Dołącz do nas

Piłka nożna

Noty i opisy po Sandecji

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Trudno opisywać taką żenadę, jaką odstawili piłkarze GKS w meczu z Sandecją. Skoro nawet trener przyznaje, że zabrakło walki, to z czym do ludzi? Ale kronikarski obowiązek nakazuje nam przyjrzeć się zawodnikom.

Sebastian Nowak – 6
Do niego nie ma co mieć pretensji. Bronił na poziomie, dobrze i pewnie. Bramkę puścił pechową, ale nie było w tym jego winy. Poprawnie.

Alan Czerwiński – 4
Nie ma go praktycznie na tym skrzydle. Piłkarz roku sprzeciętniał nam doszczętnie. Nawet stałe fragmenty nie sprawiały zagrożenia. Może jedno dobre dośrodkowanie (do Jóźwiaka) zaliczył, ale ponadto mizeria.

Mateusz Kamiński – 4,5
Bogu powinien dziękować, że dotrwał do końca meczu, bo już w 20. minucie nie powinno go być na boisku. W drugiej połowie nie wyciągnął wniosków i dalej grał tak, jakby na siłę chciał zobaczyć drugą żółtą kartkę. Sędzia się nad nim zlitował. Piłkarsko – kompletnie nic wielkiego.

Oliver Prażnovsky – 1
Defensywny dramat. Ten człowiek po takim meczu powinien do końca sezonu już nie pojawić się ani na minutę na boisku. Notoryczne błędy, złe podania, złe wyprowadzania piłki to jedno. Słowak wzniósł się jednak na poziom wyżej – nie potrafił nawet wywalić czysto piłki w eter, jego próby kończyły się idealnymi podaniami do przeciwnika i szły groźne akcje. Tragedia.

Damian Garbacik – 4
Nie oczekujmy od niego wirtuozerii, bo technicznie jest bardzo surowy. W defensywie jako tako, ale nie nadaje się do ofensywy. W końcówce fajna akcja, kiedy miał próbę dośrodkowania – próba wylądowała na trybunie południowej. Mając tego zawodnika w składzie tracimy ofensywne skrzydło. Dał się fatalnie objechać Dudzicowi.

Tomasz Foszmańczyk – 3
Początek meczu jeszcze jako taki, trochę aktywny, kilka prób ciekawych akcji. Po przerwie nie było go na boisku, trzeba naprawdę obejrzeć jakieś fragmenty w telewizji jeszcze raz, by zorientować się, czy Fosa grał w drugiej połowie. Przegrał pojedynek biegowy z Jurkowskim, co nie wystawia mu dobrego świadectwa.

Bartłomiej Kalinkowski – 3
Grał do przerwy i nic wielkiego z tego nie było. Trochę nerwowości w środku boiska. To nie jest Kalinkowski z jesieni, ale też wszystko co dzieje się wokół niego na boisku – tę pewność mu odbiera. Objechany jak dziecko przy jednej z groźnych akcji rywali.

Łukasz Zejdler – 3
Lider z jesieni zapomniał jak się gra w piłkę. Obecnie jest to zawodnik przeciętny, raczej na ósmy plac w pierwszej lidze, a nie czołówkę. OK, może i jest defensywnym pomocnikiem, ale zero kreatywności w wyprowadzaniu piłki, do tego masa błędów i niecelnych, niechlujnych podań.

Dawid Abramowicz – 4,5
Miał jeden zryw, gdy w ciągu kilku minuta najpierw wywalczył piłkę w środku boiska i wyprowadził kontrę, a potem poszalał na skrzydle. Niezłe dośrodkowanie w drugiej połowie. Ponadto kilka autów – tym razem bez efektu. Aż takiej tragedii nie było, ale nic wielkiego…

Andreja Prokić – 3
Tym razem efektywność na poziomie zero. Starał się biegać, ale robił to bez sensu. Nie oddawał strzałów, jego szybkość nie była tak widoczna. Przy akcji, w której strzelił gola ze spalonego, od początku do końca był na wyraźnym spalonym. Pytanie – po kiego grzyba. Bardzo słabo.

Grzegorz Goncerz – 1
Grzegorz nic już nie daje zespołowi. Parę bramek ze słabszymi przeciwnikami – dziękujemy za to, ale to zaciemnia obraz. Zawodnik nie ma ani szybkości, ani dynamiki, ani doskoku, ani agresji. Do tego popełnia pełno błędów technicznych. Jak przy próbie przyjęcia prostej piłki – ta mu odskoczyła i poszła bramkowa akcja rywali. To był dramatyczny mecz w jego wykonaniu. Tym bardziej irytuje to, jeśli wiemy, że na ławie siedzi lepszy Lebedyński. Widzą to wszyscy, oprócz trenera. Dobrze by było, żeby szkoleniowiec przestał robić krzywdę Grzegorzowi, wystawiając go do składu.

Igor Sapała (grał od 46. minuty) – 4
Gra w drugiej połowie wyglądała fatalnie i Igor nie zmienia tego obrazu. Próbował rozgrywać, ale to były próby albo do najbliższego, albo nieudane. Nie potrafił zapobiec groźnym akcjom rywali. No i zaliczył asystę przy golu Pitera-Bucko.

Mikołaj Lebedyński (grał od 64. minuty) – niesklas.
Starał się, zastawiał, wychodzić zaczęło dopiero w końcówce. Nie na tyle, aby padła bramka, ale na pewno swoim zachowaniem boiskowym może pomóc – musi tylko grać od początku.

Kamil Jóźwiak (grał od 73. minuty) – niesklas.
We wcześniejszych meczach trener na dobre go odstawił, w sumie nikt nie wie dlaczego. Po wejściu na boisko zdecydowanie rozruszał grę, ale było już za późno. Miał jedną okazję, ale trafił w poprzeczkę.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!

19 komentarzy
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

19 komentarzy

  1. Avatar photo

    Irishman

    13 maja 2017 at 09:15

    Tak to właśnie wyglądało!
    Dodałbym jeszcze notę dla trenera – ZERO. Źle dobrana taktyka, fatalne ustawienie drużyny, fatalne zmiany i w ogóle wytypowanie do 1-szej jedenastki piłkarzy, którzy notorycznie się nie sprawdzają, no więc na jakiej podstawie mieliby się sprawdzić akurat wczoraj??? Tak jak w przypadku Praznovskiego – chciałbym, aby już do końca sezonu nie pojawił się więcej nawet na ławce. Tylko pomogłoby to drużynie.

  2. Avatar photo

    platini1964

    13 maja 2017 at 09:23

    Trener trenerem … nie można wszystkiego na niego zrzucać bo tak jest łatwiej . Bardziej zastanawia mnie jakim cudem „piłkarzę” , którzy po kilka godzin dziennie kopią piłkę nie potrafią wymienić 5 celnych podań. To mi się poprostu nie mieści w głowie. Można to porównać do sytuacji w której księgowy z kilkuletnim stażem nie potrafi wypełnić PITu. Podsumowanie jest krótkie i może być tylko jedno , Nie zasługujemy na awans i nawet jeśli jakimś cudem go wywalczymy to będzie to najmniej zasłużony awans w historii. Teraz na czele tabeli są 2 zespoły które na ten awans zasługują czyli Sandecja która złapała formę o której my od 10 lat marzymy oraz Olimpia która jest taką sensacją jak rok temu Leicester i patrząc na ich formę na wiosnę w pełni na ten awans zasługują . My mentalnie jesteśmy na poziomie rozwielitki i to jest niestety smutna prawda.

  3. Avatar photo

    wiatrak

    13 maja 2017 at 09:25

    Goncerz juz do konca sezonu na lawke nic nie wnosi Praznovski to samo

  4. Avatar photo

    adam

    13 maja 2017 at 09:34

    Strasznie to wygląda…
    Patrząc na to z boku wydaje się, że ewidentnie nie zależy im na awansie…
    Cała runda wiosenna, porównując z jesienną jest słabsza…
    Niby są cały czas w czołówce, niby walczą, ale mam wątpliwości, czy oby faktycznie chcą grać w ekstraklasie.
    Przypominają mi się sytuacje jeszcze z lat 90ych…Był taki klub Krisbut Myszków…Wtedy była to 2 liga, dzisiaj mówi się na to 1sza liga, ale nie ważne.
    Runda jesienna zawsze była rewelacyjna…1sze miejsce itd. Wiosna to z kolei totalna padaka… Tak było przez kilka sezonów pod rząd.

    Żal patrzeć na to wszystko, bo chciałoby się, żeby Gieksa znowu grała wśród najlepszych… Tylko tego muszą chcieć wszyscy…

    SBE Gieksa

  5. Avatar photo

    Mecza

    13 maja 2017 at 09:50

    Brak umiejętności i tyle. Nie zasługujemy na awans. Każdy mecz z czołówką przegrywamy. Gramy na miarę swoich możliwości. Z tym składem awans byłby możliwy ale musiałby być sztab który ich ustawi, przygotuje. Trener Brzęczek nigdy niczego dobrego w trenerce nie zrobił i liczymy na farta cały czas.

  6. Avatar photo

    Marcin

    13 maja 2017 at 09:59

    kurwa mać jak nie umisz ustawić taktycznie GIEKSY to ja ci napisze jak nasza GIEKSA ma wyjść na boisko w Zabrzu,br.Nowak ob.Czerwiński,Kamyk,Wisio,Abramowicz,skrz.Mandrysz,Jużwiak,pom.Kalinkowski,Pielorz,atak.Lebedyński,Prokić.Ale dla naszego trenera to za wielka magia aby ją zrozumiał i tyle jak wam jeszcze zostoły jaja w kroku to brać się do roboty nie wszystko jeszcze stracone.GIEKSA BO JA KOCHAM CIE TOBIE ODDAM SERCE SWE,tylko szkoda ze sami kibice kochają GKS bo bo piłkarze mają GIEKSE w dupie.

  7. Avatar photo

    dr_chang

    13 maja 2017 at 10:03

    Panowie to nie o to chodzi! GKS i Zagłębie Sosnowiec nie chce awansować!!! Piłkarze obstawiają u buka. Taka prawda. Ja też wczoraj obstawiłem porażkę ww drużyn.

  8. Avatar photo

    poloo

    13 maja 2017 at 11:42

    NIE CHCĘ AWANSOWAĆ ! GONCERZ to robi perfidnie ! nie chce strzelać, nawet się nie stara !!! Czerwinski to samo. cien zawodnika którego mielismy niedawno ! K… mać Gieksa grac , ale wszyscy pod szatnie !!!!

  9. Avatar photo

    lukasz

    13 maja 2017 at 11:46

    Marcin a Ty uwazasz ze ustawienie taktyczne to wybór zawodnikow do skladu ? Jesli juz krytykujecie ta mizerie to sami nie znizajcie sie do takiego poziomu. Kazdy z tych grajkow, czy to w poprzednich meczach jak wychodzil do skladu czy jak wchodzil z lawki udowadnial ze nie jest wart gry w ekstraklasie. Jak widze w ocenach ze np na plus jest to ze nasz skrzydlowy UWAGA raz sie zerwal i raz udanie dosrodkowal na cale 90 min meczu to ja nie chce ogladac tego wiecej. Problem lezy w motywacji i faktycznie – choc zawsze bylem przeciwnikiem takiego myslenia – wydaje mi sie ze oni po prostu nie chca awansowac. Tu chodzi o zawodnikow a trener dodatkowo obrywa rykoszetem. Przykre to ale dopoki nie bedzie kogos w szatni(z zawodnikow) komu to nie pasuje to taka mizeria bedzie trwac jeszcze dlugo …

  10. Avatar photo

    Tomek

    13 maja 2017 at 12:02

    Nie mogę uwierzyć, że redakcja dała w końcu swemu pupilkowi goncerzowi taką ocenę. On na takie oceny zasługiwał od dawna. On nie nadaje sie na ten poziom rozgrywkowy. Nie wiem czy z tymi umiejetnosciami to II liga nie jest dla niego zbyt wysokim poziomem. No ale ktoś go składu wstawiał. Brzeczuś największy nieudacznik wsrod nieudacznikow. Mowilem wam od samego poczatku, ze ten czlowiek nie ma pojecia o trenerce to nie daliscie zlego slowa na niego powiedziec. Kazdy kto widzial inaczej byl zlym malkotentem. Macie teraz tego efekty. I do tego Prezes totalna ciapa. Mam tylko nadzieje ze Cygan odejdzie i zabierze ze soba tego wybitnego trenera. Proponuje tez nie nadymac sie juz wiecej bo cala polska z nas sie smieje. I slusznie jak sie okazuje. Mysle tez ze kibice do konca sezonu i tak dlugo jak jest brzeczek i cygan powinni przestac chodzic na mecze. Jak sie okazuje to zadna strata.

  11. Avatar photo

    Udine

    13 maja 2017 at 12:27

    Wie ktoś ilu ludzi zapisanych do Zabrza ?

  12. Avatar photo

    kibic bce

    13 maja 2017 at 12:28

    Gonzo, Oli, Zejdler wypad do drugiego skladu.
    Odkurzyc Pielorza, Dude, Wolkowicza.
    Dac szanse mlodym Mandrysz, Szoltys, Juraszczyk.
    Niech chopaki sie ogrywaja.
    Procz tego nie macie kondycji. Turcja wam zaszkodzila.
    Nowak 6, Kamyk 4, Abram 3, Lebek 3.
    Reszta 2. Inni mniej niz 0.

  13. Avatar photo

    Stefan

    13 maja 2017 at 12:32

    Do Udine,przekroczylismy ponad 2tyś. Nie pytaj tylko zapisuj się, ludzie z wysp poprzyjezdzali na ten mecz.GieKSa to My.

  14. Avatar photo

    jary

    13 maja 2017 at 13:11

    35 lat kibic GieKSy- może lepiej że awans odleciał -teraz nalezy zrobić zmianę trenera na takiego co ma w glowie poukladane /taktyka/ izaczac od nowego sezonu.Jak by był awans Brzęcek zostaje z długoletnim kontraktem a GieKSa po roku wylatuje z hukiem żę cała Polska by się z nas śmiala byłby jedno cyfrowy dorobek punktowy w

  15. Avatar photo

    Mecza

    13 maja 2017 at 14:41

    @jary i piłkarze o tym wiedzą że z tym trenerem będzie pośmiewisko w ekstraklasie albo wymiana 3/4 składu. Oni już wybrali bo lepiej pod okiem tego sztabu szkoleniowego nie zagrają.

  16. Avatar photo

    Udine

    13 maja 2017 at 20:05

    Dzięki za odp.Stefan” Jestem już zapisany . Słyszałem że ma być trzy stówy Banika ? Jeśli tak to niezłe wsparcie . Pozdrawiam

  17. Avatar photo

    Igor

    13 maja 2017 at 21:40

    A dziwicie się, że Gonzo ciągle jest w składzie? Ma podobno najwyższy kontrakt w klubie, gdyby go wysłali do rezerw, to trzeba by go wpisać do Księgi Guinnessa jako najlepiej zarabiającego w historii tej ligi. A w ogóle to skoro klub żyje z publicznej kasy, to ja CHCĘ znać wysokość zarobków. Nie może być tak, że wiem ile zarabia prezydent miasta, a nie wiem ile piłkarz, który ma wypłatę z moich podatków.

  18. Avatar photo

    Pepik78

    15 maja 2017 at 14:46

    Niemożliwe Shellu dał 1 Goncerzowi. Po serii wyssanych z palca ocen, w końcu obiektywizm. Gonza można było podsumować w jednym zdaniu – „gra poniżej krytyki”.

  19. Avatar photo

    Eda67

    15 maja 2017 at 18:18

    Mnie się wydaje że piłkarze są bardzo źle przygotowani do sezonu. Brak szybkości i kondycji ma ogromny wpływ na ich postawę na boisku. Nie wierzę do końca w to że im się nie chce. Pisałem już Panu Prezesowi po meczu w Tychach (0:1) że ta drużyna gra słabo i bez polotu. Z techniką też są na bakier. Teraz doszło do tego złe przygotowanie kondycyjne i …efekty widzimy na boisku. P.S. Pan Prezes po moich słowach ostro zareagował i…wywalił mnie ze znajomych na Fejsie 😀

Odpowiedz

Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Felietony Piłka nożna

„Skupieni na wnętrzu” – czyli PS po Śląsku i tryptyk krakowski

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Post scriptum to od lat jeden ze stałych punktów newsów pomeczowych na GieKSa.pl. Założeniem tego rodzaju artykułu było zamknięcie tematu meczowego i zebranie kilku ciekawostek, spinających klamrą dane spotkanie. Początkowo „PS” dotyczył wszystkich meczów, potem jednak zrezygnowaliśmy z niego przy spotkaniach domowych, bo to właśnie na wyjazdach pojawiało się mnóstwo ciekawostek i anegdotek, które mogliśmy tu przytoczyć. Teraz w związku z nowymi kwestiami w GieKSa.pl wracamy do post scriptów z meczów domowych. Będzie on się zapewne różnił od wyjazdów, przede wszystkim długością, ale taka to już specyfika.

1. Chcemy, by nasza strona – GieKSa.pl – stale się rozwijała. Od ponad 12 lat dostarczamy Wam w przeważającej wersji autorskie treści dotyczące naszego klubu, opakowujemy mecze dużą liczbą newsów i możecie znaleźć sporo dobrego czytadła, mnóstwo zdjęć i inne materiały. Nie tylko piłkarskie, bo prężnie działa nasza grupa hokejowa, a także od piłki kobiecej. W trakcie tego sezonu – w związku z awansem do ekstraklasy – postanowiliśmy rozszerzyć nasze działania, poprawić mankamenty, tak – abyśmy i my mogli osiągnąć poziom ekstraklasowy.

2. Wróć… Poziom ekstraklasowy to my od dawna mamy. Nieskromnie mówiąc – jesteśmy jednym z najlepszych serwisów sportowych w Polsce, a już zwłaszcza jeśli chodzi o strony klubowe – oficjalne i nieoficjalne. Jeśli nie wierzycie, zróbcie sobie tour po stronach piłkarskich i zobaczcie, jak one działają, a potem wróćcie na GieKSa.pl 😉

3. Stworzyliśmy m.in. nową grupę WhatsApp-ową, na której komunikujemy się co do działania strony, jest więc mniejsze ryzyko, że ktoś spali janka, coś odpuści itd., bo wzajemna motywacja to jednak coś naprawdę dobrego 😉

4. Dobra, jedziemy z tematem meczu ze Śląskiem.

5. Choć… zanim to, jeszcze kilka wtrętów na inny temat – wyjazdowy temat. Chciałem napisać osobny reportaż z moich weekendowych wojaży, ale najnormalniej w świecie nie starczyło mi czasu. Bo za chwile trzeba pisać newsy na Legię. Poprzestanę więc na kilku punktach, oczywiście z odniesieniami do GKS Katowice, żeby nie było tak – jak do dzisiaj wypominają mi członkowie redakcji – kiedy to napisałem chyba najbardziej absurdalny artykuł na stronę.

6. To było którejś zimy, kiedy mieliśmy w redakcji dyżury do pisania newsów na sezon ogórkowy. Tematy kompletnie mi się wyczerpały, nie wiedziałem zupełnie, o czym pisać. To napisałem felieton o… Barcelonie. Bez odniesienia do naszego klubu w jakikolwiek sposób. Po prostu artykuł o FC Barcelona. Tak było 🙂

7. W piątek wybrałem się do Krakowa, aby zrobić tour po krakowskich stadionach. Akurat tak wyszło, że i Wisła, i Cracovia grały mecze u siebie plus do tego jeszcze doszła Wieczysta, która również mecz miała zaplanowany na swoim stadionie.

8. Jakie powiązania z GieKSą miał mecz Wisła Kraków – Termalica Bruk-Bet Nieciecza? Ano bardzo proste. Z oboma tymi ekipami w tym roku wygraliśmy, wpędzając je w mniejszą lub większą traumę. Wiślaków pokonaliśmy w maju 5:2 dając sobie szansę awansu bezpośredniego do ekstraklasy, a krakowian niemal pozbawiając baraży (ostatecznie się w nich nie znaleźli). A Nieciecza to całkiem świeża sprawa – zwyciężyliśmy przecież z nimi kilka tygodni temu w Pucharze Polski. No i przez tyle lat bywało się na meczach pierwszej ligi… Nie mam sentymentu. Podziękuję 🙂


9. Nie rozpisując się zbytnio – powiem, że wrażenie na mnie zrobiło uhonorowanie wiślackich Mistrzów Polski w blind footballu. W tego typu sytuacjach reakcje trybun na różnych stadionach są dość… letnie. Tutaj naprawdę ci piłkarze dostali bardzo dużą owację i cały stadion oklaskiwał ich na stojąco.

10. Sam mecz był natomiast dość nudny i Nieciecza nie pokazała nic godnego lidera i jeśli będzie tak grać dalej, to szybko spadnie z miejsca premiowanego awansem. To gospodarze dominowali i seryjnie marnowali sytuacje, ale w końcu w końcówce dwa razy trafili do siatki. Najefektowniejsze były dwa racowiska, które zaprezentowali gospodarze.

11. Następnego dnia udałem się na stadion Wieczystej. Tym razem obiekt drugoligowy przypomniał czas, kiedy graliśmy na trzecim poziomie rozgrywkowym. Wizyty w Wejherowie, Stargardzie, ale też nieraz na różnych stadionach pierwszoligowych przypomniały te czasy. Co prawda to po meczu Wisły kibice śpiewali „jaki tu spokój…”, ale to tutaj NAPRAWDĘ był spokój.

12. Na wielu stadionach byłem, nawet po malutkich miejscowościach, ale takiej wręcz ciszy jak makiem zasiał nie słyszałem nigdzie indziej. Nie było wręcz słychać nawet gwaru jakichś emocjonalnych rozmów. Wybijała się jedynie pani Grażyna, która głośno dopingowała, a Jackowi Góralskiemu po jego wybuchu złości (co za nowość) krzyknęła „Jacula, nie denerwuj się, bo ja cię kochom”.

13. Punktami wspólnymi z GKS są oczywiście byli zawodnicy naszego klubu, którzy w różnych rolach pracują obecnie w klubie z Krakowa. W sztabie szkoleniowym są Adrian Frańczak i Maciej Bębenek, natomiast czynnym piłkarzem jest ciągle Rafał Pietrzak. Zawodnika zabrakło w meczu, gdyż kolejkę wcześniej w Puławach odniósł kontuzję. Po meczu widziałem Rafała, który uciął sobie dłuższą pogawędkę z Jarosławem Krzoską (skandalicznie zwolnionym z Wisły) i Rodado, który cały na szaro postanowił odwiedzić m.in. swojego rodaka Goku, który również wcześniej brał udział w rozmowie.

14. Zarówno Rodado, jak i Goku brali udział we wspomnianym przegranym 2:5 meczu Wisły w Katowicach. Rodado zdobył nawet dwa gole, ale nie dało to punktów jego drużynie.

15. Na Wisłę miałem kupiony bilet, na Wieczystą i Cracovię udało się już zdobyć akredytację. I chyba dobrze, bo… uratowałem Wieczystej konferencję. Aż byłem w totalnym szoku, bo przecież to medialny klub z wielkimi aspiracjami – w składzie z Góralskim, Pazdanem i innymi znanymi zawodnikami. A na konferencji pojawiła się tylko… operatorka kamery Chojniczanki i chyba fotograf z Chojnic. Przez to byłem jedyną osobą postronną. Skorzystałem z okazji i zadałem Sławomirowi Peszce pytanie o Pietrzaka 😉

16. Wieczorem udałem się na hit ekstraklasy, czyli pojedynek Cracovii z Lechem. Mecz przyjaźni na trybunach, efektowna oprawa i sztuczne ognie oraz walka na boisku. Były to przeszpiegi, bo przecież z Cracovią zagramy dziewiątego listopada, a z Kolejorzem dwa tygodnie później. Przy okazji można było zobaczyć, spisują się nasi byli zawodnicy – Bartosz Mrozek i Antoni Koubal.

17. Zabawna sytuacja miała miejsce przed meczem, bo poszedłem sfotografować autokary obu ekip i zauważył mnie taki starszy ochroniarz i dostałem solidną zjebkę, że nie mogę tu być. Ale pokazałem mu akredytację. „Oooo, to zmienia postać rzeczy” – załagodził ton. Zaczął opowiadać, jak to niektórzy z nim wchodzą w dyskusję i on najpierw prosi, a potem jest bardziej stanowczy. A ci ludzie wredni mówią „mógłby pan powiedzieć proszę”. I jego konstatacja – „oni nie słuchają, tylko skupieni są na swoim wnętrzu”. Spodobało mi się to zdanie, jest takie głębokie i filozoficzne 🙂

18. Spotkałem też jegomościa z vloga, o którym pisałem w PS po meczu z Górnikiem Zabrze. Przywitaliśmy się serdecznie.

19. Cracovia tylko na początku się stawiała Lechowi, potem lider ekstraklasy pokazał, kto rządzi na boisku i bez większych problemów wygrał to spotkanie. Na trybunach kibice stworzyli kapitalne widowisko.

20. Szybka nocka i rano musiałem się zebrać na pociąg, by zdążyć do Katowic na mecz. Kto wymyślił granie o takich porach?

21. No dobra, teraz już na pewno piszę o meczu ze Śląskiem 😀

22. No właśnie ta pora… Aż sobie sprawdziłem, kiedy ostatnio graliśmy w okolicach godziny 12:15. Nie liczę godz. 12:40, tylko właśnie bliżej południa. Okazuje się, że nie tak całkiem dawno. W sezonie 2020/21, czyli zakończonym awansem do pierwszej ligi, zagraliśmy kilka spotkań w samo południe. Były to pucharowy mecz z Garbarnią na inaugurację, potem wyjazdowe spotkanie ze Śląskiem II Wrocław, no i na koniec pojedynek z Sokołem w Ostródzie.

23. Od razu przypomniały mi się jeszcze wcześniejsze godziny meczów. Jeszcze w czwartej lidze o 11:00 graliśmy z Carbo w Gliwicach czy u siebie z ŁTS Łabędy, a potem na zapleczu ekstraklasy o 11:30 ze Stalą Stalowa Wola czy GKS Jastrzębie w słynnym przerwanym meczu. Tam swój popis dał jeden z kibiców, jeśli to czytasz daj znaka, bo mam w swoich archiwach film z tego performance’u 😉

24. Co do naszego redakcyjnego działania, to po raz pierwszy spróbowaliśmy nowej formuły relacji LIVE. Poprzednia, czyli suchy tekst z relacją minuta po minucie nie sprawdzał się, bo w dobie, kiedy wszystkie mecze są transmitowane, nie ma to sensu. Postanowiliśmy zostawić na stronie edytowalny news z protokołem meczowym i wynikiem w tytule newsa, a zdjęcia i ciekawostki wrzucać na nasze media społecznościowe, głównie Facebooka. Tak, to zdecydowanie był dobry pomysł i Misiek, który się tym zajmuje, zdecydowanie dał radę.

25. Ostatni raz graliśmy ze Śląskiem w 2008 roku, co przypomniał Krzysztof Kaliciak na swoim FB, z dopiskiem „kiedyś to się grało”, a polegało to na tym, że mijając rywala Kali naciągnął mu koszulkę na głowę i ten zrozpaczony piłkarz Śląska nie wiedział co się dzieje, gdy Kali asystował do Grażvydasa Mikulenasa strzelającego bramkę 😉

26. Mecz zakończył się remisem 0:0, podobnie jak pierwsze spotkanie wspomnianego sezonu we Wrocławiu. Błażej się spierał ze mną w innym artykule, że ten mecz nie był jakiś szczególny, ja obstaję przy swoim, że tamten bezbramkowy remis ze słupkami, poprzeczkami i sytuacjami sam na sam był naprawdę ekscytujący.

27. Jeszcze przypomniała mi się jedna rzecz z tegoż spotkania – w 90. minucie Krzysztof Markowski za lekko podawał do Jacka Gorczycy i chyba Benjamin Imeh wyszedł sam na sam. Gołot to obronił, a po meczu gdy zapytałem Maro, co sobie pomyślał po tym niefortunnym podaniu odparł „modliłem się tylko, żeby Jacek to obronił”.

28. Wiemy, dlaczego GKS Katowice nie wygrał tego meczu! Przed spotkaniem nasz redaktor Marek przeprowadził wywiad z Krzysztofem Banasikiem, redaktorem naczelnym serwisu Śląsknet.com i poprosił o wytypowanie wyniku. Odpowiedź brzmiała: jeśli zagra Bergier to 1:0 dla GKS, jeśli nie – będzie bezbramkowy remis. Więc panie trenerze: trzeba było po prostu na jedną minutę wpuścić kontuzjowanego Sebastiana, bo to były pewny gol i trzy punkty!

29. Jak tam wspomniałem o tych słupkach i poprzeczkach z 2007 roku, to przecież w niedzielę również mieliśmy uderzenia w obramowanie bramki. Gdyby trafili Nowak i Schwarz mielibyśmy kandydatki do bramki kolejki. W poprzeczkę trafiali również dwaj kibice GieKSy i w końcu ktoś wygrał nagrodę od Superbetu. Byłem w tym czasie na stronie za trybuną główną i sukces wywnioskowałem z energicznej reakcji trybun. Dwukrotnej.

30. Mecz komentował z ramienia Canal Plus Wojciech Jagoda. Popisał się on dwoma zabawnymi wypowiedziami – gdy po strzale Alana Czerwińskiego piłka wyleciała poza sektor gości, redaktor z niepokojem stwierdził, że piłka spadła w okolice ich służbowego samochodu. A w przerwie skomentował słowa Jacka Magiery z przedmeczowej konferencji prasowej, kiedy to szkoleniowiec gości zasugerował, że jeszcze w tym sezonie Śląsk powalczy o puchary. Jagoda powiedział, że jest to tak samo prawdopodobne, że na koniec sezonu on stanie się młodym, przystojnym mężczyzną, z bujną czupryną.

31. Pomeczowe komentarze kibiców Śląska w internecie często nie pozostawiały suchej nitki na zespole. Sympatycy z Wrocławia nie byli zadowoleni z kolejnego braku zwycięstwa. Dla nich to utrata dwóch punków i obawa, że mogą ugrzęznąć na ostatnim miejscu w ligowej tabeli.

32. Nie pomógł Śląskowi wprowadzony w drugiej połowie Jakub Świerczok. Kiedyś pokarał nasz zespół hat-trickiem, teraz też próbował strzelić gola, ale był bezradny.

33. W Lidze Minus obecni w studiu eksperci w dużej mierze kładli nacisk na słabą grę Śląska. Jeden z nich jednak powiedział, że jest zawiedziony przede wszystkim postawą GKS, który mając słabego rywala – nieważne że wicemistrza Polski – nie potrafił tego wykorzystać i po prostu zawiódł. Dziennikarz ten przeniósł środek ciężkości na nasz zespół i to bardzo dobrze, bo skoro GKS potrafi zawieść w ekstraklasie, to znaczy, że musiał już pokazać swój potencjał będący punktem odniesienia.

34. GieKSa ma w tym sezonie po cztery zwycięstwa, remis i porażki. Jak na beniaminka to bardzo dobrze. W ośmiu na dwanaście meczów nie przegraliśmy. To naprawdę bardzo ważny aspekt i dający dużo pewności zespołowi. Do tego drugie czyste konto z rzędu. Oby tak dalej!

35. A teraz zapominamy o Śląsku Wrocław i skupiamy się na kolejnym meczu – już w niedzielę czeka nas starcie z Legią Warszawa!

Kontynuuj czytanie

Felietony Piłka nożna

Czas odświeżyć pamięć #13 – Legia Warszawa

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Legia Warszawa będzie kolejnym przeciwnikiem GKS Katowice w tym sezonie. Chyba najbardziej wyczekiwanym po awansie do Ekstraklasy. Spotkanie z rywalem, z którym nie graliśmy od wielu lat, a z którym rywalizacja zawsze była niezwykle zaciekła. Poniżej moje wspomnienia.

#1 – Puchar na placu – Pamiętam jeden z finałów Pucharu Polski rozgrywanych w Warszawie. Byłem wtedy dzieciakiem mającym jakieś 13-14 lat. Do Warszawy się nie wybierałem, ale była okazja to spotkanie obejrzeć na telebimie na placu Sejmu Śląskiego w Katowicach. Dla mnie jako młodego kibica było to wydarzenie rodem z science fiction. Satelita i materiały z takich imprez w Niemczech działały na wyobraźnie i wyobrażałem sobie tłumy ludzie na placu kibicujące GieKSie. Był to chyba pierwszy taki telebim w historii naszego klubu.

#2 – Najlepszy mecz – 3:1 GieKSa wygrała z Legią w 94 roku. Legia była po spotkaniu w Lidze Mistrzów z Hajdukiem Split, a GieKSa… rozpędzona. Niedzielne popołudnie, pełne słońce i jeden z najlepszych meczów GieKSy w tamtym okresie. Świetne akcje i fantastyczne bramki Maciejewskiego, Strojka i Ledwonia. Kto nie widział, może poczuć tamten klimat, oglądając drugą połowę tego spotkania.

.

#3 – Beniaminek ogrywa Legię – 1:0 w 2000 roku. GieKSa wygrała z Legią jako beniaminek Ekstraklasy. To była 10. kolejka i co ciekawe było to pierwsze zwycięstwo ekipy Bobo Kaczmarka. GieKSa nie grała w poprzednich spotkaniach źle, zaliczając kilka remisów, ale brakowało szczęścia i bramek. Tutaj nie zabrakło niczego. Emocje były do samego końca, Legia nie strzeliła karnego, a GieKSa w 92. minucie miała piłkę meczową. Rzut karny, do którego podszedł Moussa Yahaya na długo został w pamięci kibiców. Zobaczcie radość po bramce.

.

#4 – Wielkanocne 3:3 – „Warszawscy dziennikarze dworowali sobie na stadionie przy Bukowej w przerwie spotkania, ponieważ Legia pewnie prowadziła grę i miała dobry wynik w Katowicach.” Taki tekst wrył mi się w pamięć z „Katowickiego Sportu”. Relację z tego spotkania czytałem po tym spotkaniu wiele razy, ponieważ był to jeden z najlepszych meczów, jakie Bukowa widziała. GieKSa pokazała w nim wszystko to, co najlepsze. Charakter, ambicję, grę do końca i efektowne akcje w spotkaniu z najważniejszym rywalem. Szybkie 0:2 dla Legii, ale jeszcze przed przerwą wróciliśmy do tego meczu po golu Sznaucnera. Była to jego pierwsza bramka w barwach GieKSy. Następnie wolej Jacka Wysockiego z 30 metrów w słupek i z niecierpliwością czekaliśmy na drugą połowę. A w niej koncert gry i wyrównanie po golu Świerczewskiego z karnego. Chwilę później fantastyczna kontra Gajtkowskiego i gol tego młodego zawodnika na 3:2. Bukowa była w ekstazie. Legia zdołała ten mecz zremisować, ale znacznie utrudniła sobie marsz po mistrzostwo. Po spotkaniu mogliśmy spokojnie oczekiwać Świąt Wielkanocnych.

#5 – Oczekiwanie na wynik – GieKSa grała w Warszawie spotkanie w sezonie 1992/93 jako ostatnie w kolejce w niedzielny wieczór. Pamiętam ten mecz, mimo tego, że miałem jakieś 10 lat z racji tego, że czekało się na wynik spotkania. To były czasy, które dzisiaj wydają się niemożliwe. Nie było telegazety, nie było internetu, a wyniki znajdowało się w radiu bądź dziennikach sportowych. Pamiętam, że czekałem na wynik i skrót z tego spotkania w Sportowej Niedzieli. „Leciała” ona dość późno, ale twardo czekałem na wynik. Niestety porażka 1:3 sprawiła, że spać poszedłem wkurzony. Jeszcze ta kontuzja Szewczyka…

.

#6 – Największe upokorzenie – Wśród tych dobrych spotkań są również te słabsze oraz te, które przez lata wywołują traumę w naszym życiu. Jednym z nich było spotkanie z Legią przy Bukowej, które GieKSa przegrała 0:5. Trzy bramki Wieszczyckiego, szybkie prowadzenie i GieKSa ogrywana jak dziecko we mgle. Jedyny plus to Trybuna Północna, która wtedy wypełniła się kibicami, a wkrótce miał się na niej pojawić zegar…

***

Wiele innych spotkań jest jeszcze w pamięci. Wygrana 2:0 na Łazienkowskiej po golach Moskały i Yahai. w 2001 roku. Przegrana 2:4, która odebrała nam na Bukowej szansę walki w europejskich pucharach na rzecz Odry Wodzisław. Wygrana w Superpucharze. Wygrana w Pucharze Polski. Wielkie gwizdy na Karwana, który po ucieczce do Legii przyjechał na Bukową, a w pierwszej połowie (po zaledwie 13 minutach) poprosił o zmianę, bo nie wytrzymał akompaniamentu gwizdów i epitetów w swoim kierunku.

Spotkania z Legią były zawsze pełne emocji i dobrej gry w latach 90. i na zawsze będą w naszych wspomnieniach. Zobaczymy, jakie dadzą nam chłopaki Góraka, którzy na początek muszą zmierzyć się z serią 6 porażek z warszawskim klubem… Ostatnia z nich miała miejsce 2005 roku. Czas więc napisać najnowszą historię.

Bilans 60 spotkań: 16 wygranych – 19 remisów – 25 porażek.

Kontynuuj czytanie

Kibice Piłka nożna

Śląsk Wrocław kibicowsko

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Fani Śląska Wrocław są jednymi z ważniejszych ekip w historii polskiego ruchu kibicowskiego. Dorobek Śląska na naszej scenie jest ogromny i w wielu aspektach kibice WKS-u wyznaczyli standardy na krajowych stadionach. Wierność barwom, dbanie o zgody czy bycie konsekwentnym w swoich poglądach to coś, co Śląsk ma od zawsze i trzeba oddać, że na tych wartościach dorobili się potężnej armii fanatyków, będąc hegemonem województwa dolnośląskiego.

Wrocław w 1945 roku dołączył do terytorium Polski, natomiast dwa lata później (w 1947 roku) został założony Śląsk. Ruch kibicowski został zapoczątkowany w latach 70., a już w 1977 roku zawiązała się sztama z Lechią Gdańsk. Było to zdecydowanie wcześniej niż w innych klubach. W latach 80. we Wrocławiu i Gdańsku pojawiły się pierwsze konkretne grupy skinów, dla których wspólnym mianownikiem była nienawiść do komuny, co scementowało zgodę, która w późniejszych czasach rozkwitła na kolejne dekady. U boku Lechistów chuligani Śląska w 1993 roku wzięli czynny udział w potężnej awanturze na meczu Polska – Anglia, który został rozegrany w 1993 roku na Stadionie Śląskim. 700-osobowa banda zlała i wygoniła służby mundurowe z sektora.

W przypadku Motoru Lublin zgoda została zapoczątkowana w 1989 roku. Od tego czasu związali się na stałe i twardo się trzymali pewnych zasad. Pokazali klasę w trakcie równoległej relacji nienawidzących się wzajemnie ekip: Motoru i Wisły Kraków, z którymi Śląsk miał równocześnie zgodę. W pewnym momencie Betony z Gdańska również miały trurdne relacje z Motorowcami, doszło w Lublinie nawet do potężnej awantury, której Śląsk mógł się jedynie przyglądać.

Z Wisłą Kraków zgoda padła w 1988 roku, ale w 1994 roku została odnowiona. Rok 2016 to już przełom nie tylko dla rodziny TKWM, ale także całego polskiego ruchu kibicowskiego. Wisła postanowiła wbić nóż w plecy wieloletniej przyjaźni i pójść w stronę Ruchu Chorzów i Widzewa Łódź, tworząc wspólnie z Elaną Toruń koalicję WRWE. Dla Śląska zakończenie 28 lat wspólnej zgody było dużym ciosem, ale związanie się układem z RTS-em, który ma na sumieniu zabójstwo śp. Rolika (chuligana Śląska) w stoczonej awanturze, było niedopuszczalnym ruchem i taki sam krok uczyniła Lechia, która również od 1994 roku miała zgodę z fanami TSW. Mało kto przyzna to otwarcie, ale na pewno stara gwardia we wszystkich rodzinach TKWM ma żal, jak to się wszystko potoczyło, bo to były naprawdę porządne zgody i szczere relacje.

Fanatycy Śląska mają również regionalną zgodę z Miedzią Legnica. Pierwszy epizod to sezon 1988/1989, który trwał do 1998 roku. Zgoda została zakończona, ale Wrocław z Legnicą łączył układ. W 2001 roku podjęto decyzję, że sztama będzie na nowo i przyjaźń trwa już 23 lata.

Z zagranicznych zgód wrocławianie mają dwie. SFC Opava, to już naprawdę stara i zasłużona zgoda z 1998 roku, jednak nie ma takiego rozmachu i rozgłosu we wspieraniu się jak GieKSa z Banikiem Ostrava. Trzeba jednak zaznaczyć, że to najprawdopodobniej jedyna zgoda na naszym podwórku „przekuta” z koszykówki na piłkę nożną. W czasach mocnej aktywności kibiców Śląska na koszykówce i grania w europejskich rozgrywkach, trafili się z czeską Opavą, co w późniejszym czasie przerodziło się w coś więcej niż prywatne relacje. Ostatecznie obie ekipy z czasem postanowiły wspierać się na stadionach piłkarskich.

Drugą zagraniczną zgodą Śląska jest węgierski Ferencvaros Budapeszt, z którym oficjalnie sztamę mają od 2021 roku. Warto wspomnieć, że z bandą Fare zgodę miał/ma Bałtyk Gdynia, ale ciężko stwierdzić na jakim etapie są relacje, bo Kadłuby działają od lat w ograniczonym nakładzie, mając miedzy sobą również wewnętrze konflikty, więc tu najlepszym określeniem relacj będą prywatne kontakty.

Z mniejszych ekip, które należą do rodziny Śląska Wrocław, są to: Moto-Jelcz Oława, Piast Nowa Ruda, Bielawianka Bielawa, Start Namysłów, Orzeł Ząbkowice Śląskie, Rokita Brzeg Dolny, Stal Brzeg, Kuźnia Jawor czy Kryształ Stronie Śląskie. Wiele innych jeszcze miejscowości należy pod skrzydło Śląska, ale miały różne etapy działalności na swoim podwórku. Przez zgody-zgód mają także naturalnie poprawne relacje z Chojniczanką Chojnice czy Promieniem Żary. Do tego dochodzą Karkonosze Jelenia Góra, które w chwili obecnej są w dobrych relacjach z Miedzią Legnica i WKS-em. Ogólnie Dolny Śląsk w niższych ligach ostatnio mocno się podniósł kibicowsko. Toczy się tam trochę ciekawych spotkań i czasem można również ujrzeć bandę Śląska, która wspiera swoje FC na lokalnym podwórku.

Osobą jednoznacznie kojarzącą się z fanami Śląska jest bez najmniejszego wątpienia  śp. Roman Zieliński, lider legendarnej chuligańskiej ekipy z Oporowskiej – Nabojka. Autor książek („Pamiętnik kibica” oraz „Liga chuliganów”), które w środowisku kibicowskim mają kultowy status. Kibice Śląska w 1995 roku zaczęli wydawać, w sposób profesjonalny, zin Fan Śląsk. Dwa lata później pismo kibiców WKS-u zaczęło ukazywać się już jako dwutygodni. Było w nim dużo informacji od ekip z całego polskiego podwórka, a samo pismo wywarło duży wpływ na rozwój ultra prasy w kraju. Powstało mnóstwo dobrych zinów w Polsce, ale to Śląsk wyznaczył standardy. Nie inaczej było z prostymi pieśniami stadionowymi, które inne ekipy na poważnie wchodzące w kibicowskie rzemiosło, zwyczajnie zaczęły naśladować – wstawiając jedynie nazwę swojego klubu.

Nasza rywalizacja ze Śląskiem jest bogata. Niemalże od debiutu GieKSy w Ekstraklasie w latach 60. graliśmy nieprzerwalnie do połowy lat 90. W 1987 roku zagraliśmy w Opolu swój trzeci z rzędu finał Pucharu Polski. Nasza zgoda, która powstała w latach 80. (nie jest znana dokładna data), miała jeszcze miejsce podczas finału, na którym pojawiło się 1800 fanów GieKSy i aż 5000 kibiców Śląska. W rzutach karnych wygrał WKS i GieKSa nie obroniła tytułu.

W późniejszych latach, kiedy na dobre rozkwitał ruch kibicowski w Polsce, a GieKSa zaczynała pisać swoją historię i budować markę, doszło do meczu ligowego w marcu 1988 roku, kiedy przyjechało 400 fanów Śląska i nasza zgoda przeszła do historii.

W latach 90. nasze mecze to była już oficjalnie kosa. Wiosną 1991 roku do Katowic przyjechało 200 kibiców Śląska.

Rok później w maju 1992 roku na Bukowej pojawiło się już 280 fanów z Oporowskiej.

W sezonie 1992/1993 do Wrocławia wybiera się 40 fanów GieKSy.

Wiosną 1993 roku Śląsk ponownie przyjeżdża do nas i ocenia swoją liczbę na 280 głów. Było to chwilę po słynnym meczu Polska – Anglia na Stadionie Śląskim, kiedy WKS pokazał swoją moc z Lechią. GieKSa wyrała 4:2, a Śląsk pożegnał się z Ekstraklasą na rok.

Jesienią 1995 roku Śląsk przyjeżdża na Bukową w 200 osób, w tym 20 Wisła Kraków i 10 Lechia Gdańsk.

W maju 1996 roku na Oporowskiej zameldowało się 100 fanatyków GieKSy, którzy dotarli na drugą połowę meczu.

W październiku 1996 roku ponownie w Katowicach mecz. Śląsk na środowym wyjeździe przyjechał w 96 głów.

W maju 1997 roku graliśmy we Wrocławiu. Doszło do kuriozalnej sytuacji. Śląsk, który się wycofywał z Ekstraklasy ogłosił, że mecz zostanie rozegrany bez widzów. Na godzinę przed meczem zostały jednak otwarte bramy i 1500 kibiców gospodarzy zajęło trybuny. W ciemno pojechało 2 GieKSiarzy, którzy weszli, ale nie ujawnili się. GKS wygrał 2:0, a Śląsk ponownie pożegnał się z elitą.

W 1999 roku dołączamy do Śląska i nasza rywalizacja zaczyna się na zapleczu Ekstraklasy. Pierwszy mecz był w październiku 1999 roku na Oporowskiej. Po ogromnej mobilizacji wybrało się 378 fanatyków, co na tamte czasy było znakomitą liczbą.

Wiosną 2000 roku zagraliśmy mecz, który przeszedł do historii. Blaszok był nabity od piwnicy po poddasze. Pokazaliśmy się wokalnie oraz pirotechnicznie (ogromna liczba rac). Śląsk przyjechał blisko 1000-osobową armią, co na tamte czasy było „kosmosem”. Nasze kluby zaraz miały świętować powrót do Ekstraklasy. ale wystawienie wtedy takiego składu wraz z sektorówką „Cała Polska w cieniu Śląska”, sprawiło, że WKS zapamiętaliśmy jako jedną z najlepszych wizyt w historii Bukowej. Odnośnie sektorówki – była tak wielka i kusiła, że kilku naszych partyzantów wybiegło z racami na murawę i próbowało ją przestrzelić, bo spalenie ca łej było niemożliwe. Po tej próbie doszło do awantury.

Jako beniaminkowie w tym samym roku graliśmy ponownie na Bukowej. W sierpniu pojawiło się… 95 kibiców Śląska. Spory szok patrząc jaką liczbą byli trzy miesiące wcześniej.

W kwietniu 2001 roku graliśmy rewanż na Oporowskiej. Wybrało się 170 fanatyków GieKSy, którzy oglądali zwycięstwo po pięknej bramce Łukasza Gorszkowa. Nasz skład został nietypowo umiejscowiony – na trybunie pod dachem, która konstrukcją mocno przypomina Blaszok.

W sezonie 2001/2002 występowaliśmy razem w Ekstraklasie, ale… nie zagraliśmy ze sobą żadnego meczu. Jak to możliwe? Przed sezonem PZPN wpadł na „znakomity” pomysł uatrakcyjnienia rozgrywek i podzielił ligę na Grupę A i B po 8 drużyn, które później zostały podzielone na grupy: mistrzowską i spadkową. GieKSa rzutem na taśmę awansowała do górnej części, zaś WKS walczyć musiał o utrzymanie, co mu się ostatecznie nie udało. Śląsk później spadł jeszcze niżej i rywalizować musiał nawet na trzecim poziomie. Gdy w 2005 roku wrócili na zaplecze, nas już tam nie było. GieKSa spadła z hukiem i naszą odbudowę zaczynaliśmy na 4 poziomie rozgrywkowym.

Ponownie, i ostatni raz, we Wrocławiu zagraliśmy w sierpniu 2007 roku. Na Oporowską wybrało się 513 kibiców, w tym 17 Banik Ostrava, co jest naszą najlepszą liczbą w historii na stadionie WKS-u. Mecz miał dodatkowe emocje, przez wykrojenie flagi SFC Opava przez naszych kolegów z Banika. Paląca się na sektorze flaga Opavy doprowadziła do wściekłości miejscowych, którzy próbowali wyważyć bramę i wjechać na murawę.

Wiosną 2008 roku mieliśmy prawdziwe święto na Bukowej. Stadion wypełniony w ponad 10,000 widzów. Ultras GieKSa nie próżnowała z oprawami, odpalając na potęgę niezliczoną ilość pirotechniki, a Śląsk, mimo otrzymania 1000 biletów, na różne sposoby ostatecznie zagościł w 1300 osób, co jest ich rekordem w Katowicach i jedną z najliczniejszych ekip spoza Górnego Śląska które przyjechały na Bukową.

W niedzielę fani Śląska nie będą mieli takich dogodnych warunków, jak dawniej, ale komplet w klatce po 16 latach braku rywalizacji między nami i tak sprawi, że będzie to ciekawe spotkanie na trybunach jednak. Przekrzyczeć Blaszok będzie im jednak niezwykle trudno.

Do zobaczenia fanatycy!

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga