla 300 tysięcy mieszkańców i musimy mieć tego świadomość. Stadion, który powstanie nie musi być najpiękniejszy w Polsce, ale musi być jakościowo i funkcjonalnie porównywalny do tego, co mamy teraz w kraju. Musi być ten „efekt wow”, który pokaże, że warto było czekać i wybudować taki obiekt w Katowicach. Mam nadzieję, że będzie on dobrze widoczny i będzie wpisywać się w rozwój tego miasta.

Nie brakuje Panu w mieście osób, które mogłyby pełnić funkcję managerów sportu i spinać klamrą wszystko to co się dzieje w mieście pod względem sportu amatorskiego i zawodowego?

Uważam, że ich nie brakuje. Każdy ma swój model zarządzania i tego, jak działa dany obiekt. Czasami patrząc z boku widać więcej, ale będąc bliżej gdzieś, to patrzenie się bardziej zamyka. Wynika to z tego, że mamy dany obiekt, który ma swoje potrzeby i finanse. Ludzie odpowiedzialni za zarządzanie sportem pracują, na tyle ile mogą. Jako miasto podjęliśmy działania, które mają na celu promować sport w Katowicach, bo sportem chcemy się chwalić. Myślę, że powoli zyskujemy na spójności w tych działaniach. Mam nadzieję, że taką klamrą do całego sportu w Katowicach będzie wielki GKS, który dziś raczkuje, ale szybko chce stanąć na nogi. Jasno trzeba powiedzieć, wszystkie kluby, które funkcjonują w mieście, a jest ich około 200 muszą mieć pełną wiedzę i świadomość, że ich wychowankowie mają dążyć do tego by reprezentować barwy GKS-u a nie innego klubu z regionu. Wkładamy wysiłek w rozwój tych młodych ludzi i nie wyobrażamy sobie, że w mieście nie będzie dla nich możliwości do kontynuowania swojej przygody, czy też kariery ze sportem. Odchodzimy od polityki, że „każdemu damy tyle, by mu wystarczyła na przetrwanie”. Chcemy budować silny klub, który będzie miał zaplecze w postaci tych mniejszych klubów.

Sporo się mówi o E-Sporcie – Miasto się rozwija również pod tym względem. Czy są plany, by rywalizować w tej dziedzinie i tworzyć w Katowicach coś nowego?

 Tak daleko jeszcze nie patrzeliśmy. To jest ciekawy temat, warty przemyślenia, ale na razie jesteśmy dumni z tego, że jesteśmy przykładem dla wszystkich jak organizować takie imprezy dzięki Intel Master Extreme. Dzięki tej imprezie nasze miasto jest mocno rozpoznawalne w świecie. Inna sprawa to finanse, po raz kolejny powtórzę, nie można tego tematu „przegrzać”. Mamy 3 filary ważne dla miasta i mniejsze sekcje. Na tym się skupiamy teraz.

Podróżuje Pan po kraju i świecie. Było coś takiego, co się Panu podobało w innych Miastach, a co chciałby Pan przenieść do Katowic pod względem sportu typowo amatorskiego tak, by mieszkańcy na tym skorzystali?

Myślę, że pod względem możliwości uprawiania sportu mamy się czym chwalić, choć oczywiście to nie nasze ostatnie słowo. Brakuje mi jednak takiej rodzinnej atmosfery kibicowania, czyli tworzenia klubów kibica, którzy nie są nastawieni na walkę o terytorium. Brakuje mi takiego zachodniego modelu kibicowania. Nie ma co ukrywać – tam też zdarzają się problemy, ale dużo więcej mówi się jednak o pozytywnych aspektach kibicowania. To one przykrywają te małe negatywne. Myślę, że powoli w GieKSie taki model się tworzy, dobrym przykładem jest tutaj sektor rodzinny i wspaniała praca fanek GieKSy, które animują doping wśród dzieci. Chciałbym, by dla kibiców wydarzenie sportowe było świętem, by wychodzili na to spotkanie wcześniej i brali aktywny udział w widowisku, a nie przychodzili 5 minut przed początkiem imprezy. Pozytywnym przykładem takiego kibicowania był ostatni derbowy mecz GieKSy z Górnikiem.

Jakie jeszcze obiekty oprócz stadionu i basenów miasto ma zamiar przekazać mieszkańcom?

Proces inwestycyjny trwa. Poza basenami gdzie realizacja jest na zaawansowanym poziomie, będziemy budować dwie hale w mieście. Jedna przy ulicy Mikołowskiej, druga na Koszutce. Te projekty rozpoczniemy w tej kadencji i będą one służyć szkołom, jak również mniejszym  klubom. Co ważne, przy basenach powstaną hale sportowe, które będą służyć mieszkańcom do czynnej rekreacji – uprawiania sportu. W jednej lokalizacji hala będzie dedykowana dla gimnastyków sportowych.

Na koniec zapytam, co by chciał Pan jeszcze przekazać kibicom i mieszkańcom miasta?

Chciałbym, by mieli w sobie wiele pozytywnej energii i atmosfery. Potrzeba nam jej, by nie pojawiały się zachowania, które niewątpliwie urągają klubowi i powodują zmniejszenie zainteresowania podmiotów zewnętrznych. Wyniki są obiecujące i pozytywne więc dzięki takiemu zainteresowaniu łatwiej czasem zrobić krok do przodu. Gdy będzie taka energia, to proszę być spokojnym- reszta przyjdzie z czasem.

Zdjęcie: Facebook.com/MarcinKrupa

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

6 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

6 komentarzy

  1. Avatar photo

    Matematyk

    8 listopada 2016 at 13:17

    Duzo lania wody i puste frazesy.no to kiedy rusza ta budowa stadionu przy A4?

  2. Avatar photo

    Boss

    8 listopada 2016 at 22:09

    Fajny wywiad ale widać ze z dobrym politykiem. Dużo słów, zero konkretów. Terminów, harmonogramów prac, planów w przypadku zrealizowania celów bądź nie i wiele innych. Dobrze ze w ogóle zabrał glos

  3. Avatar photo

    kejta

    9 listopada 2016 at 13:40

    Nie ma sie co ludzic nikt nigdy nie dobuduje 3tys o ile sam stadion wkoncu stanie. Nie bedzie zapotrzebowania bo bedzie niska frkwncja I ostaniemy ze stadionem na 12tys bez jednej trybuny czy cos ale jak to sie mowi lepszy rydz niz nic

  4. Avatar photo

    Tom

    9 listopada 2016 at 20:19

    Widać wybory się zbliżają, czyli jak sam Krupa zapewnił „kontynuacja Uszoka”
    Czyli kapa.
    A ja powiem tak, niech zrobią mniejszy stadion ale od razu w całości, bez możliwości rozbudowy, ale niech będzie ŁADNY !!!!!!!!!!!

  5. Avatar photo

    maxiu

    10 listopada 2016 at 14:54

    Matematyk@ Jak nic sie nie działo nikt nic nie mówł też było żle!!Dobrze wiecie ze postawienie stadionu w innym miejscu niz B1 potrzebuje czasu analizy gruntów itp. Z tego co wiemy to do 9 grudnia ma byc wydana opinia analzy geodezyjnej terenu pod stadion!! Kejta@ Kto ci powiedział ze stadion ma powstac bez jednej trybuny??Tom@ Od kiedy kampanie prezydencka zaczyna sie na 2 lata przed wyborami?? Zanim cos napiszecie zastanówcie sie bo jak czytam te wasze narzekania to mnie aż w dupie szczypi!!! INO GIEKSA!!

  6. Avatar photo

    true

    10 listopada 2016 at 21:18

    Zgadzam sie w 100% z gościem! Widać że mądry facet z głowa na karku! Nie problem baranki wybudować stadion, problem go utrzymać. Miasto to nie orkiestra świątecznej pomocy!. Lepiej poczekać i zrobić to raz a dobrze

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna Wywiady

Górak: Zdaliśmy egzamin

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po wygranym 3:0 sparingu ze Stalą Rzeszów porozmawialiśmy z trenerem Rafałem Górakiem. Zapytaliśmy o ubiegły i nadchodzący sezon, uchylony przepis o młodzieżowcu, a także o nowego napastnika.

Wakacje spędził pan aktywnie?

Rafał Górak: Aktywnie, byłem bardzo aktywny: chodziłem po górach, dużo pływałem, siedziałem trochę nad morzem. Fajnie nam się udało pojechać trochę w nieznane, zatrzymywaliśmy się tam, gdzie nas kierowała intuicja. Byliśmy trochę tam, to tu. Wszędzie aktywnie – rowerki i spacery.

Pan jest w stanie odciąć się od piłki?

Wy to doskonale wiecie – piłka to jest całe moje życie, nigdy się nie odetnę. Próbuję się resetować, natomiast piłka mnie nie zabija. Nie powoduje, że jak coś robię, to mnie to męczy. Lubię odpoczywać, np. czytając, ale bez piłki się nie da.

Jak żyje się cały czas pod okiem kamer?

Powiem szczerze, że bardzo mocno zaryzykowałem. Byłem odważny, żeby ten serial „Trenerzy” tyle pokazał od środka. Starałem się nic nie wycinać i w zasadzie mogliście zobaczyć mnie takiego, jakim jestem. To na pewno jest całkiem inny wymiar, bo pierwsza czy druga liga to jest zupełnie inne zainteresowanie medialne. Wydaje mi się, że to, co można w tym wszystkim zobaczyć, to że praca w GKS-ie Katowice idzie bardzo dobrym nurtem. Nie mamy się czego wstydzić, wprost przeciwnie – wykonujemy świetną pracę jako sztab, piłkarze i zespół.

Zostanie jakiś przebłysk po sezonie?

Nie, cały sezon został mi w pamięci. To jest pierwszy sezon od dawna dla GKS-u Katowice w Ekstraklasie, a mój debiutancki. Każdy moment, każda chwila dla mnie była wyjątkowa i zostanie w mojej pamięci bardzo mocno. Ale to już jest za nami, trzeba patrzeć do przodu.

Jaki był najtrudniejszy moment?

Szukałem czegoś takiego, ale powiem szczerze: dobrze rozwiązywaliśmy te nasze problemy. Nawet ten moment, gdy przegraliśmy tę drugą połowę w Zabrzu i zastanawiałem się, w jaki sposób będziemy gotowi w następnych meczach. Okazało się, że drużyna świetnie reagowała na wszystko. Zdaliśmy egzamin tego debiutanckiego sezonu i ważne jest to, że nie dopuściliśmy do sytuacji, gdzie moglibyśmy się naprawdę trwożyć. Bardzo mocno pracowaliśmy, żeby drużynę ciągnąć, oni też byli świetni. To dało takie, a nie inne efekty.

Udało się sprostać założeniom i można oceniać sezon pozytywnie?

Na pewno nie możemy mówić, że „się udało”. To byśmy musieli mówić o jakimś elemencie przypadkowości. Wydaje mi się, że właśnie wypracowaliśmy to ogromną, ciężką robotą, że dziś w Katowicach mamy takie żółte serca. Kibice się zbudzili, kochają ten zespół, Klub, stadion, wszystko, co się wydarzyło. To jest piękne, że wstaliśmy z tego mułu, w którym byliśmy wszyscy razem.

Wasze dobre występy podniosły poprzeczkę?

Także nas rozwinęły, jesteśmy dzisiaj lepsi. To też jest ważne, bo wszystko na plus, jeśli człowiek jest ambitny, to nie może po prostu powiedzieć: „to było takie świetne, teraz jestem najlepszy”. Nie, nas to rozwinęło i w związku tym trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: czy we mnie, w Rafale Góraku, jeszcze jest miejsce na rozwój? No jest! Ja to zawsze mówię moim piłkarzom, tu nie ma co myśleć, że się jest 32-letnim piłkarzem, czas na rozwój jest zawsze. Nie wolno stanąć, bo wtedy momentalnie jest regres, a nam chodzi o progres.

Drugi sezon dla beniaminka podobno jest najtrudniejszy, a niektórzy kibice rozmarzyli się o pucharach.

Bardzo bym tonował rozważania o europejskich pucharach. One są na pewno czymś pięknym i byłyby czymś wyjątkowym, natomiast Ekstraklasa jest bardzo silna i ma mocne zespoły. Poziom idzie do góry, trzeba z respektem i szacunkiem podchodzić do tego wszystkiego. Tamten sezon był dobry, ale też bardzo trudny, a w ostatnich latach beniaminkowie wylatywali z hukiem. Myśmy się w niej dobrze usadowili, trzeba kontynuować pracę.

Połowa drużyn bije się o rozgrywki międzynarodowe.

To świadczy o tym, że nie stało się to, co często dzieje się na świecie, że są te siły. U nas trzeba szczerze powiedzieć, że jest te pięć zespołów, które będą się o to biły i tam jest ich miejsce. Czy my dzisiaj o tę piątkę walczymy? Ja bym powiedział, że po prostu musimy dążyć do tego krok po kroku, by wiele lat GKS grał w Ekstraklasie. Być może przyjdzie taki moment, gdy powiem z otwartym sercem, że jestem gotowy na walkę o czołowe lokaty.

Co będzie największym wyzwaniem?

Każdy sezon jest inny. Dzisiaj jesteśmy bez Sebastiana i Oskara – to są wyrwy, poważne ubytki w drużynie. Każdemu, kto mnie pyta o naszą największą siłą, odpowiadam: zespołowość. To Sebastian się zbudował w GKS-ie, to Oskar się zbudował w GKS-ie, to my ich wyprodukowaliśmy. U nas eksplodował Antek Kozubal, świetnie zaczął grać Mateusz Kowalczyk. Dawid Kudła stał się bardzo porządnym bramkarzem. Ta zespołowość jest siłą tego zespołu, ja bym chciał w tym kierunku iść, by ci dochodzący stawali się coraz lepszymi zawodnikami. Stąd pomysł na to okienko, by byli to zawodnicy trochę po prostu młodsi.

Zawodnicy muszą się lubić, czy wystarczy po prostu kultura i szacunek?

Nie, nie muszą się wcale lubić. Muszą mieć kult rozmawiania o piłce nożnej. Nie chodzi mi o to, że mają czytać gazetę albo oglądać mecze, tylko rozmawiać o tym, w jaki sposób chcą realizować swoje zadania na boisku, jak my mamy grać. Ty słuchasz heavy metalu, a ja disco-polo, tu mamy dwa inne światy – ale piłka nas łączy i musimy w klubie rozmawiać o piłce, bo to jest miejsce naszej pracy, pasji. Na wczasy może ze sobą nie pojedziemy i możemy nie pałać do siebie miłością, natomiast o piłce musimy umieć rozmawiać, to jest nasz obowiązek. My reprezentujemy klub, a klub jest ważniejszy niż nasze ego. Te disco-polo lub metal nie są istotne, najważniejszy jest GKS.

Są jakieś zmiany w przygotowaniach, czy trzyma się pan wypracowanych przez lata schematów?

Staramy się być coraz bardziej intensywni. W naszym zespole intensywność jest, a ona wynika z rozumienia gry. Chciałbym, aby GieKSa była jeszcze bardziej zażarta, jeszcze bardziej upierdliwa dla przeciwników i jeszcze bardziej spektakularna w atakowaniu. W pierwszym sezonie pokazaliśmy dużo dobrego, daliśmy dużo radości – o to chodzi. Nie chcemy być drużyną, która w Ekstraklasie cierpi. Chcemy, by mówiono o nas, że jesteśmy po prostu jacyś, bo to już znaczy, że mamy kulturę gry. To jest dla mnie istotne.

Czyli na to będzie pan zwracał uwagę, że macie walczyć i zostawić serce na murawie?

Nie da się walczyć, jeśli nie rozumie się gry. Powoduje to masę czerwonych kartek i zamieszania, ja to trochę inaczej rozumiem. Mamy walczyć, ale rozumiejąc, co chcemy zrobić. Jeśli będziemy realizować założenia, oddamy serducho, do tego umiejętności piłkarskie – mamy szansę być spektakularnymi i wygrywać, po prostu.

Jak dotąd wszystko idzie zgodnie z planem?

W miarę idzie zgodnie z przewidywaniami. Wiadomo, są trochę przemęczeniowe sprawy, mniejsze i większe urazy, dopinamy kwestie dojść samych zawodników. Obóz w Opalenicy był naprawdę na najwyższym poziomie i jestem bardzo zadowolony.

Do zespołu dołączyli młodzi zawodnicy. To część strategii?

Po awansie chciałem piłkarzy bardzo doświadczonych, którzy przyjdą i dadzą nam w szatni uspokojenie emocji. Zrelak, Czerwiński i Nowak, to byli dla mnie bardzo ważni zawodnicy. Przyszli i dali w szatni bufor bezpieczeństwa, że w trudnym momencie powiedzą: spokojnie, wychodzimy z tego. Zawodnicy ze sobą rozmawiają. Wiadomo, nie możemy iść tylko w takich zawodników, bo wszyscy jesteśmy coraz starsi, dlatego planowaliśmy to, by przyszli do nas piłkarze z dużymi umiejętnościami i „dwójką” z przodu. O takich zawodnikach myślałem najbardziej.

Przepis o młodzieżowcu się zmienił.

Dla mnie to upiorny przepis, niemający nic wspólnego z logiką i grą fair play. Drużyny niekorzystające z tego były karane. To jest dla mnie chore. Nie mam nic przeciwko Pro Junior System i nagradzaniu drużyn za stawianie na młodych Polaków. Nie powinien to być jednak przepis, który daje mi nakaz wystawienia na boisko zawodnika, który ma jakiś rocznik. Dla mnie wskazanie, że młodzieżowiec musi być z rocznika 2003, to jakby powiedziano: „ale musisz mieć też jednego z 1973!”. No i co, ja zagram? Dla mnie to jest bez sensu, nie wolno nakazywać, trzeba po prostu promować młodych ludzi. GKS jest oparty o polskich zawodników i daje sobie radę. Ja tego nie rozumiem, jeszcze trzeba zapłacić karę. Pro Junior System świetny, a ten przepis o młodzieżowcu to dobrze, że zniknął.

To był problem, że ktoś na przykład wiedział, że gra tylko przez ten przepis?

Właśnie, to również mogło doprowadzać do tego, że dochodziło do takich absurdów. Zawodnicy starsi mogli czuć się pokrzywdzeni, że młodzieżowiec musi grać. My zawsze mieliśmy w składzie młodzieżowców pełną gębą, bardzo się z tego cieszyłem. Każdy z nich był świetnym zawodnikiem, ale nie wszyscy taki komfort mieli.

Wielu kibiców podchodzi z dużą rezerwą do sprowadzenia Macieja Rosołka.

Na pewno do nas pasuje, takiego nieoczywistego zawodnika szukaliśmy. Na rynku jest wielu zawodników, natomiast trzeba być racjonalnym. Nie zawodziliśmy się na zawodnikach, którzy nie byli tymi z topu na tej pozycji. Przychodzili piłkarze, o których wiedziałem, że ich sposób gry może nam pomóc. Maciej jest właśnie takim piłkarzem.

Jakie są cele na ten sezon?

Ekstraklasa w Katowicach ma być na lata – to jest moje motto pracy z tą drużyną. Chciałbym być maksymalnie przygotowany do pierwszego meczu i wyjść na Raków z pewnością, że możemy wygrać.

Najbardziej wyczekiwany mecz to… 

Chyba zawsze tak będzie: każdy kolejny. Naprawdę się nie mogę doczekać spotkania z Rakowem.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Repka opuszcza GieKSę

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Oskar Repka zdecydował się na przejście do Rakowa i podpisał tam 5-letnią umowę. Klub z Częstochowy aktywował klauzulę wykupu zawodnika.

Repka odchodzi na zasadzie transferu definitywnego. GieKSa z tytułu transferu otrzyma rekordową kwotę, według medialnych spekulacji będzie to około 3 milionów złotych (700 tys. euro).

Pomocnik dołączył do GKS Katowice w 2021 roku. W sezonie 2023/24 pomógł w awansie do Ekstraklasy, a następnie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym rozegrał 33 spotkania, w których strzelił 8 bramek. Ogółem koszulkę GieKSy zakładał 113 razy, zdobywając 13 bramek. W czerwcu po raz pierwszy został powołany do reprezentacji Polski, ale nie wystąpił w oficjalnym spotkaniu.

Zawodnikowi życzymy powodzenia w nowych barwach i dziękujemy za grę w naszym klubie.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Ekstra-noty 2025: Defensywa

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Zapraszamy do lektury ocen defensywnych zawodników GieKSy w sezonie 2024/25. Przy wystawianiu not w skali szkolnej (1-6) regularnie grającym zawodnikom kierowaliśmy się średnią Waszych ocen za miniony sezon. Za wiosnę uznaliśmy wszystkie spotkania rozgrywane w 2025 roku, tj. od meczu ze Stalą Mielec. 


Dawid Kudła: Sezon potwierdził jego klasę, choć nie obyło się bez poważnych wpadek, które na początku rundy jesienne skłoniły kibiców nawet do rozważań zmiany podstawowego golkipera. Było to raczej spowodowane czystymi emocjami, a nie chłodnymi przemyśleniami i nic takiego nie miało racji bytu. Było kilka błędów w komunikacji i wyjściu na przedpole, które bezpośrednio przekładały się na zagrożenie pod bramką. Po kilku spotkaniach w Ekstraklasie odnalazł jednak swój rytm i stał się prawdziwą opoką, ratując zespół w wielu akcjach, a najbardziej pamiętną będzie chyba parada w sytuacji sam na sam ze Shkurinem. Interwencje niemożliwe to właśnie jego specjalność. Przy wyprowadzeniu piłki jeszcze nieraz przyprawiał nas o szybsze bicie serca, ale zwykle już uchodziło mu to na sucho i koniec końców był ważnym elementem budowy akcji. Demony powróciły jeszcze przy niefortunnej interwencji w Gdańsku w końcówce sezonu, ale był to już raczej odosobniony wybryk na tle niezwykle pracowitej rundy wiosennej. Ze smaczków pozasportowych – potrafił wprowadzić uśmiech na twarzach wszystkich dziennikarzy, rzucając prześmiewcze komentarze w stronę kolegów udzielających wypowiedzi. Ostatecznie słusznie był przez Was wielokrotnie wybierany MVP spotkań, zapewniał drużynie niezbędny spokój na tyłach. Adrian Błąd prawdopodobnie mógłby częściej udzielać takich wywiadów, jak ten po meczu z Górnikiem: “Jak powiem, że dzisiejszy mecz wybronił nam Kudi, to nie będzie nic odkrywczego.”

🍁Jesień: 5
🌱Wiosna: 5+


Rafał Strączek: W pucharze spisywał się przyzwoicie, może przyzwoicie z plusem – zależy od interpretacji parady przy feralnym rzucie wolnym. Na pewno jest cenną rywalizacją dla Dawida Kudły, choć wiosną nie dostał ani minuty. Ostatecznie pozostał w naszym klubie na kolejny sezon.

🍁Jesień: 3+
🌱Wiosna: Brak oceny


Arkadiusz Jędrych: Był ważnym spoiwem naszej defensywy, nawet jeśli sporadycznie zdarzały mu się proste błędy i czasem zbyt długo zwlekał z doskokiem, przez co na sumieniu ma parę groźnych akcji i bramek. Jego gra w powietrzu była wręcz niezawodna, a jego waleczność doskonale obrazuje podwójna interwencja, gdy już z poziomu murawy zdołał wybić nadlatującą piłkę. Umiejętność czytania gry i asekuracja kolegów sprawiały, że cały zespół czuł się stabilniej, a napastnicy rywali musieli szukać innych rozwiązań, nie mogąc korzystać z blokowanych przez niego wrzutek. Jego kluczowe wślizgi zapadają w pamięć: był zdolnym na pełnym ryzyku wyłuskać piłkę spod nóg rywala, albo i samą swoją obecnością zmusić go do błędu. Nie ograniczał się jednak tylko do roli tradycyjnego obrońcy: potrafił też posyłać jego rozpoznawcze długie piłki, które pozwalały szybko przejść do ataku. Prawdziwy Pan Kapitan, jako jedyny zawodnik z pola w całej lidze rozegrał każdą minutę tego sezonu.

🍁Jesień: 5-
🌱Wiosna: 5-


Lukas Klemenz: W kilku przypadkach to właśnie on, przy pomocy szybkości i zmysłu napastnika, wyprowadzał kontrę, która przeradzała się w groźną akcję semi-skrzydłowego. Po stałych fragmentach również potrafił kreować zagrożenie, czego wymaga od obrońców Rafał Górak. Ofensywny Lukas Klemenz z pierwszej rundy może być oceniony pozytywnie, niestety dużo więcej można powiedzieć o powtarzających się błędach w prostej grze piłką i nawet jej przyjęciu, pasywnym kryciu i brakach szybkościowych. Nie był pewnym punktem naszej defensywy na wiosnę, choć na papierze ma odpowiednie do tego umiejętności. Zazwyczaj spisywał się przyzwoicie lub nawet dobrze – po prostu w kluczowych chwilach zbyt często przydarzały mu się błędy, co rzutuje na jego ogólnym odbiorze.

🍁Jesień: 4+
🌱Wiosna: 3-


Alan Czerwiński: W końcówce sezonu prezentował się bardzo solidnie, rzadko przegrywał pojedynki i był po prostu kluczowym elementem drużyny, także w szatni. Był ważnym punktem w grze defensywnej – nie unikał odpowiedzialności, wspierał rozegranie i wielokrotnie asekurował swoich kolegów, często subtelną zmianą ustawienia zapobiegając kontrze lub ułatwiając zapoczątkowanie akcji. Dokładał do tego swoje w fazie ofensywnej, gdy z Marcinem Wasielewskim zaczęli stosować manewr wymiany pozycjami, w końcu nominalnie jest wahadłowym. Od czasu tej zmiany taktycznej mógł pokazywać pełnię swoich możliwości. Na początku kampanii momentami brakowało mu odwagi – nawet gdy miał przestrzeń do podłączenia się do akcji, wybierał podanie wstecz zamiast odważnego wejścia na wolne pole. Zdarzały mu się też proste błędy techniczne, zwłaszcza tuż po przenosinach: złe przyjęcia, niecelne zagrania na kilkanaście metrów, czy brak wyczucia przy pressingu rywali, których częstotliwość malała z biegiem czasu. Jako półboczny obrońca zdawał się czuć niekomfortowo, ale finalnie wyrósł na pewny punkt defensywy, jako wahadłowy dobrze sobie radził niemal od początku. Podobno proces adaptacji do nowego stylu gry trwa ponad pół roku, co zdaje się potwierdzać jego przypadek. 

🍁Jesień: 4
🌱Wiosna: 5


Marten Kuusk: Jego atutem była siła fizyczna i zdecydowane wejścia w pojedynki – potrafił wygrać walkę o piłkę, postawić twarde warunki i wyczyścić pole karne w klasyczny, prosty sposób. Kilka razy źle wybierał moment na wyskoczenie z formacji, tworząc tym samym lukę w obronie. Potrafił dołożyć swoje w kreacji, ale raczej były to prostsze (lecz skuteczne) rozwiązania. Choć nie popełniał wielu rażących błędów, czasami trudno było mówić o pewności i spokoju, które powinien gwarantować środkowy obrońca. Wydaje się, że musi popracować tylko nad decyzyjnością i koncentracją, by rozwiać wszelkie wątpliwości co do swojej osoby – w kilku meczach stawał na wysokości zadania i zamykał swoją stronę.

🍁Jesień: 4
🌱Wiosna: 4-


Aleksander Komor: W ataku dołożył całkiem sporo jak na stopera (raz nawet próbował strzału przewrotką), w rozegraniu na pressing reagował raczej ekspediowaniem piłki. Potrafił wykazać się walecznością i wygrać pojedynek fizyczny. W obronie popełnił kilka błędów i sprawiał wrażenie bardzo zestresowanego grą w Ekstraklasie. 

🍁Jesień: 3
🌱Wiosna: Brak oceny


Bartosz Jaroszek: Z Unią zagrał bardzo nerwowo i niestabilnie. Z Pogonią (przynajmniej na chwilę) uratował nas przed utratą bramki wybiciem z linii, a jego najlepszy występ to starcie z Niecieczą – został wybrany MVP, bardzo dobry był to mecz. Pomagał drugiemu zespołowi, a kibice już wiążą jego przyszłość, choć jeszcze sezon zostanie w pierwszym zespole, z działem marketingu.  

🍁Jesień: 3+
🌱Wiosna: Brak oceny

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga